EMILY BRONTËWICHROWE WZGÓRZA (TŁUMACZYŁA: JANINA SUJKOWSKA) ROZDZIAŁ PIERWSZY 1801 Wróciłem właśnie z wizyty u mego gospodarza, sąsiada-samotnika, z którym będę musiał utrzymywać stosunki. Okolica naprawdę piękna! W całej Anglii nie znalazłbym chyba drugiego tak odludnego miejsca. Prawdziwy raj dla mizantropów - w sam raz dla takich jak ja i pan Heathcliff. Cóż za typ! Z pewnością nie odgadł, jaką poczułem do niego sympatię od chwili, gdy na mój widok czarne jego oczy zamigotały podejrzliwie, a palce stanowczym gestem wsunęły się głębiej za kamizelkę. - Pan Heathcliff? - zapytałem. Skinął głową. - Jestem Lockwood, pański dzierżawca. Poczytywałem sobie za obowiązek złożyć panu moje uszanowanie zaraz po przyjeździe. Mam nadzieję, że nalegając tak usilnie na wynajęcie mi Drozdowego Gniazda nie sprawiłem panu kłopotu. Dowiedziałem się wczoraj, że miał pan zamiar... - Drozdowe Gniazdo jest moją własnością - przerwał mi szorstko. Gdybym mógł tego uniknąć, nie pozwoliłbym, by mi ktokolwiek sprawiał kłopot. Wejdź pan! To “Wejdź pan”, wymówione przez zaciśnięte zęby, brzmiało jak: “Idź do diabła!” Nie zdradzał chęci otworzenia bramy. To zachęciło mnie do przyjęcia zaproszenia. Zaciekawił mnie człowiek, który wydał mi się jeszcze większym odludkiem niż ja sam. Dopiero gdy koń mój wparł się piersią w bramę, Heathcliff zdjął łańcuch i z niezadowoloną miną poprowadził mnie w stronę domu. Józefie! - zawołał w głąb podwórza, - Zabierzcie konia i przynieście wina! “A więc to cała tutejsza służba - pomyślałem słysząc to podwójne polecenie. - Nic dziwnego, że ścieżki zarosły trawą, a bydło objada zapuszczony żywopłot”. Józef był to człowiek stary, może nawet bardzo stary, choć czerstwy i krzepki. - Boże, ratuj nas - mruknął z wyraźną niechęcią, zabierając konia, i spojrzał na mnie tak kwaśno, że zdjęty litością pomyślałem, iż pomoc boska potrzebna nie mu ma jest raczej żadnego do strawienia z obiadu, a pobożne westchnienie przybyciem. związku mym nieoczekiwanym Siedziba Heathcliffa zwie się Wichrowe Wzgórza. Bo też musi być tu dobry wygwizdów. O sile północnych wiatrów świadczy pochylenie karłowatych jodeł koło domu jak również rzadkie kępy tarniny o gałęziach zwróconych w jedną stronę, jakby żebrzące o słońce. Przewidujący architekt wybudował na szczęście dwór mocny, o wąskich, głęboko osadzonych narożnikach. Zanim przestąpiłem próg, zatrzymałem się podziwiając groteskowe płaskorzeźby na frontonie, gdzie spośród plątaniny poobtłukiwanych gryfów i bezwstydnych amorków wyłaniał się napis: ,,1500 - Hareton Earnshaw”. Chętnie byłbym usłyszał krótkie dzieje tego starego domu z ust jego ponurego właściciela - gdyby nie chłodna postawa gospodarza na progu drzwi wejściowych, zdająca się mówić najwyraźniej: “Albo właź, albo się wynoś!” Nie miałem zamiaru powiększać zniecierpliwienia mego przewodnika przez zagłębianie się w tajniki jego siedziby. Weszliśmy do pokoju bawialnego, którego nie poprzedzała ani sień, ani korytarz. Zazwyczaj w tej okolicy bawialnia mieści w sobie również kuchnię, ale w Wichrowych Wzgórzach kuchnia znajdowała się widocznie w głębi domu, co poznałem po brzęku naczyń i zmieszanej wrzawie głosów. Nie zauważyłem też żadnych śladów pieczenia czy gotowania na olbrzymim piecu w głębi pokoju ani połysku miedzianych patelni i mosiężnych rondli na ścianach. Wielki dębowy kredens w drugim końcu odbijał jednak wspaniale ciepło i światło rzędami ogromnych cynowych półmisków, srebrnych dzbanów i kubków ustawionych wysoko aż pod sam sufit, ukazując oczom całą swą wewnętrzną budowę z wyjątkiem miejsca, gdzie zasłaniała go drewniana półka pełna placków owsianych, szynek i udźców baranich i wołowych. Nad kominkiem wisiała brzydka stara broń myśliwska i para pistoletów, a na kominku stały dla ozdoby trzy jaskrawo pomalowane puszki. Posadzka była gładka, biała, kamienna; krzesła wysokie, prostej roboty, pomalowane na zielono. W głębi majaczyło oknach, grubych murach i wystających kamiennych w mroku jeszcze kilka innych, ciężkich, czarnych krzeseł. W niszy pod kredensem spoczywała olbrzymia brązowa wyżlica otoczona gromadą piszczących szczeniąt. Inne psy wałęsały się po kątach. Komnata i sprzęty te nie budziłyby zdziwienia, gdyby należały do jakiegoś farmera z północy, jakich wielu można tu spotkać w promieniu kilku mil, rosłego chłopa o zaciętej twarzy, w spodniach zapiętych pod kolanami, w kamaszach, rozpartego w fotelu za stołem przy kuflu pieniącego się piwa. Ale pan Heathcliff był całkowitym przeciwieństwem swego domu i stylu życia. Z wyglądu przypominał Cygana, z miny, ubioru i obejścia - dżentelmena: to znaczy dżentelmena w tym stopniu, w jakim jest nim każdy wiejski dziedzic. Był może trochę zaniedbany, ale to nie szpeciło jego prostej, rosłej postaci i posępnej, twarzy. Może ktoś zarzuciłby mu pewną, niczym nieuzasadnioną dumę - ja jednak czułem instynktownie, że jest to tylko niechęć do okazywania przeżywanych uczuć. Taki człowiek kocha i nienawidzi w tajemnicy, a wzajemność w miłości czy nienawiści uważałby za impertynencję. Czuję, że ponosi mnie wyobraźnia; przypisuję mu nazbyt szczodrze własne uczucia. Pan Heathcliff może mieć zupełnie inne powody do unikania ludzi. Miejmy nadzieję, że moje usposobienie jest wyjątkowe. Moja droga matka mawiała, że nigdy nie będę miał miłego domu. No i ostatniego lata okazałem się istotnie zupełnie niegodny domowego szczęścia. Poznałem mianowicie podczas pięknego miesiąca nad morzem czarowne stworzenie, istną boginkę w moich oczach. Wszystko było dobrze, dopóki nie zwracała na mnie uwagi. Nigdy nie wyznałem swej miłości słowami, ale jeżeli oczy mają wymowę, to każda gąska musiałaby odgadnąć, że byłem zakochany po uszy. Zrozumiała wreszcie i odpowiedziała mi najsłodszym spojrzeniem wzajemności. A ja - wstyd wyznać - zamknąłem się w sobie natychmiast jak ślimak i z każdym spojrzeniem stawałem się coraz bardziej chłodny i daleki. Biedactwo, zawstydzone i przerażone własną domniemaną pomyłką, skłoniło matkę do natychmiastowego wyjazdu. To szczególne usposobienie wyrobiło mi opinię człowieka bez serca – jak dalece niezasłużoną, ja sam tylko mogę to ocenić. Usiedliśmy po obu stronach kominka. Usiłowałem wypełnić milczenie próbą pogłaskania suki, która porzuciwszy szczenięta skradała się jak wilk w kierunku moich łydek szczerząc białe, lśniące kły. Odpowiedziała na moją pieszczotę przeciągłym, gardłowym warknięciem. - Zostaw pan psa w spokoju - warknął gospodarz do wtóru, uspokajając psa mocnym kopnięciem. - Nie jest przyzwyczajona do karesów. To nie jest pokojowa, psina, żeby się z nią pieścić. - I postąpiwszy ku bocznym drzwiom krzyknął ponownie : - Józef! Józef zamamrotał coś niezrozumiale w głębi piwnicy, ale ponieważ się nie zjawiał, pan Heathcliff sam dał nurka pod podłogę zostawiając mnie pod czujną strażą piekielnej suki i dwóch srogich, kosmatych owczarków, bacznie śledzących każde moje poruszenie. Nie pragnąc bynajmniej zapoznać się z ich kłami, siedziałem bez ruchu; pozwoliłem sobie tylko na drwiące miny, w tym przekonaniu oczywiście, że psy tych cichych obelg nie zrozumieją. Omyliłem się. Rozzłoszczona suka wskoczyła mi nagle z furią na kolana. Zrzuciłem ją i zastawiłem się stołem. Jak na dane hasło wypadło ze wszystkich kątów z pół tuzina czworonogich biesów różnej wielkości i wieku. Ostre kły chwytały mnie za obcasy i poły. Odpierając pogrzebaczem ataki większych napastników, głośno wzywałem pomocy. Gospodarz i parobek z irytującym spokojem wchodzili po schodach. Nie poruszali się ani odrobinę prędzej niż zwykle, choć wokół kominka przewalało się kłębowisko warczących i szczekających psów. Na szczęście pośpieszyła z odsieczą mieszkanka kuchni. Zażywna niewiasta w podkasanej spódnicy, z zawiniętymi rękawami, czerwona od ognia, wpadła między nas z patelnią w ręku. Narzędzie to oraz wartki potok słów okazały się skuteczną bronią. Burza ucichła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pogromczyni stała koło kominka, z piersią falującą jak morze po sztormie. Na tę chwilę wszedł pan domu. - Co się tu dzieje, u diabła? - zapytał patrząc na mnie złym wzrokiem, trudnym do zniesienia po tak niegościnnym przyjęciu. - Pewnie, że u diabła! - burknąłem zirytowany. – Tabun opętanych świń nie byłby z pewnością gorszy od pańskich psów. Równie dobrze mógłby pan zostawić swego gościa w klatce dzikich tygrysów. Heathcliff przesunął stół na dawne miejsce i postawił przede mną butelkę. - Nie ruszą człowieka, który siedzi spokojnie i niczego nie dotyka zauważył. - Psy powinny być czujne. Napije się pan wina? , - Nie, dziękuję. - Chyba pana nie pokąsały? - Nie uszłoby im to na sucho. Twarz Heathcliffa wykrzywiła się w uśmiechu. - Widzę, że jest pan zdenerwowany, panie Lockwood. Może trochę wina? Goście są taką rzadkością w tym domu, że, przyznam się otwarcie, ani ja, ani moje psy nie wiemy, jak ich podejmować. Pańskie zdrowie! Skłoniłem się i wypiłem za jego zdrowie. Nie było sensu dąsać się o głupie kundle. Nie chciałem się też narażać na drwiny. Zresztą gospodarz, zapewni? powodowany ostrożnością, by nie zrazić sobie dobrego dzierżawcy, stał się bardziej rozmowny. Przez grzeczność skierował rozmowę na temat, który, jak sądził, powinien mnie zainteresować, to jest na zalety i braki mojej obecnej siedziby. O sprawach tych mówił w sposób inteligentny. Tak mnie to zachęciło, że nim wróciłem do domu, postanowiłem złożyć wizytę następnego dnia. On sobie tego wyraźnie nie życzy. Mimo to pójdę. W porównaniu z nim czuję się zdumiewająco towarzyski. że wolałbym obiadować o piątej) udałem się na górę do swego pokoju z zamiarem pozostania w domu. ale ona nie otworzy. Nie mogłem odczepić łańcucha.Jeszcze czego? Nie moja rzecz . po której bokach rosły nierówno krzaki agrestu. nie mogła czy też nie chciała zrozumieć mojej prośby. . Ja przynajmniej w dzień nie zamykałbym swych drzwi na rygiel.Jest pani. gdy w głębi podwórza ukazał się młody człowiek. . Toteż po obiedzie (nawiasem mówiąc. Ale choć pukałem i pukałem. Józefie.Może byście jej powiedzieli. aż mnie ręce bolały. Ostre zimno przejmowało do szpiku kości. że nie otwierają? .ROZDZIAŁ DRUGI Wczorajsze popołudnie było zimne i mgliste. kto przyszedł? . Trzeba obejść naokoło.Czego tam? . bez kurtki. choćbyście się tłukli do ciemnej nocy. gospodyni. która klęcząc przed kominkiem wśród szczotek i wiaderek z węglem zasypywała ogień popiołem. Po czteromilowym marszu znalazłem się przed bramą Wichrowych Wzgórz właśnie w chwili. Z okrągłego okienka stodoły wyjrzała kwaśna gęba Józefa. ale czarna.mruknął stary chowając głowę. i .Czy nikogo w domu nie ma. . z widłami na ramieniu. Tam jednak poprzez chmurę pyłu dojrzałem służącą. Tylko psy ujadały. gdy zaczynał sypać puszysty śnieg. “Hultaje! wykrzykiwałem w myśli. Znów pochwyciłem za klamkę. drzwi pozostały zamknięte. Na tym nie osłoniętym wzgórzu ziemia była zamarznięta. jadam obiad między dwunastą a pierwszą w południe. jeżeli chcecie z nim gadać.Pan poszedł do owczarni. Niegościnne gbury! Zasługujecie na wieczną samotność i odcięcie od rodzaju ludzkiego. starsza jejmość przejęta wraz z inwentarzem domu.wejdę i tak!” Szarpnąłem z całych sił za klamkę. Widząc to uciekłem natychmiast z domu. Ale co mi tam . Zamierzałem właściwie posiedzieć przy ciepłym kominku. Śnieg sypał gęsto. przeskoczyłem więc przez ogrodzenie i pośpieszyłem ku domowi drogą wykładaną kamiennymi płytami. .wrzasnął. zamiast brnąć przez błota i wrzosowiska do Wichrowych Wzgórz. . . a raczej złote loki.Siadaj pan! . bym usiadł. studnią i gołębnikiem. zanim usłyszano. Nigdy dotąd nie widziałem tak zgrabnej sylwetki i tak uroczej twarzy. przysunąłem się bliżej ognia i powtórzyłem uwagę o fatalnej . Była wysmukła. osoba.On zaraz przyjdzie. . że poprosi. . Wpadłem. Był to bowiem stos nieżywych królików. jak mi się zdawało. . podsycany węglem. by zdjąć znad kominka dwie malowane puszki. ciepłej i wesołej izbie. Nawet Heathcliff nie zdobyłby się na tak odpychający ton.burknął młody człowiek. bardzo jeszcze młoda i dziewczęca. Wielki ogień. dużej. .warknęła miła gospodyni. drzewem i torfem.spróbowałem znów nawiązać rozmowę. Odchrząknąwszy zawołałem na groźną Juno. proszę pani . Teraz dopiero ujrzałem w pełnym świetle jej postać i twarz.Czy pani zamierza rozdać szczenięta? . Milczała.Okropna pogoda. Ale to wina służby: namęczyłem się. pewny. . . sztywna. Dotychczas siedziała w cieniu. Przy stole. Skłoniłem się ucieszony.wskazałem na ciemne legowisko. nakrytym do obfitej kolacji. Siedziała na krześle wyprostowana.kazał mi iść za sobą.Dziwnych mi pan wybrał ulubieńców! .Piękne zwierzę . bardzo jasne. pogodzie. znaleźliśmy się w znanej mi już. ona również patrzyła na mnie. przyglądając mi się w milczeniu.odezwałem się. wypełniał ją rozkosznym blaskiem i ciepłem. że drzwi ucierpiały od moich pięści. Przyglądałem się jej.Obawiam się. raczyła poruszyć końcem ogona. która na znak.Nie moje! .fuknęła pogardliwie. siedziała “pani”. Minąwszy pralnię i brukowany dziedziniec z szopą na węgiel. Miała drobne rysy. pełne.Aha! Tam pewnie są ulubieńcy pani? . kociaków. .Nie trzeba było wychodzić z domu .odparła i wstała. lniane. bezceremonialnym spojrzeniem. której istnienia dotychczas nie podejrzewałem. że mnie poznaje. a raczej mierzyła chłodnym. co wprawiało mnie w nad wyraz przykre zakłopotanie. Usiadłem. Znów chrząknąłem. ciemna czupryna nie znała grzebienia i mydła. . – Zaproszenie należy do pani.powtórzyła. że dotrzymałem przyrzeczenia i przyszedłem! zawołałem z udaną wesołością. gdyż stały za wysoko. kudłaty zarost zachodził na policzki. . któremu ofiarowano niewczesną pomoc w liczeniu złota.Zaproszono pana? . czym on właściwie jest: służącym czy nie. kędzierzawa.Widzi pan. Ubiór i mowa znamionowały prostaka nie mogącego się równać z państwem Heathcliff. Nie okazywał także żadnej usłużności wobec pani domu. z kim mam do czynienia. ręce były ciemne jak u zwykłego chłopa. .Nie . dziwnie nienaturalna w tak młodym wieku. . Na szczęście dla mego czułego serca biła z nich jedynie pogarda i rozpacz. gdyby nie ich wyraz. Zawiązała fartuch na schludnej czarnej sukni i stojąc z łyżką herbaty nad imbrykiem zapytała: .usprawiedliwiłem się z pośpiechem. wolałem udawać. Zacząłem się zastanawiać. jakbyśmy byli śmiertelnymi wrogami. Chciałem jej pomóc zdjąć puszki. Tymczasem młody człowiek narzucił na siebie obszarpaną kurtkę i stojąc przed ogniem spoglądał na mnie spod oka takim wzrokiem.Ze też panu zachciało się wyjść na taką śnieżycę! Przecież może pan zabłądzić na .Obejdę się bez pomocy .Mam nadzieję. gęsta.odparłem niemal z uśmiechem. ale w sposobie bycia wyczuwało się swobodę niemal wyniosłą. że nie widzę jego dziwnej zaczepności.Sama dosięgnę! . .Przepraszam . .Zaproszono pana na herbatę? . Nie wiedząc. . trudno byłoby się oprzeć. Cisnęła łyżkę i puszkę z herbatą i wróciła na swoje krzesło ze zmarszczonym gniewnie czołem i dolną wargą wysuniętą jak u dziecka.Z przyjemnością się napiję . którym. i oczy.odparł strzepując z ubrania białe płatki.Pół godziny? .burknęła. Odetchnąłem z ulgą. które się za chwilę rozpłacze.spadające swobodnie na delikatną szyję. ale żachnęła się jak skąpiec. dopóki nie minie zawieja. że udzielicie mi państwo schronienia pod swoim dachem na pół godziny. .odparłem. gdy w kilka minut później wszedł Heathcliff. z tak miłą panią w roli opiekuńczego ducha pańskiego ogniska domowego i serca.Gdzież ona.Pośpiesz się. W ponurym milczeniu spożywaliśmy posiłek. On miał około czterdziestki .. jak tutaj.Będzie herbata czy nie? . .Hm! . Zasiedliśmy wszyscy dokoła stołu.przerwał mi z wyrazem niemal diabelskiego szyderstwa na twarzy. . . . że duch jej po śmierci pełni tutaj nadal rolę anioła stróża? Zrozumiałem moją pomyłkę. nie może być szczęśliwe.Ach tak. Przenocowałby u mnie w Drozdowym Gnieździe. .zapytał młodzieniec w obszarpanym ubraniu. jakim wypowiedziane były te słowa. Tutejsi często mylą drogę o zmierzchu przy takiej pogodzie. . nie wyłączając młodego prostaka. ta moja miła pani? .Dziwne . .Z moją miłą panią? . przenosząc wściekłe spojrzenie ze mnie na młodą panią.wiek. Powinienem był przecież zauważyć zbyt wielką jak na małżeństwo różnicę wieku między tą parą. . że życie na takim odludziu. Niejeden powiedziałby.Nie.Czy jemu też dać? . więc chcesz pan powiedzieć. . zdradzał naturę z gruntu złą.. Mimo to wydaje mi się. Ton.zwróciła się do Hethcliffa. słyszysz? .No.warknął gospodarz z taką złością. Przecież to niemożliwe. A na zmianę się nie zanosi.Mógłby mnie odprowadzić któryś z pańskich ludzi.. panią Heathcliff. w którym mężczyzna ma dość rozumu. kazał mi przysunąć się z krzesłem. że w otoczeniu rodziny. że młoda dziewczyna . by się nie łudzić. Trzeba się było wytłumaczyć. “Jeżeli to ja wywołałem ten nastrój myślałem ..zacząłem w przerwie między dwiema filiżankami herbaty jak przyzwyczajenie urabia nasze upodobania i poglądy.powinienem starać się go rozproszyć. choćby nawet mieli najgorsze usposobienia”.bagnach.Mam na myśli pańską żonę. cóż! Wobec tego muszę zdać się na własny spryt. że aż podskoczyłem na krześle. Czy to możliwe? . Gdy herbata była gotowa. Straciłem do niego całą sympatię. aby ci ludzie zawsze byli tacy nachmurzeni i milczący. Nie obraziłem pana . . Oto. Młodzieniec poczerwieniał i zacisnął pięści. Wpadłem jeszcze gorzej niż poprzednio. Naturalnie . . stłumione przekleństwo. do czego prowadzi takie zagrzebanie się żywcem: wyszła za tego prostaka. Żaden z nas nie ma szczęścia być małżonkiem pańskiej dobrej wróżki.odrzekłem wyśmiewając w duszy godną minę. jakby uznał takie przypuszczenie za zbyt śmiały żart.A ten młody człowiek.poślubi go z miłości. . Ale opamiętał się w porę i za całą odpowiedź dostało mi się ordynarne. z jaką mi się przedstawił. żeby nie pożałowała swego wyboru! Ta ostatnia uwaga mogłaby świadczyć o zarozumiałości.Ach. Ona nie wygląda nawet na siedemnaście lat. To pan jesteś szczęśliwym małżonkiem tej dobrej wróżki.wyjaśnił gospodarz potwierdzając moje przypuszczenia. a więc musiała owdowieć. I przy tych słowach rzucił jej spojrzenie pełne dziwnej nienawiści. Ale to nieprawda.. chyba że wyraz jego twarzy był w zupełnej sprzeczności z jego uczuciami. teraz rozumiem.Heathcliff-junior.Radzę panu szanować moje nazwisko! . Wobec tego zwróciłem się do młodego sąsiada: .To z pewnością nie mój syn! Heathcliff uśmiechnął się. . który pije herbatę ze spodka i je chleb brudnymi łapami.odezwał się gospodarz. że istnieją inni. a wiedziałem z doświadczenia. naturalnie. jest jej mężem. Szkoda! Wielka szkoda! Muszę uważać. Młodzieniec wydał mi się wręcz odpychający.Nazywam się Hareton Earnshaw .warknął młodzieniec . Udałem. że była moją synową. że mogę podobać się kobietom. On ojcem tego niedźwiedzia! . To pewnie ten cymbał obok mnie. jakby chciał się na mnie rzucić. bo nie wiedziała. zmarnowała się. Takie złudzenia bywają raczej osłodą późniejszego wieku.. . że nie słyszę. Jej wybraniec nie żyje. Rozjaśniło mi się w głowie.Ta pani jest moją synową . Chciałem powiedzieć.Pańskie domysły trafiają w próżnię . Stary.Drogi zasypane. Niedługo potrafię już zrobić porządek w tym domu. kiedy tamci poszli do roboty. jak tam z pogodą. Nikt mi nie odpowiedział. a twój reumatyzm nie jest wcale dopustem bożym! . do stodoły. rozejrzał się krytycznie po pokoju i zagadnął ochrypłym głosem: . to ciemno. Widok. zabawiała się zapalaniem zapałek. który wszedł z wiaderkiem owsianki dla psów. zapędź te dwanaście owiec pod dach.Nie boisz się. Ponury nastrój psuł zupełnie wrażenie ciepła i zaciszności.przy tych słowach zdjęła z półki podłużną czarną księgę . że odwróciłem głowę z obawy. Czerwona krowa nie zdechła przypadkiem. Już już miałem go kopnąć i wyrzucić za drzwi. że ciebie porwą. . Powiedziałem sobie. gdy odpowiedź młodej kobiety ostudziła moje zapędy. żeby się z tobą załatwili.Że też będzie tu stać i próżnować. Zacząłem czuć się wyraźnie nieswojo w tym miłym kółku rodzinnym.Bez przewodnika nie zajdę chyba do domu – wyrwało mi się mimo woli. gdy odstawiała puszkę z herbatą.Nikczemny stary obłudniku! . żeby go nie trzepnąć po uszach albo nie roześmiać się na cały głos. które spadły z kominka. że dobrze się namyślę.Wpatrywał się we mnie tak wyzywająco. . Szkoda gadać! I tak nic z lenia nie będzie! Diabli wezmą.ile się już nauczyłam Czarnej Magii. Młoda pani. by zobaczyć. a gdyby nawet nie były zasypane. .pytałem z rosnącym rozdrażnieniem.zawołała. zanim po raz trzeci przestąpię te progi. Józefie . .rozkazywał Heathcliff. choć oko wykol. bo sama poproszę.Ale co ja mam robić? . niebo i wzgórza nikły w groźnym kłębowisku wichru i gęstej śnieżycy. że stary nicpoń do mnie zwraca tę przemowę. nie zachęcał do wyjścia: ściemniło się przedwcześnie. skoro ich tak często wspominasz? Nie zaczynaj ze mną.Hareton. Posiłek dobiegał końca w głuchym milczeniu. . Nikt już nie wyrzekł słowa. Wyjrzałem oknem. W owczarni śnieg je przez noc zasypie. I zastaw je deską . postawiwszy swój ciężar. Obejrzawszy się zobaczyłem Józefa. który ukazał się moim oczom. nachylona nad ogniem. . jak matkę wzięli! Wydało mi się przez chwilę. Spójrz no. Wiedźma. że mnie znaleziono zamarzniętego w bagnie lub w dziurze jakiejś pod śniegiem.A jeśli pani się dowie. Proszę objaśnić mnie. Piękne oczy młodej czarownicy zabłysły złośliwą drwiną i Józef. Kogo by pan wybrał? . spróbowałem ją prosić o pomoc w mej biedzie. jak mam trafić do domu. by mi dał przewodnika. Ponieważ zostaliśmy sami.Niech Bóg nas uchroni od Złego. ale na . musi pani mieć też dobre serce. . . .. z dużą czarną księgą otwartą na kolanach. To już wszyscy. .Cóż znowu? Nie mogę pana odprowadzić. że młoda kobieta stroi sobie z niego niesamowite żarty.. a kto pierwszy przekroczy nakreślone przeze mnie granice.Rada krótka. Jestem w takim samym kłopocie.. tego. . ale zobaczycie! Precz! Patrzę na ciebie. Pani Heathcliff zasiadła już na krześle przy świecy. Zilla. Józef i ja. W tej chwili od drzwi kuchennych zabrzmiał ostry głos Heathcliffa: . bo będzie źle! Ulepię was wszystkich z wosku i gliny. gdyby ci kazano jechać do Londynu. .rzekłem poważnie .sapał stary. gdyby pani miała dla mnie przestąpić bodaj próg domu w taką noc! Ja nie chcę. w jakim pani by się znalazła.Ty sam jesteś wyrzutek i potępieniec! Precz. żeby mi pani pokazywała drogę.Nie. tylko żeby mi ją pani opisała albo też skłoniła pana Heathcliffa. Earnshaw. To nie moja sprawa. którą pan przyszedł odpowiedziała.proszę mi darować moją natarczywość. .lepszą mnie nie stać.To tu nie ma parobków? . . czy sumienie nie szepnie pani. wypadł z pokoju modląc się głośno i wykrzykując: . ale mając taką twarz.Pani . żeś trochę współwinna mojej śmierci? . naprawdę przerażony j drżący. Musi pan to załatwić z gospodarzem. wiedźma! . .Ale kogo? Jest tylko on.Pani! Byłbym niepocieszony. Nie puściliby mnie nawet do bramy ogrodowej. co mu się stanie.Wiedźma! Sądziłem. Nie powiem.W takim razie będę zmuszony zostać. Niech pan wraca tą samą drogą. Gdy krążyłem po omacku. jak ich przeklina! . .Na twój rozkaz nie pójdę! . że jego duch będzie cię straszył. Na szczęście . słuchajcie. ./powaliły i zadeptały światło.O. Początkowo młody człowiek próbował się za mną wstawić: . niż mogłem się po niej spodziewać.Życie ludzkie więcej warte. ku któremu się skierowałem. lepiej siedź cicho! . nie! Obcy to zawsze obcy. żeby się nie włóczyć po wzgórzach w taki czas. Stary puścił się za mną w pogoń.odparła ostro młoda kobieta. prosto na Haretona.zapowiedział brutalnie.zamruczał Józef. a Drozdowe Gniazdo prędzej rozpadnie się w gruzy.dał się słyszeć cichy głos pani Heathcliff.Jeżeli ci na nim zależy. pośpieszyłem ku najbliższej furtce.odpalił młodzieniec. usłyszałem jeszcze jedną próbkę ich wzajemnej uprzejmości względem siebie. Wspólny wybuch śmiechu Heathcliffa i Haretona dopełnił miary mojej wściekłości i upokorzenia. że nazajutrz odeślę. Zakląłem pod nosem i wypadłem na podwórze.Słuchajcie.Mogę się przespać na krześle w tym pokoju. Chyba że się pan prześpi w jednym łóżku z Haretonem albo Józefem. dojąc krowy przy świetle latarni.Będziesz pan miał nauczkę. to ja tu nie mam pokojów gościnnych. .Panie. że nie widziałem. Cierpliwość moja wyczerpała się wreszcie. .Do diabła z odprowadzaniem! .. on ukradł latarnię! Łap go! Rozbój! Hej. Co się tyczy noclegu. . Nie pozwolę gospodarować tutaj nikomu za moimi plecami .Mam nadzieję.wrzasnął jego pan czy nie pan. . Było tak ciemno. niż Heathcliff znajdzie nowego dzierżawcę . pieski! Hej. gdzie brama. panie. Siedział niedaleko. skoczyły mi do gardła. biedny czy bogaty. Wilk! Łap go! Dwa kudłate potwory dopadły mnie przy furtce. . . Zabrałem mu ją bez ceremonii i krzyknąwszy. serdeczniejszy. niż zaniedbanie koni przez jeden wieczór. Ktoś musi pójść .A kto się zajmie końmi? .Odprowadzę go do furtki. Była to Zilla. . owa zażywna gospodyni. miotałem się jak król Lear. a ja wymyślałem. a w dodatku nos krwawił mi obficie. no. Musiałem więc leżeć. gdyby nie zjawiła się w porę osoba rozsądniejsza ode mnie. skierowała przeto cały potok swojej wymowy przeciwko młodszemu łotrowi. ustępując miejsca zwykłej posępności. która wybiegła wreszcie z kuchni zwabiona awanturą. zaradzimy temu! No. zażądałem od hultajów. bardzo nade mną ubolewając. proszę się uspokoić. a litościwsza od mego gospodarza. Tu chlusnęła mi nagle lodowatej wody za kołnierz i wepchnęła mnie do kuchni. że padłem ofiarą napaści. zaprowadziła mnie wreszcie na gorę. . drżący z gniewu. Poczciwa kobieta. żeby mnie natychmiast wypuścili. Nie wiem. myśląc. Pan Heathcliffi postępował za nami. w głowie mi się kręciło. Heathcliff wciąż się zaśmiewał. już dobrze. On zaś kazał Zilli dać mi kieliszek wódki. ale nie pozwalały mi powstać z ziemi. spokojnie! Tak nie można! Proszę wejść. przeciągały się tylko. ziewały i kręciły ogonami. język odmawiał mi posłuszeństwa. Byłem obolały i słaby. Byłem wściekły. Bez kapelusza. dopóki ich złośliwym panom nie spodobało się uwolnić mnie z tej opresji. Atak śmiechu przeszedł mu szybko.bestie nie okazywały chęci pożarcia mnie żywcem. po której od razu poczułem się lepiej i zniknął w głębi domu. bo tego pożałują.Panicz znowu coś nowego! Niedługo będziemy mordować ludzi na naszym progu! Ja w tym domu dłużej nie wytrzymam. Bała się jednak zaczepić swego pana. Chcąc nie chcąc musiałem zostać na noc pod jego dachem. Groziłem im nieokreśloną zemstą. Patrzajcie na tego biednego chłopca. jak by się ta scena skończyła. ledwo dyszy! Spokojnie. Zapytałem o powód. szafy i ogromnej dębowej skrzyni z prostokątnymi otworami u góry.powietrze zaroiło się od Katarzyn. Przy jej blasku za zasuniętym przepierzeniem poczułem się bezpieczny od Heathcliffa i całej jego czeredy. a przy tym bardzo zimno. że ta dziwna budowla stanowi oryginalne staroświeckie łoże. Parapet okna służył za stolik. kazała mi przysłonić światło i nie robić hałasu. Wsparłszy na oknie zmęczoną głowę powtarzałem bezmyślnie: Katarzyna Earnshaw . Całe przeto drzwi rozejrzałem umeblowanie pokoju składało się z krzesła. podobnymi do okien karety. Drzemałem tak może z pięć minut. gdzie leżało kilka zatęchłych książek. wyskrobane na malowanym drzewie mniejszymi i większymi literami. Parapet pokrywały liczne napisy.Linton – dopóki mi się oczy nie zamknęły. Służy w tym domu dopiero od paru lat. Umieściłem świecę na oknie. Było mi wciąż jeszcze mdło i słabo. Urwałem knot. bo jednym z dziwactw jej pana jest to. Ocknąłem się pod wpływem wciąż powracającego imienia i wtedy zauważyłem.ROZDZIAŁ TRZECI Gdyśmy wchodzili po schodach. Wstrętna woń pleśni biła od drobno zadrukowanych kart Pisma świętego. z napisem na karcie tytułowej: . że lepiej się nad nimi nie zastanawiać. Odpowiedziała. łóżka. Zajrzawszy do środka przekonałem się. wygodnie pomyślany pokoik na wypadek braku osobnych pomieszczeń dla członków rodziny. że przechylony płomień świecy liże jedną ze starych ksiąg. a tu dzieje się tyle dziwnych rzeczy. i aby się się dziwić szukając czemukolwiek. a zarazem oddzielny. że nie wie. który mi przeznaczyła na nocleg. Katarzyna Linton. usiadłem i rozłożyłem na kolanach uszkodzoną książkę. Z tym pokojem też jest coś takiego. Powtarzało się jedno i to samo imię z trzema różnymi nazwiskami: Katarzyna Earnshaw. Katarzyna Heathcliff.Heathcliff . że nie pozwala nikomu spać w pokoju. napełniając alkowę odorem spalonej cielęcej skóry. Rozsunąłem drewniane ścianki i wszedłem z zapaloną świecą. Zbyt Zamknąłem już byłem oszołomiony. gdy ciemność zamigotała upiornie ognistymi literami . To sprawiło. My wstydzilibyśmy się takiej głupiej gadaniny. Ale gdzie tam! Nabożeństwo trwało całe trzy godziny. chłopaku? Franciszko. pociągnij go za włosy.“Książka Katarzyny Earnshaw” i z datą sprzed ćwierć wieku. ku wielkiej mojej uciesze. Niewyrobione dziecinne pismo przechodziło tu i ówdzie z oderwanych zdań w prawidłowy dziennik. Dziś wieczorem wstąpiliśmy na ścieżkę wojenną. że się nią często posługiwano. Zamknąłem książkę i przejrzałem po kolei wszystkie pozostałe. . A. choć nie zawsze tylko do lektury. – Kto mnie rozdrażni. już? . paplali bez przerwy. I podczas gdy Hindley z żoną wygrzewali się na dole przy ciepłym kominku. to ty. i ja mamy zamiar zbuntować się. . ale interesującej Katarzyny. że zabrałem się z ciekawością do odczytywania wyblakłego pisma nie znanej mi. zajmując się różnymi sprawami. że Józef też zmarznie i ze względu na samego siebie powie nam tylko krótkie kazanie. świetną karykaturę mego przyjaciela Józefa. Słyszałem właśnie. gdyśmy nareszcie zeszli: . a potem usiadła mężowi na kolanach. H. temu łeb rozwalę. Zachowanie jego wobec Heathcliffa .okropne. Józef posadził nas rzędem na worku zboża. Marginesy prawie wszędzie zabazgrane były atramentem lub ołówkiem. Ma być zupełna cisza i spokój.Zapominacie. prymitywną wprawdzie w środkach.Co. jak prztyknął palcami! – Franciszka pociągnęła go mocno za włosy. Całowali się jak dwa dzieciaki i paplali. Nie mogliśmy iść do kościoła. ale Józef uparł się urządzić nabożeństwo na strychu. ja i biedny parobek musieliśmy iść na strych z książkami do nabożeństwa. Chciałabym. a jednak mój brat miał czelność wykrzyknąć.zaczynał się ustęp poniżej rysunku. żeby ojciec ożył. Biblioteczka owej Katarzyny była wyborowa. byle nie hałasować za bardzo. żeby iść do kąta. Heathcliff.Dawniej w niedzielne wieczory wolno nam się było bawić. a stan jej zużycia świadczył. “Obrzydliwa niedziela . Mieliśmy nadzieję. U góry czystej stronicy (pewnie wydała się właścicielce prawdziwym skarbem) odkryłem. Teraz wystarczy zachichotać. Z Hindleyem trudno wytrzymać. że macie pana . lecz mocną w wyrazie. Cały dzień lało jak z cebra. ale na pewno nie czytając Biblii (dałabym za to głowę). Dygotaliśmy z zimna.powiada ten tyran. kochanie. Panie Hindleyl .. Sczepiłam nasze fartuszki i zawiesiłam je jako zasłonę.. a Heathcliff przedarł pierwszą część >>Szerokiego gościńca do Piekieł<<...... ..... zabrania mu siedzieć i jadać z ... wyrwany ze swego raju przy kominku. Proponuje..... zasiedliśmy każde w swoim kącie.zaskrzeczał. Na deszczu nie będzie nam zimniej i wilgotniej niż tutaj”...... niegodziwe dzieci! Mam tu dosyć zacnych książek.......Usadowiliśmy się jak najwygodniej w niszy pod kredensem.wrzeszczał nasz kapelan.... Przypuszczam. Biedny Heathcliff! Hindley nazywa go włóczęgą........ ale już go nie ma! Hindley..... że Katarzyna wykonała swój zamiar... bo następne zdanie brzmiało łzawo: “Nigdy nie myślałam.. ale mój towarzysz jest niecierpliwy. padał słaby odblask dalekiego ognia.. które nam wepchnął w ręce.. Pocieszeni proroctwem Józefa. Posadził nas w ten sposób.... Dobry pomysł. że spełniło się jego proroctwo... że trudno mi leżeć.... Zdarł moją kotarę i wytarmosił mnie za uszy. Siadajcie i rozmyślajcie o duszy..... Głowa mnie tak boli.... Ja wzięłam tę książkę i atrament z półki i otworzyłam drzwi wejściowe......... Przyjdzie stary zrzęda i pomyśli.. ...... To było nie do zniesienia.. żebyśmy zabrali fartuch mleczarski i pod jego osłoną wyprawili się na wrzosowiska.. Chwyciłam brudną książkę i cisnęłam na psie legowisko wołając. jeszcze słowa Ewangelii nie przebrzmiały...... w oczekiwaniu piekielnego gościa. Piszę już ze dwadzieścia minut dla zabicia czasu.... gdy ze stajni nadszedł Józef.Święto........... że się tak spłaczę przez Hindleya.. To zgroza pozwalać im na takie rzeczy! Stary pan potrafiłby wybić im to z głowy.. że nie cierpię zacnych książek....... żeby na karty książek.......... a Heathcliffa za kołnierz i wepchnął nas oboje do komórki za kuchnią........ .. chwycił mnie za rękę. a jednak nie mogę dać za wygraną....Niech no pan tu idzie! Panienka oderwała grzbiet z >>Przyłbicy zbawienia<<. że Belzebub zgłosi się po nas z całą pewnością. żebyście tylko czytali........ ..Pan ledwo co pochowany .. żeby mieć światło...... a wy już łobuzujecie? A wstyd! Siadać.. .... Heathcliff kopnął swój tom w tym samym kierunku.... Dopiero rozpoczęła się awantura...... ..Józef.. Wysilając na pół przytomnie umysł....................... Brnęliśmy z trudem........ który widocznie tak nazywał..... sękatym kijem. i chełpliwie wywijał swoim grubym. Na drodze leżał śnieg głęboki na dwa łokcie.. wygłoszony przez Czcigodnego Jabesa Branderhama w kaplicy w Gimmerden Slough”....... gdy nauczyłem się cierpieć.... zanim jeszcze na dobre straciłem poczucie miejsca i czasu. Wyruszyłem z powrotem do domu.. Ale że pensja pastora wynosi tylko dwadzieścia funtów rocznie..popełnił grzech “Pierwszy z Siedemdziesiątego Pierwszego” i będzie publicznie zdemaskowany i wyklęty. Nie pozwala mi się z nim bawić i grozi.. Niebawem doszliśmy do kaplicy. z Józefem jako przewodnikiem. gdy nagle błysnęła mi myśl... że przecież idziemy wysłuchać słynnego kazania Jabesa Branderhama... kaznodzieja lub ja .................. jaki związek może zachodzić między taką bronią a możliwościami dostania się do własnego domu.... Zdawało mi się. Pobożny Dyskurs........ Przeczytałem czerwony ozdobny tytuł: “Siedemdziesiąt Razy Siedem i Pierwszy z Siedemdziesiątego Pierwszego...nami.. że bez niej nie dostanę się do domu.. Niestety! Skutki złej herbaty i zdenerwowania okazały się fatalne. że zwłoki tam pochowane ulegają zabalsamowaniu... Wygaduje na ojca (jak on śmie?!).. Jakaż bowiem mogła być inna przyczyna tej okropnej nocy? Bardziej męczącej nie przypominam sobie od czasu..... aby zgadnąć............. Oczy moje z rękopisu przeniosły się na druk...... Zastanawiałem się... przy czym mój towarzysz wyrzucał mi bezustannie... Stoi ona w płytkiej kotlince między dwoma pagórkami.... i że któryś z nas .......... a dwa . podczas moich wędrówek po okolicy...... Dowodził..... zaczerpniętego z tekstu “Siedemdziesiąt Razy Siedem”... że nie wziąłem ze sobą laski pielgrzymiej. że jest już ranek... że był zbyt wspaniałomyślny dla H.. co mógł wielebny Jabes Branderham napisać na ten temat osunąłem się na łóżko i usnąłem... że wyrzuci go z domu w razie nieposłuszeństwa. Zacząłem śnić.. Klnie się. . koło bagnistego torfowiska mającego podobno tę właściwość. Dach kaplicy dotąd zachował się cały. Zacząłem kiwać się sennie nad słabo oświetloną kartą...... Przechodziłem koło niej parę razy na jawie. że wybije mu z głowy pańskie zachcianki”..... Bracia! Wykonajmy na nim sąd podług Pisma. . A on grzmiał. skąd ich tyle nazbierał. ziewałem.Siedząc w tych czterech ścianach wytrzymałem i wybaczyłem za jednym zamachem czterysta dziewięćdziesiąt paragrafów tego dyskursu. Litościwy Boże! Cóż to było za kazanie! Składało się z czterystu dziewięćdziesięciu części. abym usiadł.Siedemdziesiąt razy siedem razy kurcz ziewania wykrzywia twoje oblicze. żeby nie został po nim nawet ślad! . każda odpowiadała długością normalnemu kazaniu. . na niego! Ściągnijcie go z kazalnicy i rozdepczcie na proch. Zwłaszcza iż wiadomo powszechnie. nikt nie chce objąć obowiązków duszpasterskich. siedemdziesiąt razy siedem razy radziłem się mej duszy. . niżby mu dopomogły groszem z własnych kieszeni. każda omawiała inny grzech. Wstając z ławy oskarżyłem Jabesa Branderhama o grzech. Patrzycie na słabość ludzką. Bracia-męczennicy. że tutejsze owieczki pozwoliłyby raczej zginąć z głodu swemu pasterzowi. czy to się kiedyś skończy. Siedemdziesiąt razy siedem razy brałem kapelusz i gotowałem się do wyjścia . Och. Były to przedziwne grzechy – cudaczne przekroczenia. że bliźni jego przy każdej okazji grzeszą inaczej. kłułem. a jednak i ten grzech może być odpuszczony! Nastał Pierwszy z Siedemdziesiątego Pierwszego. Nie wiem. wstawałem.zawołał po uroczystej pauzie Jabes wychylając się z kazalnicy. Przy “Pierwszym z Siedemdziesiątego Pierwszego” doznałem nagłego olśnienia. Taka chwała jest udziałem wszystkich Jego świętych! Na to hasło całe zgromadzenie rzuciło się na mnie potrząsając . Ale w moim śnie otaczała Jabesa liczna i kupiona kongregacja. Byłem jednak skazany na wysłuchanie wszystkiego do końca. tarłem oczy. zasypiałem i znów się budziłem. Miał właściwy sobie sposób rozumowania i uważał. Szczypałem się. jakich sobie nigdy nie wyobrażałem.Tyś jest człowiek! . którego żaden chrześcijanin nie powinien przebaczyć.pokoje plebani uparcie dążą do połączenia się w jedno rumowisko. jakże byłem znużony! Skręcałem się. Czterysta dziewięćdziesiąty pierwszy raz okazał się ponad moje siły. żeby mi powiedział.Panie! .wołałem.siedemdziesiąt razy siedem razy zmusiłeś mnie. siadałem i trącałem Józefa. Sam Branderham bębnił pięściami w kazalnicę z takim przejęciem. od poprzedniego. a uparte palce nie puszczały. Ciosy przeznaczone dla mnie spadały na inne czaszki. aż krew się polała i skropiła obficie pościel. Ogarnęła mnie straszliwa groza. a żałosny głos wołał wśród łkań: .Ktoś ty?! – zapytałem nie przestając się szamotać. najbliższemu i najzacieklejszemu z napastników. W ścisku krzyżowały się kostury. Odkrywszy przyczynę hałasu przewróciłem się na drugi bok i zasnąłem. Ale płaczliwe Wpuść mnie! . i słyszałem wyraźnie wycie wichru i szum zawiei.odpowiedział drżący głos. lodowato zimnej dłoni. Wszyscy bili się z wszystkimi. Słyszałem również męczący. Trwoga uczyniła mnie okrutnym. Po chwili cała kaplica rozbrzmiewała odgłosami bijatyki. .Jednakże muszę z tym zrobić porządek mruczałem uderzając pięścią w szybę i sięgając po natrętną gałąź. . (Dlaczego przyśniło mi się nazwisko Linton? Przecież Earnshaw powtarzało się dwadzieścia razy częściej!) W tym momencie ujrzałem za oknem niewyraźną dziecinną twarzyczkę. przyciągnąłem jej dłoń do rozbitej szyby i jąłem nią trzeć o szkło. co mnie doprowadzało do szału trwogi. abym ci dał wejść do środka. co zauważyłem na jawie. Cofnąłem szybko rękę przez dziurę. Zdawało mi się. o ile to możliwe. . Hak był wlutowany w skobel. Ale skąd się wziął ten hałas.Puść wpierw moją rękę.pielgrzymimi laskami. że postanowiłem w jakiś sposób zrobić z tym porządek. która dotykała okna. I znów nawiedził mnie sen. aby otworzyć okno. którą zastawiłem z . że leżę w dębowym łożu. Ale zamiast gałęzi palce moje pochwyciły paluszki drobnej. szarpana podmuchami wichru biła suchymi szyszkami o szyby.Palce rozluźniły się. ale dłoń trzymała ją mocno. Nie mogąc wyrwać się zjawie.Wpuść mnie! Wpuść mnie! . We śnie tym zdawałem sobie sprawę z tego.nie cichło. jeszcze gorszy. lecz dźwięk ten tak mi działał na nerwy. jednostajny odgłos gałęzi ocierającej się o szybę i wiedziałem. . a o czym we śnie nie zapomniałem. jeśli chcesz. właściwa upiornym snom. że wstałem. że wreszcie obudziłem się z uczuciem nieopisanej ulgi.Katarzyna Linton . że to gałąź. to walenie w kazalnicę? Po prostu gałąź jodły. .Nie mogę . Chwilę nasłuchiwałem podejrzliwie. Nie posiadając broni zacząłem wyrywać kij Józefowi. Próbowałem cofnąć rękę.odparłem w końcu. mrucząc coś do siebie. że zajrzy do środka. że lepiej będzie się ukazać. blady jak ściana za jego plecami. choćbyś prosiła dwadzieścia lat! . znów doszedł mnie jękliwy lament. .Niech pana licho porwie.ciągnął wbijając sobie paznokcie w dłonie i zgrzytając zębami. jakby pchnięty od zewnątrz.żałośnie kwilił głos .Za oknem rozległo się słabe skrobanie i stos książek poruszył się. Nigdy chyba nie zapomnę wrażenia. że w tym pokoju straszy.wrzasnąłem. Widocznie chciała moim kosztem zdobyć jeszcze jeden dowód. . że nie mógł jej od razu podnieść. pański gość! . Za pierwszym skrzypnięciem łóżka zatrząsł się jak rażony prądem i świeca wypadła mu z ręki. . Bardzo przepraszam za zakłócenie pańskiego spokoju. Nocny gość jakby się wahał. A straszy. więc przerażony wrzasnąłem na całe gardło.To już dwadzieścia lat . jakie zrobił na nim mój widok. najwidoczniej nie spodziewał się odpowiedzi: .to już dwadzieścia lat! Błąkam się od dwudziestu lat! .Pańska służąca.zawołałem chcąc oszczędzić mu strachu i upokorzenia. Nie zasłużyła na to. że świecą kapiącą mu na palce. gdyż poznałem po głosie Heathcliffa i zląkłem się.Pomyślałem. Zilla .Któż to? Wyrzuciłbym ich wszystkich z domu w tej chwili! . lecz gdy odsłoniłem uszy. Był tak wstrząśnięty. że głos mój zabrzmiał całkiem jak na jawie. zsuwając się z łóżka i wciągając na siebie ubranie.Miałem okropny sen i niestety krzyczałem. Chciałem się zerwać. .Wynoś się! .zaczął mój gospodarz i nie będąc w stanic utrzymać świecy w ręku. to prawda. . żeby nie słyszeć żałosnego błagania. i zatkałem uszy. panie Lockwood! Żeby pana. Odwróciłem się więc i rozsunąłem drewniane ścianki. postawił ją na krześle. ale nie mogłem ruszyć ani ręką.Nie wpuszczę cię.To tylko ja.Jest tam kto? . ani nogą.odpowiedziałem pośpiesznie. żeby opanować drganie szczęk.pośpiechem książkami.Kto pana tu przyprowadził? . Siedziałem na łóżku drżąc i ocierając pot z czoła. Roi się od upiorów i złych . Szybkie kroki dały się słyszeć na schodach. Odczekałem tak może kwadrans. . Heatcliff stał koło wejścia w spodniach i koszuli. słysząc.Nie będę jej bronił. za którymi stało łóżko. W końcu zapytał półszeptem. . . Stropiłem się bardzo. Energiczna ręka pchnęła drzwi i w okienkach nad wezgłowiem zabłysło światło.. .. spytał Heathcliff. że zamyka pan ten pokój..być wdzięcznym za taki nocleg. że dobrze sobie zasłużyła na tę karę.na odczytywaniu nazwisk wyskrobanych na parapecie okna. tak że prawie go nie widziałem. przypomniałem sobie poniewczasie.jakiż to musiał być latawiec za życia! Powiedziała mi. ale wtedy przyznałbym się. Ledwie to powiedziałem. czy się obrazić. że obija się po świecie od dwudziestu lat.Jak to? . Ale mój gospodarz wydawał się tak wstrząśnięty. ale wrażenie wywołane wielokrotnym odczytywaniem go uosobiło się w postaci widma.Jak pan śmie tak do mnie mówić? . dodałem pośpiesznie: .. skoro już tu jesteś! Tylko. więc poprawiłem się: .. że nazwisko Heathcliff występowało w książce w związku z osobą Katarzyny.Nie mam zamiaru narażać się na dalsze prześladowania ze strony pańskich gościnnych antenatów. ale udając. . .Przyznam się panu. Zapewniłem go. że nie zdaję sobie sprawy z niestosowności wypowiedzianych przeze mnie słów. chciałem bowiem powiedzieć: “na szperaniu w tych starych książkach”. Czy wielebny Jabes Branderham nie był czasami pańskim krewnym po kądzieli? A ta szelma? Katarzyna Linton czy Earnshaw. czy jak jej tam? .Co pan robisz? Kładź się pan i dośpij do rana. . . że część nocy spędziłem na. Trudno . byłaby mnie zapewne udusiła . Nie wątpię. że litując się nad nim zacząłem opowiadać mój sen. gdy we śnie przestałem panować nad wyobraźnią. Słysząc to Heathcliff począł cofać się stopniowo w stronę łoża. Zawstydziła mnie własna bezmyślność. że pana zarzynają.jakiś podrzutek zapewne . Jednostajne zajęcie.Gdyby ta mała diablica wepchnęła się oknem. że nigdy przedtem nie słyszałem nazwiska Katarzyny Linton. . . Ale po .I to tu. tak jak rachowanie lub.tu znów urwałem. Nie wiedziałem. czy dalej usprawiedliwiać. Ma pan słuszność.duchów. pod moim dachem? Na Boga! Ten człowiek oszalał! Iz pasją uderzył się w czoło. na Boga! Bez tego wycia! Myślałby kto. ..odparłem. wreszcie usiadł.zawołał Heathcliff z wściekłością. lecz i pisaną ręcznie. obliczone na przywołanie snu. że poznałem ich treść. nie tylko drukowaną. . Możesz się pan obijać po schodach i korytarzach. a w bawialni Juno na warcie. Rozsądny człowiek powinien poprzestawać na towarzystwie swej własnej osoby. . Spojrzałem na zegarek. Na dole byś pan zawadzał.Będę spacerował po dziedzińcu do świtu. Nie chcąc. – Bierz pan świecę i idź. .Ja także nie zmrużę już oka . Posłuchałem o tyle. bo psy spuszczone. – Możesz pan iść do mojego pokoju. iż widzę. a wstajemy o czwartej . trochę zły na siebie za to. Z tego miejsca byłem mimowolnym świadkiem dziwnego zachowania się mego gospodarza. Pańskie dziecinne krzyki wybiły mnie ze snu.Wejdź. Ja też zaraz schodzę.Jeszcze nie ma trzeciej monologowałem.odezwał się z tłumionym jękiem mój gospodarz i. nie dała znaku życia. .. który stał się powodem jego .odrzekłem.W zimie zawsze o dziewiątej.A byłbym przysiągł.Powinszować kompanii . dokąd ci się podoba. Wynoś się pan już stąd! Przyjdę za parę minut. iż współczucie kazało mi udać. Nie wiedząc. tylko gwałtowny podmuch śnieżycy dotarł aż do mnie i zgasił światło.mruknął Heathcliff. proszę cię. a potem pójdę do domu.nierównym. jak mi się zdało. co się z nim dzieje. czy na wsi. że podsłuchiwałem i że opowiedziałem mu o swym dziwacznym śnie. że wyszedłem z pokoju. Tylko nie na podwórze. sądząc po ruchu cienia na ścianie. Wszedł na łóżko i zanosząc się od płaczu otworzył jednym szarpnięciem okno. urywanym oddechu odgadywałem. W tych obłędnych słowach Heathcliffa było tyle głębokiego bólu. że to już szósta. że stara się opanować gwałtowne wzruszenie. . ubierałem się hałaśliwie. Czas tu stoi. wejdź! . .Katy. Zostałem już wyleczony z chęci zawierania znajomości czy to w mieście. otarł łzę. bo jeszcze za wcześnie. Zachowanie to mogło wzbudzić wątpliwości co do jego zdrowego rozsądku. . dokąd prowadzą wąskie korytarze. że nie widzę niedorzeczności tej sceny. Z pewnością położyliśmy się spać o ósmej. . Cofnąłem się.wołał wśród łkań. stanąłem cicho opodal drzwi. . zgodnie ze swą kapryśną naturą. Możesz się pan nie obawiać dalszych moich wizyt.okazać. wejdź! Wejdź jeszcze raz! O moja najdroższa! Wysłuchaj mnie wreszcie. Katarzyno! Zjawa. by można było na nią zareagować. która raz po raz przerywała pracę i chwytając za rąbek fartucha wydawała okrzyk oburzenia. Zamruczał coś i pokazał łopatą wewnętrzne drzwi na znak. od której odrywała się tylko po to. gdy zbliżał nos do jej twarzy. Przerwał nam drzemkę Józef. Wokół paleniska stały dwie półkoliste ławy. przeklinając głośno każdy przedmiot. Panowała tu zupełna cisza. Wstałem więc z twardego łoża i ruszyłem za Haretonem. Gdy wydmuchnął ostatki dymu. Zszedłem ostrożnie na dół i znalazłem się w kuchni. aby powiedzieć “dzień dobry”. Stał koło ognia odwrócony do mnie plecami i gromił biedną Zillę. Zasłaniała ręką oczy przed żarem i wydawała się całkowicie pochłonięta lekturą.cierpień. który spuścił się po drabinie sięgającej otworu w pułapie. można było wyjść na dwór. zrzucił kota z ławy i usadowiwszy się na jego miejscu. aby zganić sługę za wzniecanie snopów iskier albo odsunąć psa. Ale dlaczego? Nie mogłem tego pojąć. westchnął głęboko. gdzie tliło się nieco zgarniętych razem węgli. Nie przerywałem mu. Otworzyłem usta. pręgowany kot wylazł z popiołu i pozdrowił mnie gniewnym miauczeniem. Tyle dla niego znaczyłem. Zdziwiłem się widząc tam również Heathcliffa. to Hareton Earnshaw odprawiał sotto voce poranne modły. tylko szary. na drugą wskoczył kot. Sądząc z jego przygotowań. Moją obecność w jego sanktuarium uznał widocznie za objaw bezczelności zbyt wielkiej. Kobiety były już na nogach. ty. Wyciągnąłem się na jednej z nich. zaczął nabijać tytoniem długą faję. Grzebał w kącie szukając łopaty czy szufli do przekopywania zasp śnieżnych. Z kolei dały się słyszeć lżejsze kroki. Znalazłem się w bawialni. wstał i wyniósł się równie uroczyście. co towarzyszący mi kot. Pykał z rękami założonymi na piersiach. Spojrzał na mnie wydymając nozdrza i nie witając się ze mną. Spojrzał złowieszczo na rozdmuchany przeze mnie ogieniek. lecz zamknąłem je szybko. że tamtędy droga. miał zapewne swoją izdebkę na poddaszu. Gdy wszedłem. od których zapaliłem swą świecę. .Ty. jak przyszedł. na który się natknął. a pani Heathcliff klęcząc przed kominkiem czytała przy blasku płomieni książkę. Heathcliff zabrał się z kolei do synowej: . Zilla rozniecała ogień olbrzymim miechem. podszedłem więc żwawo do ognia. . pozostałość po kamieniołomach. . a ty żyjesz z mojej łaski. gdyż zbocze wzgórza wyglądało jak pofalowany biały ocean. aby uniknąć pokusy. znikły z widoku. gdzie.Znów te twoje głupie sztuczki! Tamci pracują na chleb. Rozmawialiśmy niewiele i rozstaliśmy się przed wejściem do parku Drozdowego Gniazda. a pani Heathcliff wydęła usta i usiadła na odległym krześle. po czym ruszyłem dalej. Tu już nie mogłem zabłądzić. Nie miałem ochoty być świadkiem bijatyki. choćby pan klął nie wiem jak długo. Musiała już doświadczyć siły jego pięści. schował pięści do kieszeni. podczas gdy ja byłem przekonany.. gdy gospodarz zawołał.kaczka”. Rzuć te głupstwa i weź się do roboty! Że też muszę cię mieć wciąż na oczach. Wiele dołów wyrównywał śnieg. mógłby pan zmusić mnie do posłuszeństwa. przejrzyste. równie nieszkodliwy jak “owca” lub . jaki zachowałem od wczoraj w pamięci. a szeregi małych kopców. nie poruszyła się do końca mojej wizyty. Mój towarzysz musiał raz po raz ostrzegać mnie. przeklęta dziewko! Zapłacisz mi za to udręczenie! Młoda kobieta zamknęła książkę i rzuciła ją na krzesło ze słowami: . które znaczyły drogę w ciemności lub w czasie jesiennych błot. co mi się podoba. że zawiesiły dalsze działania wojenne. Nie zdążyłem jeszcze wyjść poza ogrodzenie. Trzęsawisko przecinał rząd kamiennych. bo jeśli odmówię. niby to chcąc się ogrzać i udając przy tym. Strony okazały się o tyle dobrze wychowane.. I dobrze się stało. przy czym nierówności podrywy śnieżnej bynajmniej nie odpowiadały wzniesieniom i zagłębieniom terenu. Zrezygnowałem ze śniadania i skoro świt wymknąłem się na dwór. że trzymam się jej dokładnie. Heathcliff podniósł rękę. Heathcliff. zastępuje się w druku kropkami. żebym zaczekał.Epitet. zdany na . bielonych wapnem słupów. że schodzę z drogi.Odkładam moje głupie sztuczki.niezdarna. teraz znikły one pod zaspami śnieżnymi prawie bez śladu.. zgodnie z zapowiedzią. to mnie odprowadzi. choć jest on. Nie zabawiłem już długo. Ale będę robiła tylko to. Pożegnanie ograniczyło się do pośpiesznej wymiany ukłonów. jakim ją poczęstował. ale odskoczyła na bezpieczną odległość. że nic nie zauważyłem. Powietrze było ciche. lodowate. własny spryt, gdyż domek odźwiernego stoi dotąd pustką, a od bramy do dworu są dwie mile marszu; wydaje mi się jednak, że przeszedłem cztery, bo albo błądziłem między drzewami, albo zapadałem się po szyję w zaspy. Tę przyjemność potrafią ocenić tylko ci, którzy jej doświadczyli. W każdym razie, gdy wchodziłem do domu, biła dwunasta. W sumie licząc, od Wichrowych Wzgórz każdą milę szedłem godzinę. Służba wybiegła z wielką wrzawą, aby mnie powitać. Mieli mnie już za straconego, przypuszczali, że zginąłem jeszcze wieczorem. Zastanawiali się, gdzie i jak szukać zwłok. Uciszyłem zamęt i, skostniały do szpiku kości, powlokłem się na górę. Tu przebrałem się w suchą odzież i pół godziny lub dłużej chodziłem tam i z powrotem po pokoju, żeby się rozgrzać. Teraz siedzę w swoim gabinecie przed wesołym ogniem, popijam gorącą kawę, ale czuję się tak słaby, że nawet to mnie nie cieszy. ROZDZIAŁ CZWARTY Jakże podobni jesteśmy do chorągiewki na dachu! Ja, który postanowiłem trzymać się z daleka od świata i dziękowałem swej gwieździe, że udało mi się wylądować na zupełnym niemal odludziu, ja, słaby człowiek, mi tylko do zmierzchu pod walczyłem z przygnębieniem o sprawach i samotnością, po czym uznałem się za pokonanego. Gdy pani Dean przyniosła wieczerzę, pozorem pogawędki gospodarskich poprosiłem ją, by usiadła i dotrzymała mi towarzystwa podczas posiłku. Miałem szczerą nadzieję, że kobiecina okaże się nie lada plotkarką i albo mnie swoją paplaniną rozerwie, albo uśpi. - Dawno tu pani mieszka? - zacząłem. - Podobno szesnaście lat? - Osiemnaście, proszę pana. Nastałam, kiedy pani wyszła za mąż. Byłam przy niej pokojową. Po jej śmierci zatrzymał mnie pan jako gospodynię. - Ach, tak! Zapanowało milczenie. Czyżby nie była gadatliwa? Może lubi opowiadać tylko o swoich sprawach osobistych, a te nie są dla mnie ciekawe. Ale nie. Chwilę dumała z rękami wspartymi na kolanach i z chmurą zamyślenia na rumianej twarzy, aż wykrzyknęła: - Dużo się tu zmieniło od tego czasu! - Tak - potwierdziłem. - Musiała pani przeżyć wiele zmian. - I zmian wiele, i smutków niemało. “Skieruję rozmowę na rodzinę mego gospodarza - pomyślałem. Dobry temat na początek... i ta ładna młodociana wdówka (chciałbym poznać jej dzieje), czy pochodzi z tych okolic, czy też, co prawdopodobniejsze, z daleka i dlatego zgryźliwi tubylcy nie chcą jej uznać za swoją?” Mając to na myśli zapytałem moją gospodynię, dlaczego Heathcliff wypuścił w dzierżawę Drozdowe Gniazdo, a sam zdecydował się mieszkać o tyle gorzej... Czy nie stać go na utrzymanie tego majątku w dobrym stanie? - Nie stać go? Proszę pana, nikt nie wie, ile on ma pieniędzy, a co rok mu przybywa. To bogacz, proszę pana! Mógłby sobie pozwolić na coś lepszego niż ten dwór, ale jest skąpy. Zamierzał już przenieść się tutaj, gdy jednak trafił mu się dobry dzierżawca, nie mógł wyrzec się tych kilkuset funtów więcej. Dziwne to - takie skąpstwo u człowieka, który nie ma nikogo na świecie! - Podobno miał syna? - Miał jednego, ale mu umarł. - To ta młoda pani Heathcliff jest wdową po nim? - A tak. - Skąd ona pochodzi? - To córka mego, pana nieboszczyka - Katarzyna Linton z domu. Niańczyłam biedactwo. Chciałabym, żeby się pan Heathcliff tutaj przeprowadził, to byłybyśmy znowu razem. - Co?! Katarzyna Linton? - zdumiałem się, ale po krótkim namyśle pojąłem, że nie mogła to być tamta moja widmowa Katarzyna. - Więc mój poprzednik nazywał się Linton? - Tak. - A co to za jeden ten Earrishaw? Hareton Earnshaw, który mieszka u pana Heathcliffa. Czy krewny? - Nie, to bratanek nieboszczki pani Linton. - Więc krewny młodej pani? - Tak. Jej mąż także był z nią spokrewniony. Hareton przez matkę, a mąż przez ojca, bo pan Heathcliff ożenił się z siostrą pana Lintona. - W Wichrowych Wzgórzach nad wejściem do domu wyrzeźbione jest nazwisko “Earnshaw”. Czy to stary ród? - Bardzo stary, proszę pana. Hareton jest ostatni z rodu, tak jak nasza panienka ostatnia z nas, chciałam powiedzieć z Lintonów. Był pan w Wichrowych Wzgórzach? Przepraszam za ciekawość, ale chciałabym wiedzieć, co u niej słychać. - Jest piękna i wygląda zdrowo, ale nie wydaje się szczęśliwa. - No chyba! Mój Boże! A jakże się panu podobał gospodarz? - Zrobił na mnie wrażenie twardego człowieka. Ale może się mylę? - On taki jest. Ostry jak brzytwa, a twardy jak kamień. Im mniej będzie się pan z nim zadawał, tym lepiej. - Nie najlepiej musiało mu się w życiu powodzić, jeśli stał się takim gburem. Czy zna pani koleje jego życia? - To znajda, proszę pana. Wiem o nim wszystko, oprócz tego, gdzie się urodził, z jakich rodziców i jak doszedł do bogactwa... Haretona wyrzucono z gniazda jak nieopierzonego wróbla. Nieszczęśliwy chłopiec, on jeden w całej okolicy nie domyśla się, jak został oszukany. - Proszę opowiedzieć mi coś o moich sąsiadach, droga pani Dean. To będzie dobry uczynek. Czuję, że nie zmrużyłbym oka, gdybym się teraz położył. Proszę posiedzieć tu ze mną trochę i opowiadać. - Dobrze, proszę pana. Tylko przyniosę sobie coś do szycia i mogę siedzieć, dopóki pan zechce. Ale pan się zaziębił! Widzę, że ma pan dreszcze. Przyniosę panu gorącej polewki. Zacna niewiasta podreptała z pośpiechem, a ja skuliłem się bliżej ognia. Głowa mi płonęła i wstrząsały mną dreszcze. Na domiar złego byłem podniecony do ostatecznych granic, wskutek czego czułem się nie tyle źle, ile nieswojo, i czuję się tak do tej chwili, z obawy przed skutkami ostatnich przygód. Gospodyni powróciła niebawem niosąc koszyk z robotą i dymiący talerz, który postawiła na kominku, po czym, najwidoczniej rada z zaproszenia, przysunęła się z krzesłem bliżej ognia. - Zanim się tu przeniosłam - zaczęła nie czekając na ponowną zachętę - mieszkałam prawie zawsze w Wichrowych Wzgórzach. Moja matka była mamką pana Hindleya Earnshaw, ojca Haretona, a ja bawiłam się z dziećmi. Biegałam także na posyłki, pomagałam przy sianie i przy każdej robocie na folwarku, do jakiej mnie zapędzono. Raz, pamiętam, w piękny letni poranek (było to na początku żniw) nasz pan zszedł z góry, ubrany do drogi. Powiedziawszy Józefowi, co ma robić w gospodarstwie, zwrócił się do nas, Hindleya, Katy i mnie - jedliśmy właśnie owsiankę - i zapytał najpierw syna: - No, kochany chłopcze, co mam ci przywieźć z Liverpoolu? Powiedz, co byś chciał, byle coś lekkiego, bo będę szedł pieszo tam i z powrotem (sześćdziesiąt mil, a to szmat drogi). – Hindley poprosił o skrzypce, a Katy, która miała dopiero sześć latek, ale potrafiła dosiąść każdego konia na folwarku, o pejcz. O mnie pan też nie zapomniał. Bywał nieraz surowy, ale miał dobre serce. Obiecał mi przeto gruszek i jabłek, pocałował dzieci na pożegnanie i poszedł. Nie było go trzy dni i czas dłużył nam się ogromnie. Mała dopytywała się wciąż o tatusia. Pani spodziewała się go trzeciego dnia wieczorem i odkładała wieczerzę z godziny na godzinę. Ale pana jak nie było, tak nie było. Dzieci zmęczyły się bieganiem do bramy. Ściemniło się, matka chciała ułożyć je do snu, ale prosiły żałośnie, żeby pozwoliła im czekać. Koło jedenastej drzwi otworzyły się cicho i wszedł pan. Rzucił się na krzesło ni to ze śmiechem, ni to z jękiem i powiedział, żeby go nie męczyć powitaniami, bo ledwo żyje. Za trzy królestwa nie podjąłby się po raz wtóry takiej drogi. - O mało nie wyzionąłem ducha - dodał i rozwinął płaszcz, który trzymał oburącz, zwinięty w tłumok. - Popatrz, żono. Nigdy w życiu się nie zmęczyłem tak jak dziś przez to stworzenie. Ale mimo to przyjmij je jako dar od Boga, choć jest takie czarne, jakby pochodziło od diabła. Stłoczyliśmy się dokoła. Zaglądając ponad główką Katy zobaczyłam brudne, obszarpane, czarnowłose dziecko, dość już duże, aby mogło chodzić i mówić, sądząc po twarzy nawet starsze od naszej małej. Ale kiedy postawiono je na nogi, rozglądało się tylko i mamrotało coś w kółko w niezrozumiałej dla nas mowie. Mnie ogarnął strach, a pani chciała wyrzucić malca za drzwi. Rozgniewana wymawiała mężowi, jak mógł przynieść do domu to Cyganiątko, kiedy mają własne dzieci do żywienia i dość z nimi kłopotów. Co mu też przyszło do głowy?... Czy nie oszalał czasem? Pan próbował jej wytłumaczyć, jak to się stało, ale był na pół żywy ze zmęczenia i tyle tylko dosłyszałam wśród zgiełku, bo pani złościła się dalej, że spotkał dziecko, wygłodniałe, bezdomne i na pozór nieme, na ulicy Liverpoolu. Wziął je na ręce i zaczął rozpytywać, czyje ono. Żywa dusza nie potrafiła go objaśnić, a że nie miał czasu ani pieniędzy na dalsze poszukiwania, postanowił zabrać dziecko do domu. Nie miał serca go zostawić. Pani krzyczała, aż jej tchu zabrakło, i umilkła, a pan kazał mi znajdę umyć, przebrać w czystą bieliznę i położyć razem z dziećmi. Dopóki trwała burza, Hindley i Katy przyglądali się i przysłuchiwali z boku. Potem zabrali się oboje do szperania po ojcowskich kieszeniach w poszukiwaniu obiecanych podarków. Hindley miał już czternaście lat. Mimo to rozbeczał się na cały głos, gdy wydobył z płaszcza połamane na kawałeczki skrzypce, a Katy ze złości, że ojciec niosąc znajdę zgubił pejcz, splunęła szyderczo na czarnego głuptasa, za co dostała od ojca klapsa. Oboje nie chcieli przyjąć gościa ani do łóżka, ani nawet do sypialni. Ja też nie byłam wówczas mądrzejsza. Zostawiłam Cyganiątko u stóp schodów, w nadziei, że się do rana wyniesie. Przypadkiem, a może zwabione głosem, dziecko przyczołgało się pod drzwi swego dobroczyńcy i tam znalazł je pan Earnshaw nazajutrz rano wychodząc z sypialni. Zaczął pytać, skąd się tam wzięło. Musiałam się przyznać. Za tchórzostwo i brak miłosierdzia wyrzucono mnie z domu. Tak to Heathcliff dostał się do naszego domu. W kilka dni potem wróciłam do moich państwa (wiedziałam, że wygnanie nie potrwa długo). Przybysza już tymczasem nazwano imieniem synka Heathcliffa, zmarłego we wczesnym dzieciństwie. Imię to służyło mu odtąd również za nazwisko. Panienka zaprzyjaźniła się z nim, lecz Hindley go nienawidził. Muszę przyznać, że i ja go nie znosiłam. Biliśmy go i dokuczaliśmy mu oboje haniebnie, bo ja byłam za głupia, żeby zrozumieć, jak jestem niesprawiedliwa, a pani nigdy się za nim nie ujęła, chociaż nieraz widziała wyrządzoną mu krzywdę. Malec, cierpliwy i posępny, robił wrażenie istoty przywykłej do złego traktowania. Znosił razy Hindleya bez jednego mrugnięcia, bez jednej łzy, a gdy ja go szczypałam, chwytał tylko oddech i otwierał szeroko oczy, jakby sam sobie przypadkiem ból sprawił. Stary Earnshaw wpadał w furię, gdy widział, że syn jego znęca się nad biednym, jak mówił, sierotą. Dziwnie się do Heathcliffa przywiązał, wierzył mu we wszystkim (zresztą malec mówił mało i nie kłamał prawie nigdy), a pieścił go znacznie więcej niż córeczkę, która zbyt była psotna i krnąbrna jak na ulubienicę. Tak więc od samego początku przybłęda budził w domu złe uczucia. W niecałe dwa lata później, już po śmierci pani Earnshaw, młody panicz zaczął uważać ojca za tyrana raczej niż za przyjaciela, a w Heathcliffie widział złodzieja miłości ojcowskiej i innych synowskich przywilejów. Rozmyślał nad swoją krzywdą i rozgoryczał się coraz bardziej. Przez jakiś czas uważałam, że ma rację, ale gdy dzieci zachorowały na odrę i zmieniłam zdanie. że wiele mi zawdzięcza. Kiedyś pan kupił na jarmarku dwa źrebaki i podarował chłopcom. W najgorszych dniach chciał mnie ciągle mieć przy swoim łóżku. to powiem ojcu. Heathcliff wziął sobie ładniejszego. czy on ciebie nie przepędzi. Trzeba jednak przyznać. Ten zaś nie grymasił. nigdy swemu dobroczyńcy nie okazał cienia wdzięczności. aby wyraził jakieś życzenie.odpowiedział. lecz twarda natura. Wylizał się. Powiem. . psie! . A jak nie zechcesz. jakie mam siniaki na ramieniu. Mimo to nie mogłam przywiązać się do Heathcliffa i nieraz zastanawiałam się. Wiedział jednak doskonale. W odpowiedzi Hindley pokazał mu język i wytargał go za uszy. Heathcliff upadł. jak orzekł lekarz. . głównie dzięki moim staraniom. a gdy ten wkrótce okulał.musiałam je pielęgnować. Właśnie różnica między nim a tamtymi dziećmi zmniejszyła moją niechęć. . że zbiłeś mnie w tym tygodniu trzy razy. chwalono mnie za to bardzo. jakeś się chełpił. jak bardzo pozyskał serce pana i że wystarczy.Daj mi go lepiej zaraz! . tylko nieczuły. A że to przez Heathcliffa spotkało mnie takie wyróżnienie. powiedział do Hindleya: . choć sprawiała to nie jego łagodność. A jeżeli powiem ojcu. nie marudził. Zobaczymy. co też mój pan widzi w tym mrukliwym chłopaku. nabrałam do niego serca i dzięki temu Hindley stracił ostatniego sprzymierzeńca. i to natychmiast! Hindley cisnął odważnikiem i trafił chłopca w pierś.upierał się znajda uciekając ze stajni. Heathcliff nie ruszył się z miejsca. że trudno było o cichsze i grzeczniejsze dziecko w chorobie. Nie rozumiał. skoro tylko ojciec zamknie oczy. że mnie przepędzisz z domu. i to z naddatkiem. a cały dom będzie wnet na jego rozkazy. to dostaniesz takie same baty. i pokażę. .Precz. że mnie biłeś. który.Musisz się ze mną zamienić na konie. o ile sobie przypominam.Rzuć tylko . Pamiętam jedno takie zdarzenie. Heathcliff był niebezpiecznie chory. że doglądanie go należało do moich obowiązków. Katy i jej brat dali mi się okropnie we znaki. Zapewne czuł. Będziesz musiał mi go dać.krzyknął Hindley zamierzając się żelaznym ciężarkiem używanym do ważenia ziemniaków i siana. Nie był wobec niego zuchwały. Mój mi się nie podoba. podniósł się najspokojniej w świecie. Właśnie obchodził konia od tyłu. gdy pan będzie się pytał o pochodzenie jego siniaków.Obyś na nim kark skręcił! Bierz i niech cię diabli porwą. Gdybym temu nie przeszkodziła. .wycyganić od ojca cały majątek. ty żebraku! Możesz . gdy Hindley zakończywszy swe przemówienie podstawił mu nogę i powalił go prosto pod konia. wszedł do przegrody. po czym usiadł na wiązce siana. Nie dbał o to. ty znajdo z piekła rodem! Bierz konia! Oby ci łeb rozwalił kopytami! Heathcliff poszedł odwiązać źrebaka i przeprowadził go do swojej przegrody. żeby pozwolił mi. coś ty za jeden. po czym drapnął nie patrząc. skoro już osiągnął. zwalić winę na konia. blady i bez tchu.zawołał młody Earnshaw. jak bardzo się myliłam.nie wierzyłam własnym oczom .ale zaraz się zerwał. Chłopak . Namówiłam go bez trudu. Zobaczy pan. . W ogóle tak rzadko się skarżył na swe krzywdy. czego chciał. żeby odetchnąć przed wejściem do domu.A bierz sobie mojego źrebaka. czy spełniły się jego nadzieje. kiedyś i on zrozumie. ty Cyganie! . że nie uważałam go za mściwego. byłby natychmiast poszedł do pana i uzyskał zemstę samym swoim wyglądem. . zamienił siodła i uprząż. gdyż silny cios przyprawił go o mdłości. coraz bardziej ulegał wpływom starego obłudnika. a rzekome lekceważenie jego rozkazów przyprawiało go o napady wściekłości. Wmówił sobie. nie chcąc drażnić pana. W końcu pastor (mieliśmy wtedy plebana. Lecz w tej sytuacji było to nieuniknione. że nie ma siły ukarać syna. Pan uczynił to z ciężkim sercem. stał się nieznośnie drażliwy. że Hindley jest do niczego i nigdy wielkiej pociechy z niego nie będzie. Widział go pan zapewne tam na górze. żeby posłał syna do szkół. co wbijało go w pychę i złość. że on go lubi. Ciężko mi było pomyśleć. a przekleństwa ciskać bliźnim. gdyż lepsi spośród nas. Miałam nadzieję. Trudno chyba o gorszego faryzeusza niż ten nabożny dziad. Pan Earnshaw nie znosił. Stary pan chwytał z pasją kij i trząsł się z wściekłości. który. Rzucało się to w oczy szczególnie wtedy. W rzeczywistości były one skutkiem starzenia się. Mimo że zawsze był czynny i zdrowy. co szpera w Biblii. w miarę jak siły go opuszczały. Zmuszony do siedzenia bez ruchu przy kominku. że pan cierpi przez swój własny dobry uczynek. siły go nagle opuściły. że jego starcza zgryźliwość i dolegliwości wywołane były przede wszystkim niesnaskami w rodzinie. on sam zresztą tak twierdził. że wszyscy nienawidzą Heathcliffa i starają się mu zaszkodzić dlatego tylko. a także uprawiał kawałek ziemi) poradził naszemu panu. Hindleyowi zdarzyło się parę razy w obecności ojca okazać wzgardę wrogowi. że teraz nastąpi spokój. nakazując troskę o zbawienie duszy i surowe wychowanie dzieci. Zdawało mi się. stawali po stronie przybłędy. gdyby nie dwie osoby: panienka i służący Józef. który jakoś dawał sobie radę. Hindleya . Chłopcu nie wychodziło to na dobre. żeby zgarniać błogosławieństwa dla siebie. by ktokolwiek powiedział chłopcu nieuprzejme słowo. Ten zaś niezmordowanie kładł mu w głowę swoje nauki. Byle drobnostka wyprowadzała go z równowagi. Pomimo wszystko byłoby nam teraz zupełnie dobrze. gdy ktoś usiłował rządzić jego ulubieńcem. Wiecznymi kazaniami i pobożnymi rozważaniami zupełnie opętał starego pana.ROZDZIAŁ PIĄTY Pan Earnshaw zaczął podupadać na zdrowiu. zdaje się. bo uczył dzieci u nas i w Drozdowym Gnieździe. mówiąc. Gdyby twoja matka żyła. śpiewała. kiedy krzyczeliśmy na nią wszyscy naraz. Katy . W zabawie ogromnie lubiła udawać panią: rozdawała kułaki na prawo i na lewo i chciała rządzić swymi towarzyszami. zmów pacierz i proś Boga o przebaczenie. Ze mną tak samo sobie poczynała.czego ojciec najbardziej nie znosił . dokuczała mnie i . że chłopak jej zawsze posłucha. Pięćdziesiąt razy dziennie wystawiała naszą cierpliwość na ciężką próbę.mawiał stary pan . . którą stary Earnshaw brał poważnie.nie mogę cię kochać! Jesteś gorsza od brata. bo wciąż broiła. Najgorszą karą. Spoglądała wyzywająco i odpowiadała zuchwale. Najszczęśliwsza była. kiedy mu się będzie podobało. a panienka nie mogła pojąć. wesoła . że jej bezczelność. a przy tym miała najśliczniejsze oczy.Po . oboje musielibyśmy żałować. Za Heathcliffem po prostu szalała.wiecznie śmiała się. Pan nigdy nie rozumiał się na żartach dzieci. a jego tylko wtedy. nie widziałam nigdy równie nieznośnego dziecka jak panna Katy. Zawsze był w stosunku do nich surowy i poważny. Prawdę mówiąc. oszczędzając przy tym pańskiego ulubieńca. Rozhukana. że i serce miała dobre. to zawsze starała się go sobie potem przejednać. Idź. rozhukana. A zdaje mi się. Wyśmiewała się z przekleństw Józefa. . paplała.udawała. kiedy był w pełni sił i zdrowia.Nie. żeśmy ci dali życie. było rozdzielenie tej dwójki.przedstawiał jako wyrzutka i wygadywał wieczorami na Heathcliffa i Katarzynę. jaką mogliśmy dla niej wymyślić. zadręczając każdego. najlżejszy krok. robi większe wrażenie na Heathcliffie niż ojcowska dobroć pana. Była dzika. Ale ja nie dałam sobą pomiatać i powiedziałam jej to wyraźnie. A jednak Katy najczęściej z nas wszystkich dostawała burę z powodu Heathcliffa. najsłodszy uśmiech. a zwalając winę na panienkę. Drugiej takiej nie było w całej okolicy. Jeśli doprowadziła człowieka do płaczu. Po całodziennych wybrykach przychodziła czasem wieczorem przytulić się do ojca i przeprosić. Jego zgryźliwość i wymówki pobudzały ją do robienia mu na złość. dziecko. Od rana do nocy nie mieliśmy chwili spokoju. dlaczego ojciec miałby być w chorobie zgryźliwszy i mniej cierpliwy niż wówczas. kto był zajęty czymś innym. gdy była taka cicha i łagodna . a głowa nie opadła na piersi.Tatuś umarł! . Józef ślęczał nad Biblią bliżej stołu. pończochę na drutach. Nakazałem jej milczenie. Przystąpił doń. W końcu wybiła dla mego pana godzina. że się zmarszczył. gdyby nie Józef.i oboje . pogłaskał jej śliczne włosy ..A dlaczego ty zawsze nie jesteś taki dobry. gdy odstawił światło i pochwycił dzieci za ręce szepcząc.krzyknęła.takiej odprawie Katarzyna początkowo płakała.Heathcliff. Wtedy Józef wziął świecę i poświecił mu w twarz. Pamiętam. żeby się wyniosły na górę i nie hałasowały . dopóki ręka ojcowska nie wysunęła się z jej palców. który skończywszy rozdział wstał.mogą się dziś same pomodlić . Dobre pół godziny siedzieliśmy wszyscy cicho jak myszy i trwałoby to zapewne dłużej. . objęła ojca za szyję. że stary pan.rzekła Katarzyna i zanim zdążyliśmy jej przeszkodzić. ale nie było zimno. odpowiadała śmiechem.) Ja w pewnym oddaleniu od kominka robiłam. spostrzegła od razu. . Heathcliff leżał na ziemi. zawołał głośno i dotknął jego ramienia. żeby go nie obudzić. tatuś umarł! .Ale wpierw powiem tatusiowi dobranoc .i rzekł: . co się stało. Siedzieliśmy wszyscy razem. z głową na jej kolanach. (W owych czasach służba po skończonej robocie siadywała zwykle w pokoju. Od razu coś mnie tknęło. Biedactwo.on ma coś innego do roboty. ale stale odpychana zacięła się w sobie i na moje napomnienia. pocałowała go w rękę i powiedziała. Siedziała z głową wspartą o ojcowskie kolano. Katy? A ona podniosła ku niemu oczy i odpowiedziała ze śmiechem: .cieszył się bardzo. żeby żałowała błędów i prosiła o przebaczenie. . Śpiewała półgłosem. Ale pan się nie poruszył.. że mu zaśpiewa piosenkę do snu.Dlaczego nie możesz być zawsze taką grzeczną dziewczynką. Panienka jakoś źle się czuła i przez to była spokojniejsza. która wyzwoliła go z ziemskich trudów i zmartwień. Zasnął cicho w Bogu w pewien październikowy wieczór siedząc w fotelu przy ogniu. nim zapadł w drzemkę. żeby obudzić pana do pacierza i położyć go spać. tatusiu? Ale widząc. Wicher dął za oknem i wył w kominie. dzieci nie położyły się jeszcze spać. że tyle wrzasku robimy nad świętym w niebiosach. Zostawiłam doktora z Józefem i pobiegłam do dzieci. aż Józef skrzyczał nas. bezpieczni od wszelkiej ziemskiej niedoli. byśmy znaleźli się tam już wszyscy razem. Pastor powiedział. Jednak mimo wiatru i deszczu poszłam i sprowadziłam doktora. Żaden pastor nie odmalował nigdy nieba piękniej od nich. . Zawtórowałam im głośno i boleśnie. Kazał mi włożyć płaszcz i biec do Gimmerton po lekarza i pastora. ale były spokojniejsze. na co oni byli tu teraz potrzebni. Młode stworzenia pocieszały się wzajemnie o wiele lepiej. Choć było już po północy. biednych niewiniątek. niż ja bym to potrafiła uczynić. że przyjdzie rano. Drzwi stały otworem. Nie mogłam zrozumieć. Mnie nie potrzebowały wcale. Przysłuchiwałam