NR 32 (550) 5 SIERPNIA 2007TYGODNIK CENA 4,70 ZŁ (W TYM 7% VAT) FORUM: Wykształcona armia str. 9 INDEKS 337 374 ISSN 0867-4523 www.zolnierz-polski.pl POWSTANIE WARSZAWSKIE: Z drugiej strony lustra str. 50 KOMITET WOJSKOWY NATO: Zbrojne ramię sojuszu str. 14 KULISY: TERRORYŚCI NA BAŁTYKU str. 28 AAAAAAA AAAAAAAA W NUMERZE NASZYM OKIEM We Wrocławiu odbyły się międzynarodowe ćwiczenia spadochronowe pod kryptonimem „Common Wroclaw Wings Belgium – Poland 2007” S T R . 3 2 WSPÓLNE ĆWICZENIA TEMAT NUMERU CIEPŁO–ZIMNO Agencja Mienia Wojskowego może nie zdążyć zaopatrzyć naszego kontyngentu w Afganistanie w potrzebne żołnierzom ubrania ocieplające STR. 4 FORUM SZKOLNICTWO W Siłach Powietrznych trwa formowanie 3 Brygady Lotnictwa Transportowego. Taka brygada to w naszym wojsku zupełna nowość STR. 17 OKNO NA ŚWIAT WYKSZTAŁCONA ARMIA Nowy Związek Uczelni Wojskowych Rodzajów Sił Zbrojnych, Akademia Obrony Narodowej jako nowoczesny ośrodek badawczo-edukacyjny, Wojskowa Akademia Techniczna specjalizująca się w kształceniu dla MON, ale otwarta dla cywilów – to główne założenia reorganizacji wyższego szkolnictwa wojskowego STR. 9 WOJSKO PT-91 TWARDY PROBLEM WOJSKA LĄDOWE LANGUSTA POD LUPĄ Langusta to dowód na to, że polski przemysł zbrojeniowy jest w stanie nie tylko współpracować z zachodnimi partnerami przy ich wyrobach, ale również samemu wyprodukować nowoczesny sprzęt STR. 34 – Trzeba być twardym, obsługując czołg PT-91 Twardy – mówią żołnierze 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania S T R . 23 TYGODNIK Redaktorzy prowadzący: mjr Artur Goławski , tel.: (0-22) 684 52 30, CA MON 845 230; Aneta Wiśniewska, (0-22) 684 52 13, CA MON 845213;
[email protected] Publicyści: Warszawa: Norbert Bączyk, Piotr Bernabiuk, tel.: (0-22) 684 52 29, CA MON 845 229; Anna Dąbrowska, tel.: (0-22) 684 52 44, CA MON 845 244; Paulina Glińska, tel.: (0-22) 684 52 29, CA MON 845 229; Sylwia Guzowska, tel.: (0-22) 684 02 32, CA MON 840 232; kpt. Grzegorz Predel, tel.: (0-22) 684 08 68, CA MON 840 868; Roman Przeciszewski, tel.: (0-22) 684 52 44, CA MON 845 244; Tadeusz Wróbel, tel.: (0-22) 684 52 44, CA MON 845 244; Bydgoszcz: Krzysztof www.polska-zbrojna.pl Dyrektor Redakcji Wojskowej Redaktor naczelny Artur Bartkiewicz, tel.: (0-22) 684 53 65, 684 56 85, faks: 684 55 03; CA MON 845 365, 845 685, faks: 845 503;
[email protected] Al. Jerozolimskie 97, 00-909 Warszawa Zastępca dyrektora Redakcji Wojskowej sekretarz redakcji „Polski Zbrojnej”: Wojciech Kiss-Orski, tel.: (0-22) 684 02 22, CA MON 840 222;
[email protected] Wilewski, tel.: (0-52) 378 25 90, CA MON 415 200; Gdynia: kmdr ppor. Mariusz Konarski, tel.: (0-58) 626 62 07, CA MON 266 207; Krzysztof Wygnał, tel.: (0-58) 626 24 13, CA MON 262 413; Kraków: Magdalena Kowalska-Sendek, Jacek Szustakowski, tel.: (0-12) 613 17 80,CA MON 131 780; Poznań: Piotr Laskowski, tel.: (0-61) 857 24 46, CA MON 572 446; Wrocław: Bogusław Politowski, tel.: (0-71) 765 38 53, CA MON 653 853; Fotoreporter: Jarosław Wiśniewski, tel.: (0-22) 684 52 29, CA MON 845 229; Współpracownicy: Andrzej Jonas, Krzysztof Głowacki, Marcin Kaczmarski, Włodzimierz Kaleta, Stanisław Koziej, Tadeusz Mitek, Wojciech Piekarski, Aleksander Rawski, Henryk Suchar Dział graficzny: tel.: (0-22) 684 51 70, CA MON 845 170; Marcin Dmowski (kierownik), Monika Klekociuk, Paweł Kępka, Andrzej Witkowski Opracowanie stylistyczne: tel.: (0-22) 684 03 55, CA MON 840 355; Renata Gromska (kierownik), Katarzyna Kocoń, Małgorzata Mielcarz, Aleksandra Ogłoza, Katarzyna Pietraszek, Joanna Rochowicz Biuro Reklamy i Marketingu: Adam Niemczak (kierownik) , tel. (0-22) 684 53 87, 684 51 80, 684 55 03, faks: (0-22), CA MON 845 387; Joanna Brodowska, tel.: (0-22 ) 684 51 80;
[email protected] Egzemplarze czasopism dostępne w wewnętrznym kolportażu wojskowym są bezpłatne 2 Polska Zbrojna nr 32/2007 ŻANDARMERIA WOJSKOWA POD KONTROLĄ Wzrosła ostatnio liczba żołnierzy, u których w organizmie żandarmi wykryli narkotyki. Wynika to z nowego programu przeciwdziałania narkomanii w Siłach Zbrojnych RP opracowanego przez KGŻW STR. 40 REDAKTOR NACZELNY Artur Bartkiewicz Sierpniowe 1 wspomnienia SIŁY POWIETRZNE JASTRZĘBIE RUSZAJĄ NA ŁOWY Trwa proces wdrażania samolotów wielozadaniowych F-16 Jastrząb. Wraz z tym myśliwcem Siły Powietrzne otrzymały jakościowo nową broń. Choć Jastrzębie nie są jeszcze w pełni gotowe do walki, ich duże możliwości bojowe potwierdzają każde kolejne ćwiczenia STR. 36 Prenumerata: RUCH SA, KOLPORTER SA, Garmond PRESS, GLM. Informacja: (0-22) 684 04 00 Kolportaż i reklamacje: PP DW Bellona – (0-22) 457 04 37, 6879 041, CA MON 879 041 Druk: Drukarnia Perfekt, ul. Połczyńska 99, Warszawa Numer zamknięto: 31 .07.2007 r. Zdjęcie na okładce: Marcin Dmowski Projekt graficzny: Łukasz Kaugan , CaStudio Treść zamieszczanych materiałów nie zawsze odzwierciedla stanowisko redakcji. Tekstów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzega sobie prawo do skrótów. Nakład: 20 000 egz. sierpnia 1944 r. o godzinie 17, która do historii przeszła jako godzina „W”, rozpoczął się najbardziej heroiczny i zarazem najtragiczniejszy zryw w historii walk o niepodległość państwa polskiego. Powstanie warszawskie, którego 63. rocznicę obchodzimy w tym roku, miało w sobie coś z zawiłości greckiej tragedii. Niepodjęcie walki, oczekiwanie, aż robotniczo-chłopska Armia Czerwona przyniesie stolicy „wolność”, oznaczało przejście z jednej niewoli w drugą bez walki, przy jednoczesnym narażaniu się na uszczypliwe uwagi Sowietów oskarżających Armię Krajową o „stanie z bronią u nogi”. Rozpoczęcie walki oznaczało skazanie miasta i jego mieszkańców na zagładę. Militarnie nie można było powstania wygrać. Około 17 tysięcy słabo uzbrojonych powstańców, z których wielu nie osiągnęło jeszcze pełnoletności, nie miało absolutnie żadnych szans w walce z regularną armią niemiecką dysponującą wsparciem artyleryjskim i lotniczym. Dyskusje toczyły się niemal do końca, aż padł dramatyczny rozkaz: „walczyć”. I Warszawa stanęła do walki. O tym, czy powstanie miało sens, napisano grube tomy. Nie mam zamiaru powtarzać tego wszystkiego, co można znaleźć w publikacjach ludzi mądrzejszych ode mnie i bardziej kompetentnych. Wspominam te gorące sierpniowo-wrześniowe dni z dwóch powodów. Po pierwsze – jestem warszawiakiem. Wprawdzie wtedy, gdy stolica stawała do walki, nie było na świecie ani mnie, ani nawet moich rodziców, ale wspomnienie wspaniałej legendy powstania jest i chyba będzie w każdym z mieszkańców stołecznego miasta. I dlatego w kolejną rocznicę należy się tym wspaniałym, młodym bohaterom choćby ciepłe wspomnienie. W ten sposób, pamięcią, spłacić można przynajmniej część zaciągniętego u nich długu. Jest jednak też drugi powód, dla którego przypominam o powstaniu warszawskim, znacznie bardziej współczesny. Rozmawiałem wielokrotnie z ocalałymi z warszawskiej hekatomby bojownikami powstania i zwykłymi mieszkańcami Warszawy, którzy w tamtych dniach – jak mówią – przez chwilę mogli oddychać wolnością. I oni – choć często stracili w walkach rodziny, przyjaciół, bliskich – zazwyczaj nie mają wątpliwości. Trzeba było walczyć. Są bowiem rzeczy ważniejsze niż spokój i bezpieczeństwo. Są wartości, dla których warto umierać. Życie jest ogromną wartością – to prawda niepodważalna. W wielu przypadkach jest wartością najwyższą. Jeśli jednak staje się wartością najwyższą bezwzględnie, jeśli pragnienie spokojnego, bezpiecznego i długiego życia przesłania wszystko inne – wtedy bardzo łatwo zmienić je w karykaturę. W trwanie. W wegetację. Jeśli dla świętego spokoju, wygodnego łóżka i ciepłej poduszki jesteśmy w stanie poświęcić wszystko inne – to już przegraliśmy. I w końcu stracimy nawet nasz spokój. A ten, który nam go odbierze, z pogardą powie, że straciliśmy go bez walki. Co dała ofiara powstania warszawskiego? Z militarnego punktu widzenia – nic. Z politycznego – także nic. Z punktu widzenia kupieckiego rachunku namacalnych zysków i strat okazała się efektownym bankructwem. A przecież jednak coś dała. Była oskarżeniem rzuconym w twarz zachodnim aliantom za to, że za swój spokój oddali naszą wolność i ostrzeżeniem dla wschodnich okupantów – że jesteśmy w stanie walczyć o nią bez względu na cenę. Była iskierką nadziei dla Polaków przypominającą im, że walczyć można zawsze. I heroicznym wspomnieniem, które towarzyszyło Polsce przez pięćdziesiąt lat borykania się z sowiecką okupacją. Dziś znajduje poczesne miejsce w panteonie polskich walk o wolność. Po latach, w zupełnie innej Polsce, powstanie przypomina nam, kochającym wygodę i święty spokój, przede wszystkim o tym, że wolność ma swoją cenę. I aby cieszyć się nią mogły kolejne pokolenia, trzeba czasem stanąć do walki – niezależnie od tego, jak bardzo jest ona trudna i jak ciężko osiągnąć w niej sukces. Czasem od rozpoczęcia walki do pomyślnego zakończenia mija kilkadziesiąt lat – tak jak w przypadku powstania, które szczęśliwy finał znalazło dopiero w 1989 r. Jednak tylko walcząc, można zwyciężyć. nr 32/2007 Polska Zbrojna 3 TEMAT NUMERU Jak sojusznicy rozpoznają Polaków w scenerii zimowego Afganistanu? Po zielonych kurtkach membranowych opinających sylwetki okutane w kilka warstw odzieży. Agencja Mienia Wojskowego może nie zdążyć zaopatrzyć naszego kontyngentu w potrzebne żołnierzom ubrania ocieplające. ARTUR GOŁAWSKI Z myślą o drugiej, czyli zimowej zmianie polskiego kontyngentu w siłach ISAF w Afganistanie, AMW już dwukrotnie ogłaszała przetarg na dostawę 1500 kompletów ubrań na tęgie mrozy. W zestawach miały znaleźć się spodnie, kurtka i rękawice. Istnieje ryzyko, że nie wszyscy żołnierze dostaną je przed zimą. W pierwszym postępowaniu, wszczętym 1 grudnia ub.r., do agencji wpłynęły dwie oferty. Obie odrzucono – wykonawcy nie spełniali wymagań określonych w specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ). W drugim przetargu jedyną złożoną ofertę otwarto w kwietniu. Lecz przedstawiony przez firmę wzór ubioru także nie spełnił – według oficera-biegłego z Wojskowego Ośrodka Badawczo-Wdrożeniowego Służby Mundurowej w Łodzi – wymagań określonych w SIWZ w zakresie izolacji cieplnej. MRÓZ EKSTREMALNY O unieważnieniu powtórnego postępowania agencja niezwłocznie powiadomiła Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych – od 5 marca br. odpowiadający za umundurowanie, oraz DWLąd i Zarząd Planowania Rzeczowego SGWP. Sytuacja stała się krytyczna, bo w tym drugim przetargu w inspektoracie zażyczono sobie sfinalizowania całości dostaw do składu materiałowego wrocławskiej 6 Rejonowej Bazy Materiałowej do 31 sierpnia br., zaś odbioru pierwszej partii oczekiwano w ciągu 45 dni od zawarcia umowy. Oba terminy okazały się tym samym nieosiągalne. A już mamy sierpień. – Do pisma załączyliśmy dotychczasowe wymagania gestora w celu ich ewentualnej korekty – wyjaśnia Jolanta Plieth-Cholewińska, rzeczniczka 4 Polska Zbrojna SUMMIT Propozycja ubioru zimowego przedstawiona przez firmę Summit AMW. Zmieniony miał być wyśrubowany parametr mrozoodporności – tzw. wynikowa efektywna izolacyjność cieplna. Ubiory miały chronić żołnierzy przed wyziębieniem do temperatury – 50 C. – Mimo że na krajowym rynku istnieje kilka firm, które zajmują się produkcją ubrań ocieplających, nie wykazały one zainteresowania wojskowym kontraktem. W obu postępowaniach tylko jednemu z zakładów mających doświadczenie w ich produkcji zależało na zdobyciu zlecenia – ubolewa J. Plieth-Cholewińska, dodając, że po otrzymaniu z Inspektoratu Wsparcia SZ ewentualnie zweryfikowanych wymagań, agencja niezwłocznie uruchomi kolejny przetarg na dostawy ubrań ocieplających, by je kupić jeszcze w 2007 r. Wartość zlecenia AMW należy oszacować na 1–2 mln zł. Wiemy, że logistycy z Inspektoratu Wsparcia SZ rzucili pomysł, by kontyngent zaopatrzyć w takie kurtki, jakie ma GROM. Nie zgodzili się na to jednak mundurowcy z DWLąd. Gdy gen. broni Waldemar Skrzypczak pod koniec czerwca odwiedził nasz kontyngent, rozmawiał z dowódcą m.in. o wyekwipowaniu następnej zmiany do działania w afgańskich górach zimą. Namawiał gen. bryg. Marka Tomaszyckiego do obniżenia żądanych parametrów izolacyjnych ubiorów ocieplających, do maksimum –35 stopni C. Wtedy więcej firm mogłoby wystartować w przetargu i łatwiej można by kupić pożądaną odzież. Według naszych informacji ubiory odpowiednie do działania w ekstremalnych warunkach produkują w kraju tylko dwie–trzy firmy, i to jedynie na indywidualne zamówienia himalaistów. Czyli w pojedynczych egzemplarzach, nie seryjnie. – Gen. Tomaszycki obstaje przy –50 st. C. Twierdzi, że tam, gdzie będzie działał kontyngent, mogą panować siarczyste mrozy. – Zimą jest ok., –30 st. C. – mówi mjr Marek Kotowski z Dowództwa Operacyjnego. On w Afganistanie nr 32/2007 w misji UNAMA spędził ok. półtotra roku i był niemal wszędzie. – Ale w połączeniu z wystawieniem na wiatr i ciągłe działanie mrozu wydaje się tam jeszcze zimniej – dodaje. – Żołnierze dostaną stosowne ubiory – zapewnia dowódca Wojsk Lądowych. A jeśli nie dostaną? Zimą, w wysokich górach Afganistanu, polscy żołnierze będą musieli ubierać się na cebulkę (kurtka membranowa, sweter i kilka warstw bielizny termoaktywnej) albo siedzieć w ciepłych bazach. EKSPERT Gen. bryg. Roman Klecha, szef logistyki i zastępca szefa Inspektoratu Wsparcia SZ: – W Afganistanie polscy żołnierze stacjonują od marca 2002 r., dlatego wiemy, jakie tam są zimy i jesteśmy do nich w miarę przygotowani. Teraz staramy się o zakup ubrań ocieplających, które pozwolą wykonywać zadania w bardzo niskich temperaturach – nawet do –50 stopni, choć ta granica została przyjęta ze sporym zapasem. Sądzę, że taka temperatura raczej nie dotknie naszych żołnierzy. Na razie dwa przetargi na ubranie nie doszły do skutku, ponieważ stworzenie ubioru przystosowanego do ekstremalnych warunków nie jest proste i wiele firm nie chce się tego podjąć. Dlatego musimy przygotować zamówienie, które będzie technologicznie osiągalne dla producentów. Po dyskusji, jaką Dowództwo Wojsk Lądowych przeprowadziło w Afganistanie i naszych konsultacjach z DWLąd, konsensus został osiągnięty i mamy nadzieję, że ubiory ocieplające zostaną kupione przed zimą i będą odpowiednio chronić naszych wojskowych. (ann) O wyprawie dużego kontyngentu do Afganistanu – co prawda w innym charakterze – wiemy od jesieni 2004 r. Trudno zatem uwierzyć, że do tej pory nie powstała wojskowa dokumentacja technologiczno-techniczna (DTT) dotycząca ubrania ocieplającego, dzięki której można by wprowadzić oficjalny wzór odzieży do należności mundurowych kontyngentów planowanych do wysłania w rejon, gdzie panują niskie temperatury (Azja Środkowa, Skandynawia). To jest nowy przedmiot mundurowy, na który brakuje DTT. Prowizoryczne wymagania gestora, tzw. WWG na ten przedmiot opracowała Logistyka Wojsk Lądowych. Sęk w tym, że wymagania te były napisane nie dość precyzyjnie. Logistycy żądali zastosowania w ocieplaczu puchu, nie podając jego dokładnych parametrów. Odwołali się jedynie do ogólnie przyjętych norm oznaczenia puchu i jego sprężystości. A skoro warunki techniczne nie były precyzyjnie określone, przetarg musiał skończyć się fiaskiem. W poprawionej specyfikacji technicznej w drugim przetargu agencja – na wniosek Wojsk Lądowych – sprecyzowała, że ubrania powinny być wypełnione najwyższej jakości puchem naturalnym i pierzem gęsim bądź kaczym (w stosunku 90:10). Lecz to nie wystarczyło. Choć przykładowy wzór ubrania jest dostępny w łódzkim Wojskowym Ośrodku Badawczo-Wdrożeniowym Służby Mundurowej, AMW nie zdołała zamówić towaru. – Z dostępnością najwyższej klasy puchu nie ma problemu. Nasze firmy produkują go na eksport do Stanów Zjednoczonych i Japonii, mają stosowne certyfikaty. Na pewno także puch do ubrań dla osób wystawionych na działanie temperatur rzędu – 50 st. C można kupić – ocenia Piotr Łętowski, wielkopolski przedsiębiorca z branży. Kilogram puchu z certyfikatem kosztuje 300 zł. ekstremalnych warunków ocieplacz potrafimy wyprodukować – wyjaśnia Piotr Durbajło z chorzowskiej firmy. Na początku lipca firma czekała na wyniki testów materiałów syntetycznych, z których chce produkować ocieplacze. Próby jakości i mrozoodporności wykonywało laboratorium w Czechach. Jeśli wyniki będą pomyślne, trzeba będzie przekonywać logistyków i AMW, że puch i pierze z powodzeniem można zastąpić G-Loftem. I wtedy firma przystąpi do trzeciego przetargu, wierząc, że nikt nie oprotestuje jego warunków. Durbajło nie potrafi oszacować czasu produkcji 1500 zestawów. – To zależy od kilku czynników. Normalnie czas oczekiwania na same materiały i dodatki to cztery tygodnie, a w wakacje nawet 12, jeśli zamawiającej komponenty firmie uda się wstrzelić w terminy ich produkcji! Jako firma od ekstremalnych rozwiązań każde zlecenie, przynajmniej w części, jesteśmy w stanie wykonać w 45 dni – zachęca. Zatem przy supertempie produkcji na 700–800 ubiorów himalajskich dla kontyngentu najwcześniej możemy liczyć w połowie października. Mimo to przedsięwzięcie nadal wydaje się karkołomne. Tak pozyskane do wojska ocieplacze będą przecież prototypami, skoro nie wdrażano ich tradycyjnym sposobem: model –partia próbna do testów–zatwierdzenie dokumentacji–produkcja seryjna. I nawet gdyby jakaś firma zrobiła dziś partię próbną, nie wiadomo, gdzie należałoby ją testować, by uniknąć kupowania bubla. Pozostaje kriokomora albo ekspedycja w Andy, bo w Polsce mamy akurat lato. JACEK MATUSZAK SPECYFIKACJA Przeznaczone do użytkowania w ekstremalnych temperaturach, do – 50 st. C, ocieplacze miały być nakładane na umundurowanie i oporządzenie. Każdy z elementów kompletu miał umożliwiać obustronne noszenie – na lewą i prawą stronę, stąd żądano odzieży w kolorach białym i khaki. Warstwę zewnętrzną miała stanowić lekka, poliamidowa tkanina wiatroszczelna, a szwy miały być wodoszczelne. Konstrukcje kurtki z odpinanym kapturem, spodni-ogrodniczek i jednopalczastych rękawic (do nakładania na rękawice pięciopalczaste z membraną) miały tworzyć izolowane komory powietrzno-puchowe. Miałyby dwie kieszenie wierzchnie i mrozoodporne zamki z tworzywa sztucznego. Nadawałyby się one do prania wodnego i czyszczenia chemicznego. Logistycy oczekiwali od producenta rocznej gwarancji. Kurtka ma ważyć do 1400 g, spodnie do 800 g, rękawice do 150 g. Z wypełnieniem! Polska Zbrojna 5 WYŚCIG Z CZASEM Chorzowska firma zaopatrująca alpinistów, nie chce jednak wypełniać ubrania puchem. Jako tkaninę zasadniczą woli zastosować WindStopper Lusanne 2L, a do wypchania użyć – jej zdaniem łatwiejszego w utrzymaniu przez żołnierzy na misjach – materiału o nazwie G-Loft (z importu). – Przy użyciu bardzo grubej ociepliny takie ubranie może chronić nawet przy mrozie rzędu –50 st. C, a przy pojedynczym wypełnieniu do –35 st. C. Nasze nowe prototypy będą testowane przy okazji wyprawy na Annapurnę i może wtedy dowiemy się, jak bardzo przystosowany do nr 32/2007 WYDARZENIA ZAPIS Gen. dyw. Tadeusz Buk przejął 25 lipca dowodzenie Wielonarodową Dywizją Centrum–Południe w Iraku od dotychczasowego dowódcy gen. dyw. Pawła Lamli. Buk dowodzi A W uroczystości przekazania obowiązków uczestniczyli przedstawiciele władz irackich, ambasador RP w Iraku Edward Pietrzyk, dowódca Wielonarodowych Sił w Iraku gen. David H. Petraeus, dowódca Wielonarodowego Korpusu w Iraku gen. broni Raymond Odierno oraz pododdziały reprezentujące 10 państw WDCP. Trzy dni po przejęciu obowiązków generał Buk brał udział w konferencji poświęconej ocenie bezpieczeństwa i zdolności lokalnych władz do przejęcia odpowiedzialności w pro- wincji. Wszyscy obecni doszli do wniosku, że należy podjąć wspólne działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa mieszkańców. Dowódca WDCP stwierdził, że tylko bliska współpraca może poprawić warunki życia Irakijczyków. (ann) Dowództwo po nowelizacji W ięcej kompetencji i nowa nazwa – to zmiany w Dowództwie Operacyjnym spowodowane wejściem w życie na początku lipca nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP. DO będzie nosiło nazwę Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych RP, a jego szef – obecnie gen. broni Bronisław Kwiatkowski, jest dowódcą operacyjnym Sił Zbrojnych RP. Na mocy nowelizacji jego stanowisko jest równorzędne merykańskim odznaczeniem wojskowym „Legion of Merit” (Legion Zasługi) został uhonorowany 25 lipca gen. dyw. Paweł Lamla, dowódca Wielonarodowej Dywizji Centrum–Południe. Odznaczenie wręczył mu gen. broni Raymond Odierno, dowódca Wielonarodowego Korpusu Iraku, w imieniu prezydenta Stanów Zjednoczonych. W uroczystości uczestniczyli m.in. dowódcy dywizji podlegających wielonarodowemu korpusowi. „Legion Zasługi” to jedno z najwyższych odznaczeń wojskowych armii amerykańskiej. Gen. Lamla otrzymał je za zasługi w umacnianiu bezpieczeństwa i przywracaniu stabilizacji w prowincji Kadisija. (ATU) Legion dla Lamli MON z dowódcami rodzajów sił zbrojnych. Po zmianach zawartych w nowelizacji, DO nie tylko ma m.in. planować operacje i dowodzić częścią armii, wydzieloną i przekazaną w jego podporządkowanie decyzją MON dla przeprowadzenia operacji, ale także – od lipca 2008 r. – przejmie wykonywanie zadań ministra obrony narodowej w zakresie ochrony granicy państwowej w powietrzu. (ann) Trudne półrocze K ończycie z sukcesem kolejną, ósmą zmianę PKW w Iraku. Wasze doświadczenie nie może być roztrwonione, i nie zostanie – powiedział Aleksander Szczygło, minister obrony narodowej, 28 lipca witając na wrocławskim lotnisku Strachowice 160 żołnierzy ósmej zmiany PKW w Iraku. Do kraju wrócił też dowódca zmiany gen. dyw. Paweł Lamla. – Zmieniająca się sytuacja polityczno-wojskowa w rejonie odpowiedzialności wymusiła korekty wykonywanych zadań i struktury kontyngentu. Kilkadziesiąt przeprowadzonych operacji bojowych, setki patroli, eskort i innych misji, a także wielka liczba projektów i pomocy humanitarnej, to tylko część zadań wykonywanych w czasie naszej misji – powiedział gen. Lamla. Generał, dziękując żołnierzom, wspomniał także dwóch polskich żołnierzy, którzy zginęli podczas VIII zmiany, kaprala Tomasza Jury i kaprala Piotra Nity. (SG) Dziewiąta i co dalej? P ożegnano ostatnią grupę żołnierzy wylatujących do Iraku. 110 wojskowych z 3 Brygady Zmechanizowanej, 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, 15 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej i 1 Batalionu Dowodzenia 28 lipca przed północą odleciało z lotniska w podkrakowskich Balicach. VI grupę IX zmiany PKW żegnał minister Aleksander Szczygło, podkreślając, że mają oni nieco inne zadania niż poprzednie zmiany. Mandat obejmuje działania stabilizacyjne, szkoleniowe i doradcze. Żołnierze będą też pracować nad wzmocnieniem bezpieczeństwa w prowincji Kadisija, osłaniać konwoje oraz współpracować z miejscowymi władzami i ludnością. Szczygło przypomniał, że przygotowywana jest następna, X zmiana, na wypadek gdyby zdecydowano o wysłaniu kolejnych polskich żołnierzy na Bliski Wschód. Minister dodał, że ostateczna decyzja w tej sprawie, którą podejmie prezydent na wniosek Rady Ministrów, zapadnie wczesną jesienią. – Ja jestem skłonny do utrzymania polskiej aktywności w Iraku jeszcze przez następny rok, dlatego że z punktu widzenia bezpieczeństwa Iraku sytuacja na pewno nie rozwiąże się tak szybko – mówił szef MON. Natomiast prezydent Lech Kaczyński stwierdził dzień później, że decyzja w tej sprawie zależy od wielu okoliczności – przede wszystkim, jak będzie się rozwijać sytuacja w Iraku i układać nasza współpraca ze Stanami Zjednoczonymi. (SG,AD) 6 Polska Zbrojna SYLWIA GUZOWSKA nr 32/2007 Strefy dla F-16 W JAROSŁAW WIŚNIEWSKI Kolejne cztery polskie samoloty wielozadaniowe F-16 przyleciały 26 lipca do 31 Bazy Lotniczej w Krzesinach. W ten sposób z 32 Jastrzębi, które mają stacjonować na poznańskim lotnisku, są tam już 23 maszyny. ojewoda wielkopolski Tadeusz Dziuba był 26 lipca gościem mieszkańców osiedla Marlewo położonego przy bazie lotniczej. Domagają się oni odszkodowań za hałas wywoływany przez F-16. Rozmawiano na temat przygotowywanego przez urząd wojewódzki rozporządzenia wyznaczającego nowe strefy ograniczonego użytkowania wokół lotniska, na podstawie których będzie można wystąpić o zadośćuczynienie za utratę wartości nieruchomości położonych w pobliżu bazy. Zdaniem wojewody, dokument będzie gotowy najwcześniej pod koniec tego roku. Nowe obszary ograniczonego użytkowania w okolicach Krzesin są potrzebne, ponieważ obowiązujące obecnie strefy opierają się na pomiarach hałasu emitowanego nie przez F-16, ale nieeksploatowane już MiG-i. (ATU) FAŁSZOWALI W WKU Z a przyjmowanie łapówek i fałszowanie dokumentów, dzięki którym poborowi unikali służby wojskowej, odpowie przed sądem były kierownik sekcji poboru Wojskowej Komendy Uzupełnień w Sieradzu mjr Andrzej W. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Łodzi skierowała akt oskarżenia do Wojskowego Sądu Okręgowe- go w Warszawie. Proces ma ruszyć na początku września. Na ławie oskarżonych zasiądzie jeszcze siedem innych osób – w tym dwóch byłych wojskowych. Sprawa dotyczy lat 1999–2000. Jak ustalono, ówczesny kierownik sekcji poboru mjr Andrzej W., w zamian za pieniądze oraz alkohol, fałszował wpisy, przyznając poboro- wym kategorię świadczącą o niezdolności do służby wojskowej. Prokuratura zarzuciła mjr. W. sfałszowanie dokumentów 32 poborowych i przyjęcie łapówek od 12 z nich. W śledztwie wyszło na jaw, że w 2001 r. ówczesny szef sieradzkiej WKU płk Florian S. dowiedział się o tym procederze, ale nie zawiadomił prokuratury, za to polecił podwładnym zacieranie śladów przestępstwa. Przesłuchani poborowi potwierdzili wręczanie łapówek, a większość oskarżonych przyznała się do zarzucanych czynów. W. grozi do dziesięciu lat więzienia, a Florianowi S. do pięciu lat pozbawienia wolności. Pozostałym oskarżonym grożą kary do pięciu lub ośmiu lat więzienia. (ann) Zwiad bez pilotów B Po misji otychczasowy attaché obrony i morski Ukrainy gen. bryg. Borys Katyrenczuk zakończył swoją misję dyplomatyczną w Polsce. – Z uznaniem myślę o generałach i oficerach polskiego wojska oraz o postępie, jaki dokonał się w armii i innych dziedzinach życia społecznego wraz ze zmianami ustrojowymi w waszym kraju – powiedział 27 lipca attaché podczas uroczystego pożegnania w Departamencie Wojskowych Spraw Zagranicznych MON. Ukraińskiego generała, który swoją funkcję sprawował ponad cztery lata, pożegnał gen. bryg. Romuald Ratajczak, dyrektor DWSZ, dziękując mu za wkład w rozwój współpracy wojskowej między Polską a Ukrainą. (gp) GRZEGORZ PREDEL D O W którą stronę patrzy orzeł rzeł na fladze został odwrócony” – napisał 27 lipca „Dziennik” o decyzji sprzed dwóch lat ówczesnego szefa MON Jerzego Szmajdzińskiego, który zdaniem gazety przekręcił orlą głowę w lewo. Jak podkreślił „Dz”, były szef MON złamał ustawę o godle, barwach i hymnie RP, zgodnie z którą godłem kraju jest wizerunek orła białego ze złotą koroną na głowie zwróconej w prawo. Według „Dziennika”, za przygotowanie decyzji odpowiadał Departament Wychowania i Promocji Obronności MON. Flagę ze zmienionym orłem prezentowali polscy żołnierze 14 lipca w Paryżu podczas defilady z okazji rocznicy zburzenia Bastylii. – Lewica nigdy nie przywiązuje specjalnej wagi do tradycji – skomentował zdarzenie minister obrony Aleksander Szczygło 27 lipca w Gdyni i zapowiedział poprawienie flagi. „Trybuna” napisała jednak, że decyzja nr 154/MON z 19 maja 2005 r., określająca m.in. wzór drzewca oraz sposób mocowania na nim flagi państwowej, nie jest błędna, ponieważ orzeł odwrócony w lewo to rewers flagi, a na awersie jest tak, jak być powinno, czyli orzeł patrzy w prawo. I to się zgadza. Problem jednak w tym, że polski orzeł powinien patrzeć w kierunku drzewca, a ten umiejscowiono w załączniku do decyzji ze złej strony flagi, przez co głowa orła odwrócona jest od drzewca. (ad) ezzałogowe samoloty rozpoznawcze trafią do polskich żołnierzy w Afganistanie i Iraku we wrześniu tego roku. Wojsko kupiło sześć zestawów Orbiter wyprodukowanych przez izraelską firmę Aeronautics Defense Systems. Trzy z nich zostaną wysłane do Afganistanu, jeden do Iraku, a dwa pozostaną w kraju do celów szkoleniowych. Orbiter jest miniaturowym bezzałogowym systemem rozpoznania składającym się z trzech zdalnie sterowanych samolotów i stacji naziemnej. Wystrzeliwany z katapulty pojazd może utrzymać się w powietrzu ponad godzinę i przesyłać dane na ponad 10 km, pozwala też na prowadzenie obserwacji w dzień i w nocy. Odznacza się dużą prędkością maksymalną – 139 km/h, a dzięki cichemu silnikowi elektrycznemu jest trudno wykrywalny z ziemi. Podobne maszyny ma już GROM. (ann) nr 32/2007 Polska Zbrojna 7 WYDARZENIA ZAPIS AAAAAAA AAAAAAAA J.WIŚNIEWSKI LICZBA TYGODNIA 1,5 godziny – na tyle zatrzymano serce Jannet, dziesięciomiesięcznej Irakijki, w trakcie operacji. Zabieg korygujący anatomiczną wadę serca przeprowadzony 27 lipca w Dolnośląskim Centrum Chorób Serca we Wrocławiu trwał sześć godzin. Prof. Wojtalik, kardiochirurg, któ- Nie dzielmy weteranów 1,5 ry operował dziewczynkę, powiedział, że stan małej pacjentki jest stabilny. Przyznał też, że choć tego typu wady serca operuje od 17 lat, przypadek Jannet był szczególny ze względu na wiek dziewczynki. – W Polsce takie wady operujemy w pierwszych dwóch tygodniach życia dziecka – mówił profesor. (ad) PIOTR BERNABIUK Zapomniany świat N a Dworcu Centralnym w Warszawie możemy zetknąć się z największym przemieszaniem światów – skłębionym mrowiskiem wydzielającym woń fast foodów, spóźnionych pociągów i stałych mieszkańców, ekskluzywnym światem przyległych do niego Złotych Tarasów i nieodległą sceną podziemnego przejścia przy Rotundzie, na której występują jednocześnie Orkiestra z Chmielnej i peruwiańscy Indianie. Nic tu nikogo nie dziwi, nic tu nie gorszy, nie zaskakuje. Chyba że „dzisiaj rezerwa w szeregu staje”... Maszerują, na oko pół plutonu, i w szyku bojowym spływają do podziemnego świata Dworca Centralnego. Zamotani w kolorowe chusty zwisające z ramion do ziemi, mylą krok, potykając się o ogromne pompony. Ryczą odwieczną, rytualną pieśń rezerwistów – herosów o czynach, których dokonali, o kobietach, które będą mieli, o wódce, którą już zaczęli w siebie wlewać, i wreszcie o swych następcach, o młodych żołnierzach... Jeszcze prawie trzeźwi, z narastającą dopiero agresją, przebijają się przez tłum niechętnie ustępujący drogi. Łysiejący pięćdziesięciolatek, złapawszy kilka fraz z pieśni rezerwistów, zatrzymuje wzrok na mnie i mówi: – Co oni śpiewają? Jakie to stare wojsko?! Za moich czasów, jakby taki dziewięciomiesięczny kiciuś głos podniósł, to by w kiblu do rana blasku słońca szukał. Ta bardzo poetycka fraza wywołała i we mnie refleksję. Pytany tyle razy, co sądzę o pełnym uzawodowieniu wojska, nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć. Dopiero później pomyślałem, że te chusty, ten ryk, a przede wszystkim treść pieśni, zupełnie nie pasują dziś do naszej armii, podobnie jak czołg T-34, czy onuce... Być może nie ma w tej paradzie nic prawdziwego i rzeczywiście świat żołnierzy służby zasadniczej powinien odejść. Jeszcze tego samego wieczora ci sami rezerwiści wrócili jak zły sen. W drodze na Śląsk dojechali jedynie do Koluszek pod Łodzią. Jeszcze bardziej pijani i coraz bardziej agresywni, terroryzowali pasażerów, dewastowali wagony, wreszcie poturbowali kierownika pociągu. Załoga pociągu odmówiła dalszej jazdy. Na dworzec ściągnięto z Łodzi Żandarmerię Wojskową, Policję i Straż Ochrony Kolei. Najbardziej agresywni chuligani stawiali opór. Prawdopodobnie w trybie przyspieszonym zostaną im przedstawione zarzuty naruszenia cielesności i zniszczenia mienia, za co grozi kara do pięciu lat więzienia. Nagle nie ma folkloru, tradycji, barwnej, rozwrzeszczanej grupki rezerwistów, którzy spontanicznie odreagowują, spełniwszy swój patriotyczny obowiązek. Są sąd, paragrafy i, prawdopodobnie, więzienie. O CHULIGAŃSKA REZERWA WIECZOREM 25 LIPCA pijani rezerwiści zniszczyli przedziały i poturbowali konduktora w pociągu relacji Olsztyn–Gliwice. Około 150 rezerwistów wracało do domów po odbyciu służby w jednostkach w Białobrzegach, Legionowie i Wesołej k. Warszawy. Pijani chuligani niszczyli wyposażenie wagonów oraz zachowywali się agresywnie wobec innych podróżnych. Na dworcu w Koluszkach obsługa konduktorska odmówiła dalszej jazdy. Na miejsce ściągnięto policyjne posiłki z Łodzi, Żandarmerię Wojskową oraz Służbę Ochrony Kolei. Na podstawie zeznań obsługi pociągu zatrzymano sześciu najbardziej agresywnych mężczyzn. Sprawcami okazali się dwudziestolatkowie ze Śląska. Dwóm z nich przedstawiono zarzuty, czterech przesłuchano w charakterze świadków i zwolniono do domu. Zatrzymanym zarzucono naruszenie nietykalności cielesnej kierownika pociągu oraz zniszczenie mienia. Grozi im za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Policja zapowiada także przesłuchanie 25 innych uczestników zajść, których wylegitymowano na dworcu. Nie wyklucza także przedstawienia zarzutów kolejnym osobom. (ATD) Łączność dla Łotwy ABSOLWENTÓW 7 kompanii kadetów Szkoły Chorążych w Pile (rocznik 85) zapraszam na zjazd, który odbędzie się 14–16 września 2007 r. w Pile-Płotkach. KONTAKT: Robert Katulski, tel. 605 998 920, e-mail:
[email protected] K ilkaset sztuk doręcznych radiostacji wojskowych „Radmor 3501” wraz z akcesoriami firma Radmor sprzeda łotewskiemu ministerstwu obrony. W tej sprawie spółka podpisała w lipcu długoterminową umowę ze swoim łotewskim przedstawicielem. Kontrakt przewiduje dostawy przez trzy kolejne lata na kwotę 3,5 mln zł. (ad) 8 Polska Zbrojna nr 32/2007 PAWEŁ KĘPKA problemach środowiska kombatanckiego, w tym kwestiach socjalnych i materialnych, mówili delegaci na dwudniowym, IV Kongresie Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych 25–26 lipca w Warszawie. Prezes związku gen. Wacław Szklarski, odnosząc się m.in. do zmian nazw ulic oraz likwidacji pomników związanych z czasami PRL, stwierdził, że jednostronna lewicowa propaganda minionej epoki nie może być zastąpiona jednostronną wizją prawicową. – Przestrzeń publiczna powinna być oczyszczona z symboli narzuconej ideologii i obcej tradycji – podkreślił Szklarski. Zastrzegł jednak, że nie może to prowadzić do usunięcia wszystkiego, co upamiętnia polskich żołnierzy idących do ojczyzny ze Wschodu. Delegaci kongresu wybrali władze związku na kolejną kadencję – prezesem pozostał gen. Szklarski. (ATD) SZKOLNICTWO FORUM ARMIA ANNA DĄBROWSKA Wykształcona oficerów starszych – wyjaśniał gen. bryg. w st. spocz. prof. dr hab. Bogusław Smólski, były pełnomocnik ministra obrony ds. reformy szkolnictwa wojskowego i autor planowanych zmian. Ścieżki do kariery Dwustopniowe studia pozwolą na wytyczenie siedmiu „ścieżek” od matury do pierwszego stanowiska służbowego w armii. Jednak według założeń reformy, przyszła kadra oficerska będzie przede wszystkim uczyć się w szkołach wojskowych. Nabór cywilnych absolwentów na wojskowe studia II stopnia lub kursy oficerskie będzie wyłącznie uzupełniający. Dotychczasowe przeszkalanie w studium oficerskim cywilnych magistrów było, zdaniem resortu obrony, mało efektywne. Przyczyniło się do tego niewielkie zainteresowanie absolwentów zawodową służbą wojskową, brak dostatecznej liczby kandydatów, którzy ukończyli kierunki potrzebne wojsku, a także słabe sprawność fizyczna i znajomość angielskiego zdających. Kandydatów na żołnierzy zawodowych będą kształcić przede wszystkim trzy szkoły, podlegające do tej pory dowódcom rodzajów sił zbrojnych – gdyńska AMW, WSO we Wrocławiu oraz „Szkoła Orląt”. Proponowane jest utworzenie z nich Związku Uczelni Wojskowych Rodzajów Sił Zbrojnych przy zachowaniu tożsamości i samodzielności każdej z uczelni. Szkoły będą miały, jak do tej pory, rektorów, a na czele Związku stanie Rada Rektorów i Konwent, w którego skład wejdą m.in. zastępcy dowódców RSZ ds. szkolenia. Zdaniem twórców programu, stworzenie związku pomoże w koordynacji działalności uczelni, zharmonizuje modele i programy kształcenia podchorążych, umożliwi przepływ studentów między szkołami, a także wymianę kadry naukowej. Połączenie uczelni przyczyni się do bardziej efektywnego wykorzystania ich bazy dydaktycznej, wzrośnie również konkurencyjność i prestiż wojskowego szkolnictwa. Natomiast szkolenie kursowe podoficerów i oficerów, do tej pory podstawowe zadanie WSO, zostanie przeniesione do wydzielonych centrów szkolenia: z WSOWLąd do Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych, a z WSOSP do Skrzydła Lotnictwa Szkolnego. Nowy Związek Uczelni Wojskowych Rodzajów Sił Zbrojnych, Akademia Obrony Narodowej jako nowoczesny ośrodek badawczo-edukacyjny, Wojskowa Akademia Techniczna specjalizująca się w kształceniu dla MON, ale otwarta dla cywilów – to główne założenia reorganizacji wyższego szkolnictwa wojskowego. O tej reformie mówi się od dawna, a ostatnio burzę wywołał opracowany za poprzedniego ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego program zmian w wyższym szkolnictwie wojskowym, zakładający m.in. powstanie jednej uczelni – Uniwersytetu Obrony Narodowej – na bazie Wojskowej Akademii Technicznej, Akademii Obrony Narodowej, Akademii Marynarki Wojennej, części Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i WSO we Wrocławiu. Plany ministra Sikorskiego spotkały się z ostrymi protestami części studentów i kadry naukowej wojskowych uczelni. Natomiast jedną z głównych zmian przewidzianych w programie przygotowanym przez MON są nowe zasady promocji na I stopień oficerski; aby kandydat na żołnierza zawodowego został podporucznikiem, wystarczy mu tytuł licencjata, czyli skończenie studiów I stopnia. Jak wyjaśnia resort obrony narodowej, dotychczasowy wymóg magisterium dla oficerów został wprowadzony, kiedy rekrutowano kadrę spośród absolwentów uczelni cywilnych, wśród których dominowali właśnie magistrowie. Coraz powszechniejsze teraz studia dwustopniowe i powrót do kształcenia podchorążych powodują, że argumenty za utrzymaniem tego wymogu stały się nieaktualne. Wojskowi jednak, aby awansować, będą musieli uzupełnić wykształcenie. Armia będzie kierowała młodych oficerów na studia; szybciej np. kryptologów, którym wiedza matematyczna jest niezbędna do pracy, trochę później m.in. pilotów. – Dla większości oficerów ukończenie studiów II stopnia – magisterskich – będzie elementem systemu doskonalenia zawodowego przed objęciem stanowisk przewidzianych dla PAWEŁ KĘPKA Gwiazdki w trzy lata Teraz środowisko akademickie może odetchnąć z ulgą – resort obrony w nowym programie odszedł od poprzedniej koncepcji. – Ideą wprowadzanej przez nas reorganizacji jest dążenie, aby przy reformie nie zapominać o tradycjach – mówił minister Aleksander Szczygło 5 lipca, podpisując decyzję w tej sprawie. Żadna z uczelni nie zostanie więc zlikwidowana, czeka je tylko reorganizacja. nr 32/2007 Akademie na rozdrożu Największe zmiany czekają Akademię Obrony Narodowej. Dziś, jak uważa MON, ten podstawowy ośrodek dosko- Polska Zbrojna 9 FORUM SZKOLNICTWO Główne cele reorganizacji: – dostosowanie wyższego szkolnictwa wojskowego do wymogów ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym” i decyzji prezydenta RP o programie profesjonalizacji sił zbrojnych; – zapewnienie systemowi kształcenia i doskonalenia zawodowego kadr zdolności do szybkiego reagowania na zmieniające się potrzeby armii; – racjonalizacja organizacyjna i ekonomiczna systemu edukacyjnego MON; – ustabilizowanie systemu pozyskiwania kadr oficerskich; – stworzenie długofalowych programów rozwoju szkolnictwa wojskowego. W Żadna z uczelni nie zostanie zlikwidowana, czeka je tylko reorganizacja ydział Bezpieczeństwa Narodowego – podstawowy kierunek studiów: bezpieczeństwo narodowe. Kształcenie i doskonalenie najwyższych kadr kierowniczych państwa oraz kadr wojskowych dla systemu bezpieczeństwa kraju. Wydział Zarządzania i Dowodzenia – podstawowy kierunek studiów: zarządzanie. Profesjonalne przygotowanie kadr dowódczo-sztabowych szczebla AON po reformie SYLWIA GUZO WSKA Trzy pytania do JACKA KOTASA, podsekretarza stanu w MON taktycznego i operacyjnego, prowadzenie studiów II i III stopnia oraz kursów. Kandydatami na studia II stopnia będą absolwenci studiów I stopnia z WSO, po praktyce w wojsku, a przed wyznaczeniem na stanowisko wymagające magisterium. Instytut Badań Strategicznych – prowadzenie badań o zintegrowanym bezpieczeństwie narodowym i międzynarodowym dla najważniejszych urzędników państwowych, przygotowywanie raportów i analiz dotyczących m.in. zagrożenia terroryzmem, polityki energetycznej czy wydarzeń militarnych. Centrum Doskonalenia Kursowego Oficerów – organizowanie i prowadzenie kursów doskonalących i kwalifikacyjnych dla oficerów przed objęciem kolejnych stanowisk służbowych. Centrum Symulacji i Komputerowych Gier Wojennych – wspieranie komputerowo ćwiczeń dowódczo-sztabowych organizowanych przez dowództwa RSZ, wydziały i centra AON. Jakie, Pana zdaniem, są największe plusy obecnej reformy? – Przede wszystkim, przy jej okazji będzie dokonana standaryzacja programów nauczania i stworzony zostanie model absolwenta. Reforma wymusza, aby wszystkie uczelnie dokonały przeglądu, analizy i oceny programów, bo choć kształcą kadry dla poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, to trzeba pamiętać, że te RSZ coraz częściej występują jako siły połączone. Kolejny plus to zniesienie wymogu posiadania magisterium koniecznego do tego, żeby zostać oficerem. Dzięki temu oferta zawodowej służby wojskowej trafi do większej liczby osób i będziemy mieć wybór, kogo przyjmować. Czy licencjat to nie za mało, aby zostać oficerem? – Nie, jeśli student zostanie dobrze przygotowany w uczelni wojskowej do objęcia najniższego stanowiska służbowego – dowódcy plutonu. Uważamy też, że nie trzeba być magistrem, żeby zostać na przykład pilotem. Kiedyś wykształcenie wyższe oznaczało tylko magisterium, teraz jest nim też licencjat. Jestem przekonany, że wiele osób będzie kończyło studia I stopnia, zaczynało pracę, a studia magisterskie kontynuowało zaocznie w kierunku wynikającym z potrzeb zawodowych, też w armii. Reforma dopiero się zaczyna. Czy z nastaniem nowego kierownictwa MON nie zostanie znów zmieniona? – Nie sądzę. Właśnie dlatego tak szeroko konsultowaliśmy ją w środowisku wojskowym i akademickim. Na razie zresztą daliśmy reformie tylko ramy, które będą wypełniane m.in. przez opracowanie odpowiednich programów. nalenia zawodowego wyższych kadr wojskowych w znacznym stopniu odszedł od zasadniczej misji, stając się uczelnią o profilu ekonomiczno-humanistycznym. Dlatego zlikwidowane mają być kierunki, na które nie ma zapotrzebowania ze strony armii – m.in. europeistyka i historia. Powstaną za to nowe wydziały: bezpieczeństwa narodowego i zarządzania. AON przekształci się w nowoczesny ośrodek badawczo-edukacyjny o charakterze ponadresortowym, nadzorowany przez MON. Utworzone zostanie tu też centrum analiz strategicznych. Akademia z Rembertowa zachowa uprawnienia do prowadzenia studiów magisterskich i doktoranckich; odbywać się tu będą także studia podyplomowe i kursy interdyscyplinarne przeznaczone dla wojskowych i cywilów – przedstawicieli administracji rządowej i samorządowej. Jednak, tak jak dotychczas, przede wszystkim żołnierze będą zdobywać wiedzę w AON. Rozważane jest też nadanie akademii nowej nazwy – Akademia Bezpieczeństwa Narodowego. Natomiast Wojskowa Akademia Techniczna specjalizować będzie się w kształnr 32/2007 10 Polska Zbrojna Nowy system wojskowego szkolnictwa ma przynieść oszczędności, choć nie są one głównym założeniem reformy Ścieżki od matury do pierwszego stanowiska służbowego w armii I – STUDIA I STOPNIA w charakterze kandydata na żołnierza zawodowego (dla korpusów osobowych, dla których priorytetem jest dobre przygotowanie do żołnierskiego rzemiosła); II – STUDIA I I II STOPNIA – oba wojskowe; III – STUDIA I STOPNIA CYWILNE, ale w uczelni wojskowej, studia II stopnia w charakterze kandydata na żołnierza zawodowego; IV – STUDIA I STOPNIA CYWILNE w uczelni cywilnej, studia II stopnia wojskowe (ścieżki II–IV – dla kandydatów do korpusów osobowych, dla których wymagane jest gruntowne wykształcenie na poziomie magisterskim, głównie kierunki techniczne – informatyka, telekomunikacja); V – STUDIA I STOPNIA CYWILNE i kurs oficerski dla absolwentów; VI – STUDIA I I II STOPNIA w uczelni cywilnej i kurs oficerski dla absolwentów; (ścieżki V i VI mają charakter uzupełniający); VII – JEDNOLITE STUDIA MAGISTERSKIE w uczelni cywilnej i kurs oficerski dla absolwentów (dla wąskiej grupy kierunków: prawo, medycyna, lekarsko-dentystyczny, farmacja, teologia). Obecny wymóg posiadania wykształcenia II stopnia potrzebny do promowania na stopień podporucznika wyklucza na razie ścieżki I i V. ceniu dla MON na wybranych kierunkach technicznych oraz prowadzeniu badań naukowych i ekspertyz w zakresie technologii obronnych. WAT powinna też, zdaniem MON, odegrać rolę ośrodka integrującego zaplecze badawcze i eksperckie resortu. Ponieważ jednak potencjał akademii znacznie przewyższa potrzeby związane z kształceniem studentów wojskowych, nadal będą mogli tu studiować cywile. Jakość, a nie cena Inaczej ma też wyglądać sposób kształcenia wojskowych lekarzy. Jak napisano w uzasadnieniu decyzji o reorganizacji szkolnictwa, połączenie Wojskowej Akademii Medycznej z Akademią Medyczną w Łodzi, zaprzestanie studiów dla kandydatów na oficerów lekarzy i nabór kadr do korpusu medycznego spośród absolwentów cywilnych uczelni medycznych, okazały się nieskuteczne. Pojawił się więc projekt, aby zgodnie z „Prawem o szkolnictwie wyższym” Akademia Medyczna i Wojskowy Instytut Medyczny utworzyły jednostkę o roboczej nazwie Studium Medycyny Wojskowej, która będzie przygotowywać kandydatów na żołnierzy zawodowych do nr 32/2007 objęcia stanowiska w korpusie medycznym w stopniu podporucznika. Nad tym, jak ma wyglądać nabór i kształcenie wojskowych lekarzy, którzy uzupełnią ponad 400 wakatów w wojskowej służbie zdrowia, szef Inspektoratu Służby Zdrowia pracować będzie do końca października br. Jedną z zachęt ma być zagwarantowanie młodym medykom możliwości preferencyjnego odbywania specjalizacji w wojskowych szpitalach klinicznych w zamian za zobowiązanie do służby w armii. Nowy system wojskowego szkolnictwa ma przynieść oszczędności, choć nie są one głównym założeniem reformy. – Racjonalizacja wydatków, którą zakłada reforma, niekoniecznie oznacza oszczędności, gdyż wykształcenie dobrego specjalisty przy dokonującym się postępie technicznym wymaga nakładów – mówił minister Szczygło. Wyższe szkoły wojskowe mają działać na nowych zasadach już od 1 października 2008 r., co wymaga nowelizacji kilku podstawowych dla wojska przepisów, m.in. ustawy pragmatycznej. Resort obrony przekonuje, że zdąży ze wszystkim do rozpoczęcia nowego roku akademickiego. Polska Zbrojna 11 KAROLINA PRYMLEWICZ NA CELOWNIKU W jakiej fazie są prace nad planami rozwoju polskiej armii? – Obecnie realizujemy plan rozwoju sił zbrojnych na lata 2007–2012. Opracowujemy kolejny, który zgodnie z nowymi wymogami sojuszu będzie planem dziesięcioletnim. W naszym przypadku obejmie on okres 2009–2018. Prowadzimy też symulacje, gry decyzyjne i seminaria, których celem jest wypracowanie modelu sił zbrojnych w latach 2018–2020. Na podstawie planów długoterminowych tworzy się krótkoterminowe, do bieżącej realizacji. Czy zmienią się nasze priorytety modernizacyjne? – Tutaj nie można robić gwałtownych zwrotów. Zasadniczo w Siłach Powietrznych priorytetem jest wdrażanie samolotu F-16, w Wojskach Lądowych kołowego transportera opancerzonego i zestawu przeciwpancernego Spike, a w Marynarce Wojennej trwają prace nad nowym typem korwety i niszczyciela min. Są też mniejsze, ale równie ważne potrzeby, jak chociażby doposażenie żołnierzy uczestniczących w misjach zagranicznych. Potrzebujemy także więcej specjalistów do naprowadzania lotnictwa, którzy są nam niezbędni m.in. w Afganistanie. W Y Z WA Ale czy na wszystko wystarczy nam pieniędzy? – Nie tylko u nas pieniędzy jest mniej, niż potrzebujemy. Dlatego musimy wybierać te najważniejsze potrzeby, i tam, gdzie to możliwe, uwzględniać przeskoki technologiczne. metrach. Chcemy znacząco zwiększyć liczbę minibezpilotowców oraz zacząć pozyskiwać maszyny szczebla taktyczno-operacyjnego. Zależy nam także na bezpilotowcach poziomu operacyjno-strategicznego. Na czym koncentrujemy nasze wysiłki? – Do priorytetów na pewno należą zautomatyzowane systemy dowodzenia i rozpoznania, w tym rozpoznania obrazowego oraz środki dalekiego rażenia. Poza tym potrzebujemy więcej środków bezpilotowych – różnych typów i o różnych para12 Polska Zbrojna Czy planujemy zakup uzbrojonych bezpilotowców? – Oczywiście. Na dzisiejszym polu walki istotną rolę odgrywa czas. Możliwość szybkiej reakcji bywa kluczem do sukcesu. Dlatego powinniśmy mieć środki bezpilotowe o zdolnościach rozpoznawczych i uderzeniowych. Rozmowa z gen. FRANCISZKIEM GĄGOREM, szefem Sztabu Generalnego WP Na świecie obserwujemy tendencję do zmniejszania wielkości korpusu oficerskiego na rzecz korpusu podoficerskiego i korpusu zawodowych szeregowych nr 32/2007 A co ze śmigłowcami? – Obecnie mamy tu jeszcze określone zdolności, ale podejmowane są już działania mające na celu pozyskanie nowych śmigłowców dla naszej armii w możliwie krótkim terminie. Czy czeka nas kolejna duża restrukturyzacja? – Nie, ale będzie kontynuowany proces racjonalizacji struktur. Chcemy maksymalnie wykorzystać posiadane środki do zwiększenia zdolności bojowych. Bardzo ważnym czynnikiem w realizacji tego procesu jest decyzja prezydenta RP o profesjonalizacji armii. Kierunek zachodzących w naszej armii zmian jest także wymuszony rozwojem technologicznym powodującym, iż systemy uzbrojenia są coraz bardziej skomplikowane. Żołnierz potrzebuje więcej czasu, by dobrze je poznać i skutecznie wykorzystać na polu walki. W wielu wypadkach żołnierz służby zasadniczej w czasie 9-miesięcznej służby nie jest w stanie osiągnąć wymaganych na polu walki umiejętności do obsługi specjalistycznego sprzętu. Konieczność przejścia na ochotniczy model sił zbrojnych wymuszona jest także naszym rosnącym zaangażowaniem w misjach zagranicznych, na które wysyłamy wyłącznie profesjonalistów. SYLWIA GUZOWS KA – Zadaniem Sztabu Generalnego WP i dowództw rodzajów sił zbrojnych jest takie planowanie, by mieć i dobrych ludzi i nowoczesne uzbrojenie. Samo uzbrojenie nie będzie bowiem walczyć, a z drugiej strony sami ludzie, choćby najlepsi, bez nowoczesnego uzbrojenia na współczesnym polu walki nie będą w stanie wiele dokonać. Musimy więc podejmować decyzje starannie przemyślane. To stały dylemat planistów wojskowych, jak pogodzić ilość i jakość. Zakładamy więc, że przygotowuje się kilka wariantów przyszłej struktury naszych sił zbrojnych? – Oczywiście, na początku dyskusji jest ich zawsze dużo, po czym zmierzamy w kierunku optymalnego rozwiązania. Bardzo istotnym wyznacznikiem dla naszych działań jest decyzja zwierzchnika sił zbrojnych, która określa limit liczebny Sił Zbrojnych RP na poziomie 150 tys. żołnierzy. Mogą natomiast zajść zmiany w strukturze poszczególnych korpusów osobowych. Zawodowi szeregowi i podoficerowie są coraz lepiej wykształceni. Na świecie obserwujemy tendencję do zmniejszania wielkości korpusu oficerskiego na rzecz korpusu podoficerskiego i korpusu zawodowych szeregowych. Czy może się zmienić liczebność poszczególnych rodzajów sił zbrojnych? – Nie można tego wykluczyć. Istotny wpływ na wielkość rodzajów sił i wojsk oraz ich struktury mają nowe technologie. Na przykład w artylerii pojawienie się precyzyjnej amunicji powoduje, że nie potrzeba tak dużo luf jak dotychczas. Także ob- – Kandydować chce mój kolega z Włoch, ale termin zgłaszania kandydatur z grona szefów obrony państw członkowskich sojuszu upływa dopiero za kilka tygodni i być może pojawią się kolejni chętni. Gdzie i kiedy odbędą się wybory? Jaka jest procedura? – Odbędą się one w listopadzie podczas jesiennej sesji Komitetu Wojskowego NATO w Brukseli. Przewodniczącego tego komitetu wybierają w niejawnym głosowaniu szefowie sztabów sił zbrojnych państw członkowskich sojuszu. Jakie jest miejsce przewodniczącego w strukturach sojuszu? – Od strony formalnej przewodniczący stoi na czele Komitetu Wojskowego, w którego skład wchodzą szefowie sztabów sił zbrojnych państw członkowskich NATO. Jest to najwyższy organ władzy wojskowej w sojuszu. Aby do wojska przychodzili ci, których ono potrzebuje, musimy stworzyć atrakcyjną ofertę ekonomiczną i szkoleniową Jak funkcjonuje komitet i jaką pełni rolę? – Szefowie sztabów spotykają się trzy razy w roku, a na co dzień są reprezentowani na forum komitetu przez swych stałych przedstawicieli. Zbierają się oni kilka razy w tygodniu i pod kierunkiem przewodniczącego wypracowują niezbędne analizy, opinie czy decyzje. Komitet przekłada decyzje polityczne na wojskowe. Jest łącznikiem pomiędzy władzami politycznymi organizacji a jej strukturami dowodzenia, w tym dowództwem operacyjnym w Mons i dowództwem transformacji w Norfolk. Zasadniczym zadaniem komitetu jest doradzanie władzom politycznym NATO, rekomendowanie podjęcia określonych działań w sytuacjach kryzysowych, ale nie tylko. Wydaje on dyrektywy, wytyczne i zalecenia dla dowództw. Przez niego przechodzą wszelkie dokumenty z dowództw do struktur politycznych sojuszu. Rozmawiali: Tadeusz Wróbel, Włodzimierz Kaleta NIA – Wojsko nie działa w próżni i to, co dzieje się wokół, ma na nie wpływ. Aby przychodzili do niego ci, których potrzebuje, musimy stworzyć atrakcyjną ofertę. Nie tylko ekonomiczną, ale i szkoleniową. W wielu armiach młodzi ludzie wkładają mundur na kilka lat, by zdobyć uprawnienia przydatne w cywilu. Myślimy o stworzeniu takich możliwości dla