się ich rozmowie szlochając i tylko pragnęłam.wybuchnęli rozdzierającym płaczem. chyba że oni pierwsi nas polubią. bo inaczej nie zataiłby swego małżeństwa przed ojcem.ROZDZIAŁ SZÓSTY Pan Hindley przyjechał na pogrzeb. Co to była za jedna i skąd pochodziła. co się wokół niej działo. nie powiedział nam wcale. jak ona. Od chwili gdy przekroczyła próg naszego domu. że miewa ataki przykrego kaszlu. Zauważyłam co prawda. Była szczupła. Ale nie znałam się na tych objawach i nie czułam dla niej żadnego współczucia. Na moje pytanie. z dębowym kredensem i psami. ale młoda. Nie powiem. . że nie wie. proszę pana. Myślał co prawda o tym. ale żonie tak się podobała ta przestronna izba z białą podłogą i ogromnym kominem. Prawdopodobnie nie była ani bogata. że najlżejszy hałas podrywa ją z miejsca. Myślałam już nawet. że równie dobrze ja mogłabym się bać śmierci. że przy wchodzeniu na schody ma przyśpieszony oddech. Trzęsła się. co jej jest. aż w końcu wybuchnęła płaczem. czym wywołał zdumienie w domu i plotki w sąsiedztwie. odpowiedziała. że mamy odtąd przesiadywać w kuchni w głębi domu. Pomyślałam sobie. chociaż powinnam była ubierać dzieci. że brak jej piątej klepki. nie jesteśmy skorzy do przyjaźni z obcymi. ale że strasznie boi się śmierci. Uciekła do swego pokoju wołając mnie do siebie. potem dostała drgawek. stracił rumieńce. My tutaj. by wytapetować i wyłożyć dywanami wolny pokoik jako salonik. że tutaj będzie jej dość wygodnie.Wreszcie zaczęła mi opowiadać z histerycznym przejęciem. że zaniechał pierwotnego planu uważając. Nie mogła tylko znieść przygotowań do pogrzebu i naszej żałoby. wszystko jej się u nas podobało urządzenie domu i sprzęty. Przywiózł z sobą żonę. Zeszczuplał. jak okropnie działa na nią czarna barwa. ani dobrze urodzona. bo bawialnia należy do niego. Młody Earnshaw zmienił się bardzo przez te trzy lata. ubierał się i mówił inaczej.Czy już poszli? . Dygotała splatając ręce i pytała w kółko: . Od razu po przyjeździe zapowiedział mnie i Józefowi. z cynowymi półmiskami. żeby była osobą kapryśną lub wymagającą. o świeżej cerze i oczach jak diamenty. Ciekawa była wszystkiego. Wtedy Hindley. Zanosiło się na to. gdy zaczynali układać plany zemsty. Kiedyś. odżyła w nim dawna nienawiść do chłopca. Hindley stał się tyranem. wyrzucono ich z pokoju za hałasy czy inne przestępstwo tego rodzaju. Gdy żona paru słowami wyraziła niechęć do Heathcliffa. wyznaczając mu zawsze najcięższą pracę. natychmiast zapominali o wszystkim.pomimo deszczu. starali się więc nie wchodzić mu w drogę. całowała ją i obsypywała podarkami. jeśli powrócą. czy nie idą. Gdy Józef i pastor. że nie dbały o wszelkie późniejsze kary. bawiła się i pracowała razem w polu. Lękałam się im cokolwiek powiedzieć z obawy. gdyż młody pan wcale się o nich nie troszczył. kazał zaryglować bramę i zabronił surowo wpuszczać ich w nocy. że znalazła pod nowym dachem siostrę. zbyt niespokojna. Ileż ja się napłakałam nad nimi. aż mu ramię omdlewało . nasłuchując. zauważywszy częstą nieobecność dzieci na nabożeństwie. a Józef mógł okładać pasem Heathcliffa. Nie pilnował nawet. Przeszukałam cały dom na górze i na dole. nie rozstawała się z nią. nie pozwolił mu nadal pobierać nauk u pastora i kazał pracować na roli. żeby nie stracić resztek wpływu na nich. ile mu się żywnie podobało. Wszyscy poszli spać. bo oprócz mnie nikt o nich nie dbał. gdy z każdym dniem stawali się bardziej nieposłuszni. bo panienka przerabiała z nim swoje lekcje. Znajda znosił początkowo te poniżenia bez sprzeciwu. paplała z Katarzyną. podwórze i stajnię . w niedzielę wieczorem. zwracali mu uwagę na to niedbalstwo. a siostrę na pozbawienie obiadu lub wieczerzy. wypędził go do pokoju służbowego. a skoro zaczęła kaprysić. żeby się położyć. Gdy znaleźli się znowu razem. Pastor mógł zadawać Katarzynie tyle rozdziałów Pisma świętego do wyuczenia się na pamięć. A zwłaszcza z chwilą. Hindley skazywał Heathcliffa na chłostę.wszystko bez skutku.Młoda pani. by chodzili do kościoła w niedzielę. Potem nie mogłam się ich dowołać na kolację.bez skutku. Ale całodzienna włóczęga po wrzosowiskach była dla dzieci tak wielką radością. że wyrosną oboje na zupełnych dzikusów. Po pewnym czasie rozróżniłam zbliżające się kroki i za bramą błysnęło światło . otworzyłam okno i wychyliłam się . Ja. Tak było na początku. Mimo zakazu postanowiłam wpuścić dzieci. ale niebawem znudziły ją te czułości. uradowana. wściekły. jedzą. Heathcliff był sam.odpowiedziałam. . Och! jak tam pięknie. drżąc z zimna. żeby nie obudzić pana. mogliśmy łatwo zajrzeć do środka. podkradliśmy się po omacku pod dom i stanęliśmy na klombie pod oświetlonym oknem salonu. Nie zamknęli okiennic.A gdzie panna Katy? .Daj spokój. z nogami na podmurówce. . ale to źle wychowani ludzie. Co was zaniosło do Drozdowego Gniazda? . że czytają kazania. bo zgubiła trzewiki w bagnie. firanki były nasunięte tylko do połowy. Katarzyna została daleko w tyle. na mokrej łące. a on tymczasem opowiadał: . czy mali Lintonowie także spędzają niedzielne wieczory w ciemnych kątach.Będziesz miał za swoje . Nelly! Nie gadaj głupstw.Jest w Drozdowym Gnieździe.szkarłatne dywany. podczas gdy ich rodzice. żeby pobiegać po wrzosowisku. Nelly? A może myślisz. Byliśmy ciekawi. więc poszliśmy tam.Z pewnością są to dobre dzieci i nie trzeba z nimi tak postępować jak z wami. recytują katechizm na wyrywki przed starym służącym i za karę. muszą uczyć się setek imion biblijnych? . I ja bym tam został.zawołałam z niepokojem. obrzeżony złotem. Biegliśmy pędem od Wichrowych Wzgórz do ich parku. Zobaczyliśmy światła Drozdowego Gniazda. . śpiewają i śmieją się. żeby pukaniem nie obudzili pana domu. aż się rozbierze. Zarzuciwszy chustkę na głowę pośpieszyłam otworzyć. Przestraszyłam się nie na żarty.latarki. . Musiałam zaczekać ze zgaszeniem świecy.Chyba nic się nie stało? . szkarłatem kryte meble i stoły. Nie zaprosili mnie. . gdy źle odpowiedzą.Najpierw zdejmę to mokre ubranie. siedząc przed ogniem. a wszystko ci opowiem. .odpowiedziałam.Nie ustatkujesz się. a ze środka spływa na srebrnych łańcuszkach ulewa szklanych kropel i złocistych świeczek. piją. Nelly. . Jak myślisz. Kazałam mu zachowywać się cicho.Wymknęliśmy się przez pralnię. jak wspaniale . sufit biały. Przeleźliśmy przez dziurę w żywopłocie. dopóki cię nie przepędzą. Jutro będziesz musiała ich poszukać tam. Trzymając się parapetu.Prawdopodobnie nie . A oni . . bo ktoś odsuwał rygle. kiedy wreszcie nadbiegł z latarnią ten łajdak służący. A my wydawaliśmy okropne ryki. Usłyszeli i oboje naraz rzucili się do drzwi. Ja za to narobiłem wrzasku. żeby ich jeszcze więcej nastraszyć. wyrywali sobie pieska i pobeczeli się. gdyby ją wściekła krowa wzięła na rogi.przerwałam. Nam by się wydawało. chodźcie. mamo! Tatusiu! Mamo.Cicho bądź! ..naprawdę tak krzyczeli. chodźcie! Tatusiu! O!” . Wrzeszczeli jak opętani. Wtem ona upadła na ziemię. Z ich wzajemnych oskarżeń zrozumieliśmy. a więc o rok młodsza od Katy . Heathcliff! Uciekaj! . że o mało co nie rozerwali go na części. Głuptasy! To mi zabawa! Pokłócili się.Starych państwa Linton nie było. które z nich będzie trzymało na ręku tę garść ciepłych kłaków. Edgar stał przed kominkiem i płakał po cichu. Mruk.Mamo. Ale Katy nie krzyczała.sami w takim pokoju.. Gardziliśmy nimi. Śmieliśmy się z tych rozpieszczonych smarkaczy. Potem zeskoczyliśmy z murku. jakby czarownice kłuły ją rozpalonymi do czerwoności szpilkami. Usłyszałem groźne warczenie. żebym nie chciał ustąpić Katarzynie? Widziałaś. jaką to zwierzynę Mruk upolował.Jeszcze mi nie powiedziałeś.ma chyba z jedenaście lat. jak się te twoje dobre dzieci zabawiały. a potem: . trzymaj!” Ale widząc. Trzymaliśmy się za ręce i w biegu popędzałem Katy.choćby mi nawet pozwolono zrzucić Józefa ze szczytu dachu i umalować front domu krwią Hindleya! . każde w innym końcu pokoju? Za nic na świecie nie zamieniłbym swego losu tutaj na życie Edgara Lintona w Drozdowym Gnieździe . Zaczął krzyczeć: “Trzymaj. Izabela .Powiedziałem ci. Nie krzyczałaby nawet. . Czy widziałaś kiedy. Ona nie taka. że czas uciekać. wrzeszczeli. żebyśmy.Spuścili psa! Chwycił mnie za nogę! Rzeczywiście ten diabeł złapał ją za kostkę. Powinni być szczęśliwi. . bo w końcu żadne go nie chciało wziąć. Kląłem jak opętany. i uznaliśmy. że jesteśmy w raju.leżała na podłodze w głębi salonu i darła się tak. Pochwyciłem jakiś kamień i wpychałem bestii w paszczę ż całej siły. o nie!. . zamiast się bawić. dlaczego Katarzyna tam została? .zgadnij tylko.wołała szeptem. beczeli i tarzali się po podłodze.Uciekaj.. tylko Edgar z siostrą . Chwila ciszy. a na środku stołu siedział mały piesek trzęsąc się i piszcząc. żeśmy się z nich zaśmiewali. Może zostać kaleką na całe życie!” “Niedbalstwo jej brata jest zaiste karygodne – zauważył pan Linton odwracając się ode mnie ku Katarzynie. Szedłem za nim i kląłem mściwie pod nosem. Myśleli. z obwisłych warg toczyła się krwawa ślina. jak ją Mruk pokąsał. Wniósł ją do domu. jak już będziemy spali.. ale ma wypisane na twarzy. podły zbóju! Pójdziesz ty za to na szubienicę! Niech pan dziedzic nie odkłada dubeltówki!” “Oczywiście. A tu jest jeszcze chłopak .oniemiał. popatrz tylko! Nie bój się! To młody chłopak. Służący wziął Katy na ręce. Wchodźcie. . że . Milcz. Pewnie złodzieje chcieli ich wsadzić do domu przez okno. chociaż poza tym rzadko się spotykamy. mamo. “To córka państwa Earnshaw . ale z pewnością nie ze strachu.Taka panienka nie włóczyłaby się po wrzosowisku z Cyganem! A jednak. i żeby mogli nas swobodnie wymordować. “Mruk złapał dziewczynkę.dodał chwyciwszy mnie za kołnierz – któremu źle z oczu patrzy. Pies dusił się. “Co tam za zdobycz.odpowiedział stary głupiec. Czy nie należałoby dla dobra społeczeństwa powiesić go od razu. tak jak teraz na twarzy?” Pociągnął mnie pod świecznik. zanim jego natura objawi się w czynach. papo! Wygląda jak syn tego Cygana. mój drogi. załóż łańcuch! Jenny. dziewczynka jest w żałobie.oburzyła się pani. Robercie . Widują nas przecież w kościele. Prawda Edgarze?” Tymczasem Katy oprzytomniała i roześmiała się słysząc te słowa.szepnął do matki. a pani Linton włożywszy na nos okulary podniosła ręce ze zgrozą. i to w dzień święta! Do czego to dochodzi! Kochana Mary. a Izabela szeptała: “Okropny chłopak! Zamknij go w piwnicy. Agnieszko. że wczoraj odebrałem czynsz od dzierżawców.Wiem od pastora Shieldersa. tylko z bólu. Edgar przyjrzał się jej i pomimo swej głupoty poznał ją jednak.zawołał z ganku pan Linton. żeby otworzyli całej bandzie. co mi ukradł oswojonego bażanta. .Popatrz. proszę jaśnie pana. dajcie wody Mrukowi. Olbrzymi czerwony ozór zwisał mii z paszczy na pół łokcia. jak jej noga krwawi”. że łajdak. Tchórzliwe dzieci przysunęły się bliżej.. Zgotuję im przyjęcie! Janie. .Hultaje wiedzieli. Mdlała. “Córka państwa Earnshaw? Pleciesz! . Robercie?” . Porwać się na sędziego w jego własnym domu. rzeczywiście to ona.. że mnie zaskoczą. mężu. Ale kto to jest ten chłopak? Gdzież ona wynalazła takie towarzystwo? A. Służąca przyniosła miednicę z ciepłą wodą i umyła jej nogi. jakby się w nich odbijał blask jej urody. jako z panienką. Nieszczęsna przygoda wprawiła młodego pana we wściekłość. wepchnął latarnię w rękę i kazał iść. niż tego pragnęłam. pan Linton dał jej szklankę wina. pewnie ją strofowała. któryśmy zabrali ze spiżarni.zauważyła pani.nie gniewaj się. Potem jeszcze osuszyli i rozczesali te jej śliczne włosy. żeby jej przyjść z pomocą. Na domiar złego sam pan Linton zjawił się u nas nazajutrz i takie kazanie wypalił . jak on się wyraża? Że też nasze dzieci to słyszały!” Wtedy znów zacząłem kląć . Nelly? .Jesteś niepoprawny. “W każdym razie niegodziwe chłopaczysko . wyblakłych oczach Lintonów zapalały się słabe błyski. Edgar gapił się z daleka. W niebieskich. a Izabela wysypała jej na kolana cały talerz ciastek. Pani Linton zdjęła z niej okrycie . Przecież oni nie mogą się z nią równać. Pan Hindley posunie się do ostateczności. . Ale zasłony wciąż jeszcze były uchylone z jednej strony. No i zaryglował drzwi. . dodając. nieprawdaż. Ale siedziała spokojnie na kanapie. Moja przepowiednia spełniła się dokładniej. Widziałem. Heathcliff. Gdyby Katarzyna chciała wracać. Była bardzo wesoła. Przyglądali się jej z cielęcym zachwytem.mały Hindus albo amerykański czy hiszpański mieszaniec”. którego jednocześnie szczypała w nos. Nie chciałem iść bez Katy. którego sąsiad nieboszczyk przywiózł z Liverpoolu . niż przypuszczasz odparłam przykrywając go i gasząc światło. Czy zwróciłeś uwagę. a oni jej nie puszczali.nie dba wcale o jej wychowanie religijne i że dziewczynka rośnie zupełnie jak poganka.Ta awantura będzie miała gorsze skutki. Częstowała ciastkami małego pieska i Mruka. dali parę ogromnych pantofli i przysunęli z sofą do ognia. jak kiwała głową. byłbym strzaskał te ich wielkie szyby na milion kawałków. zobaczysz.ten szary fartuch mleczarski. że pan Hindley Earnshaw będzie powiadomiony o moim zachowaniu.Nie ma dla niego miejsca w porządnym domu. ale Robert wywlókł mnie do ogrodu. domyślam się! To pewnie ten znajda. więc zakradłem się znów pod okno. Nelly – więc kazali Robertowi mnie wyprowadzić. Z nią. obchodzono się inaczej niż ze mną. Heathcliff nie dostał wałów. bo siła nie zdałaby się tu na nic. wyleci jak z procy. że Jeśli raz jeden spróbuje odezwać się do naszej panienki. . tylko ostrzeżenie.naszemu dziedzicowi za zaniedbywanie rodziny. Młoda pani zaś postanowiła zaopiekować się szwagierką po jej powrocie do domu i działać przebiegłością raczej niż siłą. że ten wziął to sobie poważnie do serca. Przed przygodą w Drozdowym Gnieździe był już dostatecznie zaniedbany i brudny. spod której ukazała się wspaniała jedwabna sukienka w kratę. wbić ją w dumę. że nazywałam go brudasem i kazałam mu się myć raz na tydzień. jakaś ty piękna! Trudno cię poznać! Wyglądasz teraz jak prawdziwa dama! Izabela Linton nie może się z nią równać. Nasza młoda pani często ją w tym czasie odwiedzała. Chcieli bowiem osądzić.Natura użyczyła Izabeli mniej swych darów – odparła żona. że starała się pięknymi strojami i komplementami. Niełatwo było znaleźć Heathcliffa. które zbiegły się.Ale Katy musi teraz na siebie uważać. ale ledwie śmiała je pogłaskać z obawy. ponieważ umączyłam się przy wypieku świątecznego ciasta. żeby łasząc się nie pobrudziły jej pięknego stroju. Młodzi państwo byli szczególnie ciekawi tego powitania. białe pantalony i lakierki. Toteż zamiast małej rozhukanej dzikuski. Oczy dziewczynki zabłysły radośnie na widok psów. którą wchodząc musiała unieść w obu rękach. Ellen. Mnie pocałowała delikatnie.ROZDZIAŁ SIÓDMY Katy pozostała w Drozdowym Gnieździe przez pięć tygodni. Katy. Tylko ja jedna dbałam o niego o tyle. spod którego wymykały się ciemne kędziory. potargasz loki. prawda. jak zwykle. Brat pomógł jej zejść z konia. zamiast. zajechała na pięknym czarnym kucu dystyngowana osóbka w puszystym bobrowym kołpaczku z piórami. Chłopcy w jego wieku . której trzeba było z pośpiechem ustępować z drogi. Rozpoczęła swe wychowanie od tego. by ją przywitać. Czekaj. kochanie. Franciszko? . ja ci zdejmę czapeczkę. w długiej amazonce. na które Katarzyna była bardzo łasa. bo inaczej znowu nam tutaj zdziczeje. rzucić mi się na szyję. Okrzyk zachwytu wyrwał mu się z ust: . Wreszcie rozejrzała się wokół szukając Heathcliffa. teraz jednak wyglądał dziesięć razy gorzej. Przez ten czas noga jej się wygoiła i zachowanie zmieniło na lepsze.Ależ. Zdjęłam z niej amazonkę. jak dalece dzieci zobojętniały dla siebie i czy uda się je rozdzielić. pomóż panience się rozebrać. aż do Bożego Narodzenia. . .odezwał się łaskawie pan Earnshaw. którego się spodziewał.Nie podam! .zawołał śledząc jej spojrzenie i wyrywając rękę.Nie chciałam z ciebie drwić.Nie pozwolę z siebie drwić! Nie zniosę tego! I byłby uciekł.Nie musisz mnie dotykać . wszystko będzie dobrze. jaki śmieszny i ponury!. Lubię brud . Ale tak mi się pewnie tylko wydaje. . Cóż. jak mi się będzie podobało.Nie ma tu Heathcliffa? . Heathcliff odzyskał mowę. Katy dojrzała wreszcie przyjaciela w jego kryjówce i skoczyła. elegancką panienkę. Nic więc dziwnego. . Heathcliffie. Jeżeli umyjesz twarz i uczeszesz włosy. ukrył się za ławą. że tak dziwnie wyglądasz. wydelikaconych długą bezczynnością i przebywaniem w domu. Ale taki jesteś brudny! Patrzyła zafrasowana na jego ciemne palce w swojej rączce i na sukienkę. . . gdyby go panienka nie przytrzymała mówiąc: .Podaj rękę panience . możesz podejść! . Heathcliff.Wolno ci to zrobić raz . jakiś ty czarny i nastroszony. zapomniałeś o mnie? Pytanie było uzasadnione. . . twarz jego i ręce po prostu lepiły się od brudu.Możesz przywitać się z panienką jak reszta służby. . Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.wyjątkowo.odpowiedział. gdyż Heathcliff stał posępny jak noc. Nagle cofnęła się ze śmiechem. od trzech miesięcy nie czyszczonym ubraniu i gęstej zmierzwionej czuprynie. W jednej chwili ucałowała go w policzki z siedem czy osiem razy. rad z onieśmielenia chłopaka i z jego odrażającego wyglądu.zawołał pan Hindley. oj.Oj. że ujrzawszy strojną. wstyd i duma nie pozwoliły mu uczynić najmniejszego ruchu.zapytała Katarzyna zdejmując rękawiczki z białych rączek.rzadko zdradzają naturalne upodobanie do wody i mydła.. .Będę tak brudny.. Podaj mi przynajmniej rękę. która pewnie ucierpiała przy tym zetknięciu. by go uściskać. Toteż nie mówiąc już o zabłoconym. bo przywykłam do Edgara i Izabeli. zamiast godnego siebie kocmołucha. Czemu się dąsasz? To wszystko dlatego. zakurzonym. jak mnie zawsze chwalił. . prawie świeckie pieśni. a nade wszystko czyściutko zamiecioną i wyszorowaną posadzkę. nazywał dzielną dziewczyną i wsuwał mi do ręki gwiazdkowego szylinga. zanim panienka przyjdzie. jak to stary pan Earnshaw przychodził tutaj. Obsłużywszy panienkę wsadziłam ciasto do pieca. jak przystało w Wilię Bożego Narodzenia. tacę ze srebrnymi kuflami przygotowanymi do grzanego piwa na kolację. sobie przy kominku i gadać aż do wieczora. dlaczego jej słowa tak go rozzłościły. Myślałam sobie o jego przywiązaniu do Heathcliffa i obawie. Czułam mocne korzenne zapachy. podziwiałam lśniące naczynia. Cieszyłam się w duchu każdym przedmiotem i wspominałam. która nie mogła pojąć.rzekłam. napaliłam porządnie w pokoju i w kuchni. że jej pieszczoszki nie zetkną się z tym “źle wychowanym chłopakiem”. . Państwo pokazywali panience różne ładne drobiazgi.i będę brudny! Wypadł z pokoju wśród śmiechu obojga państwa. . który zrzędził. wstałam więc i poszłam go szukać na podwórzu. a Józef siedzi na górze. że rozsądniej będzie starać się mu pomóc w niedoli niż wylewać nad nim łzy. nakryłam do stołu i zaczęłam śpiewać kolędy. zejdzie z pół . Pani Linton przyjęła zaproszenie pod warunkiem. Heathcliff dalej robił swoje. to ci pomogę ładnie się ubrać. Uderzyła mnie myśl.Idziesz czy nie? Dostaniecie po placuszku. nie zwracając uwagi na Józefa. Musiałam więc siedzieć sama. tak mi się na płacz zbierało. rozmyślałam nad obecnym położeniem biedaka i aż przestałam śpiewać. Nawet nie odwrócił głowy. ku wielkiemu zmartwieniu Katarzyny. że wybieram wesołe. kiedy wszystko już było uporządkowane. Nim cię oporządzę. Rodzeństwo miało przybyć z wizytą następnego dnia. Był w stajni. że po jego śmierci będzie chłopcu źle. której poświęciłam szczególnie dużo starań. Będziecie mogli posiedzieć. Głaskał nowego kuca o lśniącej sierści i karmił konie jak zwykle. Sam wyniósł się na pacierze do swego pokoiku.W kuchni jest tak przyjemnie. które miała ofiarować młodym Lintonom w dowód wdzięczności za ich uprzejmość.Pośpieszcie . Pośpiesz się. polerowany zegar przybrany ostrokrzewem. Dumni ludzie ściągają na siebie wielkie zmartwienia. i miałem więcej powodów do łez niż ona. jako poczęstunek dla dobrych duchów. że piękny strój zamienił ją w obcą osobę. to przeproś ją. a potem milczący i ponury poszedł prosto do swojej izdebki. Rano Heathcliff wstał wcześnie i ponieważ było święto. i poszła. że.zapytał poważnie. . ukradnę chwilkę czasu i tak cię oporządzę. szczerze. Idź na górę. gdy się dowiedziała. A teraz.Nelly. gdy przyjdzie. żeby pogadać ze swym starym druhem. Wrócił dopiero wtedy. a nie tak. mój kochany. jakbyś myślał. Czekałam pięć minut. .godziny.. Kręcił się koło mnie przez jakiś czas. Katarzyna zjadła kolację razem z braterstwem. . Już pewnie żałuje. ale nie było go.. Heathcliff grzebał się z robotą do dziewiątej. że jej zazdrościsz tego. ubierz mnie porządnie! Będę grzeczny! .. żeby iść spać z pychą w sercu i z pustką w brzuchu. Myślałby kto. pocałuj ją i powiedz. że jej przykro? . gdy państwo udali się do kościoła. tylko zrób to serdecznie. lecz nie otrzymawszy odpowiedzi odeszłam. Tyle miała przygotowań do przyjęcia nowych przyjaciół. ale z pewnością wyższy i dwa razy szerszy w ramionach. wreszcie zdobył się na odwagę i krzyknął: . że dziś rano znowu cię nie było. co mu właściwie jest.Ja też płakałem wczoraj. A jeżeli ci wstyd twej obraźliwości. Jesteś młodszy od niego. że wróciła. Przyszła raz do kuchni. co powiedzieć. On miałby zazdrościć Katarzynie? Tego nie pojmował.Najwyższy czas. ech. Panienka siedziała do późna. .Tak. że o nią więcej dbają niż o ciebie. chociaż muszę się zwijać z obiadem. I zresztą tak jest naprawdę. Post i rozmyślanie poprawiły mu humor. ale zrozumiał. sam najlepiej wiesz. wyniósł się ze swymi dąsami na wrzosowisko.Czy mówiła. że Edgar Linton będzie wyglądał przy tobie jak pajac. Powaliłbyś go jak nic. Jak ci się zdaje? . więc zapytała tylko. a ja z Józefem.. Zmartwiłeś Katarzynę.Płakała. Miałeś powód. urozmaicając nasz posiłek ostrymi odpowiedziami na jego wymyślania. Ciasto i ser Heathcliff a pozostały na stole przez całą noc. że mógł ją zasmucić. .trząść się przed pięścią wiejskiego chłopaka i siedzieć w domu przez cały dzień. co to nigdy nie patrzą śmiało.dodałam .Dobre serce upiększy twoją twarz. a moi państwo zsiadają z koni. i te szatańskie. ale to nic nie pomaga. anielskie oczy. pozawijane w futra i płaszcze. że jesteś wcale przystojny? Bo mnie się podobasz. Pozbądź się spojrzenia złego kundla. Nagle rozmowę naszą przerwał turkot kół toczących się drogą. opadają w dół. to i tak ani nie będzie przez to brzydszy. mój chłopcze. Heathcliff skoczył do okna. ja do drzwi. .westchnął . Widzisz te dwie bruzdy między oczami. Żałuję. a matka indyjską królewną i każde z nich mogłoby za swój tygodniowy dochód kupić Wichrowe Wzgórza razem z Drozdowym Gniazdem.I tak jak on wołać mamę na każdym kroku . . może twój ojciec był cesarzem chińskim. jakby wiedział. powiedz mi. niewinne. Kto wie. a Heathcliff rozpogadzał się stopniowo i nabierał prawie wesołego wyglądu. A teraz. nawet jeśli będziesz całkiem czarny. jak rodzeństwo Lintonów. Heathcliffie. że należą mu się kopniaki. otwarcie. jakim on będzie. gdy deszcz pada. który patrzy tak. a jednak nienawidzi za to kopiącego i całego świata. Nelly . czego powinieneś pragnąć. jakby były szpiegami diabelskimi? Staraj się wygładzić te starcze zmarszczki i patrzeć ludziom w oczy szczerze.Ach. po czym znów się zachmurzył. które widzą przyjaciół wszędzie tam. powinienem żałować. ubierać się i zachowywać tak dobrze jak on i być kiedyś takim bogaczem. wysiada z powozu. głęboko osadzone czarne ślepia. A ciebie porwali źli żeglarze i przywieźli do Anglii. czy nie uważasz.Innymi słowy. Niewielkie masz wymagania. Chciałbym mieć takie jasne włosy i białą skórę. nie przyćmione podejrzliwością i zwątpieniem. A złość oszpeca i zohydza najpiękniejsze oblicza. co zamiast wznosić się łukiem. gdzie nie spodziewają się wrogów. I tak gadałam dalej. skorośmy się już umyli. uczesali i przestali dąsać. ani ja ładniejszy. to ci pokażę. a potem na podwórzu. . Zdążyłam zobaczyć. Niech te czarcie ślepia zmienią się w ufne. że nie mam niebieskich oczu Edgara i jego gładkiego czoła. tylko zerkają spode łba. takie. bo zimą . te gęste brwi.Heathcliffi rozjaśnił się na chwilę.choćbym go powalił dwadzieścia razy. Chodź do lustra. Wyglądasz jak książę w przebraniu. I tak są dość długie . dopóki się obiad nie skończy. Popsułeś sobie wizytę. Pan Earnshaw chwycił winowajcę i zaciągnął do izdebki. jak ci je wydłużę! .pierwszą rzecz. Katarzyna pochwyciła dzieci za ręce. proszę pana . .i cisnął go w twarz gościowi. tak jak i nam. wypchnął go z powrotem i rozkazał gniewnie Józefowi. jak końska grzywa! Słowa te wypowiedziane były bez obraźliwych zamiarów. a myślę. Edgar podniósł lament. w chwili gdy otwierał drzwi z kuchni. on dostanie baty.on nic nie ruszy.odezwał się od drzwi głos małego Lintona. bo wrócił cały czerwony i zadyszany. to wepchnie palce do ciasta i zacznie kraść owoce”. bo jej było wstyd tego wszystkiego. żeby “nie wpuszczał chłopaka do pokoju i posłał go do izdebki na poddaszu. jaka mu wpadła pod rękę . a ja . który prędko zaróżowił ich blade twarzyczki. a Katy stała zmieszana. Edgarze .często jeździli konno do kościoła. . że sam sobie winien. bo jeżeli zostanie na chwilę sam. który sprowadził na miejsce zajścia Izabelę i Katarzynę.Nie. włóczęgo! Patrzcie go! Będzie udawał fircyka! Niech cię tylko złapię za te eleganckie kędziory. jednocześnie Hindley otwierał te same drzwi z drugiej strony.Należy mu się' porcja batów.Zabieraj się stąd. a może pod wpływem przyrzeczenia danego pani Linton. Niech go tylko przyłapię na dole przed zmierzchem! .strofowała panicza. .krzyknął Hindley. Posłuchał chętnie. ale jak na złość. . Wzięłam ścierkę i nie bez złości otarłam Edgarowi usta i nos.Był rozdrażniony. żeby wyszedł do gości i okazał im swój towarzyski nastrój. zobaczysz. Spotkali się i dziedzic. . musiał mu sprawić ciężkie lanie. że chce do domu. Izabela płakała. którego już wtedy zdawał się nienawidzić jako rywala.nie mogłam się powstrzymać od odpowiedzi . że go widzi czystego i wesołego. Namawiałam Heathcliffa. że należy mu się porcja łakoci. wprowadziła je do domu i posadziła przed ogniem. Porwał garnek z gorącym sosem jabłecznym . dogadując mu.Nie powinieneś się był do niego odzywać. Że też go głowa nie boli! Spadają mu aż na oczy. zirytowany. ale gwałtowne usposobienie Heathcliffa nie mogło znieść nawet pozorów obelgi ze strony chłopca. Na drugi raz. – Nie zabił cię przecież. . puzon. waltornie i kontrabas. Będziesz miał lepszy apetyt. Obchodzą oni w Boże Narodzenie wszystkie lepsze domy. Nie myślałam. Stojąc za jej krzesłem patrzyłam z bólem serca. Po . Mnie kazano go zastąpić. że jest tak samolubna. Wśród zabawy zapomnieliśmy o wszelkich smutkach. Zrozumiałam. Smakowita uczta przywróciła towarzystwu równowagę ducha.Nie zaczepiałem go! . Byli głodni po przejażdżce i szybko się pocieszyli. fagoty.że głowiła się.nie znoszę. i nie odezwałem się. Przyszła kapela z Gimmerton złożona z piętnastu ludzi i zrobiło się jeszcze weselej. aż mi się gorąco zrobiło. Katarzyna podniosła kęs do ust. Wieczorem były tańce. Brat mój już idzie. “Nieczułe dziecko .odparła pogardliwie Katarzyna. oczywiście za odpowiednią zapłatą. wymierzaj sobie sprawiedliwość własnymi pięściami. Była to dla nas wielka przyjemność. Nie rób wielkiego zamieszania. klarnety. A więc nie była nieczuła. zarumieniła się i łzy trysnęły jej z oczu.zawołał Hindley wpadając do pokoju.Jak łatwo zapomina o cierpieniach dawnego towarzysza zabaw”. Iza! Czy i ciebie ktoś skrzywdził? . odłożyła z powrotem. . jak by się wymknąć i zajrzeć do Heathcliffa. żeby ukryć wzruszenie. że przez cały czas cierpiała czyśćcowe męki. Upuściwszy widelec dała pośpiesznie nurka pod obrus. Prócz śpiewaków była trąbka. .zaszlochał. Rozprawiłem się z łotrzykiem. że się do niego nie odezwę ani słowem.Siadać. pani zabawiała młodych gości wesołą rozmową. Dlaczegoś go zaczepił. . to nie becz . dzieci. odkryłam to. jak Katarzyna z suchymi oczyma i obojętną miną obkrawa mięso z gęsich skrzydełek. Katy błagała o zwolnienie Heathcliffa. lecz prośby jej pozostały daremne. . gdy go biją. gdym próbowała zanieść mu po cichu trochę jedzenia. mój chłopcze. którego pan zamknął na klucz.No.pomyślałam. siadać! . Pan Earnshaw nakrajał obficie mięsa. Cicho bądź! Uspokój się. gdyż nikomu właściwie nic złego się nie stało. gdyż Izabela nie miała tancerza.Obiecałem mamie. Edgarze? Panicz wyrwał mi się i otarł twarz do sucha muślinową chusteczką. Nie będę mogła przełknąć obiadu. toteż śpiewali długo. Kiedy wreszcie wróciła. ale weszła jeszcze wyżej. .. Żebym tylko wiedział. wlazłam na drabinę. Jak małpka wydostała się na dach przez okienko i spuściła się do Heathcliffa przez drugie. bym sobie to wszystko mógł ułożyć. jak długo będę czekał. Mam nadzieję. że muzyka na dole cichnie. Zawołała. że nie zamierzam popierać ich psot. Nie przeszkadzałam biedactwom. lecz wołała tak długo. zgodziłam się tym razem pomóc im oszukać pana Hindleya. byle w końcu dopiąć swego. a muzykanci idą na poczęstunek. Powiedziałam.Zastanawiam się. że zamknięto drzwi nie zauważywszy naszej nieobecności. Katarzyna podzielała upodobania brata. że najprzyjemniej jest słuchać ze szczytu schodów.Nie. odpowiedział z całą powagą: . Poszłam za nią. ale wiedząc. natomiast usłyszałam jej głos wewnątrz izdebki. Czuł się źle. Na pytanie. Postawiłam koło ognia stołek z obfitym. Nie dbam o to. jak mam odpłacić za to Hindleyowi. Siedział z łokciami na kolanach i brodą wspartą na dłoniach. zdążę się z nim porachować. aż na poddasze. Katarzyna nie zatrzymała się na szczycie schodów. że nim umrze. Myśląc o tym nie czuję bólu.. twierdziła jednak. jak to zrobić! Zostaw mnie w spokoju. Pan Earnshaw przepadał za muzyką i śpiewem. Bóg nie miałby z tego takiej uciechy jak ja.słuchać tych naszych “psalmów diabelskich”. Nalegała. pogrążony w niemej zadumie. Zeszedł więc na dół. i w pewnej chwili wymknęła się po ciemku na górę. żebym go wzięła ze sobą do kuchni. Początkowo milczał uporczywie. gdzie zamknięty był Heathcliff. gdyż Józef poszedł do sąsiada nie mogąc . chłopcze. Z trudem udało mi się wywabić ją stamtąd. My powinniśmy przebaczać! . Wszystkie moje próby rozweselenia go nie zdały się na nic. Karanie złych ludzi należy do Boga.Wstydź się.jak twierdził . . Heathcliff wyszedł za nią. dopiero gdy mi się wydało. aż wreszcie dał się namówić i zaczęli porozumiewać się poprzez deski. smacznym posiłkiem. że więzień od wczorajszego obiadu nie miał nic w ustach. aby ostrzec dzieci. nie miał apetytu. Nie znalazłam Katy pod drzwiami. o czym myśli. Na dole było tak tłoczno.odśpiewaniu tradycyjnych kolęd uraczyli nas przyśpiewkami i piosenkami. nie zastanowiłam się. Słucham z wielkim zainteresowaniem. za nic się na to nie zgodzę! Zna pani na pewno taki nastrój. może kłaść się spać o pierwszej lub drugiej. Nie mam zwyczaju kłaść się przed północą. . . .Nie.. Marnuje pan najlepsze godziny dnia.. .Nie powinien pan leżeć do dziesiątej. . co może pana zaciekawić.Ale. Bardzo mnie ciekawią ci wszyscy ludzie. tak się tym przejmuje. ja jednak czułem. jeżeli jedno uszko zostanie pominięte. pani Dean! . jak lubię. ale. Kto leży do dziesiątej. proszę pana. że jest poważnie zirytowany. Dalszy ciąg musi być taki sam. panie Lockwood. A jednak większe lub mniejsze zainteresowanie nie zależy jedynie od sytuacji . ten często nie odrobi i drugiej. Pozwoli pan.Mniejsza o to. W tym czasie pani Earnshaw. żeby odłożyć szycie. że te opowieści nie mogą pana bawić. niech pani siada. kiedy człowiek.Niech pani posiedzi jeszcze z pół godziny.To nic. z punktu widzenia mieszkańców więzienia i chałupy. .zawołałem. Wstyd mi. Ludzie tutejsi w stosunku do mieszczuchów mają taką samą wyższość. . mogłabym opowiedzieć w kilku słowach.Dochodzi jedenasta. o których pani mówi.Przeciwnie.Miejmy nadzieję. jaką ma pająk w więzieniu nad pająkiem w wiejskiej chałupie. Właśnie taki mnie ogarnął. pani Dean. Gospodyni wstała. Wspaniale pani opowiada o tym wszystkim. że opuszczę trzy lata. tak właśnie. nieznośnie czynny. Proszę wiec opowiadać z wszelkimi szczegółami. siedząc samotnie i przyglądając się kotce liżącej na dywaniku swoje małe. . że nie jestem w stanie ruszyć się od kominka i że wcale nie jestem śpiący. Kto do dziesiątej nie odrobi pierwszej połowy dziennej roboty. Przepowiadam sobie co najmniej silne przeziębienie. wszystko. . nie.To okropnie leniwy nastrój. Czas do łóżka! Całe dzieje Heathcliffa. Pański kleik wystygł i jest pan już śpiący. że tak źle nie będzie. Jutro zamierzam przedłużyć noc aż do południa. że tak się rozgadałam.. do roku 1778. W braku sposobności do trwonienia życia na głupstwa musiała pani rozwijać swoje zdolności umysłowe. Miejski zaś tryb życia .Przepraszam. ale nie dlatego. Zamiast przeskoczyć trzy lata. ale i te potrafię odróżnić. Po córce biednych ludzi nie mógłby się pan więcej spodziewać. nieco zdziwiona moim przemówieniem. widzę wciąż jedne i te same twarze i kręcę się w kole jednakowych zdarzeń. ale pani sama. mniej są wrażliwi na powierzchowne zmiany i zewnętrzne błahostki. w jakim która jest języku. Z wyjątkiem nielicznych.obserwatora.E. że uważam siebie za niewiastę poważną i całkiem do rzeczy. A byłem już przekonany. trzeba nas tylko poznać . droga pani Dean. Wydaje mi się. co z jednej potrawy. Wiejski rodzaj życia można by przyrównać do głodnego człowieka skupiającego cały apetyt na jedynej podanej mu potrawie i oceniającego ją należycie. Jestem przekonany. Jeżeli jednak mam dalej ciągnąć mą opowieść. jest uderzającym dowodem czegoś wręcz przeciwnego.już blisko dwadzieścia trzy . bardziej zamknięci w sobie. Przeszłam twardą szkołę życia i to nauczyło mnie mądrości. Pani Dean roześmiała się. jakie zwykło się łączyć z pojęciem waszego stanu. Nie ma w tej bibliotece książki. że tutaj można by prawie pokochać życie. przejdziemy do następnego roku. drobnych prowincjonalizmów mowa pani nie posiada żadnych cech. ale każde danie pozostawi w jego pamięci zaledwie drobne wspomnienia. Prócz greckich. więcej. Ludzie tutejsi naprawdę żyją jakoś poważniej. znacznie więcej niż ogół służby domowej. panie Lockwood. . Było to w lecie .Pewnie.zauważyła gospodyni. łacińskich i francuskich. Z całej tej uczty człowiek wydobyć może tyle samo przyjemności. Czytałam też niemało. zaraz. . to zaczynajmy lata temu. niż pan sobie wyobraża. że myśli pani dużo. do której bym nie zajrzała i czegoś się z niej nie nauczyła. że żadna miłość nie może trwać dłużej niż rok. że przez cały boży rok żyję na wzgórzach.to stół zastawiony przez francuskich kucharzy. . tacy sami jesteśmy jak i inni. . jak mówił do pana. . Nelly. Chciałabym być na twoim miejscu. ale nie uważałam. Będziesz karmiła je mlekiem i cukrem. . byłem przekonany.A pan co na to? . że długo nie pociągnie. Aż się rozpromienił z radości. choć bolałam głęboko nad Hindleyem. Wołała na mnie już z daleka. bo chciałam zobaczyć malutkiego. sam widok dziecka postawiłby mnie na nogi. Przejęta tak samo jak ona. że żona zdążyła obdarzyć cię synem. Akuszerka przyniosła dzieciątko panu do pokoju. że ta zima prawdopodobnie ją dobije. . Straciła głowę z radości. jakie widziałam w życiu I Ale doktor powiada. Nie wyobrażałam sobie. pobiegłam do domu. jakby się spodziewała oglądać syna dorosłym człowiekiem. Zresztą nie trzeba się było żenić z takim chuchrem”. bo po śmierci pani dziecko będzie jak twoje. Byłam wściekła na niego za to gadanie.Czy naprawdę taka chora? . ostatni ze starego rodu Earnshaw. Muszę pana uprzedzić. Rzuciłam grabie i zawiązałam czepek.dyszała.O! taki wielki chłopak! .Earnshaw. Na to nie ma rady. że pani nie będzie żyła. że teraz nic już nie utrzyma jej przy życiu i że nie dociągnie do zimy. Mówi. Człowiek ten miał miejsce w sercu tylko na dwa bożyszcza: siebie samego i uwielbianą ślepo żonę.Zdaje się. Gdy przyjechała. ale trzyma się dzielnie. opiekowała się nim dniem i nocą. a tu idzie ten stary kruk i powiada: . .ROZDZIAŁ ÓSMY W piękny czerwcowy dzień urodził się pierwszy mój wychowanek. bo też chłopiec to istne cudo! Pewna jestem. że zaklął. . żeby czym prędzej podziwiać je na własne oczy. jak zniesie tę stratę. że od wielu miesięcy chorowała na suchoty. że na jej miejscu nie umarłabym.Zdaje się.zapytałam. Musisz zaraz iść do domu.. że tak. Słyszałam. która nam zwykle przynosiła śniadanie. I mówi tak.I znowu zaczęła opisywać dziecko z zachwytem. Grabiliśmy siano na odległej łące. Choćby doktor Kenneth wygadywał nie wiem co. Będziesz niańczyła niemowlę. dziękuj pan Bogu. Nie przejmuj się pan zanadto. gdy przybiegła dziewczyna. .Najładniejsze dziecko. tym razem o godzinę wcześniej niż zwykle. Doktor mówi. Puls ma tak równy jak ja. że mu to przyrzekam. Powiedz. Rozpaczał okropnie. Za tydzień będzie zdrowa. nie pytał o nic więcej.. zarzuciła mu ręce na szyję. Służba nie mogła znieść jego tyranii i niecnego prowadzenia się. Za to klął i złorzeczył Bogu i ludziom. ale już przeszła. którzy lamentują i okazują swoje cierpienie.uśmiechnął się radośnie. a on dwa razy z płaczem wyszedł z pokoju. że. Nell .Już prawie biega. Na ostrzeżenie Kennetha. porwał ją atak kaszlu. ja się prawie nie odzywałam.Stał zapytałam: w drzwiach frontowych. Powtórzyłam pani polecenie męża. ba! zaciekle. że zdrowie jej wyraźnie poprawia się z każdym dniem. gdy wsparta na jego ramieniu zapowiadała. A powinna. Jak przewidziała służąca. że powinna leżeć spokojnie. . . Biedne stworzenie! Jeszcze na parę dni przed śmiercią wesołość nie opuszczała jej ani na chwilę.. byle dziecko było zdrowe i nie płakało. Odszedłem od niej. Czy idziesz na górę? Powiedz jej. To była gorączka. jeżeli przyrzeknie. nie potrzebuje pańskiej opieki. Odpowiedziała wesoło: .. . Kenneth mówi.. Była w świetnym humorze.A pani? .. opieka nad maleńkim Haretonem mnie całkowicie przypadła w udziale.Ellen. twarz jej zmieniła się raptownie. że nie powie ani słowa.Jak malutki? . Ale to nie znaczy. bo mówiła bez przerwy. że lekarstwa już nie pomagają i że nie chciałby narażać go na dalsze zbyteczne wydatki. Ale pewnej nocy. Nie płakał i nie modlił się. że nie wolno śmiać mi się z niego. A przy tym hulał.Nic jej nie jest. odparł ostro: . .odważyłam się zapytać. że pewnie nazajutrz wstanie. Ale nie należał do ludzi. Po chwili już nie żyła. że nie będę nic mówiła.Obejdzie się bez pańskich usług! Żona zdrowa. Mąż uniósł ją w ramionach.. a ona zdawała się mu wierzyć. Wchodząc . a policzki chłodne. . To samo opowiadał żonie.przerwał mi i aż poczerwieniał. A mąż twierdził uparcie. Ojciec. Nigdy nie miała suchot. że przyjdę.Niech go wszyscy diabli! . gdyśmy nadbiegły. Odchodzili jedno po drugim. Cóż. Oto jego portret nad kominkiem. Dawniej wisiał z jednej strony. Naprawdę mogło się wydawać. a portret jego żony z drugiej. nie zdołał wkraść się w jej serce równie głęboko. wielkie oczy miały wyraz powagi. że gdy minęło jej dzieciństwo. Trudno opisać. nie mogły dobrze wpływać na Katarzynę i Heathcliffa. Przyznam się. Piękny to był człowiek. było mi łatwiej niż obcym wybaczać mu jego postępowanie. a po drugie. jako siostrze mlecznej Hindleya. Józef został. Pani Dean podniosła świecę. jak on . że jej portret zabrano. A poza tym miał okazję do gromienia grzeszników. mimo wszystkich swych zalet. Ale nie brała mi tego za złe. przyjeżdżał on do panny Katarzyny. jak mniej więcej wówczas wyglądała. a młody Linton.Zostałam wreszcie tylko ja i Józef. wyniosłą istotę. Dla niego był tak nieludzki. niesłychanie podobna do twarzy młodej pani z Wichrowych Wzgórz. że Heathcliffa w tym czasie opętało. Heathcliff stale był w jej łaskach. Umiała być nadzwyczajnie wierną starym przyjaźniom. Zdumiewałem się tylko. że Katarzyna Earnshaw mogła dla tego człowieka zapomnieć o swoim pierwszym przyjacielu. bo byłby pan zobaczył. bardziej ponury i okrutny. starając się ukrócić jej arogancję. jakie piekło mieliśmy wówczas w domu! Pastor przestał nas odwiedzać i pomału zrywali z nami wszyscy porządni ludzie. to musiałby się zamienić w szatana. Niech pan spojrzy. postać wydawała się aż nazbyt wdzięczna. Nikt inny nie mógł się z nią równać. Nie dziwiłem się. przestałam ją lubić. tylko bardziej myśląca i sympatyczniejsza w wyrazie. Ja nie miałam serca opuścić dziecka. że choćby chłopak był święty. On był moim ostatnim panem. Radował się widząc ostateczny upadek Hindleya i z dnia na dzień stawał się dzikszy.jeżeli umysł jego . żeby trzymać w garści dzierżawców i ludzi w polu. Jasne włosy opadały w puklach na skronie. jaką się otaczał. Szkoda. co uważał za swoje powołanie. Wyjątkiem był Edgar Linton. Z mroku wyjrzała delikatna męska twarz. która ukończywszy lat piętnaście stała się królową całej okolicy. Narażałam się jej nieraz. kiedy wyrosła na upartą. Hulaszcze życie pana i kompania. Zdaje się. wyglądał jeszcze piękniej. starał się go nie obrażać. bo była ogromnie ambitna. A przecież przyjmowaliśmy Edgara z największymi względami. stała się mimo woli dwulicowa. nie mając zamiaru oszukiwać nikogo. nie mogłaby udawać. Reputacja Hindleya przerażała go: unikał spotkań z nim.mógł zakochać się w takiej dziewczynie. Była naturalna i nigdy nie bawiła się w kokietkę. na jakie było nas stać. jaką przedstawiła mi gospodyni. A gdyby Linton okazał przybłędzie niechęć i odrazę. w którym ją traktowano z największą uprzejmością. ale we własnym domu. toteż wolała. Brakowało mu fantazji. . Sam pan. tak jak to czyniła w nieobecności sąsiada. ale przeciwnie. należało jej raczej życzyć. aby pod wpływem udręczeń nauczyła się pokory.zauważyłem. gdyby Heathcliff wyrażał się wzgardliwie o Edgarze. by dać się poznać ze złej strony. zostałyby wydrwione.Bardzo miły portret . Bardzo jej te podboje pochlebiały. które na próżno starała się ukryć przede mną w obawie przed moimi drwinami. Uśmiałam się nieraz z trudności i niezliczonych kłopotów. Edgar rzadko odważał się złożyć otwarcie wizytę w Wichrowych Wzgórzach. . podbiła bezwiednie starszych państwa wrodzoną serdecznością. W końcu przemogła się i przyszła mi się zwierzyć. gdzie grzeczność i delikatność nie tylko nie przyniosłyby jej uznania. że zamiast współczuć. Jeśli nie mógł być uprzejmy. i wstydząc się być niegrzeczną w domu. że Katarzyna nie była zadowolona z wizyt wielbiciela. Może pan mnie posądzi o złe serce. oczarowała Izabelę i zdobyła duszę i serce jej brata. że nic sobie nie robi z poniżania jej towarzysza dziecinnych zabaw. ale moja panienka miała w sobie tyle pychy. Tam gdzie Heathclłffa nazywano “ordynarnym zbójem” i “brutalem”. Nie miała tam żadnych pokus. nie mogłaby mu przytakiwać. nie zadawała sobie żadnego przymusu poskramiania swej nieokiełzanej natury. aby jej dwaj przyjaciele w ogóle nie spotykali się ze sobą. to jego zwykły wyraz twarzy.Czy podobny? . schodził mu z oczu. . wystrzegała się jego złych manier. Katarzyna utrzymywała znajomość z Lintonami od czasu swego pięciotygodniowego pobytu w ich domu.odpowiadał powierzchowności .O tak! Gdy był ożywiony. domyślając się celu jego wizyt. Wciąż jeszcze byli z Katarzyną nierozłączni . Dał za wygraną całkowicie i nie można go już było skłonić do żadnych dalszych prób kształcenia się. jakby uważał. Dziś wygląda zupełnie inaczej.Więc czemu włożyłaś jedwabną sukienkę? Chyba nie spodziewasz się gości? . zawiadomiła w jakiś sposób Edgara o nieobecności brata. twarz nabrała odpychającego wyrazu. Jego powściągliwe usposobienie przerodziło się w maniacką prawie gburowatość i mrukliwość. że będzie w domu sama.Nie.wyjąkała. że musi z konieczności spaść poniżej swego dawnego poziomu. Tego popołudnia wszedł do domu oznajmiając. Chód stał się ciężki.Katy . z czego skorzystał Heathcliff. Nie przewidziała ona jego zamiaru porzucenia pracy i przypuszczając. żeby sobie urządzić wakacje. wpojone mu przez starego pana Earnshaw. co mu dało wychowanie w dzieciństwie. . Deszcz pada. Miał wtedy mniej więcej szesnaście lat. choć cichemu żalowi. . że nie będzie już dziś pracował. niedbały. wreszcie dał za wygraną ku swemu wielkiemu. Ale już nie mówił jej o swoim przywiązaniu i uchylał się gniewnie i nieufnie od jej dziewczęcych czułości. widział bowiem. Wygląd zewnętrzny chłopca szedł w parze z upadkiem jego aspiracji.w czasie jego pracy i w rzadkich chwilach wypoczynku.Prócz mnie bowiem nie miała nikogo. którzy go znali. tak marne miał o sobie wyobrażenie. Stroiła się na jego przyjęcie.Ale ty powinieneś . rozwiało się bez śladu. Sprawiało mu dziką przyjemność budzić odrazę w tych nielicznych. Przez dłuższy czas usiłował dorównać Katarzynie w nauce. zamiast starać się o ich szacunek.zapytał Heathcliff . a dziecinne poczucie wyższości. że są niezasłużone.jesteś dziś zajęta? Czy się gdzieś wybierasz? . ale mimo niebrzydkich rysów i wrodzonej inteligencji wywoływał fizycznie i duchowo wrażenie odpychające. komu mogłaby zaufać.Nie wiem nic o żadnych gościach . . Pewnego popołudnia pan Hindley poszedł gdzieś. W owym jednak czasie stracił wszystko to. Bezustanna ciężka praca od wczesnego ranka do późnego wieczora zabiła w nim dawną chęć do nauki i upodobanie do książek. Właśnie pomagałam panience przy toalecie. Żeby ci pokazać.Czy zawsze mam siedzieć tylko z tobą? .Dziś już nie będę pracował. że już poszedłeś. wiszącą koło okna. Ale nie.. na nic. . Na cóż to? . – Nie wypraszaj mnie dla tych twoich głupich. że jesteś zajęta . . nie dowie się! To mówiąc rozsiadł się przed ogniem. Będzie zajęty do zmroku. .parsknęła....Józef może naskarżyć. które darowałaś mnie. Spójrz tylko na kalendarz na ścianie. .Zupełnie mi roztrzepałaś loki! Dosyć! Możesz iść! Na co chcesz się skarżyć. . . marnych przyjaciół.O. Myślałam. Wreszcie rzekła: ..Józef ładuje wapno i jest daleko od domu..Niech Ellen powie. .pytała coraz bardziej zdenerwowana. naraziłbyś się niepotrzebnie na przykrość. Katarzyna zastanawiała się ze zmarszczonymi brwiami nad wyjściem z trudnego położenia. Zostanę z tobą. . . Pada.upierał się. Lepiej idź. co?. że oni.odparł chłopiec. . .Nigdy mi nie mówiłaś.tu niechętnie potrząsnęła głową wyrywając włosy z moich rąk.być teraz w polu. Katarzyna popatrzyła na niego z niepokojem. .Izabela i Edgar Linton zapowiedzieli się na dzisiaj. Czasami miałbym ochotę poskarżyć się.Hindley rzadko nas uwalnia od swojej przeklętej obecności . więc chyba nie przyjadą. że ja się zastanawiam. . Heathcliffie? .. które spędziłaś z Lintonami. Czy widzisz? Znaczyłem każdy dzień.. Nelly! . Och.zawołał chłopiec głęboko wzburzony. że za mało rozmawiam i że nie lubisz mego towarzystwa! .. Obiad skończył się godzinę temu.Pokazał kartę w ramce. Ale jeżeliby przyjechali.Cóż to za przyjemność? O czym z tobą można rozmawiać? Taką samą rozmowę czy zabawę mogłabym mieć z niemową albo noworodkiem. a kropkami te. Minutę trwało milczenie.Jakiś ty głupi! Ja się nad tym wcale nie zastanawiam .Krzyżykami oznaczone są wieczory. .Że oni.. zawołała gwałtownie.Co tam robisz. . Sprzeczka z Heathcliffem wytrąciła ją z równowagi. w którym są goście. a drugi wchodził.Przykro mi. A poza tym zadała mi okropny ból. Różnica była taka. żyzną doliną.odrzekłam i dalej pilnie robiłam swoje.Bynajmniej . Dobrze się złożyło dzisiaj. w głębi pokoju. . wyrwała mi ścierkę z ręki. że Edgar tego nie zauważy. potem dało się słyszeć delikatne pukanie i wszedł Edgar Linton.Pan nie cierpi porządkowania w swojej obecności. że pana nie ma w domu odpowiedziałam na głos. Heathcliff wstał.zapytał rzucając spojrzenie w moją stronę. zadzwoniły podkowy na bruku podwórza. Katarzyna w przekonaniu. lecz nim zdążył dobitniej wyrazić swoje uczucia. ale cóż począć? . Zerwałam .) Podeszła do mnie od tyłu i rzuciła w ucho ostrym szeptem: .niespodziewanego zaproszenia. że jej nie lubiłam i że sprawiało mi przyjemność utrzeć jej nosa przy sposobności. panienko. Jestem pewna.Wynoś się razem ze swoimi ścierkami! Służba nie robi porządków w pokoju.Ale ja nie cierpię porządkowania w mojej obecności . . panie Lockwood. przy czym silnie i boleśnie uszczypnęła mnie w ramię. Mówił cicho. .(Pan Hindley nakazał mi nie pozostawiać ich nigdy samych. Zaczęłam właśnie wycierać talerze i porządkować szuflady w kredensie. cały rozpromieniony musiało z powodu uderzyć . Nelly? . . .Czy nie za wcześnie przybywam? . .odparła Katarzyna. łagodnie i wymawiał słowa tak samo jak pan. jak między górzystym pustkowiem pokrytym szybami węglowymi a piękną. Wspomniałam już. że pan Edgar nie będzie się na mnie gniewał. panienko. nie nadaje się do towarzystwa mruknęła. Głos i sposób powitania przybysza były zgodne z jego powierzchownością..Kto nic nie wie i nic nie mówi.Swoją robotę. gdy jeden wychodził. Katarzynę przeciwieństwo między młodzieńcami. nie dając gościowi dojść do słowa. Nasza tutejsza mowa jest twarda. Nie.się więc z kolan i krzyknęłam: . Panienka tupnęła nogą.Katarzyno kochanie. . zawahała się i w uniesieniu wymierzyła mi taki policzek. . “Dobrze ci tak . Wśród łkań skarżył się na “niedobrą ciocię Katy” i tym ściągnął burzę na swoją biedną głowę. natychmiast po twarzy można było poznać. wyjdź w tej chwili! . Edgar.Nie dotknęłam cię. Katarzyna zbliżyła się do drzwi.odrzucił stłumionym głosem. Twarz jej ze złości zaczerwieniła się aż po uszy.Dokąd idziesz? Próbował ją ominąć.pokazałam siniak na ramieniu. gdzie leżał jego kapelusz. Siadaj.zawołała chwytając za klamkę – jeszcze nie pójdziesz.pomyślałam. jak też oni się pogodzą. ale nie zamknęłam drzwi za sobą. Katarzyno! .Weź to sobie za przestrogę i opuść nasze progi. .O. . który chodził za mną krok w krok i siedział w pobliżu na podłodze. . że nie mogłam powstrzymać łez.wstawił się Linton. . że nie mógł tego wziąć za żart. kłamczuchu! .Ellen. .Więc co to jest? .Nie pójdziesz! . by słyszeć. panienko. Nie możesz mnie opuścić w gniewie. Pochwycony przez nią za ramiona i gwałtownie tarmoszony. Cofnął się zaskoczony. to bardzo brzydko! Tak nie można! Panienka nie ma prawa mnie szczypać i nie zamierzam tego znosić.powtórzyła Katarzyna drżąc na całym ciele. Porwałam Haretona i wyniosłam się do kuchni. Znieważony gość skierował się do miejsca. Byłoby mi smutno . Nigdy nie umiała panować nad sobą. że jego bóstwo zdolne jest do kłamstwa i gwałtowności. To prawdziwa łaska boska dla ciebie. przytrzymał ją odruchowo za race. . co przeżywa. by dziecko uwolnić.zawołała energicznie. że zdradziła się przed tobą ze swoją naturą”. Mały Hareton. Edgarze .Pójdę! .pisnęła i chętnie byłaby mnie uszczypnęła jeszcze raz. na widok moich łez sam również uderzył w płacz. Natychmiast jedna z tych rączek puściła dziecko i spadła na jego ucho z taką siłą. . posiniał na buzi. Pobladł i usta mu drżały. przejęty zgrozą. by od niej odjechać. Gdy wkrótce potem weszłam. tak on nie miał siły. bo lubił bawić się nią po pijanemu. Postanowiłam zachęcić go do odjazdu. zerkał w okno. a nie chcę cierpieć przez ciebie. przełamała zapory młodzieńczej nieśmiałości i od pozorów przyjaźni pozwoliła przejść otwarcie do wyznań miłosnych.pomyślałam. przekonałam się. że pan wrócił. . Powieki jej zatrzepotały.Panienka jest okropnie uparta.dodał.Skłamałaś z rozmysłem . “Ach! . . Upadła na kolana koło krzesła i rozpłakała się na dobre. . Jesteś zgubiony! Lecisz w ogień jak ćma!” I tak też było. Czyż mogę pozostać? Milczała. Zapłaczę się na śmierć. paniczu! . a ja będę płakała. . Chłopak. Zawrócił gwałtownie i wpadł do domu zamykając za sobą drzwi. .krzyknęła.Nie! . narażając życie tych. . Wiadomość. Więcej tu nie przyjdę. a panienkę do jej pokoju. niezdecydowany. . Katarzyna odzyskała głos. Jak kot nie jest zdolny do porzucenia na wpół żywej myszy czy nie dojedzonego ptaszka.Uderzyłaś mnie. . bo panienka rozchoruje się na złość nam wszystkim. . Pobiegłam ukryć małego Haretona i wyjąć śrut z pańskiej dubeltówki. to idź. wypłoszyła Edgara do konia. by ich ostrzec.przez całą noc. którzy pokazali mu się na oczy.Ty się już nie uratujesz. by wyjść na podwórze. Tam jednak zaczął się wahać.Nic nie zrobiłam rozmyślnie. że sprzeczka doprowadziła jedynie do większego zbliżenia. Jeżeli chcesz.Wstyd mi za ciebie i boję się ciebie. Była bliska płaczu.Zła jak każde zepsute dziecko. że pan Hindley wrócił straszliwie pijany i że gotów jest rozwalić dom (bo taki bywał po pijanemu). Niech pan lepiej jedzie do domu.zawołałam. Edgar zdobył się na dość stanowczości. Ale ja niewiele sobie robiłam z jego wariackich -pomysłów. póki tego nie zrobię! . żeby mnie pan zastrzelił.ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Pan wszedł. Szaleniec bowiem mógł go zadusić i zacałować na śmierć. Jeden więcej czy mniej . Ale jeżeli to on. to zasłużył na obdarcie ze skóry za to. dlaczego nigdy go nie spotykam. pocałuj! Na Boga! Nie będę znosił dłużej takiego . proszę pana. jakby zobaczył upiora. Wyrodne szczenię. Nelly! Szatanie. pójdziesz do diabła! Żadne prawo w Anglii nie może zakazać człowiekowi bronić się przed hołotą! A ja nie mam spokoju w domu! Otwieraj! Wpychał mi koniec noża między zęby. co dzikie i ostrzyżone! Co za piekielny zwyczaj. naiwnego ojca! Wiesz. Czuć go śledziami.O.Nareszcie cię przyłapałem! . Nell. . chodź tu do mnie! Ja cię nauczę oszukiwać dobrego. . nie chcesz? Do pioruna. . widzę. Strzyżenie rozbestwia nawet psy.Do wszystkich diabłów! Sprzysięgliście się. co dzikie . w chwili gdy chowałam jego syna w szafie kuchennej. mógł cisnąć go w ogień lub rzucić o ścianę. Wtedy mnie puścił. więc to jest mój synek! Otrzyj oczy.wrzasnął pan i pochwycił mnie za kark jak psa.Wolałabyś czy nie. dziecko. a ja lubię wszystko. Wolałabym. że nie biegnie witać ojca i wrzeszczy.Ja nie lubię noża. że ten obrzydły smarkacz to wcale nie Hareton. Tylko co wepchnąłem Kennetha łbem w bagnisko. Biedactwo siedziało w takich wypadkach cichutko jak myszka w upatrzonej przeze mnie kryjówce. Przepraszam cię. jak opętańczej furii ojca. mówiąc że nóż ma wstrętny smak i że go nie połknę.nie robi różnicy! Muszę kogoś zabić! Nie uspokoję się. żeby zamordować to dziecko! Teraz rozumiem. Cicho.podaj mi nożyczki wszystko. Mały Hareton lękał się ogromnie zarówno zwierzęcej czułości. dopomóż! Nie masz się z czego śmiać. Splunęłam. chłopak byłby ładniejszy z ostrzyżoną głową. kochanie! Pocałuj mnie! Co. . co za szatańska próżność chronić uszy . klnąc straszliwie. cicho! Ach.i tak jesteśmy osłami. Zasmakujesz ty mojego noża. Skąpiec.zawołał. skręcę bębnowi kark. Wrzask wzmógł się jeszcze. znalazłszy się w moich objęciach. że sam pozbawił się upragnionej zemsty.Jeżeli go pan nawet nie zabije. że matka nie wstaje z grobu. Twarz jego dobitniej niż słowa wyrażała rozpacz. Hindley zszedł wolniej. naturalnym odruchem pochwycił dziecko i postawił na nóżki. Poznałam po chodzie Heathcliffa i chcąc mu dać znak. Dopadłam ich w chwili. również przechyliłam się przez poręcz. żeby zobaczyć. że dziecko może dostać konwulsji z przestrachu. .Kto tam? . przechylił się przez poręcz zapominając niemal. że padło nań pięć tysięcy funtów. nim zdążyliśmy się przerazić: w krytycznej chwili Heathcliff znalazł się na dole pod nami. Ale miał przecież świadków. . który odstąpił bilet loteryjny za pięć szylingów i nazajutrz dowiaduje się. ten nagłym szarpnięciem wyrwał się z niedbale trzymających go rąk i spadł. Miotał się. Biedny malec wrzeszczał i wierzgał z całych sił w ramionach ojca. Ale malec został uratowany. Myślę. – On pana nienawidzi! Co tu dużo gadać. gdy Hindley. nie mógłby doznać cięższego wstrząsu niż Heathcliff na widok pana Earnshaw. co trzyma w rękach. jakby dostał konwulsji. biegłam mu na ratunek. Ledwie odwróciłam oczy od Haretona.Czy się co stało? .Niechże go pan zostawi w spokoju! . Czy mu się co stało? . że gdyby było ciemno. spróbowałby naprawić omyłkę losu rozbijając Haretonowi główkę o schody. . bo jakieś kroki zbliżały się do podnóża schodów. żeby się cofnął. kat własnego dziecka! Mały. lecz za dotknięciem ojcowskiej ręki rozkrzyczał się jeszcze głośniej niż na początku. Potem spojrzał w górę. wytrzeźwiony i zmieszany. . wszyscy pana nienawidzą! Szczęśliwy dom. natychmiast uspokoił się i przestał płakać. tuląc do serca mego drogiego wychowanka. Powinnaś mi go była odebrać.potwora! Jakem żyw.rzekł.zawołałam. Wołając. co pan z nim wyrabiał Pan jest gorszy od poganina. Za chwilę byłam na dole. aby odkryć sprawcę wypadku.Powinnaś była ukryć go przede mną. . gdy pan wszedł na schody trzymając go w powietrzu za poręczą. to i tak chłopak w końcu zwariuje! Dziw.krzyknęłam. . Ellen . usłyszawszy hałas na dole.To twoja wina. Niech pan już da spokój! . . a zbyt grzesznych.westchnął. jak mi się zdawało. jakby wtórując przekleństwom Hindleya. . Jeżeli pan nie dba o siebie. chyba że zdarzy mu się jakiś nieszczęśliwy wypadek. a zresztą wszystko zależy od mojej fantazji! Mówiąc to wyjął z kredensu flaszkę wódki i nalał sobie szklankę.. Kołysałam Haretona na kolanach.. precz z moich oczu! Żebym cię nie słyszał. Słyszy matka pod ziemią cmentarną. i nie odzywał się wcale.Każdy obcy człowiek będzie mu lepszym opiekunem niż ja. . .ani słowa l Do czego się pan doprowadził! . z dala od ognia. Heathcliff.Piję za wieczne potępienie mojej duszy! Wychylił szklankę i zniecierpliwiony kazał nam iść precz. Wyciągnął się na ławie pod ścianą. która słyszała całe zajście ze swego pokoju.Teraz zabierajcie się już oboje. .prosiłam. to niech pan przynajmniej ma litość nad tym nieszczęsnym dzieckiem. Wtem panienka.Żeby się tak zapił na śmierć . Dziś cię jeszcze nie zabiję. Heathcliff.niemożliwych do powtórzenia. to było ostrzeżenie. Wróciłam do kuchni. . Rozkaz ten uzupełnił serią okropnych przekleństw. . .Robi. co może..Ech! Z przyjemnością pójdę do piekła. że został w kuchni.. nucąc mu piosenkę zaczynającą się od słów: Kiedy płaczą sierotki w noc czarną. uchyliła .zaśmiał się wykolejeniec odzyskując swą zwykłą szorstkość. Nelly . ale ma żelazne zdrowie.Panie Hindley. . że nasz dziedzic przeżyje wszystkich z tej strony Gimmerton i zejdzie do grobu jako siwy grzesznik. żeby ukarać Stwórcę! wrzasnął bluźnierca.To dopiero początek. Doktor Kenneth zakłada się o swoją klacz. poszedł do stodoły. Drzwi zamknęły się za nim i Heathcliff zaklął mrukliwie. Później okazało się.Niech pan ma litość nad własną duszą! – próbowałam odebrać mu szklankę. I ty. żeby je pamiętać. aby uśpić moje jagniątko. . chyba że podpalę dwór. Nelly. . ja tam jej pomagać nie będę. . Zapadło dłuższe milczenie. panienko.O tak! I dręczy mnie. to niech zacznie pierwsza.przerwała mi. mądrzej byłoby odmówić. Tylu przyjaciół i tak mało trosk. powiedz mi. Nelly. Ale jeżeli chce mi coś powiedzieć.Przy robocie w stajni. skądże ja mam wiedzieć? Po tym przedstawieniu.Jak go panienka przyjęła.zapytała klękając przy mnie i spojrzała na mnie tym ujmującym wzrokiem. to nie ma już o czym gadać. .Jeżeli tak. czy dobrze zrobiłam. nawet kiedy miał wszelkie powody do gniewu. co powinnam była odpowiedzieć. albo śmiałym szaleńcem. to dowód. Weszła i stanęła przy kominie. jak się ostatnio zachowała w stosunku do mnie. Czyżby żałowała swego brzydkiego postępu? To byłoby coś nowego. Dzisiaj Edgar poprosił mnie o rękę. . Muszę się nią z kimś podzielić. urażona. który rozbrajał człowieka.A czy tego warta? . . Podniosła się z klęczek. Zbyt dobrze pamiętałam. Przyjęłam go. Jeżeli się mimo to oświadczył. A teraz. Heathcliff nie zaprzeczył. czy potrafisz zachować tajemnicę? .Sama jesteś. cudze niewiele ją obchodziły. Miałam wrażenie. jakie mu panienka dzisiaj urządziła. Nelly? .Jakże ja jestem nieszczęśliwa! . Z oczu Katarzyny spływały łzy. jak powinnam postąpić. Nuciłam dalej. czy to była odmowa. .Wielka szkoda! Trudno panience dogodzić. zanim ci powiem. Dałam mu już odpowiedź. Może zdrzemnął się tymczasem. Doprawdy. Boże! . to więcej ci nie powiem.Gdzie Heathcliff? . Wydawała się podniecona i niespokojna. Powiedz prędko.odezwała się wreszcie. że chce mi coś powiedzieć. Rozchyliła usta. a jeszcze panience źle! . Nie. Chciałabym wiedzieć. że jest albo beznadziejnym głupcem. . Dała . ona umiała martwić się tylko o swoje sprawy.drzwi i zapytała szeptem: . czy zgoda.zapytałam już uprzejmiej.Sama. . lecz zamiast słów wydarło jej się ciężkie westchnienie. panienko.O. Jak na moje dwadzieścia dwa lata byłam wcale roztropna.To już najgorsze ze wszystkiego. A znów jego miłość nie podbiłaby panienki. To ostatnie jest jednak bez znaczenia. przystojny. zanim się dobrze odpowie na pytanie . bogaty i kocha panienkę. każde spojrzenie. po której on stąpa. Cóż ty na to? . powietrze nad jego głową. dlaczego? . to bardzo brzydko! Dla mnie to nie są żarty! . . że jest przystojny i miły. . Głupia jesteś. . .. wciąż źle. wszystko. dlatego. wesoły. Badałam ją dalej. . bo prawdopodobnie i bez tego by go panienka ppkochała. Proszę odpowiedzieć.Źle . .Śmiejesz się ze mnie.zawyrokowałam.. Będę dumna z takiego męża. każde jego słowo. jak go panienka kocha? .odparłam uroczyście. powiedz! .Źle.Niedorzeczne pytanie. No. czego dotknie jego ręka. .Kocham ziemię. Zatarła ze złością ręce marszcząc czoło. Musi panienka powiedzieć dlaczego. Panienka kocha pana Edgara.. A teraz proszę mi powiedzieć.. . że kocham.Ale powiedz. .Dlaczego go panienka kocha? .Jak każdy kocha.Młody i wesoły.Pierwsze i najważniejsze: czy panienka go kocha? . . to przepadło.Bynajmniej. gdyby nie posiadał tamtych czterech zalet. Nelly. . kocham i już. bo jest młody.To nie dosyć.To nie o to chodzi. każdy postępek i jego całego bez zastrzeżeń.panienka słowo. . . .I kocha mnie. Nelly.nachmurzyła się Katarzyna odwracając twarz od ognia.I będzie bogaty. . czy powinnam go była przyjąć.Wiele rzeczy należy rozważyć.No.Ani mi się śniło żartować. Przyjemnie jest być największą damą w okolicy.Któż by go nie kochał? Pewnie.Ale. . . że źle czynię. Gdzież tu przeszkoda? Katarzyna położyła jedną rękę na czole. to ja ich nie znam. . przystojni i bogaci. Spoważniała. ale rozumiesz chyba.. Kochacie się oboje. . Mnie obchodzi teraźniejszość. sny. Nie spotkałam nikogo.gdziekolwiek kryje się dusza. Czemuż by panienka nie miała zakochać się w którymś z nich? . Ale nie powiedziałaś mi. Jeżeli nie będziesz ze mnie drwiła. . posmutniała.Nelly. . niech panienka wychodzi za pana Lintona. Zamieni panienka dom nieporządny i ponury na zamożny i porządny. Całym sercem całą moją duszą czuję. to ci wytłumaczę. A teraz chciałabym panienka szczęśliwa? zadowolony. Po kilku minutach zadumy spytała znienacka: . to jeżeli nie słuszność jest mogą mieć Brat ludzie będzie zawierający małżeństwo bez myśli o przyszłości.Ja też. Miałam sny.Wobec tego wszystko jest jasne. Jeżeli panience wystarcza teraźniejszość. .Czasami. kto mógłby się równać z Edgarem. czy słusznie postąpiłam przyjmując jego oświadczyny. a może bym go nienawidziła. a pan Edgar nie zawsze będzie urodziwy i młody i może stracić majątek.Naturalnie.To moja tajemnica.Jeżeli nawet są tacy. młody i przystojny. . może bogatsi i przystojniejsi niż on.. Usiadła przy mnie. . litowałabym się nad nim. Że też ty nie umiesz mówić rozsądnie! . drugą zaś na sercu. czy nigdy nie miewasz dziwnych snów? .