ochotników, którzy zdecydują się na krótkoterminową służbę trwającą np. od 2 do 6 lat. Czy uda się nam pogodzić ambitne plany modernizacyjne z profesjonalizacją sił zbrojnych? nr 32/2007 Co zrobić, żeby do wojska trafili tacy ludzie, jakich ono potrzebuje? sługa nowoczesnych okrętów wymaga mniej licznych załóg. Kiedy pojawią się pierwsze koncepcje działającego w Sztabie Generalnym zespołu ds. profesjonalizacji? – Już na przełomie lata i jesieni tego roku. Natomiast do końca roku zespół ten powinien przedstawić zaawansowane propozycje rozwiązań. A teraz może o Pana przyszłości. Kto oprócz Pana ubiega się o stanowisko przewodniczącego Komitetu Wojskowego NATO? Polska Zbrojna 13 WOJSKO NATO MARCIN KACZMARSKI Rola Komitetu Wojskowego NATO ewoluowała od samego momentu jego powstania. Niemniej jednak pierwszoplanowym zadaniem zawsze było zapewnianie sojuszowi militarnej wiarygodności. Już sam Traktat Północnoatlantycki (podpisany 4 kwietnia 1949 r.) wskazywał na konieczność ustanowienia organów, które miałyby gwarantować, że nowo utworzony sojusz nie pozostanie tylko na papierze. Artykuł 9 traktatu ustanawiał Radę Północnoatlantycką, która mogła powoływać dodatkowe ciała instytucjonalne. Wskazano, że należy utworzyć Komitet Obronny, który zaleciłby środki niezbędne dla wprowadzenia w życie artykułów 3 (dotyczącego utrzymania zdolności do odparcia ataku) i 5 (o zbiorowej obronie w przypadku ataku na jedno z państw członkowskich). Pierwsze spotkanie takiego komitetu odbyło się 17 września 1949 r., i wówczas zdecydowano też o powołaniu wspomagających go organów: Komitetu Wojskowego (na szczeblu szefów sztabów), Stałej Grupy (złożonej z przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Francji i Wielkiej Brytanii) oraz pięciu regionalnych grup planowania. Formalnie Komitet Wojskowy powstał 5 października 1949 r., dzień później odbyło się jego pierwsze posiedzenie. Jako że Komitet Obronny przestał istnieć, Komitet Wojskowy jest najstarszym po Radzie Północnoatlantyckiej organem NATO. W pierwszych latach istnienia sojuszu jego organy zbierały się wyłącznie na najwyższym szczeblu, zazwyczaj raz w roku. Funkcje pełnione dzisiaj przez Komitet Wojskowy były tak naprawdę sprawowane przez Stałą Grupę, co wywoływało niezadowolenie pozostałych państw członkowskich. W 1952 r., przeprowadzając reorganizację NATO, utworzono Komitet Reprezentantów Wojskowych, z oficerami łącznikowymi. Ale i tak w latach 50. to Stała Grupa brała na siebie cały ciężar operacyjnego planowania w ramach sojuszu. Jednocześnie dowódca sił NATO w Europie był głównym doradcą najwyższych organów cywilnych w sprawach 14 Polska Zbrojna wojskowości. W 1963 r. Stała Grupa zmieniła się w Międzynarodowy Sztab Planowania, który w 1967 r. przekształcił się w Międzynarodowy Sztab Wojskowy. Dopiero po wyjściu Francji z wojskowych struktur NATO w 1966 r. przeprowadzono poważną reorganizację – w miejsce jednego głównodowodzącego powołano dowódców obszaru europejskiego (SACEUR) i atlantyckiego (SACLANT) oraz przewodniczącego Komitetu Wojskowego. Ewolucja W latach 50. i 60. ubiegłego stulecia Komitet Wojskowy odgrywał istotną rolę w wypracowywaniu i adaptacji koncepcji wojskowej sojuszu do zmieniających się warunków zimnej wojny. W 1955 r. przedstawił koncepcję zintegrowanego systemu obrony powietrznej, w 1957 r. poPrzewodniczący stanowił o utworzeniu systemu wczeKomitetu Wojskowego snego ostrzegania. Komitet Wojskojest najważniejszym wojwy odpowiadał również za stworzeskowym doradcą nie przez NATO wielonarodowych najwyższych organów sił. W 1967 r. przyjął strategię elacywilnych NATO stycznego reagowania, która określiła doktrynę wojskową paktu na następne 20 lat. Później jego rola stała się bardziej statyczna, niemniej jednak wciąż odpowiadał za militarne przygotowanie w razie ewentualnego konfliktu z blokiem wschodnim. Dopóki Komitet Wojskowy nr 32/2007 PRZEWODNICZĄCY KOMITETU WOJSKOWEGO Jest wybierany zwykłą większością głosów przez szefów sztabów. Jego kadencja zwyczajowo wynosi trzy lata, chociaż częste są przypadki jej skrócenia bądź wydłużenia o rok. Przewodniczący komitetu jest jednocześnie najwyższym oficerem sojuszu północnoatlantyckiego. Na zdjęciu kanadyjski generał Ray Henault Komitet Wojskowy NATO jest najwyższą władzą wojskową sojuszu północnoatlantyckiego. To na nim spoczywa główny ciężar przełożenia zobowiązań politycznych przyjętych przez państwa NATO na praktykę militarną – wypracowanie strategii, określenie niezbędnych sił, koordynacja wysiłków wojskowych poszczególnych sojuszników. KOMITET WOJSKOWY NATO – odpowiada za zalecanie władzom cywil- – odpowiada za koncepcje strategiczne nym NATO środków niezbędnych sojuszu; dla wspólnej obrony obszaru euroatlan- – przygotowuje doroczną długoterminową tyckiego; ocenę ryzyka dla NATO; – odpowiada za operacje prowadzone przez – spoczywa na nim obowiązek uaktualniasojusz oraz udziela zaleceń strategicznych nia planów obronnych NATO (tzw. contindowódcom obszaru sojuszu; gency plans). funkcjonował wyłącznie na szczeblu szefów sztabów, stanowisko przewodniczącego miało inny charakter niż obecnie. Funkcję sprawowano rotacyjnie przez dwa lata. Pierwszym przewodniczącym został amerykański generał Omar Bradley (do roku 1950). Od 1962 r. stanowisko to jest sprawowane przez przedstawicieli państw europejskich bądź Kanady. Obecnie w Komitecie Wojskowym reprezentowane są wszystkie państwa sojuszu, przy czym Islandia, jako nieposiadająca armii, ma przedstawiciela cywilnego. W obradach komitetu bierze udział również Francja (powróciła pod koniec 1995 r.). Jej przedstawiciel nie ma prawa głosu w przypadku procesu planowania obrony, funkcjonowania zintegrowanej struktury wojskowej i kwestii nuklearnych ze względu na to, że Francja wciąż nie powróciła do struktur wojskowych NATO. Komitet Wojskowy pozostaje najważniejszym elementem wojskowej struktury sojuszu. Ma za zadanie wspierać jego główne organy cywilne (Radę Północnoatlantycką, Grupę Planowania Nuklearnego i Komitet Planowania Obrony) w kwestiach wojskowości. Na najwyższym szczeblu składa się z szefów sztabów, na co dzień pracują w nim wyżsi oficerowie delegowani przez państwa członkowskie. Komitet spotyka się co czwartek, po środowym posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej, aby móc uwzględnić jej zalecenia dla bieżącej działalności. Na szczeblu szefów sztabów spotyka się trzy razy do roku – dwa w Brukseli i raz w innym mieście kraju należącego do NATO. Obowiązki przewodniczącego Przewodniczący Komitetu Wojskowego odpowiada za właściwe wypełnianie przez ten organ nałożonych nań obowiązków. Jest przy tym najważniejszym wojskowym doradcą najwyższych organów cywilnych sojuszu północnoatlantyckiego. Jego rola w okresie pozimnowojennym podlegała ewolucji, podobnie jak rola samego komitetu. Sojusz zaczął angażować się w misje poza statutowym obszarem działalności. Po 11 września 2001 r. wspiera Stany Zjednoczone w prowadzonych przez nie operacjach, m.in. w Afganistanie, jest silnie zaangażowany w stabilizację sytuacji na Bałkanach. Oznacza to, że na przewodniczącym komitetu spoczywa jeszcze większa odpowiedzialność za zapewnienie prawidłowego i wiarygodnego funkcjonowania NATO w sferze wojskowej. Jest to tym trudniejsze, że zmieniony charakter wyzwań i zagrożeń powoduje niechęć w państwach członkowskich do zwiększania środków na działalność wojskową sojuszu. Polska Zbrojna 15 nr 32/2007 NATO Minister obrony narodowej ogłasza konkurs na stanowisko dyrektora jednostki badawczo-rozwojowej pod nazwą „Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia” w Zielonce Kandydaci przystępujący do konkursu powinni spełniać następujące warunki: 1. Kryteria formalne: a) obywatelstwo polskie, b) uregulowany stosunek do służby wojskowej, c) magisterskie wyższe studia techniczne w jednej z dziedzin stanowiących przedmiot działania instytutu albo magisterskie studia w dziedzinie nauk ekonomicznych w zakresie organizacji zarządzania, d) staż pracy minimum 15 lat, w tym: • 3 lata na stanowiskach kierowniczych, nie niższych niż kierownika zakładu w jednostce badawczo-rozwojowej lub dyrektora (zastępcy dyrektora) instytutu – o profilu zgodnym lub zbliżonym do przedmiotu działania WITU – w szkolnictwie wyższym, albo • 3 lata na stanowiskach nie niższych niż szefa oddziału branży wojsk lądowych w komórce organizacyjnej Ministerstwa Obrony Narodowej (dowództwa rodzaju sił zbrojnych) lub starszego specjalisty oddziału branżowego w komórce organizacyjnej Ministerstwa Obrony Narodowej nadzorującej badania naukowe lub prace rozwojowe, albo • 3 lata na stanowiskach kierowniczych w minimum średnich podmiotach przemysłowych o profilu zgodnym lub zbliżonym do przedmiotu działania WITU, e) znajomość zagadnień zarządzania i funkcjonowania jednostek badawczo-rozwojowych lub przedsiębiorstw państwowych w warunkach gospodarki rynkowej udokumentowana zaświadczeniami z przebiegu pracy (służby) zawodowej, f) predyspozycje do organizowania prac naukowo-badawczych i rozwojowych potwierdzone stosownymi dokumentami, g) zdolności interpersonalne, h) dyspozycyjność, i) znajomość języka angielskiego na poziomie 3, 3, 3, 3 wg STANAG nr 6001 lub First Certyficate in English, j) dobry stan zdrowia, potwierdzony aktualnym: • zaświadczeniem lekarskim stwierdzającym brak przeciwwskazań do pełnienia funkcji kierowniczych, • orzeczeniem lekarskim oraz orzeczeniem psychologicznym wymaganym od osób wykonujących lub kierujących koncesjonowaną działalnością gospodarczą w zakresie przedmiotu działania WITU, k) pełna zdolność do czynności prawnych, l) kandydat nie był skazany prawomocnym orzeczeniem za umyślne przestępstwo lub wykroczenie skarbowe, m) nie toczy się przeciwko kandydatowi postępowanie w sprawie o umyślne przestępstwo lub wykroczenie skarbowe, n) kandydat nie jest wpisany do rejestru dłużników niewypłacalnych, o) kandydat uczestniczy lub odbył szkolenie w zakresie wykonywania lub kierowania koncesjonowaną działalnością gospodarczą w zakresie przedmiotu działania WITU, p) poświadczenie bezpieczeństwa osobowego stwierdzające dopuszczenie do informacji niejawnych oznaczonych klauzulą nie niższą niż „tajne”; 2. Preferencje: a) praktyka z zakresu kierowania badaniami naukowymi, pracami rozwojowymi i wdrożeniowymi lub produkcji i remontów sprzętu wojskowego, b) stopień naukowy doktora lub doktora habilitowanego nauk technicznych lub tytuł naukowy – zgodny z przedmiotem działania WITU, c) żołnierz zawodowy lub były żołnierz zawodowy spełniający kryteria formalne, o których mowa w pkt. 1, d) wiek poniżej 50 lat. Oferty składane przez kandydatów powinny zawierać: • zgłoszenie do konkursu, • kwestionariusz osobowy z fotografią, • życiorys (CV), • odpis dyplomu oraz odpisy innych dokumentów stwierdzających kwalifikacje oraz dorobek naukowy kandydata, • opinie za ostatnie trzy lata, • zaświadczenie o niekaralności, • oświadczenie stwierdzające, że przeciwko kandydatowi nie toczy się postępowanie w sprawie o umyślne przestępstwo lub wykroczenie skarbowe, • zaświadczenie, że kandydat nie jest wpisany do rejestru dłużników niewypłacalnych, • poświadczenie bezpieczeństwa osobowego stwierdzające dopuszczenie do prac niejawnych oznaczonych klauzulą nie niższą niż „tajne”, • aktualne świadectwo zdrowia, stwierdzające brak przeciwwskazań do pełnienia funkcji kierowniczych, • orzeczenie lekarskie i orzeczenie psychologiczne wymagane od osób kierujących koncesjonowaną działalnością gospodarczą, • zaświadczenie o uczestniczeniu lub odbytym szkoleniu z zakresu wykonywania lub kierowania koncesjonowaną działalnością gospodarczą. Oferty wraz z wymaganymi dokumentami należy składać lub przesyłać w zamkniętych kopertach z dopiskiem „KONKURS – WITU – Zielonka” na adres: Departament Nauki i Szkolnictwa Wojskowego – Oddział Nadzoru al. Niepodległości 218, 00-911 Warszawa Termin złożenia lub wpływu ofert upływa po trzech tygodniach od daty ukazania się niniejszego ogłoszenia. O zakwalifikowaniu się do konkursu oraz terminie jego przeprowadzenia kandydaci zostaną powiadomieni indywidualnie. Konkurs przeprowadzi Komisja Konkursowa powołana zgodnie z obowiązującymi przepisami. Uwaga: – komisja zastrzega sobie prawo nieskorzystania z oferty bez podania przyczyny, – z udziału w konkursie wyłączone są osoby, które w poprzednich miejscach pracy zostały odwołane ze stanowiska lub stosunek pracy został rozwiązany z przyczyn dyscyplinarnych, – zainteresowani mogą uzyskać bliższe informacje osobiście: a) u kierownika WITU, ul. Prymasa Stefana Wyszyńskiego 7, 05-220 Zielonka, tel. (22) 681 3841 lub 781 9934, b) w Departamencie Nauki i Szkolnictwa Wojskowego, tel. (22) 687 4828, 684 6826, po przedstawieniu poświadczenia bezpieczeństwa osobowego stwierdzającego dopuszczenie do informacji niejawnych, – WITU nie zapewnia mieszkania. 16 Polska Zbrojna nr 32/2007 FORUM 3 | ŚWIAT WSZYSTKO O... | SŁUŻBA | WYDARZENIA | LUDZIE | MILITARIA | W GARNIZONIE | PORADY BLTr | TO I OWO | SPORT | HISTORIA NORBERT BĄCZYK W Siłach Powietrznych trwa formowanie 3 Brygady Lotnictwa Transportowego. Taka brygada to w naszym wojsku zupełna nowość. W Polsce lotnictwo transportowe było zawsze traktowane po macoszemu. Na pierwszym planie znajdowały się myśliwce, bombowce czy szturmowce, natomiast zakupy samolotów transportowych uważano za mniej ważne. I w sumie nic dziwnego, gdyż geopolityczne położenie Polski sprawiało, iż lotnictwo wojskowe miało za zadanie przede wszystkim ochraniać własne terytorium oraz wspierać oddziały naziemne. A zatem wykonywać misje stosunkowo blisko własnych baz. Priorytety zmieniły się wraz z końcem zimnej wojny oraz naszym późniejszym wejściem do NATO i UE. W dzisiejszym świecie armie państw zachodnich muszą być przygotowane nie tylko do klasycznej wojny, ale także odległych misji okupacyjnych oraz humanitarnych. Liczy się szybkość reakcji oraz zdolność to stworzenia wydajnego systemu wsparcia własnych wojsk w odległych placówkach. Stąd wzrost znaczenia lotnictwa transportowego, bez którego nie da się tego osiągnąć. Również polskie Siły Powietrzne muszą być lepiej niż do tej pory przygonr 32/2007 towane do takich misji. I właśnie w tym celu sformowano 3 Brygadę Lotnictwa Transportowego. Brygada, czyli skrzydło Trzecia brygada, która w przyszłym roku ma już nosić oficjalną nazwę 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego, to w polskiej armii zupełna nowość. Takiej jednostki szczebla taktycznego, wyspecjalizowanej w transporcie powietrznym na terenie kraju oraz za granicą, a do tego zrzeszającej wybrane bazy lotnicze, w naszym lotnictwie jeszcze nie było. Jej formowanie jest bardzo ważne, gdyż zostanie skupione w jednym ręku zarządzanie rozrzuconymi po kraju oddziałami. Poza tym podniesie to prestiż eskadr transportowych, które od tej chwili będą równorzędne wobec lotnictwa bojowego. Wcześniej, w ramach korpusów obrony powietrznej, ich znaczenie było w pewien sposób marginalizowane. W ramach brygady, podległej bezpośrednio Dowódcy Sił Powietrznych, powinno się to zmienić. Ulokowane w Powidzu dowództwo „trzeciej”, ma odpowiadać za gotowość operacyjną swoich eskadr oraz baz lotniczych, w tym realizacji misji zagranicznych. Ponadto będzie zajmować się szkoleniem personelu oraz logistyką. Formowanie 3 BLTr wpisuje się w szerszy program restrukturyzacji całych SP. Formalnie decyzja o jej powstaniu zapadła we wrześniu ubiegłego roku. Potem trwały prace organizacyjne, a oficjalnie brygada rozpoczęła działalność wraz z początkiem kwietnia. Najpierw funkcjonował tylko sztab. Niemniej jednak od czerwca w jej podporządkowanie przeszły też wytypowane bazy lotnicze oraz eskadry. W przyszłości na stanie 3 BLTr powinny znaleźć się także wybrane oddziały OPL z rakietami przeciwlotniczymi skierowane bezpośrednio do ochrony lotnisk, ale tylko tych typowo wojskowych. Czym dysponuje powidzki sztab, kierowany przez gen. bryg. Sławomira Kałuzińskiego? Po 2 i 3 KOP odziedziczył przede wszystkim trzy bazy lotnicze oraz tyleż eskadr, czyli bydgoską 2 i wrocławską 3 Eskadrę Lotnictwa Transportowo- Polska Zbrojna 17 JAROSŁAW WIŚNIEWSKI WSZYSTKO O... 3 SŁUŻBA ZDROWIABLTr EKSPERT Gen. bryg. pil. Sławomir Kałuziński, dowódca 3 BLTr: – Pierwszy raz w polskich Siłach Powietrznych formowany jest taki związek jak brygada lotnictwa transportowego. Jedno kierownictwo to dobre rozwiązanie, gdyż pozwoli na właściwą koordynację działań, a przez to bardziej efektywne wykorzystanie sprzętu i szkolenie. Dotychczas bowiem jednostki transportowe były zbyt rozrzucone, a teraz mają pod- legać własnemu dowództwu. Jak najlepiej dba się o swoje. Chcemy stworzyć zgrany, efektywny zespół. Dajemy sobie na to rok. Wierzę, że się uda, gdyż widzę wokół siebie wiele entuzjazmu. Żartując, nie przeszkadza mi nawet, iż swoje nowe obowiązki objąłem formalnie 13 lutego o godz. 13:00. Tymczasem od początku istnienia brygady mamy sporo pracy, co oczywiście wiąże się głównie z naszym zaangażowaniem w Iraku i Afganistanie. Obłożenie pilotów w 13 Eskadrze jest na tyle duże, że obok nowych samolotów, które właśnie przylatują, przydałoby się zwiększenie liczby załóg przypadających na samolot z dwóch do trzech. Trzeba pamiętać, iż lot z transportem do Iraku to osiem–dziewięć godzin, a do Afganistanu nawet 13 godzin. Międzylądowania na tych trasach odbywają się głównie w Turcji i Azerbejdżanie. Są też pewne problemy ze sprzętem, dotyczy to zwłaszcza remontów śmigłowców W-3, a ostatnio, z powodu bardzo intensywnej eksploatacji, musieliśmy przyśpieszyć obsługi okresowe samolotów CASA. Jednak to chwilowe trudności. Staramy się jak najefektywniej wykorzystać nasz sprzęt. Kończące swą służbę samoloty An-26 przydadzą się jeszcze do przygotowania załóg na C-130. Łącznikowego, do tego 13 Eskadrę Lotnictwa Transportowego z Krakowa. Oprócz tego bazy ulokowane w wymienionych miastach, czyli 2, 3 i 8 Bazę Lotniczą. Do tego dochodzi ośrodek centralny, czyli właśnie Powidz. Na terenie 33 Bazy Lotniczej ulokowano dowództwo brygady, tutaj też mają stacjonować 18 Polska Zbrojna w przyszłości maszyny 14 Eskadry Lotnictwa Transportowego. Jak widać brygada gen. Kałuzińskiego zagospodarowała praktycznie wszystkie ważne lotniska, które nie służą maszynom bojowym lub szkolnym. Ich cechą charakterystyczną jest też wojsko-cywilny charakter. Jest zatem Bydgoszcz, gdzie działa wyspecjalizowana w akcjach ratowniczych 2 eltł, a w pobliżu swą kwaterę mają także Dowództwo Wojsk Specjalnych i 1 Brygada Logistyczna Wojsk Lądowych. Z Wrocławia często odlatują czarterowane transportowce strategiczne obsługiwane na miejscu przez profesjonalną lotninr 32/2007 STRUKTURA ORGANIZACYJNA DOWÓDZTWA 3 BLTr. Dowódca Zastępca dowódcy Sztab: Sekcja wychowawcza Sekcja ruchu lotniczego STEPHEN KILVINGTON Pion szkolenia: Sekcja szkolenia lotniczego Sekcja szkoleniowa Sekcja nadzoru lotniczego Sekcja wsparcia bojowego Sekcja ratownictwa lotniczego Pion logistyki: Sekcja planowania Sekcja techniki lotniczej Sekcja techniki naziemnej Sekcja infrastruktury Sekcja materiałowa Sekcja transportu i ruchu wojsk Sekcja wsparcia Sekcja organizacyjno-kadrowa Sekcja rozpoznawcza Sekcja operacyjna Sekcja planowania Sekcja współpracy cywilno-wojskowej Sekcja dowodzenia i łączności Sekcja służby zdrowia Pion ochrony informacji niejawnych Dowództwo 3 BLTr zostało sformowane na podstawie decyzji ministra obrony narodowej nr Z-67/Org./P z 22 września 2006 r. w sprawie rozformowania dowództw 2 i 3 Korpusu Obrony Powietrznej, sformowania dowództwa 3 Brygady Lotnictwa Transportowego i 14 Eskadry Lotnictwa Transportowego oraz zmiany podporządkowania niektórych jednostek organizacyjnych Sił Powietrznych. Skrzydlata skową grupę załadowczą dla misji zagranicznych. Nie wolno też zapomnieć, że w pobliskim Opolu funkcjonuje 10 Brygada Logistyczna WL. Wreszcie Kraków-Balice, dom wiecznie zapracowanych załóg samolotów C-295M. Ta wyliczanka specjalizacji to także czytelny sygnał, czym będzie zajmować się nowa brygada. Co najmniej do jesieni, a najpewniej do końca 2007 r., nasze największe lotnisko w Powidzu będzie bazą 7 Eskadry Lotnictwa Taktycznego z samolotami Su-22. Dopiero gdy „suki” się wyprowadzą, 3 BLTr przejmie Powidz na „wyłączne użytkowanie”. Być może w przyszłości zjawi się tam również międzynarodowy personel NATO do obsługi bezzałogowych samolotów obserwacyjnych GlobalHawk sys- nr 32/2007 Aby 3 Brygada Lotnictwa Transportowego mogła wydajnie funkcjonować, potrzebuje odpowiednich baz z zapleczem logistycznym, a przede wszystkim odpowiednich samolotów czy śmigłowców. A z tym ostatnim, niestety, jest pewien kłopot. Dziś brygada dysponuje lekkimi samolotami transportowymi M-28 Bryza/Sky Truck, średnimi transportowcami C-295M oraz śmigłowcami W-3, Mi-2 oraz Mi-8. Do tego dochodzą kończące swą eksploatację średnie transportowce An-26. Docelowo za kilka lat w jej wyposażeniu mają pozostać samoloty M-28, C-295M, C-130E oraz śmigłowce W-3 i Mi-8, uzupełnione zupełnie nowymi wiropłatami zakupionymi w ramach Narodowego Programu Śmigłowcowego. Do opisywanego związku mogą także trafić planowane do pozyskania przez SP dwa samoloty klasy MRTT, czyli wielozadaniowe tan- mozaika ocelowo brygada powinna mieć dwie eskadry samolotów transportowych (13 i 14 elt) oraz eskadrę śmigłowcową z kluczem samolotów (15 eds). Teoretycznie, aby mówić o 3 BLTr jak o związku taktycznym o rzeczywistej sile lotniczej brygady czy skrzydła, powinna mieć ona na stanie co najmniej 48–54 statki powietrzne po 16–18 maszyn na eskadrę. Jednak wiadomo, że nie uda się tego w pełni osiągnąć. Dodatkowo poważną słabością parku maszynowego będzie nadmierna różnorodność i duży procentowo udział samolotów lekkich, przydatnych głównie w kraju. Polska Zbrojna 19 WSZYSTKO O... 3 SŁUŻBA ZDROWIABLTr Dowództwo Pion szkolenia: Sekcja szkolenia lotniczego Sekcja szkolenia specjalistycznego Sekcja walki elektronicznej Pion ochrony informacji niejawnych 1 Klucz Lotniczy (2-4 x M-28) 2 Klucz Lotniczy (5 x C-130E) Sekcja wychowawcza Sekcja bezpieczeństwa lotów Pion techniczny: Sekcja inżynieryjno-lotnicza 1 Klucz Eksploatacji Samolotów 2 Klucz Eksploatacji Samolotów Klucz obsługi awioniki Klucz eksploatacji osprzętu Klucz eksploatacji urządzeń radioelektronicznych Klucz obsługi Sztab: Sekcja personalna Sekcja rozpoznawcza Sekcja operacyjna STRUKTURA 14 ELTR; JEDNOSTKA ROZPOCZNIE FUNKCJONOWANIE W LISTOPADZIE. UKOMPLETOWANIE SAMOLOTÓW C-130 NASTĄPI DO 2009 R. Zadania dowództwa 3 BLTr: – sprawowanie nadzoru nad utrzymaniem w sprawności i gotowości do działania podległych eskadr lotniczych i baz lotniczych oraz do ich mobilizacji i operacyjnego rozwinięcia; – koordynowanie procesu szkolenia lotniczego w podległych jednostkach, organizowanie i sprawowanie nadzoru nad jego realizacją oraz zabezpieczenie logistyczne tego procesu; – sprawowanie nadzoru nad utrzymaniem wydzielonych sił i środków w gotowości do działań w ramach NATO i misji pokojowych; – sprawowanie nadzoru nad przygotowaniem podległych jednostek do udziału w lotniczych akcjach ratowniczo-poszukiwawczych, działaniach lotnictwa transportowego na rzecz likwidacji skutków awarii, katastrof i klęsk żywiołowych, a także lotniczej ewakuacji medycznej (MEDEVAC); – sprawowanie nadzoru nad przygotowaniem podległych jednostek do udziału w szkoleniach organizowanych przez wyższe szczeble dowodzenia; – wydzielenie i przekazanie w operacyjne podporządkowanie Centrum Operacji Powietrznych lub właściwego dowództwa sił i środków zgodnie z rozkazem nadrzędnego szczebla dowodzenia. FORMOWANIE 3 BLTR JEST BARDZO WAŻNE, GDYŻ ZOSTANIE SKUPIONE W JEDNYM RĘKU ZARZĄDZANIE ROZRZUCONYMI PO KRAJU ODDZIAŁAMI. POZA TYM PODNIESIE TO PRESTIŻ ESKADR TRANSPORTOWYCH, KTÓRE OD TEJ CHWILI BĘDĄ RÓWNORZĘDNE WOBEC LOTNICTWA BOJOWEGO temu AGS. Polska jako jego bazę proponuje bowiem Powidz. Wielka przebudowa W nadchodzących latach dopiero co powstałą brygadę transportową czekają jeszcze spore zmiany organizacyjne, zarówno jeśli chodzi o bazy, jak i eskadry. Znikną obie eskadry transportowo-łącznikowe, ustępując miejsca 15 Eskadrze Działań Specjalnych. Ona też przejmie ich odpowiedzialność za misje SAR, wykorzystując Lotniczą Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą. Pojawi się wspomniana 14 Eskadra. Przewiduje się, że zacznie funkcjonować w listopadzie. Bez zmian powinna przetrwać tylko „trzynasta” z Krakowa. Jednocześnie wrocławska baza zostanie od 2008 r. zredukowana do komendy lotniska, choć oczywiście wojsko nadal będzie z niego korzystać. Dziś to właśnie wrocławskie lotnisko może uchodzić za najważniejszy punkt przerzutu wojsk za granicę, co wobec dobrego zaplecza nie powinno dziwić. Ogromne znaczenie ma przy tym również dyslokacja naszych dywizji Wojsk Lądowych. Jednakże w przyszłości rolę takiego punktu ma przejąć dziś nieco zapomniany Powidz. W ciągu najbliższych dwóch, trzech lat miejscowa baza przekształci się w krajowe centrum lotnictwa transportowego oraz główną bazę powietrznej obsługi misji zagranicznych. Zwłaszcza pojawienie się Herculesów odmieni 33 BL. Na lata 2007–2010 przewidziano realizację wielu inwestycji wartych setki milionów złotych. Tylko modernizacja nawierzchni lotniskowych, obejmująca m.in. budowę stanowiska prób, nowych dróg do centralnego hangaru czy miejsc postojowych, powinna pochłonąć ok. 230 milionów złotych. Do tego oczywiście trzeba postawić centralny hangar do obsługi samolotów transportowych C-130. Z innych inwestycji warto wspomnieć o budowie systemu nawigacji oświetleniowej CALVERT, budynku wielofunkcyjnego grupy załadunkowo-rozładunkowej cargo, remoncie stacji ładowania akumulatorów, budowie nowej strażnicy wojskowej straży pożarnej, budynku sztabowego dla 14 elt, rozbudowie sieci łączności, budowie magazynu wielofunkcyjnego, modernizacji stacji MPS czy wreszcie postawieniu hali sportowej dla żołnierzy. Część robót już ruszyła, inne mają się rozpocząć w nadchodzących miesiącach. A trzeba się spieszyć, bo części zamienne do C-130 już zaczęły napływać do kraju. Skąd my to znamy? Analogie do wielkiej przebudowy Krzesin i Łasku nasuwają się same. Tak jak Krzesiny stały się centrum F-16, tak pobliski Powidz ma być w założeniu nie tylko siedzibą dla dowództwa 3 Brygady i Herculesów, ale również centralną bazą lotnictwa transpornr 32/2007 20 Polska Zbrojna GERHARD PLOMITZER Oczekiwanie na przylot pierwszego polskiego C-130 przedłuża się. Nasze Herculesy to 30-letnie maszyny, zakonserowowane na pustyni. Amerykanie muszą je wyremontować i zmodernizować. Polski BRDM-2 z kontyngentu afgańskiego we wnętrzu amerykańskiego C-130. Za kilka lat przerzut taktyczny naszych lżejszych pojazdów będziemy mogli realizować na misjach sami. towego, z której mogłyby korzystać również sojusznicze transportowce. Historia Brygady Lotnictwa Transportowego jest jak na razie dość krótka. Właściwie ma kilka miesięcy. Centralizując wojskowy transport powietrzny, bez wątpienia zrobiono krok we właściwą stronę. Na razie pierwszy. Niemniej bardzo ważny, bo jak mówi chińskie przysłowie, nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku. kowce zdolne do przewozu pasażerów i ładunków, zbudowane na bazie cywilnych maszyn rejsowych. W najlepszej sytuacji znajduje się 13 Eskadra – będzie ona miała 10 lub 12 nowoczesnych samolotów C-295M, uzupełnionych jeszcze nawet pięcioma M-28 Sky Truck. Pamiętając, iż pewna część aparatów latających w danej chwili pozostaje niesprawna, ta dość znaczna liczba samolotów gwarantuje eskadrze wysoki poziom gotowości. Znacznie gorzej wygląda kwestia nowej 14 Eskadry, gdzie mają działać tylko dwa lotnicze klucze. Jeden z dwiema, a docelowo czterema M-28 Bryza, oraz klucz C-130E z pięcioma samolotami. Zaledwie pięć średnich transportowców Hercules oznacza, iż w stałej dyspozycji będą trzy lub cztery maszyny. Zarówno zabierające do dziewięciu ton ładunków C-295M, jak też C-130E o udźwigu maksymalnie 18 ton, nadają się głównie do transportu ludzi i ładunków małogabarytowych, w przypadku Herculesów także lekkich i średnich pojazdów. Żaden z nich nie jest natomiast w stanie przewozić cięższego wyposażenia wojska, jak choćby pojazdów pancernych. W tej materii pozostaniemy cały czas uzależnieni od sojuszników bądź wynajmu samolotów rosyjskich i ukraińskich. Brak własnych samolotów transportu strategicznego jest poważnym problemem, ale z powodu kosztów Polska nie jest w stanie nabyć takich maszyn. Pozostają inicjatywy międzynarodowe, takie jak program NATO zakładający użytkowanie kilku C-17. Z kolei 15 Eskadra Działań Specjalnych ma mieć docelowo cztery klucze śmigłowców z 16 wiropłatami oraz klucz samolotów z czterema M-28. Jej ukompletowanie jest jednak uzależnione od realizacji NPŚ. Łącznie ok. 2010 r. 3 BLTr powinna mieć pięć taktycznych samolotów transportowych, dwa samoloty MRTT, 10–12 średnich samolotów transportowych, 10–13 lekkich samolotów transportowych oraz kilkanaście śmigłow ców. (NB) ANDRZEJ PINDOR nr 32/2007 Polska Zbrojna 21 PT-91 WOJSKO Uciążliwa bieżąca eksploatacja i wywołująca nieufność awaryjność powodują, że pancerniacy z Żagania – jak sami przyznają – nie czują się tak przywiązani do swoich czołgów jak ich koledzy ze Świętoszowa PPOR. GRZEGORZ OTOCKI na PT-91 TA D E U S Z W RÓ B E L Twardy problem – Porównywanie czołgów Leopard 2A4 i PT-91 Twardy jest praktycznie niemożliwe – mówi ppłk Dariusz Świeboda, dowódca 2 batalionu czołgów 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania. Podobne opinie wyrażają inni żołnierze jednostki, która od lat ma na swym wyposażeniu „dziewięćdziesiątki jedynki”. – Twardy wywodzi się z T-72, czołgu przeznaczonego do natarć mających przełamać linię frontu. nr 32/2007 – Trzeba być twardym, obsługując czołg PT-91 Twardy – mówią żołnierze 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania. Dlatego postawiono w nim na szybkostrzelność, wyposażając go w automat ładowania pocisków. Do tego w taktyce radzieckiej nie przewidywano wycofania się, co negatywnie odbiło się na jego manewrowości – wyjaśnia ppor. Grzegorz Otocki, dowódca plutonu z 1 Batalionu Czołgów. Leoparda zaś stworzono z myślą o walce, w której wykorzystuje się warunki terenowe. Dlatego zwrócono uwa- gę na to, by mógł sprawnie i szybko się wycofywać, zajmując nowe, dogodne do obrony pozycje. PT-91 musi się obrócić, ustawiając się słabiej opancerzonym bokiem, a potem tyłem do przeciwnika. Po czym konieczny jest kolejny zwrot. Cały manewr utrudnia na dodatek to, że dowódca ma ograniczoną widoczność. Aby wskazać kierowcy stanowisko, jakie zająć ma czołg, musi wychylić się z włazu, co jest dobre tylko na poligonie. Polska Zbrojna 23 TADEUSZ WRÓBEL WOJSKO AAAAAAAA AAAAAAA PT-91 Zalety i wady Zarówno PT-91, jak i T-72 mają małą wieżę. – Jeśli stanowisko ogniowe jest dobrze wykonane, to trudno je wykryć – mówi kpt. Andrzej Kasperski, dowódca kompanii w 2 Batalionie Czołgów. Jednak coś za coś. Załoga w tych czołgach „siedzi” na amunicji i można sobie wyobrazić, co się stanie w przypadku trafienia. – Wieże czołgów zachodnich są większe, gdyż w ich tylnej części jest magazyn amunicji, oddzielony od przedziału bojowego pancerną przesłoną. Rozwiązanie to zwiększa szanse przeżycia ludzi w razie trafienia – stwierdza ppor. Otocki. Czołgiści z Żagania nie są zachwyceni systemem kierowania ogniem i stabilizacją lufy Twardego. Odbija się to na celności, zwłaszcza podczas jazdy. Aczkolwiek, jak zastrzegają pancerniacy, z Twardych strzelają głównie amunicją odłamkowo-burzącą, która nie jest przeznaczona do zwalczania celów punktowych. Oczywiście PT-91 mają też pociski przeciwpancerne. Ideałem byłoby, gdyby miały one lepsze parametry i jakość. W Twardym brakuje też czwartego członka załogi. W efekcie jego dowódca, jeśli zatnie się automat załadowczy, musi pełnić rolę ładowniczego. Takie rozwiązanie jest możliwe na ćwiczeniach, ale nie na polu walki. – Tam musi on dowodzić, obserwować i poprawiać ogień – stwierdza ppłk Świeboda. Choć niestety w PT-91 dowódca nie może korygować działonowego, może tylko wstępnie go naprowadzić na cel. Nie najlepszy jest też system łączności czołgu, zwłaszcza okablowanie, które można łatwo uszkodzić. Słabym rozwiązaniem jest również konieczność manualnego przełączania na rozmowy wewnętrzne lub zewnętrzne. Łatwo się pomylić i zagłuszyć sieć zewnętrzną, co często zdarza się żołnierzom z poboru. Wojskowi chwalą natomiast kamerę termowizyjną zamontowaną w PT-91, która pozwala celnie strzelać w nocy, ale ma pewien mankament – reaguje na warunki atmosferyczne, szczególnie deszcz lub śnieg. – To dobry sprzęt, ale nie jest stworzony z myślą o naszym klimacie – zauważają żagańscy kawalerzyści. Potrzeba również sporo czasu, by nauczyć się w pełni korzystać z możliwości, jakie daje owa kamera. Według kadry 34 BKPanc, PT-91 jest zbyt skomplikowany, by jego obsługę mogli opanować służący dziewięć miesięcy żołnierze z poboru, zwłaszcza że w jednostce są tylko przez pół roku. – Obniża to nasz poziom gotowości bojowej – stwierdza ppłk Świeboda. Zmiany wymaga też system bieżącej obsługi czołgów. Dziś jest to zadanie załogi. – Czy pilot myśliwca zajmuje się naprawą swej maszyny? – pyta jeden z pancerniaków. Należy przyjąć rozwiązanie funkcjonujące w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej, w której istnieją już zespoły techników zajmujące się Leopardami. Nie sposób nie wspomnieć o komforcie pracy załogi. – Najpierw stworzono czołg, a potem próbowano do niego dopasować człowieka – zauważa plut. Waśniewski, mówiąc o T-72. Już we wnętrzu „siedemdziesiątki dwójki” nie było zbyt wiele miejsca. W PT-91 jest go jeszcze mniej, bo zamontowano dodatkowe urządzenia, które jeszcze nie najlepiej rozmieszczono, jak chociażby wentylatorki mające obniżać temperaturę we wnętrzu wozu (ich łopaty zahaczają o kombinezony). Za bezsens czołgiści uważają konieczność wożenia ze sobą aż kilkuset części zamiennych, w tym różnych uszczelek. – Około 80 proc. z nich jest niepotrzebnych, bowiem poziom skomplikowania urządzeń powoduje, że nie powinniśmy nawet próbować ich samodzielnej naprawy – stwierdza ppor. Otocki. – To spuścizna związana ze wspomnianym już przeznaczeniem T-72. Jako czołg przewidziany do uderzeń przełamujących, miał być samowystarczalny – wyjaśnia kpt. Kasperski. Pancerniacy sugerują, że gdyby pozbyć się części tego balastu, powstałoby miejsce do bardziej racjonalnego ulokowania urządzeń, które są potrzebne. Z tyłu wieży przydałby się np. kosz na rzeczy osobiste, jaki ma malezyjski wariant Twardego. Ludzie i technika – Z pewnością byłoby mniej problemów z Twardymi, gdyby ich załogi składały się z profesjonalistów – uważa plut. Sławomir Waśniewski, dowodzący jednym z czołgów 2 Batalionu. Żołnierze zawodowi czy nawet nadterminowi mają większą wiedzę i doświadczenie, ale też bardziej dbają o użytkowany sprzęt. Innym nierozwiązanym od lat problemem są naprawy elektroniki w czołgu. Nie da się tego zrobić w brygadzie, gdyż nie ma specjalistów. W jednostce można dokonać drobnych napraw, a w przypadku poważniejszych awarii co najwyżej je zdiagnozować. Później sprzęt wysłany jest do naprawy u producenta. Nie dość, że są one bardzo kosztowne, to trzeba czekać na nie miesiącami, a czołgi stoją niesprawne. D 24 Polska Zbrojna SĄ DWA WARIANTY PT-91, wozy fabrycznie nowe i zmodernizowane do tego standardu T-72. Według wojskowych, znacznie różnią się one od siebie. nr 32/2007 TADEUSZ WRÓBEL jest pokonywanie przeszkód wodnych w zanurzeniu. Zanim wóz wjedzie do wody, trzeba go uszczelnić hermetonem, niemal jak za czasów „czterech pancernych”. Im starszy egzemplarz, tym więcej z tym zachodu. Przy okazji wystarczy drobna nieuwaga i można zamazać smarem przyrządy obserwacyjne, celownik i peryskopy, tym samym „oślepiając” czołg. Później potrzeba tygodnia, by go doczyścić z hermetonu. Zamiast się szkolić, żołnierze godzinami muszą usuwać resztki smaru. USM AROW ANY TWA obrym przykładem na to, jak pracoRDY chłonna jest obsługa Twardego, nr 32/2007 Polska Zbrojna 25 WOJSKO LUDZIE Maksym od niemal trzech miesięcy pełni zasadniczą służbę wojskową w Ośrodku Szkolenia Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Jest jednym z ponad 250 żołnierzy, którzy przechodzą szkolenie w Szkole Młodszych Specjalistów. Już za kilka dni rozpocznie się kolejny etap jego służby – jako operator koparki zamelduje się w jednostce wojskowej w Drawsku Pomorskim. KRZYSZTOF PLAŻUK Uśmiechnięty, młody człowiek nie wyróżnia się na pierwszy rzut oka wśród pozostałych kolegów. Jednak każdy, kto z nim rozmawia, zwraca uwagę na jego charakterystyczny, typowy dla ludzi ze Wschodu akcent. Po chwili już wiadomo, że nazywa się Krasnow i urodził się w położonym parę tysięcy kilometrów od naszego kraju Taszkiencie. Koło historii W stolicy Uzbekistanu nasz bohater ukończył szkołę podstawową, a następnie w 2001 r. technikum poligraficzne. – Po technikum rozpocząłem studia w tamtejszej Wyższej Szkole Zawodowej, zaliczyłem pierwszy rok i… nagle wszystko w moim życiu się zmieniło, przyjechałem wraz z rodziną do Polski – wspomina z uśmiechem Maksym. Radykal26 Polska Zbrojna ne zmiany w życiu rodziny Krasnowów zaszły za sprawą dwóch kobiet: babci i matki Maksyma. W 1991 r. proklamowano niepodległość Uzbekistanu, kraj przystąpił do Wspólnoty Niepodległych Państw. Zmiany na scenie politycznej przełożyły się na codzienne życie mieszkańców Uzbekistanu. – Któregoś dnia, kilka lat temu, moja babcia wyjawiła mamie, że tak naprawdę nazywa się Władysława Bielak i jest Polką. Urodziła się w Białym Polu, wiosce odległej o 9 km od Chełma – mówi Maksym. Wybuch wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 r. zastał Władysławę Bielak w Witebsku, gdzie przyjechała na kurs laborantek. Niestety, pani Władysławie nie było dane wrócić w rodzinne strony – wraz z innymi Polakami wtłoczono ją do towarowych wagonów i wywieziono w nieznane. – Babcia mówiła nam, że w pociągu znaleźli się ludzie różnych narodowości, a w obawie przed represjami nie rozmawiali w swoich ojczystych językach, porozumiewali się po rosyjsku – wspomina Maksym. Cel mieli tylko jeden – przeżyć. Po niemal dwumiesięcznej podróży towarowy wagon w Taszkiencie opuściła już nie Władysława Bielak, ale Białorusinka Marija Borenko, która, zgodnie zresztą z prawdą, straciła całą rodzinę. Babcię Maksyma wywieziono najpierw do kołchozu poza miasto, następnie pracowała w fabryce amunicji. Z roku na rok pani Władysława traciła wiarę, że kiedykolwiek uda się jej wrócić w rodzinne strony. Nie mogła się przyznać do polskiego pochodzenia – w najlepszym przypadku groziło jej za to więzienie. Poszukiwania za pośrednictwem Czerwonego Krzyża prowadzone przez rodzinę nr 32/2007 W Polsce poczuli się bezpiecznie, szybko zaaklimatyzowali w nowym miejscu. Początkowo zamieszkali u rodziny, a po dwóch i pół roku dostali mieszkanie. Maksym rozpoczął studia, ale ze względów finansowych musiał je przerwać. – Mama pracuje na poczcie w Chełmie, brat jest młodszy i powinien się dalej uczyć. Ktoś musiał pomóc spłacać mieszkanie, które dostaliśmy od miasta. Na ochotnika zgłosiłem się do WKU w Chełmie, by odbyć służbę wojskową – re- maganych przy rekrutacji dokumentów. Nie do końca było również wiadomo, w jaki sposób interpretować zapisy mówiące o konieczności legitymowania się przez kandydatów do szkół wojskowych wyłącznie polskim obywatelstwem. Wtedy Maksymowi pomogła komenda SPWLąd oraz przyjmująca dokumenty od kandydatów kadra sekcji personalnej szkoły. – Pamiętam dokładnie moment, gdy szer. Maksym Krasnow przedstawił mi oryginał „diploma” z ukończonego przez siebie technikum w Taszkien- MAREK KŁOS KRZYSZTOF PLAŻUK NORMY Z WF OBOWIĄZUJĄCE KANDYDATÓW NA PODOFICERÓW dla szeregowego Krasnowa okazały się nie do zaliczenia, dlatego nie dostał się do Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych. Może spróbuje zdawać ponownie za rok. w Polsce nie dały rezultatów. Tymczasem pani Władysława wyszła za mąż za Rosjanina i zmieniła nazwisko na Wieliczko. Jej mąż zmarł, kiedy ich córka Lilia miała trzy lata. Powrót do macierzy – Parę lat temu moi rodzice się rozwiedli. Mama postanowiła pomóc babci odnaleźć rodzinę w Polsce. Wsparcie znalazła w polskiej ambasadzie w Taszkiencie. Dzięki pracującym tam ludziom oraz PCK w 2003 r. udało się nawiązać kontakt z siostrzeńcem babci – mówi Maksym. W ten właśnie sposób wraz z bratem Aleksandrem, matką i babcią w lutym 2004 r. przyjechali do Chełma na zaproszenie władz miasta. Rozpoczęli nowe życie. Jako repatrianci wraz z przekroczeniem granic RP otrzymali polskie obywatelstwo. nr 32/2007 lacjonuje Maksym. Mającego prawo jazdy kategorii B i C rekruta przydzielono do Ośrodka Szkolenia WSOWLąd we Wrocławiu. 8 maja szer. Krasnow rozpoczął służbę a dwa tygodnie potem złożył żołnierskie ślubowanie. – Szeregowy Maksym Krasnow to sumienny i odpowiedzialny żołnierz. Nie mamy z nim żadnych problemów. Spośród kolegów wyróżnia go chęć działania. Widać, że chłopak chce coś zrobić, nauczyć się czegoś nowego – mówi o swoim podwładnym chor. Marcin Kowalski, kierownik kursu nr 2 SMS. Gdy Maksym dowiedział się, że działająca niemal „za płotem” Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych prowadzi do końca maja rekrutację, postanowił złożyć dokumenty. I tu pojawiły się pewne przeszkody. Okazało się, że kandydat na podoficera, z racji swojego pochodzenia, nie ma typowych, wy- cie. Wytłumaczyłem mu, że powinien przedłożyć polski dokument poświadczający zdanie matury. Obiecałem, znając jego sytuację, że poczekamy – mówi chor. Piotr Grębosz z sekcji personalnej SPWLąd. Kadrowcy z własnej inicjatywy wystąpili do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie z wnioskiem o wystawienie dokumentu stwierdzającego wyłącznie polskie obywatelstwo. W efekcie dopuszczono Maksyma do pierwszego etapu egzaminów wstępnych. Jednak normy z wf. obowiązujące kandydatów na podoficerów okazały się nie do zaliczenia. – W przeszłości trenowałem boks, kick-boxing, ale przez trzy ostatnie lata praktycznie zarzuciłem treningi i nieco przybrałem na wadze – tłumaczy Maksym. Dlatego szer. Krasnow nie został słuchaczem SPWLąd. – Może spróbuję zdawać ponownie za rok – deklaruje nasz bohater. Polska Zbrojna 27 KULISY TERRORYZM TOMASZ GOS Płetwonurek instaluje ładunek wybuchowy na kadłubie tankowca. Godzinę później następuje eksplozja. W znacznej części polskiej strefy morskiej dochodzi do katastrofy ekologicznej. Upada rybołówstwo morskie i turystyka. Tysiące ludzi traci pracę. To możliwy scenariusz ataku terrorystycznego na Bałtyku. Chociaż Polska nie jest najważniejszym obiektem ataku terrorystycznego fanatyków islamskich, to od kilku lat służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju i naukowcy próbują określić ewentualne cele zamachów na terenie naszego kraju. Według prof. Piotra Mickiewicza z Akademii Marynarki Wojennej 28 Polska Zbrojna prawdopodobieństwo ataku na obiekty wojskowe czy państwowe, takie jak budynki administracji państwowej, ambasady, poligony oraz jednostki wojskowe jest raczej niewielkie. Współczesne ataki terrorystyczne są ukierunkowane raczej na tzw. aspekt medialny aktu terrorystycznego i jak największe oddziały- wanie na społeczeństwo. Na celowniku terrorystów mogą więc znaleźć się zakłady produkcyjne, teatry, hale widowiskowe, stacje kolejowe, metro, a także kościoły czy hipermarkety. Zagrożone są również obiekty zaopatrzenia w paliwa i energię elektryczną. Należą do nich rafinerie, system rurociągów oraz urządzenr 32/2007 nia portowe i jednostki transportu ropy, czyli tankowce. Ewentualny atak na tankowiec u polskich wybrzeży łączyłby się przede wszystkim ze skażeniem znacznej części wybrzeża i wód przybrzeżnych, ograniczeniem lub zerwaniem połowów bałtyckich oraz zamarciem przemysłu turynr 32/2007 stycznego. Oznaczałoby to zwiększenie bezrobocia w regionach nadmorskich. PŁETWONUREK Z DYNAMITEM W jaki sposób terroryści mogą doprowadzić do katastrofy tankowca? Prof. Krzysztof Kubiak z Akademii Marynarki Wojennej zwraca uwagę, że mogą oni posłużyć się różnymi środkami dywersji podwodnej, na przykład wykorzystać płetwonurków bojowych, którym zleciliby umieszczenie ładunków wybuchowych w podwodnych częściach kadłubów wybranych okrętów. Nosicielami środków dywersji podwodnej mogą być statki handlowe i rybackie, turystyczno- Polska Zbrojna 29 KULISY TERRORYZM Kto może zaatakować Organizacje terrorystyczne, które mają doświadczenie, środki i potencjał do przeprowadzenia morskich operacji terrorystycznych: – Tymczasowa Irlandzka Armia Republikańska (PIRA); – bojownicy czeczeńscy; – al Gama’a al Islamiyya; – organizacje palestyńskie: Hamas, Palestyński Islamski Dżihad, Narodowy Front Wyzwolenia Palestyny – Komenda Główna, Demokratyczny Front Wyzwolenia Palestyny; – Libański Hezbollah; – Grupa Abu Sayyafa; – Tygrysy Wyzwoliciele Tamilskiego Ilamu (LTTE); – Jamaat al Tawhid; – al Kaida; – Ludowy Front Wyzwolenia Sahary Zachodniej-Polisario. MARIAN KLUCZYŃSKI Katastrofa „Exxon Valdez” K ATAKI TERRORYSTYCZNE NA OKRĘTY GWARANTUJĄ NAJBARDZIEJ POŻĄDANE PRZEZ TERRORYSTÓW SKUTKI: OFIARY W LUDZIACH, STRATY EKONOMICZNE, A TAKŻE ROZGŁOS W MEDIACH WYWOŁUJĄCY PANIKĘ -sportowe oraz okręty podwodne i nawodne. Terroryści mogą również próbować dostać się do portów z brzegu lub z jednostek stojących na redzie. Według prof. Kubiaka, należy spodziewać się przy tym, że grupy terrorystyczne nie będą wyposażone w ciężkie pojazdy podwodne, bo ze względu na rozmiary są one trudne do ukrycia. Ale istnieją miniaturowe okręty podwodne. Pod osłoną nocy płetwonurek może więc bez trudu podpłynąć do tankowca i umieścić na nim ładunki. Tankowiec można zaatakować jeszcze w inny sposób. W 2002 r. terroryści uderzyli łodzią, na której było około 200 kg TNT, w supertankowiec MV Limburg, wiozący blisko 297 tys. baryłek ropy. Stało się to na redzie portu Yemen. Do ataku przyznała się al Kaida. ilka lat temu doszło do katastrofy tankowca „Exxon Valdez” u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Według danych amerykańskiego urzędu ochrony środowiska, bezpośrednio w wyniku katastrofy zginęło ponad 35 tysięcy ptaków morskich (w tym 146 rzadkich białogłowych orłów morskich), 990 wydr, 30 fok, 14 lwów morskich i 17 wielorybów. Koszty rozlewu oszacowano na 2 mld dolarów. O rozmiarach kosztów poniesionych podczas rekultywacji wybrzeża świadczy to, że 11 tys. robotników zdołało w ciągu dziewięciu miesięcy oczyścić tylko 90 mil morskich, czyli zaledwie 15 proc. obszaru objętego katastrofą ekologiczną! Chociaż nie był to atak terrorystyczny, to katastrofa tego tankowca pokazuje, do jakiej tragedii może dojść po wysadzeniu na morzu jednostki transportującej ropę. PRZENIKANIE Terroryści lub osoby związane z radykalnymi organizacjami islamskimi najczęściej przekraczają granicę w grupach legalnych oraz nielegalnych imigrantów, ale służby celne i wojskowe na całym świecie są już na to wyczulone. Dlatego inną skuteczną formą przenikania tego typu grup przestępczych jest „powrót” absolwentów polskich wyższych uczelni lub osób mających w Polsce krewnych bądź przyjaciół zajmujących się prowadzeniem działalności gospodarczej. Nie można wykluczyć też prób przenikania aktywistów islamskich z organizacji ekstremistycznych do le30 Polska Zbrojna galnie działających w Polsce związków twonurków w jednostce specjalnej Maspołeczności arabskiej. W czerwcu rynarki Wojennej „Formoza”, zwraca 2004 r. został wydalony z Polski podej- uwagę na to, że rok po atakach rzany o kontakty z terrorystami dokto- z 11 września amerykańskie służby rant Uniwersytetu im. A. Mickiewicza specjalne raportowały, iż około 15 statAhmed Ammar. ków pływających po świecie jest konNatomiast kilka tygodni temu gazety trolowanych przez al Kaidę. Natomiast pisały o Abu Ibrahimie, przyjacielu na listę podejrzanych jednostek trafiło ben Ladena. Według zdobytych przez nie mniej niż 50. dziennikarzy materiałów jest to 39-letStatki wykorzystuje się do przewozu ni Polak, Krystian Ganczarski. W latach materiałów wybuchowych, narkotyków, 70. wyemigrował do Niemiec. Tam oże- pieniędzy, a także działań rozpoznawnił się z fanatyczną Arabką i przeszedł czych. Stanowią one miejsce bazowania na stronę talibów. Oskardla członków organiżany jest m.in. o masakrę Po ataku z 11 września zacji terrorystyczturystów w Tunezji. Zanych. Pierwsze po2001 r. około tem również Polacy moważniejsze raporty 15 statków gą przejść na stronę tero użyciu statków, kurorystów i, np. pracując oraz jachtów pływających po świecie trów terrorystów pow porcie, zorganizować przez atak na tankowiec. Poza jest kontrolowanych chodzą z 2001 r. Ametym w ewentualnym atarykańskie i norweskie przez al Kaidę ku mogą brać udział rosłużby specjalne dzime grupy przestępcze. szczegółowo badały Część z nich zajmuje się przemytem międzynarodowe rejestry statków i udabroni, a to dla terrorystów bardzo atrak- ło się im wytypować kilku armatorów cyjna działalność. oraz przedstawicieli kierownictwa firm żeglugowych posiadających ścisłe konBROŃ Z PRZEMYTU takty z al Kaidą. Terroryzm jest silnie powiązany ze Gospodarka morska i komunikacja środowiskiem przemytników broni. Czy morska to jedne z podstawowych elezamachowcy, którzy chcieliby zaatako- mentów gospodarki globalnej. Dlatego wać statki znajdujące się na Bałtyku, ataki terrorystyczne na ich obiekty gwamogą kupować broń w naszym kraju? rantują najbardziej pożądane przez terJeżeli w przeszłości grupy przestępcze rorystów skutki: ofiary w ludziach, strakupowały ją w legalny sposób, to takie ty ekonomiczne, a także wywołujący pazagrożenie istnieje. Sebastian Kalitow- nikę medialny rozgłos. ski, były dowódca grupy specjalnej płeOdradzanie się zła 58 nr 32/2007 nr 32/2007 Polska Zbrojna 31 NASZYM AAAAAAA OKIEM AAAAAAAA PPŁK JOHAN FEYS, KOMENDANT BELGIJSKIEJ SZKOŁY SPADOCHRONOWEJ: – Chciałbym, abyśmy mogli spotkać się z polskimi spadochroniarzami w następnym roku po to, żeby wspólnie ćwiczyć desantowanie z dużych wysokości. Infrastruktura wrocławskiej szkoły oficerskiej i doskonałe warunki na lądowiskach w Oleśnicy i Rakowie to argumenty przemawiające za kontynuacją współpracy. Uczestnicy ćwiczeń skakali z samolotów Skyvan i M28 Skytruck oraz ze śmigłowca W-3 Sokół. Belgowie używali polskiego sprzętu – spadochronów głównych AD-95 i zapasowych AZ-95, zaś nasi żołnierze testowali spadochrony belgijskie – główne ARZ-696 i zapasowe TAP 511B. KRZYSZTOF PLAŻUK We Wrocławiu odbyły się międzynarodowe ćwiczenia spadochronowe pod kryptonimem „Common Wroclaw Wings Belgium – Poland 2007”. 32 Polska Zbrojna nr 32/2007 JAROSŁAW WIŚNIEWSKI FORUM | SŁUŻBA | WYDARZENIA | LUDZIE | MILITARIA | W GARNIZONIE | PORADY | ŚWIAT | TO I OWO | SPORT | HISTORIA Gospodarzem ćwiczeń była Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych. Przez blisko dwa tygodnie 140 belgijskich żołnierzy wraz z kadrą Zakładu Spadochroniarstwa wrocławskiej uczelni ćwiczyło zrzuty sprzętu (tary desantowej) z samolotu C-130 Hercules oraz skoki spadochronowe z wolnym systemem otwarcia. W szkoleniu wzięli ponadto udział: 40 instruktorów spadochronowych z 6 BDSz, 25 BKPow, sił specjalnych oraz uczestnicy kursu instruktorów spadochronowych. Kierował nim ppłk dr Lech Plezia, szef Zakładu Spadochroniarstwa WSOWLąd, inicjator trwającej od trzech lat współpracy polsko-belgijskiej. Projekt narodził się w belgijskim Schaffen w 2004 r., podczas „Challenge 2004” – wieloboju europejskich szkół spadochronowych. Belgowie, znani w świecie ze swego profesjonalizmu w desantowaniu sprzętu, w październiku 2005 r. przylecieli pod dowództwem kpt. Rogera Dulieu do Wrocławia, na ćwiczenia „Common Air Delivery Belgium – Poland 2005”. Podobnie w tym roku, do Polski przyleciała wysoko wykwalifikowana grupa specjalistów zajmujących się m.in. zrzutami sprzętu i żywności w ramach pomocy humanitarnej. – Biorąc udział w akcjach prowadzonych przez Organizację Narodów Zjednoczonych, wielokrotnie dostarczaliśmy pomoc drogą powietrzną do takich krajów jak Kongo, Etiopia czy Sudan – wspomina kapral Robert Wąs, belgijski spadochroniarz polskiego pochodzenia. Przekazanie cennych doświadczeń z prowadzonych w wielu krajach operacji było jednym z głównych celów ćwiczeń. Oprócz tego Polacy poznali procedury organizacji i prowadzenia desantowania żołnierzy oraz sprzętu systemem spadochronowym z samolotu C-130. Była to również znakomita okazja do poznania oprzyrządowania i systemów spadochronowych tego typu samolotu. Szkolenie obserwował gen. bryg. pil. Sławomir Kałuziński, dowódca nowo utworzonej 3 Brygady Lotnictwa Transportowego z Powidza. Wkrótce bowiem jedna z eskadr 3BLT ma zostać wyposażona w Herculesy. nr 32/2007 Polska Zbrojna 33 JACEK JABŁOŃSKI WOJSKA LĄDOWE Langusta jest dowodem na to, że polski przemysł zbrojeniowy może nie tylko współpracować z zachodnimi partnerami przy ich wyrobach, ale również samemu wyprodukować sprzęt nowoczesny i spełniający bardzo wysokie normy natowskie. Najpierw miała się nazywać BM-21M, ale zakres przeprowadzonych zmian w stosunku do oryginału przesądził o tym, że ostatecznie oznaczono ją jako WR-40 i nadano nazwę Langusta. Wyprodukowana przez Hutę Stalowa Wola w kooperacji z kilkoma polskimi firmami nowa wyrzutnia 122 mm pocisków rakietowych przechodzi właśnie w Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu intensywne testy, które mają ostatecznie przesądzić o tym, czy sprzęt wejdzie na uzbrojenie naszej armii. Służą one m.in. zweryfikowaniu norm eksploatacyjnych i materiałowych ustalonych przez producenta, ocenie dokumentacji, określeniu warunków do właściwej eksploatacji wyrzutni, opracowaniu zaleceń w zakresie bojowego wykorzystania wyrzutni, określeniu potrzeb w zakresie przygotowania wymaganej bazy szkoleniowej. Testy mają również potwierdzić przydatność bojową wyrzutni WR-40 dla wojsk rakietowych i artylerii. Jakie są pierwWR-40 sze oceny toruńLangusta osadzona jest na skich artyletrzyosiowym podwoziu Jelcza rzystów? Na P662D.35 w układzie napędowym razie pozy6x6. Napędzana silnikiem Iveco tywne. OpraCursor 8 o mocy 259 kW (350 KM) cowane przez z maksymalnym momentem obrotoJelcza podwym 1280 Nm, jest w stanie przy wozie dobrze masie całkowitej przekraczająsię sprawuje. cej 20 ton rozpędzić się – W terenie podo 85 km/h. jazd jeździ bardzo sprawnie, ale wydaje mi się, że gdyby po- pod lupą Langusta KRZYSZTOF WILEWSKI MAREK IDZIOR W porównaniu z BM-21 czy RM-70 kabina Langusty jest zdecydowanie dłuższa i bardziej masywna. Pod tym względem Polacy wykonali kawał dobrej roboty. Odchylana hydraulicznie kabina załogowa 144WPP nie tylko zapewnia ochronę balistyczną poziom 1 wg STANAG 4569, ale również, dzięki systemowi filtrowentylacji, uniemożliwia zatrutemu powietrzu dostanie się do środka, gdy pojazd znajduje się w strefie skażonej. 