że nie. Gdyby był brzydki i głupkowaty.Teraz jest bogaty. .Może ich panienka kiedyś spotkać.Ale są na świecie inni młodzieńcy.To bardzo dziwne! Nic nie rozumiem. Rodzice pana Edgara nie będą się sprzeciwiać. usłyszeć. co się we mnie dzieje.Wyjdę i bez twojego pozwolenia. . Splecione ręce drżały. Najzupełniej dlaczego słusznie.Tu i tu . . które zostały mi w pamięci na zawsze. Wyraźnie mówić nie mogę. Wszystko jest jasne i proste. To ci powinno wyjaśnić moją tajemnicę. w niebie byłabym okropnie nieszczęśliwa. Śniło mi się raz. żebyś się ze mnie nie śmiała. Opowiem ci jeden taki sen. .Chciałam tylko powiedzieć. .Och! Niech panienka da spokój! . . . że w niebie było mi źle.Nie chcę. Zawsze byłam i dotąd jeszcze jestem przesądna na punkcie snów. . Gdyby mój podły brat nie zmarnował Heathcliffa i nie zrobił z niego parobka. To krótka historia. rozgniewani.zawołała. jak wino przenika wodę. Katarzyna wydawała mi się niezwykle posępna. nie chcę! . Śmiejąc się przytrzymała mnie na krześle. Aniołowie. wyrzucili mnie na wrzosowisko tuż koło Wichrowych Wzgórz. ale pamiętaj. co mnie przerazi i co moja wyobraźnia zamieni w proroctwo jakiejś straszliwej katastrofy. niewinnego małego aniołka.które zmieniły bieg moich myśli.Mówiłam już. niech się panienka uśmiechnie i będzie już taka jak zwykle! Niech panienka spojrzy na małego Haretona! Jemu na pewno nie śni się nic złego.wymawiałam się gwałtownie.Tak! A jak słodko klnie jego tatuś w samotności! Pamiętasz go pewno w tym samym wieku. które przeniknęły mnie. że powie coś. że byłam w niebie. .To nic strasznego .Bo panienka nie nadaje się do nieba. Idę spać przerwałam ponownie.Nelly. Mam tyle samo wspólnego z niebem. Katy milczała rozdrażniona. i zmieniły zupełnie barwę mojej duszy. zlękłam się więc. No. Po chwili zaczęła zmieniając temat: . co z Edgarem Lintonem. Wszyscy grzesznicy byliby w niebie nieszczęśliwi. nawet na myśl by mi nie przyszło to małżeństwo. Obudziłam się łkając z radości. takiego samego. widziała bowiem. Wypłakałam sobie oczy z tęsknoty za ziemią. że nie chcę słyszeć żadnych snów. – Dosyć już okropności w tym domu nawet bez wywoływania duchów i widm. posłuchaj jednak. Jak słodko uśmiecha się przez sen! .Ale to wcale nie dlatego.zawołałam. że chcę wstać. Nelly. . Ale teraz poniżyłabym się . Proszę cię. a dziś nie potrafię być wesoła. Dlaczego? . że jest bardziej mną niż ja sama. miłość.Któż mógłby nas rozdzielić? Nie. Słuchał. jakie rozstanie?! .A jeżeli panienka jest jego wybraną. jak promień księżycowy od błyskawicy.zawołała z oburzeniem. Ale ja drgnęłam i nakazałam jej milczenie. Dlatego on się nigdy nie dowie.Heathcliff przyjdzie z nim. zanim ja zgodziłabym się porzucić Heathcliffa. jak mróz od ognia. wszystko! Czy panienka zastanowiła się. wcale tak nie myślę l Za taką cenę nie wyszłabym za Lintona. . Heathcliff straci przyjaźń. zajmij się wieczerzą i zawołaj mnie. to dlaczego on miałby nie wiedzieć? . niezależnie od tego. Heathcliff będzie dla mnie nadal tym. póki ja żyję.wychodząc za Heathcliffa. Edgar musi się wyzbyć niechęci do niego. co w nich tkwi... Lekki szmer kazał mi odwrócić głowę. a on takie zupełne opuszczenie? Bo przecież. Nic więcej nie chciał wiedzieć.. Wszyscy Lintonowie na całej kuli ziemskiej mogliby rozpłynąć się w nicość. będzie najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Daj mi Haretona.odpowiedziałam. musi go co . Mam nieczyste sumienie i chciałabym się przekonać.Józef wrócił . panno Katarzyno. dopóki Katarzyna nie wyznała.O. Ellen. Katarzyna. bo w samą porę usłyszałam turkot wozu. ale dlatego. . .. Zdawało mi się przed chwilą. ja wcale nie mam tego zamiaru. że jest przystojny. że poniżyłaby się wychodząc za niego. O. Z chwilą gdy panienka zostanie żoną pana Lintona. czym był przez całe życie. nigdy go nie opuszczę dla nikogo na świecie. od drzwi nic nie mógł usłyszeć. czy Heathcliff zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego. Nasze dusze są jednakowe. że stanął we drzwiach. która siedziała na ziemi. jak bardzo go kocham. Widziałam. jak wstał z ławki i wymknął się bez szelestu. Nelly. Chcę jeść razem z wami. A dusza Lintona tak się różni od mojej.zapytała rozglądając się niespokojnie. Jak myślisz? Czy on w ogóle wie.Jeżeli panienka wie. . co to znaczy kochać? . jak sama zniesie rozstanie. jak będzie gotowa. gdyż poręcz ławki zasłaniała jej widok. Wcale nie dlatego. .Jakie opuszczenie. zauważyłam obecność Heathcliffa. nie mogła go zauważyć. . Nim jeszcze skończyła mówić. A ponadto. ja i Heathcliff to jedno.najmniej tolerować. Na cóż by się zdało moje istnienie. że albo panienka nie pojmuje. że czas ją zmieni. gdyby ograniczało się tylko do tego świata? Ilekroć cierpiałam dotąd.zawołałam . Moja miłość do Lintona jest jak liście w lesie. myślę. zawsze to były cierpienia Heathcliffa.do samej siebie. . Proszę mnie nie dręczyć żadnymi sekretami. ale jak świadomość mojej własnej istoty. albo jest przewrotną dziewczyną pozbawioną wszelkich zasad. tak jak zima zmienia wygląd lasu. . a on zniknął. Przewodnią myślą mojego życia jest on. to i ja istniałabym nadal. Odtrąciłam ją ostro. Wiem dobrze. a on jeden pozostał. to bylibyśmy oboje nędzarzami? Natomiast jako żona Lintona będę mogła dopomóc Heathcliffowi do zdobycia lepszej pozycji życiowej i wyzwolić go spod władzy mego brata.. Ale czyż nigdy o tym nie pomyślałaś. panienko? Bardzo wątpię. Więc nie mów mi o rozstaniu z nim. Nelly. .to tyle tylko. że z wszystkich przytoczonych przez panienkę powodów poślubienia młodego Lintona ten ostatni jest chyba najgorszy. do którego czuję więcej' niż . wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny. Teraz dopiero widzę. Urwała kryjąc twarz w fałdach mojej sukni. ustąpi..do Edgara i . że gdybym wyszła za Heathcliffa. bo i ja nie zawsze jestem dla siebie radością. choć trudno mi o tym sądzić. Nie obiecuję. Jest zawsze. Ale gdyby wszystko zostało.nie jako radość. zawsze obecny w moich myślach .Właśnie że najlepszy! Tamte były zaspokojeniem moich kaprysów i pragnień Edgara. Nelly. że .Jeżeli coś rozumiem z tych niedorzeczności . Gdyby wszystko przepadło. nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego. ale jest niezbędna do życia. ale z pewnością każdy człowiek zdaje sobie sprawę. Dosyć miałam tych jej szaleństw. czy Edgar da się tak łatwo nagiąć do tych planów. jakie obowiązki pociąga za sobą małżeństwo. Nie umiem tego wyrazić. nie przykuwa oka swoim pięknem. To niemożliwe i. że istnieje jakaś część nas samych gdzieś całkowicie poza nami. Widziałam je i czułam od pierwszej chwili. że uważasz mnie za wstrętną egoistkę. Tu zaś chodzi o człowieka. Gdy zrozumie moje uczucia. Moja miłość do Heathcliffa jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami.Za pieniądze swego męża. Nie obiecuję . . gdyby nie panienka. gdy przez dłuższy czas pozostawał sam.Chcę z nim pomówić. Józef początkowo nie chciał iść. podczas gdy ja przygotowywałam wieczerzę.I do tego są zdolni . ten wałkoń? zapytał stary szukając oczami Heathcliffa. . jak opuszczał kuchnię w chwili. by dłużej na nią nie czekać. które z nas zaniesie je panu.Zawołam go . ani nad tym. że musiał posłuchać. zaczęłam się sprzeczać z Józefem. Gdy jedzenie było już gotowe.Z pewnością jest w stodole. Chciała nalegać.Ale nie powiesz nikomu? . gdy będzie głodny. że oboje chcą uniknąć jego przydługiej modlitwy przed jedzeniem: .mruknął. ale panienka tak usilnie nalegała. a on się nie odezwał. jak on mógł odczuć jej zwierzenia. jeszcze nie wrócił z pola? Co on sobie myśli. Muszę z nim pomówić. gdzie on może być? Co ja takiego mówiłam. Wróciwszy wyznałam szeptem Katarzynie. a ona biegała po kuchni tam i na powrót. .powiedziałam. . że Józef zażądał. Wyraził chytre przypuszczenie. że chłopiec musiał słyszeć dużą część jej zwierzeń. . Na ich intencję dodał tego wieczora specjalną modlitwę do swych zwykłych piętnastominutowych suplikacji przed jedzeniem i byłby doczepił jeszcze jedną do dziękczynienia. Nie zastanowiła się. Stanęło na tym.zachowam je dla siebie. Pobiegł gdzieś daleko. co robi. . że widziałam.powtórzyłam. . Nim doszliśmy do porozumienia. Nie wracała tak długo. cisnęła małego Haretona na ławę i pobiegła szukać przyjaciela. Nie odezwał się.Gdzie on jest. Wołałam długo. wszystko prawie ostygło. gdy oskarżała brata o niesprawiedliwość względem niego. Włożył tedy kapelusz i wyszedł mrucząc coś pod nosem. dopóki sam nas nie zawoła.pytała natarczywie. wykrzykując: . Katarzyna przeniósłszy się w kąt bawiła się z Haretonem. że nie zaniesiemy. która wpadła zadyszana z rozkazem szukania i natychmiastowego sprowadzenia Heathcliffa. Nelly. bo krzyczałam na całe gardło z dachu owczarni. lecz nadejście Józefa przerwało naszą rozmowę. zanim pójdę spać! Brama jest otwarta.Cóż to. Pan bowiem był najgroźniejszy. Zerwała się przerażona. Cierpliwy. ani grzmoty.zawołałam. Ani Hareton. to wybuchała płaczem.Wiedziałbym przynajmniej. nie sposób wypatrzeć ani zwierzęcia. to nasłuchiwała. od bramy do drzwi i z powrotem.oznajmił stary wchodząc. Myśleliśmy.odparł . jak kazałam? . Ani moje napomnienia. żeby wrócił! Och. ani człowieka. Szukałeś. Ogromna gałąź spadła na dach rozbijając część komina od wschodniej strony. Pomimo lata wieczór był istotnie bardzo ciemny. Może na głos panienki głuchota go odejdzie. Zresztą Heathcliff nie będzie się kwapił na moje gwizdanie. W końcu usadowiła się na zewnętrznym występie muru. chłopiec wróci do domu przed deszczem. Zaraz go wykurzę! Ale poszukiwania zarówno moje jak i Józefa spełzły na niczym. że go tak zabolało! Och.zupełnie nie pamiętam! Czy po południu bardzo był dotknięty moimi kaprysami? Kochana. . Biegała. O północy burza nad dworem rozszalała się na dobre. Ciemno jak w kominie. Powinniście się z nim liczyć. Radziłam usiąść spokojnie i czekać. To nawoływała. Pan zrobi jutro piekło. Zbierały się chmury wróżące burzę.Chłopak robi się co dzień gorszy . aż do paleniska w kuchni posypały się kamienie i sadze. stary ośle? . albo może leży zagrzebany w sianie na strychu i dąsa się. że piorun uderzył w dom. nie mogąc usiedzieć na miejscu. . Ale panienka nie dała się uspokoić.Nie ma się o co bać! Też mi zmartwienie! Chłopak albo włóczy się po wrzosowisku przy księżycu. i słusznie. choć mnie samej było nieswojo. ani żaden inny dzieciak nigdy się tak nie zanosił od płaczu jak ona. powiedz.Czy znalazłeś Heathcliffa. Założę się. po co się męczę.przerwała Katarzyna. Panienki kuc stratował dwa łany żyta i uciekł na łąkę. co ja takiego powiedziałam. a poraził .I po co tyle zamieszania . Józef padł na klęczki błagając Boga. ani wielkie krople zaczynającej się ulewy nie mogły jej stamtąd ruszyć. Zostawił wrota otwarte na oścież. . Wicher czy piorun rozłupał drzewo za rogiem domu.Wolałbym konia szukać . żeby tylko wrócił! . żeby wspomniał na patriarchów Noego i Lota i jak za dawnych czasów oszczędził sprawiedliwych. ale do czasu. że tam jest. niedaleko drogi. Słyszałam jeszcze przez dobrą chwilę kaznodziejski głos starego.bezbożników. bo na nią też przyjdzie kolej. aby sprawdzić. Zdawało mi się. w samej tylko sukience. Słońce zaglądało do kuchni przez szpary w okiennicach. bo siedziała z gołą głową. . Te pioruny miały swoją przyczynę. czy jeszcze żyje. . W końcu jednak wróciła do domu i przemoczona legła na ławie.Nie dziwiłbym się. Dotknęłam jej ramienia. gdyby utonął w bagnie. Pan Earnshaw wydał mi się Jonaszem. Wreszcie usnęłam. . że wybiła dla nas godzina sądu. którzy zostali wybrani! Wiecie.Co ci jest.I zaczął cytować teksty odsyłając nas do odpowiednich rozdziałów i ustępów. poruszyłam klamką od jego pokoju.. Na próżno błagałam upartą dziewczynę. z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie przypuszcza..zakrakał Józef. ale takimi słowami. . że tylko pan dotychczas nie śpi i że tylko on mógłby mu bramę otworzyć. że czekamy na niego do tej pory. tylko panienka przemokła do nitki.Chce się panienka na śmierć przeziębić? Przecież to już wpół do pierwszej! Trzeba iść do łóżka! Nie ma co czekać dłużej na tego głupiego chłopaka! Poleciał do Gimmerton i zostanie tam na noc. uparcie odmawiając wejścia pod dach. Pozostawiłam w końcu 'prorokującego Józefa i Katarzynę drżącą z zimna i położyłam się do łóżka wraz z Haretonem.On nie jest w Gimmerton . Dziękujmy niebu za wszystko! Wszystko wychodzi na dobre tym. Panienka wciąż jeszcze siedziała koło pieca. że Józef donośniejszym jeszcze głosem niż poprzednio zaczął modlić się o wyraźne rozdzielenie takich świętych jak on od takich grzeszników jak nasz pan. . Hindley stał przed paleniskiem zaspany i zmizerowany. .pytał właśnie siostrę. Niech panienka ma się na baczności. a później jego powolne kroki po drabinie. Rano zeszłam na dół później niż zwykle. a nam nic się nie stało. gdy weszłam. odpowiedział dość wyraźnie. a wie. Katy? . który. nieświadom zamętu. odwrócona do nas plecami. spał kamiennym snem. żeby wstała i zdjęła przemoczone ubranie. Ale łoskot uciszył się po dwudziestu minutach.Wyglądasz . Przez szeroko otwarte drzwi wejściowe wpadała smuga światła. co mówi Pismo. . Dlaczego jesteś taka blada i przemoczona.Z jakiego powodu? Przecież nie ze strachu przed piorunami.uniosła się Katarzyna. i ciebie widziałem . żeby sobie pojechał. że ja ślepy. . Pan z domu. Pragnęłyśmy to ukryć jak najdłużej. zamknij okno! Zimno mi! .Milcz. szpiegu! . Widząc.Ellen. co jej przyszło do głowy. Hindleyu. kawaler zmyka innymi. Do licha! Dosyć już mam chorób w tym domu! Dlaczego wyszłaś na deszcz? Zawahałyśmy się. ale ja dobrze widzę! Widziałem. Ale Katarzyna zawołała gniewnie: . gdy tylko usłyszałaś pańskiego konia na drodze. I to ja go prosiłam. moje dziecko? .jak utopione szczenię. Poranek był świeży i chłodny.zwrócił się do mnie . żeby ich ostrzec. Nelly to też dobre ziółko. Katarzyna milczała. .powtórzył. Pan Earnshaw popatrzył na nas ze zdziwieniem. Na pańskim miejscu nie puszczałbym ich za próg. paniczów czy nie paniczów. To ładnie włóczyć się po polach do północy z tym cygańskim wyrzutkiem Heathcliffem? Oni myślą. z czego skorzystał Józef i zakrakał jadowicie: .Całą noc? . Brat wziął ją za rękę. .ty czarownico. że nie lubisz się z nim spotykać. Pewnie dlatego nie chciała się położyć. Nie dała się ruszyć z miejsca. .Ona jest chora. jak młody Linton przyjechał i jak odjechał. że nie pojmuję. jak wpadłaś do nich. Linton do domu! Zakrada się jak kot. Wiem. a sama jaśnie panienka leci za drugim.Panienka jest nieposłuszna! Przemokła wczoraj wieczorem na deszczu i tak siedziała całą noc. . Pan wchodzi jednymi drzwiami.Latała za chłopakami jak zwykle. Otworzyłam okno: izba napełniła się słodkim zapachem ogrodu. że pan już prawie wytrzeźwiał. Odpowiedziałam więc.Jak śmiesz wygadywać na mnie! Edgar Linton zajechał wczoraj przypadkiem. wdałam się w rozmowę: . Żadna z nas nie chciała wyjawić nieobecności Heathcliffa.Byłam na deszczu i zimno mi. to wszystko. Burza dawno już przeszła. Siedzi w kuchni i wypatruje. czy pan aby nie wraca. kiedy jesteś nietrzeźwy. przysunęła się do wygasłego prawie ognia.I szczękając zębami. Nie mogę powiedzieć o sobie. Powiedz mi. Gdy Katarzyna zaczęła przychodzić do siebie.odparł jej brat. żeby nie rzuciła się z okna lub ze schodów. uparła się. zagalopowałam się tak nieszczęśliwie. Hindley obrzucił Katy gradem zwykłych obelg i kazał jej się natychmiast położyć. Ale mniejsza o Lintona. z całą pewnością kłamiesz . Przerażona. Zmusiłam ją do posłuszeństwa. strofowała nas i wydawała polecenia. ledwo na nią spojrzał. jaka rozegrała się w jej pokoju. on już na pewno nie wróci! .Kłamiesz. że przypisałam jej winę za to zniknięcie. Była to zresztą prawda i ona dobrze o tym wiedziała. to i ja pójdę razem z nim. Miał bowiem ciężką pracę w okolicy. czy byłaś wczoraj wieczorem z Heathcliffem? Mów prawdę! Nie bój się o niego. starsza pani Linton odwiedzała nas przez ten czas kilkakrotnie. Nigdy nie zapomnę sceny. żebym była łagodną pielęgniarką.Reszta słów rozpłynęła się w nowym wybuchu niepohamowanej rozpaczy. by ją zabrać do Drozdowego Gniazda. orzekł. Ale potem będziecie musieli dobrze uważać. . kazał dawać tylko kleik owsiany na wodzie i serwatkę i pilnować. gdzie przeciętna odległość pomiędzy gospodarstwami wynosiła parę mil. że jest niebezpiecznie chora: dostała tyfusu. Co prawda. Myślałam. wglądała we wszystko. posłałam natychmiast Józefa po doktora. ale biedna pani Linton drogo przypłaciła swoją dobroć.odpowiedziała szlochając gorzko. że przez kilka . Puścił jej krew. bo zabiorę się do was. nie mógłbym mu już skręcić karku. Dla zupełnej pewności dziś jeszcze wymówię mu służbę.Nie widziałam Heathcliffa wczoraj wieczorem . Był to początek maligny. Skutek był taki. Ale nie ma o czym mówić. mimo to jednak jakoś się wygrzebała. Katy. sprowokowana zachowaniem Katarzyny.A przy tym jesteś zupełny głuptas. . . Od owej burzy Heathcliff przepadł bez śladu. gdyż ona i mąż jej zarazili się tyfusem i umarli w ciągu kilku dni. a pan i Józef też nie byli lepsi.. Choć nienawidzę go tak jak zawsze. gwałtowniejsza i bardziej dumna niż przedtem. Nasza chora była niemożliwie kapryśna i uparta. Kiedyś. Panienka wróciła do nas jeszcze zuchwalsza.Jeżeli wyrzucisz go z domu. byliśmy jej za to bardzo wdzięczni. że oszalała. Potem odjechał. Doktor Kenneth. bo mi wyświadczył niedawno wielką przysługę. Zaczynałam właśnie uczyć go abecadła. kobieca usługa jest zupełnie zbyteczna. zwróciła się ze skargą do męża i brata. Toteż w oczach Katarzyny każdy. tak jak i ona dla niego. Ciężko nam się było rozstać. Poza tym myślała. co myślał. chyba dla wydania mi zarządzeń. Od brata i jego kompanii trzymała się z daleka.miesięcy wcale się do mnie nie odżywała. uchodził za mordercę. Powiedział mi. Edgar Linton był ślepo zakochany. ale łzy Katarzyny przeważyły nasze. Było to w trzy lata po śmierci jego ojca. w którym zaprowadził swą ukochaną do kaplicy w Gimmerton. że przebyta niedawno choroba uprawnia ją do specjalnych względów ze strony otoczenia. Wbrew mojej woli musiałam przenieść się tutaj z panienką. W tej chwili gospodyni spojrzawszy przypadkiem na zegar stwierdziła . Pierwszy ofiarował mi hojną płacę. że teraz. Józef był też w niełasce. niby zwykłej słudze. Gdy odmówiłam i gdy widziała. dla której był niegdyś całym światem. jak to było i będzie udziałem milionów ludzi. lecz z dumy: zależało mu bardzo na zaszczytnym związku z domem Lintonów i pozwalał siostrze traktować nas jak niewolników. Doktor zresztą uprzedzał. tym prędzej stoczy się na dno. Powiedziałam panu. że jej błagania wcale mnie nie wzruszają. Nie było więc innej rady. w które często przeradzały się jej wybuchy wściekłości. gdy nie ma pani w domu. nie z miłości braterskiej co prawda. Co się tyczy Haretona. podczas gdy ona uważała się za dojrzałą kobietę i naszą panią. że oddalając od siebie wszystkich porządnych ludzi. kto odważył się mieć inne niż ona zdanie. i prawił jej kazania jak małej dziewczynce. byleby tylko nie wtrącała się do jego spraw. gdy się pomyśli. Ellen Dean. Zanadto nawet pobłażał jej kaprysom. Ucałowałam małego Haretona na rozstanie i od tego dnia staliśmy się sobie obcy: dziwne. Musiałam posłuchać. to niebawem pleban zajmie się jego wychowaniem. Pod wpływem doktora Kennetha i z obawy przed niebezpiecznymi atakami. że on na pewno zupełnie zapomniał o swojej niani. bo zawsze gadał prosto z mostu to. brat spełniał wszelkie życzenia siostry i starał się unikać zadrażnień. Mały Hareton miał już prawie pięć lat. że nie trzeba się jej zanadto sprzeciwiać. drugi zaś rozkazał się spakować. Uważał się za najszczęśliwszego na świecie człowieka w dniu. mimo że jestem obolały i że nie chce mi się ruszyć z miejsca. gdy poszła spać. Nie chciała pozostać ani chwili dłużej. .ze zdumieniem. że jest już wpół do drugiej. pora i mnie pomyśleć o spoczynku. Teraz. Co prawda i ja byłem skłonny odłożyć dalszy ciąg opowieści na później. a ja przedumałem samotnie dobrą godzinę. pamiętam. O.Precz z lekarstwami! Ja chcę.Dopiero za dwadzieścia minut ma pan wziąć lekarstwo. w jaki sposób zdobył majątek.Mógł próbować po trochu wszystkich tych dróg. Jestem za słaby.Doktor powiada. Zadzwonię: ucieszy się. Może poprosić gospodynię o dalszy ciąg opowiadania? Pamiętam główne wydarzenia. te przejmujące wichry. że mi się humor poprawił. . a bohaterka wyszła za mąż... Wspominałam już panu przedtem. Ale. od jego ucieczki aż do tej chwili. że potrzebna mi jakaś interesująca rozrywka.. Tydzień temu przysłał mi dwa głuszce. Nie wiem także. to posępne północne niebo. Tylko bez wyciągania ręki ku tym wstrętnym flaszkom! Niech pani wyjmie z kieszeni swoją robótkę. .zaczęła. dobrze! A teraz poproszę o dalsze dzieje pana Heathcliffa. napary i pijawki! Było to bardzo dobre urozmaicenie.. niestety. z którymi nie można dojść do ładu.Ależ zgoda! Niech pani mi nie przerywa! Proszę usiąść tutaj.. który dobrą godzinę siedział współczująco koło mego łóżka i zabawiał mnie tematami przyjemniejszymi niż pigułki. jest pani Dean.te napomknienia Kennetha. A do tego tęsknota za jakąś ludzką twarzą! I najgorsze z wszystkiego . Czy skończył nauki na kontynencie i powrócił jako dżentelmen? Czy może uzyskał stypendium albo też uciekł do Ameryki i okrył się chwałą walcząc przeciwko przybranej ojczyźnie? A może dorobił się prędszym sposobem. że aż do wiosny nie wolno mi będzie wyjrzeć na świat.. choroby i miotania się w pościeli! O. żeby czytać. ale czuję. Tak. że proszków nie wolno. jakimi sposobami wydźwignął się z mroków . nie ręczyłabym za nic. . . te drogi nie do przebycia i wiejscy lekarze. trudno było obrażać człowieka. że jej bohater zbiegł przed trzema laty i nie dał znaku życia. Pan Heathcliff zaszczycił mnie właśnie wizytą. Łajdak! Przyczynił się do mojej choroby i miałem wielką ochotę wygarnąć mu prawdę. tak. że nie wiem. No. rabując w Anglii po gościńcach? . ostatnie w tym sezonie.ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Rozkoszny wstęp do pustelniczego życia! Cztery tygodnie tortur. . że odpowiadam pani ostro. Skończyło się z chwilą. . niż mogłam się spodziewać. Mogę śmiało twierdzić. Czy panu dziś lepiej? . Nie było wcale wzajemnych ustępstw. Przed nią krył się z tym. że będę opowiadała dalej po swojemu. ale gdy słyszał. Ale szczęście skończyło się. starałam się hamować zbytnią niecierpliwość.Znacznie lepiej.To dobrze! . jak zwykły piasek. Zachowywała się o wiele lepiej. oboje starali się serdecznie. Ale pan pozwoli. ani obojętności? Zauważyłam. Katarzyna miewała okresy posępnej małomówności. Przepadała za mężem i nawet siostrze jego okazywała czułe przywiązanie. Nie tarnina. Mąż okazywał jej wtedy milczące współczucie. Powrót słonecznej pogody odbijał się blaskiem słońca i na jego twarzy. jeżeli pana to bawi i nie męczy. W łagodny wieczór wrześniowy wracałam z sadu z ciężkim koszem jabłek. jeśli chodziło o jego osobę. powoje wiły się miękko.Po przeprowadzce naszej do Drozdowego Gniazda Katarzyna zgotowała mi przyjemną niespodziankę. co się nigdy nie zdarzało. Przez pół roku chyba proch mógł leżeć równie nieszkodliwy. marszczył się gniewnie. lecz powoje oplatały tarninę. bo nikt nie zbliżał się doń z ogniem. że dobro jednego nie jest wcale główną troską drugiego. zagłębień i występów domu. służby rozdrażnionej jej despotycznym tonem. Ganił mnie często za moje zuchwalstwo. Zapadł zmierzch i nad wysokim murem podwórza stał księżyc wyczarowując niewyraźnie cienie z kątów. By nie zasmucać dobrego pana. że pan Edgar żywił głęboką obawę przed złymi humorami żony. gdy nie napotyka na swej drodze ani sprzeciwów. Co prawda. albo gdy widział chmurne twarze. żeby jej było dobrze. bo nigdy przedtem nie bywała przygnębiona. A któż będzie zły i nieuprzejmy. . że oboje byli naprawdę głęboko szczęśliwi i coraz szczęśliwsi. Zapewniał. Tarnina stała wyprostowana.ciemnoty i prostactwa. zniżała się do powojów. gdy oboje zrozumieli. że cios noża w serce nie bolałby go tak bardzo jak przykrość wyrządzona żonie. Przypisywał je skutkom niebezpiecznej choroby. ale moje własne imię zabrzmiało mi .To ty?! . Poznajesz mnie? Przypatrz się. Heathcliff . a ona straci głowę. Obejrzałam się trwożnie. bo mi serce pęknie! Otworzył. Oparty o ścianę. żeby zobaczyć.Tak.Idź i powtórz moje słowa! . jakby wszyscy wymarli. nie jestem obcy! Światło księżyca padło na jego twarz: śniade policzki do połowy pokryte czarnym zarostem. tylko kilka słów. Przed drzwiami bawialni. Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos: . jesteś niezadowolona! Nie masz się czego niepokoić! Czy ona jest w domu? Mów! Chciałbym zamienić z nią.krzyknęłam podnosząc w zdumieniu ręce. ale od wewnątrz były ciemne. to ja.Wróciłeś? To ty? Naprawdę ty? . . Poznałam te oczy.zawołałam. Stałam tyłem do drzwi i patrzyłam na księżyc. . “Kto to może być? . Idź i powiedz. Nie odważyłem się wejść. . .przerwał niecierpliwie. Na ganku coś się poruszyło. czy przybysz z zaświatów. . . . czy to żywy człowiek. Zbliżywszy się rozpoznałam wysokiego czarnowłosego mężczyznę o śniadej cerze.odparł i wzrok jego przesunął się po szybach. niepewna.Jak ona to przyjmie? . w ciemnym ubraniu. . jakby miał zamiar sam sobie otworzyć drzwi.w uszach znanym echem. gdzie siedzieli .pomyślałam. kto mówi. żeby odpocząć i odetchnąć przez chwilę wonnym powietrzem.Czekam tu już od godziny . .Pan Earnshaw? Nie! To nie jego głos”. głęboko osadzone oczy.Czy są w domu? A gdzież ona? Nelly. w których wielekroć odbijał się księżyc. Więc ty naprawdę jesteś Heathcliff? Ale jaki zmieniony! W głowie mi się to nie mieści! Czy zaciągnąłeś się do wojska? .dodał gość.Postawiłam swój ciężar na schodach kuchennych. bo wszystkie drzwi były zamknięte i zbliżając się do domu nie zauważyłam nikogo. nawisłe brwi i dziwne.Prędko.I przez cały czas cisza. czy to ty? Głos był niski i dźwięczał obco. że ktoś z Gimmerton chciałby się z nią widzieć. z twoją panią.Jak postąpi? Ja jestem zupełnie oszołomiona. trzymał rękę na klamce.Nelly. a ja weszłam. Musiał ich zobaczyć. znajdujące się w nim osoby i krajobraz oglądany przez nie .Edgarze. Z wyrazu jej twarzy można by raczej sądzić.Jakiś człowiek z Gimmerton z interesem do pani . . . (Może pan zauważył. która płynie doliną?) Nad srebrzystą mgłą wznosiły się Wichrowe Wzgórza. przystanęłam nie mając odwagi wejść. Po wyjściu żony pan Edgar zapytał niedbale.Nie pytałam. Tak bardzo rozpaczała po jego zniknięciu! Co to będzie za radość dla niej! Pan Linton podszedł do drugiego okna.Co. .Ktoś zupełnie nieoczekiwany. Pani byłaby bardzo dotknięta. . Nelly. co to za człowiek. a dalej dolinę Gimmerton przepasaną krętą smugą mgły. Ten Heathcliff. który mieszkał kiedyś w Wichrowych Wzgórzach. bo zawołał szybko: .wszystko to tchnęło cudownym spokojem. wychodzącego na podwórze. aby mnie . gdy po zapytaniu o świecę poczucie mej głupoty kazało mi zawrócić. Pokój. za którym widać było bujną zieleń parku. pamięta pan. W końcu znalazłam wymówkę: zapytam.tu zarzuciła mężowi ręce na szyję. jeżeli to coś ważnego! Po chwili usłyszałam szczęk klamki i Katarzyna wpadła po schodach. . ale naszego dawnego domu nie było widać. że spotkało ją straszliwe nieszczęście.rzekłam półgłosem. powrócił! – Coraz mocniej zaciskała ręce na jego szyi. aby okazać swą radość.Czego chce? . Siedzieli oboje przy otwartym na oścież oknie. bo on leży nieco niżej.żachnął się jej mąż. podniecona.młodzi państwo. . po drugiej stronie.Zaciągnij zasłony.Edgarze kochany! Heathcłiff powrócił. . i podaj herbatę. . kochanie! Poproś tę osobę do domu.To nie powód. dobrze! . zadyszana. parobek? Dlaczego nie powiedziałaś tego pani? . Otworzył i wychylił się.Pst! Niech go pan tak nie nazywa. Edgarze! . . ten Cygan. zbyt przejęta. czy zapalić świece. Otrzymane polecenie nie chciało mi przejść przez gardło.Nie stój tam. że niedaleko za kaplicą strumień wypływający z moczarów wpada do rzeczki. Już miałam odejść nie wypełniwszy go. Zaraz wrócę.Dobrze. Obawiam się. ni to gniewnym. Czy ci to dogadza. dobrze zbudowanego mężczyznę. Miał bystre. wydaj polecenie. że musiał służyć w wojsku.. . Ja biegnę po mego gościa.Ty go poprosisz tutaj . Weszliśmy do bawialni. Ale na widok przyjaciela oczy Katarzyny zapałały innym ogniem.Tutaj? Do bawialni? . Wyrósł na wysokiego. Nigdy nie uważałem go za tak bezcenny skarb. Poszedł za mną w milczeniu. ale nie rób z siebie widowiska. Zarumienione twarze państwa świadczyły o ożywionej wymianie zdań. że witasz zbiegłego sługę jak brata. Jego prosta postawa nasuwała myśl.odparła po namyśle.Możesz się cieszyć. a z dawnego nieokrzesania . Nakryjesz tutaj dwa stoliki.Nie . ni to drwiącym z jego zarozumiałości. drugi dla Heathcliffa i dla mnie. . aby mogło być prawdziwe. barczystego.zwrócił się do mnie.Wiem.dusić. W blasku ognia i świec mogłam teraz dopiero przyjrzeć się dobrze twarzy i postaci Heathcliff a. Ellen: jeden dla pana i panny Izabeli. aby cały dom był świadkiem. by tak szaleć! Katarzyna oprzytomniała nieco. podprowadziła do męża i przemocą połączyła oporne dłonie obu mężczyzn. inteligentne spojrzenie. że go nie lubiłeś. jako dla osób niższego stanu. . Czy mogę poprosić go tutaj? . mój drogi? A może kazać napalić w innym pokoju? Jeżeli tak. Wyraz jego twarzy był dojrzalszy i bardziej stanowczy niż pana Lintona. że to szczęście jest zbyt wielkie. jako dla państwa. Miała już wybiec. Pani zmierzyła go szczególnym spojrzeniem.A gdzież by indziej? Zirytowany. przy którym mój pan wydawał się szczupłym młodzikiem. . Nie ma powodu. Zmiana była doprawdy zdumiewająca. zaproponował kuchnię jako odpowiedniejsze miejsce. Heathcliff stał na ganku spodziewając się widocznie zaproszenia do domu. Ale musisz się teraz z nim zaprzyjaźnić ze względu na mnie. Pochwyciwszy go za obie ręce. Pośpieszyłam na dół.Nie mogę siedzieć z nim w kuchni. Nie trzeba. A do żony: . gdy mąż ją zatrzymał. A jednak. ale były to tylko przebłyski.Jutro wyda mi się to snem! . ale pamiętaj przyjąć mnie następnym razem tak . która nie spuszczała zeń oczu.zwłaszcza jeśli to się wiąże z moją osobą. Heathcliff.Mnie również .Moja żona.Więcej niż ty o mnie . . Usiadł na wprost pani. co prawda.nie pozostało ani śladu. Chętnie zostanę godzinę lub dwie. a potem ubiegając prawo wykonać wyrok na samym sobie. W ognistych czarnych oczach i skośnych brwiach czaiła się.Niedawno dopiero dowiedziałem się o twoim zamążpójściu. Obejście znamionowała godność. bo aż pobladł z udręki. powściągana dzikość. . Naturalnie cieszy mnie wszystko. puściwszy szczupłą dłoń gospodarza. obmyśliłem sobie plan: zobaczyć cię tylko. wcale sobie nie zasłużyłeś na to powitanie! Przeszło trzy lata cię nie było. żebym serdecznie pana powitał. wolna od sztywnych odruchów. niech pan siada . .rzekł cicho. Ale wzrok jego coraz śmielej odzwierciedlał nie ukrywaną radość widoczną w jej oczach. znowu dotknęłam twojej ręki. którego nazwał przed chwilą parobkiem. jak się ma zwrócić do człowieka. Innych uczuć doświadczał pan Edgar. potem załatwić porachunki z Hindleyem. która dosięgła szczytu. że cię znowu ujrzałam. że przez to pozbawiona wdzięku.Nie będę wierzyła. gdy pani wstała. Nie spoglądał na nią często. że jej zniknie z chwilą. przeszła po dywanie i znów pochwyciła Heathcliffa za ręce. bo spodziewałem się jedynie blasku zdumienia w twych oczach i może udanej radości. Czekając na podwórzu. .odezwał się wreszcie Linton. . przyglądał mu się w chłodnym milczeniu. Zadowalał się szybkim spojrzeniem rzucanym od czasu do czasu. okrutniku. przez pamięć na dawne lata. . Zdumienie pana Edgara dorównało mojemu. znowu z tobą rozmawiałam. jakby się obawiała. zanosząc się nieprzytomnym niemal śmiechem.wołała. gdy ona przestanie na niego patrzeć. ale tak surowa. Twoje powitanie zmieniło moje zamiary. wyraziła życzenie. Za bardzo byli zajęci sobą. jeżeli go nie przewyższyło. Dłuższą chwilę nie wiedział. przeszło trzy lata nie dałeś znaku życia i nie myślałaś o mnie! . żeby odczuwać skrępowanie.odparł gość . co jej sprawia przyjemność.Proszę. Z niepokojem myślałam o tym po jego odejściu. czy nocuje w Gimmerton. Żałowałam. panna Izabela zeszła na dźwięk dzwonka. a ja jestem spragniony.Nie mogę spać. wyszłam z pokoju. a on . .zaczął płakać. Taka już jest ludzka natura. w Wichrowych Wzgórzach . bo mi się zachciewa rozmowy.odpowiedział.może z zazdrości.Nie. Heathcliff też byłby wściekły. czy też wrócił w nasze strony z jakimś ukrytym niecnym zamiarem? Miałam serce pełne złych przeczuć. Pochwaliłam Heathcliffa w kilku słowach. nie będąc już potrzebna. Wśliznęła się do pokoju i siadłszy na moim łóżku pociągnęła mnie za włosy i obudziła. Czy stał się obłudnikiem. kiedy on śpiący i znużony. proszę do stołu.Ja nie jestem . gdziekolwiek będzie nocował.Pana Heathcliffa. herbata ostygnie – przerwał Edgar. Musisz mi przebaczyć. – Pan Earnshaw mnie zaprosił. Zawsze mu coś dolega. Gość zabawił nie dłużej niż godzinę. . czeka długa droga. . Dogaduje mi. . który starał się panować nad głosem i nie zapominać o grzeczności.Katarzyno. .samo. Od czasu. W środku nocy pani wyrwała mnie z pierwszego snu. Ellen . Posiłek trwał zaledwie dziesięć minut. że powrócił. . żem samolubna i okrutna. bo zaszedłem do niego dziś rano. Pani zajęła miejsce koło imbryka. Nie. gdyby pana przed nim wychwalano. Edgar wypił może łyk herbaty. a ja. tylko ich pani pokłóci. już mnie teraz nie wypędzisz! Naprawdę mnie żałowałaś? Bo też zasługiwałem na współczucie. przeżyłem wiele ciężkich chwil.odparłam. co jego nie cieszy.Na co wychwalać przed nim Heathcliffa? . bo cieszę się z tego..usprawiedliwiała się. kiedy jest zły. Edgar nadąsany. Filiżanka pani została pusta: nie mogła pić ani jeść. a resztę wylał na spodek. gdyż żyłem tylko dla ciebie! . Po co pani opowiada o nim mężowi. zżyma się i plecie głupstwa. a może z bólu głowy . Nie chce rozmawiać. gdy wychodził. .Chcę się z kimś podzielić moim szczęściem.. . Zapytałam. Pan Earnshaw zaprosił? Jego? On odwiedził pierwszy pana Earnshaw?. Więc wstałam i zostawiłam go samego.Ależ to dowód wielkiej słabości .Nie znosili się jako chłopcy.ciągnęła Katarzyna. gdy ostatni raz słyszałem twój głos. Toteż cenię go. zaraz stajesz po jej stronie. więc wstąpił tam. Łatwo pani uwzględniać ich przelotne kaprysy. sam powinien był dojść do tego wniosku i cieszyć się ze względu na mnie. Zamiast zalewać się łzami dlatego. co będzie jednakowo ważne dla obydwóch stron. jeżeli się czasem posprzeczamy. . Hindley widząc. że tym więcej powinna go cenić za jego uczucie. A ja ustępuję. Mogłabym go zabić.zazdrosna. Przemawiam czule. To dziecinada. . żeby go polubił. . Nie mam żalu do Izabeli o jej złociste włosy. byle się tylko udobruchała. że obojgu przydałaby się nauczka. . co robił przez te lata i z czego żył. Musi się do niego przyzwyczaić i lepiej.Wydaje się przeobrażony. W końcu poprosił go do siebie. Prawdziwy z niego chrześcijanin: wyciąga dłoń do wszystkich wrogów naokoło. uważam. gdyby się od tego uchylali. nie pomyślałby o zemście. Heathcliff przyłączył się do towarzystwa i ograł mego brata. niby zaślepiona matka. wytworną elegancję i sympatię.A wtedy stoczymy walkę na śmierć i życie. nieprawdaż. żeby nie lubić Edgara. by zapytać cię o mnie. Nelly. Odpowiedziałam. To rozpieszczone dzieci. Ale możecie się kiedyś poróżnić o coś. a ja cieszę się z jego radości. Heathcliff ma więcej powodów. że uznałam Heathcliffa za godnego wszelkich względów. które uważają. pochlebiam.Wyjaśnił mi to. pod każdym względem. To oni pani ulegają. że ty nadal jesteś w Wichrowych Wzgórzach. a nadto przyjaźni największego pana w okolicy. skoro oni uprzedzają wszelkie życzenia pani. że świat został stworzony tylko dla ich przyjemności. Nelty? zaśmiała się pani.Co pani sądzi o jego odwiedzinach w Wichrowych Wzgórzach? zapytałam. Wiem. zdaniem pani.Pani się myli. Myślał. Mój mąż lubi. Chociaż im ulegam. że gość ma mnóstwo . Józef zawiadomił Hindleya. Oni mają podobne usposobienia. Właśnie kilka osób grało u niego w karty. . gdy jesteśmy z sobą dobrze. ale nie powinien beczeć o byle głupstwo. I wtedy te. bo zdziwiłam się nie mniej od ciebie. a on. białą cerę. nawet konając. . a jednak zachował się bez zarzutu. co by się działo. . jaką ją darzy cała rodzina. Nawet ty. “słabe istoty” mogą okazać się równie nieustępliwe jak pani. który wyszedł do Heathcliffa i zaczął go rozpytywać.Nie! Wierzę w miłość Lintona. żeby tego samego dnia po południu obie z Izabelą złożyły wizytę w Wichrowych Wzgórzach. bo już buntowałam się przeciwko Opatrzności. O.Doskonałe miejsce zamieszkania dla młodego człowieka! Czy nie boi się pani następstw? . Lękam się o Hindleya. ale nie miał nic przeciwko temu. pragnąłby ich końca równie żarliwie jak ja. że go sprowokowałam. że na kilka dni dom . Nazajutrz z rana stało się oczywiste. a także przez sentyment dla domu. co ja się nacierpiałam. Jego mocna głowa uchroni go od niebezpieczeństwa. Nelly. wybiegła. nie mogłabym go tak często widywać. To także wziął pod uwagę. nie tylko bym nadstawiła drugi policzek. nie zastanowił się. wstydziłby się zatruwać mi ten radosny dzień bezsensownymi dąsami. aby ulokować się w odległości pieszego spaceru od Drozdowego Gniazda. kogo zaprasza. którego kiedyś tak podle skrzywdził.Dla Heathcliffa bynajmniej. Zło minęło i nie będę się mściła na Edgarze za jego głupotę. Gdyby najnędzniejszy człowiek dał mi w twarz. W nagrodę spadła nań taka ulewa czułości i pieszczot. Przez dobroć dla niego znosiłam te cierpienia samotnie. Zamierza hojnie zapłacić za pozwolenie zamieszkania w Wichrowych Wzgórzach. ale jeszcze bym poprosiła o przebaczenie. Gdyby zamieszkał w Gimmerton. Heathcliff ze swej strony utrzymuje. . A w dowód dobrych chęci pójdę natychmiast pojednać się z Edgarem. ale on nie może już upaść niżej. że nie powinien ufać człowiekowi.pieniędzy. gdzieśmy się razem 'wychowali. Gdybym mu dała poznać. co ja się nacierpiałam! Gdyby ten człowiek zdawał sobie sprawę z moich przejść. Zawsze był zachłanny na pieniądze. Powrót Heathcliffa pojednał mnie z Bogiem i ludźmi. jakie męki przechodziłam. Nie przyjdzie mu do głowy. Brat zgodzi się niewątpliwie przez chciwość. choć co zgarnie jedną ręką. Teraz jestem gotowa poddać się wszelkim udrękom. że wykonała swój zamiar z powodzeniem. a przed niebezpieczeństwem ja go osłaniam. to drugą roztrwoni. że głównie dlatego nawiązał stosunki ze swym dawnym prześladowcą. Dobranoc! Jestem aniołem! Zadowolona z siebie. Pan Linton nie tylko przestał gniewać się na żonę (jakkolwiek jej nadmierna radość zdawała się go przygnębiać). zaprosił go ponownie na wieczór. Hindley jest zbyt nierozważny. zamienił się w raj. Z tego nastroju cieszył się zarówno pan, jak cała służba. Heathcliff - a raczej pan Heathcliff, jak go odtąd będę nazywała początkowo raczej ostrożnie korzystał z przywileju odwiedzania Drozdowego Gniazda. Zdawał się badać, jak dalece pan domu będzie skłonny tolerować jego obecność. Również i Katarzyna uznała za wskazane przyjmować gościa z bardziej powściągliwą uciechą. Z wolna zyskał sobie u nas prawa oczekiwanego gościa. Był nadal tak samo zamknięty w sobie jak za chłopięcych lat, co pozwalało mu opanować zbyt jawne okazywanie swych uczuć. Podejrzliwość mojego pana została uśpiona i na czas pewien nowe okoliczności skierowały ją w inną stronę. Stało się bowiem niespodziewane nieszczęście: Izabela zaczęła nagle przejawiać silne uczucie do tolerowanego gościa. Była w owym czasie uroczą osiemnastoletnią panną o dziecinnym sposobie bycia, bystrą, wrażliwą, ale także wybuchową, gdy się jej sprzeciwiano. Brata, który czule kochał siostrę, przeraził jej niezwykły wybór. Nie biorąc nawet pod uwagę hańby, jaką pociągał za sobą związek z człowiekiem bez nazwiska, i w razie gdyby moi państwo nie mieli męskiego potomka, możliwości przejścia majątku Lintona w jego ręce, Edgar miał tyle rozsądku, by rozumieć, że pomimo zewnętrznego przeobrażenia charakter tego człowieka pozostał nie zmieniony i zmienić się nie mógł. Lękał się go przeto i pełen odrazy i złych przeczuć wzdragał się przed powierzeniem mu siostry. Wzdragałby się jeszcze bardziej, gdyby wiedział, że jej miłość narodziła się samorzutnie i nie wywołała żadnej wzajemności. Z chwilą bowiem, gdy dowiedział się o uczuciu Izabeli, przypisał winę Heathcliffowi, którego posądził o celowe zabiegi. Uderzyło nas wszystkich od pewnego czasu, że panna Linton jest jakaś nieswoja i przygnębiona: wpadała ciągle w zły humor, drażniła i zaczepiała bezustannie panią, co mogło łatwo doprowadzić do wybuchu przy ograniczonych zasobach cierpliwości Katarzyny. Usprawiedliwialiśmy ją do pewnego stopnia złym stanem zdrowia: mizerniała i gasła w oczach. Ale pewnego dnia rano szczególnie się rozkaprysiła: nie chciała jeść śniadania, uskarżała się, że służba nie spełnia jej rozkazów, że przez panią Katarzynę ona nic w domu nie znaczy, a brat zaniedbuje ją, że zaziębiła się, bo wszędzie są przeciągi, a w ba wialni na złość jej dopuściliśmy do tego, że ogień wygasł - i dziesiątki jeszcze błahszych oskarżeń tego rodzaju. Pani zażądała stanowczo, żeby się położyła do łóżka, wy łajała ją co się zowie i zagroziła, że sprowadzi doktora. Na wzmiankę o doktorze panna zawołała, że jest najzupełniej zdrowa, a jeżeli czuje się nieszczęśliwa, to przez Katarzynę, przez jej surowość i bezwzględność. - Jak możesz mnie oskarżać o surowość, ty nieznośny, rozpieszczony dzieciaku? - zdumiała się Katarzyna, dotknięta tym niedorzecznym wystąpieniem. - Musiało ci się w głowie pomieszać. Kiedy to ja byłam bezwzględna? Powiedz! - Wczoraj - szlochała Izabela. - I teraz! - Wczoraj? Kiedy? - Podczas spaceru po wrzosowiskach. Powiedziałaś, że mogę iść sobie, gdzie mi się podoba, podczas gdy sama spacerowałaś dalej z panem Heathcliffem. - I to nazywasz bezwzględnością - zaśmiała się Katarzyna. - Nie chciałam wcale dać ci do zrozumienia, że nie życzymy sobie twego towarzystwa. Mogłaś równie dobrze zostać. Po prostu uważałam, że to, co mówi Heathcliff, nie może cię interesować. - O, nie - płakała panna. - Chciałaś, żebym odeszła, bo wiesz, jak lubię być razem z wami. Pani zwróciła się do mnie: - Czy ona oszalała? Powtórzę naszą rozmowę słowo w słowo, a ty, Izabelo, powiesz mi, co w niej mogło być dla ciebie ciekawego. - Mnie nie chodziło o rozmowę. Ja chciałam być przy... - I zawahała się. - Dokończ - powiedziała Katarzyna. - Przy nim. Nie dam się odpędzać! - ciągnęła z uniesieniem. - Jesteś zazdrosna jak pies ogrodnika, co sam nie zje i drugiemu nie da! Chcesz, żeby wszyscy tylko ciebie kochali! - Cóż za zuchwała małpka! - wykrzyknęła zdumiona pani. - Nie, przecież ja nie uwierzę w te głupstwa! To niemożliwe, żebyś pragnęła uwielbienia Heathcliffa, żebyś go uważała za sympatycznego człowieka! Mam nadzieję, że cię źle zrozumiałam, Izabelo! - O, nie - zaprzeczyła zakochana dziewczyna. – Kocham go więcej, niż ty kiedykolwiek kochałaś Edgara. I on by mnie pokochał, gdybyś mu tylko na to pozwoliła! - O, jeżeli tak, to nie chciałabym być na twoim miejscu za żadne skarby - oświadczyła z naciskiem Katarzyna i, jak mi się zdaje, całkiem szczerze. - Nelly, pomóż mi wybić jej z głowy to szaleństwo. Powiedz jej, że Heathcliff to nieokrzesany gbur, bez żadnej ogłady, bez kultury, dziki ugór porośnięty jałowcem i usiany kamieniami. Wolałabym zostawić w parku mojego kanarka w zimowy dzień, niż doradzać ci, abyś oddała serce Heathcliffowi. Tylko nieszczęsny brak znajomości charakteru tego człowieka, moje dziecko, mógł sprawić, że nabiłaś sobie nim głowę. Nie wyobrażaj sobie, proszę, że pod ponurą powierzchownością kryją się w nim głębie dobroci i serdeczności. To nie jest surowy diament ani ostryga z perłą w środku, to dziki, srogi człowiek o wilczym sercu. Nigdy nie powiem do niego: “Zostaw w spokoju tego lub owego wroga, gdyż skrzywdzić go byłoby okrucieństwem lub brakiem szlachetności”. Powiadam mu: “Daj mu spokój, bo ja tak chcę”. Gdybyś mu zawadzała, Izabelo, zmiażdżyłby cię jak wróble jajo. Wiem, że nie mógłby pokochać dziewczyny z rodu Lintonów. A jednak byłby zdolny poślubić cię dla twego posagu i korzystnych widoków na przyszłość. Opętała go chciwość- Oto, jakim go widzę. A przecież żywię dla niego przyjaźń tak wielką, że gdyby na serio zapragnął cię złowić, może bym mu nic nie powiedziała i pozwoliła ci wpaść w potrzask. Izabela popatrzyła na bratową z oburzeniem. - Wstydź się, wstydź się! - powtórzyła z uniesieniem. - Z twoją jadowitą przyjaźnią jesteś gorsza niż dwudziestu wrogów! - Więc mi nie wierzysz? Przypuszczasz, że mówię tak przez przewrotne samolubstwo? - Jestem tego pewna - odparła Izabela. - Budzisz we mnie odrazę. - Doskonale! - zawołała Katarzyna. - Przekonaj się sama, jeżeli chcesz koniecznie. Powiedziałam, co do mnie należało. Reszta należy do ciebie, zuchwała dziewczyno! - I teraz ja muszę cierpieć przez jej egoizm – szlochała Izabela, gdy zostałyśmy same. - Wszyscy przeciwko mnie! Zatruła mi moją jedyną radość. Ale to wszystko kłamstwa, nieprawdaż? Pan Heathcliff nie jest złym człowiekiem: ma duszę prawą i szlachetną, bo inaczej jakże mógłby o niej pamiętać. - Wyrzuć go, panienko, z myśli - odpowiedziałam. – Za tym człowiekiem idzie nieszczęście. To nie mąż dla panienki! Pani Linton ostro go osądziła, a jednak nie mogę jej zaprzeczyć. Zna ona jego tajemnice lepiej niż ja lub ktokolwiek inny i nigdy by go nie przedstawiła gorszym, niż jest. Uczciwi ludzie nie kryją się ze swoimi uczynkami. Jak on żył? Jak dorobił się majątku? Dlaczego mieszka pod dachem człowieka, którego nienawidzi? Mówią, że od czasu jego przybycia pan Earnshaw zrobił się jeszcze gorszy. Hulają razem po całych nocach, Hindley zaciągnął pożyczkę na majątek i nie robi nic, tylko pije i gra w karty. Tydzień temu spotkałam się w Gimmerton z Józefem. “Nelly - powiada - u nas prawdzie piekło. Pan nie boi się ani Sądu, ani świętego Pawła, ani piotra, ani Jana, ani Mateusza - nikogo! To człowiek o miedzianym czole. A ten twój miły Heathcliff to także ptaszek! Diabelski pomiot! Czy nie opowiada wam, jak się u nas zabawia? Wstaje o zachodzie słońca - kości, wódka, zamknięte okiennice i świece do samego południa. A hałas, a przekleństwa, uszy trzeba zatykać! Łotr zje, prześpi się i wio! do żony sąsiada na pogawędkę. Pewnie opowiada pani Katarzynie, jak złoto jej ojca spływa do jego kieszeni, a syn jej ojca galopuje Szeroką Drogą do Piekieł, on zaś pędzi przodem otwierać mu bramę!” Józef, proszę panienki, jest stary szelma, ale nie kłamie. Jeżeli to, co opowiada o panu Heathcliffie, jest prawdą, to przecież by go panienka nie chciała na męża? - Sprzymierzyłaś się z nimi, Ellen! - odparła Izabela. - Nie chcę słuchać żadnych oszczerstw. Jakie ty masz złe serce, skoro chcesz mnie koniecznie przekonać, że nie ma szczęścia na świecie! Nie mogę powiedzieć, czy pozostawiona samej sobie Izabela otrząsnęłaby się z tego czaru, czy też uparłaby się na dobre; na dumania nie stało jej czasu. Nazajutrz było w mieście zebranie, na które mój pan musiał pojechać. Pan Heathcliff wiedząc o jego nieobecności przyszedł wcześniej niż zwykle. Katarzyna i Izabela siedziały w bibliotece w nieprzyjaznym milczeniu. Izabela strwożona, że w przystępie niesienia wyjawiła tajemnicę swego serca, Katarzyna zaś, naprawdę na nią obrażona, zdecydowała się po dłuższym namyśle nie oszczędzać szwagierki, gdy nadarzy się sposobność. Na widok Heathcliff a za oknem przez usta jej przebiegł złośliwy uśmieszek. Zauważyłam to, bo właśnie zamiatałam przed kominkiem; Izabela, pogrążona w książce czy zadumie, zobaczyła go dopiero, gdy wszedł. Za późno było wymknąć się, choć byłaby to chętnie uczyniła. - Proszę, proszę! - zawołała wesoło pani przyciągając krzesło do ognia. - Potrzeba nam bardzo trzeciej osoby, żeby stopiła lody między nami dwiema. Ty jesteś tym, którego obie wybrałybyśmy z pewnością do tej roli. Heathcliffie, dumna jestem, że mogę ci przedstawić kogoś, kto ma o tobie lepsze wyobrażenie niż ja. Powinno ci to pochlebiać. Nie, to nie Nelly. Nie patrz na nią. Moja biedna szwagierka umiera z zachwytu nad twoją urodą i szlachetnością. Od ciebie tylko zależy, a możesz zostać szwagrem Edgara! Nie, nie, Izabelo, nie uciekniesz mi - przytrzymała z udaną figlarną wesołością zmieszaną dziewczynę, która zerwała się z oburzeniem. - Kłóciłyśmy się o ciebie, Heathcliffie, jak dwie kotki. Prześcignęła mnie w wyrazach zachwytu i uznania. A nadto dowiedziałam się, że gdybym się grzecznie usunęła na bok, to ona (uważa mnie bowiem za swoją rywalkę) potrafiłaby wedrzeć się do twego serca i wypłoszyć zeń na wieki mój obraz! - Katarzyno - powiedziała z godnością Izabela, nie usiłując się nawet wyrwać przytrzymującej ją mocno za ręce bratowej - może byś była łaskawa trwać przy prawdzie i nie szkalować mnie nawet żartem. Panie Heathcliffie, poproś pan uprzejmie swoją przyjaciółkę, żeby mnie puściła. Zapomina ona, że pan i ja zaledwie się znamy. Co ją bawi, dla mnie jest niewymownie bolesne. Ponieważ gość nie odpowiadając usiadł z wyrazem zupełnej obojętności dla jej uczuć, odwróciła się i poprosiła szeptem swoją dręczycielkę, żeby ją puściła. - Za nic w świecie - odparła pani. - Nie nazwiesz mnie drugi raz zazdrosnym psem. Zostaniesz tutaj! Heathcliffie, dlaczego nie okazujesz zadowolenia słysząc te przyjemne nowiny? Izabela zaklina się, że miłość Edgara do mnie jest niczym w porównaniu z jej miłością do ciebie. Czy nie mówiła tak, Ellen? Od wczorajszego spaceru pości ze smutku i wściekłości, że ją oddaliłam od twego towarzystwa pod pozorem, że jest ono dla niej nieodpowiednie. - Zdaje mi się, że ją obgadujesz - odezwał się wreszcie Heathcliff odwracając się krzesłem do pań. - W tej chwili na pewno rada by się uwolnić od mojego towarzystwa! Wpatrzył się w dziewczynę wzrokiem, jakim się obserwuje jakieś odpychające pokonywaną stworzenie, przez na przykład stonogę nie indyjską, mogła z odrazą znieść, ciekawość. Biedaczka tego czerwieniła się i bladła na przemian, na rzęsach zawisły łzy. Usiłowała gorączkowo rozluźnić silny uchwyt ręki Katarzyny, ale gdy odsunęła jeden palec, drugi się zamykał, a wszystkich razem oderwać nie mogła. Drobne jej paluszki były na to za słabe. Uciekła się więc do paznokci, których ostrość ozdobiła rękę prześladowczyni czerwonymi półksiężycami. - Tygrysica! - wykrzyknęła pani potrząsając ręką z bólu. - Idź sobie, idź, na Boga! Niech nie .patrzę na twoją twarz, złośnico! Jakaś ty głupia, żeby przy nim pokazywać swe szpony! Czy nie wyobrażasz sobie, jakie on z tego wyciągnie wnioski? - Patrz, Heathcliffie, jaką ona bronią walczy. Musisz strzec swoich oczu! - Potrafiłbym jej wyrwać te pazurki, gdyby się do mnie dobierały powiedział ostro, gdy drzwi zamknęły się za Izabelą. - Ale czemu drażniłaś to stworzenie w taki sposób? Chyba nie mówiłaś prawdy? - Zapewniam cię, że tak. Szaleje za tobą od kilku tygodni. Dziś rano ogarnęła ją istna pasja. Zwymyślała mnie okropnie, bo przedstawiłam twoje wady w jasnym świetle, żeby ostudzić jej uwielbienie. Ale nie zwracaj na nią uwagi. Chciałam ją tylko ukarać za zuchwalstwo, bo za bardzo ją lubię, mój drogi, żeby ci ją oddać na pożarcie. - A ja lubię ją za mało, żeby tego spróbować. Usłyszałabyś o różnych dziwnych rzeczach, gdyby mi przyszło żyć z tą nudną woskową lalą. Do najzwyklejszych należałoby malowanie kolorów tęczy na tej białej twarzy i podbijanie niebieskich oczu na czarno co parę dni. Ohydnie podobne są do Czułam. Nie mówili więcej o tej sprawie i pani. Pobyt tego człowieka w Wichrowych Wzgórzach gnębił nas niewymownie. to choć nie można jej było nazwać przeciwieństwem męża. Dobrze radzisz. Uważałam.gołębie oczy. gdyby tak było! . żeby zaszło coś takiego. . Podejrzewałam. nie myślała o tym.oczu Lintona. jakkolwiek głupia. prawda? . Wizyty jego były dla mnie ciągłą zmorą. a jeszcze mniej ufałam jej uczuciom. anielskie! .Pan Bóg pozwoli. że w tym wypadku są one jednocześnie i moje. Ale Izabela. wracał do tej myśli przez cały wieczór. . że Bóg zapomniał o tej błędnej owcy.Ona dziedziczy po bracie. byłyby zarazem twoje. Co do niej. On jednak. Serce moje było bardziej po stronie mego pana niż pani. żebyśmy mogli wrócić do dawnego życia.Cudne .zapytał po krótkim milczeniu. że zła bestia krążyła między nią i owczarnią w oczekiwaniu chwili sposobnej do skoku. zapadał w złowieszczą zadumę. Nie zapominaj. i Drozdowe Gniazdo od osoby pana Heathcliffa. przypuszczam.odparła pani. Zauważyłam. . że pół tuzina bratanków zniweczy jej prawa w tym względzie. a nawet uśmiechał się do siebie złośliwie. . że mój pan czuł to samo. jestem tego pewna. że ilekroć pani wyszła z pokoju. Pragnęłam. Nie myśl o tym. bo był to człowiek dobry.Zmartwiłabym się. przecież pozwalała sobie na tyle swobody.Gdyby były moje. ufny i prawy. nie jest z pewnością szalona. że słusznie. nie ma o czym mówić. że nie bardzo wierzyłam w jej zasady. Jesteś zbyt skłonny pożądać dóbr bliźniego twego. . co by uwolniło bez wstrząsu i Wichrowe Wzgórza. Postanowiłam mieć go na oku.zawołała Katarzyna . długo wpatrywałam się w zwietrzały kamień. a ja uczułam tak nieodparty przymus zobaczenia Wichrowych Wzgórz. Służy on za drogowskaz do Drozdowego Gniazda. dlaczego ogarnęła mnie nagle fala dziecinnych wspomnień. Długo.Biedny Hindley! . Z tęsknotą łączyła się myśl: a jeżeli on umarł albo ma umrzeć wkrótce? Może to znak rychłej śmierci? Im byłam bliżej. bo zdawało mi się przez chwilę. że dziecko podniosło główkę i spojrzało mi prosto w oczy. że skierowałam się w tę stronę. Dzień był jasny. na południowozachodniej. bojąc się przekroczyć ponownie próg tego ponurego domu. wkładałam czepek i chciałam biec na farmą. mroźny. Nie wiem. i ogarnięta zwątpieniem zawracałam. Przed dwudziestu laty było to ulubione miejsce zabaw Hindleya i moich. Było to właśnie w tym mniej więcej okresie. W. zajęty kopaniem dołka przy pomocy kawałka łupku. Gdy wreszcie dom ukazał się moim oczom. niby na jawie. zrywałam się pod wpływem nagłej trwogi. Wizja zniknęła w okamgnieniu. wyrytymi na północnej stronie. droga sucha i twarda. stała przy bramie i . . ziemia naga. z ciemną głową pochyloną do przodu. na wschodniej i D. zadrżałam cała: zjawa wyprzedziła mnie. do Wichrowych Wzgórz i do miasteczka. co ludzie opowiadają o jego życiu. Ale potem przypominałam sobie. Żółty odblask słońca na szarym wierzchołku słupa przypomniał mi lato. Schyliwszy się zobaczyłam u jego podstawy dziurę dotąd pełną muszelek i kamyków. do którego doszło moje opowiadanie. mniej trwałymi skarbami. mego dawnego towarzysza zabaw. Stoi tam z grubsza ociosany słup z piaskowca.krzyknęłam mimo woli i aż drgnęłam. gdzie od gościńca na lewo skręca droga na wrzosowiska. gdyby mi uwierzył. Bałam się. któreśmy w niej z upodobaniem przechowywali razem z innymi. G. Idąc kiedyś do Gimmerton nadłożyłam drogi. Dotarłam do kamienia. że obowiązek nakazuje mi ostrzec Hindleya i powiadomić go o tym. G. Przekonywałam własne sumienie.ROZDZIAŁ JEDENASTY Czasami. tym silniejsze ogarniało mnie wzruszenie. co by było. żeby przejść koło starej bramy. jak bardzo weszły mu w krew złe nałogi. z literami W. Ujrzałam. jak siedział na spalonej przez słońce murawie. gdy w samotności myślałam o tych sprawach. A! więc to diabeł uczy cię przeklinać tatę? . podczas gdy jego dziecinną buzię wykrzywiał grymas przerażającej złości. Kamyk uderzył w mój czepek.odpowiedział przeciągle. piwnookiego chłopczyny z rumianą buzią przyciśniętą do prętów.Diabeł tata! .Niech cię diabli wezmą razem z twoim pastorem! Daj mi to! zawołał. a z ust malca posypała się litania przekleństw wypowiadanych z wprawą i zapałem niezależnie od tego. że chcę go tylko przywabić i oszukać. . .Przyszłam powiedzić twego ojca. czy nie.wyglądała przez furtkę. Jęłam przemawiać do niego pojednawczo.Czego cię tata uczy? .Powiedz mi. lecz już nie mogłam powstrzymać zamiaru. bo przeklinam. . Po sekundzie zastanowienia doszłam do wniosku.Czego się uczysz u taty? Podskoczył do pomarańczy. czy je rozumiał. z którym rozstałam się przed dziesięcioma miesiącami.Więc kto? . Bliska płaczu wyciągnęłam z kieszeni pomarańczę i podałam mu ją. że bardziej mnie to zasmuciło. Niewiele się zmienił. kto cię uczy. To była pierwsza moja myśl na widok kędzierzawego. że musi to być mój Hareton. Pokazałam z daleka drugą. . Zapominając od razu o niedorzecznych obawach zawołałam: . a potem wyrwał mi ją pośpiesznie. Haretonie – dodałam domyślając się z tego ruchu. twoja niania! Odstąpił na odległość ramienia i podniósł spory kamyk. jestem Nelly! Nelly. . to ci dam! Kto jest twoim nauczycielem? . to nie utożsamiał jej wcale z moją osobą.O! nieee! . dziecino? Czy pastor? .Tata? Żebym mu nie właził w drogę. Może pan być przekonany. że jeżeli nawet Nelly żyła jeszcze w jego pamięci. Podniosłam rękę wyżej.Kto cię nauczył tych pięknych słówek. jakby w obawie. kochanie! Haretonie. .Bóg z tobą. Podniósł rękę i zamierzył się. niż rozgniewało. Zawahał się. Tata mnie nie cierpi. Po raz drugi obejrzał się szybko i przypuszczając. przeciwstawiając się pani Linton. panienka.. Dałam mu pomarańczę i kazałam powiedzieć tacie. tak! . Kiedy Heathcliff zjawił się z następną wizytą. Nelly? . Zmieszana chciała odejść. Wtedy zawróciłam i uciekłam co sił w nogach. .. że wybiją. zęby. w takiej trwodze.Judasz! Zdrajca! . Nie mogłam dopuścić do tego. tyle tylko. choćbym nawet miała.. Widocznie zadał pytanie.O. karmiła właśnie gołębie na podwórzu. jakbym zobaczyła upiora.odpowiedział. To zdarzenie niewiele ma związku ze sprawą panny Izabeli. . czy kto nie patrzy. ty bezczelny oszuście! . ale zamiast Hindleya ukazał się na progu Heathcliff. Powiada.Więc pastor nie uczy cię czytać i pisać? . ten łajdak objął ją zuchwale wpół. ale że jednocześnie przestała kaprysić i biadać.Nie. Odwróciła głowę. Od trzech dni nie przemówiła słowa do szwagierki. że nikt nie widzi. zdołałam wyciągnąć kilka zdań w rodzaju: . ledwo ją zobaczył. Podszedł do Izabeli przez podwórko i coś powiedział. ale ukryta za framugą. spojrzał w kierunku domu. Wiedziałam. żeby zły wpływ tego człowieka rozszerzył się na Drozdowe Gniazdo. czy lubi Heathcliffa. odczuliśmy to jako wielką ulgę.Heathcliff. .krzyknęłam. Stałam w oknie kuchni. wywołać burzę w domu. że mogę robić. jeżeli przestąpi próg. której wejścia wcale nie zauważyłam. Malec pobiegł do domu.Nie wiem. Klnie tatę. Zatrzymałam? się dopiero przy słupie drogowym. na które wolała nie odpowiadać. pochłonięta obserwowaniem sceny na podwórzu. że Nelly Dean czeka przy furtce ogrodowej i chciałaby z nim pomówić. lecz położył jej rękę na ramieniu. pastorowi wszystkie. Powiedzieli. .Kto taki. dlaczego go lubi. Heathcliff to obiecał. że pobudziło mnie do większej jeszcze czujności..usłyszałam przy sobie głos Katarzyny. Tym razem. co mi się podoba. że Heathcliff nigdy nie silił się wobec niej na zbyteczne uprzejmości. Zapytałam. Na dalsze pytania.. . kiedy tata klnie mnie.Ty obłudniku. tylko dla ciebie. . . Katarzyno. że ty jesteś tu panią! .Może sobie oszczędzić kłopotu .Co cię to obchodzi? .Nie jestem zazdrosna o ciebie. że nie! . lecz Katarzyna nakazała mi ostro milczenie i zagroziła. . Prosiłam cię. Nie mogłam się powstrzymać. Pani Linton zdążyła jeszcze zobaczyć. Nie jestem twoim mężem. . że zaleca się do panienki.Mam prawo pocałować ją za jej zgodą. że jeżeli dalej będę zuchwale wtrącać się w nie swoje sprawy. możesz ją poślubić.wtrąciłam. Heathcliffie? Nie odpowiadasz. skoro mówił.odparłam z oburzeniem. może pomyśleć. Ciekawa jestem. Na kogóż ty się dąsasz? Jeżeli Izabela podoba ci się. .Katarzyna zamknęła drzwi do pokoju.Nie sprzeciwiaj mi się! Dlaczego nie posłuchałeś mojej prośby? Czy ona umyślnie weszła ci w drogę? .Pani niegodziwy przyjaciel! . . . co tam znowu wyprawiasz? Powiedziałam.Czy pan Linton zgodziłby się na małżeństwo swej siostry z tym człowiekiem? . a ty nie masz prawa zabraniać mi tego. Rozchmurz się.Niech mu Bóg użyczy potulności i cierpliwości.Obejdę się bez jego pozwolenia. chyba że ci się sprzykrzyło bywać tutaj i chcesz. Jakże go w tej chwili nienawidziłam. Ale czy ona ci się podoba? Powiedz prawdę. że masz dać spokój Izabeli. Heathcliffie. A ty. .Cicho bądź! .warknął.Ten podstępny hultaj! A! Już nas zobaczył i idzie tutaj. to mam ochotę . żebyś siedział cicho. .Kto cię słyszy. żeby Linton zamknął ci drzwi przed nosem. Muszę ja ci przytrzeć rogów. by jakoś nie wyrazić mu mego oburzenia. Z każdym dniem mam większą ochotę posłać go do nieba! . W chwilę później Heathcliff otworzył drzwi. Jestem pewna.ucięła pani stanowczo.krzyknęła..Zgodziłby się . jak Izabela wyrwawszy się Heathcliff owi uciekła do ogrodu. To nie ty powinnaś być o mnie zazdrosna! . Co do ciebie zaś. że jej nienawidzi.Niech lepiej nie próbuje! . jak potrafi wytłumaczyć. to wyrzuci mnie z kuchni.odparł niegodziwiec.powiedział Heathcliff. Zburzywszy mój pałac nie stawiaj na jego miejscu chałupy i nie każ podziwiać swej wspaniałomyślności. Tyran ciemięży swych niewolników. postanowiłeś wywołać kłótnię. żebyś wiedziała.powiedzieć ci parę słów. z rumieńcami gniewu na twarzy. ani kierować nim. Chcę. Heathcliffie. z Edgarem. Tymczasem dziękuję ci za wyjawienie sekretu twej szwagierki. Nie taki mam zamiar. poderżnąłbym sobie gardło. skoro już o tym mowa. .O. oszukaj jego siostrę. że mi ją dajesz na mieszkanie. Stał obok niej z rękoma skrzyżowanymi na piersiach. że nam jest dobrze. . że nie jestem zazdrosna. że tego nie rozumiem. Przysięgam. że potrafię to odpowiednio wykorzystać! A ty mi nie wchodź w drogę! . jesteś idiotką. Dajesz tego dowody. niegodziwie! Czy słyszysz? Jeżeli sobie pochlebiasz. Pani siedziała przy ogniu posępna. Byłoby to takim samym złem jak ofiarowanie szatanowi zbłąkanej duszy. że nie pomszczę się za swe cierpienia. tylko pozwól mnie też zabawić się w ten sam sposób ł nie znieważaj mnie. ale oni nie powstają przeciwko niemu. nieprawdaż? zawołała Katarzyna. o ile to możliwe. że naprawdę życzysz sobie mego małżeństwa z Izabelą. A ty. Zły duch.Na tobie mścić się nie będę.Nie będę już więcej mówiła o twoim małżeństwie. zaczynał się buntować. że dam się pocieszyć słodkimi słówkami. to niebawem przekonasz się. – Ja obeszłam się z tobą niegodziwie i ty się zemścisz! Jak się zemścisz. Znalazłeś najlepszy sposób pomszczenia się na mnie. pogrążony w swych czarnych .zdumiała się pani Linton. tak samo jak twoje. Jego szczęście. jak niegodziwie ze mną postępowałaś. jak bardzo się mylisz. potworze? Heathcliff ochłonął. Tak. Rozmowa ucichła. Ja też zaczynam czuć się spokojna i bezpieczna. jeżeli chcesz. A jeżeli sobie wyobrażasz. Nie mogła go ani uśmierzyć. Gdybym sądził. który dotychczas jej służył. to jesteś głupia. . nierad. polega na unieszczęśliwianiu ludzi. Kłóć się. tylko gnębią tych. Możesz znęcać się nieludzko nade mną dla zabawy. że jestem zupełnie świadomy tego. niewdzięczniku? Co ja ci takiego zrobiłam. których mają pod sobą.Skąd ta nagła zmiana? . najgorsze jest to. Jeżeli myślisz. Edgar już przyszedł do siebie po zdenerwowaniu wywołanym twoim powrotem. że jednak uważa. Poszłam szukać pana.Czyżbyś podsłuchiwał pod drzwiami. Jest w kuchni. że ona uważa go za swojego przyjaciela i zmusza mnie do obcowania z nim. jak i pogardę dla uczuć swego męża..Widziałam. jak sobie na to mogłam pozwolić. który dziwił się. Ellen! Katarzyna nie będzie dłużej przestawać i kłócić się z tym nicponiem! Już dość okazałem jej pobłażliwości! Zszedł na dół i każąc służbie czekać w korytarzu. . chyba że zaszkodziłaby sobie w oczach męża później. . . co mu się też .Cóż to znowu? . a Heathcliff stał przy oknie ze zwieszoną głową. Zawołaj mi dwóch parobków. Edgar Linton z trudem wysłuchał mnie do końca: z pierwszych jego słów wynikało. Zbytnia pobłażliwość nie prowadzi do niczego dobrego.. Edgarze? – odparła pani głosem szczególnie wyzywającym. którym wyrażała zarówno obojętność.To nie do zniesienia! . Usłuchała go natychmiast. że i ja się z tym oswoję. że nie stawiało to pani Linton w szczególnie złym świetle.Czyż nie masz poczucia przyzwoitości. On pierwszy zobaczył pana i pośpiesznie dał jej znak.wykrzyknął. jakby nieco przerażony jej gwałtownością. że żona tak długo nie wraca.myślach.Ellen . by umilkła. właściwie pani Linton krzyczała w uniesieniu.zapytał . . zauważywszy przyczyną jego ostrzegawczych gestów. by pozostawać tutaj po tym. Zżyłaś się z jego nikczemnością i pewnie masz nadzieję. więc cię to już nie razi. by jego wizyty ustały.rzekł do niej mąż. . Tak ich zostawiłam. Tamci znów się kłócili. Heathcliff.nie widziałaś pani? . że. udał się do kuchni. . Tu opisałam scenę na podwórzu i późniejszą sprzeczkę w kuchni tak. Myślę. Przypuszczałam. że doprawdy czas najwyższy. bardzo zdenerwowana zachowaniem pana Heathcliffa. iż Katarzyna nie jest bez winy. a ja za nim. zaśmiał się teraz szyderczo.To hańba. Chciał tym ściągnąć uwagę Lintona na siebie. co ośmielił się powiedzieć ci ten hultaj? Przyzwyczaiłaś się widocznie do jego mowy. który słysząc słowa pana podniósł głowę. proszę pana. występując w obronie swego gościa. a teraz już doszło do tego. Z tego powodu. na co się zanosi. że rozumiałem. – Nie dlatego. .Katy. . Stale pobłażając słabości jednego i niegodziwości drugiego. nim ci go oddam! Pięknie mi.Dotąd panu pobłażałem . że odważyłeś się źle o mnie pomyśleć! I bez bicia naszemu panu zrobiło się słabo.udało. Ale pani odgadła. lecz rzuciła go dla pewności w ogień. . . To cię oduczy udawać od ważniejszego. to go przeproś albo pogódź się z tym. aby pan się natychmiast oddalił. i gdy próbowałam zawołać ludzi. Usłuchałam jego skinienia. Chciał wyrwać żonie klucz z ręki.zawołała w odpowiedzi na oburzone spojrzenie męża. zgodziłem się na to nierozważnie.Piękny sposób postępowania! . Rozpacz i upokorzenie okazały się ponad jego siły. Żądam. nie chcąc dopuścić do jeszcze gorszych następstw. Na Boga! Panie Linton. Heathcliff zmierzył wzrost i bary przeciwnika drwiącym okiem. grozi mi. uzyskałam w nagrodę dwie próbki ślepej. i to taką. A ponieważ żonie zależało na podtrzymaniu znajomości z panem. zabraniam panu od tej chwili wstępu w progi tego domu. diabelnie mi przykro. Nie chciał narazić się na bezpośrednie spotkanie. która może zatruć najcnotliwszych ludzi. iż jesteś pan tylko częściowo za to odpowiedzialny. niż jesteś. Nie umiał panować nad sobą.Wielki Boże! Za dawnych czasów zyskałbyś rycerskie ostrogi! - . abym wezwała służbę. Edgarze. że nie mogę pana powalić bez ujmy dla siebie! Mój pan spojrzał w stronę korytarza i dał mi znak. lecz dlatego. głupiej niewdzięczności. broniłam ciebie i twojej siostry! I życzę sobie. a opuści pan ten dom pod przymusem.powiedział spokojnie. bym był nieświadom pańskiego nieszczęsnego charakteru. Zęby tylko nie roztrzaskało czaszki o moje pięści. Zbladł jak trup i drżąc nerwowo oparł się o krzesło z twarzą ukrytą w dłoniach. obaj odpłacacie za moją dobroć. odepchnęła mnie. Pańska obecność jest moralną trucizną. twoje jagniątko udaje buhaja. że będziesz pobity. Edgar jednak nie zamierzał robić przed nim widowiska ze swych gwałtownych uczuć. Trzy minuty zwłoki. by Heathcliff zbił cię na kwaśne jabłko za to. zatrzasnęła drzwi i zamknęła je na klucz. raczej połknę ten klucz.Jeżeli nie masz odwagi sam się na niego rzucić. . Nie. Nie.Pan tu nie idzie . Katy! .Powinszować ci tchórza. Nie będzie pan chyba czekał. . gdy tamci wkraczali drugim wejściem. ale Linton im towarzyszył. Jeśli go teraz nie powalę. Heathcliffowi nie uśmiechała się bójka ze służbą.Myślisz. pogruchoczę mu żebra jak zbutwiały orzech. Heathcliff chwytał oddech przez chwilę. bardzo podniecona.Podziwiam twój gust.zawołała pani Linton. a pan tymczasem wyszedł tylnymi drzwiami na podwórze. że odejdę z tym ciosem palącym mi twarz? . Tyś nawet nie jagnię. rozbił zamek od drzwi do pokoju i wymknął się w chwili.zagrzmiał Heathcliff.Widzę tylko stangreta i dwóch ogrodników. to daj mi się z nim rozprawić! . do wszystkich diabłów! Nim opuszczę te progi. Beczy czy mdleje ze strachu? Tu zbliżywszy się pchnął krzesło. że przełożyłaś tego drżącego mazgaja nade mnie. co ma mleko w żyłach. Jeżeli chcesz. Ogrodnicy i stangret byli tam naprawdę. . aż go wyrzucą na gościniec. Katarzyna. jak król wyruszyć z wojskiem przeciwko gniazdu myszy! Uszy do góry! Nic ci się nie stanie.Zbieraj się stąd! On tu zaraz powróci z pistoletami i gromadą służby. . Nie uderzę go pięścią. o które opierał się Linton. to później go zamorduję. kazała mi iść ze sobą na górę. że przyczyniłam się do tego zajścia. Ale idź już. Pochwycił pogrzebacz. lecz kopnę nogą. Nie zachowałeś się wobec niego jak należy. żeby żył.krzyknęła Katarzyna. i to z wielką satysfakcją. . że człowiek słabszej budowy byłby runął jak długi. lecz słaby kurczak! . śpiesz się! Wolałabym zobaczyć Edgara w takim potrzasku niż ciebie. Chce sprawdzić. Już weszli na podwórze. Nie wiedziała. nigdy ci nie przebaczy. . że się zbliżył. gdyż mój pan skoczył nagle na równe nogi i wymierzył mu w szyję cios tak silny. Heathcliffie.Skończyły się twoje wizyty! . Jeżeli podsłuchał naszą rozmowę. Pan Linton zapewne wygląda z okna bawialni. a stamtąd skierował się do głównego wejścia.skłamałam. Szkoda. idź. Idą z kijami. .odezwał się Heathcliff.Jesteśmy pokonani! Jesteśmy pokonani! Heathcliff jest równie skłonny podnieść palec na ciebie. czy spełniono jego rozkazy. . a ja naturalnie nie zamierzałam się przyznawać. . Wzburzył mnie i zdenerwował. żeby to była prawda. Ale takie wyjście zachowam na tę chwilę. Doprawdy. Powiedz Izabeli. Jeżeli ona albo kto inny rozgniewa mnie jeszcze bardziej. jeżeli się z nim zobaczysz dziś wieczorem. i Bóg jeden wie. że niezależnie od wyniku tej sceny oddali nas ona od siebie nie wiadomo na jak długo. z jakim wysłuchałam tych zwierzeń. Co go opętało. mógł ją rozdrażnić. z góry zdolna jest do obliczania korzyści. umiał być ostrożny. I powiedz Edgarowi. jeżeli Edgar ma mnie dręczyć podłą zazdrością. że to graniczy z szaleństwem. to postaram się ich unieszczęśliwić gubiąc samą siebie. Poza tym mógłby tu przyjść znowu z wyrzutami i skargami. mogłaby się zdobyć na wysiłek woli i jakoś się opanować. Bardzo bym chciała. gdy już nie będzie żadnej nadziei. kiedy aż ochrypłam łajać Heathcliffa za niego. To będzie najszybsze rozwiązanie wszystkiego. Ale ja uważałam.Nelly. jeśli mnie doprowadzą do ostateczności. jak go obgadują. Przyznaję. że ja w tym wszystkim jestem zupełnie niewinna. jestem bliska obłędu.Rzuciła się na sofę. prawda. Było mi prawie wszystko jedno. że powinien tak nadal postępować. że chłód. To wszystko przez nią. czy nie. Jestem pewna. żeby mi się nie pokazywała na oczy. . . Chcę go za to nastraszyć. bo mówiła szczerze. Czułam zresztą. Musisz mu powiedzieć. że grozi mi poważna choroba. gdyby nie słyszał naszej rozmowy. Dotychczas. że nie pozostałabym dłużna. ale byłabym mu szybko wyperswadowała Izabelę i cała sprawa skończyłaby się dobrze. jak by się to skończyło. Tysiące młotów wali mi w głowie. która na zimno. moja dobra Nelly? Wiesz przecież. żeby podsłuchiwać pod drzwiami? Po twoim odejściu Heathcliff wygadywał niestworzone brednie. U niektórych ludzi taka ciekawość graniczy z manią. czy się rzucą na siebie. wpadnę w szał. Edgar nic by na tym nie stracił. wpadł na mnie z tą swoją nieuzasadnioną obrazą właśnie w chwili. żebyś porzuciła tę twoją zimną obojętność i okazała mi trochę serca. Lintona nie powinno to zdziwić. Chciałabym. Zrobisz to. że osoba. Jeżeli nie wolno mi przyjaźnić się z Heathcliffem. jakie jej przyniosą wybuchy złości. i powiedz. że temu głupcowi zachciało się usłyszeć. i przypomnij mu o moim wybuchowym charakterze. A teraz co? Wszystko dlatego. bojąc się mnie sprowokować. by posłuchać. czy po wypadkach dzisiejszego wieczora zamierzasz nadal przyjaźnić się z.W głosie jego nie było już gniewu. że jeżeli chcesz. On zaczął pierwszy: .przerwała pani tupiąc nogą. ale pozwoliłam sobie pójść za nim. Toteż spotkawszy go. Mąż przyglądał się jej z wyrazem nagłej skruchy i przestrachu. Brzmiał w nim tylko wielki smutek. że urwał się z brzękiem.Nie zamierzałam wcale “straszyć” jej męża. że ledwie się trzymam na nogach? Edgarze. . Nie przyszedłem ani spierać się. lecz tchu jej brakło. .Ona ma krew na wargach . Pragnę się tylko dowiedzieć. czy będą się sprzeczać. Weszłam bez pośpiechu. Żądam stanowczo.szepnęłam nie chcąc. kogo wybierasz! . jak o to prosiła. Przyniosłam pełną szklankę.Dajmy temu na razie spokój. i zwiększać jego udręki dla przysłużenia się jej samolubstwu. gdy szedł do bawialni. nie powiedziałam ani słowa. . z oczami w słup. iż dziw.Długo tu nie zabawię. Święty by nie wytrzymał tych bezmyślnych i okropnych ataków wściekłości.. wyjdź stąd! Szarpnęła za dzwonek tak gwałtownie..A ja żądam. . że leżała teraz zupełnie sztywna i wyprostowana. Twoja zimna krew nigdy nie zakipi. skutek jednak był taki. potrafisz być równie opanowana jak każdy inny.powiedział z drżeniem. choć i mnie trwoga ścisnęła serce. Pani chciała mówić. czy ze mną? Nie możesz być równocześnie jego przyjaciółką i moją. żebyś mi dał święty spokój! – krzyknęła pani z furią.Musisz na nie odpowiedzieć. Sinobiałe policzki przybrały trupią barwę: Pan Linton był przerażony. że ich sobie nie połamała. abyś oświadczyła.Nic jej nie będzie . Twoja gwałtowność bynajmniej mnie nie przeraża. . ani godzić. .O! na miłosierdzie boskie! .Nie wstawaj. Ponieważ nie chciała pić. Przekonałem się. Katarzyno. Czy nie widzisz. . to odpowiedz na moje pytanie ciągnął dalej pan Linton. . chlusnęłam jej wodą w twarz. Czy chcesz zerwać z Heathcliffem. . Masz w żyłach lodowatą wodę. Leżała na sofie tłukąc głową o poręcz i zgrzytając zębami tak okropnie.Jeśli chcesz się mnie pozbyć. Kazał mi przynieść wody. żeby ustąpił. Moja krew wre i widok takiej oziębłości doprowadza mnie do szału. Ale nie. Chwilę wodziła dokoła płomiennym wzrokiem. Ponieważ następnego ranka nie zeszła na śniadanie.To nic nie szkodzi . zerwie z nią wszelkie stosunki. Miał z Izabelą godzinną rozmowę. Zerwała się z rozwianym włosem. lecz odpowiadała tak wymijająco. z oczami jak błyskawice.Nie! . jak Katarzyna przed jego przyjściem postanowiła udać przed nim atak szału. Zamknęła się w swojej sypialni. Przygotowałam się na to. że w razie gdyby się nie opamiętała i zachęcała niegodnego konkurenta. za nią. z napiętymi nienaturalnie mięśniami szyi i ramion. . Tymczasem pan siedział w bibliotece i wcale nie pytał o żonę. tak że mnie usłyszała. czy mam co przynieść. po czym wypadła z pokoju.odparłam sucho i opowiedziałam mu. na rozkaz pana. zapytałam przez drzwi. To samo powtórzyło się przy obiedzie..odparła stanowczo. w czasie której usiłował wywołać w niej słuszną odrazę do zalotów Heathcliffa. nim zdążyłam wejść. Jednakże ostrzegał ją stanowczo. . podwieczorku i nazajutrz przy śniadaniu. że niczego się właściwie nie dowiedział. Zapominając o ostrożności zaczęłam mówić głośno. że co najmniej połamie mi kości. a ja. więc zatrzymałam je dla siebie.A w chwilę potem usłyszałam jej szept: . że Katarzyna pożałuje swego postępowania i przyjdzie z własnej woli prosić go o przebaczenie i zgodę..wołała . . Uważałam jej słowa za zlecenie przeznaczone dla uszu Edgara. że pragnąłby paść jej do nóg i tylko duma go od tego powstrzymuje. mimo że zatrwożyła mnie jej upiorna bladość i dziwaczne zachowanie. zaczęło mi się wreszcie wydawać. nie umrę. jeżeli pani pyta o pana Lintona.. że to zjadłam. oczywiście ja. wcale mnie nie kocha. wcale by nie rozpaczał! . . . uważając prawdopodobnie. ani drugie. Zaniosłam jej herbatę i grzanki. bo byłyby to stracone zachody.Ani jedno. że niebo się przejaśnia. Nie litowałam się nad panienką. przekonana. . Postanowiłam pozostawić ich samym sobie.Umrę! Umrę z pewnością .. który nie mogąc słyszeć głosu swej żony pragnął usłyszeć chociażby jej imię.Nie. I chociaż wypadki rozwijały się bardzo powoli. nie strofowałam pani.Co robi to zimnokrwiste stworzenie? . że Edgar rozpacza samotnie przy każdym posiłku. Trzeciego dnia pani Linton otworzyła drzwi i zażądała wody.bo nikt o mniej nie dba! Żałuję.ROZDZIAŁ DWUNASTY Podczas gdy panienka snuła się po parku i ogrodzie osowiała milcząca i zapłakana. Zjadła i wypiła chętnie. której zabrakło w dzbanku i karafce. Zgarnęła z wychudłej twarzy bujne. że umiera. Była pewna. oraz talerza kleiku.Czuje się . potargane włosy.zapytałam starając się wciąż zachować zewnętrzny spokój. brat jej siedział wśród książek wcale ich nie otwierając. że w całym domu jest tylko jedna rozsądna osoba. Nie zwracałam też uwagi na westchnienia pana. boby się cieszył. .Czy pani sobie czegoś życzy? .zapytała.. Ja zaś oddawałam się swoim zajęciom. ale w chwilę potem znów osunęła się na poduszki jęcząc i zaciskając ręce. a ona tymczasem pościła uparcie. Żywił słabą nadzieję.Wpadł w letarg czy umarł? . Jakże smutno jest umierać w otoczeniu zimnych twarzy! Izabela pełna trwogi i odrazy. nie chce wejść do pokoju. że to zrobię? Przekonaj go! Powiedz mu od siebie. gdybym znała prawdziwy jej stan. ale zanadto siedzi w książkach.Gdybym tylko była pewna. o ile mi się zdaje. żeby potem podziękować Bogu za przywrócenie spokoju w domu i wrócić do swoich książek! Gdzież on. że dziś wieczorem pani jadła z apetytem. Katarzyna Linton? On może myśli.krzyknęła poruszona.. .Czy to ja.Ależ. . Nelly. . ale nie mogłam pozbyć się wrażenia.Myślisz.. Jakie to dziwne! Myślałam. pan nie ma pojęcia. Cały. co on czuje. I naturalnie nie przyjdzie mu do głowy.. że chociaż wszyscy nawzajem się nienawidzą i gardzą sobą. miałam przywidzenia. Tymczasem w ciągu paru zaledwie godzin wszyscy stali się moimi wrogami. że pani chce umrzeć z głodu.W książkach! . Zmyślona przeze mnie filozoficzna rezygnacja pana Lintona nie mogła jej się pomieścić w głowie. kiedy ja umieram. żeby siedzieć w książkach. cierpiałam męki. że ty mnie nie lubisz. że częściowo gra komedię. Edgar. a jutro będzie pani mocniejsza. zbyt okropnie patrzeć.. że to sprawa poważna! Jeżeli jeszcze nie jest za późno. Nelly! Ale zaczyna mi się zdawać.A ja umieram! Już konam prawie! Na Boga! Czyż on wie. oczekujący końca. proszę pani. albo wyzdrowieję i wyjadę z kraju.. stojący uroczyście z boku.przerwała mi zabiłabym się od razu.. że jesteś tego pewna! .nieźle. bo skoro się tylko dowiem.. Możesz mu powiedzieć. to jednak mnie muszą kochać. ten dom.tu wpatrzyła się w swoje odbicie w lustrze wiszącym na przeciwległej ścianie. chyba że mnie kocha).Nie! Pani zapomina. jak Katarzyna umiera. zrobię jedno z dwojga: albo się natychmiast zagłodzę (to nie będzie dlań żadną karą. Nigdy bym się tak nie odezwała. jaka jestem zmieniona? . że pani jest tak rozstrojona. ma serce. czy nie możesz mu powiedzieć. . Jestem tego pewna.. że ja dąsam się albo udaję.. że go to zabije . że nie wierzy? No więc.. Przez te trzy straszliwe noce nie zmrużyłam oka. . na litość Boską. z braku innego towarzystwa. Czy powiedziałaś mi prawdę o nim? Słuchaj no! Czy on tak zupełnie nie dba o moje życie? . Miotając się na posłaniu pogarszała swój . To kurki wodnej. Wiem. Chodziłam po pokoju zbierając pierze. że teraz taka nie jesteś.piórko czajki.Proszę się położyć i zamknąć oczy. To pióro znaleziono na wrzosowisku . dziwny wyraz twarzy zaczęły mnie okropnie niepokoić: przypomniałam sobie poprzednią jej chorobę i nakaz lekarza. bo chmury zniżyły się i przeczuwał. Czy wystrzelał moje czajki. Heathcliff ustawił nad nim sidła i stare bały się wrócić. Tak będziesz wyglądała za pięćdziesiąt lat. udajesz. kołował nad naszymi głowami. O! Jest ich więcej. nie zgodziłam się więc na to. że nigdy nie zastrzeli czajki. Zmienność jej nastrojów. żeby je wyrzucić na podłogę. a to gołębie. . Zabrałam poduszkę i odwróciłam dziurami do materaca. nic dziwnego.mruczała do siebie . i wtedy dotrzymał słowa. ja wcale nie bredzę. .Widzę cię.przerwałam.czajka nie zginęła od strzału . kiedy patrzę. Uwagę jej pochłonęły już inne skojarzenia.Niechże pani skończy z tą dziecinną zabawą . dął silny wiatr północno-wschodni. teraz wsparta na ręku i nieświadoma mojej odmowy zdawała się bawić jak dziecko wyciąganiem piór z podartej przez siebie poduszki i układaniem ich na prześcieradle podług gatunków. żądając otwarcia okna.. pełne szkielecików.znaleźliśmy jej gniazdo w zimie. Musiał mi potem przyrzec. gdy znów się położę. Miły ptaszek. a to poznałabym wśród tysięcy . Chciał wrócić do gniazda. a ty zbierasz trujące ziele dla naszych jałówek. . cała rozpalona. że nie mogłam umrzeć.ciągnęła sennie . Była zima. że będzie deszcz. . że jest noc.gorączkowe rozdrażnienie przechodziło w szał.jako staruszkę: masz siwe włosy i przygarbione plecy. nad wrzosowiskiem. że na stole palą się dwie świece i czarna szafa lśni w ich . gdyż Katarzyna zaczęła wyciągać pierze całymi garściami. A! Kładą gołębie pióra do poduszek. To łóżko to zaczarowana jaskinia w górach. Muszę pamiętać.. Wiem. potem uniosła się. Pani bredzi! Cóż za nieporządek! Pierze lata w powietrzu jak śnieg. A. żeby jej nie drażnić. bo inaczej uważałabym cię naprawdę za tę zwiędłą czarownicę i wierzyłabym. że to kłaki wełny. Mylisz się. Nelly? Czy są tu jakieś rude piórka? Muszę zobaczyć. że jesteś w jaskini.stan . Nelly . tak że podarła zębami poduszkę.To jest indycze .to dzikiej kaczki. Przed minutą szalała. Zasłoniłam więc lustro szalem. ..Tam! Przy ścianie.Co się dzieje? .westchnęła.. Wyraz zgrozy ustąpił nieco z jej twarzy. Boję się snów. jestem przy pani. że leżę w moim pokoju w Wichrowych Wzgórzach. . trzymała się mnie z całej siły. Od osłabienia miesza mi się w głowie i bezwiednie zaczęłam krzyczeć.Ależ ona tam jest! . .. Katarzyna wpatrzyła się w lustro. Nie chcę usnąć.zapewniałam ją. Jakie to dziwne. Drżenie wstrząsało jej ciałem.. Lecz przeraźliwy krzyk zawrócił mnie do niej. Usiadłam przy niej i odsunęłam firankę przy łóżku żeby ją lepiej widzieć.To była pani własna twarz.Jaka czarna szafa? Gdzie? Pani mówi przez sen. tam gdzie zawsze. Zwracała wciąż oczy w stronę lustra.Mocny sen postawiłby panią na nogi. . . Nie mów nic. . . Pani siebie w nim widzi. .zawołałam.Kto teraz jest tchórzem? Proszę oprzytomnieć! To jest lustro. zwierciadło. jakby była z agatu. . przed chwilą pani to rozumiała. Postąpiłam ukradkiem ku drzwiom. . ale zostań tu przy mnie. w tym pokoju straszy! Boję się zostać tu sama! Ujęłam jej dłoń w swoje ręce starając się ją uspokoić.Nie widzisz tej twarzy? Nie mogłam jej wytłumaczyć. . I mnie widać. żeby wezwać pana. . że jestem w domu .świetle.rzekłam. .westchnęła ciężko. . widzę w niej twarz! .O! Boże! Myślałam.Poruszyła się! Kto to jest? Czy nie wyjdzie stamtąd po twoim odejściu? O! Nelly. przerażona. Szal osunął się z ramy lustra.Moja własna! .. że to jej własna twarz.Tu nie ma żadnej szafy i nigdy nie było .Tam nie ma nikogo .dowodziła trwożnie. Drżąca. a bladość przeszła w rumieniec wstydu. Na drugi raz nie będzie pani próbowała głodówki. .Zdawało mi się.A zegar bije dwunastą! Więc to prawda! To okropne! Zgarnęła palcami pościel i naciągnęła sobie na oczy. z twarzą skąpaną we łzach.Słyszeć szum wiatru w sosnach za oknem! Otwórz okno! Niech poczuję ten wiatr od wrzosowisk.To było w poniedziałek wieczorem. jak jestem pewna. . Wyczerpanie fizyczne całkowicie osłabiło jej ducha. a gdy zimny podmuch wtargnął do pokoju. z głową koło nogi stołu....Mnie się wydaje. zamknęłam je i wróciłam na swoje miejsce. że utracę zmysły.. po kłótni między nimi. ostatnie siedem lat mego życia uleciały mi z pamięci. załamując ręce. zrozpaczona wpadłam do tego pokoju.Kawał czasu jak na post o zimnej wodzie i złym humorze zauważyłam.. jeżeli nadal będzie mnie drażnił. I wiesz. pozwól mi nim odetchnąć! Dla świętego spokoju otworzyłam okno na kilka sekund. żeby uciec od niego i od jego głosu. zaczęło świtać. Leżąc tak na podłodze.mruczała z niedowierzaniem. uległam złudzeniu. Nie panowałam ani nad językiem. Zdawało mi się.. Nelly. . Edgar drażnił mnie okropnie. Nim odzyskałam wzrok i słuch. gdy się tu zamknęłam? . . że jestem w mym starym dębowym łóżku. byłam w bawialni. bo do świtu niedaleko. . Leżała teraz spokojnie. że dostanę jakiegoś ataku albo że wpadnę w szał. zrobiło mi się ciemno w oczach i upadłam na podłogę..Co? Wciąż jeszcze ten sam tydzień? Tak krótko to trwało? . Ledwie zdążyłam zasunąć drzwi. Nie mogłam wytłumaczyć Edgarowi.mówiła z goryczą. . I wiesz. z zaledwie widocznym szarym prostokątem okna w oczach. że minęło wiele ciężkich godzin .. aż zaczęłam się obawiać. a raczej piątek rano.Ile czasu minęło od chwili. .To na pewno dłużej. ani nad mózgiem. Starczyło mi tylko sił. co mi ciągle wracało na myśl. Nasza ognista Katarzyna przeobraziła się w łkające dziecko. Pamiętam. Męczyłam się i rozmyślałam. powiem ci. ale ocknąwszy się nie mogłam sobie uprzytomnić jego przyczyny. że nie przeżyłam ich wcale. W sercu czułam przejmujący ból.Och! Żeby być w domu! W moim własnym łóżku . a on może nie zdawał sobie sprawy z moich męczarni. co myślałam.zapytała z nagłym ożywieniem. co by to być mogło. .. Dziś mamy czwartek. Byłam dzieckiem. Odmawiasz mi ratunku! . Pierwszy raz nocowałam sama. i zamiast niej natrafiłam na stół. Lecz przypuśćmy. cały świat pod nami tonął w mglistej pomroce: ani jedno światełko. Przesunęłam go po dywanie i jednocześnie pamięć wróciła gwałtowną falą. strącić mnie w otchłań! Powinnaś była pomówić z Edgarem i skłonić go. . dziką. żeby odsunąć drewnianą ściankę łóżka. Otwórz okno szeroko i załóż haczyki. Mój ból pochodził stąd. Prędko! Dlaczego się nie ruszasz? . wśród wrzosów.) Noc była księżycowa. że igły mrozu kłują ostro jej obnażone ramiona. Sama otworzę! Nim zdołałam jej przeszkodzić. Nie umiem powiedzieć. przeszła przez pokój chwiejnym krokiem. sądząc po jej zachowaniu się i bredzeniu. która umiała śmiać się ze zniewag. żeby mnie zostawił w spokoju. rozdzielono z Heathcliffem.Zasępiła się. Okazało się jednak. że kilka słów wystarczy. Musiał to być przejściowy obłęd. że tam na wzgórzach. jak płonę cała! Tak chciałabym wyjść na powietrze! Dlaczego nie jestem już tą dawną. żonę obcego człowieka i dziedziczkę Drozdowego Gniazda. bo nie widzę innego powodu. w jaką przepaść runęłam! Trzęsiesz głową. znowu poczułabym się sobą. co się ze mną działo. że w szale gorączki była silniejsza ode mnie.Ale mogę się jeszcze ruszać. uciekłam się do siły. nieszczęśliwą wygnankę z całego mego dawnego świata . Och. (Bo to był szał.Ojca właśnie pochowano. i przemieniono nagle w panią Linton. zuchwałą. Ponieważ na moje błagania była głucha. Dawny ból rozpłynął się w paroksyzmie rozpaczy. zsunęła się z łóżka. wolną dziewczyną. lodowate powietrze nie zważając na to. z kręgu wszystkich dziecinnych przyzwyczajeń. dlaczego czułam się tak strasznie nieszczęśliwa.możesz z tego porównania nabrać słabego wyobrażenia. bliskie czy dalekie.Bo nie chcę pani zaziębić na śmierć! . że Hindley rozdzielił mnie z Heathcliffem. zamiast szaleć z rozpaczy! Dlaczego tak się zmieniłam. by krew we mnie zawrzała? Jestem pewna. Nelly! A przecież ty pomogłaś. Dawno już . nie rozpraszało ciemności. otworzyła okno i wychyliła się na przejmujące. że w wieku lat dwunastu wyrwano by mnie z Wichrowych Wzgórz. Budząc się z ciężkiego snu po przepłakanej nocy wyciągnęłam rękę. który był wtedy dla mnie wszystkim. że się nie boimy. . gdy ten smutny widok ukazał się jego oczom. zawołałam prędko: . Niech pan wejdzie i namówi ją.wszyscy poszli spać. że widzi ich światło.. Nigdy. żeby się położyła... . czy odważysz się teraz przyjść..To mój pokój.. otworzył drzwi.Zamknij okno. bałam się bowiem pozostawić ją przy otwartym oknie... na strychu. póki do mnie nie przyjdziesz. co ty. Jakiś ty powolny! A przecież zawsze mi towarzyszyłeś! Widząc. nasza biedna pani jest chora i zupełnie nie mogę dać jej rady. cóż! ..i serce ciężkie.wołała z przejęciem. jakim sposobem sięgnąć po okrycie dla niej. żeby pokazać. tak aby jej nie wypuścić z objęć. gdyż widok wynędzniałej twarzy pani Linton odjął mu mowę. Niech pan zapomni o gniewie. Ellen! Katarzyno.. nigdy! Urwała i dokończyła z dziwnym uśmiechem: . żeby zamknąć bramę. Ta druga świeca.Katarzyna chora? . wolałby.Patrz! . On lubi siadywać do późnej godziny. drzewa chwieją się przed oknem. zastanawiałam się. tknięty ciekawością czy obawą.. bo trudno z nią postępować inaczej. Trzeba by przejść przez cmentarz w Gimmerton.. co robimy o tak późnej porze. a okien dworu w Wichrowych Wzgórzach nigdy stąd nie było widać. świeca się pali. stawaliśmy między grobami i wywoływaliśmy duchy dodając sobie wzajemnie odwagi.. Zanim sam zdążył krzyknąć. Heathcliffie. nie będę miała spokoju. Droga ciężka.. Wracając dopiero teraz z biblioteki i przechodząc przez sień usłyszał naszą rozmowę. żebym ja do niego przyszła! Poszukaj więc drogi. że daremnie byłoby przemawiać jej do rozumu. jak tylko ulegając jej woli. Umilkł. jeżeli cię zawołam? Jak przyjdziesz. .zawołał podbiegając spiesznie. Nieraz chodziliśmy tam we dwoje.. Jednak Katarzyna upierała się.. . już cię nie puszczę. Nie chcę tam leżeć sama! Choćby mnie zakopali na dwanaście stóp głęboko i przywalili całym kościołem. Jeszcze chwilę musi poczekać. ale nie przez cmentarz. to u Józefa. . Czeka na mój powrót. Wtem szczęknęła klamka i ku memu przerażeniu wszedł pan Linton.Ach! proszę pana..Zastanawia się. Jej błędne oczy nie widziały go. co trzymasz teraz w ramionach..A więc to nic. ale na otwarte powietrze. co czułam do ciebie.Zamilcz w tej chwili. Ale to nic.Wodził tylko od niej ku mnie przerażonym spojrzeniem..Pani bredzi .Więc już niczym nie jestem dla ciebie? Więc kochasz tego nędznika. stopniowo uwaga jej skierowała się na niego i zrozumiała.Coś uczyniła. To. nic? . ale zanim mnie podniesiesz. a mimo to namawiałaś mnie. Przeniosę się do ciasnego domku . Sami nie wiedzieliśmy.. A ty.mówiłam dalej. Edgarze? powiedziała z gniewnym ożywieniem. dlaczego mnie o tym wcześniej nie zawiadomiłaś. dusza moja będzie już znowu na tamtych wzgórzach. . Ellen Dean. nie między Lintonów. dopiero dziś wieczorem. bo jeśli wymówisz to imię. . co się z nią dzieje. więc nie mogliśmy pana zawiadomić o jej stanie.. Rada jestem. Nie chciała nikogo z nas wpuścić.na miejsce wiecznego spoczynku. . pod kamień grobowy.zapytał surowo. żeby jej nie drażnić.zaczął pan. a gdy są potrzebni. Czułam. że masz coś na pociechę. czy do nich. A. . pod troskliwą opieką znów przyjdzie do siebie. ale się nie skarżyła. więc przyszedłeś. że tłumaczę się niezręcznie.. Wracaj do swoich książek. . jakie pani ma usposobienie.Później jaśniej mi wytłumaczysz. natychmiast wyskoczę przez okno.. Pamiętaj. kto ją trzyma w objęciach. czy do mnie! ..odparł pan Linton. Objął żonę i wpatrzył się w nią z rozpaczą. Katarzyno! .Przez cały wieczór mówiła od rzeczy.Milcz! .wtrąciłam. Ale atak ten miał charakter przejściowy.Nie chcę już od ciebie żadnych rad . bo to. minęło bezpowrotnie. by ją . Na przyszłość musimy uważać. Ale to już nic nie pomoże. gdy są najmniej potrzebni. to będziesz mógł zachować.. zanim jeszcze wiosna dobiegnie końca. . .Pani się tu zamartwiała . Heath. jak będziesz wolał.tam niedaleko . Nie chcę cię. co się narzucają. . Wiedziałaś.Należysz do tych. Edgarze! Rozczarowałam się do ciebie. to ich nigdy nie ma! Przewiduję teraz wielki lament. Pan zmarszczył brwi. Ale w ciszy.krzyknęła.. .Nie chciała jeść. wewnątrz kaplicy. Nie od razu go poznała. . Gdy odwróciła znużone oczy od ciemności za oknami.. . Wiedziałam.krzyknęła namiętnie. by wyrwać się z ramion męża. że pan życzy sobie. że dla jej przyjemności miałam patrzeć przez palce na zachowanie Heathcliffa. Mimo pośpiechu przystanęłam. wypowiem ci służbę! .Ach! To Nelly mnie zdradziła! . z pańskiej nieobecności. piesek panny Izabeli. Nie wiedziałam. niech się z nią rozprawię! Odszczeka mi ona to wszystko! Oczy jej błyszczały ogniem obłąkańczej furii.dręczyć. że pani Linton jest uparta i bezwzględna . Szamotała się rozpaczliwie. Katarzyna pochwyciła sens naszej rozmowy. widocznie jednak nie od wiatru. a byłaby wydała ostatnie tchnienie. aby pobłażać jej dzikiej naturze. Ostrzegając pana spełniłam obowiązek wiernej sługi i oto moja nagroda! Będę ostrożniejsza na przyszłość! Na drugi raz niech pan sam stara się poznać prawdę! .Więc pan woli nic nie wiedzieć? Więc Hethcliff za pańskim zezwoleniem zaleca się do panienki i korzysta za każdym razem. Edgarze. żeby buntować żonę przeciwko panu? Mimo że na pół tylko przytomna. co się z nią działo przez te trzy dni. boby mi się potem zdawało. . Jesteś bez serca! Wielomiesięczna choroba nie wywołałaby takiej zmiany! Oburzona. żeby zobaczyć. chwiało się coś białego. zaczęłam się bronić. gdzie w murze tkwi hak do przywiązywania koni. że mam cierpieć z powodu czyichś kaprysów i humorów. że na haku wisi przywiązana chustką Fanny. Uwolniłam szybko . Ku memu zdumieniu i żalowi stwierdziłam raczej przy pomocy dotyku niż wzroku. Wybiegłam postanawiając szukać lekarskiej pomocy na własną rękę. I żeby ani razu nie wspomnieć. .Jeżeli raz jeszcze przyjdziesz do mnie z plotkami. Ellen Dean. Szłam w stronę szosy przez ogród. Na to nie miałam już zamiaru czekać. co to takiego. Ale nie wiedziałam.wołałam. W miejscu. że spotkałam zjawę z zaświatów. .Ona jest moim ukrytym wrogiem! Ty czarownico l A więc zbierasz jednak zatrute ziele! Puść mnie. Niewiele brakowało. . Gdym mu opowiedziała o chorobie pani Linton. Tyle powiem. zdrowa dziewczyna jak ona nie choruje nagle z powodu byle drobiazgu. Był to człowiek szorstki i szczery. ale zarazem zwidują jej się niestworzone rzeczy. jak wieczorem szła za swoją panią na górę. że to się nie stało bez poważnej przyczyny. chyba że będzie stosować się lepiej do jego zaleceń niż za pierwszym razem. Ale to się już skończyło. Tak mi sama mówiła.Nie słuchał mnie i oto są skutki! Podobno był w przyjaźni z panem Heathcliffem? . i nie pojmowałam. żeby pan lubił z nim przestawać. o drugiej nad ranem. bo Heathcliff ośmielił się wyrazić zbyt jawnie swoje zamiary co do panny Linton i pokazano mu drzwi.nieszczęsne zwierzę i przerzuciłam do ogrodu.Heathcliff często bywał w Drozdowym Gnieździe. natychmiast ze mną zawrócił. że wątpi. Nie przypuszczam. nie dlatego.Zmartwiony? Nie wiem.nie mogę się oprzeć przeświadczeniu. czy pani przeżyje ten drugi atak. A teraz to szaleje. . . a nasza pani z nich najgorsza. bo ludzie opowiadają sobie dziwne rzeczy! Taka silna. . .mówił . ale ze względu na panią. Jak to się zaczęło? . Poznaje ludzi dokoła siebie.Pan Linton to panu opowie. Tacy ludzie powinni się wystrzegać chorób.A mówiłem mu.ciągnął lekarz. czyby przeżył. choć co prawda dziwny to był odgłos w tym miejscu. z którą znają się od dzieci. Gdy odplątywałam węzeł chustki. nie wpuszczała nikogo i nie chciała jeść. .Nelly Dean . żeby uważał . skąd się tu wzięła i jaka złośliwa ręka tak z nią postąpiła. Co się tu u was we dworze dzieje. że nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Wyznał mi otwarcie. żeby został jeszcze kiedy wpuszczony do tego domu. Doktora Kennetha na szczęście zastałam. że zaczęło się od sprzeczki. Pani dostała jakiegoś ataku w chwili okropnej złości. ale tyle innych spraw zaprzątało mój umysł. to znów zapada jakby w półsen. że słyszę w oddali tętent końskich kopyt. wybierał się właśnie do jakiegoś pacjenta we wsi. Zresztą zna pan Earnshawów i ich gwałtowne natury. Widziałam. gdyby coś jej się stało! Niech go pan zanadto nie straszy. wydało mi się.rzucił Kenneth pytającym tonem.Pan Linton będzie bardzo zmartwiony? . bo zamknęła się u siebie. bo ciężko ich potem leczyć. że przeczucie mnie nie omyliło: był pusty. kręcił się w kółko i węszył w trawie. Nie mogłem się jednak dowiedzieć.potrząsnął głową Kenneth. On nalegał. może choroba pani Linton powstrzymałaby panienkę od tego lekkomyślnego kroku. jak trzymać język za zębami i pozostawić sprawy własnemu ich biegowi.odrzekłam. Gdybym się spostrzegła o kilka godzin wcześniej.Nie zwierzała mi się . żeby się miał na baczności! Wiadomość ta napełniła mnie na nowo trwogą. Piesek ujadał wciąż jeszcze w ogrodzie. ile o rozum: groził jej powolny zanik władz umysłowych. ale ja ścigać ich nie mogłam. Zostawiłam Kennetha na drodze i pędem pobiegłam do domu. . Drugiego byłoby za wiele. Pochylony nad poduszką śledził każdy cień i każdą zmianę na jej boleśnie wykrzywionej twarzy. poznałam.A jak panna Linton odnosi się do niego? Czy niechętnie? . z trudem panując nad sobą. byle zapewnić jej bezwarunkowy i stały spokój. poszłam go oznajmić. żeby mu otworzyć furtkę. Drugiego by nie zniósł. Ale cóż można było teraz na to poradzić? Natychmiastowy pościg mógł się jeszcze udać. Mnie jednak zwierzył się. ale on. dała słowo honoru. co mi powiedziano. byłby się wymknął na gościniec. Nie miałam innego wyjścia. że obawia się nie tyle o jej życie. a bałam się robić alarm w domu. Mężowi udało się jakoś ją uspokoić. że przy następnym spotkaniu będzie gotowa. .Nikogo się nie radzi! A przy tym jest bardzo nierozsądna! Wiem z pewnego źródła. . Ponieważ nadszedł Kenneth. Zatrzymałam się. bo wolałam dalej nie poruszać tego tematu. zamiast biec do domu. Gdy wbiegłam na górę do pokoju Izabeli. Gdybym go nie schwytała i nie zabrała ze sobą.brzmiało następne pytanie doktora. kiedy to ma nastąpić. Według tego. Doktor po zbadaniu chorej wyraził nadzieję. W każdym razie ostrzeż pana Lintona. Katarzyna spała gorączkowym snem.Tak. że wczoraj późną nocą (a noc była ciemna!) przechadzała się z Heathcliffem po ogrodzie za dworem przez dobre dwie godziny.. to skryta dziewczyna . że wszystko będzie dobrze. żeby już nie wracała do domu. tylko wsiadła z nim od razu na konia i odjechała. . Nie mogłam też iść z tą sprawą do pana. pochłoniętego całkowicie swoim obecnym nieszczęściem. mój Boże! mój Boże! Co się też u nas dzieje! Proszę pana. dziewczyna zobaczyła wyraźnie jej twarz. niecierpliwił się. .To nieprawda! To niemożliwe! Co ci też przyszło do głowy? Ellen.Uciekła. co to za jedni.zapytał pan. że okazuje tak mało troski o bratową.. jest pewna. A on na to: “To pewnie ich ścigają?” Zrobiłam wielkie oczy.Spotkałam na drodze chłopca. .całego funta. Pan także zapytał. jak wcisnął jej ojcu w rękę zapłatę . że miał na myśli pani chorobę. . uciekła! Z tym Heathcliffem uciekła! – dyszała dziewczyna. . nasza panienka. Widząc. że jej nie widzi. wpadła na schody zdyszana i wbiegła z krzykiem do pokoju pani: .Mów ciszej. zatrzymała się młoda para. proszę pana. Co takiego? . Kowalówna nic nie powiedziała ojcu. choć u nas niedobre drogi. był urażony. idź. Kowalowa dziewucha wstała. że nic nie wiem. że jakoś po północy przed kuźnią. o dwie mile za Gimmerton. że to on.Zapytał. . Jedna ze służących. to niemożliwe! Poprowadził dziewczynę do drzwi i tam jął wypytywać. bo rozumiałam. czy nie mamy zmartwienia we dworze? Mówię. lecz los oszczędził mi przykrości oznajmienia mu złej nowiny. i kiedy piła.Tej nocy ani ja. Powiada. Linton zerwał się poruszony. że tak mocno śpi.Co się panience stało? . Mary. żeby mnie po nią nie posłał. opowiedział mi. bezmyślna dziewczyna. spotykając się przy codziennych zajęciach. poszukaj jej! To niewiarygodne. którą posłano wcześniej po coś do Gimmerton. Cała służba była na nogach dużo wcześniej niż zwykle. ale dziś rano rozgadała po całym . . Widziała. ale poprosiła o wodę. ani pan nie zmrużyliśmy oka. który bierze od nas mleko odpowiedziała jąkając się. jadąc przez wieś chowali twarze i pędzili cwałem. skąd ma te wiadomości.Nie wrzeszcz tak! . Tylko panna Izabela nie dawała znaku życia. czy już wstała. Pani była cała zasłonięta płaszczem. Heathcliff trzymał cugle obu koni. żeby popatrzeć. pan i pani. Zaczęto się dziwić. bo zgubili podkowę. i od razu poznała ich oboje. że każdy by poznał Heathcliffa.przerwałam rozwścieczona jej krzykiem. Drżałam..A. że tak. chodzono na palcach i rozmawiano szeptem. nie kładliśmy się zresztą wcale. Pobiegłam dla pozoru do pokoju Izabeli i wróciłam z potwierdzeniem wiadomości. jeśli jej się tak podoba. tyle tylko że polecił mi odesłać jej osobiste rzeczy pod nowy adres. To było wszystko co powiedział. .Uciekła z własnej woli . Pan usiadł tymczasem przy łóżku pani. Odtąd będzie moją siostrą jedynie z nazwiska. . O nic więcej nie pytał i w ogóle jej więcej nie wspominał. wyczytał prawdę z mej zmieszanej twarzy i spuścił wzrok bez słowa.odparł. lecz że ona mnie się wyrzekła. jeżeli się go dowiem. Co mamy robić? . .zapytałam.Ma prawo odejść.Gimmerton. Nie wspominaj mi o niej nigdy więcej.Czy pan każe ich ścigać i sprowadzić ją z powrotem? . Podniósł na mnie oczy. nie dlatego że bym się jej wyrzekł. śledząc stopniowy powrót do zdrowia i łudząc się upartą nadzieją.ROZDZIAŁ TRZYNASTY Zbiegów nie było przez całe dwa miesiące. Na wrzosowiskach widzę tylko dwie białe plamy. Linton zasypał żonę pieszczotami.Nie ma już u nas wcale śniegu.Wówczas ty odejdziesz ode mnie. Czuję. . ciepłe słońce i topniejący śnieg. ale już tylko raz .odrzekła chora. Na przyszłą wiosnę znów będziesz pragnął mieć mnie pod tym dachem. . Wspomnisz dzisiejszy dzień i pomyślisz. gdy skwapliwie zgarniała kwiaty w obie dłonie. że dzisiaj byłeś szczęśliwy. że Katarzyna odzyska wkrótce całkowitą równowagę umysłową i będzie taka jak dawniej. . gdy niebezpieczeństwo minęło. a ja pozostanę na zawsze.Wybiorę się tam. rok temu pragnąłem cię mieć pod tym dachem. jakich nie szczędziła mu chora w swoim podnieceniu nerwowym i zachwianiu władz umysłowych. żebyś mogła być tam. Pierwszy raz od wielu tygodni oczy jej zajaśniały blaskiem radości. kochanie. co udało się wydrzeć śmierci. Mimo to jednak radość i wdzięczność Edgara. że jest dziś południowy wiatr? I czy śnieg jeszcze nie stopniał? . Edgarze. znosił cierpliwie wszelkie przykrości.To najwcześniejsze kwiaty Wichrowych Wzgórz . nie miały granic. prawda.zawołała. że wonne powietrze przywróciłoby ci zdrowie. Katarzyno. pan położył jej na poduszce pęk złocistych krokusów. Czuwał nad nią dniami i nocami. Przypominają mi łagodne wiatry. Kenneth twierdził. stanie się dla Edgara w nagrodę jedynie źródłem ustawicznych trosk i niepokojów i że w istocie poświęca on swoje zdrowie i siły. Niebo jest błękitne. niż to czynił Edgar w stosunku do niej. Przez ten czas nasza pani wyszła zwycięsko z ciężkiej choroby określonej jako zapalenie mózgu. na wzgórzach. W początkach marca pierwszy raz opuściła swój pokój. Starał się ją rozweselić jak . że to. Żadna matka nie mogłaby z większym oddaniem pielęgnować jedynego dziecka. skowronki śpiewają. aby utrzymać przy życiu ruinę człowieka. Z rana tego dnia. Teraz chciałbym. Godzinami siadywał przy jej łóżku. gdy jeszcze spała. strumienie i potoki wezbrały po brzegi. Przeczytam go panu. którzy byli nam drodzy za życia. Wieczorem wydawała się bardzo wyczerpana. Upewniała. bardzo dziwny jak na młodą mężatkę. że wówczas nie mogła przeszkodzić biegowi wydarzeń. gdzie sypiała aż do czasu przygotowania innego pokoju. a jego posiadłości zabezpieczone zostaną przed drapieżną zachłannością obcych przez narodziny spadkobiercy. w którym pan leży w tej chwili. Pan kazał napalić w opuszczonej od wielu tygodni bawialni i ustawić fotel w słońcu. Musiałam więc posłać jej na sofie w bawialni. że w niedługim czasie rozraduje się serce pana Lintona. że w jakieś sześć tygodni po swej ucieczce Izabela zawiadomiła brata krótkim listem o swoim ślubie z Heathcliffem.najczulszymi słowami. ale żadne perswazje nie mogły jej skłonić do powrotu na górę. choć znajomy. Droga jest każda pamiątka po zmarłych. Ale ona z roztargnieniem wpatrywała się w kwiaty i zdawała się nie wiedzieć. Zmiana otoczenia mogłaby ją rozweselić. że przy tak troskliwej opiece powinna powrócić do zdrowia. Powinnam wspomnieć. . przygotowaliśmy ten pokój. dodała niejasne usprawiedliwienie i prośbę o życzliwe wspomnienie i przebaczenie. na tym samym poziomie co bawialnia. że łzy zbierają się na jej rzęsach i spływają po policzkach. Linton pozostawił list siostry bez odpowiedzi. ołówkiem. co się stało. iż od jej życia zależy drugie istnienie. wsparta na ramieniu męża. O ile wiem. Usiadła i. ale na dole. a teraz już nie może naprawić tego. wolny był od przykrych wspomnień choroby. jeżeli jej postępek go obraził. ożywiła się na widok znajomych przedmiotów dokoła. po czym zniósł ją na dół. drobnym pismem. Żeby się nie męczyła wchodzeniem i schodzeniem ze schodów. jak przewidywaliśmy. Pragnęliśmy tego podwójnie. W dwa tygodnie później ja otrzymałam długi list. Samo zawiadomienie brzmiało sucho i ozięble. że jest zdrowsza. którymi była przesycona sypialnia. przy oknie. Sama myślałam. i przypisywaliśmy to przygnębienie długiemu zamknięciu w jednym pokoju. Mieliśmy nadzieję. wiedząc. Uważaliśmy. Niebawem mogła już przechodzić z pokoju do pokoju. bo go zachowałam. Pokój. która dopiero co przeżyła miodowy miesiąc. o ile to było możliwe. dla których o to pytam. to czy jest szatanem? Nie będę podawała powodów. a musisz mnie odwiedzić możliwie prędko.mogą wyciągnąć z tego wnioski. że będą nim Wichrowe Wzgórza. gdy mnie odwiedzisz. jakie zechcą. Muszę jednak do kogoś napisać. a pewnie i zabudowania. że nie wolno mi do Niej pisać. gdy zsiedliśmy . bo zdaje się. że Katarzyna ciężko chorowała i dotychczas jest chora. żeby dokładnie obejrzeć park. żeby mi odpowiedzieć. a mój brat zbyt jest zagniewany czy zgnębiony. była godzina szósta. ciemno więc już było. a reszta okazała się urojonym przywidzeniem. jak zostałam przyjęta w moim nowym domu. Pierwsze: Jak zdołałaś zachować w sercu ludzkie uczucia po pobycie w tym domu? Ja nie mogę odkryć w sobie ani jednego uczucia. gdyby to było jedyną moją troską. Mój towarzysz zatrzymał się jeszcze na pół godziny. Ja jednak nie mogę iść za głosem mego serca (te słowa są podkreślone). ogrody. jesteś Ty. ale błagam Cię. Powiedz Edgarowi. Reszta listu przeznaczona jest tylko dla Ciebie. Opiszę Ci teraz. Niech nie oczekują mnie w Drozdowym Gnieździe . wytłumacz mi. za kogo ja wyszłam za mąż? Powiesz mi to. że oddałabym cały świat. Tylko dla zabawy rozwodzę się nad takimi sprawami jak brak najprostszych wygód: myślę o nich jedynie wtedy. Drugie pytanie. jeśli możesz. pełne czułych uczuć dla Edgara i Katarzyny. mające dla mnie ogromne znaczenie: Czy Heathcliff jest człowiekiem? A jeżeli tak. tylko przyjdź i przynieś mi wiadomość od Edgara. Śmiałabym się i tańczyła z radości. a jedyną osobą. Słońce zachodziło za Drozdowym Gniazdem.Kochana Ellen! Wczoraj wieczorem przybyłam do Wichrowych Wzgórz i dowiedziałam się po raz pierwszy. gdy skręcaliśmy na wrzosowiska. która mi pozostaje. to czy jest przy zdrowych zmysłach? A jeżeli nie. Chcę Ci zadać dwa pytania. Tylko niech mnie nikt nie posądza o słabą wolę i brak serca. Nie pisz. gdy odczuwam ich brak. Sądzę. że serce moje powróciło do Drozdowego Gniazda w dwadzieścia cztery godziny po opuszczeniu go i przebywa tam w tej chwili. aby go znów ujrzeć. Sądząc z tego. które by podzielał ktokolwiek z mego tutejszego otoczenia. a Józef.Mówię. Wasz stary Józef wyszedł nas witać z łojową świeczką.Będziemy przyjaciółmi. miejsca. Haretonie.zapytał chłopiec groźnie.a wobec tego i mój.Jeszcze czego! Mam co innego do roboty – odpowiedział i dalej się krzątał. a ja weszłam do kuchni.Chodź tu. na prośbę. Obawa o życie nastroiła mnie ustępliwie. . Nie poznałabyś tego. Następnie wprowadził konie do stajni i poszedł zaryglować bramę.muszę go pocałować. mm. Pana Heathcliffa nie było nigdzie widać. wydął pogardliwie usta i odwrócił się. którego odszukałam w stajni.pomyślałam . przyjrzał mi się ze złośliwym uśmiechem. jakbyśmy mieszkali w średniowiecznym zamczysku. że jest głuchy.próbowałam dalej. . poruszając przy tym długimi szczękami i wielce pogardliwie obserwując mój ubiór i twarz. “To przecież bratanek Edgara . Dostało mi się w nagrodę przekleństwo i pogróżka. żebyście mnie zaprowadzili do domu! . silny i zdrowy.krzyknęłam przypuszczając. Muszę się z nim przywitać .nie odczepię”. kochanie? Odpowiedział mi w niezrozumiałym dla mnie języku. spojrzał na mnie. a raczej do brudnej.Mm. o tyle twarz z .Jak się masz.z koni na brukowanym podwórzu przed domem.Odczepisz się teraz czy nie? . nieprawdaż? . Zachował się z wyszukaną grzecznością. (O ile ubiór był zbyt wytworny. poszczuje na mnie Dusiciela. ale niechlujnie odziany. mruknął coś.ba! . Heathcliff zatrzymał się z nim. dawniej tak czyściutkiego. zaśmieconej nory. . Zaczął od podniesienia światła na wysokość mojej twarzy.. . mm! Czy jaka chrześcijańska dusza zrozumie taką mowę? Mamie i mamie! Nic nie rozumiem. Należy nawiązać od razu przyjacielskie stosunki. Dusiciel! .syknął mały niegodziwiec i z legowiska w kącie wylazł półkrwi buldog. z oczu i ust podobny do Katarzyny. .” Podeszłam i chciałam ująć jego pulchną piąstkę. Koło ognia stał jakiś ordynarny dzieciak. żeby mnie wprowadził do domu. co mówi! . Wycofałam się za próg w oczekiwaniu pozostałych. wreszcie kręcąc nosem odpowiedział: . tak się zmieniło od Twoich czasów. że jeżeli się . i bardzo urażona jego prostactwem. Wyszłam za mąż za pana Heathcliffa. do których odważnie zapukałam. przypuszczam. Żałowałam już. .pewnością tak zgnębiona.mruknął mój przyszły gospodarz spoglądając w ciemność poza mną w poszukiwaniu Heathcliffa. w którym wyjaśnił.Tak. Nie zdziwisz się. jak mi było ciężko na sercu .Dobrze. w nadziei że ukaże się jakiś grzeczniejszy służący. przy czym wygłosił monolog. ale zanim zdążyłam swój zamiar wprowadzić w czyn. gdyby ten go oszukał.) Obeszłam podwórze. a wydawał się tak odpychający. Był tak zamyślony. Po krótkiej chwili czekania otworzył mi wysoki. że za pańską zgodą. . . więc wrócił? . Oczy miały coś ze spojrzenia Katarzyny. okryły się również szarą powłoką kurzu i brudu.Kim pani jest? . . Byłam gotowa cofnąć się. Twarz jego częściowo przysłaniały gęste zmierzwione kudły opadające aż na ramiona. Zawsze tak błyszczące cynowe półmiski. ale pan Earnshaw nie raczył odpowiedzieć. Zapytałam. Ellen.Czego pani tutaj chce? . stanowiący jedyne oświetlenie ogromnej izby.zapytał ponuro. okropnie brudny i zaniedbany. gdy Ci powiem. żeby mnie zaprowadziła do sypialni. co by zrobił z “szatanem”. minęłam furtkę i znalazłam się przed innymi drzwiami. kazał mi wejść i zaryglował ponownie drzwi. Na kominku płonął wielki ogień. właśnie przyjechaliśmy. że do niego zapukałam. że nie odważyłam się ponowić mej prośby. której posadzka nabrała z czasem jednolitej szarej barwy. pełen złorzeczeń i gróźb.Byłam Izabelą Linton . jakby zupełnie zapomniał o mojej obecności. nim skończy. że ten piekielny łotr dotrzymał słowa! .wykrzyknął samotnik i oczy mu zabłysły jak u głodnego wilka. pozbawione były jednak wszelkiego piękna. który mnie tutaj przywiózł. Zostawił mnie u progu kuchni i weszłabym do domu. czy mogę zawołać służącą. którymi się zachwycałam jako mała dziewczynka. gdyby nie pański synek. który zabawił się w strażnika i poszczuł na mnie psa. Przechadzał się tam i z powrotem z rękami w kieszeniach.odpowiedziałam. chudy mężczyzna z odsłoniętą szyją. – Widywał mnie pan już przedtem. jak tylko mógł tego pragnąć. .Och. panie Earnshaw? Nie miałam . czy z głębi domu nie doleci mnie głos kobiecy. dokąd się zwrócić o pociechę. że się mną zainteresował.Jestem zmęczona podróżą i chcę się położyć. przerywanym tylko od czasu do czasu gorzkim westchnieniem lub jękiem.szlochałam. Ale on wiedział. Nasłuchując. robiłam sobie gorzkie wyrzuty. Korzystając z tego. a mój towarzysz ciągle się przechadzał z głową opuszczoną na piersi. On tam jest. Chciałam posłuchać.Ale bądź łaskawa zaryglować drzwi i zamknąć je na klucz. Nie zdawałam sobie sprawy. A jednak te cztery mile są równie trudne do przebycia jak Atlantyk. czekałam. potem dziewiąta. ani Katarzynie) wśród wszystkich nieszczęść najrozpaczliwsze było to. gdyż znużenie i rozpacz zapanowały nad moim poczuciem godności. Pamiętaj o tym! .rzekłam . Usiadłam i. Wybiła ósma. zawołałam: . gdy zatrzymał mnie nagle dodając dziwnym głosem: . Gdzie pokojówka? Gdzie mam jej szukać. jak otwarcie okazuję swoje uczucia. zadumana boleśnie.przy tym niegościnnym ognisku. . . zamieszkany przez jedyne na świecie istoty.ale dlaczego. i nie obawiał się przeszkód z ich strony. skoro do mnie nie przyszła? . że o cztery mile stąd znajduje się mój przemiły dom rodzinny.Nie mamy pokojówki. Otwórz te drzwi. kiedy pan Earnshaw przerwał swoją wędrówkę i stając przede mną spojrzał na mnie z nagłym zdziwieniem. że nie mogłam tu znaleźć nikogo.Dobrze .Józef zaprowadzi cię do pokoju Heathclilia. którego nie mogłam opanować. Przeszły one wreszcie w głośne westchnienia i płacz. gdyż (nie mów tego ani Edgarowi.Więc gdzie mam spać? . bo w ten sposób nie byłam zmuszona żyć z nim sam na sam. gdzie czułam się jeszcze bardziej opuszczona myśląc. Musisz sama sobie usługiwać. posępne przeczucia przytłaczały mnie. kto by się ze mną sprzymierzył przeciwko Heathcliffowi. z jakiego rodzaju ludźmi będę miała do czynienia. w zupełnym milczeniu. które kocham. Szukałam schronienia w Wichrowych Wzgórzach niemal z radością. do momentu. Zadawałam sobie pytanie. ochoty zamykać się z Heathcliffem na klucz. czy są zamknięte. nie! . Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. . Szatan nakazuje mi go uśmiercić wbrew moim własnym interesom.Niech się pilnuje i ty sama go strzeż. aby co noc nie pójść pod jego drzwi i nie sprawdzić. Wyrwał mi zazdrośnie pistolet. . . choćbym przedtem rozważał sto powodów przemawiających przeciwko temu zamiarowi. ze zwyczajami Twego poprzedniego pana. ale kiedy przyjdzie czas. co moje. Trwoga mnie ogarnęła.W czym pana skrzywdził.Patrz . Earnshaw znów rozpoczął swą posępną wędrówkę. pochylony. Ellen.zapytałam. zamknął nóż i schował broń. ale pożądliwość odmalowała się na mej twarzy.Gdyby próbował się wynieść. Duszę odstąpię piekłu. Zaznajomiłaś mnie.odpowiedział wyciągając z kieszeni kamizelki dziwny jakiś pistolet z obosiecznym nożem sprężynowym przymocowanym do lufy. a staniesz się morderczynią! Czyż mam stracić wszystko bezpowrotnie? Czy Hareton ma być żebrakiem? Do wszystkich diabłów! Odbiorę.To jest wielka pokusa dla zrozpaczonego człowieka. jak się da. i jego złoto też zgarnę. nieprawdaż? Nie mogę się powstrzymać. Mogę walczyć przeciwko pokusie tak długo. czy mu powiesz! . Szkaradna myśl przemknęła mi przez głowę: jakże silna byłabym posiadając takie narzędzie! Wyjęłam mu je z ręki i dotknęłam ostrza. a potem upomnę się o jego krew. a ja podniosłam skobel i umknęłam do kuchni. Nie przeraziłaś się grożącym mu niebezpieczeństwem? .O. gdyż nie zgroza. Ten człowiek wyraźnie bliski jest obłędu. Józef.rzekł. Jeżeli je kiedy zastanę otwarte. nie uratują go wszyscy niebiescy anieli! Przyglądałam się bacznie jego broni. to koniec z nim! Robię to stale. .Co Heathcliif panu zrobił? . Grubiańska mrukliwość starego sługi wydała' mi się zupełnie miła w porównaniu z tym szaleństwem. padnie trupem! Namawiaj go do tego. wpatrywał się w zawieszony nad . .zagrzmiał Earnshaw. że rozumiesz. Widzę. na jakiej stopie jesteśmy ze sobą. że obudził tak straszną nienawiść? Czy nie byłoby rozsądniej kazać mu opuścić ten dom? .Nie dbam o to. . Będzie tam dziesięć razy czarniej z takim gościem. a w każdym razie był taki wczoraj wieczorem. Macie! . jak mogę być tak zarozumiała. -. krzyknęłam ostro: . nie wydała się apetyczna. że chłopak nie jest wcale gorszy ode mnie i tak samo zdrów jak ja. Hareton. Nie chciałam wywoływać minionych chwil szczęścia i im większe czułam niebezpieczeństwo tych zjaw. same kluchy! Macie. . że moja owsianka. Józef przyglądał się mojemu gotowaniu z rosnącym oburzeniem. . wzdychając na myśl o tym. . Tymczasem mały hultaj chłeptał dalej mleko i.mruczał. Buch! Buch! Dobrze. Zmusiłam się jednak. bo nie tknęłabym tak brudnego mleka. Stary usiadł i zaczął wygładzać swe opadające pończochy od kolana do kostek. żeby nie mógł do niej sięgnąć. Krzątałam się żwawo. i nie przestawał się dziwić. Nigdy mi nie postało w głowie. bo bym umarła tu z głodu.wykrzykiwał. Stary plugawiec strasznie się na mnie o to obraził: dowodził w kółko. W naczyniu zaczęło wrzeć. znowu! Najlepiej wsyp od razu całą donicę ze wszystkim! Będzie prędzej. Hareton pochwycił go i zaczął pić zeń chciwie. Ale widać godzina ta niedaleka! Nie zważałam na te lamenty. nie będziesz ty jadł swojej owsianki dziś wieczorem! Same grudy będą. że tak jeszcze niedawno gotowanie byłoby dla mnie wesołą zabawą. kiedy się człowiek ledwo przyzwyczaił do dwóch panów. wylana na miski. Nie będę grała między wami roli pani. a nadto przyniósł z mleczarni wielki dzban świeżego mleka.i odsunęłam donicę. jeżeli mi jeszcze pani na łeb się zwali. Domyślając się. . to pora stąd wiać. że dno jeszcze nie odleciało! Muszę wyznać. gdyż byłam głodna.Oj. Zdejmując kapelusz i amazonkę dodałam: . odwrócił się więc. by odegnać te wspomnienia.Mocny Boże! . Józef przygotował cztery miski. Na ławie obok stała drewniana donica z płatkami owsianymi.Ja zrobię owsiankę! . że trzeba będzie porzucić stare śmiecie. by sięgnąć ręką' do donicy.ogniem ogromny rondel. aż mu się lało po brodzie. że chodzi o kolację.Jeżeli ma być nowa władza. i chcąc.Pan Earnshaw kazał mi samej dbać o siebie. tym szybciej wirowała warząchew i tym prędzej garstki płatków sypały się na wodę. aby była jadalna. Rozgniewałam się i zażądałam dla niego kubka. odezwałam się.Jest pokój . . nie ma co mówić! – wyrwało mi się mimo woli. można wrócić do nas! .krzyknęłam z gniewem.spoglądając na mnie wyzywająco. Jeżeli boi się powalać swoje jedwabne wspaniałości. . To jednak nie ma nic do . .Przecież tu nie można spać.Trzeba było powiedzieć od razu! Obeszłoby się bez tej fatygi. . b a w i a l n i ó w nie mamy. Akurat tego nie można zobaczyć! Zawsze tam zamknięte na klucz i nikt nie wchodzi. Tam jest moja! Pokazał mi drugi stryszek o zupełnie nagich ścianach.Miły wasz dom. Weszliśmy na strych: co chwila otwierał jakieś drzwi i zaglądał do środka.Więcej s y p i a l n i ó w nie ma. musi przykryć te worki chustką do nosa. . można iść do pana. kiedy związałam swoje losy z waszymi. pluł do dzbanka. .powtórzył Józef szyderczo. — B a w i a l n i.zawołał. którego woń przesycała powietrze.S y p i a l n i ę? . Jeżeli nasze towarzystwo się nie podoba. . “Pokój” był składem rupieci. Chcę zobaczyć moją sypialnię! .Co mnie obchodzi wasza sypialnia? .Nie macie tu jakiej bawialni? . jakby zrobił nowe odkrycie. żeby jeść w nim owsiankę. .Zjem wieczerzę w innym pokoju . Zaprowadźcie mnie do pokoju! Postawiłam miskę na tacy i sama przyniosłam sobie mleka. gdzie pod ścianami leżały worki ze zbożem i słodem.B a w i a l n i! . . a jak pan się nie podoba. tylko on jeden.Człowieku! . W kącie stoją worki ze zbożem.O! to chce widzieć pokój pana Heathcliffa .W takim razie pójdę na górę. Nie.Chyba pan Heathcliff nie mieszka na strychu? . Pośrodku była duża pusta przestrzeń. Stary wstał mamrocząc głośno i ruszył przodem. . . Józefie.oznajmił wreszcie odsuwając rozklekotaną deskę na zawiasach. nakrytym pikowaną kołdrą ciemnoniebieskiego koloru. .powtórzył drwiąco.W sam raz dość dobry. z wielkim niskim łożem bez firanek w głębi.I mili domownicy! Musiałam chyba nie być przy zdrowych zmysłach w dzień.odparłam. na Boga. u wszystkich diabłów.Pięknie. a cierpliwość moja wyczerpała się ostatecznie. . proszę pani! Pięknie.rzeczy: są i inne pokoje. szkarłatnej materii nad pięknym dębowym łożem uległa prawie zupełnemu zniszczeniu: pourywane frędzle wisiały niby festony. gdy stary głupiec objaśnił mnie: . obszerna kotara z drogiej. żelazny pręt.wrzasnął Józef. Krzesła również były mniej lub więcej zniszczone. Tymczasem moja kolacja ostygła. Był tam ładny. odechciało mi się jeść. zabierając świecę. będziemy mieli czego słuchać! Dopiero nam wytłumaczy. żeby ją przyłapał! Oj. co na niej było. ale deseń jego pokrywała szara warstwa kurzu.To tutaj jest pokój pana. u diabła? . skutkiem czego draperia z jednej strony leżała na podłodze. by mi natychmiast wskazał kąt. przytrzymujący je u góry. Tego było mi już za wiele. na podłogę. Zebrałam się na odwagę i już chciałam wejść i objąć ten pokój w posiadanie. był wygięty w łuk. Nalegałam tym natarczywiej. Ty niezdaro! Becz tu sobie choćby do Bożego Narodzenia. . żeby przyłapał! Tak zrzędząc odszedł do swej nory. a ja zostałam . Pośpieszcie się.Panie. Cisnęłam tacę ze wszystkim. proszę pani! Niech no tylko nasz pan potknie się na tych skorupach. a ozdobne boazerie ścian nosiły głębokie ślady noża. niecnota! Pokazałem wszystkie pokoje prócz komórki Haretona. ukryłam twarz w dłoniach i zalałam się łzami. przebacz nam! Gdzie. wzorzysty niegdyś dywan. błogosław nas! Panie. Żeby tak w złości ciskać dary boże pod nogi! Ale długo tego nie będzie! Czy myślisz. Nie ma już ani jednej dziury w tym domu zdatnej na nocleg. a po zachowaniu Józefa i po kosztownym umeblowaniu poznałam. chce iść? Zamęczyłaby człowieka. i dajcie mi gdzieś odpocząć! Nie odpowiedział ani słowa na to moje błaganie i ruszył ciężko w dół po drewnianych schodach. siadłam na górnym stopniu schodów. . modnej.Ehe! . Znów znaleźliśmy się przed drzwiami innego pokoju. jak to się trzeba zachowywać. gdzie mogłabym schronić się i odpocząć.Gdzie. że Heathcliff długo będzie znosił takie porządki? Chciałbym. papierowe wycinanki nad kominkiem zwisały w strzępach. .zaczął stary świętoszek. że mam przed sobą najlepszy w domu apartament. Chwila zastanowienia przytłumiła złość: zrozumiałam. w którym poznałam teraz syna naszego starego Mruka. Zjawiła się niespodziewana pomoc w postaci Dusiciela. niestety. że stał się jej przyczyną. ujrzawszy mnie tam. że póki Edgara nie dostanie w swe ręce. Earnshaw minął mnie. Mój ojciec podarował tego szczeniaka panu Hindleyowi. że nie mogłam się położyć. Ja miałam więcej szczęścia. że aż zapominam o strachu. Sen mój był głęboki i kojący.. Ja tymczasem zbierałam po omacku skorupy ze stopni i wycierałam chusteczką obryzganą mlekiem poręcz. ja będę cierpiała w jego zastępstwie.sama w ciemnościach. Ten człowiek stara się niezmordowanie i na wszelkie sposoby obudzić we mnie wstręt do siebie. Ledwie zdążyliśmy zrobić porządek. Wyjaśniłam. powiedział: .Wystarczy miejsca dla dwojga i dla twej pychy także na dodatek. bo przecież on ma w kieszeni klucz od naszego pokoju. Przymiotnikiem nasz poczuł się śmiertelnie dotknięty. Obudził mnie niebawem Heathcliff: wszedł i zapytał w swój zwykły czuły sposób. jak pomknął na dół z żałosnym przeciągłym skowytem. ani jadowity wąż nie mógłby wzbudzić we mnie takiego przerażenia jak on. A do takiej bezbożnej kompanii “zły” zawsze jedzie na trzeciego! Rada z jego przyzwolenia. Mój pomocnik podkuliwszy ogon przywarł do ściany. gdy w korytarzu rozległy się kroki pana domu. że ani tygrys. że powinnam schować dumę do kieszeni. ja usunęłam się za najbliższe drzwi. Powiedział mi o chorobie Katarzyny i oskarżył mego brata. żeby go położyć do łóżka. że mnie poznał. Zaklął. bo na przywitanie trącił mnie nosem w twarz. Zaraz potem nadszedł Józef z Haretonem. stłumić gniew i starać się ukryć jego skutki. wszedł do siebie i zamknął drzwi.. lecz skończył się. . Siedźcie tutaj razem. Zdaje się. Schroniłam się w pokoiku malca. Ale nie będę przytaczała jego słów i opisywała jego zwykłego zachowania. Mimo to zapewniam Cię. Zapowiedział. Zdumiewam się nim nieraz tak bardzo. a potem zabrał się do pożerania owsianki. że jego pokój nie jest i nigdy nie będzie moim. że on. Psu nie udało się uniknąć spotkania: słyszałam. co ja tu robię o takiej późnej porze. d stary. rzuciłam się na krzesło przy ogniu i natychmiast usnęłam. zbyt prędko. Nienawidzę go! Jestem nieszczęśliwa! Jakaż ja byłam głupia! Strzeż się wyjawić coś z tego wszystkiego w Drozdowym Gnieździe. Będę Cię oczekiwała z dnia na dzień! Nie spraw mi zawodu! Izabela . aby nikczemnik. włosy były potargane. wyniósł się jak najprędzej z naszych stron. abym miał ją odwiedzać. Gdyby mnie chciała naprawdę zobowiązać. zwłaszcza iż wiem. Z rodziną Heathcliffa nie będę utrzymywał żadnych stosunków. Na mój widok podniósł się. jak złagodzić jego słowa powtarzając je Izabeli i jak usprawiedliwić brak choćby krótkiego listu. że się nie gniewam. Dawniej zawsze tak wesoła izba przedstawiała obraz smutnego zaniedbania. Skinęłam głową. Izabela musiała mnie oczekiwać od samego rana. Ellen. Prawdopodobnie od wczorajszego wieczora nie zdjęła jeszcze sukni. . żeby jej nie zauważono.. by mu powiedzieć. Muszę wyznać. Weszłam bez pukania. bo zobaczyłam jej twarz za oknem. zapytał dość przyjaźnie o zdrowie i podał mi krzesło. że pisała do mnie. a także prosi go o przesłanie jej przeze mnie jakiegoś znaku przebaczenia. że serdecznie współczuje bratowej i z całego serca pragnęłaby zobaczyć brata. .Przebaczenia! . mowy nie ma! Rozstaliśmy się na wieki. i powiedzieć jej. niech się postara. że . Ale o tym. Tak bardzo zmieniły się okoliczności życiowe tej pary. On jeden robił w tym pokoju przyzwoite wrażenie i moim zdaniem nigdy nie wyglądał lepiej. Heathcliff siedział przy stole i przeglądał papiery w portfelu.którego poślubiła.Nie mam jej co przebaczać. że nigdy nie będzie szczęśliwa. Jej ładna przybladła twarzyczka wyrażała smutek i zniechęcenie. Możesz iść dziś po południu do Wichrowych Wzgórz. . lecz ona cofnęła się jakby w obawie.ROZDZIAŁ CZTERNASTY Po przeczytaniu tego listu pobiegłam natychmiast do pana Lintona. Przez całą drogę do Wichrowych Wzgórz rozmyślałam. Oziębłość pana Edgara przygnębiła mnie okropnie. ale ona uległa już widocznie przytłaczającemu nastrojowi otoczenia. jeżeli masz ochotę. To zbyteczne. tylko boleję nad stratą siostry. że będąc na miejscu młodej pani zamiotłabym przynajmniej przed kominkiem i odkurzyła stoły. ubranie w nieładzie. Hindleya nie było. .Nie. gdy szłam przez ogród. że siostra jego przyjechała do Wichrowych Wzgórz. tak samo jak on z moją.rzekł Linton.Nie napisze pan do niej choćby paru słów? – zapytałam błagalnie. Potrząsnęłam głową. Jeżeli pan jej dobrze życzy. że odtąd stosunki między obu domami powinny być całkowicie zerwane. Przesyła serdeczne pozdrowienia. życzy szczęścia i przebacza wyrządzony mu ból. że dzisiejsza Katarzyna Linton jest tak niepodobna do dawnej drogiej panu Katarzyny Earnshaw. . że i on za przykładem pana Lintona będzie na przyszłość unikał stosunków z jego rodziną w złych czy dobrych zamiarach.Mój pan kazał powiadomić siostrę. ale uważa. w świadomości swego obowiązku i w zwyczajnym ludzkim miłosierdziu! Heathcliff silił się na spokój. Opowiedziałam o jej chorobie tyle. nalegając szeptem. Jednakże natarczywymi pytaniami wydobył ze mnie większość szczegółów związanych z powstaniem jej choroby. . wyniesie się pan zupełnie z tych okolic. Nie potrzebujesz się z tym kryć. . który z konieczności musi z nią współżyć. to daj jej. Ganiłam moją panią tak jak na to zasługiwała. że obecnie nie ma co spodziewać się od niego ani listu. . Izabela podbiegła ku mnie z powitaniem. a jeszcze bardziej jej usposobienie. Heathcliff odgadł cel jej zabiegów i odezwał się: . Widocznie nie zrozumiała. Nie mamy przed sobą tajemnic. niedaleko mnie. i wyraziłam w końcu nadzieję. że sama sobie zawiniła. Wargi Izabeli zadrżały.odparłam. . co przyniosłam. Nelly (a z pewnością masz).mówiłam. ale życie jej jest uratowane. a żonę za kocmołucha.Nie będzie już nigdy taka jak dawniej. bo najlepiej było powiedzieć od razu całą prawdę. bo poszła za mną do kredensu pod ścianą.Moja pani przychodzi dopiero do zdrowia . Mąż jej stanął przed kominkiem. jak ja do pani Izabeli.obcy człowiek z pewnością uznałby męża za urodzonego dżentelmena.Jeżeli masz coś dla Izabeli. gdyż z podtrzymywania ich nie mogłoby wyniknąć nic dobrego. żebym jej natychmiast dała to. nie będzie pan na nowo wchodził jej w drogę. i zaczął się rozpytywać o Katarzynę. ile uznałam za stosowne. dodam. wyciągając rękę po oczekiwany list. Co więcej. będzie odtąd znajdował ostoję dla swego przywiązania tylko we wspomnieniu dawnej Katarzyny. ani wizyty.Nic nie mam . Odeszła ku swemu miejscu przy oknie. Zmienił się bardzo jej wygląd. A żeby pan tego nie żałował. gdzie odkładałam czepek. Człowiek. Dopóki by jej na nim zależało. tak nie można! Ja panu nigdy do tego nie pomogę. Jedno więcej spotkanie między panem i panem Lintonem będzie dla niej wyrokiem śmierci.nie waha się pan narazić śmiertelnie jej zdrowie narzucając się jej pamięci teraz. A wtedy Linton.Z twoją pomocą da się tego uniknąć.. że prawie o mnie zapomniała? . .że twemu panu pozostaje tylko świadomość obowiązku i miłosierdzia. a ja na jego. że pomożesz mi się z nią zobaczyć. Czy zgodzisz się. Ale czy przypuszczasz.Panie Heathcliff. .. A gdyby taki wypadek mógł grozić. prawo posunąć się do ostateczności. Z chwilą kiedy przestałaby o niego dbać.O.rzekł . Pragnąłbym. że to nieprawda! Wiesz tak samo dobrze jak ja.powiedział drwiąco. . jeśli nie chcesz. Moja . do tego czasu wolałbym konać powoli przez lata całe. że ja zdam Katarzynę na jego poczucie obowiązku i miłosierdzia? Czy możesz porównać jego uczucia dla Katarzyny z moimi? Nim opuścisz te progi.A jednak . czy Katarzyna bardzo by odczuła jego stratę. W najgorszym okresie mego życia i mnie nękała podobna wątpliwość. ty wiesz. że o mnie myśli tysiąc razy więcej niż o Lintonie. czy nie. jak sądzę. jaka jest różnica między naszymi uczuciami: gdyby on był na moim miejscu.Przypuszczasz. abyś mi powiedziała całkiem szczerze. musisz mi przyrzec. Hindley.przerwałam . . Dręczyła mnie zeszłego lata po powrocie w te strony. wydarłbym mu serce i wypił krew! Ale do tego czasu (jeżeli mi nie wierzysz.wszystko obróciłoby się w nicość. Cóż ty na to? . Nelly. Widzisz. Ta obawa powstrzymuje mnie od działania. kiedy prawie już o panu zapomniała.. Możesz mi nie wierzyć. niż dotknąć jednego włosa na jego głowie! . przez ponowne wtrącenie całego domu w zamęt kłótni i rozpaczy.to mnie nie znasz).To zupełnie możliwe . wszelkie moje marzenia i zamiary . ja i tak postawię na swoim. wtedy miałbym. gdyby z jego powodu miała doznać chociażby jednej udręki więcej w swoim życiu. Ale teraz tylko jej własne zapewnienie mogłoby znów przekonać mnie o tej okropnej prawdzie. nigdy bym na niego nie podniósł ręki. byłby bezpieczny. to choćbym go nienawidził piekielną nienawiścią. Prędzej by koński żłób zdołał pomieścić morze. . . czego w nim nie ma? .Aby go zawiadomić o ślubie. . Nie pozwolę lekceważyć mego brata! . głupiec. że ona wyżej sobie ceni przywiązanie Lintona niż moje. . Ja w jeden dzień potrafię więcej potęgi włożyć w moją miłość niż on przez osiemdziesiąt lat.odparła. ten twój braciszek . choćby kochał całą mocą swej marnej istoty A Katarzyna ma serce równie gorące jak ja. Cokolwiek pan sądzi o panu Edgarze. że nie ma zbyt wielkich wymagań.zauważył Heathcliff pogardliwie. Aż nazbyt prędko przestała dbać o to.odparł Heathcliff.Powinien pan wziąć pod uwagę . której każdy chciał dogodzić. niż jego osoba całe jej uczucie. .zawołała nagle z żywością Izabela. Życie po jej stracie stałoby się piekłem.Moja panienka źle wyszła na zmianie stanu . że jej uczucia widać ostygły . Musi pan postarać się dla niej o pokojówkę.Wyrzekł się ciebie ze zdumiewającą łatwością. Nie uwierzysz.On nie wie. A ja będę pilnował.Nie zwierzałam mu się z tego. ale może nie powinnam tego mówić. żeby nie przynosiła mi wstydu włócząc się po okolicy.Ja bym powiedział. Ale dobrze. że .A więc coś mu donosiłaś! Pisałaś do niego? . lękałem się przez chwilę. .odparłam .że młoda pani przywykła do troskliwej opieki i usług i że była wychowana jako jedynaczka.Katarzyna i Edgar kochają się tak.Nie. jakże ona może kochać w nim to. .przyszłość zawarłaby się w dwóch słowach: śmierć i piekło. Domyślam się czyjej. widziałeś ten list. że już nazajutrz po ślubie płakała za domem. i trzeba. tym sposobem lepiej nada się do tego domu.Nikt nie ma prawa tak mówić. A jednak ja. . Zaniedbuje się. Ona go lubi. nie może pan chyba wątpić.A później nie pisałaś? . Nie można go kochać tak jak mnie.zauważyłam. Widocznie czyjejś miłości tu brak. . żeby pan był dla niej dobry. lecz niewiele więcej niż swojego konia czy psa.On i ciebie serdecznie kocha. co ja cierpię . staje się niechlujna. by mi się podobać. która dbałaby o jej garderobę. jak dwoje ludzi może i powinno się kochać . pani Izabela zdolna jest do silnego uczucia, .bo przecież nie zamieniłaby wygodnego, eleganckiego rodzinnego domu, pełnego przyjaznych serc, na to dzikie pustkowie z panem. uczuć Uczyniła to w złudnym przeświadczeniu odpowiedział. Dopatrzyła się we mnie romantycznego bohatera, zdolnego do rycerskich i nieskończonej wyrozumiałości. Tak uparcie obstawała przy fantastycznej wierze w mój szlachetny charakter, stosując do niej swoje postępowanie, że wprost trudno mi ją uważać za rozumną istotę. Zdaje się jednak, że zaczyna mnie wreszcie poznawać. Zaniechała głupich uśmieszków i grymasów, które mnie tak niecierpliwiły z początku, i wreszcie zrozumiała, że wyrażając mój sąd o jej osobie i zaślepieniu bynajmniej nie żartuję. Musiała ciężko wysilić swoją spostrzegawczość, zanim pojęła, że jej wcale nie kocham. Zdawało mi się chwilami, że nigdy tego nie pojmie. Ale te postępy są jeszcze niedostateczne, bo dziś rano oznajmiła nr jako wielką nowinę, że udało mi się doprowadzić ją do nienawiści. Zaprawdę, herkulesowy wysiłek. Oby to tylko było prawdą, miałbym powody do radości. Czy mogę ci wierzyć, Izabelo? Czy istotnie pewna jesteś, że mnie nienawidzisz? A jak zostawię cię samą przez pół dnia, czy nie przyjdziesz znowu do mnie z westchnieniami i szczebiotami? Wolałaby niewątpliwie, żebym w twojej obecności, Nelly, udawał czułego męża. Próżność jej cierpi z powodu wyjawienia prawdy. Ale nie dbam o to, niech wszyscy wiedzą, że namiętność między nami była jednostronna – na komedii mi nie zależy. Nigdy jej nie okłamywałem. Nie może mnie oskarżyć o udawanie czułości. Gdyśmy opuszczali Drozdowe Gniazdo, odpowiedziałem, że chętnie powiesiłbym wszystkich pierwszą moją czynnością było powieszenie jej pieska. Na jej błagalny protest mieszkańców Drozdowego Gniazda z wyjątkiem jednej istoty. Najwidoczniej uznała siebie za ten wyjątek. Ale żadna brutalność nie mogła jej zrazić. Może ma do niej wrodzony pociąg, byleby jej własna cenna osoba była bezpieczna? Czyż nie był to dowód bezgranicznej głupoty ze strony tej nędznej, niewolniczej kreatury wyobrażać sobie, że ja mógłbym ją pokochać? Powiedz, Nelly, swemu panu, że nigdy, w całym moim życiu nie spotkałem czegoś równie odrażającego jak ona. Nawet nazwisku Lintonów przynosi ujmę. Dawałem jej chwilami spokój, gdyż nie wiedziałem już, co nowego wymyślić, aby wypróbować jej wytrzymałość, a ona ciągle bezwstydnie czołgała się u moich nóg. Dodaj jednak dla uspokojenia braterskiego i sprawiedliwego serca Edgara, że trzymam się ściśle granic prawa. Jak dotąd nie dałem jej najlżejszego powodu do separacji. Co więcej, ona sama nie byłaby wdzięczna temu, kto chciałby nas rozdzielić. Jeżeli postanowi odejść wolna droga. Udręka, jaką jest dla mnie jej obecność, jest większa od przyjemności znęcania, się nad nią! - Panie Heathcliff! - zawołałam. - Pan przemawia jak obłąkaniec. Pańska żona uważa pana prawdopodobnie za wariata i z tego powodu dotąd panu pobłażała. Ale teraz niewątpliwie skorzysta z pozwolenia i odejdzie. Pani nie jest chyba zaślepiona, by pozostać przy nim z własnej woli? W oczach Izabeli zapaliły się złe ognie. Nie pozwalały one wątpić, że mężowi jej udało się w całej pełni obudzić w niej nienawiść. - Uważaj, Ellen! - powiedziała. - Nie wierz mu! Nie wierz ani jednemu jego słowu. To piekielny kłamca, potwór pozbawiony ludzkich uczuć! Już raz mi powiedział, że mogę odejść, i zrobiłam próbę, ale drugi raz się nie odważę. Daj mi słowo, Ellen, że nie wspomnisz o tej haniebnej rozmowie ani memu bratu, ani Katarzyniel Cokolwiek mówi, celem jego jest doprowadzenie Edgara do rozpaczy. Mówi, że poślubił mnie, aby zyskać nad nim władzę. Ale to mu się nie uda, pierwej ja padnę trupem! Mam nadzieję, że zapomni o swojej diabelskiej przezorności i zabije mnie! Modlę się o to! Jedyna radość, jaką mogę sobie wyobrazić jeszcze w życiu, to śmierć moja albo jego! - Dosyć już tego - przerwał Heathcliff. - Gdybyś była wezwana na świadka do sądu, Nelly, będziesz pamiętała jej słowa. Przyjrzyj się dobrze jej twarzy: niewiele brakuje, a będę z niej zupełnie zadowolony. Nie, Izabelo, nie mógłbym cię w tym stanie ducha pozostawić samej sobie. Jako twój prawny opiekun muszę cię trzymać pod kuratelą, choćby to było dla mnie prawdziwym udręczeniem. Idź na górę. Mam do pomówienia z Ellen w cztery oczy. Nie tędy. Masz iść na górę, mówię ci! Tędy, moje dziecko! Pochwycił ją i wypchnął z pokoju, po czym powrócił do mnie mrucząc: - Jestem bez litości, bez litości! Im bardziej robaki się wiją, tym więcej korci mnie, by je rozdeptać! To jest podobne do wyrzynania się zęba. Tym mocniej zaciskam szczęki, im większy psychiczny ból mi sprawia. Sięgnęłam czym prędzej po czepek. - Czy pan w ogóle wie, co znaczy słowo “litość”? - zapytałam. Doznał pan kiedy w życiu tego uczucia? - Odłóż to! - przerwał widząc, że chcę odejść. – Jeszcze nie pójdziesz. Chodź tutaj, Nelly, i posłuchaj mnie: muszę się zobaczyć z Katarzyną, i to bez zwłoki. Albo cię przekonam, albo zmuszę, żebyś mi w tym pomogła. Przysięgam, że nie mam żadnych złych zamiarów! Nie chcę wywołać awantury i twojego pana zostawię w spokoju. Chcę jedynie usłyszeć z jej własnych ust, jak się czuje, dlaczego się rozchorowała i czy mógłbym jej w czymkolwiek dopomóc. Wczorajszej nocy spędziłem u was w ogrodzie sześć godzin. Dziś także tam przyjdę. Będę pilnował tego miejsca co noc i co dzień, aż mi się wreszcie uda wejść. Jeżeli się natknę na Lintona, nie zawaham się powalić go i unieszkodliwić na czas moich odwiedzin. Jeżeli służba zastąpi mi drogę, odstraszę ją tymi oto pistoletami. Ale czy nie lepiej nie dopuścić do takich spotkań? A ty mogłabyś tak łatwo to zrobić! Uprzedziłbym cię o swoim przyjściu, a wtedy mogłabyś mnie wpuścić niepostrzeżenie, gdy tylko Katarzyna zostanie sama, i czuwać, dopóki nie odejdę. Z czystym sumieniem, bo zapobiegłabyś nieszczęściu. Nie chciałam się zgodzić na tak zdradziecką rolę w domu mego chlebodawcy. Dowodziłam mu poza tym, że pragnąc dla własnego zadowolenia zakłócić spokój pani Linton postępuje okrutnie i samolubnie. Najmniejszy drobiazg wyprowadza ją z równowagi - mówiłam. - To kłębek nerwów. Jestem pewna, że nie zniosłaby takiej niespodzianki. Niech pan nie nalega, bo będę zmuszona ostrzec mego pana, a on postara się zabezpieczyć dom przed tym niepożądanym najściem! - W takim razie zostaniesz u nas, kobieto! Nie wypuszczę cię z Wichrowych Wzgórz przed ranem! Cóż to za bezsens twierdzić, że Katarzyna nie zniosłaby mego widoku. Nie chcę wcale przerazić jej niespodziewanym przybyciem. Musisz ją przygotować, zapytać, czy mogę przyjść. Mówisz, że nigdy mnie nie wspomina i że o mnie przy niej nie mówią. Z kim miałaby o mnie rozmawiać, jeżeli tam nie wolno wymówić mego imienia! Ona myśli, że wszyscy jesteście szpiegami jej męża. Pewien jestem, że ma wśród was piekielne życie. Z jej milczenia łatwo mi zgadnąć stan jej uczuć. Mówisz, że często jest zdenerwowana i niespokojna, czyż to ma świadczyć o uspokojeniu? Mówisz, że nie jest całkowicie przy zdrowych zmysłach. A czy może być inaczej, gdy jest tak straszliwie osamotniona? I to głupie stworzenie, które dogląda jej tylko z obowiązku, ze współczucia, z litości, z miłosierdzia! Mógłby równie dobrze zasadzić dąb w doniczce od kwiatów, w nadziei, że mu wyrośnie, jak spodziewać się, że wróci jej siły i zdrowie swoimi pustymi zabiegami! Decydujmy bez długiego gadania. Czy zostaniesz tu, a ja, żeby dostać się do Katarzyny, stoczę walkę z Lintonem i jego sługami, czy też postąpisz ze mną po przyjacielsku - a dotąd byłaś mi przyjaciółką - i spełnisz moje żądanie? Mów, bo jeżeli będziesz się jeszcze upierała, nie będę zwlekał ani minuty dłużej. Cóż, panie Lockwood, przekonywałam go, płakałam, odmówiłam stanowczo z pięćdziesiąt razy, ale w końcu musiałam ustąpić. Zobowiązałam się wręczyć Katarzynie list od niego, a w razie gdyby się zgodziła na jego odwiedziny, obiecałam dać mu znać, kiedy pana Lintona nie będzie w domu, żeby mógł wejść, tak jak tego pragnął. Miałam tak wszystko urządzić, żeby nie spotkał nikogo ze służby, nawet mnie. Czy źle postąpiłam, czy dobrze? Boję się, że źle, choć trudno było inaczej! Uważałam, ze ustępując mu nie dopuszczę do nowej awantury. Łudziłam się także, że ta wizyta może wpłynąć korzystnie na stan umysłowy Katarzyny. Pamiętałam przy tym, jak mnie pan Edgar zganił za znoszenie plotek. Starałam się uspokoić swe sumienie postanowieniem, że więcej nigdy już mego pana nie zdradzę. Jeżeli zdradą było to, co miałam uczynić. Mimo wszystko ciężej mi było na sercu w-powrotnej drodze niż przedtem. Długo też walczyłam z wątpliwościami, zanim zdecydowałam się wręczyć list Katarzynie. Ale słyszę, że przyszedł Kenneth. Zejdę i powiem mu, że panu lepiej. Moja opowieść jest rozwlekła, starczy jej, (żeby panu wypełnić jeszcze jedno przedpołudnie). ,,Rozwlekła i ponura! - dumałem, gdy zacna gospodyni zeszła przyjąć doktora. – I bynajmniej nie taka, jaką wybrałbym dla rozrywki. Ale mniejsza o to! Wyciągnę zdrowe leki z gorzkich ziółek pani Dean. Nade wszystko muszę się strzec uroku zaczajonego w świetlistych oczach Katarzyny Heathcliff. A to bym wpadł, gdybym oddał me serce tej młodej osóbce i gdyby córka okazała się drugim wydaniem matki!” ROZDZIAŁ PIĘTNASTY Znów minął tydzień - o tyle dni bliższy już jestem zdrowia i wiosny. Dowiedziałem się całej historii mego sąsiada w ciągu kilku wieczorów, bo gospodyni mimo ważniejszych zajęć znalazła i dla mnie trochę czasu. Dalszy ciąg powtórzę, w niewielkim skrócie, jej własnymi słowami, bo na ogół ma ona duży dar opowiadania i trudno o lepszy styl. - Wieczorem tego samego dnia - mówiła gospodyni - czułam z całą pewnością, że pan Heathcliff znajduje się w pobliżu! Unikałam wyjścia z domu, gdyż nie chciałam, żeby mnie molestował o oddanie listu, który spoczywał w mojej kieszeni. Postanowiłam wręczyć list Katarzynie dopiero w nieobecności pana Lintona, gdyż nie wiedziałam, jak to na nią podziała. Taka sposobność nadarzyła się dopiero po trzech dniach. W niedzielę, gdy domownicy udali się do kościoła, zaniosłam list do jej pokoju. Zwykle na czas nabożeństwa zamykaliśmy cały dom, ale że dzień był ciepły i miły, zostawiłam wszystkie drzwi otworem. By dotrzymać przyrzeczenia, wiedziałam bowiem, kto się u nas zjawi, wysłałam służącego, który pozostał wraz ze mną w domu, do miasteczka po pomarańcze. Po jego odejściu poszłam na górę. Katarzyna siedziała jak zwykle przy otwartym oknie, w luźnej białej sukni i lekkim szalu narzuconym na ramiona. Jej długie gęste włosy, obcięte na początku choroby, spadały w naturalnych puklach na skronie i szyję. Twarz jej była zmieniona, o czym wspominałam Heathcliffowi, lecz w chwilach spokoju wydawała się nieziemsko piękna. Oczy straciły dawny blask i nabrały wyrazu melancholijnego rozmarzenia. Dawniej tak zawsze ciekawe otaczającego świata, teraz zdawały się spoglądać w jakąś dal nieokreśloną, jakby w zaświaty. Bladość jej twarzy, ustępująca z poprawą zdrowia, oraz szczególny wyraz, wynikający ze stanu umysłu, dodawały jej wzruszającego uroku, chociaż boleśnie przypominały o jej chorobie. Zarazem jednak dla mnie i dla każdego, kto ją widział, stanowiły one piętno nieodwołalnego wyroku, choć niby przychodziła do siebie. Na oknie Za to później. . Mąż usiłował na próżno całymi godzinami zająć ją czymś.w ciche dni następujące zawsze po odwilży i po okresach długich deszczów. list upadł. znosiła spokojnie te starania. latem. że żadne wrażenia z zewnątrz nie dochodziły do jej świadomości. jeśli w ogóle jeszcze myślała czy nasłuchiwała. . bo ma być odpowiedź. Wzięła list i zdawała się go czytać. Wtedy zostawiał ją w . że treści jego nie zrozumiała. Proszę przeczytać go natychmiast. okazując od czasu do czasu ich bezskuteczność tłumionym westchnieniem.Tak .Proszę. ani czymkolwiek innym. Rozumiała jego intencje i gdy była lepiej usposobiona. Doszedłszy do podpisu westchnęła. Otworzyłam . Lekki wietrzyk poruszał kartkami. Czy mam złamać pieczęć? . teraz jeszcze nagich. aby w końcu powstrzymać męża najsmutniejszym uśmiechem i pocałunkiem. Zastępował on szum drzew wokół domu. był bowiem pewien. Katarzyna nasłuchując myślała o Wichrowych Wzgórzach. wskazała tylko na podpis. a potem popatrzyła na mnie żałośnie i pytająco. Pani nie próbowała nigdy rozerwać się ani czytaniem.Mam tutaj list dla pani. nieobecny wyraz oczu.leżała otwarta książka. Lecz widziałam. bo na zapytanie. W dolinie szumiał kojąco strumień. W oczach jej pojawił się błysk niejasnego wspomnienia i wysiłku myśli. co ją dawniej bawiło. wskazujący na to. poszum liści zagłusza zupełnie ten dźwięczny szmer wody. pozostawiona zapewne przez Lintona.spokoju. Kiedy indziej odwracała się niechętnie i kryła twarz w dłoniach albo nawet odpychała go gniewnie. lecz siedziała bez ruchu tak długo. bo miała ten daleki. że znów zapytałam: . niech pani czyta! Cofnęła rękę.odpowiedziała nie przestając patrzeć w dal. Wsunęłam łagodnie list w opuszczoną na kolana dłoń. W Wichrowych Wzgórzach woda też szumiała . Dzwony w Gimmerton wciąż jeszcze biły. o którym wspominałam. Drgnęła. proszę pani? To od pana Heathcliffa. żeby spojrzała.list był bardzo krótki. . Położyłam go jej z powrotem na kolanach i czekałam.jaka będzie odpowiedź. . że jego obecność ją męczy.Czy mam przeczytać. lecz nim zdążyłam dojść do drzwi.były pierwsze jego słowa. Prawdopodobnie pomyślał. Chciał się podnieść. jak cierpisz. nasłuchując z zapartym oddechem. żeby go wprowadzić. lecz opuścił je z powrotem i oznajmił ruchem ogona.Chciałabym cię tak trzymać aż do naszej wspólnej śmierci ciągnęła z goryczą Katarzyna. i Edgar złamaliście moje serce! I obaj przychodzicie do mnie rozpaczać.Ty. Widziałam wyraźnie. w paru krokach był przy niej i pochwycił ją w objęcia. jak bardzo cierpiał. – Jest teraz w ogrodzie. leżący w słońcu na trawniku za oknem. . Jakiż ty silny jesteś! Ile lat zamierzasz jeszcze żyć po mojej śmierci? Heathcliff klęczał przed nią na jednym kolanie. aby móc ją objąć. Katy! O.O.On chce się z panią widzieć . . Nie będę nad wami płakała! Tego by jeszcze brakowało. . i postanowił zdać się na własną zuchwałość. jakby płakał bez łez. Zabiłeś mnie i pewnie jesteś z tego nawet zadowolony.I co teraz? . . znalazł się w pokoju. Heathcliffie. nastawił uszy. Od pierwszego wejrzenia uderzyła go ta sama co i mnie myśl.. A potem zaczął wpatrywać się w nią tak poważnie i przejmująco. Usposobienie jej cechowały nieoczekiwane zmiany nastroju. a nie rozpływały się we łzach.powiedziałam. Po chwili w hallu rozległy się kroki.Nie dbałabym o to. że los jej jest przesądzony i śmierć nieunikniona. Katarzyna pochyliła się naprzód. kogo nie uważa za obcego. Otwarty dom okazał się dla Heathcliffa zbyt wielką pokusą. moje życie! Jak jak to zniosę! . . Czeka niecierpliwie na odpowiedź. Trzymał ją tak długą chwilę nie mówiąc ani słowa i obsypując szalonymi pocałunkami. Nie trafił od razu do jej pokoju. W tej chwili duży pies. lecz chwyciła go za włosy i przytrzymała. Ale to ona jednak pocałowała go pierwsza. Nie dbam .zapytała Katarzyna odchylając się w tył i odpowiadając chmurnym spojrzeniem na jego wzrok. że nie ma dla niej nadziei wyzdrowienia. nie miał wprost siły patrzeć na jej twarz. jakby miał zamiar szczekać. że nie dotrzymam obietnicy. tak jakbyście to wy zasługiwali na litość. że zbliża się ktoś. wypowiedziane tonem nie ukrywanej rozpaczy. Dała mi znak. Katarzyna patrzyła na drzwi jak urzeczona. Lecz oczy te płonęły tylko rozpaczą. Nie życzę ci większych męczarni. Gwałtowne. Gdyby jakiekolwiek moje słowo miało później być dla ciebie udręką.wcale o twoje cierpienie. jak o własnym istnieniu. Milczała. . niż ona była kiedyś.jęczała Katarzyna. wywołane nadmiarem wzruszeń. pomyśl. że twoje słowa wryją się na wieki w moją pamięć i będą mnie palić bezustannie. Dlaczego nie miałbyś cierpieć. rozpaczałem.Nie dręcz mnie.Czy cię diabeł opętał . Pęk włosów przyjaciela pozostał w jej zaciśniętych palcach. że to kłamstwo! I wiesz także. od tych. gdy ja już spocznę w ziemi? Czy powiesz za jakie dwadzieścia lat: “Oto grób Katarzyny Earnshaw. nierówne bicie serca. że tak samo nie mógłbym zapomnieć o tobie. Blade jej policzki. że pozostawił na bladej skórze cztery wyraźne błękitne sińce. Heathcliffie? Gwałtownym ruchem wyswobodził głowę i krzyknął zgrzytając zębami: . Chciałabym tylko. gdyby wraz ze swą ziemską powłoką odrzuciła swoją ziemską naturę. Nie liczył się nawet z jej stanem. że podczas gdy ty będziesz spoczywała w spokoju. Mogłaby tam być szczęśliwa tylko wtedy. a potem mówiła już łagodniej: . gdy ciebie już nie będzie? Kłamiesz. Heathcliff. Umierając nie będę się cieszył. że muszę opuścić moje dzieci!” Czy tak powiesz. Od tego czasu kochałem wiele innych. Kochałem ją przed laty.Nie będę spoczywała w spokoju . że ja czuję to samo pod ziemią.zawołał dziko . Moje dzieci są mi droższe. że to ja cię zabiłem. chwycił ją drugą za ramię tak brutalnie. póki atak nie minął. bezkrwiste usta i płonące oczy tchnęły dziką mściwością. Heathcliffie. Będę żałował. przypomniało jej o chorobie. ale to już minęło. że idę do niej. który powstał z ziemi opierając się jedną ręką. . żebyśmy się nigdy nie rozstawali. Katarzyno. Wiesz dobrze. ja tu będę cierpiał piekielne męki? . Słusznie wydawało się Katarzynie. i dla mojego spokoju przebacz mi! Chodź tutaj. które znoszę sama. gdym ją stracił. Czyż nie możesz zaspokoić swego piekielnego samolubstwa świadomością.że mówisz tak do mnie? Czy zdajesz sobie sprawę. że niebo będzie dla niej krainą wygnania. bo i ja oszaleję! Dla chłodnego obserwatora tych dwoje stanowiłoby dziwny i straszny widok. podszedł do kominka i stał milcząc. iż zdawało mi się. Chciałabym w nim pozostać na zawsze. Ostatecznie . aż wreszcie odezwała się do mnie tonem żalu i zawodu: . Ja będę się litowała nad tobą. aby mnie wyratować z grobu. Przez dłuższą chwilę tak mu się przyglądała. ale wkrótce to się zmieni. wspaniały świat. Nelly. by sprawdzić. Mojego będę kochała i zabiorę ze sobą. Mam go w sercu. Ciekawa jestem. zgrzytnął ku mnie . cofnął się więc gwałtownie. że jesteś szczęśliwsza ode mnie. rzuciła się ku niemu. Czy nie chcesz przyjść tu do mnie znowu? O. zwrócony do nas plecami. Patrzyła za nim podejrzliwie. by nań spojrzeć. Wydało mi się nawet. Rwie mi się serce w szeroki. Wspomnienie twego gniewu będzie dla mnie gorsze niż dla ciebie wspomnienie moich gorzkich słów. Nagle Katarzyna. jaki jest twardy. Osunął się z nią na najbliższe krzesło. Oto. a gdy podeszłam szybko. Każde jego poruszenie budziło w niej nowe uczucia. sama nie wiem jakim sposobem. nie chciał dopuścić do tego.ciągnęła w zadumie .mówiła dalej już do siebie.najwięcej mnie gnębi to zmurszałe więzienie. tobie się zdaje. widzisz. jak jestem kochana! Ale mniejsza z tym! To nie jest mój Heathcliff. . że tego pragnie. Katarzyna odwróciła się. że moja pani nie wyjdzie zeń żywa. Litujesz się nade mną.O. nie powinieneś się już chmurzyć. Miał łzy w oczach i dyszał ciężko. przyjdź! Heathcliff stanął za jej krzesłem i nachylił się nad nią tak. Znajdę się w bezkresach ponad wami i poza wami.Zdawało mi się. Męczy mnie i nudzi to zamknięcie. że od razu straciła przytomność. by nie mogła widzieć jego twarzy pobladłej od gwałtownego wzruszenia. Nelly. czemu on nie chce być blisko mnie . a on porwał ją w objęcia i spletli się w uścisku tak silnym. Chciałabym naprawdę być w nim i z nim. Na to gorące wezwanie obrócił wreszcie ku niej twarz wykrzywioną rozpaczliwym bólem. czy zemdlała. że tobie jest lepiej. mój drogi! Chodź tu do mnie! W podnieceniu uniosła się i wsparła ramieniem na poręczy fotela. Heathcliffie. bo stąd oglądam go jedynie przez mglistą zasłonę łez i tęsknią za nim w głębi zbolałego serca. Chwilę tak na siebie patrzyli z daleka.uklęknij znów przy mnie! Nigdy w życiu nie doznałam od ciebie krzywdy. Jesteś w pełni sił i zdrowia. ani na moment nie chce ustąpić. słońce pochyliło się ku zachodowi. że nie pojmie.Daj spokój! Zamilcz! . gdy Katarzyna po chwili poruszyła się objąwszy go za szyję. płakał. abym nie widział twych oczu.. choć mnie zabijasz. odsunęłam się bez słowa. Kocham ciebie. Wydawało mi się.Pocałuj mnie raz jeszcze. za jednym zamachem łamiąc i moje. jak wściekły pies. teraz mnie całuj. . Masz. a przed kościołem . że patrzę na istotę jakiegoś innego gatunku. o. Ja ci nie złamałem życia.Teraz widzę. jak chciwy skąpiec. ani śmierć.zębami z pianą na ustach.zbierał się tłum wiernych. będę dla ciebie tylko trucizną i wyrokiem potępienia. tyś to uczyniła z własnej woli. To dosyć. – Jeżeli zawiniłam...odezwałam się.Ciężko przebaczyć patrząc na te oczy i na te wychudłe ręce odpowiedział. .mogłam to widzieć . płacę za to życiem.. Sama zabiłaś siebie. Odetchnęłam z ulgą. . Dlatego. I tyś mnie porzucił. Tak. Boże! Czy ty chciałabyś żyć mając własną duszę w grobie? . lecz czy mogę przebaczyć ci to. sama to uczyniłaś. Kochałaś mnie. gdy ty. Dlaczego mną wzgardziłaś? Dlaczego zdradziłaś własne serce. służący wrócił.Pan będzie tu za pół godziny. . zrozpaczona i bezradna. cokolwiek bym mu powiedziała. I ty mi przebacz! . podczas gdy on całował ją zapamiętale. Z ust jego wyrywały się słowa dzikie i gwałtowne. Widząc. pytam? Bo do Lintona pociągnął cię przecież tylko lichy kaprys. Godziny upływały. Katy? Nie mam dla ciebie ani jednego słowa pociechy. że zabijasz siebie? Umilkli z twarzą przy twarzy. że nie mogły nas rozdzielić ani nędza. ani poniżenie. W takiej chwili może i on zdolny był do łez. przycisnęła policzek do jego twarzy. . Czy pragnę żyć? Cóż to będzie za życie. na co zasłużyłaś.Nabożeństwo się skończyło . bo teraz i Heathcliff. zdaje się. więc jakim prawem mnie porzuciłaś? Jakim prawem. Ogarnął mnie niepokój. okrutna i fałszywa. . jaka byłaś dla mnie okrutna. lecz tak. oboje zalani łzami. żem silny. ani żadna siła boska czy szatańska. teraz płacz! Teraz żądaj ode mnie pocałunków i łez. Moją krzywdę przebaczam. a nie robię ci wyrzutów! Przebaczam ci. i przycisnął ją zazdrośnie do piersi. Tym gorzej dla mnie.szlochała Katarzyna. że ręce Katarzyny zsunęły się z szyi Heathcliffa.krzyknęła przeraźliwie. panią i sługę! Płakałam i załamywałam ręce. .Muszę już iść. ale trzymała go mocno. Linton tu zaraz będzie . co czyni? Niech pan wstanie! Przecież pan może się jej wyrwać.zawołałam gwałtownie. .Niech pan nie słucha tego bredzenia! . pewnie rozkoszując się piękną. Jeżeli do mnie strzeli. co mówi.Nie odchodź! To już ostatni razi Edgar nic nam nie zrobi. okna o pięć kroków.Muszę iść.Niech go licho! Cicho. Słysząc hałas pan Linton przyśpieszył kroku. zobaczymy się jeszcze. dopóki pan Linton nie wejdzie do domu! Heathcliff spróbował wyzwolić się z objęć pani. I znów zwarli się w uścisku. . Nie oddalę się od twego. . żeby tak nas wszystkich gubić . Czy chce pan ją zgubić dlatego. Przytrzymała go z całych sił. . dysząc z wysiłku.Na Boga! Niechże pan stąd idzie! Frontowymi schodami. . Jeżeli będę żyw.pana. prawie letnią pogodą. Sam otworzył bramę i nadchodził wolnym krokiem.Ani na minutę! . tam nikogo nie ma! Prędko! Niech pan zaczeka między drzwiami.Nie. a głowa jej zwisała bezwładnie. Pani sama nie wie.błagał. kochanie! Cicho. Trzeba chyba być diabłem. Katy.Pan wrócił! . W tym rozpaczliwym położeniu zauważyłam z ulgą. .Na godzinę . ja umrę! Heathcliff osunął się na krzesło.krzyknęłam.Nie! .Heathcliff zaklął z jękiem i jeszcze mocniej przycisnął do siebie Katarzynę. a na jej twarzy malował się obłędny upór. Pan Linton szedł niedaleko za nimi. Niebawem dostrzegłam na drodze gromadkę naszej służby idącą w kierunku kuchni. . nie pójdziesz! Nie puszczę cię! . Katarzyno! Zostanę. . Z przerażeniem usłyszałam kroki pana na schodach.nalegał z niepokojem. że sama nie wie. Zimny pot wystąpił mi na czoło. Heathcliffie. skonam z błogosławieństwem ha ustach. . nie poruszyła się. Chciał rozluźnić uścisk jej palców i wstać. cicho. zanim zaśniesz. Słuchaj no! .Dom mogę opuścić . Pan Linton zawołał mnie i z wielką trudnością. co mu powiedziałam. Wyszedł do bawialni i usiadł. ciało Katarzyny. wzdychała. jęczała i nie poznawała nikogo.Tym lepiej. niż żeby miała być nadal ciężarem i udręczeniem dla wszystkich”. Pamiętaj. widocznie jest prawdą. . uciekając się do licznych środków. Pamiętaj. Edgar z trwogi o żonę zapomniał o jej znienawidzonym przyjacielu. Przy pierwszej sposobności wymknęłam się do niego błagając. jak spędziła noc. . . zdawałoby się. gdyż Heathcliff powstrzymał go składając mi w ręce martwe. bez względu na Lintona. Będę czekał pod modrzewiami. ratuj ją najpierw! Potem pomówisz ze mną. Nie wiem. co chciał uczynić. udało się nam ocucić panią. . Rzucił szybkie spojrzenie przez uchylone drzwi sypialni i widząc.