34 Polska Zbrojna nr 32/2007 prawiono nieco przełożenia skrzyni, radziłby sobie jeszcze lepiej – komentował kierowca WR-40. Próby ogniowe również wypadły pozytywnie, choć na toruńskim poligonie nie można było przetestować najnowszych pocisków rakietowych Feniks, dzięki którym WR-40 może razić cele oddalone nawet o 42 kilometry. – W Polsce nie ma poligonu, na którym można byłoby takie próby przeprowadzić – wyjaśnia mjr Stanisław Jabłoński, kierownik cyklu budowy i eksploatacji w CSAiU, który kieruje komisją badawczą przeprowadzającą badania eksploatacyjno-wojskowe Langusty. FLESZ KIELCE. Żołnierze przygotowujący się w Centrum Szkolenia na potrzeby Sił Pokojowych do XXVIII zmiany w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego UNDOF odpowiedzieli na apel Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kielcach. Krew oddało dwudziestu jeden z nich. Organizatorem przedsięwzięcia jest zasłużony działacz PCK i długoletni honorowy krwiodawca, starszy instruktor z centrum st. chor. sztab. Jerzy Dzikowski. Żołnierze podczas szkolenia w centrum, tj. do końca sierpnia, będą oddawać systematycznie krew. W LANGUŚCIE NIE MA AUTOMATYCZNEGO SYSTEMU ŁADOWANIA, CO W PEWNYM STOPNIU ZREKOMPENSOWANO WYPOSAŻENIEM WYRZUTNI W NAJNOWSZE ZDOBYCZE ELEKTRONIKI Na końcowe oceny jest jeszcze za wcześnie, bo testy mają zakończyć się dopiero w listopadzie tego roku. Toruńscy artylerzyści podkreślają jednak, że Langusta – dzięki połączeniu nowoczesnych systemów kierowania ogniem ze sprawdzonymi pakietami artyleryjskimi z BM-21 – jest sprzętem, który na pewno przyda się polskiej armii. Dni BM-21 są już bowiem policzone, a zamiast ciąć je na żyletki, lepiej część artyleryjską wykorzystać w nowej konstrukcji. POZNAŃ. W obecności ponad trzech tysięcy osób 340 studentów złożyło 20 lipca w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych im. Stefana Czarnieckiego przysięgę wojskową. W czasie wakacji odbywają praktyczne przeszkolenie wojskowe. UZBROJENIE Uzbrojenie Langusty oparte jest na pakiecie artyleryjskim z BM-21. 40 luf kaliber: 122 mm, czas wystrzelenia pełnej salwy: 20 s, maksymalny kąt podniesienia: 55 st., minimalny kąt podniesienia: 0 st., prędkość naprowadzania wyrzutni w płaszczyźnie pionowej: do 5 st./s, prędkość naprowadzania wyrzutni w płaszczyźnie pionowej: do 7 st./s. System kierowania ogniem oparty na Topazie opracowała dla WR-40 firma WB Electronics. Składa się on m.in. z terminalu pojazdowego DD9620T umieszczonego na stanowisku pracy dowódcy, jednostki centralnej KOMUT-10TA, wyświetlaczy nastaw LIOD-F, pulpitu CZS-2FFS-FK, pulpitów telefonicznych CZS-2TS-A. TORUŃ. Egzaminy w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Toruniu, przeprowadzone 23–25 lipca, zakończyły szkolenie elewów kursu kandydatów na żołnierzy zawodowych artylerii i uzbrojenia oraz kursu podoficerskiego szeregowych zawodowych. Do egzaminu, który miał zweryfikować przygotowanie elewów do pełnienia zawodowej służby wojskowej na stanowiskach: dowódca drużyny transportowej, dowódca drużyny przeładunkowej, dowódca obsługi 152 mm armatohaubicy samobieżnej Dana, dowódca obsługi 122 mm haubicy samobieżnej 2S-1 Goździk, dowódca obsługi moździerza oraz dowódca wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych, przystąpiło 112 osób. Przyszli podoficerowie zdawali egzaminy ze szkolenia strzeleckiego i zabezpieczenia bojowego, znajomości regulaminów, wychowania fizycznego oraz szkolenia specjalistycznego. – Jestem w pełni usatysfakcjonowany wynikami egzaminów. Dowiodły one, że elewi zostali dobrze przygotowani do objęcia swoich pierwszych stanowisk w jednostkach wojskowych – powiedział dowódca kursu kandydatów na żołnierzy zawodowych artylerii chor. Robert Wilczewski. Oprac. GP nr 32/2007 Polska Zbrojna 35 SIŁY POWIETRZNE Jastrzębie ruszają na łowy NORBERT BĄCZYK Który samolot używany przez siły powietrzne jest lepszy: MiG-29 czy F-16? To pytanie, u znawcy lotnictwa wywołujące jedynie uśmiech na twarzy, paradoksalnie wciąż przewija się AMRAAM w zakupionej przez Polskę wersji AIM-120C-5 to rakieta znacznie skuteczniejsza i o lepszych parametrach niż używana w MiG-ach R-27. w mediach. Tak też było w połowie lipca, gdy oba typy myśliwców „starły się” ze sobą w ramach rutynowych ćwiczeń „Fruit Fly” (bierze w nich udział m.in. samolot z systemem AWACS). W bodaj pierwszą w historii sił powietrznych „walkę” zaangażowano dwa, a następnie cztery Jastrzębie z 3 elt oraz dwukrotnie po cztery MiG-i z mińskiej 1 elt oraz malborskiej 41 elt (jednorazowo osiem myśliwców, aczkolwiek obie eskadry operowały w innych strefach i nie współdziałały ze sobą). Pierwsze spotkanie Scenariusz zakładał, iż lecące z misją uderzeniową Su-22 będą osłaniane przez F-16. Jastrzębie torowały drogę „sukom”, likwidując obronę powietrzną opartą właśnie na MiG-29. Dla pilotów „dwudziestych dziewiątych” była to więc pierwsza okazja do spotkania w powietrzu już nie z sojuszniczymi, ale własnymi F-16 w bardzo nowoczesnej odmianie Block 52+. Ćwiczenia, które zakładały przede wszystkim starcia na dużych dystansach bez wchodzenia w zasięg działek pokładowych i rakiet krótkiego zasięgu, pokazały nr 32/2007 36 Polska Zbrojna US DOD (2) LOCKHEED MARTIN Trwa proces wdrażania samolotów wielozadaniowych F-16 Jastrząb. Wraz z nimi siły powietrzne otrzymały nową jakościowo broń. Choć Jastrzębie nie są jeszcze w pełni gotowe do walki, ich duże możliwości bojowe potwierdzają każde kolejne ćwiczenia. FLESZ POWIDZ. Dowódca 3 Brygady Lotnictwa Transportowego gen. bryg. pil. Sławomir Kałuziński wręczył 26 lipca nagrody zwycięzcom tegorocznych zawodów w pięcioboju lotniczym. Najlepszym pilotem okazał się por. Michał Lis z 3 Eskadry Lotnictwa Transportowo-Łącznikowego we Wrocławiu, drugie miejsce zajął ppor. Grzegorz Paterek z tej samej eskadry, a na trzecim uplasował się ppor. Piotr Urbaniak z 13 Eskadry Lotnictwa transportowego w Krakowie. Zwycięzcy dostali od dowódcy 3 BLTr listy gratulacyjne oraz nagrody rzeczowe. J AIM-120C-5 AMRAAM jest do zwalczania celów powietrznych w dzień i w nocy, zarówno w zwykłych, jak i w trudnych warunkach atmosferycznych. Pocisk ten ma realny zasięg bojowy ok. 60 km (przednia półsfera), jego długość wynosi 3,66 m, średnica 0,18 m, a ciężar 150,75 kg. Masa ładunku bojowego 18 kg. Resurs techniczny pocisku wynosi 10 lat przechowywania lub 2000 godzin lotu na podwieszeniu, na szynie LAU 129. est to lotniczy pocisk rakietowy średniego zasięgu powietrze–powietrze. Naprowadzany jest metodą kombinowaną opartą na INS (system nawigacji bezwładnościowej) oraz na głowicy radiolokacyjnej. Stosowany NA PYTANIE, KTÓRY POLSKI MYŚLIWIEC JEST LEPSZY, MIG-29 CZY F-16, JEDNOZNACZNIE NALEŻY ODPOWIEDZIEĆ, IŻ… MIG-29. NA RAZIE, BO NASZE F-16 NIE OSIĄGNĘŁY JESZCZE GOTOWOŚCI BOJOWEJ oczywistą przewagę technologiczną Jastrzębi nad MiG-29. Liczy się system Przewaga technologiczna F-16C Block 52+ nad MiG-29 nie podlega dyskusji, ale mówienie o samolotach „lepszych” i „gorszych” to pewne uproszczenie. W walce powietrznej myśliwiec jest niezwykle ważnym, ale jednak tylko jednym z wielu ogniw systemu, który decyduje o jego możliwościach. Ważne są również taktyka, wyszkolenie pilota, czas i miejsce wejścia do walki, liczebność przeciwników, a przede wszystkim jak najszersza wymiana informacji i dostęp do danych z rozpoznania. MiG-29 z wyszkolonym i doświadczonym pilotem na pokładzie przy sprzyjających okolicznościach może zestrzelić F-16C. Jest to zatem przeciwnik, który – jak mówią piloci amerykańscy – „wymaga szacunku”. Natomiast przewaga, jaką dają systemy takie jak AWACS czy zaawansowane stacje radiolokacyjne nowych myśliwców zachodnich oraz doskonałe rakiety średniego zasięgu AMRAAM (Advanced Medium Range Air-to-Air Missile – zaawansowany pocisk średniego zasięgu powietrze–powietrze), doprowadziła do przyjęcia takiej taktyki walki, aby w ogóle nie dopuścić nr 32/2007 MiG-29 na odległość umożliwiającą mu skuteczny atak. Taktyka oparta na AMRAAM zakłada odpalenie pocisku i opuszczenie niebezpiecznej strefy, tak aby cały czas zachować stosowny dystans do myśliwca przeciwnika. Pilot F-16C wyposażonego w ciekłokrystaliczne wyświetlacze oraz stację radiolokacyjną AN/APG-68(v)9 nawet bez wsparcia AWACS wykryje swego przeciwnika (a raczej przeciwników; w czasie przygotowania do ataku stacja śledzi 10 celów jednocześnie i zaraz po odpaleniu pierwszych rakiet namierza następne) wcześniej niż pilot MiG-29, a dzięki tym pierwszym będzie miał zdecydowanie lepsze zobrazowanie sytuacji przestrzennej i szybciej podejmie decyzje oraz wystrzeli pociski. POWIDZ. Na terenie Dowództwa 3 Brygady Lotnictwa Transportowego w Powidzu odbyła się 27 lipca akcja oddawania krwi. Uczestniczyła w niej kadra jednostki oraz pracownicy wojska, z szefem sztabu 3 BLTr ppłk. dypl. Robertem Zalewskim na czele. Żołnierze i pracownicy wojska 3 BLTr nawiązali współpracę z Rejonowym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu. Dzięki temu udało się przeprowadzić akcję oddawania krwi, w której uczestniczyło ponad 30 osób. Przyłączyli się do niej żołnierze i pracownicy wojska z 14 Eskadry Lotnictwa Transportowego, 33 Bazy Lotniczej oraz placówki Żandarmerii Wojskowej. Przez cztery godziny udało się zebrać 13 litrów krwi. W tym samym czasie zorganizowano również zbiórkę słodyczy dla dzieci z zaprzyjaźnionego z jednostką Domu Pomocy Społecznej w Mielżynie. Akcja zorganizowana została w okresie wakacyjnym, kiedy więcej jest wypadków drogowych, co wiąże się z gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na krew. Oprac. GP Zwycięzca? AMRAAM w zakupionej przez Polskę wersji AIM-120C-5 to rakieta znacznie skuteczniejsza i o lepszych parametrach niż używana w MiG-ach R-27. Poza tym F-16 może zabrać ich więcej niż MiG-29 pocisków R-27. Jeśli grupa Jastrzębi zdąży zająć dogodną pozycję taktyczną, pokonanie ich przez pilotów MiG-ów będzie niezwykle trudne. Co nie znaczy, że niemożliwe. Przykładowo jeśli F-16 nie przenosi jednorazowo aż sześciu AMRAAM (misja czysto myśliwska) można symulowanymi atakami i szybką ucieczką sprowokować jego pilota do przedwczesnego odpalenia pocisków, a następnie dążyć do konfrontacji na bliższych odległościach. To jednak tylko teoria, gdyż Jastrząb zabiera więcej uzbrojenia, a nawet więcej paliwa. Dodatkowo mechaniczny Jastrząb „poluje” w grupie, co tylko zwiększa jego skuteczność. Na razie jednak na pytanie, który polski myśliwiec jest lepszy, MiG-29 czy F-16, jednoznacznie należy odpowiedzieć, iż… MiG-29. Na razie, bo nasze F-16 nie osiągnęły jeszcze gotowości bojowej i dopiero oczekują uzbrojenia w pociski rakietowe. Ćwiczenia z ich udziałem są możliwe m.in. dlatego, iż komputery Jastrzębi mogą działać z użyciem „wirtualnych” AIM-120. Natomiast, aby toczyć walki treningowe na bliższe dystanse, trzeba już podwieszać ćwiczebne rakiety CATM AIM-9X. Minie zatem jeszcze kilka lat, zanim F-16 będą mogły przejąć odpowiedzialność za ochronę naszego nieba. Na razie odpowiadają za to piloci MiG-ów. I byłoby dobrze, aby za 5–10 lat nadal mogli to robić. MiG-29 to wprawdzie nie Jastrząb, ale także groźny myśliwiec, wyraźnie wzmacniający nasz potencjał obronny, a w przyszłości stanowiący cenne uzupełnienie eskadr z Jastrzębiami. Polska Zbrojna 37 MARYNARKA WOJENNA Minister obrony narodowej Aleksander Szczygło miał okazję obserwować życie marynarzy z ORP „Kondor” podczas rejsu po Bałtyku. Dywizjon Okrętów Podwodnych istnieje od 1932 r., jest więc jedną z najstarszych jednostek w Wojsku Polskim. Dla marynarzy dywizjonu to powód do dumy, ale jednocześnie i wielkie zmartwienie. Załogi nie przebywają na stałe na swoich okrętach. Szkolą się na nich, wychodzą w morze, a wypoczywają w bazie. Budynki istnieją od lat trzydziestych i są w nie najlepszym stanie. – Czekamy na remont – mówi dowódca dywizjonu kmdr Andrzej Ogrodnik. – Jednak nie wiemy, kiedy wejdą ekipy remontowe i ile czasu on potrwa. Mamy nadzieję, że w końcu się doczekamy i załogi będą mogły wypoczywać w przyzwoitych warunkach. Podczas ostatniej wizyty w Dywizjonie Okrętów Podwodnych ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygło marynarze mogli podzielić się z nim uwagami na temat swojej służby. Wyszli w morze na okręcie podwodnym typu Kobben ORP „Kondor”. Cztery tego typu okręty otrzymaliśmy od Królewskiej Marynarki Wojennej Norwegii. Od 2002 r. pływa na nich dowódca ORP „Kondor” kmdr ppor. Leszek Dziadek. To doświadczony podwodniak. Przepłynął na nich ponad 20 tys. mil morskich. – Na moim okręcie panuje doskonała atmosfera – twierdzi komandor. – Dowódca z centrali widzi całe wnętrze okrętu, załoga jest niewielka, składa się z kadry zawodowej, i każdemu zależy, aby pływało się bezpiecznie i znośnie żyło, mimo panującej tu ciasnoty. KRZYSZTOF W YGNAŁ JAROSŁAW WIŚNIEWSKI (2) POZORNY SPOKÓJ POD WODĄ Zakupy? Na okrętach podwodnych służą zakochani w nich zapaleńcy. Są elitą floty. Jednak i oni mają mnóstwo problemów. Problemy, problemy… Marynarze na „Kondorze”, a także na bliźniaczych jednostkach borykają się z wieloma problemami. Głównym z nich są etaty na okrętach, które obniżono po ostatnich zmianach w przepisach. Obecnie dowódca drużyny nie ma możliwości objęcia stanowiska dowódcy grupy, czyli nie może awansować. – Mamy za mało najniższych etatów podoficerskich, matów – mówi komandor Ogrodnik. – Jest grupa marynarzy zawodowych, którzy mogliby objąć już wyższe stanowiska, ponieważ są do tego doskonale przygotowani. Nie możemy im jednak niczego takiego zaproponować, w związ38 Polska Zbrojna ku z czym na moim biurku rośnie stos wniosków o zwolnienie. Chcą odejść najlepsi specjaliści, jakich mamy. Obecnie barierą nie do pokonania jest też kryterium wieku. Marynarz po trzydziestce nie może już awansować, nie może objąć stanowiska podoficerskiego. Nie najlepiej wygląda również sprawa z przechodzeniem doświadczonych specjalistów do sztabu dywizjonu. Ludzie, którzy mogliby zostać instruktorami w sztabie, nie chcą do niego przechodzić, ponieważ tracą dodatek za służbę na morzu. Marynarz na okręcie musi „wypływać” 30 dni w roku, aby zachować dodatek za służbę na morzu, ale żeby otrzy- mać dodatkowy urlop, musi „wypływać” tych dni 60. Jednak to, że szkoli się na okręcie w porcie, że jest na nim codziennie, nie zalicza mu się do wysługi. – Zaproponowaliśmy – mówi kmdr Ogrodnik – aby rozliczać dni w morzu w dłuższym okresie niż rok, ponieważ jednego roku okręt może przebywać w morzu sto dni i więcej, a następnego jest na remoncie w stoczni. Te dni się jednak nie sumują. Obowiązuje rozliczenie roczne, i marynarze tracą dodatek morski. Dowództwo dywizjonu uważa, że teraz jest najlepsza pora, aby zastanowić nr 32/2007 FLESZ DZIWNÓW. Po raz kolejny w Garnizonie Dziwnów obchodzono Dzień Grecki. W uroczystości zorganizowanej 21 lipca udział wzięli przedstawiciele władz samorządowych gminy Dziwnów, zastępca dowódcy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża kmdr Krzysztof Teryfter, przedstawiciele dowództwa 8 bsap oraz prezesi sześciu oddziałów Towarzystwa Przyjaciół Greków w Polsce. Coroczne obchody poświęcone są pamięci powstańców greckich, którzy podczas wojny domowej w 1949 r. byli przetransportowani, za zgodą ówczesnego rządu polskiego, do Tajnego Szpitala nr 250 w Dziwnowie. Dla uczczenia powstańców, którzy zmarli w wyniku odniesionych ran, złożono kwiaty przy pomniku pamięci Greków oraz przy tablicy pamiątkowej w Dziwnowie. W nocy z 25 na 26 lipca 1949 r. z zacumowanego w Świnoujściu statku „Kościuszko” w tajemnicy przywieziono do Dziwnowa pierwszy transport 747 rannych i chorych Greków. Byli to powstańcy poszkodowani w trakcie trwającej wówczas w Grecji wojny domowej. Po jej zakończeniu i likwidacji szpitala (w listopadzie 1950 r.) jego kadra dała początek łódzkiej Wojskowej Akademii Medycznej. Obecnie dawni greccy pacjenci i ich rodziny co roku przyjeżdżają do Dziwnowa, żeby wspominać lata tułaczki swoich bliskich oraz oddać hołd zmarłym. Kobbeny MARIAN KLUCZYŃSKI, KRZYSZTOF WYGNAŁ KMDR PPOR. LESZEK DZIADEK, dowódca ORP „Kondor”, to doświadczony podwodniak. Przepłynął na Kobbenach ponad 20 tys. mil morskich. D ywizjon Okrętów Podwodnych ma pięć jednostek. Największą jest ORP „Orzeł” typ „887 E” (NATO Kilo). Pozostałe cztery to okręty typu Kobben: ORP ORP „Sokół”, „Sęp”, „Bielik”, „Kondor”. Wszystkie jednostki idealnie nadają się do grupowego lub pojedynczego działania. Kobbeny nie nale- żą do najnowszych okrętów, jednak przeszły gruntowną modernizację w latach 1989–1992. Przejęcie ich przez naszą MW dało przede wszystkim możliwość natychmiastowego wykorzystania operacyjnego tych jednostek. Dostosowane są one do standardów NATO, przystosowane do działania we wszystkich re- jonach świata. Dzięki niewielkim rozmiarom i możliwości skrytego działania są trudno wykrywalne i angażują duże siły ZOP przeciwnika. Wyposażono je w nowoczesne środki łączności i dowodzenia. Z powodzeniem mogą współpracować z każdym okrętem sił morskich państw NATO. GDYNIA. Sześćdziesięciu studentów uczelni cywilnych – spośród 200, którzy w pierwszej turze odbywają szkolenie wojskowe w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce – przebywało 25 lipca na okrętach w gdyńskiej bazie morskiej. Zwiedzili okręt rakietowy ORP „Metalowiec”, korwetę zwalczania okrętów podwodnych ORP „Kaszub” i okręt ratowniczy ORP „Piast”. Zapoznali się z ich przeznaczeniem, warunkami służby oraz obowiązkami wykonywanymi przez osoby ze specjalnością pokładową. się nad zakupem nowych okrętów podwodnych. ORP „Orzeł” ma 20 lat i może pozostawać w linii do 2024 r., oczywiście przechodząc gruntowną modernizację. Kobbeny natomiast są już co prawda po takiej modernizacji, ale mają po czterdzieści lat i już trzeba szukać ich następców (będą w służbie do 2012 r.). Należy jednak zastanowić się, czy okręty podwodne w ogóle są potrzebne w naszej Marynarce Wojennej. Zdaniem specjalistów, nie ulega wątpliwości, że powinny zostać w składzie sił morskich. W Europie tylko Dania pozbyła się okrętów podwodnych, ale teraz szuka możliwości współpracy z takimi jednostkami innych marynarek. – Jeżeli utrzymujemy siły ZOP – twierdzi kmdr Ogrodnik – musimy mieć własne okręty podwodne. Chociażby po to, aby załogi tych jednr 32/2007 nostek mogły stale ćwiczyć swoje umiejętności w zwalczaniu okrętów podwodnych. Nasz teren działania jest bardzo rozległy i nasze okręty mają tu swoje miejsce. Poza tym ważny jest też rachunek ekonomiczny. Działalność okrętów podwodnych w morzu jest mniej kosztowna niż okrętów nawodnych. Zużywają zdecydowanie mniej paliwa, a ich autonomiczność jest większa. Specyfika działań na Bałtyku i warunki hydrologiczne powodują, że działające w ukryciu okręty trudno namierzyć, a one same stanowią wielkie zagrożenie dla przeciwnika i praktycznie paraliżują jego linie komunikacyjne. – Siły podwodne mogą z sukcesami operować z dala od naszych portów, jeśli będzie tylko taka potrzeba – dodaje kmdr Ogrodnik. USTKA. Kilkudziesięciu przedstawicieli środowisk polonijnych z całego świata, m.in. z Australii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, RPA, Szwecji, Niemiec, Łotwy, Litwy i Białorusi, uczestniczyło w XIX Światowym Polonijnym Sejmiku Olimpijskim, który odbył się 23 lipca w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej. Obrady sejmiku poprzedziły Światowe Igrzyska Polonijne w Słupsku. Sejmik organizowany jest co dwa lata od 1969 r. przez Polski Komitet Olimpijski. Oprac. GP Polska Zbrojna 39 Pod kontrolą KAROLINA KRAJEWSKA ŻANDARMERIA WOJSKOWA Jak wygląda sytuacja z narkotykami w przypadkowo wybranej jednostce, na przykład w 13 Elbląskim Pułku Przeciwlotniczym? – Podczas ostatniego, majowego poboru na 109 żołnierzy sześciu było pod wpływem narkotyków – mówi ppłk rez. Kazimierz Szywała zajmujący się profilaktyką żołnierzy służby zasadniczej w 13 Pułku. – Dla porównania, podczas poboru listopadowego w 2006 r. Żandarmeria Wojskowa wykryła, że na 125 żołnierzy dwunastu miało w organizmach narkotyki. W 13 Pułku prowadzone są też statystyki, na podstawie których określa się, ilu nowo wcielonych do wojska żołnierzy miało w ogóle kontakt ze środkami odurzającymi. Dane z ostatniego, majowego wcielenia również mogą zaniepokoić. – Na 109 żołnierzy czterdziestu siedmiu przyznało się, że miało kiedyś kontakt z narkotykami – mówi Kazimierz Szywała. – Spośród tej liczby jeden brał stale, siedmiu – często, ale są bez cech uzależnień, a trzydziestu dziewięciu sporadycznie. To bardzo dużo. Wzrosła ostatnio liczba żołnierzy, u których w organizmie Żandarmeria Wojskowa wykryła narkotyki. W 2006 r. było ich 555, a w 2007 r. już 475. Tyle mówi statystyka opracowana przez Zarząd Dochodzeniowo-Śledczy Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej. Żołnierze z majowego poboru w elbląskim Teatrze Dramatycznym obejrzeli „Narkomankę”, a w klubie żołnierskim 13 Pułku – kolejne przedstawienie dotyczące narkomanii. – Podobało się mi. Można było się pośmiać, a przy okazji dowiedzieć paru rzeczy – mówi Robert. – Myślę, że pogadanki też dużo dają, bo nikt od nas, z drugiej baterii, nie ma kłopotów. Ja już w szkole dowiedziałem się o szkodliwości narkotyków. A tu, w wojsku, żandarmeria podała informacje dotyczące strony prawnej, np. tego, jaka kara grozi za posiadanie narkotyków. Przeciwdziałanie narkomanii U coraz większej liczby żołnierzy wykrywa się narkotyki. Wynika to z nowego programu przeciwdziałania narkomanii w Siłach Zbrojnych RP opracowanego przez KGŻW i wprowadzonego pod koniec 2006 r. Jednym z głównych założeń tego programu jest zintensyfikowanie działań profilaktycznych wśród nowo wcielonych żołnierzy. Wiążą się one z poddaniem tych żołnierzy badaniom na zawartość narkotyków w organizmie. Niestety, wyniki są coraz częściej pozytywne. Okazuje się, że poborowi, „żegnając się z cywilem”, zaczęli zamieniać alkohol na narkotyki. Rozmowy, spektakle Co dzieje się dalej z tymi żołnierzami i jak radzi sobie z nimi wojsko? Dużo pracy ma tutaj Żandarmeria Wojskowa, psychoprofilaktycy, oficerowie wychowawczy, dowódcy pododdziałów. – Raz w miesiącu żandarmi prowadzą zajęcia na temat przeciwdziałania narkomanii w wojsku – mówi Kazimierz Szywała. Żołnierze poddawani są testom na obecność narkotyków w organizmie, biorą udział w pogadankach, prowadzi się z nimi rozmowy indywidualne. Obserwują ich zwierzchnicy, głównie dowódcy pododdziałów. Przygotowuje się dla nich spektakle teatralne mające zniechęcić do zażywania środków odurzających. 