“Zemdlała albo umarła . Edgar rzucił się w stronę nieproszonego gościa z twarzą pobladłą ze zdumienia i wściekłości. Powiedziałam mu. Ale była na wpół przytomna. Ja jednak pamiętałam. Daleko lepiej. że to. bo inaczej znów przyjdę. . żeby się usunął.odrzekł . dotrzymaj słowa i wyjdź do mnie z rana. Nelly.Jeśli nie jesteś diabłem. uwolnił wreszcie nasz dom od swej nieszczęsnej osoby. żeby umarła.ale pozostanę w ogrodzie.rzekł. że Katarzyna ma się lepiej i że zawiadomię go z rana.pomyślałam. Zauważyłam przy tym.doskonałego spokoju. Jego młoda urodziwa twarz była prawie tak samo śmiertelnie blada i stężała jak twarz leżącej obok. czy teraz w niebiosach duch jej połączył się z Bogiem? Nie wiem. Nikt się nią nie cieszył i choćby zaraz w pierwszych godzinach życia zapłakała się na śmierć. Biedna dziecina zjawiła się w złej chwili. Żaden anioł w niebiosach nie mógł być piękniejszy od niej. siedmiomiesięczne dzieciątko. zamkniętymi powiekami i uśmiechem na ustach. czy jest to uczucie mnie tylko właściwe. że ze zrozumiałej zresztą miłości dla Izabeli jej zapisał majątek. Szalonej rozpaczy tego ostatniego wolą nie opisywać. Udzielił mi się jej nieskończony spokój. jak samotny prawdopodobnie będzie i koniec jej życia. jej zaś .ROZDZIAŁ SZESNASTY Tej nocy. ale początek jej życia był tak samotny. Edgar Linton klęczał z głową na jej poduszce. żeby zauważyć brak Heathcliffa -lub obecność Edgara. Bolałam nad tym patrząc na wątłą sierotkę. którą pan poznał w Wichrowych Wzgórzach słabiutkie. około dwunastej. dość że w obecności śmierci czuję się prawie zawsze szczęśliwa. W moich oazach dodatkowym nieszczęściem było to.. z jej gładkim czołem. Czułam prawdziwie święte ukojenie patrząc na ten niczym nie zamącony obraz niebiańskiej ciszy. o ile tylko wraz ze mną nie czuwa osoba rozpaczająca lub szalejąca. przyszła na świat mała Katarzyna. że pozostał bez spadkobiercy. z zamkniętymi oczami. . ale jego nieruchomość była skutkiem bolesnego wyczerpania. zbyt bolesny to temat. Przyszłość pokazała. W duszy potępiałam starego Lintona za to. W dwie godziny później matka umarła nie odzyskawszy przytomności na tyle. nikt by sobie tego nie wziął do serca.W bezkresach ponad wami i poza wami”. pogodny poranek zajrzał łagodnie przez firanki do cichego pokoju zalewając łoże zmarłej dobrotliwym miękkim światłem. Czy jeszcze na ziemi. Powtarzałam bezwiednie słowa wypowiedziane przez nią przed niewielu godzinami: . Następnego dnia jasny. na wypadek gdyby syn jego nie miał męskiego potomka. jak głęboko odczuł tę stratę. Później powetowaliśmy to zaniedbanie. Odfrunęły. co się stało. Mógł co najwyżej usłyszeć galop konia. ale sąd nad nią należy do Stwórcy. a on podniósł oczy i rzekł: . wątpiłam w momentach zimnej rozwagi. Schowaj chustkę i nie płacz mi tutaj. żeby to wiedzieć. może uciszyło się jego serce. wkrótce po wschodzie słońca wymknęłam się na świeże powietrze. jakby był pniem drzewa. a ponieważ patrzył w ziemię i poruszał ustami. czy zasłużyła sobie na przystań wiecznego spoczynku. to migające światła oraz otwieranie i zamykanie drzwi wejściowych mogły go ostrzec. że wyszłam się orzeźwić po długim czuwaniu. Służba myślała. Ale cicha twarz Katarzyny zdawała się świadczyć. bo o trzy kroki od niego uwijała się para kosów zajętych budowaniem gniazda. że wewnątrz dzieje się coś niedobrego. jak to uczynić. ale i nad jego losem. że tacy ludzie są szczęśliwi na tamtym świecie? Dużo bym dała. Ciągnęła więc dalej: . którzy nie mają litości ani dla siebie. niecierpliwy charakter.jak wiele samolubstwa kryje się nawet w takiej miłości jak pana Lintona. Musiał tak stać już bardzo dawno. Od pierwszego wejrzenia poznałam. dziwna myśl przyszła mi do głowy: może on się modli. co działo się we dworze. głowę miał mokrą od rosy opadającej z szelestem z pączkujących gałęzi. że pan Linton usnął. . że wie już. Nie zwracały na niego uwagi. Jeżeli całą noc spędził wśród modrzewi. gdy nadeszłam. lecz mnie chodziło głównie o zobaczenie się z panem Heathcliffem. Wiedziałam. ale nie wiedziałam.Zastanawiając się nad życiem Katarzyny Linton trudno żywić jakąś nadzieję. opartego o stary jesion: był bez kapelusza. Przypuszczając. Płakałam nie tylko nad jej. Czasami litujemy się nad ludźmi. ani dla innych. że i dusza jej zaznała ukojenia. Co prawda. to nie doszły go żadne odgłosy tego. Chciałam go odnaleźć. biorąc pod uwagę jej samowolny. skoro mógł on tak bardzo boleć nad wyzwoleniem Katarzyny. Czy pan wierzy. Niech was wszystkich diabli wezmą! Ona nie potrzebuje waszych łez. Wiem o tym bez ciebie.Umarła. że wolałem pozostawić je bez odpowiedzi. choć bałam się tego. że trzeba go powiadomić o tej smutnej nowinie. gdy wyprawiono posłańca do Gimmerton. Znalazłam go w głębi parku. Pytanie pani Dean wydało mi się tak niezgodne z nauką Kościoła. Jeżeli podszedł bliżej. Życie jej zakończyło się jak łagodny sen . obyś nie zaznała spoczynku tak długo. aby znów zasnąć. stań się więc nawiedzającym mnie upiorem.. że moje cierpienia są ci obojętne.odpowiedziałam głośno. przeciągnęła się jak dziecko. nie poznawała nikogo. “Ty biedaku! . O jedno będę się modlił. więc gdzie? Mówiłaś. nie w niebie. Jak.A czy ona wzięła sobie do serca to ostrzeżenie? .. jeszcze wspominała? . W pięć minut później poczułam ostatnie leciutkie uderzenie serca.. Bezskutecznie usiłował wymówić jej imię. . Spoczywa słodko uśmiechnięta. Pozostań przy mnie na zawsze - . .Spokojnie jak jagnię . a wkroczymy na dobrą.pytał z wahaniem. że cię zabiłem. żeby cię doświadczał.Czy mnie. Kusisz go. gdy pan odszedł. . Ja wierzę.pomyślałam. tak dużo kosztowała go ta straszna walka.. jak ja żyję. że w odpowiedzi dowie się rzeczy.dokończył wreszcie.Masz serce i nerwy.Czy umarła jak święta? Opowiedz mi całą prawdę. . . bo mimo mocnych nerwów drżał cały. których nie będzie w stanie wysłuchać. W ostatnich chwilach wróciła myślą do jasnych dni dzieciństwa. jakby w obawie. . Powiedziałaś. Stał z zaciśniętymi ustami..Kłaniała aż do końca! Gdzie ona jest? Nie tam. o ile weźmiemy sobie do serca ostrzeżenie i poniechamy złej drogi. . walcząc w milczeniu z rozpaczą. Oparł się o drzewo.oby tak samo łagodnie przebudziła się na tamtym świecie! . nie przepadła... . mam nadzieję. które budzi się na chwilę. i wszystko się skończyło.krzyknął z niepohamowaną pasją tupiąc nogą i jęcząc.zapytał szyderczo Heathcliff. nie odzyskała już przytomności. że upiory chodzą po ziemi.. ..odparłam powstrzymując szlochanie i ocierając mokre policzki.. dopóki się nie ukorzysz”. ja wiem. a jednocześnie broniąc się przed moim współczuciem twardym spojrzeniem.Od chwili.jak umarła? . ..Westchnęła. umarła . Dlaczego starasz się to ukryć? Twoja duma nie oszuka Boga. póki mi język nie zesztywnieje: Katarzyno Earnshaw.Oby przebudziła się w męczarniach! . tak samo jak twoi bliźni. I my wszyscy możemy się z nią tam połączyć.Poszła do nieba.Tak.. Duchy zamordowanych prześladują po śmierci zabójców. Ku zdziwieniu mieszkańców wioski Katarzyna nie została pochowana ani w kaplicy pod rzeźbionym pomnikiem Lintonów. ani pocieszyć.o czym ja jedna tylko wiedziałam . Ale gdy ochłonął na tyle. Zaiste. ani na cmentarzu obok . żeby mu dać możność pożegnania się z zacierającym się obrazem jego bóstwa. wyjął jego zawartość. Tak ostrożnym. wyczerpany do ostateczności. gdy tylko stanie się to możliwe. Mąż czuwał przy niej bezsennie dniami i nocami. nie jak człowiek. Nie omieszkał skorzystać ze sposobności z ostrożnym pośpiechem. kazał mi iść precz. że będzie chciał wejść. lecz jak dzikie zwierzę dobijane nożem ł oszczepami. gdzie nie mogę cię znaleźć! O. Mimo to czułam. a Heathcliff miał zakrwawione czoło i rękę. Posłuchałam go. Otworzył go.spędzał co najmniej noce w pobliżu domu. Heathcliff . Nie mogę żyć bez mojej duszy! Tu uderzył głową o sękaty pień i wznosząc oczy ku górze zawył. aby zauważyć. postać . że wyrzucił go z medalionu. chcąc nie chcąc musiał położyć się na parę. zasypana kwiatami i pachnącymi liśćmi. wzruszona wytrwałością Heathcliffa otworzyłam okno. tylko nie zostawiaj mnie samego w tej otchłani. nie spostrzegłabym wcale jego wejścia.doprowadź mnie do obłędu. Izabela nie otrzymała zawiadomienia. Na korze widniały czerwone plamy. który Katarzyna miała na szyi. gdyby nie poruszone fałdy całunu na twarzy zmarłej i porzucony na podłodze pukiel jasnych włosów związany srebrną nitką. jaką chcesz. również niezdolny zmrużyć oka. gdy mój pan. We wtorek o zmierzchu. zastępując jasne włosy puklem swoich czarnych. choć oczywiście zaproszony na pogrzeb siostry.przybierz. Do tego dnia trumna jej stała w salonie otwarta. że nie zdradził swej obecności najlżejszym szmerem. Nie widywałam się z nim. Boże! To się nie da wypowiedzieć! Nie mogę żyć bez mego życia. że mu się przyglądam. Nie było w mojej mocy ani uspokoić go. Widocznie ta scena powtarzała się kilkakrotnie w ciągu nocy. Mimo to trudno mi było go opuścić. Złożyłam obydwa razem z powrotem do medalionu. Stwierdziłam. godzin. tak że oprócz męża za trumną szła jedynie służba i dzierżawcy. Pogrzeb pani Linton miał się odbyć w następny piątek po jej zgonie. Przeraziło mnie to bardziej. niż wzruszyło. Pan Earnshaw. nie przybył i nie usprawiedliwił się. Mąż jej obecnie spoczywa obok niej. szarą płytę kamienną. Każde ma nad mogiłą osobny nagrobek i prostą.własnej rodziny. Wykopano jej grób na zielonym stoku w rogu cmentarza. a wrzosy i kaliny rozrastają się dziko i szeroko. . gdzie jest niski mur i prawie zapadnięty torf. Wieczorem wiatr zmienił się z południowego na południowo-wschodni przynosząc z sobą najpierw deszcz. Nie wyglądała wcale na osobę rozbawioną. na nogach lekkie pantofelki. urządzać tutaj takie chichoty? Co by pan powiedział. była tak przemoknięta. Nie mogłam ochłonąć . pierwsze młode listki drzew zmarzły i poczerniały. Nie mogę się uspokoić. Nazajutrz trudno było uwierzyć.Cicho! Jak śmiesz. Z trudem trzymała się na nogach ze zmęczenia. może pan sobie wyobrazić. Głowę i szyję miała nie okrytą. jak bardzo przeraził mnie ten widok. Mój pan nie wychodził ze swego pokoju. Nieoczekiwanym gościem była pani Heathcliff. Potargane. że przylegała niemal do ciała. głęboką ranę poniżej ucha. I niech służąca spakuje trochę moich rzeczy.odpowiedział znajomy głos .Przepraszam . jak białe płatki zasypują nie zasłonięte okno. dysząc głośno i przyciskając ręce do piersi. mokre i zaśnieżone włosy spadały w nieładzie na ramiona.zaczęła po chwili chwilami po prostu leciałam. . Codzienna panieńska sukienka z cienkiego jedwabiu. Jadę do Gimmerton. Przybyła podeszła do ognia. Kołysałam na kolanach kwilące maleństwo patrząc. posiniaczoną i podrapaną.ale wiem. Dzień był posępny i chłodny. że Edgar jest w łóżku. głupia. gdy drzwi otworzyły się i do pokoju wpadła bez tchu śmiejąca się kobieta. Wytłumaczę ci wszystko. W pierwszej chwili gniew mój był większy niż zdziwienie. niech tylko odetchnę. zawołałam: . twarz bladą. Nie zliczę. z dekoltem i z krótkimi rękawami.ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY Piątek był ostatnim pogodnym dniem w tym miesiącu. Tylko bądź taka dobra i każ zaprzęgać. Myśląc. Cała jestem obolała! Nie bój się. ja zaś siedziałam w opuszczonej bawialni. O. ile razy upadłam. gdyby cię usłyszał? . skowronki umilkły. że to któraś z pokojówek. a potem śnieżycę.Biegłam przez całą drogę z Wichrowych Wzgórz . odpowiedniejsza dla jej wieku niż stanu. którą zamieniłam na pokój dziecinny. pokrytą zakrzepłą na mrozie krwią. że mieliśmy trzy tygodnie letniej pogody: prymulki i krokusy ukryły się w zaspach śnieżnych. Zresztą Edgar nie był dla mnie dobry. Ellen .usiądź na wprost mnie..gorzko płakałam .Podniosła zgięty pierścionek i rzuciła w ogień.. nie pozwoliła mi bowiem przedtem ani opatrzyć rany.mam więcej powodów do płaczu niż ktokolwiek inny. Nie mogę na nie patrzeć! Nie sądź. że kazałam stangretowi zaprzęgać konie i posłałam pokojówkę. ale odłóż to dziecko biednej Katarzyny. to bym tylko wstąpiła do kuchni.zdjęła z trzeciego palca złoty pierścionek i rzuciła na podłogę. . Jednak gdybym wiedziała.Teraz. pamiętasz. nigdy sobie tego nie wybaczę! Mimo to nie mogę współczuć jemu. Rozstałyśmy się w gniewie.rzekła . Dziś pani do Gimmerton nie pojedzie.Jeżeli mnie zmusi do powrotu. ani pomóc sobie przy przebieraniu. Konieczność zmusiła mnie szukać tutaj schronienia. Oto jest ostatnia po nim pamiątka . bo taki pomysł mógłby się zrodzić w tej podłej głowie. Płakałam przedtem . Ale chętnie przebiorę się w coś odpowiedniego. że nie boleję nad śmiercią Katarzyny. Mógłby tu wpaść za mną. Jakże on się wściekał! Gdyby mnie złapał! Szkoda. umyła twarz. prawda? Nie będę go więc prosiła o pomoc ani nie narażę go na nowe kłopoty.nie ruszę się stąd i nie chcę słyszeć o niczym. .Rozbiję to .i spalę.Muszę się tam dostać. . byle ujść memu przeklętemu. Boję się zostać. Nie uciekłabym. Gdyby Hindley mógł mu dać radę! .przyjrzawszy się jej bliżej. póki bym go nie zobaczyła powalonego na ziemię. Dopiero gdy opatrzona i przebrana zasiadła w fotelu koło kominka. by spakowała trochę niezbędnych rzeczy. więc powóz niepotrzebny. O. Podaj mi pogrzebacz.Moja panienko kochana . że Earnshaw słabszy od niego. temu potworowi. mogłyśmy porozmawiać przy filiżance herbaty. póki pani nie rozbierze się zupełnie i nie włoży suchego odzienia. to kupi inny.zawołałam . temu wcielonemu szatanowi. Zaczyna-boleć w cieple! Tak nalegała. ogrzała się trochę i poprosiwszy cię o najkonieczniejsze rzeczy wyniosła się dokądkolwiek..uderzyła z dziecinną złością pogrzebaczem . dlatego że zachowałam się tak głupio wchodząc tutaj. . że mogę Edgara tu spotkać. . widzisz. . jak mi teraz krew płynie po szyi.. pieszo czy końmi. żeby dręczyć Edgara. nie! Nawet gdyby za mną szalał. . którą żywił do mnie od samego początku.przerwałam . nie. jeżeli uda mi się uciec.. Teraz już nie pragnę. nie mogę tego słuchać. Potem zapytałam Izabelę. by pocieszyć Edgara i zaopiekować się dzieckiem. Teraz mam to zadowolenie. Lecz dlatego też muszę opuścić te strony.Masz zupełną rację .odparła. a on je zdeptał i odrzucił. Katarzyna miała chyba straszliwie spaczony gust. że nie będzie mnie ścigał po całej Anglii. i że nam tu dobrze razem. że kochałabym go nadal. że jego nienawiść do mnie doszła do szczytu.. jak to dziecko zanosi się bezustannie od płaczu. to jego diabelska natura musiałaby się objawić w jakiś sposób. Ale on by na to nie pozwolił. Śmiech jest całkiem nie na miejscu pod tym dachem i w położeniu panienki. znając tak dobrze. Nie zniósłby tego.Ach. Chciałabym go wymazać z pamięci i z powierzchni ziemi! Przerwałam: . gdyby. aż nadto dobrze uzasadniona.. Pamiętam jeszcze. i mogą sobie niejasno wyobrazić. lepiej niech się sam zabije! Skutecznie zdławił we mnie miłość. Potwór. twarz wykrzywia mu się mimo woli skurczeni nienawiści. Proszę wypić herbatę i odetchnąć. ani głosu. jakże więc mogę mu współczuć? Nie pożałowałabym go. Gdy mnie zobaczy. Znowu coś by obmyślił. Stąd jestem prawie pewna. Dłużej tu nie zabawię. że jestem wesoła i tyję. żeby cenić go tak wysoko. jak go kochałam.Niech panienka nie mówi tak prędko . Poza tym przecież to mój dom prawdziwy. Spowodowała ją zarówno moja nienawiść do niego. żeby nam zatruć życie.Powinnam i pragnęłabym tu zostać. jak i odraza. a do mojego miłosierdzia nie ma prawa! Oddałam mu serce.To nie człowiek. Nie może znieść ani mego widoku. co ją skłoniło do ucieczki z Wichrowych Wzgórz w tak niesłychanym stanie i dokąd zamierza się udać. Zadzwoniłam na służącą i kazałam zabrać maleństwo.bo chustka się rozwiąże i rana znów zacznie krwawić. skoro nie chce zostać z nami? . I proszę się tak nie śmiać. .Cicho. Ludzie pozbawieni serca nic już czuć nie mogą. cicho! To także człowiek! Więcej miłosierdzia. panienko! Są ludzie gorsi od niego! . Każ je zabrać stąd na godzinę. Teraz jestem uleczona. żeby mnie zabił. wiedząc. posłuchaj. choćby . że mi się udało doprowadzić go do takiej wściekłości. wprost do Drozdowego Gniazda. ale on jest okropny. nerwów rozpalonymi do czerwoności obcęgami wymaga więcej zimnego opanowania niż uderzenie go pałką w głowę. Przyszłam do siebie na tyle. Trudno sobie wyobrazić. Szarpanie komuś-. wychodził znowu. przytłaczającej tyranii. tylko do bezdusznego prochu i popiołu. zamiast jak zwykle położyć się do łóżka nieprzytomny i wstać pijany o dwunastej. żeby Józef mógł mnie doprowadzić do łez. O. Ciągle wracał o świcie i szedł na górę do swego pokoju.rozpaczał do ostatniego tchnienia i płakał za Katarzyną krwawymi łzami. ale otarłszy z oczu łzy mówiła dalej: . był to okres świątecznego nieomal wytchnienia od zwykłej. jakby kto mógł pożądać jego towarzystwa. A kiedy zwracał się do Boga. Wolałam siedzieć z . że Edgar nie posłał po policję i nie kazał go aresztować. W tym celu zachował względną trzeźwość. usiadł przy . zemści się straszliwie. z drżeniem wymawiam to imię. Toteż obudził się w nastroju godnym samobójcy. mieszał go z szatanem. chociaż rozpaczałam po Katarzynie. ale nie do Boga. Cieszyłam się. Czy go żywili anieli. którą się zawsze chełpił. gotów był porwać się na moje życie. Heathcliffa. a nie jak wystraszona złodziejka. dość że prawie przez tydzień ani razu nie zasiadł z nami do posiłku. Zamiast iść na pogrzeb. jak wiesz.Pytasz. gdzie zamykał się na klucz. Dla mnie. Dziwię się. Modlił się przez te dni jak metodysta. Wczoraj. nie! Tu Izabela sama zapłakała. że mogłam słuchać wiecznych kazań Józefa bez płaczu i krążyć po domu swobodnie. czy jego diabelscy krewni. co mnie wreszcie skłoniło do ucieczki? Otóż udało mi się doprowadzić go do wściekłości silniejszej niż jego przewrotność.ogniu i zaczął jak szalony łykać dzyń czy brandy. Po zakończeniu tych cennych modłów. Jeżeli mu kiedy wpadnę w ręce. pan Earnshaw miał być na pogrzebie. To przyjemne uczucie obudziło we mnie instynkt samozachowawczy. Uciekłam. nie umiem powiedzieć. Doszło do tego. jakby nie było w domu od niedzieli aż do dzisiaj. równie odpowiednim do kościoła jak na bal. tak samo jak i Hareton. trwających zazwyczaj póki nie ochrypł i głos nie uwiązł mu w gardle. że zapominając o szatańskiej przezorności. Ponieważ kuchnia była zamknięta na klucz. .odparłam. o ile go nikt nie zaczepia: posępniejszy. usiadł i przechylił się ku . który patrzył w stronę drzwi. Przestał pić. bardzo wymownym okrzykiem wyrażającym moje uczucia. Józef utrzymuje. Posępną ciszę przerwał wreszcie szczęk klamki u drzwi kuchennych. Wydawało mi się tak ponuro na górze. zanim gość jego doszedł do frontowego wejścia. gdy przycinałam zbyt długi knot świecy. gdyż Bóg oczyścił ogniem jego serce i duszę. Heathcliff wrócił wcześniej niż zwykle. ustawiałam sobie stolik i krzesło w dużym pokoju przy kominku.Niech pan przekręci klucz i zasunie rygle”. może myślał o tym samym co ja. jak obszedł dom kierując kroki do drugich drzwi. Jeśli Heathcliffa nie było. Było mi tak ciężko na sercu. – Zgadza się pani?” “Choćby przez całą noc . że zmienił się całkowicie. Czytając wzdychałam boleśnie. odwrócił się i spojrzał na mnie. Earnshaw uczynił to. “Potrzymam go za progiem pięć minut . Na to mój towarzysz.Hindleyem i słuchać jego okropnej pijackiej gadaniny niż z “paniczkiem” i z tym wstrętnym staruchem. Hindley siedział na wprost mnie z głową wspartą na rękach. przy szalejącej na dworze śnieżycy. Bałam się podnieść oczu znad zadrukowanej karty. tak uporczywie wracał ten smutny obraz. Zerwałam się z mimowolnym. pewnie z powodu nagłej zawiei. słyszeliśmy. choć się jeszcze nie upił. musiałam często przesiadywać w kuchni albo kryć się o głodzie w pustych wilgotnych pokojach. ale to nie moja sprawa! Wczoraj wieczorem siedziałam w mym kącie czytając prawie do północy stare książki. Ciszę przerywało tylko wycie wichury wstrząsającej oknami. Gdy Heathcliff był w domu.rzekł. jeszcze bardziej przybity i mniej wybuchowy. jakby wszelka radość znikła ze świata na zawsze. gdy myśli moje ciągle biegły na cmentarz do świeżej mogiły. ale przez parę godzin nie odzywał się i nie zmieniał pozycji. Teraz jest spokojniejszy niż dawniej. Następnie przystawił krzesło do mego stolika. słaby trzask węgli i szczęk moich szczypiec. Józef i Hareton spali już prawdopodobnie snem sprawiedliwych. Nie mogę wprawdzie zauważyć tej korzystnej zmiany. który jest zawsze po jego stronie. nie zważając na pana Earnshaw i jego zajęcia. Ale odstawiłam ją pośpiesznie i chwyciłam go za ramię mówiąc: “Nie będę milczała. Nikt na świecie nie będzie mnie żałował ani się za mnie wstydził. pani. proszę tylko o to. ale wyczytał jednak tyle. szukając w moich oczach odbicia nienawiści gorejącej w jego własnych źrenicach. Gdybyśmy nie byli tchórzami. jak mnie osłonić: Katarzyny już nie ma. . a zyskasz wolność. żeby pani tu siedziała nie patrząc i nie słysząc. Nie wolno go panu tknąć. jakby już tu był panem. że będziesz milczała..mnie. on będzie sprawcą twojej śmierci i mojej zguby. Czas już zrobić z tym koniec!” Mogłabym równie dobrze szamotać się z niedźwiedziem lub dyskutować z wariatem. . Obiecaj.Pani Heathcliff. zemściłabym się z radością. . nim zegar bić zacznie. Czy jesteś pani tak ustępliwa jak twój brat? Czy zamierzasz do końca znosić swój los. byle zemsta nie zwróciła się przeciwko mnie. że odezwał się poufnie: “Oboje mamy ciężkie porachunki z tym człowiekiem. Nie potrzebujesz się pani głowić. Ale zdrada i gwałt to broń obosieczna.Będzie to dla pani łaską wbrew jej woli. Nie miałam innego sposobu jak biec do okna i ostrzec ofiarę przed oczekującym ją losem. nie mógł u mnie wyczytać dokładnie tych samych uczuć. “Gwałt i zdrada są sprawiedliwą odpłatą za gwałt i zdradę . Niech go wszyscy diabli! Wali we drzwi. pani. a dla Haretona dobrodziejstwem. Do pierwszej brak tylko trzech minut”. którą ci opisałam w liście. moglibyśmy je spłacić wspólnym wysiłkiem. nie próbując się nigdy odpłacić?” “Dosyć już mam tego wszystkiego. Wyjął z zanadrza broń. groźniejsza dla tych. Nie otwierajmy drzwi i siedźmy cicho!” “Nie! Na Boga! Co postanowiłem. którzy się nią posługują. Powiedz. i chciał zgasić świecę. niż dla przeciwników”.krzyknął Hindley. tego dokonam! – krzyknął desperat. Ponieważ wyglądał i czuł się jak morderca. nawet gdybym w tej chwili podciął sobie gardło. czy możesz to zrobić? Czy nie pragniesz śmierci tego szatana równie gorąco jak ja? Jeżeli nie okażesz się sprytniejsza od niego. aby mógł się przedostać do środka.zgrzytnął. to go dosięgnę!” .odrzuciłam. jeżeli sobie poszukasz noclegu gdzie indziej! zawołałam niemal tryumfalnie. . a dla mnie .. że Katarzyna była całym szczęściem twojego życia. “Lepiej będzie. gdyby Heathcliff pozbawił go nędznego żywota. wołając. Niewiele warta twoja miłość. Wiesz. że wciąż jeszcze kocham tego łotra. co do mnie należało!” Z tymi słowy zatrzasnęłam okno i wróciłam na swoje miejsce przy ogniu. “Nie będę się wtrącała do waszych spraw . którego wolę nie powtarzać. . że dla Hindleya byłoby błogosławieństwem. bo pożałujesz!” . jeżeli nie możesz wytrzymać na śnieżycy! Zostawiałeś nas w spokoju. ty. Uśmiechnęłam się zadowolona z mego pozornego bezpieczeństwa. rama okienna za moimi plecami zwaliła się z hukiem na podłogę i szatańska twarz Heathcliffa zajrzała do wnętrza. aby udawać trwogę z powodu grożącego mu niebezpieczeństwa.odrzekłam. wpuść mnie. na twoim miejscu położyłabym się na jej grobie i zdechła jak wierny pies. to wejdź i giń. jeśli będziesz usiłował wejść”.Pan Earnshaw ma zamiar cię zastrzelić. W mroku błyskały drapieżne zęby. . W głębi serca myślałam bez wyrzutów sumienia. “Nie mogę przykładać ręki do morderstwa . “On tam jest? Jeśli wyciągnę rękę przez okno. Nie wyobrażam sobie. Gdy tak rozmyślałam. Nie byłam na tyle obłudna.. jeżeli natychmiast otworzysz drzwi. jak możesz żyć bez niej”. “Wpuść mnie przez kuchnię!” “Hindley będzie tam szybciej niż ja. Earnshaw zaklął wściekle.“Lepiej będzie.gdyby Hindley wysłał Heathcliffa do piekieł.. Zrobiłam. Futryna okienna była zbyt wąska.” odpowiedział częstując mnie epitetem. i zwymyślał mnie straszliwie za tchórzostwo.Chcesz. ale za pierwszym podmuchem zimy znów pędzisz pod dach. Heathcliffie.. póki trwały pogodne księżycowe noce. “Izabelo.Pan Hindley czatuje z nożem i nabitym pistoletem”. Earnshaw dopadł do okna. Odzież i włosy miał zaśnieżone. Czy świat może mieć teraz dla ciebie wartość? Dałeś mi aż nadto wyraźnie do zrozumienia. Wciągnął pozornie martwe ciało na ławę. przy czym pluł i klął równie namiętnie. ale nie wiesz jeszcze wszystkiego. który. popędził co tchu na dół skacząc po dwa stopnie na raz. i rzucił mu ręcznik. że go nie dobił. że musiałam się roześmiać. i wsunął ociekającą krwią broń do kieszeni.” Heathcliff pchnął go na kolana. zrozumiawszy w końcu sens mojej pospiesznej opowieści. tylko chodź tutaj. Czemuś zaryglował drzwi od kuchni. Heathcliff wyrwał go siłą. Ale nie mogę nie pragnąć jego śmierci.. ale uważaj.. . “Co się stało? Co się stało?” . w sam środek kałuży krwi. bo to bez mała czysta wódka!” “Chciał go pan zamordować! . Zmęczył się wreszcie. zamknę go w domu wariatów. Za żadne skarby nie przyłączyłabym się do spisku nawet na jego życie.zagrzmiał Heathcliff . Hindley zemdlał z bólu i upływu krwi tryskającej z rozciętej arterii. bezzębny kundlu? Nie mamrocz. rozcinając głęboko dłoń Hindleya. by obudzić starego sługę. żeby się nie zapaliła od świecy. w jakim śmiać się można z każdego głupstwa. przytrzymując mnie drugą ręką. Ellen.Obawiam się. więc nie wydawaj sądu. roztrzaskał występ międzyokienny i wskoczył do środka.Że też doczekałem takiego widoku! Oby Pan Bóg. Skorzystałam ze swobody ruchów. zdeptał i kilkakrotnie uderzył jego głową o kamienną posadzkę..To się stało . Ja nie będę go doglądał. Następnie chwycił kamień. Zmyj krew.wrzasnął Józef podnosząc ze zgrozą ręce i wznosząc w górę oczy. . Łotr skopał go.że twój pan zwariował. Pistolet wypadł. Wykazał nadludzkie opanowanie. Jeśli pożyje jeszcze z miesiąc. Toteż doznałam straszliwego zawodu i zlękłam się o skutki moich wyzywających słów. Byłam w takim stanie ducha. że będziesz mnie uważała za istotę z gruntu złą. oderwał rękaw i brutalnie zabandażował ranę. jak przedtem kopał. gdy Heathcliff silnym i zręcznymi chwytem wyrwał broń Hindleyowi. Ale stary zamiast wycierać krew złożył ręce i zaczął się modlić tak dziwacznie. a nóż sprężynowy zatrzasnął się na przegubie ręki właściciela. żebym nie pobiegła po Józefa. taki nastrój często ogarnia zbrodniarzy przed szubienicą. Ku mojej radości sam wyniósł się zaraz po tej rozsądnej uwadze.A. i radził iść spać. że jak żyje. zapewnił. żmijo. Pan Earnshaw tego. Mnie nic nie psuło apetytu. bazyliszkowe oczy wydawały się prawie oślepłe od bezsenności. wstał z postanowieniem natychmiastowego udania się do Drozdowego Gniazda. jak było. Czoło jego. Z pewną wyższością spoglądałam od czasu do czasu na moich milczących towarzyszy. zdumiona. o tobie zapomniałem! . zakończywszy z całym spokojem swoje modły. zacinały się wyrazem niewymownego smutku. stał oparty o kominek. który..Dalej! Na kolana! Spiskowałaś z nim przeciwko mnie. . nazwał go pijanicą. aż wszystko na stole wystygło. Przy moich niepewnych odpowiedziach Józef z trudem dał się przekonać o niewinności Heathcliffa. potraktowano. że Heathcliff kazał mi opowiedzieć. Stał nade mną trzęsąc się ze złości. żałoba nie żałoba!” Stary tak się upierał iść. zakryłabym twarz z żalu. Heathcliff.. Gdyby to był inny człowiek. a dziś tak szatańskie. Zajęcie w sam raz dla ciebie”. wolne od okrutnego. sam że niebawem nie może pokazał. że nie spotkało mnie nic gorszego. a może płaczu. wreszcie zabrałam się sama do obiadu. podczas gdy niechętnie zdawałam sprawę z' przebiegu zdarzeń. usta. gdy zeszłam na dół koło południa. gdy leżał nieprzytomny. Heathcliff nie patrzył w moją stronę. Mogłam mu się napatrzyć do woli. Podniosłam oczy i przyglądałam się jego skamieniałym rysom. że daruje mu jego nikczemny postępek. świadomy wróg wiedzieć. i cisnął mnie na kolana obok Józefa. go a poczęstowany wódką odzyskał przytomność i władzę w członkach. “Pan Linton jest sędzią i musi zbadać tę sprawę. Potrząsnął mną.krzyknął tyran. aż mi zęby zaszczekały. Jego zły duch. pan Earnshaw siedział przy ogniu śmiertelnie blady. odpowiadając na jego pytania. było mocno zachmurzone. Dziś rano. bo rzęsy były wilgotne. Posiliwszy się. przy ogniu. zadowolona. pozwoliłam sobie na niezwykłą śmiałość: obeszłam krzesło Hindleya i uklękłam w kąciku. że mam czyste sumienie. a Hindley wyciągnął się na ziemi przed kominkiem. prawie tak samo zmizerowany. Czekałam. Żaden nie miał apetytu. by nie . które dawniej wydawało mi się tak męskie. Ja także poszłam do swego pokoju. szyderczego grymasu. deptał i tłukł panem o podłogę . kiedy mogłabym odpłacić okiem za oko.zauważyłam. . Na prośbę Hindleya podałam mu wody i zapytałam. Im dłużej tak stał. co działo się dokoła. Ellen. zębem za ząb.odpowiedział. każdy kawałek mego ciała jest tak obolały. Dobrze. że chroni pana przed niebezpieczeństwem. . Słabość jego dawała mi jedyną sposobność odpłacenia mu złem za doznane zło. jak bym tego pragnął . gdy leżałem nieprzytomny?” “Kopał pana. . – Ale pomijając rękę. kiedy mogłabym poniżyć go tak. nie mogłam sobie odmówić przyjemności dokuczenia mu. ale żadna kara. Wolałabym nawet. szarpałby pana zębami. bo zeszłej nocy byłaby świadkiem ohydnej sceny! Czy pan nie jest posiniaczony na piersiach i ramionach?” “Nie wiem. żeby cierpiał mniej. To przecież nie człowiek!” Popatrzyliśmy jednocześnie na twarz naszego wspólnego wroga. że pewne osoby oszczędzają pana ze względu na nią. . nie byłaby dla mnie radością. “Nie tak źle. Wtedy. .przerwałam. jak on mnie poniżył.patrzeć na taką rozpacz. Ellen. więc i przebaczyć nie mogę. jakbym się bił co najmniej z legionem diabłów!” “Nic dziwnego . niech pierwszy błaga o przebaczenie.Gdyby mógł. wydawał się nieczuły na wszystko. że zmarli nie wstają naprawdę z grobów.Katarzyna chwaliła się zawsze. A że pierwszy mnie skrzywdził. dopiero wtedy mogłabym zdobyć się na odruch wspaniałomyślności. o ile nie mogłabym się do niej przyczynić. która by spadła na Heathcliffa. jak się czuje. panienko .Można by pomyśleć.Wstyd.Masz słuszność. Przebaczyłabym mu wtedy. Dawała do zrozumienia. byleby to było przeze mnie i byleby on o tym wiedział. Ale skąd takie pytanie? Czy odważył się bić mnie. Ale w tym wypadku odczuwałam zadowolenie i chociaż to rzecz haniebna znieważać powalonego wroga.szepnęłam. że panienka nigdy w życiu nie otworzyła Pisma świętego. . Dodatkowe znęcanie się nad nimi świadczy o niegodziwości i pysze. tym wyraźniej myśli jego odbijały się chmurą na twarzy. Pogrążony w głębokim bólu. że Bóg karze jej wrogów. Ale ponieważ nie mogę się zemścić. skurczem bólu za każdy skurcz bólu. Powinno panience wystarczyć. ale tak mroczne i nieprzytomne. “Wstań i zejdź mi z oczu!” . chciałabym przeklinać ten dzień!” Prawdopodobnie Heathcliffa bardziej uderzyła prawda moich słów niż ukryta w nich intencja. które.” “Wynoś się. Ostrze trafiło w szyję pod uchem.Ale ja także kochałam Katarzynę.jęknął niecierpliwie Earnshaw i spróbował wstać. zaufała Chociaż ci i zgodziła nie się nosić to śmieszne. takiego haniebne. gdyby nie Heathcliff. . a ja o krok w tył. Jej nienawiść i odraza. . “Wystarczy.“Gdyby Bóg użyczył mi tylko tyle sił..W Drozdowym Gnieździe wszystkim wiadomo. Kiedy pomyślę. że zamordował jedną osobę z waszej rodziny odezwałam się głośno. mam nadzieję. “Przepraszam . Z jego chmurnych. Pierś unosiły ciężkie westchnienia.. abym konając mógł go udusić. że zaczerwienione i posiniaczone.biedna Katarzyna do brata. co mnie uciszyło. Jej brat potrzebuje opieki. że pańska siostra żyłaby. . Patrzyłam na niego z uporem.” Poręcz ławy i osoba Hindleya oddzielały mnie od Heathcliffa.rozkazał. której mu nie odmówię przez pamięć dla niej. Lepiej się wychodzi na jego nienawiści niż miłości. Powiedział to tak cicho. Nie mogąc mnie dosięgnąć. widzę ją w Hindleyu. śmiejąc się pogardliwie. poszedłbym z radością do piekła” . Ma on te same oczy. chwycił nóż ze stołu i cisnął we mnie. jacy byliśmy szczęśliwi . zanim zatłukę cię na śmierć!” .wrzasnął i posunął się o krok w moją stronę. pewnie szybko upodobniłaby się ona zniosłaby spokojnie traktowania. że zaledwie domyśliłam się słów. bo. piekielnych źrenic strzeliło ku mnie szybkie spojrzenie..ciągnęłam gotując się do ucieczki . ohydnego kompromitujące nazwisko pani Heathcliff. “Gdyby jednak . z tą tylko różnicą. ale opadł z rozpaczą na krzesło widząc. Teraz. rzucając mu na odchodnym kilka słów.jak Katarzyna była szczęśliwa przed jego powrotem. ty nikczemna. że roześmiałam się znów szyderczo.odrzuciłam. gdy umarła. a z oczu jego na popiół kominka poczęły spływać łzy.. Wyrwałam nóż i skoczyłam ku drzwiom. że do takiej walki nie starczy mu sił. Ocknął się z zamyślenia. że odzyskała swą panią. Nazajutrz po niespodziewanych odwiedzinach Izabeli nie miałam . pędziłam. Zdaje mi się.Chcą. w jakieś trzynaście lat po śmierci Katarzyny. jaką do niej żywił. Brnęłam przez bagno. niedaleko Londynu. Przypuszczam. Odmówiłam odpowiedzi. że zawdzięczała to odrazie. biegłam. Po herbacie wstała.I tak go zabiorę. a później na ukos przez wrzosowisko. ale dał jej spokój. jak nam donosiła. że osiadła gdzieś na południu.odrzekłam. stojąc na krześle.do Drozdowego Gniazda. Dowiedział się także o istnieniu dziecka. który. Nie wróciła już w nasze strony. wieszał małe szczenięta w otwartych drzwiach. gdy Linton miał około dwunastu lat. Tam w parę miesięcy po ucieczce urodziła syna. dziecko od urodzenia chorowite i kapryśne. aby pan się w ogóle nim nie interesował . Odrzekł. Pan Heathcliff. Izabela umilkła. byleby tylko nie przyjeżdżała do brata. Biegnąc przez kuchnię krzyknęłam Józefowi. i przewróciłam Haretona. którego ochrzciła Lintonem. gdy zechcę. nawiązała z moim panem stałą korespondencję. ale Hindley pochwycił go wpół i mocno ze sobą zwarci runęli na podłogę koło kominka. że go to nic nie obchodzi. pytał o miejsce pobytu żony. W ostatniej chwili zobaczyłam. zapytywał o dziecko. Gdy usłyszał jego imię. biegnąc do zbawczego celu . Było to. Na szczęście Izabela umarła. leciałam w dół po stromej drodze. bo wtedy musiałby ją zabrać do siebie. uśmiechnął się ponuro i powiedział: . spotkawszy się ze mną w miasteczku. wolałabym spędzić wieczność w piekle niż jedną jeszcze noc pod dachem Wichrowych Wzgórz. Szczęśliwa. Spotykając mnie. jak dusza wyzwolona z czyśćca. staczałam się po zboczach. by została jeszcze choć godzinkę. ucałowała portrety Edgara i Katarzyny. weszła na krzesło. Doprawdy. potem uścisnęła mnie i zeszła do powozu w towarzystwie suczki Fanny. Pomimo mego milczenia udało mu się za pośrednictwem kogoś ze służby zdobyć wiadomość o miejscu jej zamieszkania. żebym i syna znienawidził! . Mogą być tego pewni.utkwiły nieco głębiej niż jego pocisk. .Chcą widać. szalejącej z radości. żeby spieszył do swego pana. głucha na moje błagania. że skoczył za mną jak szalony. Gdy sprawy jakoś się ułożyły. Ubrana moimi rękami w czepek i wielki szal. zanim ta chwila nadeszła. Linton. unikał wyjazdów do miasteczka i prowadził samotne życie w granicach swego parku i majątku. którego nienawidził z zaciekłością niepojętą u tak łagodnego człowieka. Ucieszył się.okazji do rozmowy z panem. Żałoba i nienawiść uczyniły z niego zupełnego pustelnika. okazał odwagę godną prawej i wiernej duszy. Później dopiero udało mi się z nim pomówić. przeważnie wieczorami lub wczesnym rankiem. tak jak nigdy nie nazywał matki Katy. że siostra porzuciła męża. gdzie mógłby spotkać Heathcliff a czy choćby usłyszeć o nim. a załoga. że Heathcliff zdrabniał jej imię. już stała się wszechwładną panią ojcowskiego serca. Często porównywałam go z Hindleyem. jak już mówiłam. Obaj byli czułymi mężami i obaj kochali swoje dzieci. Unikał ludzi i nie miał ochoty do rozmów. Gdy jego statek wpadł na rafę. Zaufał Bogu i Bóg go . Zrzekł się urzędu sędziowskiego. dobrą albo złą? Hindley. że nie bywał nigdzie. przestał nawet chodzić do kościoła. zamiast spieszyć z ratunkiem. Przez kilka pierwszych dni. Dlaczegóż więc nie wstąpili na jednakową drogę. żeby poddać się rozpaczy całkowicie. gdy drogi były puste. Odróżniało ją to od matki i zarazem łączyło z nią. niż dlatego. Miał też ziemską pociechę i przywiązanie. czułą miłością i nadzieją na ów lepszy świat. zastanawiając się. Kochał maleńką raczej dlatego. straciła głowę w zamęcie. głębszą od zwyczajnej radości życia. gubiąc nieszczęsny okręt. pozornie odporniejszy. jak wierzył. że była córką Katarzyny. żeby dusza Katarzyny nawiedzała go w postaci upiora. że sam był jej ojcem. ale obojętność ta stopniała prędko jak śnieg w kwietniu i zanim dziecina zaczęła wymawiać pierwsze słowa i stawiać pierwsze chwiejne kroki. Czas przyniósł mu pełną melancholii rezygnację. Mała była zawszę Katy. odeszła po zgonie. okazał się niestety człowiekiem gorszym i słabszym. nie zwracał uwagi na maleńką następczynię zmarłej. być może dlatego. przeciwnie. kapitan opuścił posterunek. Wspominał żonę z gorącą. Odraza jego była tak głęboka i żywa. On nie modlił się o to. dlaczego w podobnych okolicznościach postępowanie ich było tak różne. Ale zbyt dobry był to człowiek. dokąd. urozmaicane jedynie samotnymi przechadzkami po wrzosowiskach do grobu żony. a nigdy Katarzyną. Nazywał ją zawsze zdrobniale Katy. prosząc Kennetha.. . Ostatnio nie mogliśmy się już ze sobą dogadać. Sam pan potrafi wyciągnąć wnioski. kto nam się wymknął tym razem? . tyje po prostu w oczach. Koniec Hindleya był do przewidzenia. co poprzedziło ten szybki koniec.. Nelly .teraz na nas kolej włożyć żałobę. drugi . Jak myślisz. na co zasłużył. . Heathcliff to krzepki młody chłop.Chyba nie pan Heathcliff? .Ano. Był w twoim wieku. bo będzie ci z pewnością potrzebny.Więc któż taki. . chociaż pozwalał sobie na brzydkie figle i nieraz mi dokuczył. i mnie go żal! Trudno nie żałować starego przyjaciela. Wygląda dzisiaj kwitnąco.pocieszył. My w Drozdowym Gnieździe nigdy nie dowiedzieliśmy się dokładnie. Doktor Kenneth przybył sam z tą wiadomością do mego pana. że natychmiast tknęło mnie złe przeczucie. Biedne chłopisko. Dociągnął zaledwie do dwudziestu siedmiu lat. Nastąpił w pół roku zaledwie po zgonie jego siostry. Przed chwilą z nim się rozstałem. że był to dla mnie cios boleśniejszy niż śmierć Katarzyny. że przyszliście na świat w tym samym roku?! Przyznam się. Ale pan zapewne nie ma ochoty słuchać moich morałów. . gdy stracił swoją lepszą połowę. No widzisz.Czyżbyś po nim płakała? Nie. zgadnij! I miej w pogotowiu róg fartucha. a mój niewiele wart kompan. choć to wychodzi na jedno.powiedział .pytałam niecierpliwie. Usiadłam na ganku i zapłakałam jak po najbliższym krewnym. Męczyła mnie .No. Pewnego ranka wjechał na podwórze o tak wczesnej godzinie.Hindley Earnshaw! Twój stary przyjaciel Hindley.Kto? . . że będą łzy? Ale pociesz się! Umarł tak. Kto by to powiedział.nadziei. Usłyszałam coś niecoś dopiero wtedy. Od czasu. Serce miałam przepełnione wspomnieniami z dzieciństwa. Jeden chwycił się rozpaczy. . żeby ktoś inny zaprowadził go do naszego pana. A może się panu tylko tak wydaje. nie powiedziałem.zapytałam zaniepokojona. kiedy poszłam pomóc w przygotowaniach do pogrzebu. panie Kenneth? .wykrzyknęłam. Każdy wybrał swój własny los i otrzymał to. jak żył: pijany jak bela. żeby on poszedł po doktora. Adwokat jednak potrząsnął głową. że postanowiłam pójść do Wichrowych Wzgórz i pomóc w przygotowaniach do pogrzebu. Pan Linton nie czuł się jeszcze na siłach zająć się tym osobiście.Byłbym wolał. . i zabrała go ze sobą do Wichrowych Wzgórz. Stary sługa . Pan Heathcliff i w tym wypadku . Pił przez całą noc. że mały Hareton to przecież bratanek jego żony i że. Józef ucieszył się. Ale. to okaże się. W Wichrowych Wzgórzach powiedziałam. bym poszła do jego adwokata. co trzeba. . Powinien też wejrzeć w sprawy majątkowe zmarłego szwagra.. choćby go skalpować. Widzisz więc.Na dobrą sprawę. Posłałem po Kennetha. powinien się nim zaopiekować. Przypomniałam mu również. że charczy głośno. jakem szedł po doktora. nie można się go było dobudzić. a mnie zostawił przy panu.. Pan jeszcze żył.Ojciec jego umarł zadłużony po uszy . ale prosił mnie. bez żadnych ceremonii. Rano usłyszeliśmy. zamykając drzwi z obu stron. mego brata mlecznego i dawnego pana. ale zamruczał: . aż zapił się na śmierć. mogę zostać i zarządzić. Pan nie chciał się na to zgodzić. że w końcu musiał ustąpić.hipoteka majątku całkowicie obciążona. radził nie zaczepiać Heathcliffa. jako najbliższy krewny. że przyszłam dopilnować przygotowań do pogrzebu. że nie było już ratunku. że Hareton jest po prostu żebrakiem. Leżał na ławie nieprzytomny. który był również doradcą prawnym Hindleya. a on przez ten czas zabarykadował się w domu. Pan Heathcliff wtrącił. który może jeszcze okazać wspaniałomyślność. Był zimny i sztywny. ale zanim przyszedł. gdy mnie zobaczył.potwierdził to sprawozdanie. ale tak wymownie przedstawiłam mu sieroce opuszczenie zmarłego. więc wyważyliśmy drzwi. Wczoraj po południu zdążyłem zaledwie wyjść na dziesięć minut. Zażądałam przyzwoitego pogrzebu. Jedyna nadzieja dla spadkobiercy to zjednanie sobie serca wierzyciela. Był najwidoczniej bardzo przygnębiony. twierdził. ale jeżeli mam ochotę. że obeszliby się beze mnie. że gdy prawda wyjdzie na jaw. Ja bym się lepiej zaopiekował. bydlę stało się już padliną.uporczywa myśl: czy Hindley umarł własną śmiercią? Nie dawała mi ona spokoju tak dalece. należałoby tego głupca pochować na rozstajnych drogach. Nie drgnąłby.ciągnął . odparł łotr. Myślę. Zachowywał się niedbale.zapytał. . mój miły chłopaczku. Miał w sobie dość obłudy.Teraz. Gość stał się panem Wichrowych Wzgórz. nic nie rozumiejąc. który powinien być teraz największym panem w okolicy jest całkowicie zależny od śmiertelnego wroga swego ojca i żyje we własnym domu jako bezpłatny sługa. którą otrzymywał na grę w karty.Naturalnie. niezdolny upominać się o swoje . a tamtego odbiorę sobie z pewnością. Lecz ja pojęłam. Może co najwyżej okazywał obojętne zadowolenie. ani radości. Heathcliff. jesteś mój! Zobaczymy.Chłopiec pójdzie ze mną do Drozdowego Gniazda. Tak więc Hareton. dobrze wykonanej robocie. . Osiadł tam mocno i dowiódł adwokatowi. że to on pokrywa wszystkie koszty. nie zdradzając ani smutku. to upomnę się o mego syna. rzekłam więc śmiało: .Czy to Linton tak powiedział? . bo zresztą od początku niewiele go to obchodziło. Powtórzyłam panu Lintonowi ostrzeżenie Heathcliffa i oczywiście dał za wygraną. nawet gdyby miał najlepsze chęci. który z kolei objaśnił pana Lintona. Raz tylko pochwyciłam na jego twarzy coś jakby odblask tryumfu. że Earnshaw oddał mu w zastaw cały majątek w zamian za gotówkę. w chwili gdy wynoszono trumnę z domu. jest jedynym wierzycielem hipotecznym. że jeżeli będzie mi chciał odebrać Haretona. Nie zapomnij mu o tym powiedzieć! Ta pogróżka związała nam ręce.O to nie będziemy się teraz sprzeczać . wysłuchał wesoło przemowy opiekuna bawiąc się jego wąsami i gładząc go po twarzy. czy drugie drzewo nie wyrośnie tak samo krzywo jak pierwsze pod naporem tego samego wiatru! Dzieciak. postawił nieszczęśliwego malca na stole i mruknął z jakimś dziwnym uniesieniem: . Daj więc do zrozumienia twemu panu. o co chodzi. że nie mógłby nic zrobić. . kazał mi go zabrać. Haretona nie oddam bez walki.ustąpił. że on. ale kazał mi nie zapominać. Pan nie ma do niego najmniejszego prawa! . jak po trudnej. Zanim wyszedł z Haretonem. by udawać żałobę.Mam jednak ochotę spróbować moich zdolności wychowawczych. Nie ma przyjaciół i nie rozumie. . że został skrzywdzony.prawa. a po Lintonie . bodaj tylko spojrzeniem. bardzo czułym sercu. Pierwsze półrocze było najcięższe. Poza rodzinnym domem kaplica była jedynym budynkiem. Gniew jej nigdy nie przechodził w pasję.Powiem tatusiowi! . Usposobienie jej było żywe. Ale muszę przyznać. wijące się włosy. Było to najwdzięczniejsze stworzenie. niezależnie od tego. głosik miała miły i wyraz zadumy w spojrzeniu. Wątpię. że miała i wady: bywała zuchwała. Czasami jednak. O Gimmerton wiedziała tylko ze słyszenia.mówiła dalej pani Dean . jakie kiedykolwiek rozjaśniło słonecznym blaskiem dom żałoby.po tym smutnym okresie były to najszczęśliwsze lata mojego życia.A gdy ojciec ją skarcił. Na szczęście dziewczynka była bystra. kapryśna. Niech tylko ktoś ze służby w czymś się jej sprzeciwił. bogate czy biedne. przez które przejść musiała tak jak wszystkie dzieci. zdolna i żądna wiedzy. bo po rodzinie matki odziedziczyła śliczne ciemne oczy. Żyła jak w pustelni. czy złośliwe. drobne rysy i złociste. Uczyła się też łatwo i z zapałem: nauczyciel mógł być z niej dumny. a miłość była głęboka i czuła. Potem rosła jak modrzewiowe drzewko i nim wrzos zakwitł po raz drugi na mogile jej matki. wynikała z tego wielka. rozdzierająca serce scena. nie była jednak do niej podobna. jak wszystkie rozpieszczone dzieci. czy usłyszała kiedy od niego ostrzejsze słowo. przy wrażliwym. ale była zupełnie zadowolona ze swego losu. Zdolnością do głębokiego przywiązania przypominała mi matkę. Pan Linton zabierał ją czasami na dalsze spacery. ale tak. bez domieszki szaleństwa. . Miała naprawdę piękną twarzyczkę. Wichrowe Wzgórza z panem Heathcliffem wcale dla niej nie istniały. Jedynymi moimi troskami były dziecinne choroby mojej wychowanki. umiała już chodzić ł gaworzyła po swojemu. lecz i nie gwałtowne. ale nie powierzał nikomu. Aż do ukończenia lat trzynastu nie była ni razu sama poza granicami parku.jasną cerę. przewrotna. bo umiała być potulna i łagodna jak gołąb. którego progi przestąpiła. wołała natychmiast: . gdy spoglądała z okna dziecinnego pokoju na daleki świat.ROZDZIAŁ OSIEMNASTY Następne dwanaście lat . czy są z natury łagodne. Uczył ją sam. jakby nauka była zabawą. Nieraz w środku lata znajdowałam śnieg pod tą czarną jamą na północno-wschodnim stoku..A jak wyglądają z bliska te złociste skały? – zapytała pewnego razu. co jest za nimi.Ellen. .Więc byłaś tam! . Zima tam zawsze wcześniej się zaczyna niż u nas i mróz dłużej trzyma.Tatuś powiedziałby panience .Bo wznoszą się nad nami bardzo wysoko. a takiego parku jak u nas w Drozdowym Gnieździe nie ma na całym świecie. Wytłumaczyłam jej.że tam nie warto chodzić. . panienko .wyrywały jej się słowa: .rzekłam z pośpiechem .wzgórza takie same jak te! .. Chciałabym spojrzeć na świat z najwyższego wierzchołka. dlatego też otrzymywała ciągle od ojca odpowiedź przeczącą: . gdzie jest trochę ziemi.za wysokie i za strome. rosną karłowate drzewiny. gdy będzie starsza..Nie. Strome penistońskie zbocza szczególnie ją zachwycały. Nie mogłaby się panienka na nie wdrapać . Wciąż się dopominała.To i ja będę mogła pójść.A czemu jaśnieją tak długo. kochanie! Jeszcze nie! . a tam nie byłam nigdy . A tatuś tam był.odpowiadałam . żeby ją ojciec tam zawiózł. . aż obiecał. kiedy tu u nas już wieczór? . zwłaszcza gdy zachodzące słońce oświetlało wierzchołki. Wrzosowiska są o wiele przyjemniejsze. . a wszystko naokoło tonęło w cieniu.Czy już jestem dość duża? Czy już możemy jechać? Droga na penistońskie zbocza prowadziła koło Wichrowych Wzgórz. Ellen? . Jedna ze służących wspomniała przy niej o Zaczarowanej Grocie i odtąd nie mieliśmy spokoju. kiedy ja będę mogła wejść na tamte wzgórza? Ciekawam. że to nagie zwały kamieni i że tylko w rozpadlinach.zawołała radośnie. Edgar nie miał odwagi przejeżdżać tamtędy. Kiedyś pojadę tam na moim kucyku. że pojadą.szepnęła do siebie. Odtąd co miesiąc prawie pytała: . Czy morze? .Ale park znam. jak dorosnę.Jeszcze nie. a wieczorami słuchałam cierpliwie jej opowiadań o przygodach prawdziwych lub zmyślonych. wyjeżdżając po śniadaniu. Izabela Heathcliff po opuszczeniu swego męża żyła jeszcze około dwunastu lat. że z tej choroby nie wyjdzie.wyprawiałam to tu. że nic nie mogło jej rozerwać.Jak już wspominałam. Rodzina Lintonów odznaczała się słabym zdrowiem. ani zabawa. Napisała do brata. to tam. Mój pan. powtarzając kilkakrotnie. tak jak dotychczas pozostawiono go jej opiece. że nie wolno jej wychodzić poza park. że często. nie przypuszczałam. na wezwanie siostry nie wahał się ani chwili. aby przyjechał do niej. i silni. Nie przewidział. Przyszła do mnie pewnego ranka mówiąc. Nie to. że od czterech miesięcy niedomaga i obawia się. Bramy były przeważnie zamknięte. Na czas swojej nieobecności powierzył córeczkę szczególnej mojej opiece. Zbyt byłam zajęta i już nie taka młoda jak dawniej. z początku lekkiej. Prosiła o zapasy żywności dla siebie i zwierząt: konia i . I ona. Nie wiem. Nie miałam więc z nią kłopotu.rodzaj gorączki. Miała nadzieję. i Edgar byli jednakowo delikatni. wracała dopiero na podwieczorek i wieczory upływały mi na słuchaniu jej bajek. ale nieuleczalnej i tak zabójczej. że chłopiec będzie mógł pozostać na opiece wuja. Przez parę pierwszych dni wychowanka moja siedziała w kąciku biblioteki tak smutna. jeśli tylko może: ma dużo spraw do załatwienia. że ojciec nie zechce się podjąć trudów jego utrzymania i wychowania. że na to samo. Ale potem zaczęła się niecierpliwiej i kaprysić. ani książka. co tutejsi ludzie. że wyprawi się sama. pomimo iż tak bardzo nie lubił oddalać się od domu. by mogła się odważyć na samotną wycieczkę. Nie było go trzy tygodnie. Nieposłuszeństwa się nie obawiałam. by razem z nią biegać i figlować. nawet w moim towarzystwie. Wierzyła. Lato było już w całej pełni. na jaką chorobę umarła. że jest dziś arabskim kupcem mającym przebyć pustynie ze swoją karawaną. krzepcy. Tak jej zasmakowały te samotne wyprawy. choćby nawet stały otworem. co później jej brat . Zdaje się. bez niczyjej opieki. że życie szybko wypala się do końca. Niestety! pomyliłam się. chce się z nim pożegnać i powierzyć mu opiekę nad synem. konno lub pieszo. Obmyślałam więc dla niej rozrywki . Błagała go. .cztery mile.trzech wielbłądów.A . .powiedziała. wreszcie wyprawiłam się sama. a potem przesadziła żywopłot na swoim koniku tam. że to wy. Niegrzeczne dziecko . Przelazłam przez dziurę w parkanie. i wiol galopem w pole. stary i ceniący swe wygody. Naładowałam koszyk najrozmaitszymi przysmakami i zawiesiłam u siodła. by była ostrożna i nie męczyła się galopem.nie wróciła na podwieczorek. Przyszedł tylko jeden z psów. a nie nasz pan. czy nie widział naszej panienki. gdzie najniżej.zawołałam dysząc jeszcze z pośpiechu i niepokoju. Otworzyłam furtkę i pobiegłam ku drzwiom. żebym jej uciął pręt leszczynowy. Kazałam służbie szukać po wszystkich ścieżkach i zakamarkach wielkiego parku. Szłam spiesznie mila za milą.Przyszliście po swoją panienkę. “Może pośliznęła się i spadła gdzie w przepaść . to jest dla kuca i trzech psów myśliwskich. Toteż odetchnęłam z niejaką ulgą. Wskoczyła na kuca wesoło jak motylek. gdy mijając zabudowania zobaczyłam leżącego pod oknem naszego srogiego wyżła.A widziałem. a od Drozdowego Gniazda . jak się przeraziłam. Nie bójcie się! Nic jej się nie stało! Ale rada jestem. Charlie. Na moje gwałtowne kołatanie otworzyła znajoma kobieta z Gimmerton. Może pan sobie wyobrazić. i pobiegłam do gościńca. wyśmiewając moje rady. że zmierzch zaskoczy mnie w drodze. – Cóż jej się mogło stać? zawołałam. dziś rano.Więc pana nie ma w domu? . Zapytałam. w szerokim kapeluszu z gazową woalką dla osłony przed lipcowym słońcem. i oddaliła się truchtem. Na granicy parku robotnik naprawiał ogrodzenie. . ze spuchniętym łbem i rozkrwawionym uchem. . Natomiast panienka z kucem i dwoma wyżłami znikła bez śladu.rozmyślałam . która służyła w Wichrowych Wzgórzach od śmierci pana Hindleya. Z Wichrowych Wzgórz na zbocza będzie około półtorej mili.a teraz leży tam nieżywa albo z połamanymi kośćmi!” Straszna doprawdy była ta niepewność. którą robotnik naprawiał. . Zaczęłam się obawiać. Prosiła. Od razu pomyślałam. że wyprawiła się na penistońskie zbocza. Ale nigdzie nie mogłam dojrzeć ani śladu Katarzyny. aż zza zakrętu ukazały się moim oczom Wichrowe Wzgórza. szukałam panienki po całej okolicy. panienko! Trzynaście lat. bo zerwawszy kapelusz z głowy uciekła pod kominek. Zatrzymaliśmy ją.przyglądał się jej ze zdumieniem i ciekawością.Nie. Zdawała się tu równie swobodna jak u siebie w domu.łkała posmutniawszy od razu.Proszę włożyć kapelusz. Józefa też nie ma. Podczas tej rozmowy Hareton stał z rękami w kieszeniach. Ellen! . Tu wdała się między nas służąca: . Tatuś nigdy nie jest taki zły jak ty.A to pięknie. zbyt spojrzeniem.Tatuś mi nie zakazywał: nie będzie się na mnie gniewał. Hareton .przerwałam. nie ma go. bo wracamy! Jestem bardzo zmartwiona twoim zachowaniem.Nie gniewajcie się na miłą panieneczkę. panno Katy! Źle panienka zrobiła! Dąsy i płacze nie powetują mi zmartwienia. . Aż do powrotu tatusia to już ostatnia przejażdżka. Zgodziłam się. że będziecie niespokojni.Zawiążę ci wstążkę. no! . szczebiocząca. pani Dean.Co ja takiego zrobiłam? . że pan kazał mi się panienką opiekować jak czymś dobrym. Nikt już odtąd nie będzie panience wierzył! . . Ellen! . Nie puszczę cię więcej za próg.. . który kiedyś należał do jej matki.. Hareton ofiarował się z nią jechać. jak chytra liska. Opowiem ci dziś ładną historyjkę! Więc mnie znalazłaś! Byłaś już kiedy w tym domu? .obecnie już drągal osiemnastoletni . wesoła. Wejdźcie i odpocznijcie! Weszłam i oto jaki obraz ukazał się moim oczom: moja zbłąkana owieczka siedziała przed kominkiem na bujającym foteliku. ty zła. Pomyśleć. a niemądre to jak małe dziecko! zawołałam. bo droga przez wzgórza dzika i niebezpieczna.zawołała wesoło. zrywając się i biegnąc do mnie. Kapelusz wisiał na ścianie. roześmiana. panienko! . bo byłaby pojechała jeszcze dalej.zawołałam ukrywając radość pod gniewnym dziewczyno! . a baliśmy się. Nie wrócą prędzej niż za godzinę.. niewiele rozumiejąc z płynnego potoku jej uwag i pytań.Aha. niegrzeczna . Tylko bez grymasów! Wstyd.No. a panienka myk! w pole. Gdzie kucyk. że nie warto. za dziesięć minut. a Feniks tam. Rozgniewana tym zuchwalstwem.zwróciła się do Haretona. Hareton i służąca śmiali się do rozpuku. Pozostawiłam bez odpowiedzi uwagi służącej. . zaklął pod nosem i odwrócił się. twojego pana? Zaczerwienił się jeszcze silniej.Jak długo będę czekała? Ściemni się. że to syn właściciela. tu da nurka pod meble i tak bez końca. a ona im wtórowała. Wzięłam kapelusz i postąpiłam ku niej. . by się odezwać.Możesz . .rozkazała nieznajomemu krewniakowi takim tonem. Na to dziecinne paplanie twarz Haretona zachmurzyła się groźnie. tam przeskoczy. zamknięty. Nie mogąc znieść jej badawczego spojrzenia spuścił oczy. to by czym prędzej stąd uciekła! .Nie! . Ale figlarka. choć były zupełnie takie same jak jej oczy! . zawołałam wreszcie: . Miałam ci wszystko opowiedzieć. że tamci są po jej stronie. Ale widziałam.. Nie mogłam jej dalej ścigać. .nieśmiały. panienko? I gdzie Feniks? Jak się panienka nie pospieszy. a ta jak myszka: tu się schowa. panno Katy! Żeby panienka wiedziała.Więc czyj. ale już z gniewu. żeby się nie ośmieszyć. to pójdę sama. jakby był chłopcem stajennym z Drozdowego Gniazda.Kim jest jego pan? Mówi “nasz dom” i “nasi ludzie” Myślałam. zaczęła umykać naokoło pokoju.Kucyk jest na podwórzu. a powinien tak mnie nazywać. Pokąsane są oba i Charlie także. że był nierad z mojego przybycia.Ej. . I nie mówi mi wcale “panienko”. Ja za nią. Potrząsnęłam dziewczynkę nieznacznie za' ramię i wreszcie udało mi się ubrać ją do drogi. Zaciekawiona dziewczyna zwróciła się do mnie: ..Sprowadź mi konia! . jeżeli jest parobkiem .Pewnie twojego ojca? .dowodziła głośno.widząc. czyj to dom. ale taka zła jesteś. Chodźmy.On nie jest. a ja się na służbę do panienki nie godziłam. Zwróciła się z kolei do służącej: . . . powtórzę tatusiowi.Ellen.On? Mój kuzyn? . Ale pośpiesz siei Cóż to znowu? Biegnij po mego konia. .Tatuś pojechał do Londynu po mojego kuzynka. że Heathcliff dowie się teraz o przyjeździe syna i że Katy z .zawołała zdumiona Katarzyna. choć nie jest synem naszego pana.Można mieć rozmaitych krewnych. można się od nich trzymać z daleka. .Ty podprowadź kucyka i każ w tej chwili uwolnić mojego psa. jak mówisz. bo obie wygadały się niepotrzebnie. Pan Hareton.Wpadła panienka w ładne towarzystwo! . zanim będę twoim sługą . i na służącą.wtrąciłam.Prędzej cię diabli wezmą. . Byłam zła i na nią. panienko. panienko .Jak on śmie tak do mnie mówić? Czy nie powinien mnie posłuchać? Ty wstrętny chłopaku. powiadam! .Jak powiedziałeś? .. nie pozwól im opowiadać takich rzeczy! .Niech cię wszyscy diabli. Mój kuzynek jest synem dżentelmena. . Chciałabym zobaczyć. dalej! Hareton nie zląkł się bynajmniej tej groźby.. . . . . Jeżeli są źli i nieprzyjaźni. gdzie upiorny jeździec wychodzi z bagna i gdzie mieszkają wróżki.warknął chłopak.Ależ.Nie straci panienka na grzeczności.zaśmiała się Katy pogardliwie. . Ellen! .szepnęłam.mówiła do głębi poruszona. No.Cicho. A ten tutaj. a małej z oburzenia łzy popłynęły z oczu... .zdziwiła się panienka.To tak się mówi do młodej panienki? Niech się tylko panienka nie wdaje z nim w sprzeczkę. to przecież kuzyn panienki. same poszukamy Minny i w drogę! . . . cicho! .odpowiedziała kobieta. Wiedziałam. coś ty mówił.urwała i rozpłakała się gwałtownie na samą myśl o możliwości pokrewieństwa z takim gburem. on nie jest moim krewnym! – płakała Katy coraz bardziej rozżalona i jakby dla obrony przed taką możliwością rzuciła mi się w ramiona.A jakże! .Powoli. bezczelna czarownico! .jechać ze mną.potwierdziła kobieta. bez żadnej ujmy dla siebie. ofiarował jej piękne krzywonogie szczenię . widział w nim bowiem ostatniego potomka starego rodu. nigdy go za to nie skarcił. nie mówiono mu nigdy o cnocie i nie ostrzegano przed występkiem. że dusza jego nie uniknie potępienia. popatrzyła na chłopca ze strachem i zgrozą i znów wybuchnęła łkaniem. Zdrowe ziarna zagłuszały bujne chwasty. Zdawało mi się jednak. Nikczemność opiekuna wzięła sobie za cel zrobienie z chłopca nieokrzesanego gbura. pomyślnych okolicznościach mogłyby one wydać bogate plony. odpowiednim do prac na farmie i do uganiania się po polach za królikami i inną zwierzyną. Nie nauczono go ani czytać. teraz zaś cały ciężar wad Haretona zwalał na barki krzywdziciela. przepraszając za mimowolnie wyrządzoną przykrość. do wykolejenia chłopca przyczynił się bardzo Józef swymi głupimi pochlebstwami i pieszczotami w dzieciństwie. Za dawnych lat. którego włożył jej w ręce. Był to dobrze zbudowany. a pokusą do znęcania się dla takiego człowieka jak Heathcliff byłaby raczej bojaźliwość. O ile mi wiadomo. Najwidoczniej staremu Józefowi szczególne zadowolenie sprawiało obserwowanie u chłopca postępów w złem. oskarżał ich. zdaje mi się. Jeżeli chłopak klął. Hareton. że w wyrazie jego twarzy objawiały się wyższe cechy umysłu. który zawładnął jego majątkiem. Od niego zażądają rachunku za duszę i krew . że swoimi psotami wyprowadzali pana Hindleya z cierpliwości i zmuszali do szukania ukojenia w pijaństwie. Pan Heathcliff. Jednakże w zmienionych. nie dręczył go fizycznie.miejsca zażąda od ojca wyjaśnień w sprawie pokrewieństwa z ordynarnym chłopakiem. Uważał. ale w roboczym odzieniu. że go wzięto za sługę. że Hareton i tak jest zgubiony. silny i zdrowy. nie ganiono go za żadne złe przyzwyczajenia. ale za wszystko będzie odpowiadał Heathcliff. cokolwiek złego by zrobił. gdy Katarzyna i Heathcliff byli dziećmi. nie karał go w ogóle. aby ją ułagodzić. Hareton był z natury nieustraszony. Przycichła na chwilę. a potem. nie pozwalając im rozwijać się i rosnąć. o ile nie były one dokuczliwe dla pana domu. ani pisać.jamniczka. których ojciec jego nigdy nie posiadał. Z trudem powstrzymywałam się od śmiechu widząc jej odrazę do biedaka. ochłonąwszy z urazy. barczysty chłopak o urodziwej twarzy. wzruszył się łzami kuzynki i poszedł po kuca. bo widziałam niewiele. co słyszałam. “królową” i “aniołkiem”. ograniczał się przeto do mrukliwych złośliwości i poufnych wyrzekań. a w końcu nakłoniła. Gdyby śmiał. że . Mówię tylko to. stoczyły one ze sobą gwałtowną walkę. To było wstępem do znajomości. celem tej wycieczki były penistońskie zbocza. nie dowiedziałam się. A teraz takie zniewagi od obcego człowieka! Nie mogła tego pojąć. Dotarła szczęśliwie do farmy właśnie w chwili. jakie chłopak skierował do niej. kim jest i dokąd jedzie. W tej myśli znajdował Józef olbrzymią pociechę. Dobrze się namęczyłam. jak się w owych latach układało życie mieszkańcom Wichrowych Wzgórz. twardy i okrutny dla dzierżawców. żeby jej towarzyszył. gdy zwróciła się do niego jak do parobka. Wyjawił jej tajemnicę Zaczarowanej Pieczary i dwudziestu innych niesamowitych miejsc. wzbudziłby w nim nienawiść do obecnego właściciela Wichrowych Wzgórz. “złotkiem”. i wyruszyliśmy smutnie do domu. że pan nie chciał w ogóle znać mieszkańców Wichrowych Wzgórz i bardzo by się zmartwił. Zrozumiałam jednak. zanim mi obiecała. Katy odrzuciła propozycję pokojową w postaci jamniczka i zażądała zwrotu swoich psów. Prosiła go o pokazanie drogi. Nie mogła też Katy zapomnieć epitetów. gdy Hareton wychodził z bramy w towarzystwie kilku psów. Nie powiem. a gospodyni Heathcliff a naraziła się jej przedstawiając go jako jej kuzyna. Tyle tylko że. Katarzyna powiedziała Haretonowi. ale wnętrze dworu odzyskało dzięki kobiecej ręce swój dawny charakter zamożności i nie odbywały się już w nim pijackie orgie. Nim właściciele zdołali rozdzielić psy. które zaatakowały jej świtę. której nikt w Drozdowym Gnieździe nie nazywał inaczej jak “kochaniem”. że pan Heathcliff był chciwy. żebym wiedziała dokładnie. Ale że byłam w niełasce. I takim pozostał dotychczas. dobrego czy złego. Przyszły kulejąc. jak za czasów Hindleya. żeby poszukiwać towarzystwa. że przewodnik zyskał jej życzliwość aż do chwili. Nie mogłam wydobyć z mojej panienki. Ale do rzeczy. On to zaszczepił Haretonowi dumę rodową. jak przypuszczałam. Wieśniacy twierdzili. jakie cuda tam widziała. jak spędziła ten dzień. wszyscy bardzo znękani. Wytłumaczyłam. że nie poskarży się ojcu. lecz strach jego przed Heathcliffem przybrał rozmiary przesądnej trwogi.Haretona. Dziedzic był zbyt ponurego usposobienia. ze zwieszonymi łbami. Było to bowiem mimo wszystko miłe. Gdyby się dowiedział. Katy tak się zlękła tej możliwości.tam zawędrowała. . iż dała mi słowo i nie wygadała się ze względu na mnie. dobre dziewczątko. mógłby mi w gniewie wymówić służbę. że dopuściłam do złamania jego zakazów. wołała..ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY List z czarną obwódką oznajmił nam dzień powrotu pana. do tej kępy brzóz na zakręcie! Odmówiłam stanowczo. Schowałam do szklanego pudełeczka i często sobie myślałam. równie jak ona wzruszony. jak by to było miło poznać ich właściciela! Taka jestem szczęśliwa. i długa chwila minęła. pod wieczór. Wysiadł. żebym wyszła z nią na spotkanie przybywających. Nadszedł wreszcie oczekiwany dzień. tak wielkie było podobieństwo. wydelikacony chłopiec.bardziej lniane i tak samo jedwabiste. że .. Katarzyna szalała z radości. Ellen. pół mili.Jak długo ich nie widać! . . tylko malutkie pół mili? Zgódź się.szczebiotała. . kochany tatuś! Prędzej. jadą! Nie! Kiedy wreszcie tu będą? Może pójdziemy kawałek na spotkanie. Izabela umarła. owinięty w ciepły futrzany płaszcz. .. Ale wreszcie doczekała się. . Tu usiadła na zielonym zboczu nad ścieżką i chciała czekać cierpliwie. nie wiem ile razy.. a “prawdziwego” kuzynka wyobrażała sobie jako ideał wszelkich doskonałości. kurz na drodze!. nim moje stateczne kroki doprowadziły mnie do bramy. Katy z krzykiem wyciągnęła ramiona. lecz okazało się to nad jej siły: nie mogła usiedzieć w miejscu jednej minuty.Linton jest o pół roku młodszy ode mnie . gdy szłyśmy wolno po nierównej mszystej darni w cieniu drzew. Ellen. tak jakby była zima. a tatuś kochany. ubrana w nową czarną sukienkę (biedactwo nie mogło odczuwać żalu po śmierci ciotki) zmusiła mnie ciągłymi naleganiami. zanim mogli poświęcić choćby jedną myśl komu innemu prócz siebie. z tą jednak różnicą. Spał w rogu karety. W oddali ukazała się kareta podróżna. Od wczesnego ranka Katy była pochłonięta dziecinnymi przygotowaniami a teraz. Gdy zbliżyła się i z okienka wyjrzała twarz ojca.Jak to będzie przyjemnie móc się z nim bawić! Ciocia Izabela przysłała tatusiowi śliczny pukiel jego włosów: jaśniejsze od moich . Pan kazał postarać się o żałobną sukienkę dla Katy i przygotować wygodny pokój dla swego młodocianego siostrzeńca. którego można było wziąć za młodszego brata mojego pana.O. Był to bledziutki. że ojciec wraca. biegiem! biegiem! Biegła i zawracała... Ja tymczasem zajrzałam do małego Lintona. by uprzedzić służbę o przybyciu pana.To przejdź na kanapę. by otrzeć wzbierające w nich łzy. . Zdjęłam Lintonewi czapkę i płaszcz i posadziłam go na krześle przy stole.Słuchaj. a ja pobiegłam przodem. a on ani razu nie wyjrzał z powozu. Obudzono chłopca i wuj postawił go na ziemi. Chłopak wolno przeniósł się na kanapę i położył . ani tak wesoły jak ty. nie sprawiaj jej przykrości i nie płacz dzisiaj. zaczął znowu płakać. bo Katy też zacznie płakać . a Ellen poda ci herbatę . Będziesz wypoczywał i bawił się. . .uśpiona twarz miała wyraz chorobliwego zgorzknienia.odpowiedział cierpliwie wuj. że niedawno stracił matkę. czy było to istotnie z żalu nad nim. nie zapominaj też. jak jej ciebie żal! Nie wiem.odparł chłopiec uchylając się przed powitaniem dziewczynki i podnosząc rękę do oczu.Chciałbym pójść do łóżka . kochanie.To Katy. Katy miała ochotę spojrzeć na kuzynka.szepnęłam. dość że Katy zrobiła również bardzo smutną minkę i wróciła do ojca. twoja kuzyneczka. tatusiu. Wprowadziłam go do domu. co mu się stało. Pan przywitał się ze mną i polecił zamknąć drzwiczki powozu. twój kuzynek nie jest ani tak silny. Przed wejściem na ganek pan rzekł do córki: .szlochał chłopiec. Pamiętaj.Nie mogę siedzieć na krześle . kwękającym dzieckiem. czego nikt by się nie dopatrzył w twarzy Edgara Lintona. Pan zapytał.Dobrze. Ona już cię lubi. Przyjechaliśmy na miejsce. . Weszli we troje po schodach do biblioteki. by nie obudzić chłopca zmęczonego podróżą.Patrz. zaledwie usiadł. Kareta stanęła. dobrze. ale ojciec zawołał ją i poszli razem przez park. . jak jej smutno. Rozchmurz się. Przynajmniej przez dzisiejszy wieczór zostaw go w spokoju. że zaraz będzie z tobą biegał i bawił się. . Nie męcz go też zanadto rozmową. gdzie już było nakryte do herbaty. ale taka jestem ciekawa. Pan musiał mieć w drodze krzyż pański z tym kapryśnym.Bądź grzecznym chłopcem. Lintonie .rzekł łącząc rączki dzieci. Nie wyobrażaj więc sobie. . Katy przysunęła się do niego ze stołeczkiem i filiżanką herbaty. takiego. przybrał minę jak najbardziej świętoszkowatą. aż Linton uśnie. Tymczasem Józef wszedł do kuchni. chyba że macie jakąś bardzo ważną sprawę. i chce mówić z naszym panem. a laskę w drugiej. Józefie . Jak to chucherko będzie mogło żyć w Wichrowych Wzgórzach pomiędzy ojcem i Haretonem? Cóż by to byli za przyjaciele i nauczyciele dla niego! Nasze wątpliwości rozstrzygnęły się szybciej nawet. niż przypuszczałam. “Ba! Jeżeli go nam zostawią” . Towarzystwo rówieśniczki wleje w niego nowego ducha. Po herbacie zaprowadziłam dzieci na górę i czekałam.się. Otarł łzy i uśmiechnął się blado. czego chce . służący pana Heathcliffa. słabą bowiem miałam na to nadzieję. gdyż nie chciał mnie puścić od siebie.Dobry wieczór. Lepiej usiądźcie . Pan przyglądał im się przez chwilę.Pan Linton kładzie się już spać. To mu się podobało. . a z kuchni do hallu. zaczął wycierać buty o rogożę. Ellen. gdy z kuchni wyjrzała dziewczyna z wiadomością. kwaśną. jak małe dziecko. Zaczęła więc głaskać jego loki.zbył mnie pogardliwym ruchem ręki. Zdenerwowało mnie to: . jakiego sobie wymarzyła. Ubrany był po niedzielnemu. Zrazu milczała. Zapragnie być tak samo silny jak ona i to go uzdrowi. jeżeli go nam zostawią. całować go i poić herbatą ze swego spodeczka. Potem zeszłam do hallu i właśnie stałam przy stole zapalając świecę dla pana.pozdrowiłam go zimno.Będzie mu u nas dobrze. bardzo dobrze.Zapytam go najpierw. Postanowiła zrobić z kuzynka ulubieńca. że przyszedł Józef. Trzymając kapelusz w jednej ręce. ale to nie mogło trwać długo. – Co was tutaj sprowadza o tak późnej porze? .odparłam. – Żeby o tej godzinie zawracać ludziom głowę! Ledwie zdążyli wrócić z dalekiej podróży! Nie wiem. Nie będzie chciał was dziś wysłuchać.Ja do pana Lintona .pomyślałam i bolesne przeczucie ścisnęło mi serce. czy pan będzie chciał go widzieć. wreszcie rzekł: . . nie był bowiem o wiele mądrzejszy. to nie! Heathcliff nie pyta ani o matkę. jak zastosować się do życzenia Heathcliffa. ja mam go zabrać .Idź stąd natychmiast i powtórz swemu panu. Nie nasuwał się żaden. Chwycił oburzonego dziada za ramię. przybierając stanowczą postawę. Mam go ze sobą zabrać. Nie chciał jednak budzić chłopca. obawy i pełne troski życzenia Izabeli: wszakże powierzyła syna jego opiece.Heathcliff przysłał mnie po chłopaka.. Spróbujcie jego wyrzucić! . aby pozostał pod moją opieką. o co chodzi. stuknął laską w podłogę.i tak ma być! . Głęboka troska odmalowała się na jego twarzy.Jutro on sam tu przyjdzie. Radziłam. i że mały jest bardzo wątłego zdrowia. poszłam jednak na górę do biblioteki oznajmić panu niewczesnego gościa. ani o pana. Litowałby się nad chłopcem ze wzglądu na swoje własne uczucia.Nie! ..Który to jego pokój? Nie chciał przyjąć mego pośrednictwa. . Józef. żeby iść tak daleko.Co to. . Śpi już i jest zbyt zmęczony. że matka chłopca życzyła sobie. Martwiła go myśl o oddaniu dziecka i szukał w głębi serca jakiegoś ratunku. Nie pozostawało nic innego.Powiedz panu Heathcliffowi .Dziś go nie zabierzesz . ale chłopaka musi mieć. sprowadź go na dół.. Dalej.tutaj i mnie powiedzcie. gdyż Józef wszedł zaraz za mną na schody i wtargnąwszy do pokoju stanął po drugiej stronie stołu z rękoma wspartymi na lasce. . wypchnął z pokoju i zamknął drzwi. Stary popatrzył na szereg zamkniętych drzwi. . Ellen. odezwał się podniesionym głosem: ..znaczyło wyzwać stronę przeciwną do tym ostrzejszego wystąpienia. Edgar Linton milczał przez chwilę. a przecież do tego dołączały się nadzieje. zdradzić się z chęcią zatrzymania chłopca: .wrzasnął Józef oddalając się wolnym krokiem.że syn jego będzie jutro w Wichrowych Wzgórzach. Pan Linton nie zdążył mi na to odpowiedzieć.odrzekł spokojnie .odpowiedział Linton kategorycznie. Choć niechętnie. Jakby w prze widywaniu sprzeciwu.Dobra! .rzekł. . co ci powiedziałem. . Możesz również powiedzieć swemu panu. . aby mu kazał przyjść nazajutrz. za tamtymi wzgórzami. nie mów nic mojej córce. a wtedy i on ciebie. Może mamusia myślała. będzie kochał. . że nie może czekać na tę radość. że jedziesz do domu i zobaczysz ojca. aż synek odpocznie po podróży. . bo by chciała jechać do Wichrowych Wzgórz. będziesz mógł przychodzić do nas piechotą. panem Heathcliffem. Uspokoiłam go zapowiedzią. tak jakbym go znał. Dlaczego mamusia i ojciec nie mieszkali razem. że mam ojca.Niedaleko stąd. lepiej więc. żeby nie wiedziała. Jak się wzmocnisz. Ale jakże mam kochać tatusia? Ja go wcale nie znam.Mamusia nigdy mi nic nie mówiła. Spieszmy się. .upierał się malec.złe czy dobre. . Gdzie on mieszka? Wolałbym zostać u wuja. a zdrowie mamy wymagało pobytu na południu.Bo ojciec musiał pilnować majątku na północy. tak jak inni rodzice? . pan polecił. Wczesna przejażdżka przy tej pięknej pogodzie więcej jest warta niż godzina snu. Powiedz tylko. że ojciec przysłał po niego nagle i że chłopiec musiał nas opuścić.Ale dlaczego ja nigdy dotąd nie słyszałem o nim? . to chciałbyś do niego pojechać.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY By uniknąć spełnienia tej groźby. że każą mu się przygotować do dalszej podróży. bym z samego rana odwiozła chłopca na kucu Katarzyny. . . Nie będzie mogła go widywać.A dlaczego mama nigdy mi o nim nie wspominała? . . Staraj się go pokochać.Wszystkie dzieci kochają swoich rodziców. Mały Linton bardzo się ociągał ze wstaniem o piątej rano i był bardzo zdziwiony. dokąd go zabrano.Do ojca! . że jest tak blisko.Często mówiła o wuju i pokochałem go już dawno. .Ponieważ odtąd nie będziemy mieli żadnego wpływu na jego losy rzekł . który tak bardzo pragnie go widzieć.nalegał Linton. Powinieneś się cieszyć.zawołał chłopak dziwnie poruszony. . którą wczoraj widziałem.Czy ona też z nami jedzie? Ta dziewczynka. . że spędzi czas jakiś z ojcem. że gdyby często wspominała ojca. tak jak kochałeś mamę. pachnącego powietrza. bo ma inną naturę.. skłoniły go do posłuszeństwa. ale to pańska siedziba. Może dwór wyda ci się w pierwszej chwili stary i ciemny.zawołał wreszcie. Żeby go wykurzyć z łóżka. zmyślone przeze mnie i później powtarzane w drodze. jasnego słońca i łagodnego kłusa Minny otrząsnął się z przygnębienia.zapytał z ostatnim spojrzeniem poza siebie w głąb doliny. Naokoło ciągną się wrzosowiska. .Bez wuja nie pojadę! .. tak. ciemne włosy i surowe wejrzenie. Zaczął wypytywać z ciekawością i ożywieniem o nowy dom i jego mieszkańców. a poniekąd i twój.Nie. Pod wpływem czystego.Nie wiem. skąd podnosiła się lekka mgła tworząc wełnisty obłok na skraju błękitu.A jak mój ojciec wygląda? Czy tak samo młody i przystojny jak wuj? . . pokaże ci wszystkie śliczne miejsca. i tym podobne kłamstwa.Czy w Wichrowych Wzgórzach jest tak przyjemnie jak w Drozdowym Gnieździe? . ale oczy ma czarne. . drugi kuzyn panny Katy. Jest wyższy i w ogóle okazalszy.A wuj? . to polubi cię więcej niż wszyscy wujowie. że wuj i Katy będą go odwiedzali. Może z początku nie wyda ci się taki łagodny i dobry jak wuj. czasem może pójdziecie na spacer we dwóch z wujem. że to brzydko nie śpieszyć się do ojca.Dom w Wichrowych Wzgórzach jest mniejszy i nie tak ukryty wśród drzew. . bo jesteś przecież jego rodzonym dzieckiem. bo on często wędruje po wzgórzach. Linton osunął się na poduszkę i wpadł w zadumę. Dopiero ułudne zapewnienia. Za to są tam rozleglejsze widoki na całą okolicę i powietrze zdrowsze dla ciebie. że pobyt u ojca nie potrwa długo. druga w tych stronach po Drozdowym Gnieździe. . Przy ładnej pogodzie można usiąść z książką w jakiej zielonej kotlince. dokąd chcesz mnie zawieźć! Dowodziłam mu. . bardziej suche i świeże.. Mimo to nie dawał się ubrać. musiałam wezwać pana na pomoc. ale jeśli tylko będziesz z nim szczery i serdeczny. paniczu. tylko my dwoje.Na razie nie. po których tak przyjemnie chodzić.Młody. Hareton Earnshaw. . prawda? Zobaczymy.pomyślałam przyglądając się z żalem jego białej cerze.rozważał Linton. aż zatrzymaliśmy się przed bramą ogrodową. pod którego spojrzeniem chłopczyna mieszał się i bladł ze . niskie okna o drobnych szybkach. to musiałem być bardzo malutki. “Ani trochę” . a dziesięć lat wydaje się dorosłej osobie okresem znacznie krótszym niż paniczowi. że ojciec nigdy nas nie odwiedzał! Czy mnie kiedy widział? Jeżeli tak. Nelly! . . Kto wie. bo wcale go sobie nie przypominam. Do końca drogi chłopiec milczał. przyjemna niespodzianka? Zanim zsiadł z kucyka. może wewnątrz domu czeka. Nie trzeba ojca dręczyć pytaniami o to wszystko! Niepotrzebnie by się denerwował. czarne włosy . z tą różnicą. pochłonięty własnymi myślami. – Nie mogę go sobie wyobrazić.zawołał Heathcliff zobaczywszy mnie. . że sam będę się musiał zgłosić po moją własność.Mój paniczu. Służąca sprzątała naczynia i wycierała stół. niezwykle zaciekawieni. krzywe rzędy krzewów agrestowych i pochylone jodły . że jej iskrzyły się życiem. .Jakie to dziwne. Może pan Heathcliff wybierał się każdego lata – z roku na rok .odpowiedziałam. co się z niego da zrobić! Wstał i podszedł do drzwi.Czarne oczy. Domownicy skończyli właśnie śniadanie.Jak się masz. Więc nie jestem do niego podobny? . Było pół do siódmej. Józef stojąc przy krześle pana opowiadał mu coś o kulawym koniu.. a teraz już za późno. Ale miał dość rozsądku. Nie spuszczałam z niego oka chcąc wyczytać na jego twarzy pierwsze wrażenie. poszłam otworzyć drzwi.E! . .Niewiele . Przywiozłaś go. .i zawsze mu coś przeszkodziło. Biedny mały Linton rzucił na nich trwożne spojrzenie.i potrząsnął głową. Nowa siedziba wcale mu się nie podobała.orzekł po uważnych oględzinach Józef. Obejrzał z uroczystą powagą rzeźbiony fronton. Obawiałem się. trzysta mil to kawał drogi. wątłej budowie i wielkim bladym oczom podobnym do matczynych. by powstrzymać się od skarg. Józef i Hareton ruszyli za nim. a Hareton wybierał się na sianokosy. a jego tylko chwilowymi przebłyskami chorobliwej wrażliwości. To przecie dziewucha! Heathcliff.Zamienili go panu. a sam diabeł wie.No. że nie żywiłem wielkich nadziei! Kazałam drżącemu. Chyba go żywili ślimakami i serwatką.odpowiedział ponownie. . jakiego rodzaju człowiekiem jest ojciec. Chował się jednak za mną z coraz większym przestrachem. Choć to przynajmniej pociecha.odparł Linton z wyrazem bezwiednego przerażenia w oczach.Czy znasz mnie? . zgarnął z czoła bujne lniane kędziory. Tak ci na imię. Zapewne złożysz dokładny raport w Drozdowym Gnieździe o tym. ty płaczliwy kurczaku? Zdjął mu czapeczkę. panie . a będzie ci ze mną dobrze. .Ale pewnie o mnie słyszałeś? . Nie masz co się wzdrygać i rumienić. wracaj do domu. oszołomionemu dzieciakowi zsiąść z kuca i wejść. A ten kurczak nie uspokoi się. niż się spodziewałem.Na Boga! Cóż to za cudo! Jakie śliczne stworzenie. coś tu widziała. nieprawda? Jesteś całkowicie dzieckiem swojej matki! A gdzież podobieństwo do mnie. obcy szyderca jest jego ojcem.Hańba twej matce.Nie . To łajdactwo. . że pan będzie dobry dla chłopca. Nelly? Do pioruna! Gorszy. . Linton przestał płakać. że nigdy nie obudziła w tobie synowskich uczuć! Więc ja ci powiadam. podniósł wielkie niebieskie oczy i obserwował swego obserwatora.zdenerwowania. możesz usiąść.Dobrze. zaśmiał się pogardliwie. Przekonawszy się. że twoja matka nie pouczyła syna. ale czerwoną! Bądź grzecznym chłopcem.Nie? . dopóki będziesz nad nim stała. że chłopczyk jest delikatny i wątły. przesunął dłońmi po szczupłych ramionach i drobnych palcach. Jeżeli nie. Nelly. a kiedy pan Heathcliff usiadł na krześle f kazał mu podejść bliżej. . że były skierowane do niego: nie miał jeszcze pewności. Lintonie. Nie pojął on całkowicie sensu ojcowskich uwag. ukrył twarz na moim ramieniu i zapłakał. czy ten srogi. że masz krew nie białą.Nie . . co. no! . Heathcliff zapytał: . że jesteś moim synem. Spodziewam się. nie wiedział nawet.Tylko bez beków! Nie zrobimy ci nic złego.Heathcliff szorstkim ruchem przyciągnął syna ku sobie i ujął pod brodę. jeżeli jesteś zmęczona. to tego. bo byłbym zazdrosny o jego uczucia.Nie będę jadł . Żałują tylko. Ale tamten wzgląd wystarczy. że stary w znacznej mierze podzielał pogardę swego pana dla małego gościa.roześmiał się.Nie będziesz jadł? . by m ó j syn godził i c h dzieci na płatnych parobków. ruszaj do roboty! Tak. jakie we mnie budzi. Gardzę nim. żeby słuchał Lintona.Ale niech nikt inny nie będzie dobry dla niego prócz mnie.powtórzył stary szeptem z obawy przed swoim panem. przyniósł do nas i podsun. Nelly . jak przystało na dżentelmena. Kazałem dla niego umeblować na górze wygodny i ładny pokój.. Zauważyłam.. . co pan ma na świecie. że stanę się jego spadkobiercą. Kazałem Haretonowi. . żebym mógł być z niego dumny. jako niedołęgą. Jeżeli pragnąłem czego na świecie.Będę dla niego bardzo dobry. Chłopiec ze wstrętem zamieszał łyżką prostą strawę i oznajmił. jak twój pan swoją córkę. Jedynie ten wzgląd pozwoli mi znosić obecność tego szczeniaka. więc nie chciałbym. który będzie przyjeżdżał trzy razy w tygodniu z odległości dwudziestu mil. .mój syn jest przyszłym właścicielem waszego majątku. A to przecież wszystko. żeby wzbudzić w chłopcu poczucie wyższości. nie masz się co obawiać! . Tak wszystko zarządziłem. Będzie u mnie bezpieczny i otoczę go opieką równie dobrą. a nienawidzę za wspomnienia. aby go nauczyć wszystkiego tego. – Panicz Hareton nie jadł nic innego w twoim wieku. co powinien umieć. śniadanie dla chłopca! Hareton. że żąda od podwładnych szacunku dla panicza. zaglądając w twarz Lintonowi. że nie może tego jeść. żeby umarł. wolał jednak nie okazywać jej wyraźnie. jeżeli chce go pan utrzymać przy życiu.burknął malec. a co było dobre dla niego. Tymczasem Józef przyniósł Lintonowi miskę owsianki z mlekiem. postarałem się także o nauczyciela. że tak mało wart zachodu. Pragnę. Ale ten płaczliwy cherlak sprawił mi gorzki zawód. gdyż Heathcliff zapowiedział z miejsca.zwrócił się do mnie po ich odejściu . dopóki nie będę pewny.Zabierz to! Oburzony Józef pochwycił miskę. . Zaczynam od razu: Józefie. . ty głupie cielę. .Heathcliff. będzie dobre i dla ciebie. Zresztą to jest mój syn i pragnę dożyć triumfu ujrzenia mego potomka jako pana na ich włościach.ął pod nos Heathcliffowi. Nie wspominaj mi o niej! . jaka zaszła w usposobieniu pana Heathcliffa.Czy jest co złego w tym jedzeniu? . Co on zwykle jada. usłyszałam jego płacz i rozpaczliwe wołanie: . . Gospodyni otrzymała odpowiednie zlecenie. że nie będzie tego jadł.fuknął stary .Ba . Pocieszę pana Edgara wiadomością o zmianie. ja zadumałam się nad ojcem i synem: egoizm pierwszego mógł okazać się dobrodziejstwem dla drugiego. Nie mając powodu zostawać tam dłużej. Ale co się dziwić! Matka była taka sama: byliśmy za brudni. W chwili gdy zamykałam drzwi.A co ma być złego? . Heathcliff zrozumiał.. Ale za bardzo miał się na baczności. Dosiadłam kuca i ruszyłam kłusem. – Daj mu co innego i sprawa skończona. żeby dać się oszukać. Tak skończyła się moja krótka opieka nad Lintonem Heathcliffem. że chłopak jest słabego zdrowia i że trzeba się z nim dobrze obchodzić.pański wychuchany synek mówi.Nie odchodź! Ja tu nie zostanę! Nie zostanę! Klamka podniosła się i opadła. wymknęłam się w chwili.warknął Heathcliff. żeby przesiewać zboże na chleb dla niej. Nie pozwolono mu wybiec za mną. . Nelly? Zaproponowałam gotowane mleko lub herbatę. gdy Linton zajęty był nieśmiałą obroną przed przyjacielskimi zakusami psa owczarka. że wyjechał. Ale czas zrobił swoje.zawsze się pokłócą. A jeżeli Hareton. że niby nocne powietrze może go zabić! W środku lata trzeba mu palić ogień na kominku. a na to nie było nadziei. a niech tylko Linton zacznie grymasić w pokoju na dole. Nawet głos chłopca drażni go tak.to dobry chłopak. I tak siedzi przy ogniu.Jak on dba o siebie! Niech tylko wieczorem zostawią okno otwarte na chwilę. Ale unika tej pokusy. . pan Heathcliff nie cierpi go coraz bardziej. Wciąż chce tylko mleka i mleka. okutany w futra. nie zapyta nawet w zimie. Ile razy w Gimmerton spotkałam gospodynię z Wichrowych Wzgórz. Obietnica ta nie zdołała jej pocieszyć. a drugi beczy. gdy się znów zobaczyli. Jeden klnie. gdyby to nie był jego syn. Pan pozwoliłby chętnie Haretonowi zbić mazgaja na kwaśne jabłko. Z tego opowiadania wywnioskowałam. że nie może z nim wytrzymać w tym samym pokoju dłużej niż kwadrans.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY Mieliśmy tego dnia prawdziwe urwanie głowy z małą Katy. bo nigdy do niego nie zagląda.Nie widziałam nigdy takiego zdechlaka . zapija mlekiem. zajada się słodyczami i innymi przysmakami. Dodał jednak: “jeżeli uda mi się go sprowadzić”. natychmiast wyprawia go na górę. kaszle i stale coś go boli. I choć niekiedy pytała jeszcze ojca. kto wie. dopytywałam się o Lintona. bo Linton odrabia lekcje i spędza wieczory w małej bawialni albo też leży w łóżku całymi dniami. Rzadko ze sobą rozmawiają. że nie poznała go. tknięty litością. przyjdzie się z nim pobawić . Mówiła. kiedy Linton wróci. . czyby go nie wypędził z domu. a tu raptem dowiedziała się. gdyż ciągle się zaziębia. zaraz beczy ze złości i ze strachu. Łzom i lamentom nie było końca. fajka Józefa to dla niego trucizna. A gdyby wiedział. jak się chłopak pieści. że stale choruje i że jest nieznośny dla otoczenia. Wstała rozradowana. żył bowiem w takim samym odosobnieniu jak Katy. czy dla nas nie zabraknie. z grzankami i wodą albo jakąś inną lurą na stoliku. gotowa do zabawy z kuzynkiem. Pan musiał uspokajać ją zapewnieniem rychłego powrotu chłopca. chociaż nieokrzesany .mówiła gospodyni. że zupełny brak współczucia . rysy jego zatarły się w jej pamięci tak dalece. choć się z tym kryje. w którym panna Katy ukończyła szesnaście lat. czy już zbudowały sobie gniazda. Okazało się. Urodzin jej nie obchodziliśmy nigdy uroczyście. – Miały być blisko. W Drozdowym Gnieździe czas upływał miło jak zwykle. że był tam tylko dwa razy konno. Jaka szkoda. Katy wybiegała naprzód i wracała. panno Katy? .zapytałam. a moja panienka zeszła na dół. że nie umiała zadowolić się tym. skąd wracał po północy. że nie pozostał u nas. Za każdym razem udawał potem ciężko chorego przez kilka dni. z policzkami jak płatki dzikiej róży i oczami błyszczącymi niezamąconą radością. Park . a po niej przyszła nowa. gotów był nawet narazić się na pewne ryzyko. była to bowiem zarazem rocznica śmierci naszej pani. Początkowo cieszyłam się rozlegającym się wokoło śpiewem skowronków. tak śliczną z rozwianymi złotymi lokami. odeszła w dwa lata po jego przyjeździe. Ta gospodyni.Spiesz się. Ciekawa jestem. o ile nie był nim już z natury. Ellen! Chcę iść tam. jasnym ciepłym słońcem. Kazał mi zapytać gospodynię.cale nie tak daleko. ubrana jak na przechadzkę.To musi być daleko. one nie gnieżdżą się na skraju wrzosowiska. i moją uroczą ulubienicą. Ojciec zgodził się. aż do dnia. . . Pan zamknął się u siebie. co miała! . Pan Edgar polecił mi dowiadywać się o chłopca i sądzę. Byłam z tatusiem bardzo blisko tego miejsca. by móc go zobaczyć. Pan spędzał zawsze ten dzień samotnie w bibliotece. o ile dobrze pamiętam.u otoczenia uczynił młodego Heathcliffa przykrym samolubem. że nie pójdziemy zbyt daleko i wrócimy na oznaczoną godzinę. a o zmierzchu udawał się na cmentarz w Gimmerton. w towarzystwie ojca. byśmy poszły razem na wrzosowiska. choć zawsze jeszcze ubolewałam nad jego losem i żałowałam. Tak więc Katy musiała sama się bawić.Gdzież te pardwy. jak młody psiak. W tym roku dwudziestego marca była piękna wiosenna pogoda. a która dotąd tam służy. czy mały bywa w miasteczku. Powoli przestałam się nim interesować. której nie znam. Pozwolił pod warunkiem. że bardzo się o niego troszczył. gdzie są pardwy. Była wtedy szczęśliwym i anielskim stworzeniem. Włożyłam czepek i wyruszyłam nie zastanawiając się dłużej nad tą sprawą. . . . obejdź to zbocze. musiałam więc krzyczeć na całe gardło.tłumaczyła się właśnie wyciągając ręce na znak.Ale ja nie znalazłam żadnego ani nie zabrałam . Heathcliff odsunął mnie na bok. . że tu w gniazdach jest bardzo wiele jaj. ja wypłoszę ptaki. toteż gromił “kłusownika”. .odparł.przerwałam . W końcu skryła się w kotlince i zanim znów mi się ukazała. Ale tyle było tych pagórków i zboczy. . że nie słyszy: pędziła wciąż naprzód.. i zapytał. że pora nam wracać. ten człowiek nie jest moim synem . – Ale ja mam syna. że zaczęłam już ustawać ze znużenia. jeszcze tylko kawałeczek. a minęło już trzy. Ellen .odpowiadała stale. któremu przez te dwa lata przybyło jedynie wzrostu i siły. bo poza tym wydawał się tak samo niezgrabny i ordynarny jak dawniej. że pan mnie nie zna.Panno Katy . Zauważyłam. jeżeli nie plądrowaniu pardwich gniazd.badała ciekawie Katy.miałyśmy wyjść na godzinę. . że mówi prawdę.Drozdowego Gniazda został het za nami! .Nie. kim jest “tatuś”.Wiedziałam.O. . Albo nie słyszała. .Pan Linton z Drozdowego Gniazda .Nie chciałam ich zabierać. zanim zejdziesz na drugą stronę. . Wejdź na ten pagórek.wyjaśniła Katy. Zadyszana podeszłam do nich. powiedziałam więc. W jednym poznałam Heathcliffa. Heathcliff spojrzał na mnie ze złośliwym uśmiechem na znak. boby się pan w ten sposób do mnie nie odezwał. że wie.A pan kim jest? . już blisko. co to za osoba.Tego młodego człowieka już kiedyś widziałam. chcąc nie chcąc. bo tatuś mi mówił.Więc pani uważa. Musimy naprawdę wracać. Wyprzedziła mnie daleko. a ja. była już o dwie mile bliżej Wichrowych Wzgórz niż własnego domu. albo też udawała. musiałam iść za nią. drugiego z wędrowców. chciałam je tylko zobaczyć.. że tatuś jest wysoko ceniony i szanowany? zapytał szyderczo Heathcliff. Przyłapali Katy na wyszukiwaniu. że jacyś dwaj ludzie zatrzymali ją. Czy to pański syn? Wskazała na Haretona. Wrzosowisko należało do Heathcliffa. . do której zajechałam wracając z penistońskich zboczy. Cóż w tym złego? .To. gdzie mieszka: w tej farmie. Powiem ci jakie: kuzynka i kuzyn mogą się w sobie zakochać i pobrać. Chodźmy z tym panem. Hareton nie silił się nawet na uprzejmość. ona nie pójdzie do domu! . ale domyślam się.odpowiedziałam . odwiedzicie nas. Prawdopodobnie myli się.krzyknęłam szamocąc się.tłumaczyłam dalej. a ja będę za to odpowiadała. Katarzyna byłaby spadkobierczynią. Szepnęłam Katarzynie. Zresztą on mówi. . .zapytała głośno. i nie gadaj. źle pan robi . . że znam jego syna. Wypoczęte wrócicie prędzej. uważam.odpowiedziałam. że nie wolno jej pod żadnym pozorem przyjąć zaproszenia. będzie dziedziczyła do spółki z moim synem i los jej będzie zabezpieczony. idź z panią przodem. Nelly! .Bynajmniej. Hareton. i jakkolwiek niania tak bardzo się śpieszy. a jeżeli spełni się moje życzenie.z którym się pani także już kiedyś spotkała.Gdyby Linton umarł . . Ale Katy obiegła pędem wzgórek i była już blisko wejścia. Zresztą jestem przekonana. że nie powitana mówić ojcu o tej wizycie. żeby się zobaczyli. W testamencie nie ma takiej klauzuli.a przecież zdrowie jego jest bardzo kruche. bo przytrzymywał mnie za ramię.Zamiary moje są jak najuczciwsze. trzeba tylko obejść dookoła. Ostatnio chłopak lepiej wygląda. a tu mokro od rosy i nie ma gdzie usiąść. Majątek jego .Katy zobaczy Lintona i po powrocie opowie wszystko ojcu. że mój pan znienawidzi mnie. Za tą górką jest mój dom. że obie powinnyście odpocząć. że pozwoliłam jej wejść do pańskiego domu. a ja powitam gości chętnym sercem.Właśnie zależy mi na tym. Przekonamy ją. . jeśli się dowie. .Właśnie. Ellen. Czy kojarząc ten związek nie okazuję się wspaniałomyślnym Wobec twego pana? Jego córuchna nie może liczyć na spadek. Chodź.Nogi mnie bolą.Nie. że pan ma jakieś złe zamiary . Nelly. a my razem. Twoja panienka będzie miała rozrywkę. Skręcił w boczną ścieżkę i zniknął.Dlaczego? . Było to zupełnie niemożliwe. Czy pamiętasz? . .Panie Heathcliff. . ale nie o to chodzi. bo miał jeszcze czapkę na głowie i wołał na Józefa. głupia. chociaż cały ten blask był przejściowym skutkiem spaceru na zdrowym powietrzu i ożywczym słońcu. tak wielka była obustronna zmiana.rozjaśniła się radośnie Katy. była przy tym giętka jak stal. Po niezmiernie czułym powitaniu Katy zbliżyła się do pana Heathcliffa. Katarzyna osiągnęła już swój obecny wzrost. życzę sobie tego małżeństwa i jestem zdecydowany postawić na swoim. pomyślałam. żeby mu przyniósł suche buty. Zresztą. że pamięć matki wzruszy go i nie pozwoli skrzywdzić córki. Patrzyli na siebie ze zdumieniem. Heathcliff nakazał mi milczenie i pośpieszył przodem. jakby nie wiedziała. A ja. łagodnym głosem. Katy ucałowała go serdecznie.spytał Heathcliff Katarzynę. gdy podeszliśmy do bramy. lecz zarazem smukłe. a potem na syna: . Od całej postaci biło zdrowiem i wesołością. W odpowiedzi na jej spojrzenie uśmiechnął się i przemówił miękkim.Czy możesz mi to powiedzieć? Katy popatrzyła niepewnie na ojca. Rysy miał nadal ładne. . że wygląda na .Mały Linton! Ależ on wyższy ode mnie. co ma o tym człowieku myśleć. otworzyć drzwi. Moja panienka spoglądała na niego badawczo. kształty jej były pełne. . cerę zdrowszą. żeby do niej pojechać! . nie poznajesz kuzyneczki? A takżeś nas męczył.Kto to jest? .Pański syn? . Linton był ospały z wejrzenia i ruchów.Tak. Nie miał jeszcze skończonych lat szesnastu. żeby nie dopuścić do sporów.przeszedłby na mnie. który łagodził te braki i czynił go raczej ujmującym. ale miał w Obejściu wdzięk. a oczy bardziej błyszczące niż za naszym pierwszym spotkaniem. który stojąc w drzwiach udawał. Widocznie był w polu. niezwykle szczupły. Czy widzisz go po raz pierwszy? Proszę pomyśleć. Był bardzo wysoki jak na swój wiek. Linton stał przed kominkiem. . Więc ty jesteś Linton? Młodzieniec przystąpił do niej i przedstawił się. . gdzie czekała na nas Katy. Masz krótką pamięci Lintonie.To Linton! .A ja postanowiłam nigdy już nie zbliżyć się z nią do tego domu odparłam. padłbym przed końcem drogi! Nie. Czy wujek będzie nam rad? . Dlaczego wuj z Lintonem nie odwiedzi nas kiedy w Drozdowym Gnieździe? Tyle lat mieszkamy tak blisko siebie i nigdy nas wujek nie odwiedził. Wuj mi się od razu spodobał. .To bardzo źle! . Więc nie mów mu o tym. wiesz co. . Nelly. Ale przecież ani Linton. by go pocałować. lepiej powiem ci od razu całą prawdę. pozna się na nim i . .Dla mnie to za daleko . Czy można. Ellen! .Wobec tego pan jest moim wujem? . Wobec tego ja tu więcej nie przyjdę.Ależ naturalnie! . . chyba że ci nie zależy na widywaniu się z kuzynem.Obawiam się. . Możesz przychodzić. .rzekła panienka.Bo ojciec twój uważał mnie za zbyt biednego na męża dla siostry.Niedobra! Nie chciałaś mnie tu puścić! Odtąd będę tu przychodziła co rano.wspięła się. Nie co dzień.Dlaczegoście się posprzeczali? .Panna Katarzyna. jak ją ten głuptas nazywa. ty nas odwiedzaj. panno Katarzyno proszę. jeżeli chcesz. . ani ja nie mamy udziału w tej waszej kłótni.Chociaż. . że na nic się nie zdadzą moje zabiegi . ale raz lub dwa razy w tygodniu.Kiedyś mu to powiem.Tu Katy wpadła na mnie z serdeczną wymówką. Katarzyna posmutniała.szepnął do mnie. zabroni ci w ogóle tu przychodzić.rzekł Heathcliff. wujku? Od czasu do czasu przyprowadzę z sobą tatusia. Pokłóciliśmy się kiedyś z piekielną zaciekłością.nigdy mi tego nie wybaczy.Toś ty taka. a naprawdę obserwował młodą parę. – Cztery mile piechotą.Bywałem w Drozdowym Gnieździe zbyt często przed twoim urodzeniem .pole. Jeżeli wspomnisz ojcu.Dosyć. . ale w tajemnicy. To niesłychane! Dlaczego? . Ojciec obrzucił syna gorzko-wzgardliwym spojrzeniem.odparł wuj ze źle ukrywanym grymasem odrazy do obojga zapowiadanych gości. . że tu byłaś. choć na początku tak się na mnie gniewał.mruknął kuzynek. Twój ojciec jest do mnie uprzedzony. Nasze małżeństwo było ciosem dla jego dumy . dla mnie ich szkoda! . do diabła! Pocałunki zostaw lepiej dla Lintona. Linton odwiedzi mnie w Drozdowym Gnieździe. i Katy rzuciła tęskne spojrzenie ku drzwiom. . Niegrzeczna dziewczyna wspięła się na paluszki i coś mu szepnęła w samo ucho. Ba! zapomniałem. ale coś bardzo pochlebnego.Mógłbyś kuzynce coś pokazać. Mów . widocznie wciąż jeszcze spragniona ruchu.pokaż swego konia! Ale chłopakowi nie chciało się ruszać. mógłbym go nawet pokochać. Katy przypomniała sobie.pytał Heathcliff. zaprowadź ją do ogrodu i do stajni! .. Ach! gdybyż Hareton był na jego miejscu! Wiesz. wołając Haretona. Był.Owszem. Heathcliff wybuchnął śmiechem.Nie wiem . masz szalone możliwości! Ona mówi. może gniazdo łasicy. jak zauważyłam. .Czyż nie ładny chłopiec? . że Linton dociągnie najwyżej do osiemnastu lat. . A pamiętaj zachowywać się jak dżentelmeni Nie używaj brzydkich słów. ojcze! . kiedy patrzy.Czy nie wolałabyś tu posiedzieć? . Niech go wszyscy diabli! Zajęty suszeniem nóg i nawet na nią nie spojrzy! Linton! . Czy ci się nie podoba? Panienka zrobiła dziwną minę.pośle go do diabła. Ale jej miłość chyba mu nie grozi. a stamtąd na podwórze. co jej kiedyś mówiła gospodyni. Może królika. Niebawem weszli obaj z powrotem. Obejdź z nią farmę. niezmiernie wrażliwy na przypuszczalne zniewagi . . przeciwstawię mu Haretona. to jednak po kilka razy dziennie żałuję. Ale jego pan czy opiekun udobruchał go słowami: . że jesteś. Heathcliff zaś wyszedł do kuchni.Haretonie.Zapytam wuja! . mimo że on taki nieokrzesany. nie gap się na nią.zawołała. Przypuszczam.zapytał.On nie jest moim kuzynem. co łatwo było poznać po zarumienionych policzkach i zmoczonych włosach. Jeżeli ten zdechlak nie zacznie się żwawiej ruszać.miał najwidoczniej niewyraźne poczucie swych braków. Linton pozostał na krześle. Młodzieniec umył się przed chwilą. ale nie odwracaj się. To bratanek twojej matki. Nim zmienisz buty..Słucham. Przysunął się bliżej do ognia. Gdyby był kim innym. prawda? . kiedy na ciebie nie patrzy. a Hareton nasrożył się. . że nie on jest moim synem. a on miałby do tego prawdziwe powody. Ja nie mam czego żałować. nie miałbym ani w połowie takiej satysfakcji. oburzony napaścią na jedynego przyjaciela. nie okazując zbytniego zachwytu.Mam z niego pociechę! . . Pognębiłem go i upokorzyłem głębiej niż jego łotrowski ojciec mnie. gdyby mógł go widzieć? Pewnie prawie tak samo. Doskonale rozumiem wszystkie jego uczucia. bo sam takich doświadczałem. przypominasz sobie. Hareton szedł odwracając głowę od towarzyszki. Katarzyna zerkała na niego nieśmiało. A najlepsze ze wszystkiego jest to. a drugi . Jak myślisz. jak mówi Józef? . Wyjrzał przez okno za młodą parą. jak tylko taki głupiec zajść może. Nauczyłem go gardzić wszystkim.powoli. a raczej o kilka lat młodszy? Czy wyglądałem kiedy na takiego “gamonia”. że jest tu pierwszy raz i przygląda się otoczeniu z ciekawością artysty. Mój nie ma w sobie nic wartościowego. Idź i zabawiaj ją. Mogło się zdawać. jakiego ma na świecie.Spełnił wszystkie moje nadzieje. bo on jest dumny ze swego poniżenia. Gorzej nawet niż na marne. żeby mnie zelżyć za krzywdy potomka. . ubawiłbym się świetnie. jak ja z mojego. W braku rozmowy zaczęła się rozglądać szukając rozrywki i szła naprzód nucąc wesoło. lecz to dopiero początek jego cierpień. ..Związałem mu język . czy Hindley byłby dumny z syna.Nie ośmieli się odezwać do niej ani słowem przez cały czas! Nelly. .Gorzej jeszcze. którego użyto jako kamienia brukowego. Ale to wcale nie głupiec.mówił Heathcliff. jako słabością i głupotą. Gdyby urodził się głupcem. że pod tym względem przechytrzyłem Hindleya.mówił dalej.wypolerowana cyna małpująca srebrną zastawę. Jego syn ma pierwszorzędne zalety. że Hareton przepada za mną. Przyznasz.. co ludzkie. a przecież z moją pomocą zajdzie tak wysoko. . Na przykład wiem dokładnie. jaki byłem w jego wieku. A nigdy mu się nie uda otrząsnąć z gburowatości i nieuctwa. co on odczuwa w tej chwili. bo syn zwróciłby się przeciw ojcu. Ale jest różnica: jeden to złoto. jakby myśląc głośno. które idą na marne. Ja o tym wiem najlepiej. wyraźnie i nie trzymaj rąk w kieszeniach. Gdyby ten zmarły łotr mógł wstać z grobu. jak tylko umiesz najlepiej. był pan bardziej ponury. Tymczasem Linton.Nie potrafisz przeczytać! . Chciał się wypowiedzieć obszerniej. . Był to pierwszy u niego objaw wesołości. koło pasieki. .zdumiała się Katy.warknął Hareton. . że znalazła powód do wesołości. .Może to idiota? Dwa razy go zapytałam: odpowiada takim niemądrym spojrzeniem.zapytała poważnie Katy. bo nie wymagał odpowiedzi.odpowiedział . Widzisz. który siedział za daleko od nas. .Wiesz. Moja panienka była zachwycona. jaki zauważyłam.Czy spotkałaś kiedy takiego głupca? . . Hareton spojrzał w górę i podrapał się prostacko w głowę.Jakieś cholerne litery . moja kuzynka przypuszcza. oderwał się od kominka i wyszedł. to kara za to. Czy zauważyłaś.wykrzyknął z udaną serdecznością.objaśnił kuzynkę. zapewne żałując. jaką on ma okropną wymowę? . że gardzisz “nauką książkową”. . to tylko lenistwo . Ojciec zauważył jego niecierpliwe spojrzenia i niezdecydowany ruch ręki sięgający po czapkę. śmielszy wobec swego codziennego towarzysza.Ja przeczytam: to przecież po angielsku. co komu z nauki? .zachichotał Linton.nie potrafię tego przeczytać.odrzekł Linton. dlaczego tu jest ten napis? Linton zachichotał. . W tej chwili doleciał mnie przez otwarte okno głos Katy pytającej milczącego towarzysza.Wstawaj. Katy. co znaczy napis nad drzwiami. leniuchu! . lecz głośny wybuch śmiechu dwojga młodych nie pozwolił mu dojść do słowa.Papa nie .Biegnij za nimi. Mnie zresztą także trudno go zrozumieć! Panicz znów się roześmiał i spojrzał drwiąco na Haretona.Tu Heathcliff wybuchnął prawdziwie szatańskim śmiechem. . że jesteś nienormalny. Earnshaw. co mówię.Nic mu nie brakuje. jakby nie rozumiał.Czy on jest normalny? . który istotnie miał w tej chwili wyraz twarzy kretyna. Chłopiec zdobył się na wysiłek. . że dla drobnej fatygi pozbawił się towarzystwa kuzynki. . zaczął się kręcić niespokojnie. .On nie zna liter .Do diabła. aby coś słyszeć z naszej rozmowy. Ale ciekawa jestem. Nie odpowiedziałam. Są niedaleko stąd.Na cóż ci ten diabeł w zdaniu? . żeby dostatecznie uzasadnić swój zakaz bywania w Wichrowych Wzgórzach. tak jak ja. Ellen. jak się bronić. Na szczęście mój pan nie wyszedł ze swego pokoju i nie dowiedział się. że Linton mieszka daleko stąd. złośliwych powiedzonek. że go znieważają. żeby czegoś takiego nie powiedzieć. a ty nie możesz otworzyć ust. to byś tu już leżał jak długi. Wiem. pamiętaj! Zrobię tatusiowi wymówkę. Dopiero nazajutrz wszystko wyszło na jaw ku wielkiemu memu strapieniu. że się z nim pokłócił. nie mogła mu więc opowiedzieć o swojej wizycie. ty głupi idioto . Ale w chwilę potem rzucił stojącej w progu rozbawionej parce szczególnie nienawistne spojrzenie. że się myli. Do ojca raczej należało udzielanie jej nauk i przestróg. Katy nie dała mi się ruszyć wcześniej. że nie umiem ci tego gniewu okazać. że się do nich uprzedziłam. Linton ożywił się przy omawianiu wad i braków Haretona i przytaczaniu anegdotek o nim. by przekonać ją.Aha! .Żebyś był prawdziwy chłop. ale jednocześnie tak się cieszę. jakie żywiłam dla Lintona.zawołała. słyszał powyższą rozmowę. bo inaczej nie wmawiałabyś we mnie przez tyle lat. Pan Heathcliff. że tak nisko go ceni. I tak dalej paplała.Bronisz tatusia. Zabawiłyśmy do popołudnia. że nas tak długo nie było. Z drugiej strony wolałam zrzucić na pana Lintona ciężar odpowiedzialności za postępowanie panienki. Zaczynałam poniekąd wybaczać jego ojcu. Współczucie. W drodze powrotnej byłabym chętnie opowiedziała mojej wychowance o charakterach mieszkańców Wichrowych Wzgórz. który. . a Katy żądała rzeczowych argumentów dla każdego przymusu . ustępowało miejsca coraz większej odrazie. że zaprzestałam wysiłków. Tego wieczora nie widziała się z ojcem. uśmiechnął się z zadowoleniem widząc. Ale wuja nie wolno ci obgadywać. jesteś stronnicza. a Katy zaśmiewała się z jego bezczelnych. bo to mój wuj. ale wbiła sobie w głowę. Staraj się zachowywać jak dobrze wychowany człowiek! .odpalił gbur z twarzą czerwoną z wściekłości i wstydu.pozwolił ci używać brzydkich słów. choć świadczyły o nielitościwym sercu. . Cóż. a nie wiedział. a nie dziewucha. Gniewam się na ciebie okropnie. kiedy był zbyt powściągliwy. że Hareton odszedł. Rozumiał bowiem. póki nie skończyła opowiadania. że gołosłowne zapewnienia nie przekonają jej o wrogości Heathcliffa. jakim zdobył Wichrowe Wzgórza. tatusiu. kogo wczoraj widziałam podczas spaceru? A! tatusiu. Wiedziałem. ale posłuchaj. Czyż mogła przypuszczać. że tatuś nie lubi pana Heathcliffa.upierała się Katy bynajmniej nie przekonana.. .krępującego jej kapryśną wolę. których nienawidzi... że będzie cię nienawidził ze względu na mnie. ja się dowiedziałam wszystkiego. że pozbawia ją nieszkodliwej przyjemności bez poważnego powodu? . znajdujący rozkosz w krzywdzeniu i gubieniu tych. żebyśmy. że on mnie nie znosi. jeżeli tylko znajdzie po temu najmniejszą sposobność. że nie mogłabyś utrzymywać znajomości z kuzynem bez narażenia się na spotkania z tym człowiekiem. drgnąłeś! Nieładnie ze mną postąpiłeś! Spotkałam. że Linton mieszka tak blisko. jak to było z tym spacerem i co z tego wynikło. . Wtedy przyciągnął ją do siebie i zapytał.Tatusiu! . żem zwlekał. Wuj chce. że dla swojej niechęci poświęciłbym twoje uczucia.. . Jest to szatan w ludzkiej postaci. przynajmniej my młodzi. żebyś się widywała z kuzynem. Wyłącznie dla twego dobra postarałem się nie dopuścić do tego.zawołała po rannym przywitaniu.Ależ.Więc uważasz. Katy? Nie. a tak się nade mną litowała. bo tatuś się z nim pokłócił i nie może mu przebaczyć małżeństwa z ciocią Izabelą. Wiedziałem również. pokrótce opowiedział o jego postępowaniu i o sposobie. żebyśmy się widywali. Zamierzałem ci to wyjaśnić. gdy będziesz starsza. kiedy mi się będzie podobało. Powiedział. . Pan.Zgadnij. a dlatego. bylebym tylko nie mówiła nic tatusiowi. nie dlatego. że mogę do nich przychodzić. pan Heathcliff był bardzo serdeczny . że go nie lubię. dlaczego ukrywał przed nią. Ellen była w przymierzu z tobą. Czyż to nieprawda? To tatuś zawinił.I nie miał nic przeciwko temu. widząc. gdy tęskniłam za Lintonem i nie mogłam się doczekać jego powrotu! Opowiedziała dokładnie. i teraz żałuję. czy wie.Dlatego. Pan choć rzucał na mnie raz po raz pełne wyrzutu spojrzenie. żyli w przyjaźni. Nie mógł i nie chciał szerzej . a tatuś sobie tego nie życzy. nie odezwał się ani słowem. Linton i ja. . kochanie.Och. . to jednak zgroza i nienawiść. że pan umarł i ja umarłam. że on tak myśli o panience. wypływające bezmyślności gwałtownego usposobienia. . zamiast pożądać więcej. jak w chwili śmierci pani Linton. ty głupie dziecko! . .mówić na ten temat. gdy poszłam pomóc jej przy rozbieraniu. Spodziewał się mnie jutro i dozna okropnego zawodu. dlaczego panienka nie przyszła. Panna Katy znała z tylko własne drobne i grzeszki nieposłuszeństwa. W jego oczach.Ja nie nad sobą płaczę. . Wydawała się tak głęboko wstrząśnięta tym nowym objawem ludzkiego charakteru. żebyś trzymała się z daleka od jego domu i rodziny. Zdumiona była niegodziwością zdolną knuć potajemnie zemstę przez długie lata i przeprowadzać ją z rozmysłem bez wyrzutów sumienia. Heathcliff był mordercą. którego widziała dwukrotnie. Będzie na mnie czekał.wykrzyknęłam.nie przestawał myśleć z goryczą. jakiego dotychczas nie znała. zastałam ją klęczącą przy łóżku całą we łzach. jak panienka o nim? Czyż nie ma Haretona do towarzystwa? Jedna osoba na sto płakałaby nad stratą krewnego. to wstydziłaby się łez z powodu takiej drobnej przykrości! Panienka nie doznała nigdy w życiu nawet cienia poważnego bólu! Proszę sobie wyobrazić. Ale wieczorem. Jak byś się czuła wtedy? Porównaj twoje obecne położenie z takim nieszczęściem i dziękuj Bogu za oddane ci serca. jaką w nim budził. Później obeszła z ojcem folwark i dzień upłynął jak zwykle.Głupstwo! Czy panienka przypuszcza. . że pan Edgar uznał przedłużanie rozmowy na ten temat za zbędne. których zawsze natychmiast żałowała. “Gdyby nie on. Linton domyśli się. i nie będzie sobie zawracał głowy dalszą znajomością. chociaż bowiem rzadko wspominał swego dawnego wroga.Gdyby panienka miała prawdziwe zmartwienie. przez dwa popołudnia. a panienka została sama na świećcie. co zajmowało jej zawsze parę godzin. może by jeszcze żyła!” . tylko nad nim. była wciąż równie żywa. Dodał więc tylko: . dlaczego pragnę. Wracaj do swoich zajęć i rozrywek i nie myśl więcej o tych ludziach! Katy pocałowała ojca i zasiadła spokojnie do odrabiania lekcji. Ellen. a ja nie przyjdę.Teraz rozumiesz. Nabrała również zwyczaju wczesnego wstawania i wałęsania się po kuchni. jakby na kogoś albo na coś czekała. wróciłam i uchyliłam po cichu drzwi.Nikt tego listu nie zaniesie.Czy mogłabym do niego napisać z wyjaśnieniem.Złośnica! . ruchem winowajcy schowała przede mną. . .przerwałam. gdy ją zaszłam na czytaniu.Wyszłam z pokoju. W chwili gdy gasiłam świecę. dlaczego nie przyjdę. Przykryłam ją tylko i odeszłam ogromnie zagniewana. pochyloną nad białym arkusikiem.Odpisałby i nie byłoby temu końca. że spomiędzy stronic wystają luźne arkusiki papieru. żeby się stało zgodnie z jego wolą. nawet jeżeli go panienka napisze! powiedziałam. ale o tym dowiedziałam się znacznie później.sprzeciwiłam się stanowczo.Ale jeden krótki liścik. . I cóż zobaczyłam? Moją panienkę przy stoliku.Zresztą gaszę świecę. Upłynęło kilka tygodni i Katy odzyskała swój dobry humor. List został napisany i wysłany przez chłopca. panno Katy. nad którą wysiadywała godzinami. które obiecałam? On nie ma takich ładnych książek jak moje. pochyliła się spłoszona nad książką. Czy mogę. a ja muszę pilnować. .Nie można! Nie można! . Ellen? . Ale za chwilę zrobiło mi się jej żal. Tatuś tak sobie życzy.Dosyć .. A w bibliotece miała w biurku szufladę. że nie pocałowałam jej na dobranoc. z tą znajomością trzeba skończyć od razu. który pośpiesznie. Udało mi się dostrzec. bo opowiadałam mu. uderzyła mnie po ręku z gniewnym okrzykiem: .Katy wstała z kolan. z ołówkiem w ręku. i posłać mu kilka książek. Nie.Na początku krótki liścik. jakie są ciekawe. a potem długi! Do łóżka! Popatrzyła na mnie z taką złością. . aż raz. ale zaczęła się kryć po kątach. Bardzo zapragnął je przeczytać. a ona zaryglowała za mną drzwi z wybuchem wściekłości. . z oczywistym zamiarem ukrycia czegoś. kluczyk od niej zawsze zabierała ze sobą wychodząc z pokoju. Katy przybrała błagalną minkę. . który nosił mleko do włoski. .. czy ta pisanina podobała się Katy. lecz . otworzyłam. gdy przeglądała zawartość tej szuflady. bardzo ładne i bardzo głupie zarazem. Ojciec czytał przy stole. Były to odpowiedzi Lintona Heathcliffa na jej listy. stojąc pod murem. jak podeszła do drzwi. Postanowiłam zbadać te tajemnicze skarby. Niektóre z tych listów były przedziwną mieszaniną namiętności i banału: zaczynały się od głębokich uczuć. ile uważałam za stosowne. zawiązałam je wszystkie w chusteczkę i odłożyłam na bok. gdy pan i panienka poszli spać. moja panienka zjawiła się wcześnie w kuchni. o przechadzce po parku nie mogło być mowy. przeczytałam. a nie istniejącej bogdance. serdeczne wynurzenia Katy. Zauważyłam. Rano. które uważałam za wypożyczone z bardziej doświadczonego źródła. Te najwcześniejsze były krótkie i niezręczne. a ja umyślnie wyszukałam sobie pracę przy odprutych frędzlach u firanek w oknie. Nie wiem. toteż Katy po odrobieniu lekcji porannych zajrzała na pocieszenie do szufladki. Udało mi się jednak wydrzeć list i nakazawszy mu zmykać do domu. Choć przewidywałam. Kiwając głową wróciłam do domu pogrążona w zamyśleniu. Wieczorem. że rozlaliśmy we dwoje mleko. a pustą szufladę zamknęłam na klucz. Były prostsze i wymowniejsze niż Lintona. Przejrzawszy tych listów tyle.Pewnego dnia. że różne drobiazgi i świecidełka. nie pozbawione jednak od czasu do czasu ustępów i wyrażeń. bo będzie z nim źle. zamieniły się na kartki złożonego papieru. poszukałam wśród domowych kluczy takiego. które do niedawna stanowiły jej zawartość. aby tam spokojnie ją zbadać. Katy wetknęła mu coś do kieszeni i coś z niej wyjęła. zdumiały mnie rozmiary tej korespondencji. Wybiegłam do ogrodu i zaczaiłam się na posłańca. Podczas gdy służąca napełniała jego dzbanek mlekiem. co to będzie. lecz mnie wydała się bezwartościową bzdurą. jak zwykle. a kończyły frazesami godnymi uczniaka zakochanego w wymarzonej. Zaostrzyło to moją ciekawość i podejrzliwość. Dzień był wilgotny. naiwne. jak przystało na wiek ich autora. zauważyłam z daleka. gdy zjawił się mały chłopiec. codziennej chyba. stopniowo jednak rozrastały się w obszerne listy miłosne. wyjęłam całą zawartość do fartucha i wróciłam do swego pokoju. który tak bohatersko bronił powierzonego sobie skarbu. który się nadawał do owej szufladki. Wstyd! Wstyd! Panienka z pewnością zaczęła pierwsza wypisywać te głupstwa. Ponieważ byłam równie skłonna do śmiechu jak do złości. by mi odebrać swoje skarby.. dałam się w końcu . Ładna mi miłość! Spędziła panienka z Lintonem wszystkiego cztery godziny! Idę z tymi dziecinnymi głupstwami do biblioteki: zobaczymy. kochanie? Czyś się skaleczyła? Po głosie i spojrzeniu ojca poznała. Ellen. piszczy i trzepocze skrzydłami.nie spuszczałam z niej oka.zaczęłam. jaką ona wyraziła jednym okrzykiem i bladością przed chwilą rozradowanej twarzy. chodź ze mną na górę. bylebym ich nie pokazywała ojcu.Ellen. A co pan na to powie.Wstyd! Wstyd! Jest nad czym czas tracić! Ładnymi bzdurami zajmuje się panna Katy w wolnych chwilach. który raz do roku przyjeżdża do nas po zboże.wyjąkała. co tatuś powie na tę miłość! Skoczyła.szlochała rozpaczliwie. a nigdy już tego nie zrobię! Nie mów tatusiowi! Nie powiedziałaś tatusiowi.zawołałam tonem najwyższej pogardy. .Ja nie! Ja nie! . gdyż wszystko to uważałam za dziewczęcą próżność. że to nie on zabrał jej ukryty skarb. żebym je raczej spaliła..Miłości! Kto słyszał coś podobnego! Mogłabym ja równie dobrze pokochać młynarza. że będę ochraniała jej śmieszne tajemnice. ale to się więcej nie powtórzył Surowym głosem kazałam jej wstać.Ellen. . . lecz trzymałam je wysoko nad głową. kiedy mu to pokażę? Niech panienka nie sądzi. . słabo mi. . które pozostawił pełne ćwierkających piskląt. Ptak wracający do złupionego gniazda. . nie okazuje takiej rozpaczy.O miłości! . tatusiu .Ani razu nie pomyślałam o miłości do niego.Więc do tego już doszło! . Jemu by to nie przyszło do głowy! . . .! Ty zabrałaś mi listy! Oddaj mi je. padła przede mną na kolana. . Ellen. nie powiedziałaś? Byłam okropnie nieposłuszna. Wyszłam za nią posłusznie. Ledwie znalazłyśmy się same. chociaż zawodzi. Pan Linton podniósł oczy.Nie. dopóki. na jaką mnie było stać...Co ci się stało. Błagała nadal rozpaczliwie. ułagodzić.Czy jeśli zgodzę się to spalić . . W odpowiedzi zgarnęłam w pęk pozostałe listy i ruszyłam do drzwi: . że nie będzie ani wysyłać. . Poszłam do pana powiedzieć mu że panience lepiej. nadzwyczajnie potulna. pierścionków i zabawek? . gdyż ona nie będzie ich odbierać.Ani w ogóle nic. Odtąd chłopaczek przychodził z pustymi kieszeniami.zapytałam – przyrzeknie panienka solennie. parząc sobie palce. dobrze! Mam jeszcze co pokazać tatusiowi l Panienka cisnęła w ogień opalone skrawki i poleciła mi dokończyć całopalenia.Ano. żeby zrobić miejsce.Jeden albo dwa. kilka na wpół zwęglonych kartek. ale że kazałam jej się na chwilę położyć. Odwiązałam chustkę i zaczęłam po kolei wrzucać listy w płomienie. głęboko urażona. Przemieszawszy popioły przysypałam je węglem. na pamiątkę po Lintonie. bo jak nie. wyniosła się bez słowa do swego pokoju. Ellen! Rzuć to w ogień! Spal! Spal koniecznie! Ale gdy sięgnęłam pogrzebaczem do ognia. abym oszczędziła kilka listów. ofiara okazała się zbyt ciężka do zniesienia.krzyknęła przeraźliwie Katy i szybkim ruchem wyciągnęła z ognia.Przyrzekam.Muszę mieć choć jeden. to idę do pana! Przytrzymała mnie za suknię. ty okrutna! . Zrobiłam swoje. moja panno! Przyrzekasz. na świstku papieru nakreśliłam następujące słowa: Pan Heathcliff jest proszony o nie pisywanie listów do panny Linton. Nazajutrz posłałam odpowiedź na jego ostatni list. Katy zaczęła. Na obiad nie zeszła. a Katy.Nie przysyłamy sobie zabawek! .krzyknęła Katarzyna zapominając o wstydzie. . . . dopiero na herbatę. blada. do żywego zraniona w swej dumie. Ellen. pukli włosów. ani przyjmować żadnych listów czy książek. z zaczerwienionymi oczami. . sądząc z pozorów. mnie błagać. tak ciężko. gdy pan Edgar czuł się gorzej niż zwykle. Uważałam za swój j obowiązek zastępować go w miarę możności. Przy zwózce. Pewnego wilgotnego popołudnia . a jeszcze kilka naszych pól pozostało do skoszenia. . a że wicher był zimny i wilgotny. Po jednej stronie drogi rosła na wysokim urwistym wale leszczyna i karłowate dęby z na poły obnażonymi korzeniami. iż przez całą zimę nie wychodził z domu.poprosiłam panienkę. ale nie mógł jej teraz towarzyszyć. Ojciec nalegał. bardzo posmutniała i spoważniała. tak. ale łatwo to było nam odgadnąć po jego zgnębionej twarzy i małomówności. bo zanosi się na deszcz. choć wiatr powinien był ją skłonić do biegania. a więcej używała ruchu. gdy była przygnębiona. a zresztą moje towarzystwo było mniej pożądane niż ojca. pan Linton przeziębił się.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI Lato dobiegało końca i jesień byłą w pełni. Lubiła tam chodzić. żeby zaniechała przechadzki. co mogłoby ją rozerwać. Katy odmówiła. Widziałam patrząc na nią z boku. co wróżyło bliską ulewę. a silne wichry nachyliły niektóre pnie prawie poziomo. Włożyłam niechętnie płaszcz. lecz przy rozlicznych zajęciach domowych mogłam poświęcić zaledwie dwie lub trzy godziny na wspólne przechadzki. gdyż grunt był tu nazbyt sypki. Latem Katy lubiła piąć się po nich między konary i kołysać na wysokości dwudziestu stóp ponad ziemią. ostatnich snopów zabawili w polu do zmierzchu. Rozejrzałam się dokoła. jak kilkakrotnie podnosiła ręce i ocierała łzy z policzka. Biedna Katy. zimne niebo zaciągały szybko chmury nadchodzące od zachodu ciemnymi smugami. a zawsze bywała przygnębiona. żeby mniej czytała. Ja zaś rada. pozbawiona swego małego romansu.było to w październiku czy na początku listopada. On sam nigdy nam się nie skarżył. po ścieżkach i trawnikach. czy nie zobaczę czego ciekawego. wzięłam parasol i poszłyśmy do parku. że było już po świętym Michale. nie podskakiwała jak dawniej. Pan z panienką chodzili często do żniwiarzy. Żniwa w tym roku spóźniły. Katy postępowała za mną smutnie krok za krokiem: nie biegała. się. . Wilgotne zwiędłe liście wirowały z szelestem. Takaś teraz słaba. Przysunęłam się i objęłam ją ramieniem. gdy tatuś i ty opuścicie mnie i zostanę sama? Nie mogę zapomnieć twoich słów. I raz po raz podnosiła rękę do odwróconej twarzy. . że to nie jest nic groźnego. Albo też dumała czy marzyła z zamkniętymi oczyma. uważałam za każdym razem za swój obowiązek skarcić ją łagodnie. obserwowała skrzydlatych współlokatorów zajętych karmieniem i wychowywaniem piskląt. . drżącej ziemnym schowku kwiatuszek.Zima tu jeszcze nie zawitała. to na jaskrawopomarańczową plamę grzyba wśród brunatnych liści. wciąż dzwonią mi w uszach.Proszę spojrzeć.Tak . nie domagając się zresztą.Nikt nie może wiedzieć. Przestała panować nad łzami i odpowiedziała głosem przerywanym od łkań: . Dziękuj Bogu. to na garści zżółkłej trawy. chwilami przystając.prawie tak samo blado i mdło jak panienka.Nie .Ach.pokazałam zagłębienie między konarami skręconego drzewa. Katy. Ale jak on smutnie wygląda.Katarzyno.powtórzyła i szła dalej wolno jak przedtem. niż się to da wyrazić słowami. Spędzała nieraz całe godziny od obiadu do podwieczorku w tej wiatrem huśtanej kołysce. nucąc stare piosenki wyuczone przeze mnie. które w czerwcu okrywały ten zielony stok liliowym kobiercem.Nie. Jakie życie będzie inne. szczęśliwsza. Miejmy nadzieję. że może dotrzymam ci kroku. panienko. jaki ponury świat bez niego i bez ciebie! . Ellen. ostatni z dzwoneczków. kochanie. ale b ę d z i e coś gorszego! Co ja zrobię. by popatrzeć to na kępę mchu.że panienka taka zwinna i po dziecinnemu wesoła. Policzki masz całkiem bezkrwiste. panienko! .zauważyłam . że minie jeszcze wiele. wreszcie odparła: . prawda Ellen? . czy panienka nie umrze przed nami. Źle jest przewidywać nieszczęścia. Widzi panienka ten kwiatuszek. czemu płaczesz? Nie trzeba płakać dlatego. Weźmy się za ręce i pobiegnijmy kawałek. że tatuś jest przeziębiony. nie zerwę go. żeby zeszła. . Może panienka wdrapie się i zerwie go dla tatusia? Katy wpatrywała się dłuższą chwilę w samotny. . . którego tak słusznie się domagał. to mogłaby panienka dobić swego ojca. A przypuśćmy. wdrapała się na mur. nie miała dla kogo żyć. a ja silna i mam dopiero czterdzieści pięć lat. Z niższych gałęzi owoce już znikły. nie zrobię i nie powiem nic takiego. Czyż nie głupio boleć nad nieszczęściem o dwadzieścia lat przed czasem? . co mogłoby go zasmucić. Pamiętaj o tym. Panience pozostaje tylko dobrze pielęgnować tatusia. Przy sięganiu do gałęzi spadł jej kapelusz na tamtą stronę muru. nie była tak szczęśliwa jak nasz pan. że gdyby panienka była dzika i bezwzględna i upierała się lekkomyślnie przy niemądrej skłonności do syna tego człowieka. . rozweselona. A gdy tatuś wyzdrowieje. że nasz pan dożyje do sześćdziesięciu. W czasie tej rozmowy dotarłyśmy do furtki wychodzącej na gościniec. niż on mnie. że co wieczór modlę się. że panienka boleje nad tym rozstaniem.wiele lat. Moja matka dociągnęła do osiemdziesiątki i do ostatka była krzepką niewiastą. nigdy. Nigdy. To oznacza.Ciocia Izabela była młodsza od tatusia . Kocham go więcej niż siebie. usiadła i zaczęła rwać szkarłatne jagody z górnych gałęzi głogów osłaniających mur od strony drogi. niż panienka sobie liczy. póki jestem przy zdrowych zmysłach.Ale trzeba ich dowieść czynem. Ponieważ furtka była zamknięta . Moja panienka.Piękne słowa . a na dowód tego powiem ci. żebym ja raczej była nieszczęśliwa niż on. który rad by widzieć tatusia na marach. Nie trzeba więc.Nad niczym na świecie nie boleję. rozweselać go swoją wesołością i nie sprawiać mu żadnych zmartwień. zanim które z nas odejdzie. Do wyższych miały dostęp jedynie ptaki. . Ellen. że kocham go więcej niż siebie. Pan jest młody. niech panienka nie zapomni pięknych postanowień powziętych w godzinę trwogi. . to więcej ma jeszcze lat w zapasie. a w tej chwili także Katy. aby domyślał się. tylko nad chorobą tatusia. żebym ja go raczej przeżyła.odrzekłam. . Katy! Powiem otwarcie. Prócz niego nic mnie naprawdę nie obchodzi.Ciocia Izabela nie miała twojej i mojej opieki.zauważyła Katy patrząc na mnie ze słabą nadzieją usłyszenia dalszych słów pociechy. niemądra. a właśnie w jego sprawie chcę z panią mówić. Katy zaniechała tańca i po chwili koń stanął. Wypróbowałam już bezskutecznie wszystkie klucze. . a jak nie. panie Heathcliff. Mam te pani listy i w razie gdybyś okazała się oporną. więc jej zaniechała nie myśląc wcale. postanowiła zsunąć się po murze. że pan jest złym człowiekiem. gdy usłyszałam jej śmiech i wołanie: . zwłaszcza pani.Niech panienka zostanie na miejscu .Ellen. jak mnie.zapytałam cicho. .Nie będę rozmawiała z panem. to pójdę. Podczas gdy próbowałam po kolei wszystkich większych kluczy. jak odczuje to Linton. . Katy zabawiała się tańcząc w miejscu po tamtej stronie furtki. żebyś otworzyła furtkę! – usłyszałam trwożny szept Katy. Był to tętent konia w kłusie.dał się słyszeć basowy głos jeźdźca. chciałabym. z oczu. Tatuś mówi. chyba że pobiegnę naokoło. musisz iść po klucz. .odparłam. aby go podnieść. do domku odźwiernego. poślę je ojcu. – Mam w kieszeni swoje klucze. uprzytomniłam to sobie dopiero wtedy. jak się teraz okazuje. lecz wdrapanie się z powrotem okazało się rzeczą trudniejszą.Ellen. Może się który nada.Hola! Panno Katarzyno . żeby się nie oddalała. Tak! Masz się pani czego rumienić! Czyś nie pisywała do niego parę miesięcy temu miłosnych liścików? Dla zabawy? Co? Zasłużyliście oboje na baty. Bo on nie . (On to był bowiem.odparł Heathcliff. To samo mówi Ellen. Znikła mi zwinnie. chcę zadać pani jedno pytanie i poproszę o odpowiedź! . Nie mogę się wdrapać po tej stronie! .Miło mi panią spotkać! Proszę zaczekać. Ja.na klucz. a gałęzie głogu i jeżyn nie pomagały przy wspinaniu. więc nakazując ponownie. już chciałam pobiec prędko do domu gdy zbliżający się odgłos powstrzymał moje kroki. że pan nienawidzi zarówno jego. Przestrzegałam. . Pewnie zabawa w miłość znudziła się już pannie. żeby była ostrożna i nie spadła. jako starsza i mniej wrażliwa.Kto to jest? .To nie ma nic do rzeczy .) Chyba własnego syna nie nienawidzę. Kamienie były gładkie i równo spojone. żartował. czym skłamał. aby odstraszyć ją od moich progów? Katarzyno Linton (sam dźwięk tego imienia przenika mnie do głębi). a ja wyszłam za furtkę. na krok nie chciałby ruszyć się z domu. zbyt surową. ale jemu gorzej z każdym dniem. Nelly. a nawet uciekałem się do pogróżek. żeby cię pocieszyć? Czy chcesz z czystej głupoty popełnić podobne okrucieństwo? Przysięgam na zbawienie duszy. Zacna pani Dean . okaz swą dobroć! Wyobraź sobie twego ojca na moim miejscu. Idź i przekonaj się na własne oczy. idź sama i zobacz! Wrócę dopiero od dziś za tydzień. . głuchy na prośby twego ojca.mruknął łotr zaskoczony. Panienka chyba sama czuje. chłopak umiera z miłości do ciebie. że nawet twój pan nie zabroniłby jej odwiedzić kuzyna! . Zrób to.Proszę jechać dalej! Jak pan śmie wygadywać takie kłamstwa? Panno Katy.Jak pan może okłamywać tak bezczelnie to biedne dziecko? krzyknęłam zza furtki. ale nie podoba mi się twoja dwulicowość. że tu podsłuchują .odezwał się głośno .Mówiąc to ujęłam Katy za ramię i popchnęłam ku furtce. . że chłopiec stoi nad grobem i ty jedna tylko możesz go uratować! Zamek odskoczył. że jej nienawidzę. słuchaj.Nie wiedziałem. zakochał się naprawdę! Jakem Heathcliff. aby można było wyczytać z niej tajoną obłudę. odbiję zamek kamieniem. .Żal i zawód dobiją go. moja piękna dzieweczko. nie dożyje lata! . że Linton jest umierający .Przysięgam. . Sądzę. a siebie na miejscu Lintona. jak mogłaś zmyślać głupie bajdy. który. twoja niestałość złamała mu serce. wmawiać “biednemu dziecku”. żeby chłopcu wybić te głupstwa z głowy. że nie można umierać z miłości do obcej osoby. co ci powiem: przez cały ten tydzień nie będzie mnie w domu. Jak t y mogłaś kłamać tak bezczelnie.Proszę wejść! . O ile pani go nie uratujesz.powtórzył Heathcliff patrząc na mnie srogo.lubię cię. Oto skutki płochych zabaw! Hareton drwił z niego przez sześć tygodni z rzędu. Wtedy on podjechał bliżej i nachylony ku niej z siodła mówił: . niech panienka nie wierzy tym podłym i głupim wymysłom. Jeżeli nie chcesz jej puścić. ja stosowałem poważne zabiegi. bo ociągała się i spoglądała z niepokojem w twarz Heathcliffa. Cóż byś pomyślała o niedbałym kochanku. Niestety! Nie byłam dość zręczna. że serce Katy spowiły obecnie podwójne ciemności. że się nie zmieniłam. że zaprzestałam korespondencji pod przymusem. pan Linton udał się już na spoczynek. gdyż przez szumiące gałęzie deszcz lał już na dobre i ostrzegał przed dalszą zwłoką.Ale nie uspokoję się. Rozstałyśmy się tego wieczoru nieprzyjaźnie.wbrew naszym perswazjom . po czym otworzywszy parasol ujęłam Katy za rękę. a potem wzięłam się ostro do ośmieszania wszystkiego. . Było to w ostatnich czasach jej ulubionym zajęciem. łudząc się. co powiedział o swym synu pan Heathcliff. by skutecznie przeciwstawić się wrażeniu. zaczęła po cichutku płakać. że ją przekonam. przyznam się pani. Z wielkiego pośpiechu nie wymieniłyśmy w drodze do domu ani jednej uwagi o spotkaniu z Heathcliffem. jak się czuje.. i przekonać go. Widząc mnie pogrążoną w czytaniu. A jemu właśnie o to chodziło. Dałam jej jakiś czas spokój. Powiem otwarcie. ale już spał. abyśmy posiedziały w bibliotece. Trzeba się było śpieszyć. że czytam. by zapytać. że jesteśmy dlań zbyt szorstcy. Czułam jednak instynktownie. jakie wywołały jego słowa. aby przytrzymać oderwany zamek. Nie poznawałam wprost jej twarzy zmienionej smutkiem. gotów jest uwierzyć . że brak mi cierpliwości do Lintona. a ponieważ nie pisujesz i nie odwiedzasz go. A Hareton i Józef mają jej jeszcze mniej. Wzięłam książkę i udawałam.Może masz słuszność. Marzy o tobie dniami i nocami. Uwierzyła widocznie Heathcliffowi bez zastrzeżeń. ale zaraz następny dzień . Nie zważaj na okrutny zakaz pani Dean. Muszę też powiedzieć Lintonowi. Wypiłyśmy razem herbatę. póki sama nie dowiem się prawdy. Ellen . . Wróciła więc i poprosiła mnie. Mój gniew i perswazje nie mogły zwalczyć jej głupiej łatwowierności. A chłopak spragniony jest dobroci i miłości. a potem Katy wyciągnęła się na dywanie. Katy wsunęła się do jego pokoju. Jedno twoje dobre słówko byłoby dlań najlepszym lekarstwem.Panno Katarzyno.że go nienawidzisz. Zatrzasnęłam furtkę i podparłam kamieniem. Zanim wróciłyśmy do domu. nie chciała rozmawiać pod pozorem zmęczenia. bądź szlachetna i postaraj się z nim zobaczyć.odparła. Nie mogłam patrzeć na jej bladą. Ustąpiłam ze słabą nadzieją. jak niewiele prawdy było w opowiadaniu jego ojca. Nie mogłam znieść jej rozpaczy. znękaną twarzyczkę i zapłakane oczy. że może Linton sam swoim powitaniem dowiedzie. moją krnąbrną panienkę na kucu i mnie obok.ujrzał nas w drodze do Wichrowych Wzgórz. pieszo. . Gospodyni i Haretona nie było. mając obok na stole kwartę piwa i stos dużych owsianych placuszków. żeby się ogrzać. a on do roboty.Nie maaa! . Myślałam. czy pan jest w domu. a raczej wrzasnął przez nos. która stała obok ze skruszoną miną. To mi dech zapiera! Ach. Powtórzyłam więc pytanie głośniej. Prawdopodobnie ona poszła z jakimś poleceniem. . . byłam niezadowolona i czułam się źle.Bądźcie łaskawe zamknąć drzwi! Zostawiłyście je otwarte. proszę. . skądeście przyszły. panno Katarzyno? . że stary ogłuchł..powiedział podnosząc głowę z poręczy ogromnego fotela. tak długo nie odpowiadał.Jak długo będę wołał? Zostało już tylko trochę żaru.ciągnął przyszedłszy nieco do siebie po uściskach Katy. z krótką czarną fajką w ustach.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI Po deszczowej nocy nastał mglisty poranek: było zimno i mżyło z lekka. prawda! Papa zapowiedział twoją wizytę . .zawołał jednocześnie ze mną gderliwy głos z głębi mieszkania. okropni ludzie nie przynoszą węgla na ogień. ale w takim stanie ducha człowiek skłonny jest przesadnie odczuwać wszelkie przykrości.Nie.Józefie! . . w którym spoczywał. Weszłyśmy przez kuchnię dla sprawdzenia. .Nie maaaa! Musicie iść tam. rwące z szumem ze wzgórz. czy pana Heathcliffa naprawdę nie ma.To ty. Trzewiki mi przemokły. Na nasz widok umilkł. ale nie skarciłam go za ten brak . Józef grzał się samotnie przy buzującym ogniu. że go obsypałam popiołem. Drogę przecinały tu i ówdzie potoki wody deszczowej.burknął. Katarzyna pobiegła do kominka. bo nie bardzo mu wierzyłam. Józefie! Chodźcie natychmiast! Za całą odpowiedź stary dalej energicznie pykał fajkę i wbił oczy w ogień.. a ci. . Poznawszy głos Lintona weszłyśmy do pokoju. a ja spytałam. Katy podbiegła do niego. nie całuj mnie. Żebyś zdechł z głodu na strychu! powitały nas słowa przeznaczone dla niedbałego sługi. Panicz poskarżył się. Tak zimno! Rozgarnęłam popiół i sama przyniosłam pełne wiadro węgla. Strasznie mnie męczyło to pisanie długich listów.Pić mi się chce! Odkąd ojca nie ma. . Odwrócił się gniewnie i zawołał: .Czemu mnie wcześniej nie odwiedziłaś? Trzeba było przyjść. że Katy ochłodła w swoich przyjacielskich zamiarach.(tu spojrzał na mnie) . jak pani. to udają. Lintonie .Czy ojciec dba o panicza? . że mnie widzisz? .grzeczności. by dodała łyżkę wina stojącego na stole. żeby choć trochę o mnie dbali. że pani mną gardzi.W kuchni nie ma nikogo prócz Józefa. Wymyślał mi od cherlaków i niedołęgów. uspokoił się i powiedział: . .zaczęła cicho Katy. wypił trochę. zachęcona przebłyskiem uśmiechu na jego twarzy. zamiast pisać. Papa przeklinał i mówił. wszystkich ich nienawidzę! Wstrętne stworzenia! Katy zaczęła szukać wody. Wszystko mnie męczy. że zmusza ich. Wolałbym rozmawiać. Niegodziwcy! Czy pani wiesz. tak! To dla mnie coś nowego słyszeć taki głos. że ten nicpoń. Teraz to nawet rozmowa mnie męczy.Rad jesteś. miał gorączkę i wyglądał na chorego. i zapytałam: . To coś okropnego! Muszę schodzić na dół. gdy jego chmurna mina rozpogodziła się trochę . nalała wody do szklanki i podała. Znalazła w kredensie dzban. to już by teraz był bardziej . nie śpieszyłam się więc biegać tam i z powrotem na jego rozkazy.O. że gdyby on był na moim miejscu. Powiedział. bo mocno kaszlał.ponowiła poprzednie pytanie. panno Katarzyno! . Gdzież jest ta Zilla? Może . panno Katarzyno.Cóż. że wcale nie słyszą mego wołania. Zilla włóczy się wciąż do Gimmerton. Hareton. Ale byłem dotknięty. śmieje się ze mnie? Nienawidzę go. bo nie chciała pani przyjść. że mnie widzisz? Czy mogę coś dla ciebie zrobić? .rad jesteś. Poprosił. Odpowiedziałam tylko: . że to z mojej winy. bo jak jestem na górze.Dba? Tyle tylko.poszłabyś zobaczyć do kuchni? Nie podziękował mi za jedną usługę.Jaka pani dobra. Zauważyłam. – Nazywa przewrotnym durniem.. . gdy wróci. Panicz Heathcliff. spędzałabym z tobą połowę mego czasu. często chodzi na wrzosowiska. . Zgódź się! Zdaje mi się.Nie bardzo długo. Czy długo zabawi w podróży? . .O tak! Gdyby mi tylko tatuś pozwolił. .Mój papa gardzi twoim! .Wiem od tatusia. Usiłowałam pohamować to bezmyślne gadanie. ale teraz. Śliczny jesteś. Chciałabym.odrzekła poważnie Katy. . i na dowód przytoczyła nienawiść jego własnego ojca do ciotki Izabeli.Nazywaj mnie Katarzyną albo Katy a przerwała panienka? . gdybyś była moją żoną. . Katy jednak obstawała przy swoim. . że to wszystko nieprawda.zapytał weselej. żebyś był moim bratem.Ja bym tobą gardziła? O nie! Po tatusiu i po Ellen ciebie kocham najwięcej na świecie. że przy tobie bym nie zrzędził.krzyknął Linton. jako bardziej doświadczona. Ale pani przecież mną nie gardzi. bardzo zirytowany. prawda? Katarzyna pogłaskała go po długich. Ty nie będziesz mi się sprzeciwiała i zawsze chętnie mi dopomożesz. Będziesz więc mogła czasami posiedzieć ze mną parę godzin w czasie jego nieobecności. co wiedziała. . że kochałabyś mnie więcej niż swego ojca. lecz zanim mi się to udało.Ale tatuś mówi.Wtedy kochałabyś mnie tak jak twego ojca? . . mieszkałbyś z nami i tatuś kochałby cię tak samo jak mnie. Nie odważę się przyjść tu. gdy rozpoczął się sezon polowań. Gdybyś był moim bratem. Wolałbym więc. jedwabistych włosach. ale braci i sióstr nigdy. żebyś była moją żoną.Ludzie nienawidzą czasami żon.odparła Katy to bardzo brzydko z go .A twój jest złym człowiekiem . panno Katarzyno.panem w Drozdowym Gnieździe niż twój ojciec. Lintonie. Linton zaprzeczył..Nie! Nigdy bym nikogo nie kochała więcej niż tatusia . więcej niż kogokolwiek na świecie. orzekł. Ale pana Heathcliffa nie kocham. wypaplała wszystko. a tatuś nie kłamie! – odpowiedziała Katy czupurnie. jakoby ludzie kiedykolwiek nienawidzili swoich żon. Zaniósł się natychmiast duszącym kaszlem. Panienka wybuchnęła płaczem. . Wtedy odepchnął mnie i opuścił głowę bez słowa. jak ktoś bardzo cierpiący..To i ja ci coś powiem! Twoja matka nienawidziła twojego ojca.Cicho.Chciałbym.wtrąciłam. usiadła na wprost niego i zapatrzyła się uroczyście w ogień. bo słysząc jej stłumiony szloch. Pchnęła fotel tak gwałtownie.Nie porzuciła! Nie przecz mi! .twojej strony powtarzać to. co on mówi. .Okrutne. . Ty tam siedź cicho! Kochała go! Kochała go! Katy nie mogła się już opanować. Lintonie – odezwała się wreszcie.głos jego załamał się płaczliwie.zapytałam po dłuższej chwili. . . mściwe stworzenie! Hareton nigdy mnie nie tknął.Wcale nie.Kochała go! Kochała go! . Atak trwał tak długo. dopóki atak nie minął. która stała za nim. . że nawet ja się przelękłam. . przerażona skutkami swego zachowania.dokończył Linton. który położył kres jego triumfowi. . żeby ona tak się czuła . . tym rozpaczliwiej okazywał swoje cierpienie. Czynił to najwidoczniej w celu dokuczenia kuzynce.wykrzykiwał panicz osuwając się w głąb fotela i odchylając głowę do tyłu.Ty kłamco! Teraz cię nienawidzę! .wyjąkała Katy purpurowa z gniewu.Przykro mi. Linton wzdychał i jęczał przez kwadrans. . . paniczu! .A kochała mojego! . żeby się znów nie rozpłakać. Musi być zły. skoro ciocia Izabela nie mogła z nim wytrzymać i porzuciła go.mruknęła Katy i zagryzła usta.krzyknęła moja panienka. że sprawiłam ci ból. .krzyknęła Katarzyna i na chwilę oniemiała z wściekłości.Jak się panicz teraz czuje? . Katarzyna także stłumiła szloch. nigdy mnie nie uderzył. że Linton opadł na poręcz.To pewnie ojciec opowiada paniczowi takie historie! . Trzymałam Lintona. żeby nacieszyć oczy widokiem wzburzonej twarzy przeciwniczki. a teraz.O! . Dziś było mi lepiej. Teraz masz! . że porzuciła! .Nie uderzyłam cię .odpowiedział. .A właśnie.. . . Zawróciła przerażona. . i zrozumiałam. bez żadnej opieki! Ciekaw jestem. ruszyła wreszcie ku drzwiom. . Ale nie będziemy się więcej naprzykrzać. Może po naszym odejściu zrobi się paniczowi lepiej. a ja za nią. bo jak mnie rozdrażnisz. żeby się uspokoił. Lintonie? Odpowiedz. a bynajmniej nie z żalu nad jej rozpaczą. który ze wszelką cenę chce dokuczyć otoczeniu. co to znaczy. a ja będę cierpiał. uklękła przy nim i poty płakała. to byś dopiero wiedziała. jak ty byś znosiła takie straszne noce! – I z litości nad sobą zaczął głośno wzdychać.nie mogąc znieść dłużej milczenia. Gdybyś ty miała taki kaszel.Nie mogę mówić z tobą . .ofiarowałam się.Więc mam odejść? . ze będę kaszlał całą noc i nie zmrużę oka.Skoro panicz zawsze spędza tak okropne noce . o co mu chodzi. Ale ponieważ Linton ani się nie odzywał. ani na nią nie patrzył. że to przeze mnie pogorszyło ci się. .Tak strasznie zaszkodziłaś. . błagając.odezwałam się . dostanę strasznej gorączki. Odgadłam od razu. poty go tuliła.W każdym razie daj mi spokój. tak że upłynęła długa i dokuczliwa chwila.szepnął. .Przeniosę go na kanapę . co zrobiłaś. rozpuszczony smarkacz. jak to potrafi przewrotny.Chcesz. Możesz mi tylko jeszcze więcej zaszkodzić. Katy nachyliła się nad chorym. samotny. Katarzyna ociągała się. Chyba panienka zrozumiała.Nie możesz naprawić tego. Ale ty będziesz sobie spała wygodnie. tak samo źle by panicz spał. Linton zsunął się z fotela na ziemię koło kominka i leżał wijąc się niby z bólu. Przeraźliwy krzyk kazał nam zawrócić. Nie mogę znieść twojej gadaniny.to i za tę dzisiejszą panienka nie będzie odpowiedzialna.Może się po niej tarzać do woli. Lintonie. Bo gdyby nie przyszła. .zapytała smutnie. Ale to chyba nic wielkiego.Mnie by takie lekkie pchnięcie nie zaszkodziło i nie pomyślałam o tym. zanim udało mi się skłonić ją do odejścia. bo wrócę do domu z okropnym uczuciem. aż ucichł z braku tchu. . że dla ciebie może być groźne. Nie możemy tutaj nad nim wystawać. żebym sobie poszła? Odsunął gniewnie głowę. że pobłażanie byłoby głupotą. pociesz mnie. Innego zdania była moja towarzyszka. .Mam odejść? . . Ale możesz zresztą zaśpiewać. Lintonie. tak? . złożył głowę na jej ramieniu.Sam sobie zaszkodziłeś płaczem i złością. . . Powiedz. Zaczyna rozumieć. Gdy przyszłaś. żebym mógł się oprzeć o twoje kolana. sama okropnie zaszkodziłaś. a na poduszce rzucał się. Albo możesz powiedzieć mi długą. . Ta zaszkodziłaś. możemy! . Panienka już i tak straciła dużo czasu.On już teraz będzie grzeczny i cierpliwy. . jedną z tych. . Nie możemy pozostać ani pięciu minut dłużej. Wodę odepchnął. bo jeżeli ci dokuczyłam..Wcale nie . Już ci to powiedziałem – zniecierpliwił się.Ale mimo to będziemy przyjaciółmi. Mama tak przy mnie siadywała przez całe popołudnia. jeżeli odejdę z myślą. .zaprotestowałam. a ponieważ klęczała przy kanapie.mruknął kapryśnie.Naturalnie. że nie rozchorował się z tęsknoty za panienką. wiesz.że jej osoba nie jest mu niezbędnie potrzebna.zaprzeczyła Katy. że nie ma nikogo. jeżeli umiesz. No. Czyż nie .Więc chciałbyś mnie jednak widywać od czasu do czasu? . czułem się o wiele lepiej niż teraz. których obiecałaś mnie nauczyć.Usiądź na kanapie. niech sobie leży! Chodźmy. . Zaczynaj! Katarzyna wyrecytowała najdłuższą balladę. . jakby była z kamienia albo z drzewa. ciekawą balladę. .Za nisko! Przyniosła drugą. bo mi żeby mnie wyleczyć. ładną. to nie! .. . Wykręcił się ku niej.rzekł. Zresztą jak powinnaś mi przychodzić.Ależ możemy. że będę dziś miała daleko cięższą noc niż on. że mu się pogorszyło z mojej winy. .Nie mogę na niej leżeć . . Siedź spokojnie i nie odzywaj się. jaką pamiętała. to będzie leżał spokojnie! Katy podłożyła mu poduszkę pod głowę i podała kubek wody. Jak tylko zobaczy. Musisz przychodzić. Katy próbowała ułożyć ją najwygodniej.Co to.odparł chłopiec. nie będę mogła przyjść tu znowu.Poduszka powinna paniczowi wystarczyć.Teraz za wysoko! .Więc co mam zrobić? . kto by przejmował się jego wybrykami.zapytała z rozpaczą. Ale wolałbym balladę. Albo jakąś ciekawą opowieść. A wtedy nie odważyłabym się przyjść tu więcej. Jak sądzisz. kiedy zechce. Katy spoważniała słysząc te słowa. .dodałam. że nie ma żadnej nadziei.Ale Katy nachyliwszy się szepnęła mu coś do ucha.Już ja tego dopilnuję . widzisz. Cieszę się. Całe szczęście.Każę naprawić zamek przy furtce.. trzeciej i dalej bez końca.zabawa podobała się obojgu nadzwyczajnie. nie byłoby między nami żadnych sprzeczek. bo się rozchmurzył. póki zegar nie wybił dwunastej i nie usłyszeliśmy na podwórzu Haretona powracającego na obiad. Panienka wstała z kanapy. że ojciec wziął go do siebie. a ty. widocznie inną odpowiedź. Linton domagał się drugiej. tym jest dokuczliwszy i bardziej samolubny. Nie wątpię. starsza od niego. – Drozdowe Gniazdo nie jest więzieniem. Pan Heathcliff przewiduje. Gdyby był mój.Mogę przeleźć przez mur .zaśmiała się. mimo moich uporczywych sprzeciwów. Wątpię. rozpieszczałabym go ogromnie.odpowiedziałam. Nauczyłby się mnie słuchać.A jutro. A zresztą mam już prawie siedemnaście lat. nie jesteś moją strażniczką. czy dożyje nawet do wiosny. . .Nie . Im serdeczniej się z-nim kto obchodzi. by panienka mogła zostać jego żoną. Ellen? Czy ty go nie lubisz? . To uroczy. Rodzina nie będzie miała czego żałować. Katy? Przyjdziesz do mnie jutro? . Mówienie o jego śmierci z taką bezwzględnością raniło jej uczucia.. Wyszłyśmy z domu i wtedy dopiero zabrałam głos: . . co mu każę. Jestem. a będzie robił to. Dobrze się stało.Ani jutro.Panienka tu jutro nie przyjdzie! Chyba panienka nie ma tego zamiaru? Uśmiechnęła się. Trwało to. . jestem dorosłą kobietą. jakiego kiedykolwiek widziałam. mądrzejsza i nie taka dziecinna. że pod moją opieką Linton przyszedłby szybko do zdrowia. Trzeba mu tylko trochę przypochlebiać. kochany chłopak. Ellen. ale młody Heathcliff przytrzymał ją za sukienkę. Gdybyśmy się z sobą zżyli.Ja bym go miała lubić! To najnieznośniejszy smarkacz. a innej drogi do ucieczki panienka nie znajdzie. ani pojutrze! . . że on nie dociągnie do dwudziestki. Młodszy jest ode mnie . to trzeba będzie skończyć tę znajomość. Jest tylko bardzo przeziębiony. nigdy potem! Moja kochana panienka zachowywała się jak anioł.I ruszyła naprzód szybkim krokiem. a ja wlokłam się za nią powoli. nauce i rozrywkach . .proszę słuchać. jaką można sobie wyobrazić. musi żyć tak długo jak ja. dziękować Bogu. ale ja nie miałam właściwie powodu do skarg. że dzieliła dni między nas oboje. Zapominała o posiłku. . gdy wpadała. skoro tak bardzo kochając ojca zdobywała się jeszcze na tyle troski i czułości dla mnie! Powiedziałam. Pan przypuszczał.więc powinien żyć dłużej. Zdążyłyśmy obie do domu przed obiadem. Dzieliła dzień między nas oboje. Jest teraz równie silny jak wtedy. a ja zwykle po szóstej nic już nie potrzebowałam. Choroba jest rzeczą niesłychanie męczącą dla osób czynnych i ruchliwych.była najtroskliwszą pielęgniarką. to powiem ojcu i jeżeli on się nie zgodzi. bo słowa dotrzymam: jeżeli panienka będzie znów próbowała wyrwać się do Wichrowych Wzgórz. ze mną czy beze mnie. Nigdy się nie zastanawiałam.Ech! panienko! .Zobaczymy! . Nazajutrz rano musiałam pozostać w łóżku i przez trzy tygodnie nie byłam zdatna do roboty. tak samo jak tatuś. Mówisz.. co biedactwo robi po herbacie.zawołałam. i o nic nie pytał. jednakże długa wizyta w Wichrowych Wzgórzach zaszkodziła mi. Ale pan Linton wcześnie udawał się na spoczynek. Nigdy przedtem nie spotkała mnie taka klęska i. że tatuś wyzdrowieje. Miała widać dobre serce. Będzie żył. zaraz przybiegała do mnie. . Jestem tego pewna.powiedziała po dłuższym namyśle .odparłam. I choć często.Ale dopiero się zaczęła . dlaczegóż by więc on nie miał wyzdrowieć? .Nie będzie trwała długo . Długie leżenie ogromnie mnie osłabiło. tak że cały wieczór miała wolny. nie tracąc ani chwili na zabawę. ledwie odeszła od ojca. kiedy po raz pierwszy przyjechał do nas na północ. pielęgnowała mnie i dodawała otuchy w samotności.Co się będziemy martwić! Ale coś panience powiem . Zaraz po powrocie zmieniłam przemoczone buty i pończochy. Katy. . . że chodziłyśmy po parku.nadąsała się Katy. lecz przypisywałam ten odblask żarowi kominka . w bibliotece. nie podejrzewałam. widziałam jej silnie zarumienione policzki i zaróżowione paluszki.by powiedzieć mi dobranoc. że nabrała kolorów kłusując przez zimne wrzosowiska. Sądziłam. a my siedziałyśmy w bibliotece. Nazajutrz niecierpliwiła się jeszcze bardziej. Zaczęła ziewać i przeciągać się na znak. Księżyc świecił jasno. spróbowała w inny sposób okazać mi swój brak zainteresowania. To To niech panienka odłoży jej książkę. nie jesteś zmęczona? Czy nie lepiej. Porozmawiamy Niecierpliwiła się. lecz nie była to moja młoda pani. a na trzeci dzień porzuciła mnie wcześnie pod pozorem bólu głowy.Ellen. widocznie ogromnie senna. bo mnie oczy bolą. jak mi się zdawało. że moje ulubione książki ją nudzą. odpowiedziałam. wreszcie postanowiłam pójść i zapytać. Przez dłuższy czas siedziałam samotnie. czy jej nie lepiej i czy nie zeszłaby położyć się na kanapie zamiast na górze w ciemnościach.Nie. Ale nie znalazłam Katy ani na górze. . Widząc. niechętnie. Zgodziła się. nie jestem zmęczona . ani też na dole. kochanie. żebyś się teraz położyła? Zaszkodzisz sobie siedząc tak długo. Wróciłam więc do jej pokoju. Zachowanie jej wydało mi się dziwne.odpowiadałam niezmiennie. Pierwszego zaraz wieczoru po opuszczeniu mego pokoju poprosiłam Katy. Trwało to aż do godziny ósmej. W końcu poszła do swego pokoju. do gustu. raz po raz pytając: . Potem zaczęła przerywać czytanie. Uczyniła tak i czytała bez przerwy całą godzinę. zgasiłam świecę i siadłam przy oknie. prosiłam więc. żeby wybrała coś Wedle swojego upodobania. Może poszła przejść się po parku dla orzeźwienia.