40 Polska Zbrojna Potem się wstydzą Żołnierze rozpoczynający służbę w wojsku bez problemu przyznają się nr 32/2007 SYLWIA GUZOWSKA (2) do kontaktów z narkotykami. Później, w miarę nabywania wiedzy, zaczynają się tego wstydzić. Szeregowy Robert woli nie podawać swojego nazwiska, choć – jak twierdzi – miał kontakt z narkotykami tylko raz, i to dziesięć lat temu. Został powołany do wojska w maju. Służy w 13 Pułku, w drugiej baterii przeciwlotniczej. Ma 28 lat. – Raz spróbowałem – mówi Robert. – To było dawno, dziesięć lat temu, na imprezie. Paliliśmy trawkę. Było wesoło. Chciało mi się wtedy śmiać i jeść. Nie ciągnęło mnie później. To nie jest sposób na życie Co dzieje się z żołnierzem z majowego poboru, który stale brał narkotyki? – Ten żołnierz wykonuje swoje obowiązki. Mówi, że nie ciągnie go do narkotyków – informuje Kazimierz Szywała. – Żołnierze, również ci, którzy mieli kon- takt z narkotykami, byli na poligonie, brali udział w ćwiczeniu „Tumak ’07”. W jednostkach wojskowych są bardzo pilnowani i kontrolowani. – Jeżeli mają kontakt z narkotykami, to nie na terenie jednostki, tylko na przepustce, podczas urlopu – mówi Kazimierz Szywała. – Najczęściej palą marihuanę. Rzadko biorą amfetaminę. Pochodzą przede wszystkim ze środowiska miejskiego, wielu nie pracowało przed wojskiem, niektórzy byli karani. Najczęściej mają ukończoną tylko szkołę podstawową lub gimnazjum. Część z nich należy do różnych subkultur, np. do blokersów lub szalikowców. Duży wpływ na to, kim są ci młodzi ludzie, ma więc środowisko, z którego pochodzą. Brali narkotyki, bo to było normalne i akceptowane przez rówieśników. W wojsku dowiadują się, że narkotyki, to nie jest sposób na życie. FLESZ CHOCHOŁÓW. Żandarmi z OŻW w Krakowie, na zaproszenie Małopolskiego Kuratorium Oświaty, przeprowadzili 20 lipca z uczestnikami letniego obozu Przysposobienia Obronnego w Chochołowie zajęcia profilaktyczne. Przedsięwzięcie zrealizowano w ramach przyjętego przez Żandarmerię Wojskową programu profilaktycznego „Bezpieczne wakacje”. Uczestnicy obozu wzięli udział w pogadance na temat zasad bezpieczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem wyjazdów wakacyjnych, wysłuchali też prelekcji na temat dzisiejszej Żandarmerii Wojskowej i planów tej formacji na przyszłość. Największe zainteresowanie młodzieży wzbudził pokaz wyposażenia i sprzętu. Jednostka Wojskowa 4009, 30-901 Kraków, ul. Ułanów 43 Jeśli jesteś zainteresowany: służbą w „CZERWONYCH BERETACH”, chcesz mieć możliwość wzięcia udziału w misjach stabilizacyjnych poza granicami kraju, poznać smak przygody i zostać spadochroniarzem, ZGŁOŚ SIĘ DO NAS!!! Ogłaszamy nabór kandydatów do służby zawodowej na stanowiskach szeregowych zawodowych w nw. specjalnościach: • kierowca kat „B” • kierowca-elektromechanik kat „C” • kierowca-elektromechanik kat „C+E” • operator radiostacji • elektromechanik • zwiadowca-płetwonurek • płetwonurek LUBLIN. W przededniu Święta Wojska Polskiego komendant główny Żandarmerii Wojskowej gen. bryg. Jan Żukowski, w asyście p.o. komendanta Oddziału ŻW w Lublinie mjr. Stanisława Komsty i chor. Kingi Paprockiej z oddziału psychoprofilaktyki, odwiedził 24 lipca por. w st. spocz. Feliksa Dałgonia, jednego z najstarszych żyjących żandarmów II Rzeczypospolitej. Ponad dziewięćdziesięcioletni żandarm otrzymał od komendanta głównego ŻW m.in. szkarłatny beret, a jego małżonka – maskotkę ŻW. – Ma Pan od dzisiaj beret żandarmerii, więc będziemy nad Panem czuwać. Chcemy się zaangażować, pomóc – zapewniał gen. bryg. Jan Żukowski. Pan Feliks Dałgoń przedstawił gościom w szkarłatnych beretach swoje dokonania artystyczne. Wszyscy byli pod wrażeniem jego obrazów, które wciąż, mimo 93 lat, maluje. WYMAGANIA obywatelstwo polskie, wykształcenie: ukończone gimnazjum, odbyta zasadnicza służba wojskowa, kategoria zdrowia: zdolność do służby w wojskach powietrznodesantowych, niekaralność, dyspozycyjność, zgoda na wykonywanie skoków spadochronowych oraz udział w wojskowych misjach pokojowych, znajomość języka angielskiego będzie dodatkowym atutem, zaświadczenia lekarskie ze zgodą lekarza pierwszego kontaktu o braku przeciwwskazań do zdawania egzaminu z wychowania fizycznego. Z kandydatami do służby na ww. wymienionych stanowiskach rozmowę przeprowadzi psychoprofilaktyk. Ponadto rozmowy kwalifikacyjne z ogólnej wiedzy wojskowej oraz egzaminy z wychowania fizycznego przeprowadzane będą w dniach: – 09, 23 lipca – 08 października – 13, 27 sierpnia – 12 listopada – 10 września – 10 grudnia o godz. 9.00 w JW 4009, 30-901 Kraków, ul. Ułanów 43. Kontakt: szef sekcji personalnej, tel. (012) 355 56 55 lub (012) 355 55 38 WARSZAWA. – Z całego serca dziękuję moim bezpośrednim podwładnym. Mojemu zastępcy i następcy płk. Janowi Gęsichowi, człowiekowi, który żyje żandarmerią – powiedział 27 lipca płk Jarosław Janczewski, dotychczasowy komendant Mazowieckiego Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Warszawie, podczas uroczystości przekazania obowiązków swojemu zastępcy. Uroczystość miała związek z wyznaczeniem płk. Janczewskiego, decyzją ministra obrony narodowej, na stanowisko zastępcy komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej. Oprac. GP nr 32/2007 Polska Zbrojna 41 PORADY PSYCHOLOGIA I FIZJOLOGIA Krzysztof Wielicki, zdobywca wszystkich ośmiotysięczników i pionier wspinaczki zimowej w Himalajach, ekspert technik przetrwania, zwrócił uwagę, iż współczesne ubiory przeznaczone do działania w sytuacjach ekstremalnych są bardzo wyspecjalizowane. Komplet odzieży termoaktywnej tworzy system, którego nie można zakłócić dowolnością, jakimkolwiek gadżetem mogącym spowodować, iż przestanie on działać. Branżowe „pokazy mody” szokują żołnierzy, ratowników i entuzjastów sportów ekstremalnych tkaninami łączącymi wynalazki na potrzeby lotów kosmicznych z odwzorowywaniem przyrody. Nanotechnologie pozwalają na przykład materiałom osiągnąć właściwości liścia lotosu, po którym woda czy olej spływają, wręcz nie dotykając go. Popularny polar wzorowany jest na futrze polarnego misia. C Z A G R O Ż E N I E prowadzenia organizmu z hipertermii na poziomie 43 stopni. Dla porównania, do niskich temperatur przystosowani jesteśmy fantastycznie, gdyż naszemu życiu zagraża dopiero schłodzenie do 26 stopni. Znane są jednakże przypadki wyprowadzenia z hipotermii człowieka „schłodzonego” do 17 stopni. Tak więc w pierwszym przypadku tolerancja zamyka się w 3–4 stopniach, zaś w drugim – blisko 20. złowiek ma bardzo małą tolerancję na ciepło. Temperatura wnętrza ciała bowiem wynosi średnio 37 stopni C, zaś udar cieplny następuje niewiele powyżej 41 stopni. Do nielicznych należą przypadki wy- CO I JAK PIĆ? Docent Łaszczyńską cieszy, że wojskowi powoli uświadamiają sobie pewne zjawiska. W sojuszniczych armiach powszechnie już stosuje się wskaźnik WBGT (Wet Bulb Globe Temperature) określający obciążenie cieplne organizmu człowieka w gorącym środowisku. W wielkim uproszczeniu, procedura polega na dokonaniu paru nieskomplikowanych pomiarów warunków zewnętrznych – temperatury, si- SUBIEKTYWNY KOMFORT Brytyjczycy już przed kilkunastu laty zrealizowali projekt „Soldier’ 95”, zaopatrując w goreteksowy zestaw każdego żołnierza królowej. Polscy żołnierze przeszli już chorobę „gadżeciarstwa” i po doświadczeniach misyjnych dopominają się o praktyczne, dające ochronę wyposażenie. Problem polega na tym, że w naszym kraju prowadzone są co prawda badania, ale na tkaninach, a na ich użytkowniku, czyli żołnierzu, już nie. Doc. Joanna Łaszczyńska, szefowa Zakładu Fizjologii Lotniczej Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej, zwraca uwagę na ten problem nie bez powodu. Otóż, jeśli „opakowanie” żołnierza ma działać perfekcyjnie w skrajnych warunkach, w jego projekcie powinno się uwzględniać również takie aspekty, jak chociażby zróżnicowanie wydajności w wymianie cieplnej poszczególnych elementów ciała. Należy za pomocą doświadczeń opracować to, co wiemy intuicyjnie. Na przykład że dla schłodzenia lepiej podwinąć nogawki, niż rozpiąć koszulę, a jeszcze lepiej przyłożyć na karku mokry kompres. Poza tym trzeba uwzględnić blokowanie procesów „oddychania” systemu przez obwieszenie żołnierza dodatkowym wyposażeniem, które zamyka przestrzeń między skórą a odzieżą, gdzie właśnie zachodzą procesy wymiany ciepła i parowania. Zdaniem Joanny Łaszczyńskiej, zbyt rzadko zadaje się użytkownikowi ubrania pytanie: jakie są pana odczucia? Do tego tylko z pozoru błahego problemu światowa nauka przywiązuje dużą wagę. Z prowadzonych w WIML-u badań wynika, iż poprawa uczucia komfortu ma znaczny wpływ na efektywność pracy. 42 Polska Zbrojna W Zakładzie Fizjologii Lotniczej WIML stworzono program, który ma zapoznać personel lotniczy ze zjawiskiem obciążenia cieplnego. Test tolerancji wysokich temperatur składa się z części eksperymentalnej, gdzie każdy uczestnik poddawany jest działaniu ciepła, oraz szkolenia teoretycznego połączonego z omówie- PIOTR BERNABIUK Zastanawiając się, co ostatecznie decyduje o sukcesie człowieka w ekstremalnej sytuacji: duch czy materia, zawsze dojdziemy do wniosku, że jedno i drugie. Dyskutować możemy jedynie, w jakich proporcjach. ły wiatru i wilgotności. Mając takie dane i korzystając z odpowiedniej tabeli, obliczamy, ile czasu w konkretnych warunkach pilot może sprawnie wykonywać zadanie. Niestety, nie możemy korzystać z tej metody bez uprzedniego zbadania na człowieku izolacji cieplnej wyposażenia i odzieży. niem indywidualnych wyników, szczególnie w przypadku osób o najniższej wydolności. Zdaniem docent Łaszczyńskiej, są to dla pilotów i techników informacje nie tylko ciekawe, ale wręcz niezbędne: – Świadomość, co i kiedy pić przed rozpoczęciem szkolenia, jest nikła. Trzeba przekazać im tę wiedzę i sprawdzić, czy ją utrwalili. Dopiero wówczas mamy gwarancję, że będą prawidłowo funkcjonowali, na przykład na misji, przy radykalnej zmianie klimatu. nr 32/2007 Rozmowa z RAFAŁEM WOCHNĄ, doktorantem Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, praktykiem zajmującym się psychologią katastrof, który uczestniczył w zdarzeniach masowych, w sytuacjach ekstremalnych udzielał pomocy osobom znajdującym się w głębokim stresie. Czy w warunkach misji irackiej bądź afgańskiej jest to właśnie „combat stres”? – „Combat stres” to sztuczny twór, bowiem w przypadku żołnierza na wojnie, strażaka w obliczu kataklizmu czy pana KoDo rozmowy walskiego na z Rafałem Wochną, dokulicy działają torantem wydziału psychologii te same meUniwersytetu Warszawskiego, chanizmy. a wcześniej „wychowankiem” obozów Combat 56 prowadzonych przez Do czego mjr. A. Kupsa, skłoniły mnie jego zaangażowanie w działalność ratownimoże doproczą i ciepły stosunek do ludzi powadzić niszłączony z wiedzą na temat cząca siła natury psychiki stresu? ludzkiej. – Im silniejsze a nie gadać Wysłuchać, są czynniki powodujące stres, tym więcej energii człowiek zużywa na ich opanowanie. Jeśli zaangażuje w to 80 procent, na wszystko inne pozostaje mu 20 procent. I zaczyna jej brakować na normalne funkcjonowanie. MAR CIN D MOW SKI Kim powinien być psycholog w narażonym na ekstremalne sytuacje zespole? – Osobą, która przełamuje bariery. Jak zinterpretować docierające co pewien czas do kraju informacje, że w najtrudniejszych misjach żołnierzom „klęka psychika”? nr 32/2007 – Przecież to normalne. W takich miejscach i sytuacjach powodów kryzysu jest dużo: rozłąka z bliskimi, odległość od domu, klimat, warunki socjalne, zamknięcie wszystkich spraw w jednej, niewielkiej grupie. Do tego dochodzi jeszcze strach spowodowany chociażby wyjazdami na patrole. Czy można poradzić sobie z tym problemem? – To właśnie psycholog musi powiedzieć najpierw wszystkim żołnierzom, co się z nimi dzieje – jest gorąco, nie dojadacie, jesteście wyczerpani fizycznie – a następnie każdemu z osobna – ty się pocisz, tobie drżą ręce, ciebie ściska w przełyku, czujesz się bezradny... Zaczną rozumieć siebie samych, być świadomi tego, co się z nimi dzieje. A to już jest połowa drogi do tego, żeby zapanować na stresem. Psycholog układa podopiecznych w gabinecie na kozetce i gawędzi sobie... Polska Zbrojna 43 GRAF : PORADY PSYCHOLOGIA I FIZJOLOGIA – Żeby z dobrym skutkiem rozmawiać z żołnierzami czy ze strażakami, psycholog musi funkcjonować w ich środowisku. Pamiętam atmosferę misji ratowniczej po trzęsieniu ziemi na Sri Lance, gdzie wszyscy mordowaliśmy się w tych samych, koszmarnych warunkach i zarazem czuliśmy ogromną więź. Podobnie jest w krajowych akcjach ratowniczych, na przykład przy wypadkach samochodowych, gdzie działamy zespołowo, czujemy solidarność, bo od każdego z nas coś zależy. Czyli musisz być „swój chłop”? – To bardzo zwiększa skuteczność pomocy. Nie ma bariery, a jest zaufanie. Na dyżurze opowiadamy sobie te same dowcipy, w akcji łykamy ten sam kurz. Nie ma możliwości, żebym nagle zza biurka wkroczył do zespołu. Jesteś człowiekiem akcji, znajdujesz się wśród ratowników, i co się dzieje dalej? – Czując materię, łatwiej znajdę odpowiedni moment. Gdybym zaproponował pomoc w chwili kulminacji napięcia, odpowiedzą, że sami sobie dobrze radzą. A wydarzenia coraz bardziej będą dociskały ich do ściany, spychały na krawędź... Gdy wiem, że nadeszła moja chwila, rozmawiam z nimi, tak jak się gada o powszednich sprawach. Powoli odwracam błędne koło i napięcie spada. Stres budzi często agresję, czasem skrajną. – Matka, której w szczególnie tragicznych okolicznościach zginęło dziecko, miała w sobie potworną ilość agresji, którą musiałem wziąć na siebie. Taka jest rola psychologa, człowieka, który wszystko rozumie. Pomogłem tej kobiecie tym, że zachowałem spokój, który powoli zaczął jej się udzielać. Nadmierny stres to fabryka zła, nieprzewidzianych emocji, destrukcji... – Reakcją na stres są również bunt i frustracja, a to pogarsza atmosferę w zespole. Im jest więcej stresu, tym większe bariery tworzą się między ludźmi, tym bardziej zaczynają izolować się od siebie. Wtedy jest się samotnym w tłumie… – Na przykład samobójcy są bardzo samotni. Gdyby ktoś się przy nich znalazł w odpowiednim momencie, prawdopodobnie w ciągu pięciu minut roz44 Polska Zbrojna mowy mógłby uratować człowiekowi życie. Jeśli dowódca zacznie reagować ostrzej, to agresja zrodzi agresję. – Tak. Ale jeśli będzie rozumiał, co się dzieje, działał spokojnie, to wyprowadzi podwładnego z trudnej sytuacji. To nie jest tajemna wiedza psychologa, tylko oczywistość dla wszystkich ludzi świadomych tego, że trzeba pomóc. Czasem wystarczy dziesięć minut. Porozmawiać? – Nie! Wysłuchać! Czego więc najbardziej potrzebują chłopaki na misji? Mają w końcu masę obciążeń, jeżdżą na patrole, a przecież rodzą się konflikty, czasem dowódca również nie wytrzyma… – Wsparcia emocjonalnego, żeby ktoś każdego z nich posłuchał, pobył z nim, napił się herbaty. A co najczęściej dostają? – Dobre rady i pocieszenie. A to jeszcze bardziej ludzi złości, bo czują się niezrozumiani. A przecież tylko wtedy mogą odreagować, jeśli poczują się bezpieczni, dostaną wsparcie. cjach bez zahamowań mówili o swoich odczuciach, o bólu, o strachu. O strachu? No właśnie, a jak się ktoś nie boi? – Jeśli mówi, że się nie boi, to znaczy, że albo oszukuje, albo robi wszystko, by nie dopuścić do świadomości lęku, który i tak w nim jest. Jeśli strażak w akcji lub żołnierz na wojnie mówią, że się nie boją, to jest bardzo niebezpieczne, bo może oznaczać, że nie rozumieją, co się dzieje. Może też stosują silne mechanizmy obronne redukujące lęk przez zaprzeczenie istniejącemu problemowi lub wypieranie go ze świadomości. To oni „klękną” pierwsi? – Trudno powiedzieć, czy pierwsi, ale jeśli już, to z dużym prawdopodobieństwem na długo, może na zawsze. Jeśli nie objawi się to od razu, w pracy, na służbie, to być może przeniesie się w inne obszary życia, na przykład na rodzinę. Być może skutkiem będzie oziębłość emocjonalna, problemy z seksem, depresja, uzależnienie od alkoholu... To jest w środku i od człowieka zależy, co z tym zrobi. Na czym polega przygotowanie psychologiczne? – Między innymi na zachowaniu dystansu. A łatwiej to zrobić, kiedy ma się większą tylko rozumie, co ma robić. wiedzę, gdy rozumie Czy pomoc psychoNiech działa szybko się zachodzące wokół logiczną można i skutecznie zjawiska. Zwróciłeś ująć w procedury? uwagę, kto przechodzi – Myślę, że two„Selekcję”? (Rafał Wochna był psy- rzenie procedur i rozpisywanie pomocy chologiem „Selekcji” Żołnierza psychologicznej na algorytmy w warunPolskiego). kach wojennych nie do końca ma sens. Oczywiście, musi być jakiś porządek, Na pierwszy rzut oka głównie „śred- pewien schemat postępowania, ale nie niaki”. nadmierne sformalizowanie. Kto zapa– W ubiegłym roku dziewczyna wy- mięta podpunkty wielostronicowej proglądająca jak Masajka, szczupła, na po- cedury, która na dodatek w odniesieniu zór wątła, znakomicie sobie radziła. Bo do konkretnej sytuacji staje się sztuczdoskonale rozumiała sytuację, potrafi- na i ogranicza ludzi? Jest coraz więcej ła sobie wytłumaczyć, co się dzieje, dowodów na to, że zbytnie sformalizoi postępowała niezwykle racjonalnie. wanie pomocy, przynosi więcej szkód Jej spokój mnie rozbrajał. niż pożytku. Dowódca nie musi mieć skomplikowanej wiedzy psychologicznej. Jacy ludzie są najmocniejsi? Niech tylko rozumie, co ma robić. Niech – By nie sięgać dalej, nadal posłużę działa szybko i skutecznie. W psycholosię „Selekcją”. Garstkę finalistów, tych, gii bowiem, jak we wszystkim, liczy się którzy doszli do końca, cechowała również zdrowy rozsądek. otwartość. Po wielkim wysiłku i emoRozmawiał Piotr Bernabiuk nr 32/2007 Czas leczy rany? – Niekoniecznie. Tylko pod warunkiem, że podejmiemy konkretne działania, żeby rozwiązać Dowódca nie musi mieć problem. Jeśli nie, to stany wywołane skomplikowanej wiedzy stresem mogą przejść w formę psychologicznej. Niech chroniczną. ochrona przed SKUTKAMI wybUchU Zapraszamy Państwa do odwiedzenia naszych stoisk na tegorocznym MSPO w Kielcach. Firma JAKUSZ od 22 lat zajmuje się projektowaniem, produkcją i sprzedażą urządzeń związanych z szeroko pojętym BEZPIECZEŃSTWEM. Jesteśmy firmą prywatną, której działalność opiera się wyłącznie na kapitale polskim, a tradycje siegają lat czterdziestych ubiegłego wieku. Na bazie własnego działu konstrukcyjno-technologicznego oraz współpracy z wieloma instytutami naukowo-technicznymi powstały urzadzenia i instalacje chroniące przed włamaniem, podsłuchem i podglądem elektromagnetycznym oraz przed skutkami wybuchu. KonTEnEroWY SYSTEM „MERKURY” MaGaZYn MATERIAŁÓW WYBUCHOWYCH KoMPlETna lInIa TEchnoloGIcZna Do DEKoMPlETacJI I uTYlIZacJI aMunIcJI arTYlErYJsKIEJ InsTalacJa ZDobYła naGroDę “DEFEnDEr” na MsPo KIElcE 2006. KonTEnEroWY MaGaZYn służącY Do PrZEchoWYWanIa MaTErIałóW WYbuchoWYch I śroDKóW boJoWYch. PoJaZD J10K MIESZKO PoJEMnIK J500 AGATA Na zdjęciu: z pojazdem patrolowo-iNterweNcyjNym „dzik” prod.amz kutNo Sp. z o.o. PoJaZD służącY Do TransPorTu nIEbEZPIEcZnYch łaDunKóW oDłaMKuJącYch, ZaWIEraJącYch MaTErIał WYbuchoWY. PoJEMnIK GaZosZcZElnY służącY Do TransPorTu I nEuTralIZacJI łaDunKóW nIEbEZPIEcZnYch oDłaMKuJącYch, ZaWIEraJącYch MaTErIał WYbuchoWY, a TaKżE chEMIcZnY I bIoloGIcZnY. JaKusZ, Ul. PRZEMYSŁOWA 40, 83-400 KOśCIERZYnA TEl. +48 (58) 686 31 01, FAx +48 (58) 686 49 09, SEKRETARIAT: 660 745 148 WWW.JaKusZ.coM.Pl,
[email protected] KoncEsJa MsWIa nr b414/2003 DZIał obroTu sPEcJalnEGo TEl. +48 (58) 686 31 01 WEWn. 22, 24
[email protected] cErTYFIKaT WsK Pcbc JW 198/1/2007 bETon-lab EXPlo-lab Ul.DŁUGA 41 83-315 SZYMBARK W W W . J a K u s Z . c o M . P l Polska Zbrojna 45 nr 32/2007 PRAWO PORADY Masz problem? Wyjazd do sanatorium § Mam skierowanie do sanatorium po misji w Iraku i potrzebuję podstaw prawnych do uzyskania urlopu dodatkowego (specjalnego) na pobyt w sanatorium na turnusie profilaktyczno-leczniczym. Dodam, że wszystkie dni wolne już wykorzystałem, łącznie z urlopem zdrowotnym, który wziąłem w pierwszej kolejności. Wcześniej była mowa, że po misji należy się urlop dodatkowy na pobyt w sanatorium. Dlatego potrzebuję podstaw prawnych dla moich kadrowców, bo nic o takowym urlopie nie wiedzą. Z godnie z art. 67 ust. 4 ustawy z 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych (Dziennik Ustaw z 2003 r. nr 179, poz. 1750, z 2004 r. nr 116, poz. 1203 i nr 210, poz. 2135, z 2005 r. nr 122, poz. 1025, z 2006 r. nr 104, poz. 711, nr 191, poz. 1414 i nr 220, poz. 1600 i 1602 oraz z 2007 r. nr 107, poz. 732), żołnierzy zawodowych powracających do kraju po zakończeniu służby poza granicami państwa obejmuje się bezpłatnymi badaniami, z możliwością skierowania na turnusy leczniczo-profilaktyczne. Turnusy te obejmują działania leczniczo-rehabilitacyjne, którym podlegają żołnierze zawodowi chorzy lub ranni po wyleczeniu oraz ci, którzy doznali urazu psychicznego, zapewniając im fachową opiekę leczniczo-profilaktyczną (art. 67 ust. 5). Grupy żołnierzy zawodowych, którzy kierowani są na turnusy leczniczo-profilaktyczne, a także tryb kierowania żołnierzy zawodowych na turnusy leczniczo-profilaktyczne oraz program tych turnusów, określone Wysługa § S tosownie do przepisu art. 12 ustawy z 10 grudnia 1993 r. o zaopatrzeniu emerytalnym żołnierzy zawodowych oraz ich rodzin (DzU z 2004 r. nr 8, poz. 66, nr 121, poz. 1264 i nr 191, poz. 1954, z 2005 r. nr 10, poz. 65 i nr 130, poz. 1085, z 2006 r. nr 104, poz. 708 i 711 oraz z 2007 r. nr 82, poz. 559), emerytura wojskowa przysługuje żołnierzowi zwolnionemu z zawodowej służby wojskowej, który w dniu zwolnienia ma piętnaście lat służby wojskowej w Wojsku Polskim. Jak z powyższego wynika, do nabycia wspomnianych uprawnień nie jest wymagane pełnienie zawodowej służby wojskowej przez minimum piętnaście lat. CO NOWEGO W Dzienniku Ustaw nr 128 (z 18 lipca 2007 r.) ukazały się rozporządzenia ministra obrony narodowej: § 1) z 29 czerwca 2007 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie równoważników pieniężnych przysługujących w zamian za umundurowanie i wyekwipowanie (poz. 898), którego podstawowym celem była konieczność usankcjonowania pozostawania żołnierzy zawodowych, którzy są wyznaczeni na stanowiska służbowe w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego lub Służbie Wywiadu Wojskowego, na zaopatrzeniu logistycznym w tych jednostkach organizacyjnych; 2) z 5 lipca 2007 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie korpusów osobowych i grup osobowych kadry zawodowej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej (poz. 899), którego celem było utworzenie grupy osobowej prasowej w korpusie osobowym lotnictwa i korpusie osobowym Marynarki Wojennej. Powyższe akty prawne wejdą w życie z dniem 2 sierpnia 2007 r. 46 Polska Zbrojna nr 32/2007 ALEKSANDER RAWSKI Mam pytanie dotyczące służby nadterminowej: czy wlicza się ona do wysługi lat? Tzn. mając 4,5 roku nadterminowej plus zasadniczą służbę wojskową, 2,5 roku służby zawodowej, mam 8 lat służby. Czy do wcześniejszej emerytury zostało mi jeszcze 7 lat? Zadaję to pytanie, ponieważ na spotkaniu z przedstawicielem podoficerów powiedziano nam, że służbę nadterminową wlicza się do wysługi lat, ale dopiero po 15 latach służby zawodowej. CO NOWEGO W myśl par. 10 ust. 2 tego aktu prawnego, na turnus leczniczo-profilaktyczny żołnierza zawodowego kieruje dowódca jednostki wojskowej, w której zaopatrzeniu żołnierz ten pozostaje, na wniosek lekarza takiej jednostki wojskowej. Podstawą stosownego wniosku są wyniki badań przeprowadzonych po powrocie żołnierza zawodowego do kraju oraz opinia psychologiczna (par. 10 ust. 3). Turnusy leczniczoprofilaktyczne są organizowane na okres czternastu dni w wojskowych szpitalach uzdrowiskowo-rehabilitacyjnych – samodzielnych publicznych zakładach opieki zdrowotnej (par. 10 ust. 5). 25 lipca 2007 r. zostanie wydany nr 14 Dziennika Urzędowego Ministra Obrony Narodowej. Zostaną w nim opublikowane decyzje ministra obrony narodowej: § zostały w przepisach rozporządzenia ministra obrony narodowej z 16 czerwca 2004 r. w sprawie badań lekarskich żołnierzy zawodowych skierowanych do służby poza granicami państwa oraz powracających do kraju po zakończeniu tej służby (DzU z 2004 r. nr 148, poz. 1557). Wezwanie z urlopu § Czy dowódca jednostki ma prawo przerwać urlop zdrowotny żołnierzowi po powrocie z misji pokojowej, który wykonał wcześniej badania lekarskie i został skierowany na urlop przez komisję? W myśl art. 63 ust. 1 ustawy z dnia 11 września 2003 r. o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych (DzU z 2003 r. nr 179, poz. 1750, z 2004 r. nr 116, poz. 1203 i nr 210, poz. 2135, z 2005 r. nr 122, poz. 1025, z 2006 r. nr 104, poz. 711, nr 191, poz. 1414 i nr 220, poz. 1600 i 1602 oraz z 2007 r. nr 107, poz. 732) żołnierza zawodowego można odwołać wyłącznie z urlopu wypoczynkowego lub dodatkowego urlopu wypoczynkowego, a także wstrzymać udzielenie mu urlopu w całości lub w części z ważnych względów służbowych. Z powyższego powodu w regulującym szczegółowo tę problematykę rozporządzeniu ministra obrony narodowej z 28 maja 2004 r. w sprawie urlopów żołnierzy zawodowych (DzU z 2004 r., nr 138, poz. 1465) jest mowa w par. 24 wyłącznie o warunkach i trybie odwoływania z urlopu wypoczynkowego i dodatkowego urlopu wypoczynkowego. 1) Nr 289/MON z 28 czerwca 2007 r. zmieniająca decyzję w sprawie ustalenia wykazu stanowisk, na których przysługują samochody funkcyjne o określonej formie dysponowania lub ryczałt miesięczny (poz. 152); 2) Nr 292/MON z 28 czerwca 2007 r. zmieniająca decyzję budżetową na rok 2007 (poz. 153); 3) Nr 295/MON z 2 lipca 2007 r. zmieniająca decyzję w sprawie organizacji służby obsługi prawnej w komórkach organizacyjnych Ministerstwa Obrony Narodowej i jednostkach organizacyjnych podległych ministrowi obrony narodowej oraz w niektórych jednostkach organizacyjnych przez niego nadzorowanych (poz. 154) – które wejdą w życie z dniem ogłoszenia, z mocą od dnia podpisania; 4) Nr 311/MON z 6 lipca 2007 r. w sprawie wprowadzenia odznaki pamiątkowej 22 Polowej Technicznej Bazy Przeciwlotniczej w Skwierzynie (poz. 155); 5) Nr 312/MON z 6 lipca 2007 r. w sprawie wprowadzenia odznaki pamiątkowej ORP „Toruń” (poz. 156); 6) Nr 313/MON z 6 lipca 2007 r. w sprawie wprowadzenia odznaki pamiątkowej i oznaki rozpoznawczej Centrum Reagowania Epidemiologicznego Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej (poz. 157); 7) Nr 314/MON z 6 lipca 2007 r. w sprawie wprowadzenia odznaki pamiątkowej i oznaki rozpoznawczej Wojskowego Ośrodka Wykonywania Kary Ograniczenia Wolności w Ciechanowie (poz. 158); 8) Nr 315/MON z 6 lipca 2007 r. w sprawie wprowadzenia odznaki pamiątkowej, oznaki rozpoznawczej i proporczyka na beret 1 Brzeskiej Brygady Saperów im. Tadeusza Kościuszki w Brzegu (poz. 159); 9) Nr 316/MON z 6 lipca 2007 r. w sprawie wprowadzenia oznaki rozpoznawczej i proporczyka na beret Dowództwa Wojsk Lądowych (poz. 160). Wejdą one w życie z dniem 9 sierpnia 2007 r. KAROLINA PRYMLEWICZ nr 32/2007 Dostępny w kolportażu wojskowym i prenumeracie Polska Zbrojna 47 POD NASZYM PATRONATEM Na początku lipca Paweł i Donat Michalscy wyruszyli na Nordkapp. Wybrali drogę prowadzącą przez Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię aż do Norwegii. Paweł miał ją pokonać trójkołowcem napędzanym rękami. Odwrót to NIE porażka PIOTR BERNABIUK onat i Paweł Michalscy bez poczucia porażki wycofali się z trasy na Nordkapp po przejechaniu 600 km. Donat Michalski był żołnierzem zawodowym w drugim pokoleniu, służył w Siedlcach i Elblągu, zaś jego synowie karierę wojskową ograniczyli do służby za- sadniczej. Jeden z nich, Paweł, dwa lata temu uległ wypadkowi, którego konsekwencją był ciężki uraz kręgosłupa i paraliż ciała od pasa w dół. Cała rodzina od ponad dwóch lat toczy heroiczną walkę, by miał normalne życie. Donat, zapalony kolarz, niejednokrotnie pokonywał odległe trasy, a teraz postanowił wyruszyć na północny szlak prowa- dzący przez Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię aż do Norwegii, na Przylądek Północny, Nordkapp. Oczywiście razem z Pawłem, którego liczni sprzymierzeńcy wyposażyli m.in. w handbike (nowoczesny trójkołowiec napędzany rękami) i inne potrzebne mu rzeczy. Rankiem 2 lipca ojciec z synem wyruszyli na liczącą w jedną stronę ponad 2,5 tys. km trasę. Trafili na koszmarną pogodę. Pokonując każdego dnia około 100 km w ciągu 8–10 godzin jazdy, znakomicie wyposażeni, dawali sobie radę z deszczem i zimnem. Gorzej było podczas przerw na trasie, bo Paweł mógł jedynie siedzieć w swoim pojeździe. Nocowali w namiocie, korzystając z kawałka gościnnego podwórka czy placu przy remizie strażackiej. Z ludźmi bywało różnie, jedni przygarniali gościnnie, inni zatrzaskiwali przed nimi bramy. O wyprawie Pawła i Donata Michalskich pisaliśmy w nr. 25 „Polski Zbrojnej”, a więcej o losach Pawła Michalskiego na stronie internetowej www.niepelnosprawnyturysta. website.pl 48 Polska Zbrojna nr 32/2007 DONAT MICHALSKI PO SŁUŻBIE Dla miłośników czterech kółek K KONTYNENTY W OGNIU ażdy, kogo interesuje historia Wojska Polskiego okresu II Rzeczypospolitej, powinien zaopatrzyć się w książkę Mirosława Chrzanowskiego „Motoryzacja Wojska Polskiego 1921–1939”. Ppłk Chrzanowski, doktor historii wojskowości w AON, zna się na temacie, o którym pisze, choćby z racji studiów w Wyższej Szkole Oficerskiej Samochodowej. W jego książce znajdziemy wiele informacji o warunkach rozwoju motoryzacji w Polsce, zapleczu technicznym i możliwościach przemysłu, poglądach na motoryzację w Wojsku Polskim i ich ewolucji, produkcji aut w naszym kraju, a nawet szczegółowe dane o eksploatacji i stanie taboru. To prawdziwa kopalnia wiedzy w tym zakresie, choć dominują tu statystka i suche fakty, mniej natomiast głębszych analiz lub wyjaśnienia przyczyn i skutków danych zjawisk. Zgromadzona przez autora bibliografia i dokumenty, a w konsekwencji bogactwo zaprezentowanych danych, robią wrażenie. Z drugiej strony nie można oprzeć się wrażeniu, iż „Motoryzacja…” to nie tyle książka, ile raczej wydana drukiem praca naukowa, przygotowana w for- C Mirosław Chrzanowski, „Motoryzacja Wojska Polskiego 1921–1939”, Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2007 mie niekoniecznie przeznaczonej dla książki powszechnego użytku. (NB) Fałszywy spisek Wileńskim szlakiem P ublikacja