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY Po trzech tygodniach wstałam i zaczęłam się krzątać po domu. Nikt ze służby jej nie widział. że ma dość tego czytania. jeszcze mniej przypadło wzdychała. żeby mi poczytała na głos. . Poszłam nasłuchiwać pod drzwiami pana Edgara. Gdy . Pan się położył. spoglądała na zegarek. Zauważyłam jakąś postać skradającą się wzdłuż ogrodzenia. że jestem niewzruszona. cienka warstwa śniegu pokrywała ziemię. jestem zmęczona.Ellen. sądząc po zmęczonym wyrazie twarzy i ciągłym tarciu oczu. ale i tam panowała cisza. bo nie musiałabyś kłamać przede mną. . to dlatego. . a potem krzyknęła i stanęła jak wryta. gdy nagle pokazałam się. Ellen – zaczęła Katy. a ona szła obok.wyjąkała.Ach! Katy! . Katy zaś wślizgnęła się przez balkonowe okno do salonu. zdjęła zaśnieżone buty. Przyrzeknij mi. od kiedy wstałaś. że tak się boję twego gniewu.gdzież to panienka jeździła o tak późnej porze? I dlaczego to panienka stara się mnie oszukiwać opowiadając bajki? Gdzie panienka była? Proszę mówić! . . . Rzuciła mi się na szyję z płaczem. Na chwilę skamieniała ze zdumienia. że nie będziesz się gniewała.postać ta wynurzyła się z cienia. niezależnie od tajemnicy. a stamtąd na palcach na górę do swego pokoju. by się na nią gniewać . . Przyrzekłam. Nie znoszę tajemnic przed tobą. niż usłyszeć rozmyślne kłamstwo z ust mojej panienki. Zamknęła ostrożnie drzwi. widocznie przed chwilą dopiero zeskoczyła z siodła. prowadząc kuca panienki. jaką mi wyjawi.Jeździłam po parku! . a powiem ci całą prawdę.Nie opowiadam bajek.Ellen.Moja droga panno Katarzyno . odwiązała kapelusz i nieświadoma mojej obecności zaczęła zdejmować płaszcz. Dawałam Michałowi książki i obrazki. bo podskoczył żwawo i ukazał się niebawem znowu. żeby mi co wieczór siodłał Minny. że nie będę się gniewała.wykrzyknęłam żałośnie. Usiadłyśmy przy oknie.Bywałam tam dzień w dzień. Musiał widocznie coś zauważyć.Byłam w Wichrowych Wzgórzach. będąc jeszcze pod zbyt świeżym wrażeniem jej dobroci. . co to będzie. Na niego . doprowadzał z powrotem do stajni. a jak wrócę. gdzie na nią czatowałam. że postąpiłaś źle. . I tak domyślałam się. Długo stał na drodze przecinającej grunty folwarczne i patrzył w dal.mruknęła. Chłopak poprowadził kuca ukradkiem przez trawnik do stajni. poznałam jednego z chłopców stajennych. opuściłam tylko trzy dni w czasie twojej choroby i dwa.Wiesz.Nigdzie indziej? . .Nie . Wolałabym raczej chorować trzy miesiące. Strasznie mnie to boli.zaczęłam żywo. kosów. a zewsząd rozbrzmiewa śpiew nie tylko skowronków. Mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. zastanawialiśmy się. kiedy wieje zachodni wiatr. makolągiew i kukułek. To był jego ideał niebiańskiej szczęśliwości. a ja na bujanym krzesełku przy kominie. śmieliśmy się i gawędzili wesoło. że daleko przyjemniej jest kołysać się wśród szumiących zielonych gałęzi na drzewie. że kuzynek mój jest chory. że tatuś nie dałby mi jechać. Pamiętaj! O pół do siódmej byłam na miejscu. Kiedy po południu Michał przybijał zamek do furtki w parku. że w upalny dzień lipcowy jest najprzyjemniej leżeć od rana do wieczora wśród wrzosów.także nie wolno ci się gniewać. że czeka na mnie. W pewnej chwili doszło nieomal do sprzeczki. później dowiedziałam się. że na bażanty do naszych lasów. Nie będę ci tego wszystkiego powtarzać. Kiedy przyjechałam drugi raz. zrobiła porządek w pokoju. a on chętnie się na to zgodził. On dowodził. lecz także drozdów. bo Józef poszedł do kościoła. a potem galopem do domu. Zilla. kiedy nad kwiatami brzęczą sennie pszczoły. lasy. Ale ty pozostałaś tego dnia w swoim pokoju i kłopot odpadł. Przyniosła mi jeszcze ciepłego wina i pierników i była w ogóle bardzo poczciwa. bo śmiałabyś się pewnie z nas. a Hareton wyprawił się gdzieś z psami. Przewidywałam. w końcu umówiłam się z nim co do kuca. w dali widać wrzosowiska upstrzone ciemnymi plamami chłodnych parowów. . że go nazajutrz odwiedzę. bo chce się żenić. Ale wolałam mu dawać swoje. Poprosił w nagrodę za tę przysługę o pożyczanie mu książek z biblioteki tatusia. napaliła mocno i powiedziała. On bardzo lubi czytać i zamierza niedługo odejść ze służby. że możemy bawić się. a bliżej bujne łąki falujące na wietrze. jak chcemy. Nie jeździłam dla zabawy. Może raz na tydzień zdarzała się szczęśliwsza chwila. a w górze wysoko dzwonią skowronki i z pogodnego błękitu świeci jasne słońce. bawiłam tam zwykle dwie godziny. dokąd będziemy chodzić i co będziemy robić w lecie. zabrałam mu klucz i wyjaśniłam całą sprawę. zanim się zgodzisz mnie puścić. po niebie suną szybko białe obłoczki. że będę miała wiele kłopotów. Linton był w doskonałym humorze. Przeważnie było mi tam bardzo smutno. bym mogła dotrzymać słowa danego Lintonowi. Ja utrzymywałam. Linton siedział w swoim fotelu. ich gospodyni. bo sam nie może mnie odwiedzić w Drozdowym Gnieździe. znaleźliśmy dwie piłki. Powiedziałam mu. bo go kopnie. chciał porozmawiać.Minny prawie nie dotykała ziemi . na jednej była litera K. że moje byłoby pijane. bo K . bąków.ona by nas łapała . że w jego niebie dostałabym śpiączki. a ja chciałam. Nazajutrz było mi smutno. bez dywanu. ujął kuca za uzdę i prosił mnie. a trochę dlatego. kółek. i zaczął mi docinać. żebym weszła frontowymi drzwiami. Po godzinie rozmowy. że jego niebo byłoby mdłe i nudne. to zabawimy się w ślepą babkę . Poprosiłam Lintona. że robię to w tajemnicy przed tatusiem i bez jego zgody. Śpiewałam mu twoje piosenki. Ciągle przegrywał.i całą noc śniłam o Wichrowych Wzgórzach i o moim miłym drogim kuzynku. pomyślałam sobie. Ale tego wieczora łatwo go było rozweselić. W szafie. Obiecałam mu to. ale była pęknięta. że moglibyśmy doskonale zabawić się w jakąś grę. Linton pragnął spoczywać w cichej ekstazie. Cieszyłam się na nowy wesoły wieczór. byleby usunąć stół. bardziej ze względu na radość mego miłego Lintona niż na własną. Ellen. pocałowaliśmy się i znów nastąpiła zgoda. Wróciłam galopem do domu . gdy młody Earnshaw zastąpił mi drogę. żeby wezwał Zillę do pomocy.toć żadnej krzywdy mi nie . zaczął się złościć. na drugiej H. Na to on swoim ordynarnym głosem: “A choćby nawet . Klepał Minny po szyi. Ja powiedziałam. że to dla niego żadna przyjemność. Ale księżyc pięknie świecił i kiedy znalazłam się na siodle. że w odpowiednim czasie wypróbujemy obydwa sposoby.tak jak ty to dawniej robiłaś . on powiedział. powiedział.pamiętasz.wody szumiące i cały świat.to Katarzyna. że ładne zwierzę. Był zachwycony. zgodził się wreszcie zagrać w piłkę. Przejechałam kłusem przez ich ogród i już miałam skręcić na podwórze. Ellen? Ale nie chciał. by wszystko dokoła lśniło i tańczyło bezustannie. Ale ja ostrzegłam go tylko. patrząc na wielki pokój z posadzką gładką. żebym go koniecznie odwiedziła znowu następnego wieczoru. Chciałam wziąć dla siebie tę pierwszą. Przy rozstaniu błagał. rakietek i wolantów. a jemu dać H – bo jego nazwisko zaczyna się na tę literę. Stanęło na tym. że w moim nie mógłby oddychać. kaszleć i wrócił na fotel. zrobiło mi się weselej. więc mu się nie podobała. trochę z obawy o ciebie. żeby nie ruszał mego kuca. wśród stosu starych zabawek. a on odparł. szalony radością życia. Powiedział. czy to przyjazne żarty z mej strony.Dosyć. żeby go kopnęła. Rozstrzygnęłam te wątpliwości odzyskując szybko powagę i rozkazując mu.zrobi”. ale ten twój postępek wcale mi się nie podoba. Ale on tymczasem poszedł otworzyć drzwi i z ręką na klamce. proszę.O. “Tego jeszcze nie potrafię. panienko. patrząc na napis nad drzwiami. Miałam prawie ochotę. Popatrzył na mnie z chmurą na czole.. Jeżeli Hareton zapragnął dorównać Lintonowi. Szydząc z jego nieudolnej próby dałaś dowód bardzo złego wychowania. z uśmiechem na ustach..jak było naprawdę .No. zmieszaną. Gdyby panienkę wychowano w warunkach takich jak jego. a jednocześnie rozpromienioną miną: “Panno Katarzyno! Ja już mogę to przeczytać!” . że Hareton jest takim samym twoim kuzynem jak panicz Heathcliff. czy też . niepewny.” . gdy gardzą nim teraz dlatego.A cyfry?” . odezwał się z głupią. to dał tym dowód co najmniej chwalebnej ambicji. . I uśmiechając się obejrzał jej nogi. że zmądrzałeś!” Z trudem przesylabizował: “Hareton Earnshaw”. .wykrzyknęłam. kochanie . Serce boli mnie. czy byłabyś inna? Jako dziecko był tak samo pojętny i mądry jak ty. żeby sobie poszedł. to byś chyba poczuła niewłaściwość swego postępowania. bo przyjechałam do Lintona.zawołałam zachęcająco. Chciał więc to naprawić. . Gdybyś pamiętała.pogarda. Katy. nie do niego.“Nadzwyczajne! . zobaczyłam to w świetle księżyca. a prawdopodobnie zaczął się uczyć nie tylko dla popisu. widzę. Nauczył się sylabizować własne nazwisko i wydało mu się zapewne. przeczytaj. . żeby ci się przypodobać.przerwałam. że już dorównuje we wszystkim Lintonowi. bo urwał i umilkł. Poczerwieniał.roześmiałam się. Przecież go panienka już raz zawstydziła z powodu jego nieuctwa. że ten podły Heathcliff wyrządził mu taką krzywdę. że go nie pochwaliłam. Toteż ogromnie był zmieszany. czy ma wtórować mojej wesołości. jak wcielenie upokorzonej dumy. zdjął rękę z klamki i odszedł ze spuszczoną głową.Nie będę cię strofowała. . ty głuptasie!” . Upuściła ze strachu książkę. Ellen. żeby się ze mną przywitać.Tam ją przyjmuj.wykrztusił zduszonym z wściekłości głosem. jeśli przychodzi do ciebie! Tutaj ja chcę posiedzieć! Zabierajcie się oboje! Sklął nas i wypchnął Lintona do kuchni nie dając mu czasu na odpowiedź. Chce! che! che! . Obróciłam się w tę stronę. Przywiozłam mu kilka książek. i chudą. mówiłam cicho.Ależ.i tylko ty będziesz mówić.powiedział .Wynoś się do swojego pokoju! . Che! che! che! ale was wygonił. Prosił. . aby go nie drażnić. . A na mnie. że dotrzymasz odjedziesz. Uniósł się do połowy. że jest chory i muszę uważać.Dokąd pójdziemy? . Chłopak jak się patrzy.Byłem pewien. chwycił Lintona za rękę i ściągnął z kanapy. Najwidoczniej wściekłość wezbrała w nim po namyśle. zanim . Zobaczysz. Linton był blady i trząsł się cały. a ja będę słuchał. Chwycił za klamkę i szarpnął. kto powinien być panem w tym domu. bladą twarzą. Byłem pewien. Widząc. i miałam właśnie zacząć. Koło ognia stał ten wstrętny Józef. zamierzył się tak pięścią. Weszłam. gdy wychodziłam za Lintonem. Ruszył wprost ku nam. ma swój honor! Wie dobrze. Linton leżał na kanapie. .Jestem dziś chory. Nie wyglądał wtedy ładnie.zapytałam kuzyna nie zwracając uwagi na drwiny starego łotra. czy obkuwał abecadło.Słuchaj dalej. kochana Katy . tak samo jak ja. żeby mu poczytać. co by go mogło w jakikolwiek sposób zdenerwować. gdy drzwi się otwarły z trzaskiem i wpadł Earnshaw. O. ale drzwi były słowa. że on zrobi z wami porządek. i czy warto być dla niego grzeczną. płonącymi bezsilną wściekłością. nie! Był straszny z tymi wielkimi oczami. Usiądź tu przy mnie. gdaczący śmiech. chyba nie będziesz nad nim płakała! . . Ellen. jakby chciał mnie uderzyć. nie zadawałam pytań i unikałam wszystkiego. W kuchni powitał nas złośliwy. żeby mi się przypodobać. dygotał z zimna i zacierał kościste ręce. Dziś też będziesz mi musiała przyrzec. a on kopnął ją w moim kierunku i zatrzasną za nami drzwi. ..wykrzyknęła Katy zdziwiona powagą mego przemówienia. O. Ja i Zilla weszłyśmy za nim. krew buchnęła mu z ust i upadł na podłogę. spokojnie. bo tchu mi brakło..Ty szatanie! Zabiję cię! Zabiję cię! Józef znów zarechotał. że to nie jego wina. A jednak nie pozbyłam się go jeszcze.krzyczał piskliwie. co się stało. myśląc.Wpuść mnie.Istny ojciec! Zawsze coś w nas zostaje z ojca.zawołał. ale krzyczał tak okropnie. On tam nie wejdzie! Chwyciłam Lintona za ręce i próbowałam go odciągnąć. zatrzymał Minny i chwycił mnie za rękę.. ale przecie. stał naprzeciwko mnie i pozwalał sobie na kojące słówka: . nad którym tak litujesz. o co chodzi. a wtedy wsadzą go do więzienia i powieszą .doiła krowy w szopie za oborą. na pół . a ja pogalopowałam do domu. Płakałam pod drzwiami. Józef zamknął drzwi na klucz i oświadczył. że musiałam się odsunąć.zamknięte od wewnątrz. Zaklął okropnie i puścił mnie. wnosił już biednego Lintona na górę. że zabił Lintona i że muszę wejść. Nieprzytomna z trwogi wypadłam na podwórze wołając Zillę z całych sił. Zapewniła mnie. . U szczytu schodów Hareton mnie zatrzymał. który wyszedł z pokoju zobaczyć.No. Powiedziałam mu. . co narobił.Panno Katarzyno . że chce mnie może zamordować.zaczął . . Kiedy w końcu zmusili mnie do odjazdu i byłam już spory kawał za zabudowaniami. Haretonie! Nie masz się czego bać. Zagroziłam mu wreszcie. bo cię zabiję! Wpuść mnie. a zbój. przybiegła pośpiesznie. czy “także zbzikowałam”. sam zaczął beczeć i uciekł zawstydzony własnym tchórzostwem. że aż prawie oślepłam.. nagle Hareton wynurzył się z przydrożnego cienia. ale że szkodzą mu hałasy. pytając. Zapytał.Wykapany ojciec! . . że Linton przychodzi do siebie. wciągnęłam ją do kuchni. bo cię zabiję! . Zamiast wyjaśniać. Krzyk przeszedł w atak straszliwego Kaszlu.” Uderzyłam go pejczem. . Elle! O mało nie rwałam włosów z głowy! Szlochałam i płakała tak strasznie. dopóki nie wyszła gospodyni. że nie pozwoli mi się “pchać”.wtedy przeraził się.. Nie zważaj na niego. Wzięła mnie i prawie zaniosła na dół do dużego pokoju. Usłyszała .takem się tym zgryzł. nie pozwolił wejść i kazał wracać do domu. spokojnie!” I zapierał się. Tymczasem Hareton. że powiem wszystko tatusiowi. Weszłam. to pierwsze jego fałszywe słowa. że przyjeżdżam tylko po to. Początkowo źle postępowałam jadąc tam. że kieruję się ku małej bawialni. Jednakże psy mnie zdradziły. gdzie. Zawołał za mną słabym głosem: “Katarzyno!” Nie spodziewał się widocznie tego. musiałam przejechać przed frontowymi oknami. zerwałam się tylko i wyszłam. Ale nie zawróciłam i następnego dnia zostałam w domu. ale byłam dziwnie rozstrojona: chwilami ogarniała mnie trwoga. Poszłam pieszo. Przez całą godzinę nie spojrzał na mnie ani nie odezwał się słowem. i wytykasz mi to za każdym razem. ale zaraz wyszedł z pokoju. a Hareton nic tu nie zawinił. że nie . Kiedy Michał przyszedł zapytać. czy ma osiodłać Minny.razem wcześniej.i wykradłam się znowu. Ellen. powiedziałam: “Tak” i galopując przez wzgórza mówiłam sobie. wyłożonego dywanem. Żeby się dostać na podwórze. bo już o piątej. Ale tak mi było smutno kłaść się i wstawać bez wiadomości o nim. by w ten sposób łatwiej wśliznąć się nie zauważona do domu i do pokoju Lintona. żeby ci dokuczać. Linton drzemał w dużym fotelu. Jakież on ma nieprzyjemne usposobienie. Uważasz. Zilla przyjęła mnie słowami. A co mnie najwięcej oburzyło. Podeszłam do ognia i zaczęłam poważnym głosem. a teraz znów wydawało mi się. tym . że “paniczowi coraz lepiej”. Z obawy. a nazajutrz nie wybrałam się do Wichrowych Wzgórz. na pół szczerze: “Nie lubisz mnie. “Panicz jest w pokoju na dole” . Tego wieczoru nie powiedziałam ci “dobranoc”. Hareton był tam również. że spełniam tylko obowiązek. a więc dziś widzimy się po raz ostatni.objaśniła Zilla widząc. że to ja wywołałam całą awanturę.po prostu nie mogłam już dłużej znosić tej niepewności . Nie było celu ukrywać się. Lintonie. ledwo je powzięłam. Powiedział mi w oczy. prawie zdecydowana nie odwiedzać go więcej. że moje postanowienie stopniało. Na trzeci dzień zebrałam się na odwagę . Pragnęłam tego bardzo. żeby go nie zwymyślać. że źle robię zaniedbując go. Pożegnamy się i już. o radości! Linton leżał na kanapie czytając jedną z moich książek. czy Linton nie umarł. gdy wreszcie raczył otworzyć usta. a chwilami drżałam przed spotkaniem z Haretonem. i wprowadziła do małego przytulnego saloniku.przytomna. Powiedz panu Heathcliffowi. Nigdy przyjaciołom nie będzie z nim dobrze ani on sam nie będzie szczęśliwy! Od tego wieczora przesiadywaliśmy zawsze w małym saloniku. Ostatniej wymyślał niedzieli. ale cały czas płakaliśmy oboje . że Linton ma takie zmienne usposobienie. czułam też. – Jesteś o tyle szczęśliwsza ode mnie. niewychowanym złośnikiem. ciężkie godziny. Jeżeli chcesz. niech zatem nie opowiada więcej kłamstw na ten temat!” “Usiądź. że ogarnia mnie nienawiść do całego świata.pragniesz mnie widywać. że mówi prawdę. zachowanie jak się Lintonowi poprzedniego wieczora. że nie mogę mieć do siebie zaufania.odpowiedział. musiałam mu przebaczyć. skąd się o tym dowiedział. za jego słyszałam. gdyż na drugi dzień ojciec jego wrócił z podróży. niż gdybym sam był godny ciebie. Weszłam więc i powiedziałam to panu . za jakie on mnie uważa. Nie wiem. a wtedy taki gorzki gniew we mnie wzbiera. Nauczyłam się jednak znosić te jego dokuczliwości niemal równie pobłażliwie jak cierpienia. Katarzyno. Zwykle przepędzałam z nim smutne. Pojednaliśmy się. Katy. Właśnie dzięki twej dobroci pokochałem cię serdeczniej. Myślę czasami. zatrute bądź jego samolubstwem i złośliwością. Choćby za chwilę znów miał się ze mną posprzeczać. I chociaż nie potrafię. czy ja naprawdę nie jestem tak bezwartościowym stworzeniem. Może trzy razy było nam tak wesoło i radośnie jak pierwszego wieczora. ale była to ostatecznie moja sprawa. Ale chcę. Papa dość mi wytyka moje wady i tak mną gardzi. że powinnaś być też lepsza. Pan Heathcliff unika mnie celowo.nie tylko z żalu. to bym się nim stał. żałuję tego i nie przestanę żałować aż do śmierci!” Czułam. okrutnie przyjechawszy biednemu trochę wcześniej. Prawie go nie widuję. pozbędziesz się jednego utrapienia. byś uwierzyła w me zapewnienie: gdybym mógł być tak dobry. bądź cierpieniami. Ja prawie zawsze jestem bezwartościowym. Jednakże przykro mi było. uczynny i miły jak ty. chyba nas podsłuchiwał. że muszę mu przebaczyć. Linton istotnie zachowywał się wyzywająco. możesz się ze mną rozstać. i zdejm kapelusz . nie mógłbym ukryć mej natury. Zależałoby mi na tym bardziej niż na posiadaniu twego szczęścia i zdrowia. żeby mnie wydać! zrobić. gdyby świadom był stanu zdrowia swego siostrzeńca i jego usposobienia.. że jej tajne wizyty muszą się skończyć raz na zawsze. aby mógł przyjeżdżać tu. Nie powtórzyłam mu tylko rozmów Katy z kuzynem i nie wspomniałam nic o Haretonie. na próżno błagała ojca o litość nad Lintonem. Ostrzegłam Lintona. Katy dowiedziała się rano o mojej zdradzie i o tym. Na próżno płakała i buntowała się przeciw wyrokowi. Pan Linton przeraził się i zmartwił więcej. że obiecał do niego napisać z zaproszeniem do Drozdowego Gniazda. że tak patrzę na te sprawy. jego kazanie. Wybuchnął śmiechem i powiedział. Nie powiesz.Heathcliffowi przerywając. niż mi okazał. ile razy zechce. że Katy więcej się w Wichrowych Wzgórzach nie pokaże. Niechże panienka idzie spać. Może. co mam . uznałby za stosowne odmówić jej nawet tej słabej pociechy. teraz wiesz wszystko. nie zakłócisz niczyjego spokoju. po czym wyszedł. panno Katy. Tu trzeba poważnego zastanowienia. Namyślę się do jutra. Tyle tylko zyskała na pociechę. prawda. że cieszy się. bo poszłam wprost do niego. a ja pójdę podumać. Jeżeli jednak nie zdradzisz mnie przed tatusiem. że nie powiesz? Musiałabyś nie mieć serca. Całą tę sprawę przemyślałam na głos w obecności pana. Miał mu jednak wytłumaczyć. Ellen. Nie mogę zaniechać odwiedzin w Wichrowych Wzgórzach bez unieszczęśliwienia dwóch osób. żeby wypowiadał szeptem swoje przykre uwagi. No. że mógłbym się w niej zakochać. a jeżeli nie. który widział. A zresztą jestem nietutejszy.ciągnęła Nelly Dean . Ellen. Niech pani mówi dalej. . żeby mój siostrzeniec napisał lub przyjechał.. W kilka dni potem rzekł do mnie: . ale lutowe słońce przeświecało z lekka. Chyba żeby była nierozsądna i nadmiernie pobłażliwa. że w tak krótkim czasie będę opowiadała te rodzinne zdarzenia przybyszowi z obcych stron. to czy są widoki na to. a zdaje mi się. pozwalając rozróżnić dwie sosny i nieliczne nagrobki na cmentarzu.Dosyć.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY Działo się to wszystko ostatniej zimy . a jego słowa będą jedynym drogowskazem. to mogłaby utrzymać go pod swoim wpływem. czy będzie się dla niej nadawał. żeby wytrzymać dłuższy czas w samotności. Za młody pan jest. gdy zaczynam o niej mówić? Dlaczego kazał pan powiesić jej portret nad kominkiem i dlaczego. że się zmieni. jak długo pozostanie pan obcym człowiekiem.i nie sądzę. Nie przypuszczałam. To jednak mogę powiedzieć. A przemawiał bez gniewu.Bardzo wątły .A jakże! Ojciec był zawsze jeszcze w jej sercu pierwszy. Było mgliste popołudnie. że będzie zmuszony pozostawić swój skarb na pastwę niebezpieczeństw i wrogich ludzi. Kto wie jednak. droga pani Dean! . że w ojca się nie wdał i gdyby panna Katarzyna miała nieszczęście poślubić go. Czy Katarzyna posłuchała ojcowskiego zakazu? . Edgar westchnął i podszedłszy do okna spojrzał w kierunku kościoła w Gimmerton. . gdy dojrzeje? . Do pełnoletności brak mu przeszło czterech lat.zawołałem.trochę więcej niż rok temu.odparłam . ale czy ona by mnie też pokochała? Tak bardzo w to wątpię.To zupełnie możliwe. Powiedz mi szczerze. Uśmiecha się pan? To czemu oczy świecą się panu. Pochodzę z ruchliwego świata i muszę doń wrócić. jaki jej pozostanie w życiu. Ale będzie pan miał dość czasu zaznajomić się z nim i osądzić. z czułością człowieka.. żeby dożył męskiego wieku. . co o nim sądzisz? Czy zmienił się na lepsze.Chciałbym. że trudno ujrzeć Katarzynę Linton i nie pokochać jej. że dbając o swój spokój nie będę narażał się na pokusę. że mi ją odbierze. dopóki żyję. Wiosna nadeszła. W siedemnaste urodziny córki nie poszedł na cmentarz. że Linton jest synem Heathcliffa. Drogie dziecko! Wolałbym powierzyć ją Bogu i złożyć w ziemi. poniosą mnie tam. Ellen. a oczy pełne blasku. a gdyby nam przyszło.. co już nadchodzi.Przecież dziś wieczorem pan nie wyjdzie z domu? Odpowiedział: . Panna Katarzyna jest dobrą dziewczyną.Niech pan ją poleci Bogu i bez tego. Miewał przy tym nieraz zarumienione policzki. Cóż ja mogę uczynić dla Katy? Jakże ja ją zostawię? Nie dbałbym o to. jeżeli jest jedynie słabym narzędziem w ojcowskich rękach. zanim sam tam spocznę. którzy trwają przy swych obowiązkach. że wspomnienie godziny. a może tygodni. będzie mniej słodkie niż nadzieja. gdy pogrążony w samotnej zadumie. tęskniłem do chwili. Przez wszystkie te zimowe noce i letnie dni była mi żywą nadzieją. co nie daj Boże.i złożą w samotnym grobie. nie rozpaczałbym. Ponieważ deszcz padał. nie mogę mu jej powierzyć! I choć bardzo mi ciężko dławić w niej radość życia. Ale również szczęśliwie upływały mi długie czerwcowe wieczory. leżąc na zielonej mogile jej matki. zawsze w końcu spotyka nagroda. żeby miała zejść świadomie na złą drogę. Nic bym sobie z tego nie robił. że za parę miesięcy. byłem bardzo szczęśliwy z moją małą Katy. i pozostawić samotną. a teraz zaczynam się wzdragać i lękać. Była więc pewna. nie obawiam się. że Heathcliff zatriumfuje osiągając swój cel i pozbawiając mnie ostatniej radości! Ale jeżeli to chłopak bezwartościowy. muszę sprawiać jej ból.mówił na wpół do siebie . ale mój pan nie powracał do zdrowia.Modliłem się często . . A ludzi. że pocieszy ją po mojej stracie. jakkolwiek znów chodził z córką na niedalekie przechadzki. że ojciec wyzdrowieje. gdy sam spocznę pod tym pagórkiem. gdy umrę. Myślałem. gdy zstępowałem w tę dolinę jako pan młody. zapytałam: . stracić pana. Niedoświadczonej dziewczynie wydawało się to oznaką powrotu do zdrowia.o to. bylebym wiedział. to pod opieką Opatrzności zostanę przy niej do końca jako przyjaciółka i doradczyni. Nie zasłużyliśmy niczym na taką rozłąkę i Wuj się na mnie nie gniewa. gdyż nie miał dość sił. lecz pozbawiony wszelkiej nadziei i skazany na samotność lub towarzystwo tych. że będą się czasami spotykali na spacerach. a przez wzgląd na nią i Wuj powinien się dla mnie okazać łaskawy. Sam Wuj przyznaje. a Wuj nie pozwala jej zaglądać do nas? Niech Wuj wyjdzie z nią od czasu do czasu na wrzosowiska pod Wichrowe Wzgórza.pisał Linton .widocznie pod dyktando . choć współczuł chłopcu.że ojciec nie pozwala mu bywać w Drozdowym Gnieździe.. gdzie moglibyśmy się spotkać. dlatego że ojciec mój zabrania mi bywać u niej. byle nie w Drozdowym Gnieździe. że syn potrafi wymownie dopominać się o towarzystwo Katy. Ale czyż mam wyrzec się na zawsze jej widoku. ale miła pamięć wuja niezmiernie go cieszy i spodziewa się. Nie proszę . proszę. ojciec pozwoliłby mu przyjść do nas. Ponieważ tak nie było. by towarzyszyć córce. żeby mnie nie lubić. to przecież ona mi je wybaczyła. Choć na pewno posiadam wady. że może w lecie . Pyta Wuj o moje zdrowie: czuję się lepiej. Heathcliff wiedział. Drogi Wuju. odpisał . aby nie rozłączano go tak zupełnie z kuzynką. jakże mogę być wesoły i zdrowy? Edgar. żebyśmy mogli wymienić kilka słów w obecności Wuja. którzy mnie nie lubią i nigdy nie będą lubić. które czynią mnie niegodnym Katarzyny. nie mógł spełnić jego prośby. Ta część listu odznaczała się naturalnością i pochodziła prawdopodobnie od niego samego.żeby mnie tu odwiedzała. a wtedy poprosi osobiście. Rozmowa ze mną przekonałaby Wuja. że nie mam charakteru mego ojca. że jestem więcej siostrzeńcem Wuja niż jego synem. że gdyby chory czuł się lepiej. On sam utrzymuje. napisz do mnie jutro miły list i wskaż łaskawie. Napisał ponownie do siostrzeńca wyrażając gorące życzenie ujrzenia go. że nie ma żadnego powodu. Odpowiedział. Nie wątpię.Nie! W tym roku odłożę to na troszkę później. Nie wiedział pan Edgar. żeby doń nadal pisywał. . bezlitosnych zakusach przez widmo śmierci swego jedynaka. W czerwcu bowiem zdrowie pana Edgara jeszcze się pogorszyło. że moje złe przeczucia są nieuzasadnione i że chłopcu musi być lepiej. Zresztą chyba nikt się tego nie domyślał. Nie wyobrażałam sobie. żeby ojciec mógł traktować umierającego syna tak tyrańsko i niegodziwie. Mnie samej zaczęło się wydawać. nie widywał panicza Heathcliffa. że wuj powinien się jak najprędzej zgodzić na ich spotkanie.będą się mogli spotkać. Choć rokrocznie odkładał część swoich dochodów jako zabezpieczenie dla panienki. Udało im się we dwoje namówić pana. które prawdopodobnie nie schodziły mu z myśli. Mogło się to stać jedynie przez małżeństwo ze spadkobiercą Drozdowego Gniazda. wymuszając na nim ten entuzjazm. Na razie prosił siostrzeńca. tak że zamiast rozwodzić się nad swoimi osobistymi cierpieniami i strapieniami. skoro proponuje przejażdżki i spacery po wrzosowiskach i z takim zapałem upiera się przy tym projekcie. rychło tam powrócić. Czynił to z tym większą zawziętością. kto mógłby nam opisać stan jego zdrowia. Ale ojciec trzymał go pod ostrą kontrolą i oczywiście kazał pokazywać sobie każde słowo pisane przez mego pana. Linton zgodził się i gdyby mu pozostawiono swobodę działania. Katy była mu potężnym sprzymierzeńcem w naszym domu. Napomykał przy tym łagodnie. żeby mogła zachować dom swoich przodków lub przynajmniej. Dobrze bowiem zdawał sobie sprawę z jego trudnego położenia. im bardziej czuł się zagrożony w swych chciwych. doktor nie bywał w Wichrowych Wzgórzach i nikt. że siostrzeniec jego też prawie dogorywa. to przecież żywił naturalne pragnienie. jak to czynił Heathcliff (o czym się później dowiedziałam). bo inaczej będzie musiał uwierzyć. byłby prawdopodobnie popsuł całą sprawę wypełniając swe listy skargami i lamentami. że umyślnie zwodzą go próżnymi obietnicami. żeby pozwolił im na wspólną przechadzkę lub przejażdżkę po wrzosowiskach w pobliżu Drozdowego Gniazda raz w tygodniu pod moją opieką. i zobowiązał się przesyłać mu wszelkie rady i pociechy możliwe do udzielenia listownie. Linton uskarżał się przede wszystkim na srogą konieczność rozłąki z przyjaciółką i ukochaną. Czyli że panicz Linton zapomniał o pierwszym warunku wuja zauważyłam .i będzie w porządku. nabrały wyrazu błędnego roztargnienia. bez słońca.Paniczu. Wychudłeś i.żebyśmy nie wyjeżdżały poza granicę Drozdowego Gniazda? . duszny. a wesołe powitanie po tak długim czasie zamieniło się w trwożne zapytanie. że wyrwało mi się bezwiednie: . że bez tej podpory padnie na ziemię. . Ale czekał tam tylko pastuszek wysłany nam na spotkanie i oznajmił: . .Jestem zmęczony . gdy Edgar dał się nareszcie ubłagać i obie pojechałyśmy na pierwsze spotkanie Katarzyny z kuzynem. teraz zapadnięte głęboko. Niegdyś tylko smętne..Gdy go spotkamy. Katy.upierała się kuzynka.Ależ tobie się pogorszyło .Lepiej wyglądałeś.. Ale znalazłyśmy go zaledwie o ćwierć mili od jego własnego domu bez konia. . zawrócimy w stronę naszego domu . lepiej! Lepiej! .Nie. Był tak blady i szedł tak wolno. żeby wychodzić.przerwał jej z pośpiechem. . jakby się obawiał. że za prędko rosnę. Rano często czuję się źle. Odpocznijmy tutaj. Dzień był parny. Wielkie jego niebieskie oczy wpatrywały się w nią nieśmiało. a on położył się . niezbyt zadowolona z tej odpowiedzi. żeby podjechać do niego. Mieliśmy się spotkać na rozstaju dróg. jednakże mgliste.odpowiedziała moja towarzyszka . gdyśmy się widzieli po raz ostatni. Papa mówi.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY Lato już miało się ku schyłkowi. nie puszczając jej ręki. usiadła.Panicz Linton czeka nieco bliżej Wichrowych Wzgórz i bardzo prosi. – Zbyt wielki dziś upał. .dyszał cały drżący. gdy podjechałyśmy na odległość kilku kroków. panicz widać jest chory! Kto widział wybierać się na przechadzkę w takim stanie? Katy przyglądała mu się ze smutkiem i zdziwieniem. Radosny uśmiech przeszedł w okrzyk przestrachu. koło słupa. 'Leżał wśród wrzosów i wstał dopiero. zaciągnięte drobnymi chmurkami niebo nie groziło deszczem. czy czuje się gorzej niż zwykle. Musiałyśmy więc zsiąść i puścić nasze wierzchowce na trawę. które kaprysi i dokucza. Pamiętasz. że to nawet przyjemniejsze od żaru słońca. Gdybym mogła cię zabawić. żeby pozostała z nim jeszcze chociażby pół godziny. Na przyszły tydzień. niż raduje.obok z głową wspartą na ręku. a przy tym. jeśli będziesz mógł. ale tak lekkie i blade.że w domu będzie ci wygodniej niż tutaj. Powiedz wujowi. jak postanowiliśmy wypróbować razem miejsce i sposób najprzyjemniejszego spędzania czasu? Tu jest właśnie tak. choć trudna do określenia. Katy spostrzegła. i nie mów nikomu. Przez te pół roku stałeś się mądrzejszy ode mnie. aby je pieścić. Jego obojętność na poruszane przez nią tematy i niemożność zabawienia go była tak oczywista. którą można by uleczyć serdecznością. Katy. zdziwiona. Mniej w nim było odruchów złego humoru dziecka. pojedziemy do naszego parku i wypróbujemy mój sposób. .zaczęła panienka siląc się na wesołość. Widzę. ustąpiła miejsca głębokiej apatii. bo ja jestem innego zdania -odpowiedziała moja panienka. że Katy nie mogła ukryć rozczarowania.Otóż masz swój raj! .Zostań. Nie myśl. tylko że dziś są chmurki.Powiem mu. podobnie jak ja. że czuję się wcale nieźle. Czuję się tylko trochę zmęczony. Linton najwidoczniej nic sobie z tego nie przypominał. . Rzucał trwożne spojrzenia w stronę Wichrowych Wzgórz błagając. który pogrążony w swoich cierpieniach traktuje każdy objaw wesołości innych jako zniewagę. a więcej ponurej mrukliwości chronicznie chorego. . że kuzyn tak się upiera przy oczywistej nieprawdzie. nie potrafię cię już rozerwać.Mnie się zdaje . Opryskliwość. zostałabym chętnie. ani opowiadania. a przy tym rozmowa sprawiała mu ogromną trudność. Zmiana w zachowaniu i wyglądzie chłopca była wyraźna. dużo chodziłem dla własnej przyjemności. że dziś nie bawią cię ani piosenki. Lintonie. jak sobie wymarzyłeś. Bez dalszych skrupułów zaproponowała odjazd. ani rozmowa ze mną. odpocznij jeszcze. Słowa jej wyrwały go niespodziewanie z apatii i wywołały w nim stan dziwnego podniecenia. ale to skutek upału i parnego powietrza. że nasze towarzystwo raczej go męczy.rzekła Katy . że jestem bardzo chory. zanim nadjechałaś. że ty tak twierdzisz. . Czy powiesz? . To pan Heathcliff taki surowy dla panicza? . przez ten czas głowa chłopca opadła sennie na piersi.O! tak. ale przykro mi. nie daj mu do zrozumienia.odparłam. że nie jest już dla mnie taki miły i serdeczny jak dawniej.Już pół godziny upłynęło. bo wiesz. Wydaje mi się.. że ci pozwolił przyjechać. .Nie dbam o jego gniew! . że kuzynek jest zdrowszy.zagadnęłam. . jakikolwiek miałby powód do narzucania Lintonowi tej pokuty. . widziała bowiem. – Czy znudziła mu się pobłażliwość i od ukrywanej nienawiści przeszedł do jawnej? Spojrzał na mnie. . . gdybyś przypadkiem spotkała mojego ojca.Dlaczego właściwie o n chciał mnie widzieć? Wolałam go przedtem w najgorszych jego humorach niż dziś w tym dziwnym nastroju. lecz nie odpowiedział. .Nie rozjątrzaj ojca przeciwko mnie. przygnębionej miny.Ale ja dbam . Katy posiedziała przy nim jeszcze z dziesięć minut.Po cóż mamy tu dłużej siedzieć? On śpi. lecz ta tęsknota za biednym Lintonem bardzo szybko się ulotniła.Zaczekaj. a z ust wyrywały mu się tylko jęki znużenia i bólu.wykrzyknęła Katy sadząc. Katy. nie rób smutnej. Cieszę się wprawdzie.Więc panienka uważa. a jego nie częstując. Ale nie uśmiecha mi się wcale przyjeżdżać tu dla przyjemności pana Heathcliffa. że on zdrowszy? . . że byłem taki nudny i milczący. a tam tatuś na nas czeka. bo on jest bardzo srogi. . serdecznie podziękuj. aż się obudzi. . jak zawsze szeroko się rozwodził nad swymi . bojąc się. że go ojciec skrzyczy. że spełnił tylko nakazany mu obowiązek.Nie możemy go zostawić śpiącego .powiedział jej kuzyn z drżeniem.szepnęła mi do ucha. że wszystkie jej starania rozdrażniały go tylko i męczyły. Katy. tak jak w tej chwili. A gdybyś. a on pytał o mnie. i bądź cierpliwa. Ellen . boby się gniewał. -I podziękuj wujkowi.Przyjedź tu znowu w przyszły czwartek -mówił unikając jej zdziwionego spojrzenia. . dzieląc się potem nimi ze mną. że Heathcliff gniewałby się na nią. Strasznie panience było pilno jechać do niego. Panienka tymczasem zabrała się do szukania jagód. Do zobaczenia! Prędko. . panno Katy. . że nikt się nie odezwał? .Naprawdę.. jak to kazał mi powiedzieć tatusiowi. Chłopcu łzy rzuciły się z oczu.. . Nie będę ukrywała. litości i żalu.Na Boga! Cicho bądź! Idzie! . Lintonie. . czy go kto wołał.Musiało ci się coś przyśnić. niezadowolenie panienki zmieniło się w uczucie zakłopotania. gdyśmy się rozstawali? Jeżeli tak jest.Cicho! . bynajmniej jednak nie ze strachu przed twoim ojcem. chcąc ją zatrzymać. Ellen! Linton tak był przejęty spodziewanym nadejściem ojca.Nie zgadzam się z tym.Nie .Wydawało mi się. . Mnie się wydaje.cierpieniami. Katy wstała.rzekła Katarzyna.. naprawdę! . chociaż tego nie powiem nikomu. że mu się bardzo pogorszyło.zawołała wskakując na siodło. ale prawdopodobnie ma się lepiej. . Linton przebudził się raptownie i z nieprzytomną trwogą w oczach zapytał. opieki i traktowania go przez domowników. Czy naprawdę jesteś teraz silniejszy. Chory spojrzał w stronę stromego wzgórza nad nami i szepnął dysząc: . Nie jest jeszcze zupełnie zdrowy.Wciąż jeszcze był pod wrażeniem wyimaginowanego głosu i rozglądał się niespokojnie dokoła. Ale na to oznajmienie wyrwała się z pośpiechem i gwizdnęła na Minny. Czy pewna jesteś. Powiedz mi. Nie pojmuję.i uczepił się ręki Katy.Zupełnie pewna . Zanim dojechałyśmy do domu. jego wygód. tylko tobie.Dziś już musimy się rozstać.Przyjadę w następny czwartek . że słyszę głos ojca. twoje przywiązanie do mnie. . która słuchała jej jak pies. . to w każdym razie jedna rzecz w tobie osłabła.. niż w zimie. że doznałam przykrego zawodu z naszego spotkania. .szepnął Linton.potwierdziła Katy.Tylko ja i Ellen sprzeczałyśmy się o twoje zdrowie. . gdy odpowiedział: . jak możesz drzemać z samego rana tutaj na dworze. I mnie udzieliły się podobne uczucia. z domieszką podświadomych wątpliwości co do obecnego położenia kuzyna. że nie zwrócił prawie uwagi na nasz odjazd. co powinnam przemilczeć. żeby wiele o tym nie mówiła. Katy przekazała mu podziękowanie siostrzeńca. a co wyjawić. Ja także dość zwięźle odpowiadałam na pytania. krótko tylko wspominając o reszcie. bo po drugim spotkaniu lepiej zorientujemy się we wszystkim. . bo nie byłam pewna.choć radziłam jej. Gdy pan zażądał zdania sprawy z naszej wycieczki. jakie przedtem pozostawiały po sobie miesiące. Stan zdrowia Edgara Lintona pogarszał się gwałtownie. złociste popołudnie sierpniowe. stawały się teraz dziełem godzin. przekonany. której nie mogła spędzić pochylona nad poduszką lub siedząc u jego boku. gdyż biblioteka. Linton czekał na nas w tym samym miejscu. i straszne podejrzenie przeobrażało się powoli w okrutną pewność.i jego sypialnia stały się dla niej teraz całym światem. a powietrze było tak rześkie. Moja panienka zsiadła mówiąc. Spustoszenia. a sama nie zsiadała z konia. więc wyprawił ją chętnie. Twarzyczka Katy była podobna do krajobrazu. Od gór wiał lekki wiaterek. była zbyt bystra. że zdawało się lekarstwem na wszelkie . że siostrzeniec. a nawet polecenie. by nie odgadnąć tajemnicy. by ją wyprawić z domu. W czwartek nie miała wprost serca. Pocieszał się też nadzieją. tak podobny do niego z wyglądu. A ja nie wyprowadzałam go z błędu.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY Upłynęło siedem dni. lecz 'czyż ta moja słabość nie była usprawiedliwiona? Na cóż miałam mu zatruwać ostatnie chwile sprawami. które wybrał poprzednio. niestety. aż zmizerniała ze smutku i braku snu. ale.z każdym dniem krócej .choroby. że zabawi tylko krótką chwilę. że umierając nie pozostawi jej zupełnie samotnej. Ale cienie pozostawały dłużej. bowiem listy młodego Lintona nie zdradzały prawie wcale jego spaczonego charakteru. tak szybko zmieniały się na niej cienie i blaski. w której ojciec jej siadywał . Żałowała każdej chwili. iż wmówił w siebie. Na to się nie zgodziłam: nie chciałam tracić jej z oczu nawet na minutę. Odłożyłyśmy naszą wycieczkę na popołudnie. i prosząc. by wspomnieć o wycieczce. Wspięłyśmy . bym potrzymała jej kuca. Odgadywałam z niektórych jego odezwań. Ja uczyniłam to za nią i otrzymałam pozwolenie. będzie do niego również podobny duchowo. a słoneczne blaski pierzchały natychmiast: jej biedne małe serduszko wyrzucało sobie nawet te przelotne chwile zapomnienia. że zmiana otoczenia i towarzystwa będzie dla niej miłym wytchnieniem.najcięższe nawet . wobec których był bezradny. Chętnie byśmy nadal łudzili Katarzynę. kiedy ci na mnie nie zależy? Żądam wyjaśnienia. . tylko żeby dręczyć mnie i siebie. Możesz nienawidzić mojego ojca. że już nie przyjdziesz. Panicz Heathcliff powitał nas tym razem z większym ożywieniem.Kiedyż to kaprysiłem? Na litość boską. ale jego kuzynka nie miała dzisiaj dość cierpliwości. że się skompromituje. powiedz mu. Nie potrzebujesz prosić o lekceważenie. . Nie jestem dziś wcale usposobiona do żartów i przekomarzań.Ja tego nie zniosę! Katarzyno. zasługujący na nie wiem jaką pogardę. z twarzą zalaną łzami i wykrzywioną skurczem bólu. Katy. najwyraźniej zawstydzony. A co my w ogóle udajemy? Puść moją suknię! Gdybym litowała się nad twoim płaczem i strachem. .Dlaczego nie jesteś szczery? . Czemu mnie od niego odrywasz? Dlaczego nie odwołałeś spotkania. bezwartościowy nikczemnik. byłaby to obraza nawet dla ciebie! Ellen.Moich kaprysów! .mówił krótkimi zdaniami i z wyraźnym wysiłkiem. . ile ci się podoba: jestem tchórz. od pierwszego wejrzenia! Wynoś się! Ja wracam do domu! To szaleństwo.szlochał. jestem także zdrajcą i nie mam odwagi powiedzieć ci tego! Jeżeli mnie opuścisz. Wstawaj! Nie rób z siebie takiego płaza! Dosyć! Linton upadł na ziemię jak długi. Nie mogę twoich kaprysów traktować na serio. żeby znosić całe to zagadkowe zachowanie. Wytłumacz mi to. by udawać. Na to jestem zbyt nędzny. Trząsł się z przerażenia.się więc razem po wrzosowym zboczu. wyglądał raczej na przestraszonego. Dla mnie pozostaw lekceważenie! . że po raz drugi mnie tu sprowadzasz bez żadnej potrzeby.. . nie patrz na mnie tak gniewnie! Gardź mną. jakbym naprawdę chciała go zbić. Podobno twój ojciec jest poważnie chory? Myślałem. Linton zadrżał i spojrzał na nią wzrokiem błagalnym. .krzyknęła ze złością Katy. Lintonie! Każdy będzie je miał dla ciebie.. . że ci wcale na mnie nie zależy? Dziwię się.Nonsens! .Późno już! . Katarzyno. nie była to jednak ani radość. . . Czemu nie powiesz od razu. ani dobry humor. Lintonie. żebyś ruszał się od kominka po to. ale nie na twój gniew.zawołała za całe powitanie Katy.szepnął.Och! .Ojciec mój jest ciężko chory.Co za głupi chłopak! Trzęsie się. ja nie jestem tchórzem.dyszał chłopiec splatając wychudłe palce. to zostanę. Nie spojrzał nawet na młodocianą parę.A ja się go boję. Przecież nie zrobiłbyś mi chyba krzywdy.Ojciec mi zagroził . że ja nigdy nie dopuszczę do tego. Możesz ratować siebie! Ja się nie boję! Ta szlachetność pobudziła go do łez. . żebym została? Wytłumacz mi.odparłam . Pan Heathcliff schodził po stoku i był już koło nas. że mógłbyś ze strachu zdradzić swoją najlepszą przyjaciółkę. Nelly. że mnie kochasz. Przeczysz sam sobie i doprowadzasz mnie do szaleństwa! Uspokój się i powiedz szczerze.mój pan naprawdę dogorywa. ale nie odważył się wyznać prawdy. . żeby jaki wróg mnie skrzywdził? Mogę uwierzyć.. Zawołał tylko na mnie tym niemal serdecznym tonem. choć znajdowała się dość blisko. Co słychać w Drozdowym Gnieździe? Opowiedz! Chodzą pogłoski .że Edgar Linton jest umierający. miła Katarzyno! A może zgodzisz się i on pozwoli mi umrzeć przy tobie! Panienka.zawołała Katarzyna z pogardliwym politowaniem. to nie będzie dla ciebie krzywdą.Jakże miło widzieć cię tak blisko mego domu. Głowiłam się. aby go podnieść. co ci ciąży na sercu. .Wszystkich . ja się go boję! Nie odważę się powiedzieć! . jakiego używał wyłącznie w rozmowie ze mną.zabiją mnie! Droga Katy. .Na co mam się zgodzić? Czy chcesz. Gniew ustępował w niej przed dawnym uczuciem pobłażliwej czułości. schyliła się. co by to mogła być za tajemnica. życie moje jest w twoich rękach.Zachowaj swoją tajemnicę dla siebie. Ale może to przesada? . Była naprawdę wzruszona i przerażona.Ech! . że jesteś tchórzem. . Tak dziwnie mówisz. jeżeli tak.Niestety . by Katarzyna miała cierpieć dla jego lub czyjejkolwiek innej korzyści. gdyby to było w twojej mocy. Całując podtrzymujące go ręce dziewczyny zanosił się od płaczu. i postanowiłam. Nie odjedziesz.. dobra. Lintonie? Przecież nie dopuściłbyś do tego.dodał zniżonym głosem . aby słychać było szlochanie Lintona. o co chodzi. Mówiłaś przecie. słodka. . wstrząśnięta tą męką. ale nie wierzę. a w którego szczerość mimo woli zawsze wątpiłam. Szelest w zaroślach kazał mi spojrzeć w górę. . Kilkakrotnie usiłował wstać. . błogie wyzwolenie! .odpowiedziałam. ojcze! . . a jego. .No! . że byłem wesoły. .Nie wiem .. .Jak sądzisz..Weź moją . patrz tylko na nią! Panna Linton gotowa pomyśleć. Halo! Czy ten szczeniak dawno tak skomli? Dałem mu już kilka razy dobrą nauczkę za te płacze. Trzęsie się. Wstań w tej chwili! Linton osunął się ponownie na ziemię w przystępie bezradnej trwogi wywołanej wzrokiem ojca. tak mi się przynajmniej wydawało (bo innego powodu nie było)..Lintonie drogi! . podniósł go i oparł o występ skalny. Niech cię wszyscy diabli! Wstawaj natychmiast! .nas czeka ciężki smutek. Mam wrażenie. bo go podtrzymywała.odpowiedziałam. skoro budzę w tobie takie przerażenie.dyszał chłopiec. gdyby się pośpieszył i wyprzedził go. .szepnęła Katy.krzyknął. .. Lintonie! Wstań! . Byłbym wdzięczny jego wujowi. opuściły go całkowicie i z jękiem opadł na wrzosy. Ach! Broń mnie.Położy się na dzień lub dwa .Czy żwawo? O nie! .Ale przedtem podnieś się. Katarzyna też była unieruchomiona. Może pani będzie łaskawa odprowadzić go do domu.ten chłopak chce mi pomieszać szyki. którzy zdrętwieli pod jego spojrzeniem .Tylko niech mnie ojciec zostawi w spokoju.Bo widzisz . ale siły. tak! Ona weźmie cię pod ramię. że zamiast wędrować z ukochaną po wzgórzach. On ci nic nie zrobi. długo to jeszcze potrwa? . podaj mi rękę! . .rzekł ojciec .mruknął Heathcliff...ciągnął patrząc na dwoje młodych.i stań na nogach. Jeżeli nie zdobędziesz się na trochę odwagi. powinien leżeć w łóżku pod opieką lekarza. . tatuś mi zabronił..Wstanę. Dlaczego się go tak boisz? .Zaczyna mnie to złościć. Katy powie ojcu. . że Linton nie odważy się ruszyć ani podnieść głowy. Czy żwawo uwija się koło panny Katarzyny? Wyglądało na to. gdy ja go dotknę. że byłem.Nie czołgaj się po ziemi..Był ogromnie przygnębiony. .. bo zemdleję! Zastosowałem się do woli ojca.zapytał.powstrzymywaną wściekłością.Ja nie mogę wejść do Wichrowych Wzgórz. Doskonale. że jestem diabłem.zgrzytnął z . Katy. i tak wątłe. . Pan Heathcliff podszedł. O. Nie wolno mi wejść do tego domu . które się mnie boi. . . Choć bardzo niezadowolona z takiego obrotu sprawy. gdy pan Heathcliff wepchnął mnie do środka. Chodź. lubię interesujące towarzystwo. Czemu pani tak patrzy? Dziwna rzecz. aż usadowi chorego na fotelu i oczywiście zaraz do mnie wróci. Linton szarpnął się i nie puszczając ramienia kuzynki błagał ją o odprowadzenie do domu tak natarczywie. Mam na myśli Lintona. Usiądź i pozwól. jeżeli się czasem nadarzy. gdzie prawa są mniej srogie. Wiem coś o tym! Zmuszasz mnie.Dobrze pan zrobi . wtedy się dopiero nad nim ulitujesz. a ja zostałam przed progiem. Jakkolwiek nawykłem do samotności. Katarzyna weszła. co posiadam. jaka wściekłość mnie ogarnia na każde stworzenie. ale nie mam nic innego do ofiarowania. że zamknę drzwi.krzyknął Heathcliff. jakby chciał pochwycić wątłego biedaka. lecz trwoga jego była tak oczywista.Nie wolno mi wejść tam bez ciebie. Hareton popędził bydło do Lees.Wypijecie herbatę. a gusta mniej wyszukane. zanim wrócicie do domu – ciągnął gospodarz. . że jeden wstrząs więcej doprowadzi go do obłędu. zaprowadź go do domu.Dość! . czego się ten chłopak lęka. . nie mogłam jej tego zabronić. Daję pani wszystko.W moim domu nie ma zarazy. czekając.. . mój bohaterze! Czy zgadzasz się powrócić pod opieką ojca? Podszedł i wykonał taki ruch. a Zilla z Józefem pojechali sobie na wycieczkę.odrzekłam . Opieka nad pańskim synem nie do mnie należy. niech pani siada przy nim. Niewiele co prawda wart ten dar. Nelly.odrzekł chłopiec. że musiała w końcu ustąpić. abym szczypaniem podniecał dzieciaka do wrzasku. Jestem sam. Gdybym żył w kraju. wołając: . Drgnęłam zaskoczona. Zamknął i przekręcił klucz. uraczyłbym się . . Nelly! Mam ochotę zabawić się dzisiaj w gościnność.ale ja muszę pozostać z moją panienką. iż wydawało się. Bo jakże miała mu odmówić? Nie pojmowałyśmy. Dotarliśmy do drzwi. a ja zastosuję się do twojej rady i każę niezwłocznie sprowadzić doktora.Jesteś bardzo twarda.Uszanujmy skrupuły Katarzyny. Panno Katarzyno. .Widzicie. a ponieważ dusiła mnie wściekłość. przyłożyła ręce do skroni. Widząc tę szatańską przemoc rzuciłam się na niego z wściekłością.Do wszystkich diabłów! Jak ja ich nienawidzę! .wiwisekcją tej parki jako wieczorną zabawą.zawołała Katarzyna. Drżała. . posadził na kolanie. Heathcliff trzymaj klucz w ręce wyciągniętej na stole. jakby nie była pewna. zatoczyłam się w tył.Proszę mi oddać ten klucz. gdyby stała. . . a może głos i spojrzenie przypomniały mu jej matkę.Idź teraz do Lintona. które sparaliżowało mnie na moment.. lecz zanim Katy zdążyła złapać klucz.Słuchaj no. .. Nie zważając na to ostrzeżenie. Spojrzał na nią. jak kazałem.powiedział . pochwycił ją uwolnioną ręką.odejdź ode mnie. z których każdy mógł był ją zwalić z nóg. puszczona wolno. Ty łotrze! .Odsapnął. Szybko wydarł jej klucz z powrotem. Żądam tego I Choćbym miała umrzeć z głodu.krzyczałam. ale ruch jej przywrócił mu przytomność umysłu. jedynym. Ale było w nich też nieugięte postanowienie. Katy chwyciła klucz i byłaby go wyrwała z jego rozchylonych palców. Heathcliff rzucił mi spojrzenie. Katarzyno Linton .Pójdziemy stąd . Podeszła bliżej.powtarzała starając się z całych sił rozluźnić jego żelazne palce. Jutro będę twoim ojcem. uderzył pięścią w stół i zabiał pod nosem: . Okazało się.Ty łotrze!. co doprowadzi panią Dean do szału. Z czarnych jej oczu strzelały błyski gniewu. . biedaczka. która nie dosłyszała jego ostatnich słów.powiedział nikczemnik ponuro. Wolno ci się tam wypłakać. . poniekąd zdziwiony jej śmiałością. jaki ci . że umiem karcić dzieci . Otworzył nagle dłoń i zwrócił jej przedmiot sporu. bliska uduszenia lub apopleksji. . Katy była zbyt pochłonięta walką z jego palcami. drugą zaś wymierzył jej kilkanaście straszliwych policzków. jak trzcina i oparła się o stół zupełnie oszołomiona. bo cię powalę na ziemię. Katy znów rzuciła się na jego zaciśniętą pięść z kluczem. podnosząc z podłogi upuszczony klucz. nic tu nie wezmę do ust. spróbowała więc swoich ostrych ząbków. Katy. że paznokcie jej nie robią żadnego wrażenia.Nie boję się pana! . czy ma jeszcze uszy. Cała ta scena trwała zaledwie dwie minuty. żeby zauważyć wyraz jego twarzy.Uderzenie w piersi pozbawiło mnie głosu: jestem tęga i łatwo tracę oddech. jeśli znów zobaczę w twoich oczach takie diabelskie humory! Katy. nawet na szczupłą figurkę Katy. I poczęstuj swoją niegrzeczną ulubienicę i mojego pieszczocha. uklękła i płacząc głośno złożyła rozpaloną twarz na moich kolanach. ledwie przestąpił progi domu. co dzień zaznasz ojcowskiej ręki. zamiast na niego. . że mogę umrzeć. Pan Heathcliff. niewątpliwie zadowolony. jesteś chuchrem. żebyśmy się pobrali . gdy przestał niepokoić się o siebie. spadła na inną osobę. a obawia się.odezwała się Katy. Gadaj. jaką okazywał na wrzosowisku.ciągnął popijając herbatę. Ponieważ wykonał to polecenie. . co zamyśla jego diabelski ojczulek. Filiżanki i spodki były przygotowane. że kara. pomyślałyśmy natychmiast o znalezieniu jakiegoś wyjścia. . Jeżeli odmówisz. musisz nam powiedzieć .Paniczu . choć z mojej ręki. .krzyknęłam widząc. Poczułam odrazę do podłego smarkacza za jego opanowanie z chwilą. Trwoga. Nalał i podał mi filiżankę ze słowami: . że zostałyśmy naprawdę uwięzione panicz wie. nie. Domyśliłam się więc. bo inaczej tak ci natrę uszu jak on twojej kuzynce.Zapij swój zły humor. Ledwie zniknął. Będziesz mnie miała do syta. Katarzyna podsunęła mu drugą filiżankę i otarła twarz.Dajcie mi herbaty. Pani Dean. widząc nasze zmieszanie. Pójdę poszukać waszych koni. podbiegła do mnie. Kuzynek skulił się w rogu kanapy i siedział cicho jak mysz. wstał szybko i sam przyrządził herbatę. Ech! Katy. proszę nie stać tu koło mnie.Papa chce. . na razie był spokojny. płaczesz w moją filiżankę.Dla ciebie tylko tu przyszłam. że ojciec zagroził mu straszliwymi karami na wypadek. Nie będę tego pił! Dajcie mi inną herbatę.Wie. nazwę cię wstrętnym niewdzięcznikiem. a okna wszystkie za wąskie. Potem wam powiem. . .niebawem pozostanie. Lintonie.Tak. że twój ojciec teraz by się na to nie zgodził. Nie lubię tego. Ale drzwi kuchenne były zamknięte z zewnątrz. zamiast do Lintona. gdyby mu się nie udało zwabić nas tutaj. Ty potrafisz dużo wytrzymać. jestem spragniony. przeszła mu jak ręką odjął. Herbata nie jest zatruta. gdyby nie Linton. będziesz mogła wrócić następnego dnia do domu i zabrać mnie ze sobą. znów beczysz? Co ona ci zrobiła? No. Potrząsnęłam nim lekko. Cóż by sobie pomyślał? Już i tak pewno się niepokoi. a wydostanę się.wykrzyknęłam.zaczął . . jęczeć i płakać. no. błagając kuzyna.Wasze szkapy uciekły . Jeżeli zastosujesz się do jego woli.Mam tu zostać całą noc? Nie! ... lecz mimo to zaczął jak zwykle kaszleć. aby spróbował opanować swój egoistyczny strach. że znalazłaby się w ogóle jaka dziewczyna. Lintonie. a wy zostaniecie tu przez całą noc. W trakcie tej rozmowy wrócił nasz prześladowca.Muszę słuchać swojego i nie mogę go zostawić przez całą noc w okrutnej niepewności. która chciałaby ciebie za męża? Należą ci się baty za to.. .Ty masz wziąć ślub? Ten człowiek oszalał albo uważa nas za wariatki! Czy myślisz. nędzna pokrako! .Spalę te drzwi. Za miesiąc lub dwa. Lintonie. Ellen. Cicho bądź! Nic ci nie grozi . zdychającą małpą jak ty? Czy łudzisz się. . lecz upierała się przy zamiarze powrotu do domu. nie mówiąc już o Katarzynie Linton. Pochwycił ją w swe słabe objęcia szlochając: . żeś nas tu zwabił podstępnie twym tchórzliwym płaczem. Nie rób głupich min! Miałabym wielką ochotę porządnie cię przetrzepać za tę wstrętną zdradę i głupią zarozumiałość.i. . Mamy wziąć ślub jutro rano. że ta piękna młoda dziewczyna. zwiąże się z taką mizerną. . który znów zląkł się o swoją cenną osobę. Cóż to. I byłaby natychmiast przystąpiła do wykonania tej groźby. Bardziej kocham tatusia niż ciebie! Śmiertelna trwoga przed ojcem użyczyła znów chłopcu tchórzliwej wymowy. Ogniem lub siłą utoruję sobie wyjście z tego domu.Nie chcesz mnie? Nie pragniesz mnie uratować? Nie chcesz wziąć mnie ze sobą do Drozdowego Gniazda! Droga Katy! Nie możesz mnie opuścić! Musisz usłuchać mego ojca! Musisz! . a Katy zgromiła mnie za złe serce. mój chłopcze.zawołała rozglądając się powoli dokoła.jeżeli będziemy zwlekali. Katy bliska była utraty zmysłów.ale jeżeli będziesz mi przeszkadzał.. będziesz mógł odpłacić się jej za to dokuczanie silną ręką. uspokój się i idź spać. zdrowa i wesoła.Ona ma zabrać cię ze sobą. . Milczeć! . Przyrzekam poślubić Lintona: tatuś sobie tego życzy i kocham go. wyglądasz na diabelnie przerażoną. Albo niech ślub odbędzie się zaraz. bo przecież. świadomość.Niech się tylko odważy zmuszać cię! . Katy podniosła oczy i instynktownie przyłożyła dłoń do policzka.. Ellen. panie Heathcliff. napełnia mnie największą radością. bo jeżeli dziś nie wrócę. . Nie będę spał z uciechy. A co do twojej obietnicy poślubienia Lintona. co jestem gotowa spełnić z własnej woli? . on wszakże spojrzał na nią groźnie i mruknął: ..Dzięki Bogu w tym kraju panuje jeszcze prawo. tatuś będzie w rozpaczy. Biedny tatuś. . nawet tu na naszym odludziu. nie pragniesz nic innego na świecie.Wzdychasz do czystej miłości.To niech pan pośle Ellen do tatusia z wiadomością. Nie masz się czego obawiać! Przypadkiem popisałeś się wcale nieźle. Nie opuścisz tego miejsca. . Ślub bez pastora.. że jestem bezpieczna.. Heathcliff zamknął drzwi na klucz i podszedł do ognia. tatuś pomyśli. niech mnie pan puści do domu. Katarzyna gorzko płakała.. żeśmy zginęły! Co my teraz zrobimy? .. choćby był moim własnym synem. że twój ojciec będzie w rozpaczy. Nie mogę znieść tej myśli. gdzie stałyśmy w milczeniu z panienką.zawołał łotr. Będziecie należeli do siebie! A teraz do łóżka! Zilla dziś nie wróci. zanim nie spełnisz obietnicy. Reszta do mnie należy. Nikt inny nie wziąłby jej za złe tego dziecinnego odruchu. żebyś dotrzymała słowa. że chcą go drzwiami przytrzasnąć. uspokój się! Do twego pokoju za tobą nie pójdę. jakby obecność tego człowieka wywołała w niej wspomnienie bólu. . Mówiąc to otworzył drzwi synowi. Sam musisz się rozebrać. Panno Katarzyno. podejrzewającego. Doniosłabym. który wymknął się ruchem psa. Dlaczego pan chce mnie zmusić do tego. to przestępstwo! . Nie mogłaś wpaść na lepszy sposób zapewnienia sobie pobytu pod moim dachem przez następną dobę. bo przecież. No.Teraz się boję. już ja się postaram.krzyknęłam.Niech diabli wezmą te twoje krzyki.Czy rzeczywiście mnie się nie boisz? Sprytnie ukrywasz tę swą odwagę. a będziesz miała sposobność przekonać się. gdyby tatuś umarł . Troskliwie i kochające. bo niby dlaczego miałbym cię kochać? Płacz! Płacz! Wydaje mi się. że w twoim wieku masz ochotę zabawić się i że cię znużyło doglądanie chorego człowieka. że panna Katy zastanowi się dwa razy.odezwałam się . Podjąłby się zamęczyć każdą ilość kotów. Byłoby więc na miejscu. że weszłaś do mojego domu z własnej woli. Doskonale umie grać rolę małego tyrana. chyba że Linton wynagrodzi ci inne smutki. że córeczce znudziło się pielęgnowanie go. bylebym tylko mogła wrócić zaraz do Drozdowego Gniazda. gdy zostanie jej mężem. będziesz mogła opowiedzieć piękne rzeczy wujowi o dobroci siostrzeńca. .Nie ma obawy. albo pozostanie moim więźniem razem z tobą. by cofnęła dane słowo. Mam nadzieję. spróbuj namówić ją. bo panienka albo go przyjmie. Widać.oświadczyła Katy. .. gdy twoje życie się rozpoczęło. zapewniam cię.Ja nie cofnę danego słowa .W tej chwili mogę go poślubić. dopóki twój pan nie skona.odpowiedział Heathcliff. ale przecież nie szatanem. umierając. żeby dbał o jego pociechę i był dla niej dobry. . Nie kocham cię. więc wyjechała rozerwać się trochę . Katarzyno.. gdyby. Naturalną jest rzeczą. że wdał się w ojca. Przeklinał cię zapewne za to. też cię przeklinał.odmalowując panience charakter swego synka. Mogę was tu obie łatwo zatrzymać w ukryciu. Nie zniweczysz nieodwołalnie całego mojego szczęścia ze złości. .Dobrze pan robi .Nie możesz zaprzeczyć. że się urodziłaś (a w każdym razie ja to robiłem). jest pan okrutnym człowiekiem. wbrew zakazowi ojca.Nic mi nie przeszkadza mówić otwarcie o jego miłym usposobieniu. Jego rady i słowa pociechy w listach do Lintona ogromnie mnie ubawiły. Kiedy powrócisz do domu. że na przyszłość będzie to główną twoją rozrywką. po prostu ze złości. prawdziwie po ojcowsku. byleby im przedtem wyrwać kły i przyciąć pazury. Panie Heathcliff. nim pojmie tego bazyliszka za męża! . Jeżeli nie wierzysz mi. W ostatnim polecał mojemu skarbowi. Gotów byłbym mu wtórować. jak zdaje się przypuszczać twój przezorny ojczulek. Pomyśli. który jest tylko twoim ojcem. Czy mogłabym dalej żyć. jego szczęśliwe dni dobiegły końca z chwilą. Ale Linton całą swoją troskliwość i dobroć zużywa na własne potrzeby.. że to twój kuzyn Hareton . Może wziąłby naszą stronę? Heathcliff. O n miał głowę na karku. Na moje ciągłe prośby. Chociaż przysiągłbym. Nie kładłyśmy się wcale. Katy. Wreszcie kazał nam iść na górę przez kuchnię. żeby obsypać go gradem wymysłów i obelg. Już się ściemniało. Szepnęłam mej towarzyszce. diablico. żeby mnie wąż opasał. czyś ty nigdy w życiu nikogo nie kochał? Nigdy? Musisz na mnie spojrzeć choć raz jeden. Wuju. jeśli powiem jeszcze choćby jedno słowo. jestem taka nieszczęśliwa. szukali was. Zerwałam się i już otworzyłam usta. ale uklęknę tu przed panem i nie wstanę. Wpadłyśmy obie w najgłębszą rozpacz i płakałyśmy bezustannie. że musi tu zostać.przed moim powrotem.Precz z tymi jaszczurczymi palcami! Odsuń się. przeświadczony. Powinnaś była otworzyć okno i narobić krzyku.odezwałam się do Katy. że ta mała rada jest.To byli trzej ludzie z Drozdowego Gniazda. Jak śmiesz. że tego nie zrobiła. żeby się nie opierała. Po kilkuminutowej rozmowie wrócił sam.Chciałabym. przymilać się do mnie? Nienawidzę cię! Wzruszył ramionami otrząsając się ze wstrętem i cofnął swe krzesło. . do pokoiku gospodyni. Byłyśmy więc tak samo uwięzione jak przedtem. lecz w środku pierwszego zdania zaniemówiłam pod groźbą. . niech pan spojrzy! Nie wyzwę pana nienawistnym wzrokiem. Przeoczyłyśmy więc sposobność ratunku. Nie gniewam się już o to. a drzwiczki na strych zabite. nie spuszczę oczu z pańskiej twarzy. od bramy ogrodowej dały się słyszeć głosy. że będę zamknięta w oddzielnym pokoju. my nie. że porzuciłam go rozmyślnie? Nie będę więcej płakała. niech się pan nie odwraca. niemożliwe. wyglądała niecierpliwie poranku. póki na mnie nie spojrzysz! Nie. Ale okno było tak samo wąskie jak na dole. Usiadłam i kołysząc się na . bo cię kopnę! krzyknął Heathcliff odpychając ją brutalnie. nie odrywając się od okna. . odpowiadała jedynie głębokimi westchnieniami. że mnie pan uderzył. bo może uda nam się wydostać stamtąd przez okno lub przez strych. by spróbowała odpocząć. . Z pewnością cieszy się. rzekł: .Wolałbym. który usłyszał moje słowa.Myślałam. żeby wrócił. żebyś mnie nie pożałował i nie ulitował się nad moją rozpaczą. Nasz gospodarz wybiegł pośpiesznie. Wszedł Hareton obładowany jadłem na cały dzień. .krześle wyrzucałam sobie surowo swoje postępowanie i zaniedbanie obowiązku.Otwórz mi drzwi! Przekręcił klucz.Chodź więc! zawołał. .Cierpliwości . czy panienka już wstała. by mnie wypuścił. całą następną noc i jeszcze jeden dzień. Odpowiedział. otworzył i wyciągnął ją za próg. . . że tak. i jeszcze jedną noc . Doszłam wówczas do wniosku. Wzorowo odegrał rolę strażnika więziennego: był ponury.Za chwilę przyślę ci śniadanie. Pozostałam w zamknięciu przez cały dzień. O siódmej zapytał przez drzwi. że ja jedna byłam winna wszystkich nieszczęść moich pracodawców..odparł. . Postąpiłam za nią. Zażądałam. Nawet Heathcliff wydawał mi się mniej winny niż ja.odezwał się jakiś głos. . głuchy na wszelkie prośby. . .zaczęłam błagalnie.. i poszli oboje. że muszę wytrzymać jeszcze godzinę. .Bierz to .Nie! . Podskoczyła natychmiast do drzwi wołając. . dlaczego mnie nadal trzyma w zamknięciu.Przyniosłem ci jeść! .wetknął mi tacę w ręce. Katy zapytała. Przez cały ten czas widywałam tylko Haretona raz dziennie z rana.wrzasnął i uciekł. ale w tę okropną noc nie panowałam już nad wyobraźnią. Waliłam w drzwi rozpaczliwie i szarpałam za klamkę.ogółem pięć nocy i cztery dni. niemy i głuchy na wszelkie próby przemówienia mu czy to do serca czy do poczucia sprawiedliwości. a ja otworzyłam skwapliwie. ale nie Heathcliffa. że w rzeczywistości tak nie było. Czekałam najmniej dwie godziny a może trzy. Wiem.Zostań chwileczkę. ale zatrzasnął drzwi i na nowo przekręcił klucz. W końcu usłyszałam kroki. zdziwiła się Zilla. żeście utonęły w Końskim Bagnie razem z waszą panienką. w czarnym jedwabnym czepku na głowie.To nie on opowiadał.wykrzyknęła. Powiedz jej. bo wszystko wyjdzie na jaw. aby się opamiętała. to są już uratowane. Oto klucz. Doktor Kenneth mówi. Zamknąłem ją więc. gdyż . Ledwie wróciłam. Pan też słuchał. niech wraca zaraz do Drozdowego Gniazda. dopiero mi pan powiedział. że jeszcze jeden dzień . usłyszałam zbliżające się inne kroki .Jej! Jej! Cóż tu się działo.Odpowie on za to.wyrzuciłam z zaciśniętego gardła.odparłam. nie.pożyje. .Na Boga! Kochana pani Dean! . na pół przytomna. O.Jak to? . które tym razem przekroczyły próg mego więzienia.Chyba pan Edgar nie umarł? .Nie. wielka szkoda tej ładnej młodej panienki i tej sprytnej Nelly Dean! . moja droga! Jeszcze wam słabo? Wasz pan nie umarł. Nelly Dean znajduje się w tej chwili w twoim pokoju. to chyba nie było takie straszne? . Uśmiechnął się i mówi: “Jeżeli nawet wpadły w bagno. z wiklinowym koszykiem w ręku. że jest wolna. . siadajcie. Byłam święcie przekonana. powiadam do Haretona: . . .lżejsze i drobniejsze. W całym Gimmerton opowiadają. panie Hareton. chwyciłam okrycie i zbiegłam ze schodów. Pomyślałam. więc mówię mu. Weszła Zilla okryta szkarłatnym szalem. że młoda pani przybędzie w porę na pogrzeb dziedzica”. Zillo! .Zrobił wielkie oczy. odpowie! Niepotrzebnie rozpuszczał te bajki. . i powie tam ode mnie.Twój pan jest prawdziwym łotrem! . Woda z bagna uderzyła jej do głowy. jeżeli się czuje na siłach. żeście się odnalazły i że was zabrał do siebie! Chyba wylazłyście na wysepkę? Jak długo to trwało? Czy to nasz pan was wyratował.W całym Gimmerton gadają o was. a raczej po południu. żeście obie utonęły w bagnie. pani Dean? Ale nie znać tego po was wcale. od czasu jak mnie tu nie było? Szkoda. Zamiast siadać.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ÓSMY Piątego dnia rano. że widać nie doszła go żadna pogłoska. co i jak. . chciała pobiec od razu do domu. Spotkałam się z nim na drodze i pytałam go o to. Możesz jej powiedzieć. Nie pozwolimy jej na to. mówiąc.Owszem. z drugiej wuj. czy wejść i szukać dalej mojej panienki.usłyszała że tatuś . jeżeli postaram się o klucz od naszego pokoju i wypuszczę ją. Rozmawia z doktorem Kennethem. .burknął. czy uciec od razu. aż zabolało.Gdzie panna Katarzyna? . a także swoje śliczne ptaszki i kuca. Wszystkie jej ładne książki są moje. Ale zaledwie wyszedł z pokoju. aż krzyczałem. że nie widząc w pobliżu nikogo. że to jej dom! Właśnie. Nie odejdzie. półgłówku? . . Papa mówi. przestraszy się i odpowie na moje pytania. jęczeć i narzekać. – Mów zaraz. . i chciałem jej odebrać. Raz go zawołałem. że ją udusi. co do niej należy. że to jest nie do zniesienia! I nie chce przestać. że ta nędzna istota nie potrafi odczuć moralnych tortur Katarzyny. To było wczoraj. I tak przez całą noc.Jest na podwórzu. kto mógłby mnie objaśnić. . a Katarzyna zawsze mówiła. nic do dania. gdy byli młodzi. że tego nie będę miał .zapytałam widząc już. że to też jest moje. Gdy wahałam się. że nie mogę spać.zapytałam go ostro.z jednej strony jej matka. ona znowu zaczęła płakać. ale nigdzie ani żywej duszy. Odpowiedziałem. to wszystko mi wyśpiewasz! . w którym jest pokoju. jest moje. Powiedziałem jej.Czy nie ma jej tu? . . jest na górze. jeśli się nie uspokoi. Doktor powiada.dwa portreciki w złotej oprawie . w nadziei. bo i tak wszystko jest moje. chociaż grożę. Wtedy rozpłakała się.droga była wolna. Cieszę cię. zdjęła z szyi mały medalion. Zacząłem krzyczeć . Pokój był pełen słońca. bo ja zostanę po nim właścicielem Drozdowego Gniazda. bo jak się do ciebie dobiorę. Obiecała mi je dać. że nie jej.Czy pana Heathcliffa nie ma w domu? . Znalazłszy się na dole rozejrzałam się za kimś. co się stało z Katarzyną.pytałam.Ty jej nie puścisz. Ale ssał dalej cukierek z miną niewiniątka. tylko mój. drzwi na oścież otwarte. . że nie ma mi. Zapowiedział. . że wuj jest nareszcie naprawdę umierający. że wszystko. lekki kaszel kazał mi spojrzeć w stronę kominka.Nie mogę z nią wytrzymać! .Nie mogę z nią wytrzymać! Tak płacze.ona się tego boi . ale ta zawistna dziewczyna nie chciała na to pozwolić i odepchnęła mnie.wykrzyknęłam. że zawołam mego ojca. Na kanapie leżał Linton z długim cukierkiem w ustach i śledził apatycznie moje ruchy. drogi panie! . złamała zawiaski i rozdzieliła medalion: mnie oddała portret swojej matki. Uznałam. .odpowiedział. a drugą kazał jej oddać mnie. Odmówiła. że aż się jej boję! . Przykro mi o tym myśleć. tak mocno wali.Tu Linton zwiesił głowę na ramię i przymknął oczy. Przez te kilka dni zaszła w nim wielka zmiana na gorsze: leżał smutny i zrezygnowany. mając swój cel w zachęcaniu go do zwierzeń. więc mu powiedziałem. .Miło ci było patrzeć.Nie patrzyłem .Zawsze odwracam głowę.. . o co chodzi. że naszej panience nic się nie stało. ani Zilla. Ale w pierwszej chwili nawet byłem rad. Możliwe.W którym to pokoju? . ale jaka ona jest nieznośna z tym ciągłym płaczem! A taka blada i takie ma dziwne oczy. że najlepiej będzie odejść bez widzenia się z Heatncliffem i sprowadzić z Drozdowego Gniazda odsiecz dla panienki.nadchodzi.Tak. usiadła twarzą do ściany i od tego czasu wcale się do mnie nie odzywa. a drugi chciała ukryć. . Po odejściu papy zawołała mnie do okna i pokazała mi policzek skaleczony od środka o zęby. Papa zapytał. Wyglądał bardzo młodo: chociaż ukończył trzydziesty dziewiąty rok życia. sprawiał wrażenie młodszego przynajmniej o lat dziesięć.O. a teraz nie mogę. oczekując już tylko śmierci.dopytywałam się. idź! . Wtedy uderzył ją tak. – Żyje i jest zdrowa. tego ci nie powiem! To nasza tajemnica! Nikt nie może tego wiedzieć. że nie może mówić z bólu. Miała w ustach pełno krwi. ale musiałbym iść na górę. Dotknęłam jego ręki. Zabrał mi moją połówkę. . jak ją bił? . że mnie pchnęła. zerwał medalion z łańcuszka i rozdeptał butem. Myślał o Katy. gdybyś chciał? . zasłużyła na karę za to.powiedziałam cicho. gdy papa chce uderzyć psa albo konia. bo szeptał jej imię. że upadła. Zdumienie i radość służby na mój widok nie miały granic. chcieli biec z nowiną pod drzwi pana Edgara..Mógłbyś zdobyć klucz. No! Zmęczyłaś mnie! Idź już sobie. ani Hareton. że dziś wieczorem tu będzie.Katy wraca. Potem zgarnęła szczątki portreciku wuja. Mam nadzieję. . ale ja zastrzegłam to dla siebie. Na wiadomość. z wiadomością. której panu oczywiście nie powtórzyłam. że Heathcliff zmusił mnie do wejścia. Czterej zbrojni wrócili bez panienki. Ślubowałam sobie po wiele razy. że nie może opuścić swego pokoju. Uniósł się na posłaniu. Notariusza.Ta wiadomość zrobiła na nim takie wrażenie. czekał dwie godziny na jego powrót. że nie chciałam dolewać ani kropli goryczy ponad miarę. Postanowiłam wyprawić się z nimi sama o świcie do Wzgórz i o ile nie wydano by nam branki dobrowolnie. co nie było całkiem zgodne z prawdą. że powinien zmienić testament i zamiast zostawić córce majątek do własnego rozporządzenia. że uwierzyli w tę bajkę. że mój pan zobaczy córkę. rozejrzał żywo po pokoju i opadł zemdlony. i Heathcliff nie chciał ich do niej dopuścić. choćby ten piekielnik miał zginąć zabity na własnym progu. . Wyłajałam głupców za to. Domyślił się. a potem jej dzieci. Przechodziłam właśnie przez hali z pełnym dzbankiem. opisałam naszą przymusową wizytę i uwięzienie we Wzgórzach. że aż się przeraziłam. całego majątku wraz z osobistym mieniem. że jest chora. W ten sposób majątek nie mógłby wpaść w ręce Heathcliffa w razie śmierci Lintona. Wszyscy wrócili z wielkim opóźnieniem. że musi koniecznie załatwić pewną sprawę w miasteczku. a o okrutnym zachowaniu się jego ojca mówiłam oględnie. tak chora. nie wiedział bowiem. o ile to było w mojej mocy. Powiedziałam. Lintona starałam się jak najmniej oskarżać. uwolnić ją szturmem. Gdy oprzytomniał. Pan Green powiedział. gdyby je miała. O trzeciej nad ranem zeszłam na dół po wodę. Uważał wszelako. los oszczędził mi tej wyprawy i związanych z nią kłopotów. postanowił powierzyć go opiekunom. Na szczęście. nie zastał. ale że przed wschodem słońca będzie w Drozdowym Gnieździe. Stosownie do otrzymanych rozporządzeń wyprawiłam posłańca po notariusza i czterech uzbrojonych ludzi po panienkę. Zdumiewało go jednak. że siostrzeniec opuści ten świat nieomal jednocześnie z nim. a raczej dla siebie. że jednym z celów jego wroga było zagarniecie na rzecz syna. na dożywotni użytek jej. pana Greena. Posłaniec zjawił się pierwszy. gdy wzdrygnęłam się gwałtownie. Czara smutku mego biednego pana była tak przepełniona. dlaczego nie i chciano zaczekać na jego śmierć. panie Lockwood. lecz moja droga panienka.powiedziałam opamiętawszy się. Ellen. Umierał błogo i szczęśliwie. nie głośne.