poświęcona jest represjom karnym o podłożu politycznym, które stosowano wobec kadry Wojska Polskiego pod koniec lat 40. i w pierwszej połowie lat 50. Władze Polski Ludowej uzasadniały procesy i wydawane w nich wyroki wymyślonym przez siebie tzw. spiskiem w wojsku. Śledztwem objęto wtedy ponad stu oficerów i generałów. Zdecydowana większość z nich zajmowała kierownicze stanowiska w centralnych instytucjach resortu obrony, dowództwach okręgów wojskowych i rodzajach sił zbrojnych. Tytuł książki – „TUN” – pochodzi od kryptonimu, jakim były opatrzone wszystkie sprawy „spisku”. Złożyły się na niego pierwsze litery nazwisk trzech oficerów aresztowanych w listopadzie 1949 r. przez służby specjalne Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego: gen. bryg. Stanisława Tatara, płk. Mariana Utnika i płk. Stanisława Nowickiego. Opracowanie prezentuje podstawy prawne politycznych represji, szczegółowe dane dotyczące procesów – daty, akty prawne, cytaty z orzeczeń sądów, aktów oskarżenia i przesłuchań. Autor próbuje tez odpowiedzieć na pytanie o odpowiedzialność instytucji i konkretnych osób za stalinowskie bezprawie w tamtych latach Polsce. (ad) Jerzy Poksiński, „Represje wobec oficerów wojska polskiego 1949–1956. TUN”, Dom Wydawniczy „Bellona”, Warszawa 2007 H istoria Armii Krajowej na północno-wschodnich rubieżach okupowanej Polski była już tematem licznych opracowań i wspomnień. Tym razem mamy do czynienia z pracą nieszablonową, stawiającą sobie za cel scharakteryzowanie struktury organizacyjnej, uzbrojenia oraz umundurowania wileńskiej AK. Autor sięgnął do wielu źródeł i archiwów, lecz książka ma charakter popularny i jest dostępna dla każdego czytelnika. Oprócz struktur i wyposażenia pozycja przedstawia także dzieje wileńskiej i nowogródzkiej AK od powstania i formacji pierwszych oddziałów leśnych, przez operację „Ostra Brama” i likwidację ostatnich zbrojnych grup poakowskich w drugiej połowie lat 40. Tablice z barwnymi wizerunkami umundurowanych żołnierzy danych jednostek, oznakami, emblematami i sztandarami pozwalają na dokładniejsze zapoznanie się z opisywanymi faktami. Smaczku dodają liczne ciekawostki. Możemy się na przykład dowiedzieć, że skrót SWO („Śmierć Wrogom Ojczyzny”), z dumą noszony przez jedną z kompanii, koledzy z innych oddziałów złośliwie rozszyfrowywali jako „Śmierć Wieprzom Okolicznym”. hoć dwie najpotężniejsze wojny przetoczyły się w minionym stuleciu przez Europę, to gros konfliktów zbrojnych miało miejsce poza nią, w Afryce i Azji. Poświęcona im jest praca zbiorowa pod redakcją Piotra Ostaszewskiego „Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869–2006”, która przedstawia analizę aż 61 różnych konfliktów. Za cezurę przyjęto 1869 r., kiedy otwarto Kanał Sueski. Wzrost znaczenia strategicznego Egiptu spowodował, że zwróciły się ku niemu oczy europejskich mocarstw. Aczkolwiek od tej reguły jest w publikacji jedno odstępstwo. Rozdział poświęcony konfliktom afgańskim rozpoczyna się od 1839 r., czyli od pierwszej wojny brytyjsko-afgańskiej. Do kategorii konfliktów kolonialnych zaliczono walki z I i II wojen światowych w Afryce i na Dalekim Wschodzie, a także rewolucję islamską w Iranie, wojnę w Czeczenii, ruchy separatystyczne w Gruzji czy walki między Armenią i Azerbejdżanem. W publikacji przedstawione są dwie wojny w Zatoce Perskiej i amerykańska interwencja w Afganistanie. Ramy czasowe publikacji spowodowały, że znalazło się poza nią powstanie Sipajów w Indiach czy wojna opiumowa między Wielką Brytanią a Chinami. Ramy geograficzne sprawiły zaś, że nie ma w niej konfliktów w obu Amerykach, ale z jednym wyjątkiem. Nie dało się przedstawić amerykańsko-hiszpańskiej wojny o Filipiny z pominięciem walk na Kubie. (wr) Piotr Ostaszewski, „Konflikty kolonialne i postkolonialne w Afryce i Azji 1869– –2006”, Książka i Wiedza, Warszawa 2007 Materiał zdjęciowy obejmuje 40 niepublikowanych dotąd fotografii. Książka, chociaż ma błędy merytoryczne i edytorskie, z pewnością godna jest polecenia. Pozwala bliżej poznać codzienne życie i działalność dobrze rozwiniętej partyzantki. (dm) Paweł Rokicki, „Armia Krajowa na Wileńszczyźnie 1943–1945”, Wyd. Spotkania z Historią, Warszawa 2007 nr 32/2007 Polska Zbrojna 49 HISTORIA TRADYCJE „Warszawa musi być zburzona, gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność” – notował w swym dzienniku Hans Frank słowa Hitlera sześć miesięcy przed wybuchem powstania. Nazistowski dyktator już na początku wojny rozkazał, aby polska stolica – symbol państwa i centrum kulturalne podbitego narodu – była stopniowo unicestwiana. Jeśli zajdzie taka potrzeba, wraz z mieszkańcami. Zanim 1 sierpnia 1944 r. padły pierwsze strzały, część miasta leżała w gruzach, a jego żydowscy mieszkańcy, polscy obywatele, w większości zostali już wymordowani. Nie tylko Hitler nienawidził Warszawy. Pod koniec okupacji wielu niemieckich urzędników i żołnierzy stacjonujących w mieście odczuwało narastającą wściekłość na niepokornych mieszkańców, którzy mimo głodu i zniszczeń pozostawali zdumiewająco hardzi. Sprawny ruch oporu budził strach, ale też chęć zemsty. Nazistowska indoktrynacja, ucząca, iż „Polacy to naród podludzi podstępnych i fałszywych”, oraz realne poczucie zagrożenia sprawiły, że zanim jeszcze z Wilczego Szańca popłynął złowieszczy rozkaz o zrównaniu Warszawy z ziemią, miejscowi dowódcy już wcielali go w życie. Każdy żołnierz hitlerowskiej armii, który trafił latem 1944 r. do polskiej stolicy, stawał się częścią potwornej machiny ludobójstwa. „Kiedy powstanie wybuchło, wiedziałem, że nasza sytuacja jest poważna. Przebieg ostatniego tygodnia to potwierdził. Nawet czołgi i ciężkie bombowce nie robią większego wrażenia na powstańcach. Całe ulice są podpalane, lud50 Polska Zbrojna ZDJĘCIA ARCHIWALNE (3) WALKA NA NOŻE artsul artsul ność ucieka dokądkolwiek. Powstańcy okupują ruiny i strzelają dalej. Wszystko, co się porusza po ulicy, jest rozstrzeliwane” – notował w sierpniu kapitan Wilm Hosenfeld. Ten człowiek, ratujący w czasie okupacji Polaków i Żydów, znany dzięki pomocy udzielonej kompozytorowi Władysławowi Szpilmanowi, też stanowił część tej machiny. Był w Warszawie przez całe powstanie, przesłuchiwał wziętych do niewoli powstańców oraz cywilów. Wielu zapewne tuż przed egzekucją. Chociaż zdawał sobie sprawę z ogromu zbrodni własnej armii, do końca pozostał w aktywnej służbie. Po wojnie właśnie za to został uznany w ZSRR za zbrodniarza wojennego i mimo polskiego wstawiennictwa nigdy nie opuścił łagru. Tylko nieliczni żołnierze zdobywali się na odmowę wykonywania rozkazów. Większość, kierując się choćby instynktem samozachowawczym, słuchała dowódców pchających ich czasem do szalonych ataków. „Wpadliśmy za Polakami do jakiegoś domu. Było nas trzech. […] Co chwila walczyliśmy na bagnety. O świcie zobaczyłem, że zostaliśmy we dwóch; trzeci kolega leżał z poderżniętym gardłem” – wspominał po latach Mathias Schenk, żołnierz 46 batalionu saperów szturmowych, współdziałającego przy pacyfikacji miasta m.in. z pułkiem SS Dirlewangera. Głośne wspomnienia Schenka, opublikowane kilka lat temu przez „Gazetę Wyborczą”, to jedna z nielicznych tak odważnych relacji żołnierza Wehrmachtu. „Wkroczyliśmy do Warszawy po kocich łbach. Polacy strzelali, ale nie bynr 32/2007 Powstanie warszawskie to jeden z najbardziej wstrząsających epizodów II wojny światowej. Zbrodnie, jakich dopuścili się w tym czasie hitlerowcy, napawają grozą. Mordy i gwałty budziły wstręt także wśród wielu niemieckich żołnierzy, ale tylko nieliczni potrafili się im sprzeciwić. lustra NORBERT BĄCZYK Z drugiej strony ło ich widać. Na domach białe flagi. Skoczyłem przez okno. Na schodach leżeli mężczyzna i kobieta zabici strzałem w czoło” […] My osłanialiśmy przód, a SS-mani wypędzali z okolicznych domów cywilów i obstawili nimi czołg i kazali siadać na pancerzu. Pierwszy raz widziałem coś takiego. Pędzili Polkę w długim płaszczu, tuliła małą dziewczynkę. Ludzie ściśnięci na czołgu pomagali jej wejść. Ktoś wziął dziewczynkę. Kiedy oddawał ją matce, czołg ruszył. Mała wysunęła się matce z rąk. Spadła pod gąsienice”. Zaledwie 18-letni wówczas Schenk brał udział w pacyfikacji Warszawy przez blisko dwa miesiące, będąc świadkiem całej serii okrutnych zbrodni na ludności cywilnej, których dopuszczali się żołnierze grup szturmowych von dem Bacha. Jako saper szturmowy walczył na pierwszej linii, torując drogę SS-manom. Mimo szoku, jaki wywoływały oglądane mordy, przez cały czas zaciekle walczył przeciwko powstańcom. Stoczył 19 zwycięskich walk na noże i bagnety, odznaczono go Krzyżem Żelaznym II Klasy oraz awansowano na kaprala. Mathias Schenk, młodzieniec z belgijsko-niemieckiego pogranicza, Oskar Dirlewanger (na zdjęciu z lewej) z SS-manami z 36 Dywizji Grenadierów, którą dowodził. Podczas Powstania Warszawskiego brali udział w rzezi cywilnych mieszkańców miasta. wzięty do wojska podstępem, nie odczuwał nienawiści do Polaków. Jednakże to dzięki takim ludziom jak on oddziały hitlerowskie torowały sobie skutecznie drogę przez płonące miasto. NAPEŁNIENI RADOŚCIĄ Najzacieklej z powstańcami walczyli żołnierze i policjanci pacyfikacyjnych grup szturmowych von dem Bacha oraz miejscowy, okupacyjny garnizon. Drobne oddziały, odcięte w izolowanych placówkach, biły się do ostatka, świadome, iż dręczeni przez lata Polacy mogą szukać zemsty. „Straszliwy głód. W nocy ogarnia nas strach. Gdy pierwsza gwiazda wschodzi na niebie, myślę o domu, żonie i o moim chłopcu, który spoczywa w ziemi niedaleko Szczecina. Może wkrótce ze mną będzie to samo…” – notował 16 sierpnia zrezygnowany Kurt Heller, odcięty w gmachu PAST-y. Załoga z tego budynku została kilka dni później pokonana przez powstańców. Notatka Hellera dobrze oddaje atmosferę w tych oddziałach, które po początkowym lekceważeniu „bandytów” znalazły się na krawędzi zagłady. Większą butę wykazywali ocaleni. Niejaki dr Krug, urzędnik przemysłowy GG dla dystryktu warszawskie- go, włączony do obrony dzielnicy rządowej, w datowanym na 19 sierpnia liście urzędowym pisał: „W dniach od 2 do 7 sierpnia odbywały się naloty samolotów nurkujących na gniazda oporu rozciągające się na dużej przestrzeni na ul. Karolkowej, Mazowieckiej, Marszałkowskiej, Krakowskim Przedmieściu itd. Dla nas, mieszkańców pałacu Brühla, naloty te przedstawiały piękne, niezapomniane widowisko. Przede wszystkim odczuwaliśmy coraz większą radość, gdy bomby lotnicze uderzały, spadając na części terenu, w których, jak wiedzieliśmy, znajdowały się silne ogniska oporu, i wyrzucały w górę straszliwe chmury wybuchów”. Bez wątpienia większość żołnierzy hitlerowskiej armii, których rzucono do walki w Warszawie, nie była fanatycznymi nazistami. Służyli jednak zbrodniczemu systemowi, a wpajane im niechęć do Polaków i posłuszeństwo wobec przełożonych przyniosły ostatecznie katastrofalne skutki. EKSPERT Dr Grzegorz Jasiński, Wojskowe Biuro Badań Historycznych: – W czasie powstania warszawskiego zdarzały się przypadki humanitarnego zachowania hitlerowskich wojsk pacyfikacyjnych wobec mieszkańców czy wziętych do niewoli powstańców, ale niestety dotyczy to raczej pojedynczych przypadków. Zdarzało się to na peryferiach głównych walk, gdzie decydowali lokalni dowódcy. Dość niezwykłą sytuację dało się zaobserwować na Bielanach, gdzie na szpital powstańczy zamieniono sierociniec przy Placu Konfederacji, tzw. nasz dom. Trafiła tam grupa niemieckich jeńców. Wkrótce z AWF przybył patrol żandarmerii niemieckiej pod dowództwem kpt. Wolfa. Chcieli ewakuować swoich rannych, ale ci woleli zostać pod polską opieką, gdyż uznali, iż są dobrze traktowani. Wolf przystał na to i otoczył szpital ochroną. W ten sposób na niemieckich tyłach działał szpital, oficjalnie dla ludności cywilnej, ale korzystali z niego także powstańcy. „Nasz dom” stał się punktem kontaktowym pomiędzy Żoliborzem a żołnierzami podziemia w Puszczy Kampinoskiej. Co niezwykłe, Wolf wiedział o tym, ale tolerował taką sytuację. Nie bez znaczenia był fakt, iż miał częściowo polskie korzenie, a na Żoliborzu, na terenie bronionym przez AK, przebywała jego kuzynka. nr 32/2007 Polska Zbrojna 51 GRY WOJENNE GRUPY REKONSTRUKCYJNE MARIAN KLUCZYŃSKI anonada wystrzałów, dym i ogień, liczne wybuchy wstrząsają ziemią. Toczy się heroiczna walka w obronie Kępy Oksywskiej we wsi Mechelinki pod Gdynią. To już druga edycja rekonstrukcji walk wrześniowych stoczonych 68 lat temu przez siły Lądowej Obrony Wybrzeża pod dowództwem płk. Stanisława Dąbka. Inscenizacja prezentowała dwie bitwy, jakie miały miejsce w tym regionie – we wrześniu 1939 r. i pod koniec wojny w kwietniu 1945 r., kiedy polscy żołnierze z 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte wraz z oddziałami sowieckimi ostatecznie przełamały opór hitlerowców, docierając do Bałtyku. Odtwórcy swoich ról uczynili wszystko, aby przedstawiane epizody wyglądały jak najbardziej autentycznie. W czasie poka52 Polska Zbrojna zów nie używali żadnych przedmiotów niezwiązanych z daną epoką, jak np. zegarek, okulary czy telefon komórkowy. – W tym plenerowym widowisku wzięło udział ponad 140 miłośników historii z całego kraju – informuje inicjator i reżyser bitwy kmdr ppor. Piotr Adamczak, wiceprezes Grupy Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża. – Użyliśmy koni, pojazdów opancerzonych, pojazdów kołowych i gąsienicowych, wozu konnego, motocykli i rowerów, armat, karabinów maszynowych, moździerzy, ponad dwieście sztuk ładunków pirotechnicznych. Staraliśmy się stworzyć najbardziej wierny obraz tamtych jakże tragicznych dni – kontynuuje komandor. nr 32/2007 MARIAN KLUCZYŃSKI (5) Grupa Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża EKSPERT Ppor. Piotr Adamczak, wiceprezes Grupy Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża: – Organizacja historycznych widowisk na podstawie autentycznych wydarzeń to tylko jedno z licznych przedsięwzięć, którymi się zajmuje nasze stowarzyszenie. Głównym celem jest zrzeszanie miłośników i sympatyków tradycji Wojska Polskiego. P owstała wiosną 2004 r. Przez ponad rok jej członkowie poznawali struktury jednostek i pododdziałów LOW, uzbrojenie oraz kompletowali żołnierski ekwipunek, mundury itp. Poszukiwania wyposażenia trwały miesiącami, a dodatkowym utrudnieniem były ceny. Sam mundur, a jest to tylko wierna kopia, kosztuje w granicach 2 tys. złotych. Replika broni to około 500 zł. Po raz pierwszy grupa LOW wystąpiła 3 lipca 2005 r. w pobliskiej Rewie podczas uroczystości odsłonięcia tablic pamiątkowych tworzących Aleję Zasłużonych Ludzi Morza. Wystąpili tam jako pododdział honorowy. Tego dnia również wystawili wartę honorową przy pomniku z kwaterami 120 obrońców Kępy Oksywskiej na cmentarzu w Kosakowie, który objęli opieką. Obecnie często występują podczas różnych patriotycznych uroczystości w Gdyni i okolicach. Prezesem Grupy Rekonstrukcji Historycznej Lądowej Obrony Wybrzeża jest chor. sztab. mar. Krzysztof Kłosowski z Centralnej Składnicy MW, który brał udział w inscenizowanej bitwie razem z 13-letnim synem Igorem grającym rolę sanitariusza szpitala polowego. nr 32/2007 POZA GOSPODARZAMI W REKONSTRUKCJI UDZIAŁ WZIĘŁY: „POLONIA MILITARIS”, STOWARZYSZENIA HISTORYCZNE „STRZELCY KANIOWSCY” I „SALAMANDRA”, STOWARZYSZENIA REKONSTRUKCJI HISTORYCZNEJ „WRZESIEŃ 39”, „CYTADELA” I „MARIENBURG”, GRUPY REKONSTRUKCJI HISTORYCZNEJ „2 MORSKIEGO PUŁKU STRZELCÓW”, „RHEN”, „AUFSALRUGABTEILUNG 7”, „POMERANIA 1945” , LUBUSKIE TOWARZYSTWO REKONSTRUKCJI HISTORYCZNEJ ORAZ STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW REKONSTRUKCJI HISTORYCZNEJ „ŻELAZNY ORZEŁ” Polska Zbrojna 53 MILITARIA LOTNICTWO PAWEŁ HENSKI We wrześniu tego roku pierwsze amerykańskie samoloty pionowego startu i lądowania MV-22B Osprey mają zostać użyte bojowo w Iraku. Wyposażony w nie dywizjon marines będzie stacjonował w bazie al Asad. Będzie to prawdziwy test dla tej maszyny. W połowie lat 70. NASA i Bell zbudowały prototyp samolotu pionowego startu i lądowania XV-15. Konstrukcja z obracanym układem napędowym połączyła w sobie cechy śmigłowca i samolotu. Projekt miał oficjalne wsparcie armii amerykańskiej. Dla marines była to wymarzona maszyna, która idealnie nadawała się do wykonywanych przez nich misji. Prototyp samolotu V-22 Osprey wzbił się w powietrze w 1989 r. i niemalże od początku były z nim kłopoty. Kongres nie chciał finansować mało realnego ich zdaniem przedsięwzięcia. V-22 nie spełniał wówczas stawianych mu wymagań, w dodatku wydarzyły się dwa wypadki prototypów. W drugim z nich zginęło siedem osób (1992 r.). W połowie lat 90. program wreszcie przyspieszył. Planowano uruchomienie pełnej produkcji w 2000 r. US Navy i marines przeprowadziły serię pomyślnych prób pokładowych samolotu. Okazało się, że koszt jednego V-22 będzie wyższy o blisko 10 mln dolarów (w 1989 r. 54 Polska Zbrojna pojedynczy samolot miał kosztować ok. 35 mln dol.). Nie to było jednak najgorsze. 8 kwietnia 2000 r. należący do marines MV-22 rozbił się podczas ćwiczeń. Zginęło 19 żołnierzy. Śledztwo wykazało, że przyczyną tragedii był błąd pilota, który zbyt szybko obniżał pułap lotu (ponad 600 m/min przy zbyt małej prędkości poziomej wynoszącej 56 km/h). Okazało się, że przejście z lotu poziomego do pionowego, czyli transformacja Ospreya z samolotu w śmigłowiec, musi odbywać się w ściśle określonych warunkach. Samolot nie może obniżać pułapu szybciej niż 240 m/min przy prędkości poziomej nie mniejszej niż 64 km/h. Podwójna „osobowość” V-22 wymagała od pilotów, którzy wcześniej latali albo na samolotach albo na śmigłowcach, zupełnie nowego podejścia. W grudniu 2000 r., podczas nocnych ćwiczeń, rozbił się kolejny MV-22. Zginęło czterech ludzi. Tym razem zawiodły system hydrauliczny oraz oprogramowanie awioniki samolotu. Wtedy wszystkie Ospreye zostały uziemione, wstrzymano również decyzję o podjęciu pełnej produkcji. Po wielu śledztwach i ponownych testach loty wznowiono dopiero w maju 2002 r. Intensywne modernizacje kontynuowano do września 2005 r., gdy Pentagon oficjalnie ogłosił rozpoczęcie pełnej produkcji 24–48 samolotów rocznie do 2012 r. Według obecnych planów piechota morska ma dostać 360 MV-22B, marynarka 48 HV-22, a siły powietrzne 50 CV-22B. Cudowne dziecko marines Siedem z nich stracono już w Iraku. Ospreye są od nich dwa razy szybsze (prędkość przelotowa 370 km/h, maks. 509 km/h), mają trzy razy większy zasięg (promień działania 690 km, zasięg na własnych zbiornikach 1627 km; mogą dodatkowo tankować w powietrzu), zabierają na pokład o 12 żołnierzy więcej (24 w pełni wyposażonych marines albo 12 noszy). Pułap operacyjny Ospreya nr 32/2007 Pułap operacyjny Ospreya wynosi 7900 m. Ospreye na pokładzie USS Bataan NAVY SEALS wciągani na pokład CV-22 z 8. Dywizjonu Operacji Specjalnych. W ciągu dwóch lat pierwsze jednostki wyposażone w CV-22 mają osiągnąć zdolność operacyjną. AFSOC ma dostać 50 CV-22 do 2017 r. wynosi 7900 m, natomiast prędkość wznoszenia 11,8 m/s. Planuje się przezbrajanie w MV-22B dwóch dywizjonów rocznie, tak aby do 2018 r. całkowicie wycofać CH-46 ze służby. Ospreye w przyszłości zastąpią również śmigłowce CH-53D Sea Stallion. Obecnie piechota morska ma dwa dywizjony testowe i trzy taktyczne wyposażone w Ospreye. Każdy z taktycznych dywizjonów ma od 10 do 12 MV-22B. Pierwszy do Iraku pojedzie dywizjon VMM-263. Miesiąc temu jednostka osiągnęła wstępną gotowość operacyjną (Initial Operational Capability). Żołnierze przygotowywali się intensywnie na pustyni Mojave oraz na poligonie Yuma w Arizonie. Ćwiczenia obejmowały desantowanie wojsk, przerzut kompanii marines, przerzut i podejmowanie oddziałów rozpoznania, ewakuację rannych i personelu niewojskowego, transport żołnierzy oraz lekkich haubic z użyciem lin, strzelanie z broni pokładowej, tankowanie w powietrzu oraz współdziałanie z myśliwcami F/ nr 32/2007 USAF (4) A-18 Hornet, AV-8B Harrier i śmigłowcami AH-1 Cobra. Jedną trzecią misji wykonywano w nocy. Do zadań specjalnych Również Dowództwo Operacji Specjalnych Sił Powietrznych (AFSOC) będzie korzystało z Ospreyów. W ciągu dwóch lat pierwsze jednostki wyposażone w CV-22 mają osiągnąć zdolność operacyjną. AFSOC ma dostać 50 CV-22 do 2017 r. Zastąpią one śmigłowce MH-53 Pave Low, a być może również specjalne wersje Herkulesów, takie jak HC-130 czy MC-130 Combat Talon. Pierwszy CV-22 dostarczono w marcu 2006 r. do 58 Skrzydła Operacji Specjalnych. Następną jednostką, która otrzymuje Ospreye, jest 8 Dywizjon Operacji Specjalnych (należący do 1 Skrzydła Operacji Specjalnych). CV-22 będą miały oprócz dwóch pilotów dodatkowego członka załogi – inżyniera pokładowego. Będzie on odpowiedzialny za obsługę komputera pokładowego, map cyfrowych, systemów obron- nych itp. Jest to typowe rozwiązanie dla AFSOC. Również na pokładach C-130 oprócz pilotów pracuje nawigator i oficer walki radioelektronicznej. Jak twierdzą dowódcy AFSOC – na pokładach samolotów do zadań specjalnych zawsze potrzebna jest dodatkowa para rąk do pracy. Pomimo niezaprzeczalnych zalet V-22 pozostaje wciąż samolotem budzącym wiele kontrowersji, i to mimo wielu lat testów i dopracowywania konstrukcji. Piloci i dowódcy są jednak zachwyceni jego właściwościami. Pentagon podtrzymuje zasadność inwestowania w program rozwoju samolotu mimo wciąż rosnących kosztów. Odpiera jednocześnie wszelkie zarzuty o przedwczesnej decyzji wysłania MV-22B do Iraku. Podatnicy amerykańscy muszą bowiem widzieć, że ich pieniądze nie zostały wydane na ładnie prezentujące się podczas pokazów samoloty, ale na nowoczesne maszyny, które usprawnią działania amerykańskich żołnierzy tam, gdzie powinny – na polu bitwy. Polska Zbrojna 55 MILITARIA ARMIE ŚWIATA TURCJA Dalej i celniej USA. Powstała nowa wersja lekkiej holowanej haubicy M777- A2. Jest ona przystosowana do strzelania kierowanymi pociskami M982 Excalibur. Dzięki temu zasięg ognia haubicy wzrośnie z 30 do 40 km. Będzie ona też znacznie celniejsza. Do nowego standardu doprowadzone zostaną M777A1, które już trafiły do amerykańskich jednostek. Jako pierwszy, do końca roku, A22 ma otrzymać batalion 11 Pułku Artylerii Polowej stacjonujący na Hawajach. Jest to jednostka 25 Dywizji Piechoty. (wr) Trzeci Spartan Najszybciej w historii USA. EADS North America dostarczył amerykańskim wojskom lądowym pierwszą ósemkę lekkich śmigłowców wielozadaniowych UH-72 A Lacota. Dwa ostatnie zostały skonfigurowane do przewozu VIP-ów, pozostałe sześć to maszyny ewakuacji medycznej. Trafiły one w maju do centrum szkoleniowego lotnictwa medycznego w Fort Irwin w Kalifornii. Przedstawiciele firmy podkreślają, że była to najszybsza dostawa sprzętu lotniczego w historii. Kontrakt na 34 AH-72A podpisano w październiku 2006 r. W planach jest zakup 322 takich śmigłowców. Mają być wykorzystywane do działań związanych z bezpieczeństwem wewnętrznym kraju, do walki z przemytem narkotyków, ewakuacji medycznej oraz do transportu. Lacoty trafią zarówno do jednostek lotnictwa wojsk lądowych, jak i Gwardii Narodowej. (ww) WŁOCHY. Siły powietrzne otrzymały trzeci samolot transportowy C-27J Spartan. Do końca roku mają dostać jeszcze siedem z tuzina zamówionych maszyn. Do tej pory wyprodukowano ich 12. Najwięcej Spartanów, bo aż osiem, trafiło do Grecji, jeden otrzymała też Litwa. Uwzględniając sukces tej konstrukcji w przetargu na lekki samolot transportowy dla amerykańskich sił zbrojnych, wojska lotnicze sześciu państw zamówiły 110 C-27J. Ostatnio wybrała ten samolot także Rumunia. W najbliższych tygodniach oczekiwane jest podpisanie kontraktu na dostawę siedmiu egzemplarzy tego transportowca. Do grona jego potencjalnych nabywców należą Australia, Czechy, Kanada, Słowacja i Słowenia. (wrt) DWA ZAMÓWIENIA IZRAEL. Firma Elbit poinformowała, że jej zdalnie sterowane stanowiska strzeleckie (ORCWS) postanowiły kupić dwa nowe państwa. Kontrakt, wartości 40 mln dol., dotyczy dostaw dla słoweńskich kołowych transporterów opancerzonych Patria AMV 8x8 „dużych wież” z armatą kal. 30 mm i „małych wież” z karabinem maszynowym kal. 12,7 mm lub granatnikiem automatycznym kal. 40 mm. Te ostatnie, z kaemem, zamówiła za 15 mln dol. Rumunia. Zostaną one zamontowane na wybranych przez ten kraj KTO Mowag Piranha IIIC. W grudniu 2006 r. Rumuni postanowili kupić 31 wozów na potrzeby misji afgańskiej. (w) ELBIT 56 Polska Zbrojna EADS R. BRAC CINNI US DOD nr 32/2007 ŚWIAT Rozmowa z generałem EGONEM RAMMSEM, szefem Dowództwa Połączonych Sił NATO w Brunssum, który nadzoruje operację Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie Kto wygra wojnę w Afganistanie? – Jestem umiarkowanym optymistą, jeśli chodzi o rozwój sytuacji w Afganistanie. Zwycięstwo sojuszu będzie zależeć od trzech czynników: politycznego, wojskowego i ekonomicznego. Z tym że międzynarodowe siły pod dowództwem NATO mogą zapewnić jedynie 25 proc. sukcesu. Najwięcej zależy od czynników politycznych i ekonomicznych. Jeśli w Afganistanie będzie spokój, to organizacje międzynarodowe zajmą się odbudową kraju w taki sam sposób, jak to się dzieje na większości terytorium Afganistanu z wyjątkiem południa, gdzie toczą się potyczki z talibami. Polityczna stabilność z kolei zapewni postęp ekonomiczny, który widać na terenach, gdzie siłom międzynarodowym udało się uspokoić sytuację i wesprzeć samorządy. Tam też jest nadzieja, że Afgańczycy wezmą sprawy w swoje ręce. Warunkiem jest jednak wygranie wojny z talibami, nie tylko wojskowo, ale i o umysły i serca opinii publicznej. Talibowie doskonale wykorzystują jednak media w tej wojnie... – Wykorzystują radio, telewizję i internet. Zyskują przewagę w mediach i potrafią stworzyć wrażenie, że to oni są górą, chociaż to nieprawda. Działania talibów przyciągają jednak uwagę opinii publicznej ze względu na ich spektakularny i medialny charakter, na przykład samobójcze zamachy. Jeśli talibowie zajmą na chwilę jakąś wioskę na południu, zaraz trąbią o tym wszystkie media, obwieszczając porażkę ISAF, kiedy jednak NATO szybko odbija te samą wioskę, dziennikarze pomijają to milczeniem. Powstaje więc wrażenie, że wojska sojuszu są wypierane z Afganistanu, co jest oczywistym fałszem. Do mediów nie przedostają się też informacje o odbudowie dróg i mostów, o poprawie warunków życia ludności afgańskiej. Dlanr 32/2007 je ręce i zaprowadzali porządek tam, gdzie to konieczne. No właśnie, czy kwestie rozpoznania i gromadzenia informacji wywiadowczych się poprawiły? – Zdecydowanie tak. Mamy coraz lepsze informacje otrzymywane z tzw. źródeł osobowych, jak i przez środki techniczne, w tym pozyskane dla ISAF niemieckie samoloty Tornado, stacjonujące na północy Afganistanu w Mazar-e Sharif. Samoloty te mogą prowadzić rozpoznanie zarówno w dzień, jak i w nocy, wykonując zdjęcia w bardzo dużej rozdzielczości. Są używane także do patrolowania granicy afgańsko-pakistańskiej, gdzie – wykorzystując techniki podczerwieni – rejestrują ruch ludzi. Jest to o tyle istotne, że po pakistańskiej stronie talibowie szkolą swoich bojowników. Przechodzą oni potem bez przeszkód do Afganistanu. Na razie nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować. Talibowie finansują swoje działania dzięki zyskom z upraw opium w Afganistanie. Jak można temu zapobiec? – Jestem oczywiście za tym, by zwalczać produkcję narkotyków. W szerszym zakresie powinni to robić sami Afgańczycy. Jestem też za tym, żeby kontrolować część upraw i skupować je od afgańskich chłopów, potem legalnie sprzedawać międzynarodowemu przemysłowi farmaceutycznemu, aby ten z kolei przerabiał je na środki przeciwbólowe. Wiem, ARTUR BILSKI Walka o serca i umysły tego naszym głównym celem będzie edukowanie opinii publicznej. Będzie to trudne, zważywszy że lotnictwo ISAF, bombardując wioski, gdzie skrywają się talibowie, zabija także cywilów… – Niestety, zdarzają się takie przypadki i działają na naszą niekorzyść. To bardzo smutne, kiedy giną przypadkowi cywile, ma to bowiem niezwykle negatywny wpływ na postrzeganie sił międzynarodowych w Afganistanie. Dlatego musimy zdecydowanie ograniczyć takie sytuacje, żeby pozyskać „serca i umysły” ludności afgańskiej. W przeciwnym wypadku możemy przegrać medialną wojnę z talibami. Trzeba jednak pamiętać, i mówić o tym głośno, że ciągle więcej Afgańczyków ginie z rąk talibów niż w wyniku pomyłkowych bombardowań sił NATO. Nie chcemy jednak prowadzić polityki informacyjnej polegającej na licytowaniu się, kto ile zabił niewinnych ofiar. Faktem jest, że musimy mieć lepsze rozpoznanie w terenie i sprawniej pozyskiwać informacje wywiadowcze od cywilów, żeby uniknąć podobnych sytuacji. Dobrym rozwiązaniem będzie przekazywanie jak najwięcej władzy siłom zbrojnym Afganistanu, a także miejscowej policji, żeby to właśnie oni wzięli odpowiedzialność w swo- Działania talibów przyciągają uwagę opinii publicznej ze względu na ich spektakularny i medialny charakter, na przykład samobójcze zamachy że to kontrowersyjny pomysł, ale dyskutuje się o tym w NATO. Dzięki temu jednak można by było mieć kontrolę nad uprawami. Pieniądze mieliby też afgańscy chłopi, dla których handel narkotykami jest często jedynym źródłem dochodów. Jednocześnie odcielibyśmy talibom możliwości finansowania swoich kampanii wojskowych. Rozmawiał Artur Bilski Polska Zbrojna 57 ŚWIAT TERRORYZM Na całym świecie działa obecnie około 18 tys. ludzi gotowych ODRADZANIE SI KRZYSZTOF GŁOWACKI Według brytyjskiego Międzynarodowego Instytutu Badań Strategicznych, al Kaida – choć zmieniła swój sposób działania jest dziś równie niebezpieczna jak kilka lat temu. Mimo usunięcia połowy z 30 najważniejszych liderów organizacji, nadal kieruje nią siatka rozrzuconych po świecie strategów. iedawno w Barcelonie zatrzymano dwóch marokańskich islamistów związanych z al Kaidą. Mohamed Laskir i Mulai Idrisi zajmowali się rekrutowaniem przyszłych zamachowców. Po kilku dniach dwóch mężczyzn staranowało samochodem wejście do terminalu lotniska w Glasgow, następnie londyńska policja rozbroiła dwa samochody pułapki. „Grupa, która podjęła nieudane próby zamachów, planowała wykorzystać więcej aut. Podejrzani kupili przez internet dwa mercedesy i dżipa, ale dowiadywali się o siedem innych samochodów” – podał niedawno brytyjski „The Sun”. Zdaniem ekspertów, kolejny atak jest nieunikniony. Władze Wlk. Brytanii przeznaczyły ogromne środki na rozbudowę sił bezpieczeństwa. Liczba funkcjonariuszy wywiadu MI5, zajmującego się bezpieczeństwem wewnętrznym, wzrosła z 1,8 tys. w 2001 r. do ponad 3 tys. obecnie. Była szefowa MI5 Eliza Manningham-Buller poinformowała, że jej ludzie wytropili po58 Polska Zbrojna nad 1,6 tys. wojujących islamistów mogących liczyć na poparcie 100 tys. sympatyków. Ale liczba terrorystycznych siatek nad Tamizą stale wzrasta – od czasu inwazji na Irak co roku się podwaja. Niebezpieczeństwo istnieje także w innych regionach świata. Kilka dni temu rząd Australii ostrzegł przed bardzo poważnym zagrożeniem atakami terrorystycznymi w Indonezji. Jak powiedział premier John Howard, ostrzeżenie to oparte jest na konkretnych danych wywiadu australijskiego. Według tych źródeł, terroryści opracowali plany serii zamachów, które są już w końcowej fazie realizacji. Na celowniku terrorystów ma się znaleźć także Maroko. Komisja Europejska ostrzegła ten kraj przed „niemal pewnym prawdopodobieństwem” ataków terrorystycznych. Analitycy wysłali do władz w Rabacie raport, w którym wzywają do zwiększenia środków bezpieczeństwa w ambasadach państw zachodnich i miejscach często odwiedzanych przez turystów. Marokańskie MSW wprowadziło, po spotka- niu szefów wywiadu, policji oraz innych służb bezpieczeństwa, najwyższy stopień zagrożenia atakiem terrorystycznym. Informacje o planowanych zamachach na terenie Maroka potwierdziły również wywiady francuski i izraelski. OPTYMIZM NA WYROST W wielu krajach po 11 września aresztowano osoby podejrzane o powiązania ze sprawcami zamachu na World Trade Center. Przed sądem stanęli członkowie tzw. gangu z Roubaix, składającego się z francuskich Arabów. Wcześniej walczyli jako najemnicy muzułmańscy w Bośni i utrzymywali kontakt z kanadyjskim Algierczykiem Fatehem Kamelem, który werbował mudżahedinów do siatki ben Ladena. Policja hiszpańska aresztowała w Granadzie i Madrycie osoby, które prowadziły nabór terrorystów i przygotowywały dla nich fałszywe dokumenty. Niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji zainteresował się związkami z al Kaidą arabskich studentów z Hamburga i fundamentalistów skunr 32/2007 Rzeczywiście, pozostałym przy życiu przywódcom al Kaidy trudniej było uporać się z podstawowymi zadaniami organizacji. Zwiększone wysiłki wywiadowcze Amerykanów i ich sojuszników sprawiły, że wszelkiego rodzaju transakcje – komunikacja, podróże, przekazywanie pieniędzy – stały się dla dżihadystów barna wszystko w imię islamskiego fundamentalizmu. dziej niebezpieczne. Przemiana al Kaidy ze spójnej, scentralizowanej organizacji w wiele rozrzuconych po świecie samoczynnych grup terrorystycznych nie Mało zlikwidowała jednak niebezpiekto wie, czeństwa ataków. że diamenty z Sierra Leone, Konga i Angoli, wybierane zwykle do pierścionków zaręczynowych, są integralną częścią finansów al Kaidy TAJEMNICZE FUNDUSZE IĘ ZŁA pionych wokół Metina Kaplana, zwanego Kalifem z Kolonii. Podobnie postąpiono w Belgii, Holandii, Czechach, Jemenie i Egipcie, gdzie dokonano masowych aresztowań. Następnie przyszła pora na Afganistan. Upadek Kandaharu oraz zdobycie fortyfikacji w Górach Białych wokół Tora Bora w 2001 r. potraktowano na świecie jako symboliczne rozbicie głównych struktur al Kaidy. – Terroryści zostali rozpędzeni, obozy szkoleniowe przestały istnieć, tysiące bojowników aresztowano, pojmano lub zabito – tryumfował Brian Jenkins, specjalista z zakresu terroryzmu. W sukurs przyszedł mu Seth Stodder. – Wahabici stracili struktury dowodzenia, zdolność do przemieszczania się i organizowania spotkań, a ich sieci finansowe i komunikacyjne zostały poważnie uszkodzone – stwierdził urzędnik amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Podobnego zdania był David Kilcullen, autor kilku istotnych tekstów o muzułmańskich bojownikach. nr 32/2007 Według brytyjskiego Międzynarodowego Instytutu Badań Strategicznych, al Kaida, choć zmieniła swój sposób działania, jest dziś równie niebezpieczna jak kilka lat temu. Mimo usunięcia połowy z 30 najważniejszych liderów organizacji, nadal kieruje nią siatka rozrzuconych po świecie strategów. Bardzo luźna sieć członków i sympatyków działa w 60 krajach. MIBS liczy, że przez obozy al Kaidy w Afganistanie przeszło do 2001 r. około 20 tys. ludzi. Do dziś w wojnie z terroryzmem zginęło lub zostało pojmanych 2 tys. z nich. Oznacza to, że na całym świecie działa obecnie około 18 tys. ludzi gotowych na wszystko w imię islamskiego fundamentalizmu. Obecna reaktywacja al Kaidy jest możliwa dzięki rozlicznym funduszom. Wiele lat przed zamachami z 11 września, organizacja Osamy ben Ladena systematycznie budowała sieć finansową. Prowadzono interesy od tropikalnych pól diamentowych Afryki Zachodniej po rynki złota Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Cała struktura ekonomiczna była tak skomplikowana, że do dziś niewiele jest informacji na jej temat. Nawet źródło środków finansowych, których użyto do opłacenia zamachów z 11 września, pozostaje tajemnicą. FBI i CIA wyśledziły przepływ pieniędzy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale nie udało im się ustalić, skąd wzięły się pozostałe fundusze. Wiadomo jedynie, że pieniądze przepływały z Dubaju za pomocą przelewów i kart debetowych na konta bankowe w Stanach Zjednoczonych. Obecnie „pion finansowy” al Kaidy w dalszym ciągu istnieje i nieprzerwanie napędza największe zagrożenie, jakie Stany Zjednoczone widziały od zakończenia zimnej wojny. Mało kto wie, że diamenty z Sierra Leone, Konga i Angoli, wybierane zwykle do pierścionków zaręczynowych, są integralną częścią finansów al Kaidy. Szacuje się, że zachodnioafry- kański handel drogimi kamieniami daje terrorystom około 50 mln dolarów rocznie. Al Kaida prowadzi także rozległe interesy w Sudanie, gdzie ma wiele firm. Na przykład przedsiębiorstwo International al Ikhlas produkuje słodycze i miód w Kameen; Bank Zasobów Zoologicznych w Kasala wytwarza geny do tworzenia krzyżówek bydła; garbarnia Happ w Chartumie produkuje skóry, a Blessed Fruits eksportuje owoce i warzywa. Al Kaida ma dodatkowo farmy w Soba i Damazine, gdzie uprawia się białą kukurydzę, orzeszki ziemne, słoneczniki i pszenicę. Ugrupowanie ben Ladena eksportuje także strusie i owczarki z Kenii, cytryny, oliwki i migdały z Tadżykistanu, drewno z Turcji i z Tanzanii oraz lazuryt z Ugandy. Lider al Kaidy może również liczyć na sympatyzujących z nim bogatych Arabów z Bliskiego Wschodu. Wiadomo także, że czerpie on fundusze z działalności jawnych muzułmańskich organizacji charytatywnych. Firmy przykrycia kontrolowane przez ben Ladena prowadzą interesy, wykorzystując różnorodne banki w krajach Zatoki Perskiej. Transfer funduszy odbywa się poprzez banki międzynarodowe w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Kuwejcie. Tam też prowadzi swoje interesy szwagier ben Ladena, Mohammad Jamal Khalifa. Odpowiada on za kierowanie częścią sieci finansowej oraz za wiele inwestycji na dużą skalę, zwłaszcza na Mauritiusie, Filipinach, w Singapurze i Malezji. Dystrybucją funduszy zajmuje się przebywający na emigracji w Etiopii biznesmen saudyjski, szejk Mohammad Hussein al Almadi oraz działający z terenu Afganistanu Abu Zubayda. ARCHIWUM CO ROBIĆ? Al Kaidę cechuje niezwykła mobilność. Autonomiczne organizacje są dość luźno powiązane ze sobą i przypominają działanie serwerów w internecie: zniszczenie pojedynczego ogniwa nie wpływa radykalnie na funkcjonowanie całej struktury, która daje się łatwo przekonfigurować. Sieć towarów, podziemnych systemów transferu, organizacji dobroczynnych i przychylnych bankierów wciąż istnieje, a finansowe środki al Kaidy nadal są starannie gromadzone, rozsyłane po świecie i gotowe w każdej chwili wesprzeć kolejny zamach. Zachód musi kontynuować operacje militarne przeciwko al Kaidzie i jej sojusznikom. Działaniom wojskowym muszą towarzyszyć jednak zmiany polityczne, przede wszystkim demokratyzacja krajów arabskich oraz rozwiązanie kryzysu palestyńskiego. W przeciwnym razie nie uda się skutecz nie powstrzymać zła. Polska Zbrojna 59 WYDARZENIA ZAPIS AAAAAAA AAAAAAAA Tajne zabiegi BUŁGARIA. W wywiadzie dla dziennika „24 czasa” szef bułgarskiego wywiadu zagranicznego gen. Kirczo Kirow ujawnił, że zagraniczne tajne służby pomagały w uwolnieniu więzionych w Libii pielęgniarek, które wraz z palestyńskim lekarzem oskarżono o umyślne zarażenie wirusem HIV 438 dzieci w szpitalu w Bengazi. – W tej sprawie kontaktowaliśmy się z 80 wywiadami, a współpracowaliśmy z dwudziestoma, w tym z Mosadem, i to bardzo aktywnie – powiedział gen. Kirow. Szczególną rolę odegrał Marc Allen z brytyjskiego MI6, który był doradcą bułgarskiego wywiadu. – Bardzo nam pomógł. Umożliwił kontakt z szefem libijskiego wywiadu Musą Kusą w Trypolisie. Doszło do tego po spotkaniu Allena z Muammarem Kadafim i Kusą. Razem byliśmy dwukrotnie w gabinecie Kusy. Lecz w 2004 r. Kusa odszedł ze stanowiska. Spotykałem się z nim w Europie – w Paryżu, Rzymie i Londynie. Po naszym ostatnim spotkaniu w Wlk. Brytanii Kusa wycofał się i przekazał sprawę w ręce Abdullaha Sanosiego, szwagra Kadafiego – opowiedział gen. Kirow, przyznając, iż nawiązanie kontaktu z libijskim wywiadem zaproponowali Brytyjczycy. W kontaktach z Libijczykami pośredniczył szef hiszpańskiego wywiadu. Celem tych działań było ustalenie bezpośredniego tajnego kanału łączności z Trypolisem. W sprawę uwolnienia pięciu pielęgniarek zaangażowały się też służby algierskie, egipskie, palestyńskie i włoskie. W gabinecie szefa tych ostatnich doszło do jednego ze spotkań Kirczo Kirowa z Musą Kusą. (ww) WIELKA BRYTANIA. We wtorek (31 lipca) o północy oficjalnie armia brytyjska zakończyła misję utrzymywania pokoju w Irlandii Północnej. Operacja pod kryptonimem „Banner” trwała 38 lat. Żołnierzy wysłano do Ulsteru w 1969 r., gdyż tamtejsza policja Koniec misji nie dawała sobie rady z konfliktem między społecznościami katolików i protestantów. W szczytowym okresie konfliktu, latem 1972 r., było ich tam 30 tys. Wcześniej, 30 stycznia tegoż roku, brytyjscy spadochroniarze ostrzelali katolicki wiec. Od ich kul zginęło 14 osób, w tym sześć niepełnoletnich. Po „krwawej niedzieli” katolicy uznali żołnierzy za stronę konfliktu i instrument represji. Wojskowi stali się celem nasilonych ataków Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA). W latach 1969–1995 jej bojownicy zabili 763 żołnierzy. Po rozejmie ogłoszonym przez paramilitarne organizacje katolickie i protestanckie oraz rozpoczęciu rozmów o pokojowym zakończeniu konfliktu wojsko brytyjskie zaprzestało patrolowania ulic ulsterskich miast. (w) Nowy minister BRAZYLIA. Prezydent Luiz Inacio Lula da Silva zdymisjonował ministra obrony Waldira Piresa. Na jego następcę wyznaczono Nelsona Jobimę, emerytowanego sędziego sądu najwyższego. Odejścia Piresa domagała się opozycja po katastrofie samolotu pasażerskiego Airbus A320 na lotnisku Congonhas Sao Paulo, w której zginęło blisko 200 ludzi. Szefa resortu obarczono odpowiedzialnością za tę tragedię, ponieważ w Brazylii to jemu podlega transport powietrzny. Katastrofa doprowadziła do pogłębienia kryzysu w tym sektorze. Brazylijczycy boją się latać, bowiem w ciągu niecałego roku był to nik „New York Times” podał, że planowane są duże dostawy broni do Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Kuwejtu, Omanu, Kataru oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Amerykanom zależy przede wszystkim na modernizacji systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej tych państw, ich sił morskich, a także, choć w mniejszym stopniu, lotnictwa. Wartość tych transakcji może osiągnąć 20 mld dolarów, czyli dwa razy więcej niż kwota, jaką podano wiosną, upubliczniając te zamiary. Według przedstawicieli administracji Busha, plan wzmocnienia militarnego krajów Zatoki Perskiej to element strategii tworzenia przeciwwagi dla rosnących wpływów Iranu w regionie. Jest to też sposób na ograniczanie wpływów takich ugrupowań jak al Kaida czy Hezbollah. (wr) drugi tragiczny wypadek lotniczy. We wrześniu 2006 r. w Amazonii rozbił się Boeing 737–800 ze 155 osobami na pokładzie. Do tego doszła niedawna awaria w wojskowym centrum kontroli lotów w Manaus, która spowodowała chaos w ruchu powietrznym między północną Brazylią a Ameryką Środkową i USA. (wt) dostawy US DOD Wielkie w skrócie Przyspieszony wyjazd DANIA. Rzecznik sił zbrojnych USA. Sekretarz stanu Condo- leezza Rice poinformowała, że Stany Zjednoczone przygotowują nowe porozumienia o zwiększeniu pomocy militarnej dla krajów Bliskiego Wschodu i Zatoki Perskiej. Pomoc dla Izraela wzrosnąć ma np. o jedną czwartą i osiągnąć w ciągu najbliższych dziesięciu lat 30,4 mld dolarów, czyli o 9,1 mld dolarów więcej niż w ostatnim dziesięcioleciu. Natomiast Egipt może liczyć w tym czasie na 13 mld dolarów. W sobotę (28 lipca) dzien- Jes Rasmussen poinformował 26 lipca, że ponad połowa z około 400 stacjonujących na południu Iraku żołnierzy duńskich została już wycofana. Według Rasmussena, wrócili oni do kraju wcześniej niż przewidywano. Następna grupa żołnierzy opuści Irak w tym tygodniu. Do końca roku pozostanie tam jeszcze 50 Duńczyków oraz cztery śmigłowce obserwacyjne. Gorąco SYRIA. W eksplozji w składzie amunicji w akademii wojskowej 60 Polska Zbrojna nr 32/2007 UK DOD FORUM | SŁUŻBA | WYDARZENIA | LUDZIE | MILITARIA | W GARNIZONIE | PORADY | ŚWIAT | TO I OWO | SPORT | HISTORIA Okrojona tarcza Demokraci mają wątpliwości co do potrzeby budowy tarczy antyrakietowej i blokują fundusze na ten program USA. Komisja przydziału środków budżetowych Izby Reprezentantów skreśliła z projektu przyszłorocznego budżetu Departamentu Obrony 139 mln dolarów przeznaczonych na budowę w Polsce bazy amerykańskiego systemu obrony antyrakietowej (NMD). Natomiast zachowano kwotę 161 mln dolarów na radar planowany w Czechach – drugi element NMD w Europie. Poza tym z budżetu zniknęło 159 mln dolarów przewidzianych na rozbudowę baz tarczy antyrakietowej na terytorium Stanów Zjednoczonych. Za cięciami w wydatkach na NMD są nie tylko Demokraci, ale też część Republikanów. Wcześniej również komisje senatu zredukowały środki finansowe na ten system, aczkolwiek nie tak bardzo jak w Izbie Reprezentantów. Agencja PAP podała, powołując się na źródła dyplomatyczne w Waszyngtonie, że administracja prezydenta George’a W. Busha próbuje znaleźć wyjście awaryjne. Używając argumentów o bezpieczeństwie USA, nalega na Kongres, aby pozostawił możliwość przesuwania funduszy z innych programów zbrojeniowych na sfinansowanie budowy bazy systemu obrony antyrakietowej w Polsce. Tymczasem Pentagon podpisał z Boeingiem kontrakt wartości 80 mln dolarów, przewidujący rozpoczęcie planowania i prac przygotowawczych na potrzeby elementów obrony przeciwrakietowej w Europie Środkowej (t) Filary potęgi ROSJA. – Zakrojone na szeroką skalę wzmocnienie sił zbrojnych jest jednym z naszych bezsprzecznych priorytetów – oznajmił 25 lipca na spotkaniu z dowódcami wojska i służb bezpieczeństwa prezydent Władimir Putin. – Obecnie naszym zadaniem jest zwiększenie zdolności bojowej armii, wyposażenie jej w najbardziej nowoczesną broń i inny sprzęt wojskowy – dodał. Za konieczność uznał też zwiększenie możliwości wywiadowczych: – Sytuacja międzynarodowa i interesy wewnętrzne wymagają, aby SWR wzmoc- niła swój potencjał, dostarczając kierownictwu kraju informacji i danych analitycznych. Podkreślanie roli armii i apele o rozbudowę sił zbrojnych to stały element corocznych spotkań prezydenta z kadrą dowódczą wojska i wywiadu. W tym roku Putin wśród zagrożeń nie wymienił tylko terroryzmu i konfliktów lokalnych. – Istnieją także inne globalne zagrożenia. USA stają się coraz bardziej aktywne w realizacji planów rozmieszczenia nowych baz w Europie Wschodniej; ratyfikacja traktatu o siłach konwencjonalnych w Europie się opóźnia – stwierdził prezydent Rosji. (wrt) IRAK. Izba Reprezentantów Kon- Przeciw bazom Radar przeznaczony dla Adak na Aleutach gresu USA uchwaliła rezolucję zakazującą finansowania budowy stałych amerykańskich baz wojskowych w Iraku. „Za” głosowali demokraci i większość republikanów. Przy czym ci ostatni ogłosili, że rezolucja nie ma żadnego praktycznego znaczenia i jest jedynie demonstracją polityczną, ponieważ administracja prezydenta George’a W. Busha „nigdy nie proponowała utworzenia stałej baw miejscowości Muslemija na północ od Aleppo, do której doszło 26 lipca, zginęło 15 żołnierzy, a 50 zostało rannych. Jak podała agencja SAN: „z powodu bardzo wysokiej temperatury zapaliły się magazynowane tu łatwopalne materiały”. Według urzędnika cytowanego przez agencję Reutera, temperatura w rejonie arsenału dochodziła niemal do 50 st. C. zy w Iraku czy gdziekolwiek indziej”. Natomiast jeden z najaktywniejszych przeciwników amerykańskiego zaangażowania militarnego w Iraku, przewodniczący podkomisji ds. budżetu Pentagonu demokrata John Murtha, zapowiedział, że zgłosi poprawkę do ustawy budżetowej zobowiązującą prezydenta do rozpoczęcia wycofywania wojsk z tego kraju w ciągu dwóch miesięcy, ale bez daty jego zakończenia. (ted) godności, a także wizerunkowi międzynarodowemu – oświadczył w wywiadzie udzielonym izraelskiej rozgłośni radiowej. Ramon stwierdził, że należałoby zachować tam obszary „jedynie największych osiedli”. Zasugerował, żeby po wycofaniu się z Zachodniego Brzegu wojsk izraelskich ich miejsce zajęły siły NATO. US DOD Za wycofaniem Niewygodna prawda ROSJA. Organizacja Matki Biesłanu poinformowała, że anonimowy nadawca dostarczył jej nagranie wideo przeczące oficjalnej wersji wydarzeń w Biesłanie w Osetii Północnej we wrześniu 2004 r. Według władz, szturm na szkołę, w której czeczeńskie komando przetrzymywało ponad IZRAEL. Wicepremier Haim Ramon opowiedział się 27 lipca za opuszczeniem przez Izraelczyków większej części obszaru Zachodniego Brzegu Jordanu w ramach porozumienia z Palestyńczykami. – Uważam, że okupacja tych terytoriów zagraża naszemu istnieniu, naszej wiary- tysiąc zakładników, rozpoczął się po eksplozji dokonanej przez terrorystów wewnątrz budynku. Podczas akcji zginęło ponad 300 osób, w tym 186 dzieci. Tymczasem z nagrania wynika, że pierwszy wybuch nastąpił na zewnątrz szkoły. Aktywność szpiegów USA. Władze amerykańskie nie kryją zaniepokojenia aktywnością chińskiego wywiadu. – Chiny kradną nasze tajemnice, chcąc w ten sposób rozwijać technologie wojskowe. To poważne zagrożenie, na które odpowiednio reagujemy – powiedział dyrektor Federalnego Biura Śledczego (FBI) Robert Muller, który zeznawał w tej sprawie 26 lipca przed komisją sprawiedliwości Izby Reprezentantów Kongresu USA. Również w ocenie szefa kontrwywiadu Joela Brennera chińskie służby wywiadowcze są najbardziej aktywne, jeśli chodzi o działalność szpiegowską w Stanach Zjednoczonych, i „bardzo agresywnie” dążą do zdobycia amerykańskich tajemnic wojskowych. Oczywiście Pekin zaprzecza tym zarzutom. (w) nr 32/2007 Polska Zbrojna 61 TO I OWO UCY WILIZOWANY SZPIEG 100 lat ma Paul Lienin, emerytowany wojskowy, który mimo zaawansowanego wieku i braku jednego oka został mistrzem zawodów strzeleckich dla weteranów rozegranych pod koniec lipca w Szwajcarii – pisze „Dziennik”. Już pierwszego dnia konkursu temu najstarszemu z uczestników udało się wystrzelić ze swego karabinu SIG SG 550 maksymalną liczbę punktów. Na kolejnych miejscach w turnieju uplasowali się 80-latek i 72-latek z Zurychu. (ad) Wspólny alestynka Fatima sprzedaje falafele w Hummus Hut, fast foodzie na Zachodnim Brzegu. Naprzeciw stoi druga budka – żydowski Kosher King. Między restauracjami trwa wojna. Tak zaczyna się izraelsko-palestyńska musicalowa komedia „West Bank Story”, która zdobyła w tym roku Oscara w kategorii filmów krótkometrażowych. 21-minutowy film pod O Szalony dzień śmiech z koszmaru P d samego początku dzień wydawał mi się jakiś podejrzany. Wstałem rano i zajrzałem do gazety codziennej, a tam na pierwszej stronie materiał o uzbrojeniu polskiej armii. Czytam z zaciekawieniem – spodziewam się potoku inwektyw, zgryźliwości i złośliwości – a tu rzeczowa analiza, na co nas stać i co powinniśmy kupić w pierwszej kolejności. Porównania sprzętu, którym dysponujemy, ze sprzętem armii o podobnym budżecie i... o zgrozo! Nie jesteśmy najgorsi, wyposażenie mamy niezłe, niektórzy sąsiedzi szczerze nam zazdroszczą. Przecieram oczy ze zdumienia. Włączam telewizję, a tam relacja z dużych ćwiczeń poligonowych. Komentujący manewry oficer wysokiej rangi nie ukrywa przed gośćmi błędów popełnianych przez żołnierzy. „Tu i tu trzeba było zrobić inaczej, tu za wolno, a tu za szybko” – płynie z megafonu. Nie wierzę własnym uszom. Idę z wrażenia na spacer i traf chce, że docieram pod Pałac Prezydencki. A tam manifestacja poparcia dla operacji w Iraku i Afganistanie. „Wolność dla wszystkich, precz z tyranią i fundamentalizmem” krzyczą manifestanci. Przywołują wyniki sondaży, według których poparcie dla misji osiąga poziom 70 proc. Zaczynam czuć się dziwnie. W kawiarni przysłuchuję się burzliwej dyskusji studentów. Dwóch z nich sztorcuje trzeciego za to, że próbuje się wymigać od służby wojskowej. „To wstyd” – krzyczą niemal – „My idziemy na ochotnika. Przecież to obowiązek, a przy tym zaszczyt służyć z orłem na czapce”. Zupełnie nie wiem, co się dzieje. A jeszcze wieczorem w programie publicystycznym oglądam rozmowę z dwoma oficerami, którzy zamiast skarżyć się na niskie uposażenia, zwracają uwagę na złą sytuację pracowników wojska i niesprawiedliwość sytuacji, w której cywile wykonują pracę z zaangażowaniem żołnierzy zawodowych za cztery razy mniejsze pieniądze. I wtedy nie wytrzymałem. Obudziłem się. hasłem „trochę śpiewu, trochę tańca i dużo humusu” jest – jak pisze „Przekrój” – parodią słynnego musicalu i bezceremonialnym pastiszem konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Reżyser Ari Sandel śmieje się ze wszystkiego, z czego na Bliskim Wschodzie nie wypada się śmiać – terrorystów, zamachów, Żydów i Arabów. – Chcieliśmy pokazać, że obie strony mają więcej wspólnego, niż są skłonne przyznać – pisze Sandel na stronie internetowej filmu. Ośmieszając swoich bohaterów, reżyser musiał sprawiedliwie rozdzielać żarty tak, aby każda ze stron mogła się śmiać podczas oglądania musicalu. I co najważniejsze – aby mogli śmiać się razem. Terroryzmem „żywi się” też krążąca po Stanach i Izraelu trupa komediowa złożona z Palestyńczyka i trzech Żydów. Na jej występach, podobnie jak w trakcie oglądania „West Bank Story”, widzowie odreagowują emocje związane z wojną. Zmęczeni konfliktem i ciągłym strachem przed śmiercią Palestyńczycy i Żydzi mogą choć na moment zdystansować się od koszmaru, w którym tkwią na co dzień. (ad) Nonsens tygodnia: Względne pojęcie nowoczesności W ubiegłym tygodniu „Dziennik” podał jako przykład na nowoczesność brytyjskiej floty wojennej niszczyciel rakietowy HMS „Nottingham”, zwodowany w… 1980 roku. Nie jest on nawet najmłod- fane. Już zwodowano pierw- gnuje? Równie ciekawe są szy w gronie ośmiu sze dwa z sześciu okrętów, informacje dotyczące wieku z 14 zbudowanych w latach które je zastąpią – HMS lotniskowców. Mogliśmy 1971–1985 okrętów „Darling” i HMS „Dauntless”. przeczytać, że HMS „Ark Typ 42, które pozostają Są to niszczyciele Typ 45. Royal” jest znaczenie starw służbie. Ponadto wszystSkoro „Nottingham” jest szy niż HMS „Illustrious”, kie te niszczyciele mają być tak nowoczesny, to dlaczechoć oba zwodowano w najbliższych latach wycogo Royal Navy z niego rezy- w tym samym roku. (wr) 62 Polska Zbrojna nr 32/2007