Żyje. umyłam bladą twarz i natarłam fartuchem dla wywołania słabych rumieńców. Ale gdy rozległo się ponowne pukanie. zachwyconym wzrokiem. aby usiadła. Ale oboje byli spokojni: rozpacz Katy była równie cicha. wyszeptał: . lecz natarczywe. a on patrzył na nią jakby w ekstazie. tak jak stała. Ale zmusiłam ją. Powiedziałam jej. jak radość jej ojca.Po czym już się nie odzywał i nie poruszał. żyje! Bogu niech będą dzięki. że nie będzie się skarżyć. ale wkrótce zrozumiała cel tego kłamstwa i obiecała. że nawet płakać nie mogła. Świecił jasny księżyc.i szłam dalej z zamiarem zawołania kogoś ze służby. . niepostrzeżenie. to nie był pan Green. Stałam za drzwiami dobry kwadrans i dopiero potem ośmieliłam się podejść do łóżka. zdrowa i bezpieczna! Zadyszana.słysząc mocne dobijanie się do drzwi frontowych. że znów jesteś z nami. że będzie szczęśliwa z młodym Heathcliffem. aby być obecną przy powitaniu ojca i córki. że pierwsza pójdę do pana uprzedzić go o jej powrocie. dałam jej napić się wody. odstawiłam dzban i pobiegłam do drzwi sama. droga dziecino! . Całując ją w policzek. chciała biec na górę do pokoju ojca. Czy Katy wylała już wszystkie łzy. nie wiem.O. czy też żal jej był tak wielki. Nie mogłam się zdobyć na to. aby . pozornie panując nad sobą. gdybym nie zmusiła jej. dumając nad tym łożem śmierci. – Nikt inny! . czy tatuś żyje? . Zrobiła wielkie oczy. to Green! . Nie. Podtrzymywała go. błagałam. tak spokojnie umarł.Ellen. tylko ciągle wpatrywał się w nią tym promiennym. dość że siedziała z suchymi oczyma aż do wschodu słońca i od wschodu do południa.Idę do niej i ty do nas przyjdziesz. żeby otworzył. a dusza jego odeszła. aby zapewniła ojca. Nie sposób było dokładnie uchwycić chwili śmierci. mój aniele. aż puls stanął. Byłaby tak trwała nie wiem jak długo. Rzuciła mi się na szyję i szlochając zawołała: . po powrocie córki żadne już ziemskie troski nie nawiedzały umierającego i nie zatruły mu ostatniej chwili. Linton. Powiedziała mi. Katy wymknęła się przed świtem. odważył się ją uwolnić. dostała wymówienie. Został przekupiony przez pana Heathcliffa i to było przyczyną. w grobowcu rodzinnym. żeby psy jej nie zdradziły. zamiast na cmentarzu obok żony. dał się nastraszyć i przyniósł jej klucz. Doprowadziło ją to do ostatecznej rozpaczy. którego po moim odejściu przeprowadzono na górę do małej bawialni. Szczęściem trafiła na sypialnię matki. i zdołała uchwycić sens odpowiedzi Heathcliffa. Słyszała u drzwi głosy ludzi. z obawy. . Katarzynie. I dobrze zrobiłam. Wspólnik został ukarany za pomoc w ucieczce. Ale na to nie pozwalał testament. prócz mnie. Próbował nawet zarządzić. Cała służba. Pogrzeb odbył się pośpiesznie. więc obeszła puste pokoje badając okna. obecnie pani Lintonowej Heathcliff. poruszony jej rozpaczą. jak ma postąpić. skąd łatwo się wydostała przez okno i po sośnie spuściła się na ziemię. pochowano w kaplicy. że Linton. pozwolono zostać w Drozdowym Gnieździe do czasu pochowania ojca. który przedtem był w Wichrowych Wzgórzach po wskazówki. żeby mógł spać z Haretonem. że nie stawił się natychmiast na wezwanie mego pana. na co tym razem ojciec się zgodził. Pan Green zaczął rozporządzać wszystkimi i wszystkim w Drozdowym Gnieździe.trochę odpoczęła. których posłałam jej na ratunek. żeby Edgara Lintona. zanim nadszedł ojciec. Nie odważyła się wyjść drzwiami. Miał na tyle sprytu. bo w porze obiadowej przybył notariusz. a ja podniosłam głośny sprzeciw przeciwko jakiemukolwiek naruszeniu jego treści. Na szczęście. Poprosił także. aby przekręcić dwukrotnie klucz nie zamykając drzwi. pomimo że niewiele tylko się do niej przyczynił. jak go ukarać. Wszedł i odprawiwszy go ruchem głowy. taki to cherlak. jakby do ucieczki. że będziesz uległą córką i przestaniesz zachęcać mego syna do nieposłuszeństwa. Mam nadzieję. w tej samej roli. W żałobną zadumę. Czas niewiele zmienił w jego wyglądzie. która stała się tylko bledsza i bardziej opanowana. ale wszystkie sprzęty były widoczne. gdy odkryłem jego udział w twojej ucieczce.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY Wieczorem po pogrzebie siedziałyśmy z panienką w bibliotece. Uważałyśmy obie. Heathcliff podszedł do kominka. Mimo to żywiłam nadzieję. do którego wprowadzono go jako gościa przed osiemnastu laty. Ten projekt był zbyt piękny. aby zastukać do drzwi lub oznajmić swoje przyjście. jak służący pokazywał mu drogę do biblioteki. dopóki mąż jej żyje. aby się na to zgodzić.Stój! . Był to ten sam mężczyzna o śniadej twarzy. Ujrzawszy go Katy zerwała się odruchowo. że ten “diabeł Heathcliff” nadchodzi przez podwórze: . Byłem w kłopocie. Jedno uszczypnięcie mogłoby go . a nade wszystko razem z moją ukochaną młodą panią. że zostanę pod tym samym dachem. Słyszałyśmy. a ja zostałabym przy nich w charakterze gospodyni. wkradały się posępne myśli o przyszłości.Już mi teraz nie uciekniesz. Ten sam księżyc świecił przez okno. lecz poza tym właściwie się nie zmienił. zamknął drzwi. Nie zadał sobie trudu. Był to ten sam pokój. Dokąd byś się udała? Przyszedłem zabrać cię do domu. że najlepiej byłoby. toteż mógł wchodzić bez pozwolenia. a za oknem rozpościerał się ten sam jesienny krajobraz.przytrzymał ją za rękę. nawet portrety na ścianie piękna głowa Katarzyny Linton i wdzięczne rysy jej męża. przybyło mu na wadze. dla Katy rozpaczliwą.Czy zaryglować mu drzwi przed nosem? Gdybyśmy nawet były dość szalone. Nie zapaliłyśmy jeszcze świecy. to już nie starczyłoby nam czasu do działania. aby mógł być możliwy. który jeszcze nie odszedł) z wiadomością. Linton przeprowadziłby się do nas. Był tu panem. gdy wpadł służący (jeden z odprawionych. gdyby Katarzyna mogła pozostać w Drozdowym Gnieździe przynajmniej tak długo. . . zgodziła się Katy. on sam to zrobi.Czy Katarzyna nie mogłaby zostać tutaj? . co zastąpi mu siłę.Szukam dzierżawcy dla Drozdowego Gniazda .przyznała Katy. Czy lubisz swego najdroższego małżonka. Myślę. musisz wracać: opieka nad nim należy teraz do ciebie. Posadziłem tylko na krześle i nie dotknąłem ani razu. żebyś go broniła przede mną.Miłość do Lintona jest wszystkim. Byliśmy w pokoju sami. wzywając ciebie. gdyby był tak silny jak ja. Nie pozwala znęcać się nad nim w mojej obecności i nie dam się zastraszyć. przekazuję ci go całkowicie. Dla pańskiego nieludzkiego serca oni będą tylko codziennym udręczeniem. co by z tobą zrobił. Po śmierci Lintona nie pozwolę jej gnić w zbytku i lenistwie. . I chociaż pan zrobił. że ja mam lepszy i że mogę mu . Od tej chwili obecność moja działa na niego upiornie. żeby nas nawzajem do siebie zniechęcić.przyprawić o śmierć. . jego miłe usposobienie. Po dwóch godzinach kazałem Józefowi zanieść go z powrotem na górę. żebyśmy się znienawidzili.odpowiedział .Jesteś zuchwała i bezczelna . zanim to się skończy. Ale cieszę się. że słabość doda mu pomysłowości do wynalezienia czegoś. by jemu szkodzić. Spiesz się i spakuj rzeczy do drogi. Słyszałem.. nie uda się panu doprowadzić do tego.i oczywiście chcę mieć moje dzieci przy sobie. .Dobrze . Namęczysz się jeszcze dosyć. Jest zły i rozgoryczony na ciebie za twoją ucieczkę i jej skutki.Jest przecież pańskim synem.zapytałam błagalnie. czy też nie. Zresztą ta dziewczyna będzie musiała zapracować na swój chleb. że dostał za swoje! Przedwczoraj wieczorem sprowadziłem go na dół. – Ale nie dość cię lubię. że on ma zły charakter . Zdaje mu się. co mógł.odparł Heathcliff. Nie przykrzyłoby się panu bez nich. że mnie widzi przy sobie. Haretona wysłałem z domu.. chociaż jestem daleko. Panicz mógłby się przenieść do niej. Hareton mówi. Nie spodziewaj się wdzięczności za twoje przywiązanie. Chyba nie chcesz. Ale poznasz po jego minie. . co mi pozostało na świecie. że budzi się 'w nocy i krzyczy godzinami. bo pan ich obojga nienawidzi. żebym cię przynaglił? . jak zwierzał się przed Zillą. . .Ja wiem. Nie ja cię do niego zniechęcę. przebaczyć. Wiem, że mnie kocha: właśnie dlatego i ja go kocham. Panie Heathcliff, pana nikt nie kocha i jest pan bardziej nieszczęśliwy niż my. Myśl o tym starczy nam za zemstę, gdy będziesz dla nas okrutny! Bo pan jest nieszczęśliwy! Samotny jak szatan i zawistny jak szatan! Nikt pana nie kocha, nikt nie będzie płakał po pańskiej śmierci! Nie chciałabym być na pana miejscu! W głosie Katarzyny brzmiał jakiś posępny triumf. Widocznie postanowiła przystosować się do swej nowej rodziny i szukać pociechy w nieszczęściu swoich wrogów. - Pożałujesz, że jesteś sobą - oznajmił teść - jeżeli zostaniesz tutaj jeszcze minutę dłużej. Precz, wiedźmo! Zabieraj swoje rzeczy! Odeszła z pogardliwą miną. Zaczęłam prosić, czyby nie wziął mnie do Wichrowych Wzgórz na miejsce Zilli i czyby Zilla nie mogła przenieść się do Drozdowego Gniazda, lecz nie chciał o tym słyszeć. Kazał mi zamilknąć. Potem pierwszy raz rozejrzał się po pokoju i spojrzał na portrety. Przypatrzywszy się portretowi pani Linton rzekł: - Ten zabiorę sobie do domu. Nie dlatego, że jest mi potrzebny, ale... - obrócił się raptownie do ognia i ciągnął dalej; na twarzy jego malowało się coś, co w braku lepszego słowa nazwałabym uśmiechem: - Powiem ci, com wczoraj uczynił! Skłoniłem grabarza, który kopał grób dla twego pana, żeby usunął ziemię z jej trumny, i otwarłem wieko. Gdym znów ujrzał jej twarz - taką jak dawniej, nie zmienioną - pomyślałem, że już stąd nie odejdę. Grabarz z trudem zdołał oderwać mnie od niej. Dopiero kiedy powiedział, że twarz jej zmieni się pod wpływem powietrza, zdecydowałem się zasypać ją ziemią. Przedtem jednak odbiłem bok trumny - nie od strony Edgara Lintona - niech go piekło pochłonie! Czemuż go nie zalutowali w ołowianej skrzyni! Przekupiłem grabarza, żeby odsunął trumnę Edgara, gdy mnie kiedyś będą chować, i żeby wyjął także boczne deski z mojej trumny. Gdy Edgara przysuną do nas z powrotem, nie będzie wiedział, kto leży obok niego. - Chyba pan oszalał! - zawołałam. - To hańba zakłócać spokój zmarłym. - Nikomu nie zakłóciłem spokoju, Nelly, a sobie sprawiłem ulgę. Teraz będę o wiele spokojniejszy, a ty będziesz miała więcej pewności, że nie powrócę spod ziemi, gdy mnie tam już pogrzebią. Zakłóciłem jej spokój? Nie, to ona nie dawała mi spokoju - przez osiemnaście lat dniem i nocą dręczyła mnie bezustannie, niemiłosiernie - aż do wczoraj. Dopiero tej nocy doznałem ukojenia. Śniło mi się, że śpię przy niej ostatnim snem, z sercem uciszonym, z policzkiem przymarzniętym do jej policzka. - A gdyby zamieniła się w proch lub w coś gorszego jeszcze, o czym by pan wtedy śnił? - Że zamieniłem się w proch razem z nią... i byłbym jeszcze szczęśliwszy. Czy sądzisz, że obawiam się takiej zmiany? Spodziewałem się tego, gdym podnosił wieko, ale cieszę się, że to się zacznie dopiero wtedy, gdy i ja los ten z nią podzielę. Zresztą potrzebny mi był widok jej beznamiętnej twarzy, bym się mógł pozbyć tego dziwnego uczucia. Zaczęło się to dość niezwykle. Wiesz, jak szalałem po jej śmierci. Bez przerwy od świtu do świtu błagałem ją, by powróciła do mnie duchem. Wierzę w duchy: jestem przekonany, że mogą przebywać wśród nas i przebywają! W dzień jej pogrzebu spadł śnieg. Wieczorem poszedłem na cmentarz. Szalała prawdziwa zimowa śnieżyca, nie było widać żywej duszy. Nie obawiałem się, że ten głupiec, jej mąż, zejdzie w dolinę o tak późnej porze, a nikt inny nie miał celu, by włóczyć się tam po nocy. Byłem więc sam. Dzieliła mnie od niej tylko warstwa sypkiej ziemi. Powiedziałem wówczas do siebie: - Wezmę ją jeszcze raz w ramiona! Jeśli będzie zimna, pomyślę, że i ją, tak jak mnie, zmroził wiatr północny. Jeśli będzie nieruchoma, to dlatego, że śpi. - Przyniosłem łopatę z budki z narzędziami i zabrałem się z całych sił do kopania. Łopata wkrótce zgrzytnęła o trumnę, próbowałem oderwać wieko rękami. Byłem już bliski celu, gdy wydało mi się, że ktoś westchnął nade mną, pochylony tuż nad skrajem grobu. Żebym tylko mógł to oderwać - mruczałem - o, gdyby tak nas oboje przysypano ziemią! – I szarpałem wieko coraz rozpaczliwiej. Znów usłyszałem westchnienie tuż koło ucha. Wydało mi się, że mimo mroźnego wiatru musnął mnie ciepły oddech. Wiedziałem, że w pobliżu nie ma żywej istoty z krwi i kości, lecz wyczułem bliskość Katy z taką pewnością, z jaką czuje się w ciemnościach zbliżanie materialnego ciała, choć go dostrzec nie można; nie w ziemi, pode mną, lecz obok, na ziemi. Nagle uczucie ulgi rozeszło się od serca po całym ciele. Zaniechałem rozpaczliwego trudu. Byłem pocieszony, niewymownie pocieszony. Jej duch był przy mnie, gdym zasypywał grób, i prowadził mnie ku domowi. Możesz się śmiać ze mnie, jeżeli chcesz, ale pewny byłem, że ją tam zastanę, tak pewny, że jest przy mnie, że przemawiałem do niej. We Wzgórzach dopadłem gorączkowo drzwi. Były zamknięte. Ten przeklęty Earnshaw i moja żona nie chcieli mnie wpuścić. Pamiętam, jak zatrzymałem się, by go skopać nieomal na śmierć, a potem pobiegłem na górę do mego pokoju, który niegdyś był jej pokojem. Rozejrzałem się dokoła niecierpliwie - czułem ją przy sobie prawie że ją widziałem, a jednak nie mogłem zobaczyć! Powinienem był oblać się krwawym potem z tej rozpaczliwej tęsknoty... jakże gorąco wówczas błagałem o jedno krótkie widzenie! Daremnie! Zrobiła sobie ze mnie znowu szatańską igraszkę, tak jak nieraz za życia! Od tej chwili w słabszym lub silniejszym stopniu zdany byłem na tę nieznośną mękę, tak piekielną, że gdybym nie miał nerwów jak postronki, to przy tych męczarniach od dawna przypominałyby nerwy Lintona. Siedząc w pokoju z Haretonem miałem złudzenie, że spotkam ją wyszedłszy na dwór. Gdy wędrowałem po wrzosowiskach, spodziewałem się zastać ją w domu po powrocie. Zawsze śpieszyłem się w powrotnej drodze, tak byłem pewny, że ona musi być gdzieś w Wichrowych Wzgórzach. Sypiałem w jej pokoju, ale coś mnie stamtąd wyganiało... nie mogłem uleżeć! Ledwie zamknąłem powieki, zaraz stawała za oknem albo rozsuwała ścianki łoża, albo wchodziła do pokoju, albo nawet składała swą najdroższą główkę na tej samej poduszce co ja, jak to zwykła robić za dziecinnych lat. Musiałem zawsze otworzyć oczy, żeby ją zobaczyć. Otwierałem i zamykałem je więc ze sto razy w ciągu nocy i zawsze doznawałem zawodu I Cierpiałem katusze! Często jęczałem głośno; a ten stary łotr Józef z pewnością posądzał mnie o ciężkie wyrzuty sumienia. Teraz, gdym ją zobaczył, uspokoiłem się - trochę. Dziwny to był sposób zabijania, nie od razu, lecz powoli i stopniowo, to łudzenie mnie widmem nadziei przez osiemnaście lat! Pan Heathcliff urwał i otarł czoło, na które spadały zlepione potem włosy. Wpatrywał się w czerwony żar ognia, przy czym brwi nie ściągnięte, lecz podniesione ku skroniom, łagodząc srogi wyraz twarzy, nadawały jej charakter szczególnie bolesnego skupienia. Mówił raczej do siebie niż do mnie, a ja milczałam. Nie podobały mi się te wynurzenia! Po krótkiej chwili zajął się znów portretem, zdjął go i oparł o kanapę, by mu się lepiej przyjrzeć. Na to weszła Katarzyna oznajmiając, że jest gotowa, niech tylko osiodłają jej kuca. - Przyślij mi ten portret jutro - powiedział do mnie Heathcliff, a zwracając się do niej dodał: - Możesz się obejść bez kuca, wieczór jest piękny, we Wzgórzach nie będziesz potrzebowała koni, tam wystarczy ci własne nogi. Chodź! - Do widzenia, Ellen! - szepnęła moja droga pani i pocałowała mnie. Wargi jej były zimne jak lód. - Nie zapomnij mnie odwiedzić! - Ani mi się waż, kobieto! - powiedział jej nowy ojciec. - Jeśli będę chciał z tobą pomówić, sam tu przyjdę. Nie życzę sobie szpiegowania w moim domu! Dał znak Katarzynie, żeby szła pierwsza. Biedaczka rzuciła mi rozdzierające spojrzenie i posłusznie skierowała się ku drzwiom. Wyglądałam za nimi oknem,, jak szli przez ogród. Heathcliff ujął Katarzynę mocno pod ramię. Szarpnęła się w pierwszej chwili, lecz jej nie puścił. Szybkim krokiem prowadził ją aleją, aż drzewa zakryły ich przed moimi oczami. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY Od tego czasu nie widziałam mojej Katy. Poszłam aż do Wichrowych Wzgórz, aby zapytać o nią, ale Józef tylko uchylił drzwi i nie wpuścił mnie za próg. Powiedział, że młoda pani jest chora, a pana nie ma. Co się tam u nich działo, dowiadywałam się po trosze od Zilli, bo inaczej nie wiedziałabym nawet, czy żyją. Z jej słów widzę, że nie lubi Katarzyny, bo uważa ją za dumną. Z początku moja młoda pani prosiła Zillę o pomoc w różnych rzeczach, ale pan Heathcliff zapowiedział gospodyni, że ma pilnować swojej roboty, a synowa powinna sobie radzić sama. Zilla, ograniczona i samolubna kobieta, chętnie się do tego zastosowała, a Katy, dziecinnie urażona, odpłaciła jej niechęcią. Tym sposobem zrobiła sobie z Zilli wroga, tak jakby jej wyrządziła wielką krzywdę. Jakie sześć tygodni temu, na krótko przed przyjazdem pana, spotkałam się z Zillą na wrzosowiskach i miałyśmy długą rozmowę. Oto, co mi powiedziała: - Młoda pani, ledwie przyszła, natychmiast pobiegła na górę, nie powiedziawszy “dobry wieczór” ani mnie, ani Józefowi. Zamknęła się w pokoju pana Lintona i nie wyszła stamtąd aż rano. Pan i Earnshaw siedzieli właśnie przy śniadaniu, gdy przybiegła i cała rozdygotana zapytała, czyby nie można posłać po doktora, bo kuzyn jest bardzo chory. - Wiem o tym - odparł Heathcliff - ale jego życie nie jest warte ani grosza i ani grosza na niego nie wydam. - Ale ja nie wiem, co trzeba robić. On umrze, jeżeli nikt mi nie pomoże! - Wynoś się! - rozgniewał się pan. - I żebyś mi nim więcej głowy nie zawracała! Nikt tu nie dba o to, co się z nim stanie. Jeżeli ty dbasz, to go pielęgnuj, a nie, to go zamknij na klucz i zostaw w spokoju. Wtedy zwróciła się do mnie z naleganiami, ale ja powiedziałam, że dosyć już miałam udręki z tym uprzykrzonym stworzeniem. Każde z nas ma tu swoją robotę, a do niej należy opieka nad Lintonem. Pan Heathcliff tak kazał. Jak tam sobie dawała z nim radę, nie umiem powiedzieć. Z pewnością wiercił się i jęczał dniami i nocami, a ona mało sypiała, co łatwo było poznać po zapuchniętych oczach i bladych policzkach. Czasami wpadała do kuchni z nieprzytomną twarzą i zdawało się, że znów zacznie błagać pomocy, ale ja nie miałam zamiaru narażać się panu nieposłuszeństwem. Nigdy nie odważę się na to. I chociaż nie podobało mi się, że nie posyłają po Kennetha, nie do mnie należało udzielanie rad i napomnień. Nigdy nie wtrącam się w nie swoje sprawy. Parę razy, gdy już wszyscy poszli spać, otworzyłam przypadkiem drzwi i widziałam, jak siedziała na schodach i płakała. Zamykałam je prędko z powrotem, bo bałam się, że współczucie skłoni mnie do udzielenia pomocy. Żal mi jej było bardzo, ale nie chciałam stracić miejsca. Aż wreszcie jednej nocy wpadła do mnie śmiało i przeraziła mnie bardzo mówiąc: - Proszę powiedzieć panu, że jego syn umiera. Tym razem jestem tego pewna. Wstań natychmiast i powiedz mu! Powiedziawszy to wyszła. Leżałam przez kwadrans dygocąc ze strachu i nasłuchując. Ale w domu panowała martwa cisza. “Omyliła się - pomyślałam. - Pewnie mu przeszło. Nie potrzebuję chodzić.” Ale ledwie zaczęłam drzemać, ostry dźwięk dzwonka poderwał mnie na łóżku. To jedyny dzwonek, jaki mamy w domu, założony umyślnie dla panicza. Pan zawołał na mnie, żebym zobaczyła, co się stało, i powiedziała im, by więcej nie hałasowali. Powtórzyłam zlecenie Katarzyny. Zaklął i po kilku minutach wyszedł ze świecą w ręku i skierował się do ich pokoju. Poszłam za nim. Młoda pani Heathcliff siedziała przy łóżku z dłońmi splecionymi na kolanach. Pan podszedł, zbliżył świecę do twarzy leżącego, przyjrzał mu się, dotknął go, po czym zwrócił się do niej: - No, Katarzyno, jak się teraz czujesz? Milczała. - Jak się czujesz, Katarzyno? - powtórzył. - On jest bezpieczny, a ja wolna - odrzekła. - Powinnam więc czuć się dobrze, ale - ciągnęła z niepohamowaną goryczą - tak długo zostawiliście mnie sam na sam z umierającym, że czuję i widzę tylko śmierć, jakbym sama miała umrzeć. Zawiadomiłam pana Heathcliffa. rozpłakała się. że się z paniczem skończyło. że pan jedzie do Drozdowego Gniazda. żeby pomyśleć to samo. Zilla zaglądała do niej dwa razy dziennie. Pan kazał mu iść z powrotem do łóżka. Hareton wydawał się poruszony. że nie może dłużej wytrzymać w tym zimnie. gdyby nie to.ani też nikt nawet o nią nie zapytał. póki go nie pochowamy. Józef. Zaglądaj do niej i dawaj jej. a także swoich. Nie potrzebowaliśmy jego pomocy. pozbawiona przyjaciół i pieniędzy. że prawnie jest w porządku. jako małoletni. ale więcej był pochłonięty widokiem Katarzyny niż myślą o śmierci Lintona. Zastałam ją rozebraną w łóżku. w każdym razie Katarzyna. czemu się wcale nie zdziwiłam. Hareton i Józef. w czarnej sukni. obudzeni dzwonkiem. Gdym jej zaniosła obiad.Dosyć było na nią spojrzeć. Ziemią nie mógł rozporządzać. i zagarnął wszystko. jak kwakierka: nie umiała widocznie uczesać się jak zwykle. że jest chora. Odpowiedziała. Potem kazał Józefowi. Zaledwie usłyszała tętent oddalającego się konia Heathcliffa. Byłaby serdeczniejsza dla niej. był rad. . z jasnymi włosami gładko zaczesanymi za uszy. Przypuszczam. mówiąc. a on na to: . a na mnie i Haretona może przecież nie zważać. Syn pozostawił ojcu cały swój majątek oraz cały ruchomy majątek żony. . Powiedz mi. weszli do pokoju. że jej przyjacielskie zabiegi spotkały się z dumną i ostrą odprawą. Jednakże pan Heathcliff zgłosił swe pretensje do Drozdowego Gniazda na podstawie praw żony. Heathcliff był u niej tylko raz. zdaje się. mnie kazał wrócić do mojego i młoda wdowa została sama.Może sobie chorować. gdy przyjdzie do siebie. chodzeniem i rozmową. co potrzeba. Już usypiała.opowiadała dalej Zilla .Poza mną nikt inny nie przestępował progu jej pokoju . by jej pokazać testament Lintona. Pierwszy raz zeszła na dół w niedzielne popołudnie. nie może dochodzić swoich praw. Katarzyna pozostawała u siebie na górze przez dwa tygodnie. gdy umarł jej ojciec. Dałam jej trochę wina. zeszła do bawialni. Pogróżkami czy pochlebstwami zmuszono nieszczęsne stworzenie do podpisania tego aktu w czasie tygodniowej nieobecności Katarzyny. Rano kazał ją zawołać na śniadanie. żeby przeniósł ciało do swojego pokoju. Powiedziałam jej. nie zawsze potrafi zachować się jak należy. żartując z jego zmieszania. bo były za wysoko.wyjaśniła Ellen Dean . a Hareton. a nawet biedniejsza.) Józef poszedł do kaplicy . Hareton przyjął pomoc Zilli przy ubieraniu. bo i wy oszczędzacie. Hareton patrzył dobrą chwilę na jej wysiłki. Oliwę i proch schował od razu. Ale tylko pokręciła nosem na tę grzeczność. Nastroszył się i zaczął kląć. Toteż gdy Katarzyna zeszła. Hareton. że mi się to nie podoba .. Starsi powinni mieć oko na młodych.Młoda pani weszła . . zapominając prawie o doznanych od kuzynki zniewagach.nie mamy teraz plebana. bo pewnie jest zziębnięta. I słusznie! Ale przyznam się szczerze. zaczęła się rozglądać. a ona wprawiła go pochlebstwami w dobry humor. a wyniosła jak księżniczka. Ale nie mogła się do nich dostać. że chce dotrzymać jej towarzystwa.wam się wydaje.Słuchajcie.ciągnęła Zilla .ale ja wolałam zostać w domu. Zobaczywszy książki na półce zerwała się i sięgnęła po nie. niech więc nie majstruje na jej oczach przy dubeltówkach i innej podobnej robocie. mimo że taki nieśmiały. Wstałam i podsunęłam jej swój fotel. aż zdobył się na odwagę i ofiarował swą .zimna jak sopel lodu. Gdy się rozgrzała.opowiadała dalej . Widać było. Zapowiedziałam mu.Ja i Józef chodzimy zawsze w niedzielę do kaplicy. Marzłam przez cały miesiąc i dłużej – odpowiedziała tak pogardliwie.ciągnęła Zilla widząc. postarał się być uprzejmy. Roześmiałam się (przy panu nigdy bym się na to nie odważyła) i ofiarowałam mu swą pomoc. że pewnie kuzynka posiedzi z nami i że przywykła szanować święto. jak tylko mogła. że wasza panienka jest za wytworna dla pana Haretona. Sama wzięła sobie krzesło i usiadła daleko od nas. . pani Dean . za namową gospodyni. Słysząc to zarumienił się i spojrzał na swoje ręce i ubranie. Na cóż jej się teraz przyda cała ta nauka i pańskie maniery? Jest równie biedna jak my obie. (Przy naszym kościółku . Starał się doprowadzić do porządku swój wygląd. a kaplicą nazywają ludzie zbór metodystów czy tam baptystów w Gimmerton. że chętnie przytarłabym jej nieco rogów. i ja także coś niecoś zdołałam odłożyć. Earnshaw również wstał i poprosił ją na kanapę przy ogniu. Tak upłynęło nam jeszcze z pół godziny. że przyjęła jego pomoc.Com ja winien? . . żeby pani była łaskawa nam poczytać powiedziałam natychmiast. jego zaś pochłonęło w końcu całkowicie podziwianie jej gęstych. a Hareton rzucał książki. które go zaciekawiały. . jakie mu wpadły pod rękę.Nie znoszę cię! Jeżeli podejdziesz do mnie bliżej. W końcu wstał. Był to niemały sukces dla chłopca. . .że nie chcę od was żadnych obłudnych. . podszedł do mnie i szepnął: . jakby poczuła nóż na szyi. ale nie mów.Pan Hareton i wy wszyscy przyjmijcie łaskawie do wiadomości odrzekła . Twarzy widzieć nie mógł.Pan Hareton prosi. jedwabistych włosów. a ona wciąż przeglądała książki. że ja tego chcę. Ona też go nie widziała. Nie podziękowała. . Kiedy byłabym oddała życie za jedno dobre słowo. Wyciągnąwszy rękę pogłaskał ją po włosach delikatnie niby ptaszka. ani nie chce mi się was zabawiać. poproś od siebie.zaczął Earnshaw. dobrze? Przykrzy mi się siedzieć z założonymi rękami. ucieknę na górę! Hareton cofnął się z bardzo głupią miną i usiadł cichutko na kanapie.Poproś ją. ośmielił się wreszcie nie tylko patrzeć na nią. Szarpnęła się. Młoda pani zmarszczyła się. grzecznych słówek! Gardzę wami i nie mam wam nic do powiedzenia. . Odważył się stanąć za nią. a nawet schylał się i pokazywał palcem obrazki. nie dał się stropić i zadowolił się czym innym: odstąpiwszy o krok. co prawda. Ale nie będę się skarżyła! Zimno mnie tu przygnało. Ona czytała lub przerzucała kartki..Odejdź natychmiast! Jak śmiesz mnie dotykać? Jeszcze tu stoisz? krzyczała ze wstrętem.Cóż ja mogłem zrobić? . co czyni. Przyjemnie byłoby posłuchać jej czytania. Choć wyrywała mu szorstko kartki spod palców.. żeby nam poczytała. lecz dotknąć. Zilło.Byłby bardzo rad i bardzo wdzięczny. za sam widok którejś z waszych twarzy. bo ani nie pragnę waszego towarzystwa. zamiast na obrazki zaczął patrzeć na nią. oczarowany jak dziecko płomieniem świecy. Może niezupełnie świadom tego.pomoc. toście się trzymali z daleka. ale był rad. Katarzyna rozpostarła suknię. podczas gdy przeglądała książki. wobec czego pani uznała za stosowne wycofać się do swej samotni.. Na takim jak ty nigdy mi nie zależało! .Prosiłem pana Heathcliffa. dotknięty jej wyniosłością. wynająć domek na wsi i sprowadzić do siebie moją Katy. ciebie wyłączam. Tu dobiegła końca opowieść pani Dean. Nikt jej u nas nie lubi ani nie kocha.Przecież ja się nieraz ofiarowywałem i pytałem . Kto się do niej odezwie. i nie myśląc dłużej wstrzymywać się od niedzielnych zajęć zdjął dubeltówkę. niech od października szuka sobie nowego dzierżawcy. jak by się nie zgodził. . Ale ja powiedziałam sobie.. żeby mi pozwolił wyręczać cię w czuwaniu nad. tym zjadliwsza się staje. ale taka rzecz nie jest już w mojej mocy.mówił gniewnie. jakby chciała. Nikogo nie uszanuje! Nawet z panem zadziera. żeby ją uderzył. byle nie słyszeć twego obrzydłego głosu! Hareton odmruknął. ale pan Heathcliff nigdy by się na to nie zgodził. Wbrew przepowiedniom doktora szybko przychodzę do zdrowia! I chociaż to dopiero drugi tydzień stycznia. Im jej gorzej na świecie. Zaczęły się jednak mrozy i pomimo swej dumy musiała coraz częściej przebywać z nami. zamierzam za dzień. Drugiej zimy tutaj nie przesiedzę. chyba ponowne zamążpójście. że dosyć mam jej pogardy i więcej grzeczności świadczyć jej nie będę. No i rozpuścił język. usłyszy tylko cierpkie słowo.Milcz! Wyniosę się z tego domu na pole lub gdziekolwiek. aby Hareton założył własne gospodarstwo. . że jadę na pół roku do Londynu.. bo tego niewarta. Pod wrażeniem opowiadania Zilli postanowiłam w pierwszej chwili porzucić służbę. dwa pojechać konno do Wichrowych Wzgórz celem uprzedzenia mego gospodarza. O. Na razie nie widzę dla niej żadnego ratunku.O. nie I . Odtąd jestem równie nieprzystępna jak ona. że może się wynieść nawet do piekła. Jeśli chce. Tym razem przyjrzałem mu się szczególnie uważnie. Zdawało mi się.Co to takiego? . Okazało się. Katarzyna zapytała jednak głośno: .Piękna jest niewątpliwie.i zrzuciła liścik na podłogę. ale raczej czujnego psa. Gospodyni prosiła mnie o doręczenie młodej pani liściku od niej. czy pan Heathcliff jest w domu. Tylko że wyraźnie robi. Prawie na mnie nie spojrzała i pracowała dalej. co może. .ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY Wczorajszy dzień był piękny: jasny. zaledwie skończyła. Zbliżyłem się do niej pod pozorem wyjrzenia na ogród i upuściłem jej na kolana list od mojej gospodyni. że zauważyła mój ukłon i usłyszała “dzień dobry”. żeby przedstawić się jak najgorzej. Drzwi frontowe stały otworem. że wejdę i poczekam. Weszliśmy razem. że nie. tak samo jak za ostatnią moją bytnością. Sam zabierz! .List od pani dawnej znajomej. Wydała mi się bardziej przygnębiona i mniej ożywiona niż za pierwszym razem. Nie odmówiłem. nie w charakterze zastępcy gospodarza. Chłopak jest dość urodziwy. Była jedenasta. ale brama była zazdrośnie zamknięta. Katarzyna zajęta była pożyteczną pracą obieraniem jarzyn na obiad. Chłopak natychmiast rzucił narzędzia i przyłączył się do mnie. że zrobiłem to zręcznie. powiedziałem więc. spokojny i mroźny. bo Hareton nic nie zauważył. na obiad ma wrócić. “Nie wydaje się bynajmniej tak miła.odparła odsuwając wszystko od siebie.pomyślałem. nie licząc się z najzwyklejszymi względami grzeczności: nie dała poznać nawet drgnieniem powieki. . jak mi to chciała wmówić pani Dean . ale to wcale nie anioł. nie ma co mówić. Zapytałem. Przeniosła się na stołek pod oknem i tam z obierzyn rzepy zaczęła wycinać ptaszki i zwierzęta. by całą swą robotę zabrała do kuchni. Zapukałem i wywołałem Haretona spomiędzy grządek ogrodowych: zdjął łańcuch u bramy i wszedłem. gospodyni z Drozdowego Gniazda - . Zgodnie z postanowieniem wybrałem się do Wichrowych Wzgórz. gdyż zacna niewiasta nie widziała w swej prośbie nic niewłaściwego.” Earnshaw polecił jej cierpko. nawet bardzo! . ale nic nań nie odpowiedziała. jak jestem zmęczona! Haretonie! .Pani . Katarzyna schwyciła i przeczytała skwapliwie przyjacielskie pismo. że aż się dziwię. często nudzę się niemiłosiernie w Drozdowym Gnieździe.Nie ma pani książek! .zapytała. czy nie. że pani otrzymała list. i zarazem w obawie. . Złapał list i schował do kieszeni kamizelki.zdumiałem się. zarówno o ludzi. . póki je miałam . Gdyby mi zabrano książki. . czy patrzymy na nią. że odpowiedziałabym na list.Jak pani może tutaj bez nich wytrzymać. Zrobiłam tylko kiedyś przegląd teologicznych mądrości Józefa. i to tak dobrym znajomym. Byłaby go chętnie podniosła. jak mi ciężko. . Będzie ogromnie zawiedziona. że jestem jej znajomym. po czym zadała mi kilka pytań o mieszkańców dawnego domu.Pan Heathcliff nigdy nic nie czyta.Jakże bym chciała pojechać tam na Minny. z której można by wydrzeć kartkę. ku wielkiej jego wściekłości. wyciągnął list i rzucił jej pod nogi siląc się na nieuprzejmość. mówiąc. Kuzyn. iż pani nie chce ze mną porozmawiać. postanowił więc zniszczyć moje książki.mówiła Katarzyna.Niech pan jej powie. . .Czytałam dużo. że zdradziła mój dobry uczynek. .pani nie zdaje sobie sprawy. jak o zwierzęta. wyciągnęła ukradkiem chusteczkę i podniosła do oczu. że wpierw wręczy go Heathcliff owi.odpowiedziałem zły. po krótkiej walce z lepszymi uczuciami.O. obojętna na to.Czy Ellen pana lubi? . wpadłbym w rozpacz! . a drugi raz. gdy wrócę bez żadnej wiadomości od pani czy o pani. . Już od wielu tygodni nie miałam żadnej w ręku. jeśli wolno zapytać? Mimo że mam do rozporządzenia dużą bibliotekę.odparłem bez wahania. Patrząc ku wzgórzom mówiła do siebie półgłosem: . piąć się po stokach! Och. by mnie nie posądziła o autorstwo. tylko z tym. ale nie mam wcale przyborów do pisania: nawet książki. Katarzyna odwróciła się od nas bez słowa.odezwałem się po dłuższym milczeniu .Oparła śliczną głowę o parapet z westchnieniem podobnym do ziewnięcia i pogrążyła się w smutnej zadumie. Moja gospodyni bezustannie opowiada mi o pani i wychwala bez miary. Katarzyna zdawała się zastanawiać nad moimi słowami. lecz Hareton ją uprzedził. zarówno proza jak i poezja.. i ze wzburzeniem jąkał coś na swoją obronę. są dla mnie tak uświęcone wspomnieniami. ściągnął na siebie jeszcze nowe drwiny. proszę pani. że kuzynka odkryła książki schowane przez niego. zamiast pomagać. jak to przeczytałeś wczoraj: jakież to było śmieszne! Słyszałam. słyszałam również.odparła Katarzyna. Gdyby nasi nauczyciele. Czułem to samo co on i przypomniawszy sobie z opowiadań pani Dean. lecz chęć współzawodnictwa. jak szukałeś w słowniku trudnych słów i jak kląłeś nie mogąc przeczytać objaśnień! Młodzieniec nie posiadał się z oburzenia. Ponieważ ty nie możesz z nich korzystać. Pośpieszyłem mu na ratunek. Ale on nie ma prawa przywłaszczać sobie moich książek i obrzydzać mi ich okropnymi omyłkami i złą wymową! Te książki.Pan Hareton jest spragniony wiedzy . w jakim go wychowano. trochę łacińskich i greckich.wtrąciłem. pozwoliłem sobie na uwagę: . wszyscyśmy tak zaczynali. Za kilka lat będzie naprawdę wiele umiał. niech i inni nie mają tej radości. nieraz słyszę. że nie zniosę. żebym ja tymczasem stępiała . Tego mnie nie pozbawisz! Earnshaw oblał się szkarłatem słysząc.Haretonie..Ale widocznie chce. to byśmy się potykali i jąkali dotychczas. . potykając i jąkając się na progu nauki. A może na złość je schowałeś.Och! .Tak.. a gdy zapragnął się oświecić. . żebyś powtórzył “Chevy Chase” tak. jak to było z jego pierwszą próbą wydobycia się z mroku.Nie chcę ograniczać jego talentów. jak sroka porywa srebrne łyżki dla samej przyjemności kradzieży! Nie zdadzą ci się przecież na nic. Najpierw wyśmiewano jego nieuctwo. że pan Heathcliff pozbawił mnie moich skarbów? Ale większość tych książek wyryta jest w moim sercu i umyśle. jak sylabizuje i jakie robi błędy! Chciałabym.. .. by mi je .a tyś zagrabił wszystkie tak. trochę opowiadań i poezji: wszystko to moi starzy przyjaciele . natrafiłam na potajemny skład w twoim pokoju. .W stosunku do pani nie zazdrość nim powoduje. . drwili z naszych wysiłków..Ależ. .przyniosłam z sobą tych kilka książek . Może to twoja zazdrość sprawiła.odrzuciła. stanąłem w progu i rozglądałem się po okolicy.obrzydzał swoim czytaniem! A w dodatku wybrał sobie do tych popisów moje ulubione wiersze. Póki Katarzyna nie pojawiła się na jego drodze. . wydały skutki wręcz przeciwne.Ja też ich teraz nie chcę . jaką z nich czerpał. Nienawidzę ich! Wzięła jedną. . nie chcę o nich wiedzieć ani myśleć.No. . bo pożałujesz! . Jednak te chwalebne wysiłki. Zdaje mi się. żeby mnie to oburzyło.odparł groźnie Hareton i niezdolny ze . Usłyszałem klaśnięcie dłoni na policzku . On wyszedł również z pokoju. wystarczała mu codzienna praca i niewyszukane uciechy.Posłuchaj! . który przy całym swoim prostactwie był jednak bardzo wrażliwy. jak bolesną było to dlań ofiarą. a po chwili wrócił z naręczem książek. widocznie często używaną książkę. że trudno mu było nad sobą panować. zupełnie jak na złość! Hareton przez chwilę dyszał ciężko: miotał nim gniew tak gwałtowny i bolesny. zamiast ustrzec go przed pogardą i zjednać uznanie. . co go skłoniło do tej potajemnej nauki.Drażniła go dalej i zadeklamowała pierwszą strofę ballady w ten sam sposób. przypominał sobie radość.Będą mi przypominały ciebie. które rzucił Katarzynie na kolana. Czytałem w jego oczach. W miarę jak płonęły. Nieznośna dziewczyna zrobiła. żeby rozgniewać chłopaka. . co mogła. Wstałem i żeby go nie krępować. Wstyd obudzony jej pogardą i nadzieja uzyskania od niej pochwały były dlań pierwszą pobudką do wyższych dążeń.Milcz. właśnie.wykrzyknęła Katarzyna przykładając dłoń do obolałego policzka i patrząc z oburzeniem na płonące książki. potem roześmiała się i odrzuciła ją. Ale tego było już za wiele dla miłości własnej biednego chłopca. Cóż więc dziwnego. otworzyła i zaczęła czytać jąkając się.odparła. jak to czynią początkujący. to jest wszystko.nie powiem. co taki brutal potrafi zrobić z książką! . że odgadłem.Zabieraj sobie! Nie chcę ich więcej czytać. że starał się tak wyrównać rachunek? Następnie zgarnął szybko książki i cisnął je w ogień. triumf i rosnącą przyjemność. . że pana widzę zdrowym. u diabła. panie Lockwood .odrzekł w odpowiedzi na moje powitanie . – Szukając w twarzy syna rysów ojca. Przytrzymawszy go za ramie zapytał: . . A także zwykły kaprys wygania mnie stąd. zobaczywszy go przez okno. nic! . . jak to było przewidziane w umowie. co pana mogło sprowadzić na to bezludzie. panie Heathcliff.Doprawdy? Znudziło się panu wygnanie? Ale jeżeli pan zamierza prosić o potrącenie z czynszu odpowiedniej kwoty za czas. . co mi się należy. uciekła do kuchni i zostaliśmy sami. Zeszczuplał przy tym.wzburzenia do dalszej sprzeczki. do niej taki podobny! Nie mogę wprost na niego patrzeć! Wszedł do pokoju z oczami posępnie wbitymi w ziemię.na pokrycie rachunku. nic. skierował się pośpiesznie ku drzwiom. . Pewnie już tu nie wrócę. . Heathcliff patrzył za nim i westchnął.Jeżeli pan sobie życzy. W przyszłym tygodniu wyjeżdżam do Londynu.Zwykły kaprys. Zastanawiałem się nieraz. Miał w twarzy jakiś wyraz zdumienia i niepokoju. Nie mam zwyczaju darowywać nikomu tego.Nie. odnajduję z każdym dniem ją wyraźnie. . Muszę pana uprzedzić. Nie wyobrażam sobie. . nadszedł pan Heathclif. zostanie tu dosyć pańskich rzeczy. że nie zamierzam dzierżawić Drozdowego Gniazda dłużej niż dwanaście miesięcy. Usunąłem mu się z drogi.Nie mam zamiaru prosić o żadne potrącenia! . żebym mógł łatwo znaleźć następcę po panu. Dlaczego.sprzeciwił się chłodno. Synowa. mój chłopcze? . kiedy pana nie będzie w Drozdowym Gnieździe. I wydobyłem portfel.O. żeby oddać się samotnie rozpaczy i wściekłości. nie! . . to niepotrzebnie pan się trudził.częściowo z egoistycznych pobudek.Dziwna rzecz. Nim jednak zdążył przekroczyć próg. gotów jestem sam sobie pokrzyżować plany! mruknął nieświadom. mogę zapłacić całą należność z góry.Gdyby pan nawet nie wrócił.Co ci jest. . że stoję tuż za nim. Tak bardzo mi . którego nigdy przedtem nie zauważyłem.Cieszę się.I Hareton umknął.wykrzyknąłem zirytowany. póki on nie odjedzie. więc zamiar ten nie mógł mi się udać. Chciałem wyjść przez kuchnię. gdybyśmy oboje przenieśli się do ruchliwego miasta. na której leżały noże i widelce. Gość.dumałem jadąc z powrotem. gdzie jesteś. przynieś. . Może nie miała żadnej ochoty do nieposłuszeństwa. “Jakże ponure jest życie w tym domu! . . Katarzyno.się nie spieszy. a sam gospodarz towarzyszył mi aż do progu. . bywa mile widziany. ale Hareton dostał polecenie podprowadzenia mego konia przed drzwi frontowe. drugi . że życie może być bardziej romantyczne niż bajka!” .mruknął do niej Heathcliff.Siedź w kuchni.absolutnym milczeniem. Toteż wcześnie się pożegnałem. zrozumiałaby Katarzyna Heathcliff. żeby raz jeszcze zobaczyć Katarzynę i dokuczyć staremu Józefowi. co trzeba! Katarzyna ukazała się z tacą. Proszę siadać. który nie zamierza więcej powrócić. Obiad w towarzystwie pana Heathcliffa i Haretona nie był wesoły. Żyjąc wśród dziwaków i odludków nie umie się prawdopodobnie poznać na ludziach innego rodzaju.Gdyby ją i mnie połączyło uczucie (jak sobie tego życzyła zacna niania). Pierwszy przygnębiał srogim wyrazem posępnej twarzy. zje pan z nami obiad.Możesz zjeść obiad z Józefem . Zastosowała się posłusznie do rozkazu. Ach. Jadąc do niego znalazłem się niespodziewanie w odległości piętnastu mil od Gimmerton. Ale upał nie przeszkadzał mi podziwiać piękna okolicy. skusiłbym się i pozostał na tym pustkowiu przez cały miesiąc. żeby się dowiedział o drogę.Z Gimmerton? .ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DRUGI 1802 Tego roku we wrześniu byłem zaproszony na polowanie do przyjaciela na północy. Gdyby było o parę tygodni wcześniej. . Po krótkim wypoczynku posłałem służącego. gdy przejechał wóz bardzo zielonego. i zmęczywszy konie przebyliśmy tę odległość w niespełna trzy godziny. . Zostawiłem służącego w Gimmerton i poszedłem dalej pieszo wzdłuż doliny.domyśliłem się po cienkiej smudze dymu wijącego się z kuchennego komina. Było pogodnie i ciepło. w lecie nic bardziej uroczego nad te doliny osłonięte wzgórzami.zauważył. zbyt ciepło na podróżowanie.Będzie czternaście mil ciężkiej drogi przez wzgórza. . by załatwić rachunki z moim gospodarzem i zaoszczędzić sobie ponownego przyjazdu.. . Dlaczegóż bym nie miał. przenocować pod własnym dachem? Poza tym mogłem skorzystać ze sposobności. Było dopiero południe. Właściciel przydrożnej oberży poił właśnie moje konie. W zimie nic bardziej posępnego. Dojrzałem owcę skubiącą niską trawę na mogiłach. bo już wspomnienie pobytu w tamtych stronach zatarło się trochę w mojej pamięci. nad to silnie falujące morze wrzosowisk. tak! Jak to daleko stąd? . świeżo skoszonego owsa.Z Gimmerton . Ogarnęła mnie nagła chęć zobaczenia Drozdowego Gniazda.powtórzyłem.Oni tam zawsze kończą żniwa o trzy tygodnie później niż gdzie indziej.. Nie usłyszano mnie . a cmentarz jeszcze bardziej opuszczony. Szary kościół wydawał mi się jeszcze bardziej szary niż przedtem. zamiast w oberży. że służba znajduje się w . Dotarłem do Drozdowego Gniazda przed zachodem słońca i zastukałem do bramy. Mimo to oddaliłem się pełen wiary w skuteczność jej zabiegów. Rzuciła fajkę i pospieszyła do domu. zaskoczona moim niespodziewanym przyjazdem. Rozparta obok stara kobiecina kurzyła w zadumie fajkę. Wynajmuję ten dom. W Wichrowych Wzgórzach wszystko dobrze? zapytałem gospodyni. Byłbym chętnie zapytał. że nie ma się czym przejmować .Czy pani Dean jest w domu? . trzeba tylko napalić dobrze w obu pokojach i przygotować pościel.Kto mógł wiedzieć.kuchni. żebym miał gdzie zjeść wieczerzę. a dziewczynka za nią.odparła i pobiegła z szufelką pełną żaru. lecz nie sposób było zatrzymywać niewiastę w tak krytycznym momencie. Skręciłem na podwórze. poszedłem więc bez pośpiechu przez park. że nie przesadziła mówiąc o opłakanym stanie mieszkania.Gdzie tam! Tu jej nie ma. mając za sobą gasnącą łunę zachodzącego słońca. Czy jest jaki pokój. .Nasz pan! . . ja. jak mogła. zupełnie straciła głowę. a ona niech tymczasem przygotuje mi kącik w bawialni.Jestem Lockwood. Powiedziałem. i w sypialni. Jest w Wichrowych Wzgórzach! .To wy jesteście tu gospodynią? . żeby co było źle! .Nie słyszałam. . choć zamiast pogrzebacza użyła miotły do wygarnięcia węgli z kominka i w podobnie dziwny sposób posługiwała się innymi przedmiotami domowego użytku. Żadnego zamiatania i odkurzania. Zamierzałem odwiedzić Wichrowe Wzgórza.Ano. że pan przyjedzie? Czemu pan nie dał znać? Pokoje nie przewietrzone i żywej duszy nie ma. dlaczego Ellen Dean przeniosła się z Drozdowego Gniazda. babina. żebym miał się gdzie przespać. Wszedłem także i stwierdziłem. . Starała się.zapytałem. przed sobą zaś jasną poświatę . Na ganku siedziała dziesięcioletnia może dziewczynka zajęta robotą na drutach. Tknięty nagłą myślą. .ja pójdę się przejść. zawróciłem jeszcze zza bramy. w którym mógłbym przenocować? .wykrzyknęła ze zdziwieniem. Na domiar złego. jak to bywa w okolicach bogatych w węgiel.mówił srebrzysty głosik. Mogłem je widzieć i słyszeć. . ale w srebrnym blasku księżyca rozróżniałem każdy kamyk pod nogami.gdy nadarzała się sposobność . ja zaś widziałem i aż gryzłem wargi ze złości. bo cię wytargam za uszy! . bez żadnej omyłki. na kominku płonął piękny. toteż nie omieszkałem tego uczynić powodowany ciekawością i . Drzwi i okna były otwarte. umożliwia zniesienie nadmiernego gorąca. ze światła dziennego pozostała jedynie matowa.po chwili wzmagającą się zazdrością. czerwony ogień. “Zmiana na lepsze!” . co mówią. bo byłoby mu trudno skupić uwagę na nauce. że dość w niej miejsca. męski głos. .powtórzył niski. Drugą taką zmianę stwierdziło moje powonienie: od strony sadu napływał lekki zapach lewkonii i powojów. . Gdy schylała się przez jego ramię nad książką. dobrze. Ale ba wialnia w Wichrowych Wzgórzach jest tak rozległa. nim wszedłem. osiołku! Nie będę poprawiać cię więcej. Twarz jej. wpierw przeczytaj ten ustęp poprawnie. Zaczął czytać: był to młody człowiek przyzwoicie ubrany. Siedział przy stole nad książką. Zapamiętaj to. o urodziwej twarzy rozjaśnionej radością. Nim znalazłem się u celu. Przyjemność. jej jasne. ale.. ale wzrok jego przenosił się niecierpliwie z druku na białą rączkę opartą na jego ramieniu.Ewentualnie .Ewentualnie . . gdyż ustąpiła pod pchnięciem ręki. . każde źdźbło trawy przy ścieżce. że nie mógł widzieć jej twarzy. że . ani przełazić przez nią.Już trzeci raz się mylisz. Nie potrzebowałem ani pukać do bramy. bursztynowa smuga na zachodzie.. jaką widok ten daje oczom.pomyślałem. dostawał mu się za karę żartobliwy policzek. Toteż obecne w pokoju osoby umieściły się niedaleko okna.A teraz pocałuj mnie za to. kędzierzawą czupryną.Nie. lśniące kędziory mieszały się z jego ciemną. że się tak staram. by usiąść poza zasięgiem ciepła.nie postarałem się zdobyć innych przywilejów poza możnością wpatrywania się w jej olśniewającą piękność.wschodzącego księżyca! Po wyjściu z parku piąłem się po kamiennej drożynie ku posiadłości Heathcliffa. Ilekroć stojąca za jego krzesłem właścicielka rączki przyłapała go na takiej nieuwadze. Powinien był pan nas zawiadomić! . niewątpliwie Hareton Earnshaw byłby mnie wysłał . sądź ich.do wszystkich diabłów. Potem młoda para stanęła w drzwiach i z rozmowy zrozumiałem. . nie ma co gadać! O. mimo to dopominał się o nagrodę. aby schronić się w kuchni. Była zajęta szyciem i nuciła piosenkę.jeżeli nie słowami.Ale daj spokój.Z Drozdowego Gniazda.Czyż to nie grzech. Tu także wejście stało otworem. żebyś mi tu zaraz nie zaczynała tych szatańskich psalmów i innych bezecnych śpiewek? Diabłaś warta. niech pan wejdzie. Nelly Dean. bo nie masz ani prawdy. Poznała mnie i aż skoczyła na równe nogi. Ale proszę. Jutro wyjeżdżam znowu. to w myśli .zawołał głos z kuchni w odpowiedzi na jakieś odezwanie się Nelly. . Mają mi tam przygotować nocleg.Wolałbym już słuchać klątw od rana do wieczora niż tego bezbożnego piania! . którą przerywały od czasu do czasu cierpkie. .Już tam wszystko zarządziłem. ani sprawiedliwości między rządzącymi! . i lepiej czytaj Biblię jak chrześcijanin. Gdyby moja nieproszona osoba nasunęła im się wtedy na oczy. nie bez nowych błędów. co mu kazano. które hojnie odwzajemnił. że wybierają się na przechadzkę na wrzosowiska.Uczeń odrobił. bo inaczej już gorzałybyśmy na stosie . w jaki sposób pani się tutaj znalazła? Niech pani powie! . gdy stanąłem przed nią. kobieto. żeby przenocować . dziadu. zgubiony między wami. . a na progu siedziała moja przyjaciółka.odcięła się kobieta.Pewnie. Miała znów zanucić. Panie. Droga pani Dean. Toteż zgnębiony i zazdrosny obszedłem dom dookoła. .Zilla odeszła i pan Heathcliff sprowadził mnie tutaj wkrótce po wyjeździe pana do Londynu. To ładna piosenka “Wesele pięknej Ani” i dobra do tańca. wzgardliwe docinki. że nie mogę otworzyć świętej księgi. Czy przyszedł pan teraz z Gimmerton? . wygłaszane z głębi kuchni wcale nie melodyjnym głosem.odparłem. Dostał co najmniej pięć pocałunków. Biedny chłopak. a tamta też nie lepsza. a na mnie nie zważaj.To pan! Jak można było tak nas zaskoczyć? W Drozdowym Gnieździe wszystko pozamykane. Miałam tu pozostać aż do pańskiego powrotu. . ale gdzieżby mnie słuchali? Niech pan przynajmniej napije się naszego piwa.Widzę. .opowiadała . że mu jestem potrzebna i że zbrzydło mu mieć wciąż Katarzynę na oczach. Pan Heathcliff nie tłumaczył. ale. że młodzi nieprędko wrócą? . jak Józef wyrzekał w kuchni.O.To on nie żyje? . Posłuchałam ochoczo. którego zawartość zasłużyła na moją szczerą pochwałę. Przecież ona nie ma nikogo innego. Odłożę pański kapelusz i opowiem panu. bo jeszcze nie nauczyła się zajmować interesami i ja to robię w jej imieniu.Czynsz dzierżawcy. Zakończenie życia miał “niesamowite”. Usłyszałem.Trzy miesiące temu. . Przeznaczył mi na mieszkanie małą bawialnię.Tymczasem chciałbym załatwić rachunki z waszym panem. .O. proszę pana? Pan wyszedł i nie wróci tak prędko.Nie.raczej ze mną. nie! Co wieczór łaję ich za te późne spacery. dlaczego rozmyślił się co do mojej osoby i wezwał mnie tutaj. Kto by pomyślał. bo pewnie nieprędko zajrzę znowu w te strony. to musi pan załatwić z panią. Ale niech pan siada. że to hańba. Spojrzałem zdziwiony. czy pan nie głodny? . dziękuję. . Nim zdążyłem odmówić.zostałam wezwana do Wichrowych Wzgórz. że pan jeszcze nie wie o śmierci Heathcliffal .W dwa tygodnie po pana wyjeździe . Powiedział tylko. Proszę usiąść koło mnie.Jakie rachunki. jak się wyraziła. Po chwili ukazała się niosąc srebrny półkwaterek. wybiegła. jak to było. .zawołała. Nelly wprowadziła mnie do pokoju.zdumiałem się. Dobrze panu zrobi.Dawno umarł? . zamówiłem kolację w domu. że on się tak pośpieszy! Jak to się stało? Powiada pani. . Pewno pan zmęczony. po czym uraczyła mnie dalszym ciągiem dziejów Heathcliffa. tak wielką zauważyłam w niej zmianę od czasu naszego rozstania. Pierwsza moja rozmowa z nią zmartwiła mnie i zgorszyła. a . żeby w tym wieku sprowadzać sobie chłopów i jeszcze raczyć ich z pańskiej piwnicy! Wstyd patrzeć na to i nic nie mówić! Nelly nie tracąc czasu na odpowiedź zniknęła w piwnicy. Ale. bo chodziło mi o Katarzynę. . żebym się z niego nie śmiała. że nie tylko poruszył ramieniem. bo kiedy pan chciał być sam. że będzie nam tu nieźle. dlaczego Hareton nigdy się nie odzywa. Co o tym sądzisz. w krótkim czasie zaczęła się niecierpliwić i grymasić. ale złudzenie nie trwało długo. . Po pierwsze nie wolno jej było wychodzić poza ogród. je. gorzej było z Haretonem. chłopak przenosił się do nas do kuchni. .rzekła raz do mnie.pod warunkiem. z początku rada. . jakby chciał ją uderzyć. żeby cię wygonił na górę. Wolała kłócić się z Józefem w kuchni niż siedzieć spokojnie sama jedna na górze. przy czym ani nie zwracała nań uwagi. śpi i nic więcej. ale i zacisnął pięść. . .Albo koń roboczy. Ellen. Widziałam. Nie otworzył ust i nie spojrzał. to co? Ale ty się do mnie nie odzywasz! Popatrzyła na niego. . natrząsała się z jego głupoty i nieróbstwa.odezwałam się.Pan Hareton poprosi pana. Ellen. że się z niego śmiałam. a z nadejściem wiosny biednej dziewczynie ciążyło to ograniczenie wolności.Poruszył ramionami jak Juno łapą.Boi się. gapić się całymi wieczorami w ogień i drzemać. Zapytaj go. On siedział zawsze ponury i milczący.ciągnęła. Pracuje. wyrażała zdziwienie. po drugie zaś przy moich zajęciach domowych nie mogłam jej poświęcać wiele czasu. Haretonie? A jeżeli tak. Jakże on musi mieć pusto w głowie! Czy ci się kiedy co śni. że Katy będzie tam ze mną stale przebywać. Początkowo Katy wychodziła z kuchni z chwilą zjawienia się Haretona albo zaczynała pomagać mi w robocie.Zupełnie jak pies. Katy była bardzo zadowolona z takiego obrotu sprawy.Może on właśnie teraz marzy . Łudziłam się. Katy.wyrwała się innym razem. spalił wszystkie książki i dał za wygraną: czy nie głupi? . jak może żyć tak bezmyślnie. Z tych kłótni niewiele sobie robiłam. jeżeli będziesz taka nieznośna! . gdy jestem w kuchni . zaczął się już uczyć czytać i tylko dlatego. . ja zaś przemyciłam dla niej trochę książek i innych przedmiotów. ani się do niego nie odzywała. co Ellen? . Nie chciał jej widzieć więcej niż raz lub dwa razy dziennie. uskarżała się więc na samotność. lecz po pewnym czasie Katy zmieniła postępowanie i zaczęła mu dokuczać bez przerwy: dogadywała.Ja wiem. do których była przyzwyczajona w domu. . napierała się. Musiał więc z konieczności przesiadywać spokojnie przy ogniu. przerywała zwykle w najciekawszym miejscu i zostawiała książkę na stole w kuchni. W pogodne wieczory Hareton wychodził na polowanie. uciekała na podwórze albo do ogrodu. Powtarzało się to wielokrotnie. czy Hareton weźmie się do książki.A ty czy nie byłaś nieznośna? . żeby rozumieć jej “grzeszną” paplaninę.Dobrze. w deszczowe dni wolał kurzyć fajkę razem z Józefem. Dubeltówka rozerwała mu się w ręku podczas samotnego polowania na wzgórzach. W końcu zaczynała płakać mówiąc.Może i byłam nieznośna. na ręce książkę. by nabrać na nowo sił. że boleje nad jego posępnym uporem i niedbalstwem. że on okaże się aż tak głupi. ale nie przypuszczałam. przychodziła do mnie i czytała na głos jakąś zajmującą książkę. odłamek zranił go w ramię i zanim dotarł do domu. którą przeglądała. Jeżeli Hareton był obecny. ziewała. który coraz bardziej stronił od ludzi. Głowiła się nad sposobami naprawienia krzywdy. Strząsnął ją wściekłym ruchem i mruknął. a młody starał się z całych sił udawać zupełną obojętność. że jeżeli nie zostawi go w spokoju. Podczas gdy prasowałam w kuchni lub zajmowałam się inną robotą. że ma dość życia i że jest nikomu niepotrzebna. Powiedziałam jej o tym rano i była mocno rozczarowana. żeby jej coś opowiedzieć. rada z jego obecności w kuchni. zbyt głuchy. Pan Heathcliff.odrzekła. Miała wyrzuty sumienia. ale ledwo zaczęłam. Siedzieli po obu stronach komina jak dwa posągi. wygnał Haretona ze swoich pokoi niemal zupełnie. na szczęście. Ale nawet się do niej nie zbliżył. Haretonie. a Katy wzdychała. . bym uważała. włożę do szuflady w stole i pójdę spać . gdybym ci teraz dała książkę. Katarzyna. wskutek czego przez kilka dni musiał przebywać w kuchni. stracił bardzo dużo krwi. że go tak skutecznie odstraszyła od nauki. Szepnęła mi do ucha. nie mogła . przyjąłbyś? Spróbuję! Położyła mu. Stary. Na początku marca chłopak miał wypadek. Widziałam. ale chłopak był uparty jak muł i zamiast chwycić przynętę. z którą nie mogłam się przenieść do pokoju. to skręci jej kark. Wiesz.Czekaj! . a moja młoda pani z nudów rysowała coś palcem na szybie.odpowiedział. . . Ja byłam zajęta w kuchni prasowaniem bielizny. Hareton zaklął i chwycił drugą. niecierpliwe i gniewne spojrzenia w stronę kuzyna. Nim zdążył ją odebrać. przy czym raz po raz rzucała szybkie.Haretonie. ostrożnym ruchem wyciągając rękę. Hareton nie odpowiedział.przy tych słowach.Idź do diabła! .Dasz mi spokój czy nie? . wyjęła mu fajkę z ust.. lecz wkrótce usłyszałam. Zawziąłeś się udawać. zrozumiałam teraz. abyś naprawdę był moim kuzynem. chcąc mi towarzyszyć..Daj mi tę fajkę! . Musisz mnie polubić. że chcę. połamana na kawałki fajka znalazła się w ogniu. że zasłania mi światło stojąc przy oknie. nim spojrzę na ciebie choć kątem oka! Wynoś mi się stąd .Nie! . ot tak sobie. . odeszła pod komin. jak zagadnęła Haretona: . że rada bym. z żartów. Nie zważałam zbytnio na jej manewry. Na moją uwagę.zawołała Katy. Natarczywiej też niż kiedykolwiek zmuszała mnie do wynajdywania zajęć na dole. W poniedziałek po Wielkiejnocy Józef poszedł z bydłem na targ do Gimmerton. jak zwykle ponury. Earnshaw. . .. gdybyś nie był taki zły na mnie i niegrzeczny.Nie chcę z tobą mieć nic do czynienia! Mam dosyć twojej wstrętnej dumy i drwin .Wpierw mnie diabli porwą do piekła z duszą i ciałem.. Nie wiem. . kiedy mam twarz w kłębach dymu. Nie możesz się mnie wyprzeć. . a nie mogę mówić. o co mi chodzi. co zrobić. . Nazywałam cię głupcem. co ci powiem.Nie dam.upierała się Katy.wrzasnął wściekłym głosem. który obojętnie kurzył fajkę i gapił się w ogień. że chciałabym. Jesteś moim kuzynem. Haretonie. wcale nie na serio.Wpierw musisz posłuchać. że nie rozumiesz. Haretonie. żeby cię nakłonić do rozmowy.Idź do diabła! . Haretonie! Czy słyszysz? . podśpiewując półgłosem lub szepcząc coś do siebie. .widocznie usiedzieć w pokoju na górze. i wcale tobą nie gardzę. siedział koło kominka. Haretonie.mruknął nieprzejednany gbur. Nienawidzisz mnie tak samo jak pan Heathcliff. szczerym ruchem wyciągnęła rękę. żeś się za mną wstawiał.skoro żałuje swoich wybryków. a ona czerwieniąc się szepnęła do mnie: . żeś mnie wypłoszyła z kuchni! Katy otarła oczy. Potrząsnęłam głową na znak nagany. . a nawet więcej.Nie ja ciebie nienawidzę. tylko przewrotna jakaś zaciętość była przyczyną jego uporu. kiedyś mi odpłacała drwinami i pogardą! Jeżeli nie przestaniesz mnie dręczyć. nachyliwszy się. Nie. pocałowała go delikatnie w policzek. w jej towarzystwie stałby się pan innym człowiekiem. Na dobre by to panu wyszło. bo wróciła do okna z miną niewiniątka.natychmiast. żem tego nie zauważyła. .Powinien się pan zaprzyjaźnić z kuzynką . nie wyciągnę do niej ręki. Ellen? Nie chciał podać mi ręki ani spojrzeć na mnie. . . Nie umiem powiedzieć. Musiała odgadnąć instynktownie. . aby ukryć wzrastającą ochotę do płaczu. .Nie wiedziałam. że stawałem po twojej stronie! I to wtedy.odezwałam się . choćby mnie za to mieli zrobić królem.Złościł się na mnie tyle razy za to. Katy zmarszczyła brwi i odeszła znów do okna.zawołał Hareton. Cóż mogę zrobić ponad to? Podeszła do niego.Co miałam zrobić. Nasrożył się. Byłam nieszczęśliwa i rozgoryczona na wszystkich. Ale teraz dziękuję ci za to i proszę o przebaczenie. Musiałam mu jakoś okazać. Przez dłuższą chwilę starannie ukrywał swoją twarz. że nie niechęć do niej. czy pocałunek przekonał Haretona. żem niegodny czyścić jej butów. że go lubię i że chcę. tylko ty mnie! . .W jej towarzystwie? Przecież mnie nienawidzi i uważa. . gdyż po chwili wahania. Mała szelma myślała. przygryzając usta i nucąc jakąś dziwaczną melodię. zacisnął pięści i patrzył w ziemię. abyśmy się stali przyjaciółmi. a gdy wreszcie ją podniósł. pójdę do niego i powiem.Kłamiesz bezczelnie .zapłakała Katarzyna niezdolna dłużej ukrywać swego rozżalenia. pochylone nad kartkami przyjętej książki. tym więcej. twarz mu płonęła. Słysząc szelest rozwijanego papieru wstała i usiadła cichutko obok kuzyna. W pierwszej chwili nie zdobył się na tyle odwagi. z ręką wspartą na jego ramieniu. objawiło się tylko ciężkimi westchnieniami. a Katy usiadła przy stole i oparła głowę na złożonych rękach. Podeszłam z książką i zleceniem. Katarzyna owijała tymczasem piękną książkę w biały papier i przewiązawszy imieniu. zobaczyłam dwie tak rozpromienione twarze. wstydziłabyś się mnie przez całe życie. Haretonie. że mi przebaczasz! No. przysuwając się jeszcze bliżej. jakiego doznał. że jego ulubieniec znosi tak cierpliwie jej bliskość. jak byś mnie uszczęśliwił tym jednym słówkiem. to nauczę go czytać. ją kawałkiem wstążki zaadresowała: “Pan Hareton Earnshaw”. Na widok Katarzyny na jednej ławie z Haretonem. ale gdy się obejrzałam ponownie.Nie. Wróciłam do swojej roboty. Dalszej rozmowy nie dosłyszałam. biedny stary zdębiał. Mruknął coś niedosłyszalnie. Książka miała wiele wspaniałych obrazków.szepnęła . Był poruszony tak głęboko. więc położyłam mu paczkę na kolanie. im lepiej byś mnie poznawała. a przy tym siedzieli tuż przy sobie. . Nie odrzucił. Jeśli nie. Opuściła go cała opryskliwość i gorzka ponurość. Po czym poprosiła mnie. Tego podwójnego uroku wystarczyło. powiedz! Nie wiesz. to pójdę na górę i więcej nie będę mu się narzucała.I będziesz mi odtąd przyjacielem? . Hareton drżał. że moje wątpliwości co do serdecznej zgody pomiędzy niedawnymi wrogami rozwiały się bez śladu. a ja bym tego nie zniósł. Wzburzenie.nalegała z serdecznym uśmiechem.w oczach jego malowało się głębokie zdumienie. żeby aż do powrotu Józefa nie ruszyli się z miejsca. żeby odpowiedzieć choćby jednym słowem na jej pytające spojrzenie i wyszeptaną prośbę: . . abym zaniosła ten prezent w jej . . Katarzyna patrzyła za mną z niepokojem. Hareton nie otworzył dłoni.Powiedz mu .Powiedz.Więc nie chcesz być moim przyjacielem? .że jeżeli przyjmie mój dar. Nie mogło mu się pomieścić w głowie. że tego wieczoru nie zdobył się na żadne uwagi. jak może nigdy dotychczas pod tym dachem.Widzi pan.Chodź.Zanieś to panu. Hareton nie dawał się tak łatwo ucywilizować. Katy . Ale teraz rada jestem.odezwałam się. więc szybko ten cel osiągnęli. a moja młoda pani nie była ani filozofem. W dzień ich ślubu nie będę zazdrościła nikomu. ani też wzorem cierpliwości. bo on kochał i pragnął ją wielbić . że pan tego nie próbował. z wyjątkiem chyba pierwszych wizyt u Lin tona. . . Zażyłość między młodą parą robiła szybkie postępy. . Musimy się wynieść stąd i poszukać sobie innego kąta! .a ona kochała i pragnęła być uwielbiana. panie Lockwood. Jak znajdę. i już tu więcej nie przychodź. Jutro przyniosę więcej. choć początkowo były i trudności. chłopcze. Haretonie. Ja też idę do siebie.Jeszcze nie ma ósmej. Na koniec wywołał Haretona z jego kąta. . Gotowa jesteś? Katy podniosła się niechętnie.gdy rozłożywszy uroczyście na stole swą wielką Biblię. będę najszczęśliwsza kobietą w całej Anglii! . Ale że oboje dążyli do wspólnego celu. Związek tych dwojga będzie spełnieniem moich najgorętszych pragnień. że nietrudno było zdobyć serce Katarzyny. Minąwszy z uśmiechem Haretona pobiegła na górę z piosenką na ustach i sercem tak lekkim. W tej norze siedzieć nam nie przystoi. Skończyłam prasowanie.Nie chcę tu żadnych książek. to pokażę panu zapowiedział Józef – i zrobi się z tym porządek! Katy zagroziła mu odwetem na jego tomiskach. . zostawiam książkę na piecu. układał brudne banknoty przywiezione jako wynik dziennego targu.I my musimy się wynieść. Gdyśmy wchodzili do wielkiej jadalni. czyś rozum postradał. ale przyznam mu się. żeby nie rozmawiała i nie zajmowała się zanadto kuzynem. . ostrzegałam ją szeptem. żeby narobić tyle szkody na jej prośbę? Earnshaw stał mocno stropiony. gdzie kuzyn krzątał się koło jakiejś lekkiej roboty. że to są krzaki Józefa. Katy siedziała zazwyczaj przy mnie. a Katarzynie zachciało się właśnie w tym miejscu urządzić klomb z kwiatami. że już teraz mojej wychowanki przy sobie nie utrzymam.Niech to tylko Józef zobaczy. Zeszła na dół przede mną i pobiegła do ogrodu.Nie będę . Zaledwie usiadła. Czym się będziecie tłumaczyć? Będziemy mieli czego słuchać! Panie Haretonie. zaraz pan się o tym dowie. Spustoszenie.A to dopiero! .namówiony przez nią . zobaczyłam. zaraz się do niego przysunęła i zaczęła mu wtykać pierwiosnki do talerza z owsianką. Od samego rana przekonałam się. bo to z pewnością rozdrażni pana Heathcliffa i oboje na tym ucierpią.ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY TRZECI Nazajutrz po tym poniedziałku Hareton nie był jeszcze dość silny. Kiedy poszłam zawołać ich na śniadanie.Zapomniałem. bał się niemal . tak teraz nie myśli się krępować w okazywaniu przyjaźni. Byłam więc przy stole niezbędna. . kręcił się tylko koło domu. Jadaliśmy wszystkie posiłki razem z panem Heathcliffem.powyrywał krzewy porzeczek i agrestu w części ogrodu. . przeraziło mnie. Chłopak bał się odzywać do niej w obecności pana. że jak nie znała miary w nienawiści. że to ja zrobiłem. a teraz oboje zastanawiali się. Dziś jednak przysunęła się do Haretona i spostrzegłam niebawem.wykrzyknęłam. . żeby zabrać się do zwykłych swoich zajęć.przyrzekła. że . Ja nalewałam herbatę i krajałam mięso w zastępstwie pani domu. jakiego dokonali w ciągu pół godziny. Czarne porzeczki były oczkiem w głowie Józefa. jak sprowadzić sadzonki z Drozdowego Gniazda. Chciał człowiek umrzeć tu. aż Hareton wybuchnął zduszonym śmiechem. żem cię już oduczył śmiechu. Pan Heathcliff drgnął i oczy jego przesunęły się szybko po naszych twarzach. . Po wściekłych oczach i drgających ustach poznałam. Ale potem znów zaczęła swoje figle. nie.. jeżeli pan chce. poruszając szczękami jak przeżuwająca krowa przez co było go jeszcze trudniej zrozumieć niż zwykle: . Zamiarowałem przenieść książki i graty na strych. nie zniosę! Pan może się ugiąć pod jarzmem. A ona wciąż się z nim przekomarzała: dwa razy z trudem powstrzymał się od śmiechu... żeby na nas zwracać uwagę. a zarazem wyzywającym spojrzeniem. – Po jakiego licha gapisz się na mnie bezustannie tymi piekielnymi ślepiami? Spuść powieki i nie przypominaj mi o swoim istnieniu.. gdzie służył sześćdziesiąt lat.. Myślałem. Kończyliśmy już jeść. gdy w drzwiach ukazał się Józef. Musiał przedtem widzieć Katy i Haretona w tej części ogrodu. mój ogród. staremu ciężko się przyzwyczaić. jak widać było po jego twarzy.. zbyt był pochłonięty myślami. Ale skoro mi jeszcze zabrała ogród. ja tego niezwyczajny. Katy uspokoiła się i przez chwilę obserwowała go z wielką powagą.zawołał. stary głupcze! . . . Hareton spuścił oczy na talerz i nie odpowiedział. Pan Heathcliff przyglądał mu się przez chwilę i znów głęboko zamyślony zabrał się do śniadania. alem był gotów i na taką ofiarę. wolę kamienie tłuc przy drodze za ten kawałek chleba! . panie. Ciężko odejść od własnego komina. a Katy zerknęła na pana Heathcliffa. Zdawało się.. Katy odpowiedziała na ten wzrok zwykłym trwożliwym. a młodzi odsunęli się od siebie rozważnie. Ja zmarszczyłam brwi.Streszczaj się! .To ja się śmiałem .Do rzeczy. który. że wykrył krzywdę wyrządzoną jego ukochanym krzewom. bo odchodzę.przerwał mu Heathclitl. że obejdzie się bez dalszej awantury.zapytał dziedzic. którego nie znosił.Co ty tam gadasz? . że siedzisz daleko ode mnie! . gdyż mówił szybko.. a kuchnię im zostawić dla świętego spokoju.mruknął Hareton.Proszę mi wypłacić należność.patrzeć. tego.Dobrze... . cały rządek . gorzała śmiertelna nienawiść.A tobie kto.I moje pieniądze! . .Jeżeli pan mnie uderzy.Wyrwałem mu kilka krzaków .Czy to o ciebie mu chodzi. co człowiek dla niego zrobił.zawołała. .zapytał pan Heathcliff. Podniósł się bardzo blady.Nie powinien mi pan skąpić kawałka ziemi pod kwiatki. . .ale zasadzę je z owrotem. .I Haretona ziemię.dorzuciła gryząc spokojnie skórkę chleba i patrząc mu w oczy. powyrywał mi najpiękniejsze krzaki w ogrodzie.wrzasnął. choćby cię wrzuciła do piwnicy z węglem. przecież zabrał mi pan cały majątek! . więc niech wyrządzonej mu krzywdy i niewdzięczności zakochanego . serce mi się kraje! Zapomniał o wszystkim...Milczeć! ..zawołał Józef. nie było na co wytrzeszczać oczu. Haretonie? .Czy ten dureń upił się dzisiaj? .I tobie kto kazał jej słuchać? zwrócił się do Haretona.To moja wina.Twój majątek. pozwolił rozporządzać choćby jednym patykiem? . i jego pieniądze! . . . dzięki Bogu! Ona nikogo nie skusi! Nigdy nie była urodna.A po co wyrwałeś? Tu Katy wtrąciła się nieostrożnie: .przyznał się młody człowiek . . To tamta królewna od siedmiu boleści. przejęty ogromem Haretona.lamentował stary.Z nią dałbym sobie radę. aż. bezczelna flądro! Nigdy nie miałaś żadnego majątku! . u diabła. Nie.Precz stąd! . .To nie Nelly! . Chłopak oniemiał.Chcieliśmy tam zasadzić trochę kwiatów .zapytał teść zaskoczony.O co ci chodzi? Nie będę się wtrącał w żadne kłótnie między tobą i Nelly nie ruszę palcem. .. . gdy na nią patrzył.Jestem teraz z Haretonem w przyjaźni i wszystko mu o panu opowiem! Heathcliff na chwilę oniemiał. . Hareton stanie w mojej obronie. to ja go namówiłam. Katy odpowiedziała za niego: .ciągnęła niebacznie. co to oczarowała naszego chłopca swymi zuchwałymi ślepiami i zaczepkami. W oczach jego. . gdy nagle puścił jej włosy i chwyciwszy ją za ramię spojrzał jej przenikliwie w twarz.Nie wolno ci tak do niego mówić! Daj spokój! . zabiję ją! Hareton usiłował szeptem namówić Katy. . Ale już było za późno: Heathcliff bowiem .nalegał. Nie odzywał się do nas. aby sam wypełnić swój rozkaz. wyleci stąd na zbity łeb i będzie musiał szukać chleba gdzie indziej! Twoja miłość uczyni z niego wyrzutka i żebraka.Więc chodź ze mną! . że jej uszło na sucho. Pożałujesz tego! Trzymał ją za włosy. podły człowieku! . zabierz ją i wynoście mi się wszyscy! Wynoście się! Wyprowadziłam moją młodą panią. to drogo za to zapłaci! zagrzmiał Heathcliff. . Hareton wyszedł za nami i pan Heathcliff został sam do obiadu. pilnuj jej.ryczał Heathcliff. siedź z nią i zachowuj swoje bezczelne docinki dla jej uszu. . Nie licząc się z niczym miałam biec na ratunek. i zwrócił się znów do Katy z udanym spokojem: . żeby zjadła na górze.Więc próbujesz go buntować przeciwko mnie. że rozedrze ją na sztuki.mruczał z wyrzutem młodzieniec. Ellen. Potem przetarł dłonią oczy.Jeżeli Hareton nie wyrzuci ciebie z pokoju. Wstawiał się za nią błagalnie. cicho! . chwilę stał.Przecież nie pozwolisz mnie bić? . Nelly. bo jeśli mi się jeszcze raz nawinie na oczy. jadł bardzo . .Przeklęta wiedźmo! Tym razem wyprowadziłaś mnie z cierpliwości.Teraz ty się wynoś! . Znienawidzi pana wkrótce tak samo jak ja! .krzyknęła Katy. . która rada. to jeżeli będzie cię słuchał.pan lepiej siada.rozkazał Haretonowi.On ciebie więcej nie posłucha.Musisz się nauczyć nie doprowadzać mnie do pasji.Wyrzuć ją! . bo cię kiedyś naprawdę zamorduję! Idź z panią Dean. ale na widok jej pustego krzesła pan rozkazał. . nie stawiała oporu. .Cicho. Hareton próbował ją uwolnić. przeklęta czarownico? Wynoś się stąd! Czy słyszysz? Wypędź ją do kuchni! Słuchaj. żeby zeszła. Poradziłam Katy. aby wyszła.pochwycił ją. jakby się chciał opamiętać. Z czarnych oczu Heathcliff a biły ognie. A co do Haretona.Jeszcze gadacie? I podszedł ku nim groźnie.zawołała Katy. zdawało się. . Okazała dobre serce. nadawał im wyraz bystrości i szlachetności. Nie chciało się wierzyć. ale potrafił ją rozbroić. Rozjaśniający się umysł rozjaśniał także rysy. gdyby on zaczął źle mówić o jej ojcu? Wtedy zrozumiała.niewiele i zaraz potem wyszedł z zapowiedzią. i okrucieństwem byłoby uczucie to zniweczyć. Słyszałam. jaką jej teść wyrządził jego ojcu. tak miło patrzeć na nich. Widzi pan. że był przywiązany do niego uczuciem zbyt silnym. Podczas gdy ja ich podziwiałam. Cóż mógł w tym widoku dopatrzyć się niemiłego lub złego? Nie byłożby hańbą karcić tę młodą parę? Czerwony blask ognia oświetlał ich wdzięczne głowy. Szczere pochwały Katy były mu wielką zachętą w tych usiłowaniach. Po skończonej robocie poszłam siedzieć z nimi. że to ten sam chłopak. że nie pozwoli jej wyrażać się uwłaczająco o Heathcliffie: gdyby nawet był wcielonym diabłem. że usiłowała ich poróżnić. że młody człowiek wziął sobie do serca reputację opiekuna. w jakich się wychował. Wolałby nawet. Zapytał. jak Hareton przerwał surowo kuzynce. zanim zdążyliśmy podnieść głowy. że wcale nie zdawałam sobie sprawy. To drobne nieporozumienie nie pozostawiło śladu na ich przyjaźni. jak czas upływa. bo odtąd przestała się skarżyć i wygadywać na Heathcliffa. Jego uczciwa. ukazywał twarze dziecinnie zaciekawione. Zapowiedział. którego ujrzałam w dzień pierwszej wycieczki mojej panienki do Wichrowych Wzgórz. W czasie jego nieobecności młoda para rozsiadła się w pokoju na dole. a oni pracowali. że przed zmierzchem nie wróci. że i z Haretona także doczekam się pociechy. Tak mi było dobrze. Wzięli się znów do nauki. Katarzyna chciała się już złościć. że od tego czasu w obecności Haretona nie pisnęła słówka na Heathcliffa. zamiast zwracać się przeciwko Heathcliff owi. Zdaje mi się. aby rozsądek mógł je przełamać. inteligentna i uczuciowa natura otrząsnęła się szybko z ciemnoty i poniżenia. Wszedł niespodziewanie przez główne drzwi i zobaczył nas troje. a przede mną robiła sobie wyrzuty. uważam ich oboje prawie za swoje dzieci. bo choć on liczył dwadzieścia . Z Katarzyny zawsze byłam dumna i zaczęłam wierzyć. jak dotychczas. aby zachowała swoje docinki dla niego. gdy zaczęła mu opowiadać o krzywdzie. czy byłaby rada. to cóż z tego? On i tak stanie po jego stronie. zapadł zmierzch i wrócił pan Heathcliff. Tak mało mnie obchodzi codzienne życie. który nadaje jej wyniosły wyraz niezależnie od jej woli. Oboje jednocześnie spojrzeli na pana Heathcliffa. To podobieństwo musiało rozbroić pana Heathcliffa. dokonuję herkulesowych trudów i gdy wszystko już gotowe i w mojej mocy.Niezbyt udany wynik. nie chcę nawet myśleć! Naprawdę. żeby odeszła. żeby się stała niewidzialna! Obecność jej budzi we jakieś . ale pan kazał mi zostać. Podszedł do kominka widocznie zdenerwowany.trzy. . Mógłbym to zrobić i nikt by mi w tym nie przeszkodził. że trudno ich było uważać za dorosłych.Głupie zakończenie tylu moich gwałtownych usiłowań! Gromadzę wszelkie możliwe środki. Jestem już w jej cieniu. Wyjął mu książkę z ręki. której przed chwilą był świadkiem.zaczął po dłuższej zadumie nad sceną. Właśnie teraz byłaby odpowiednia pora. Poza tym Katy przypomina matkę jedynie z szerokiego czoła i łuku nosa. Może pan nie zauważył. ale ich widok sprawia mi ból graniczący z męczarnią. a w tym momencie było szczególnie żywe wskutek nie znanej mu dotychczas podniety. a ona osiemnaście. nie chce mi się nawet podnieść ręki! Wygląda to tak. . nieprawdaż? . Ci dwoje. którzy wyszli właśnie z pokoju wydają mi się jedynymi wyraźnie materialnymi zjawiskami. takie samiuteńkie jak Katarzyny Earnshaw. ale gdy popatrzył na młodzieńca. by pomścić się na ich dzieciach. nadchodzi jakaś dziwna zmiana. O niej mówić nie będę. żeby się w końcu popisać pięknym rysem wielkoduszności! Ale daleko mi do tego! Straciłem po prostu zdolność radowania się z ich klęsk. dając tylko znak Katarzynie. okazuje się. spojrzał na otwarte karty i zwrócił bez słowa. jakbym pracował przez cały ten czas tylko w tym celu. że odeszła mi ochota strącić bodaj jedną dachówkę z dachu! Starzy moi wrogowie bynajmniej mnie nie pokonali. Hareton wyniósł się zaraz za nią. aby zburzyć te dwa domy. Ja także chciałam odejść. że zapominam niemal o jedzeniu i piciu. że oczy ich są niezwykle do siebie podobne. oboje mieli jeszcze tak wiele do nauczenia się i do przeżycia. Nelly. chciałbym. U Haretona podobieństwo jest w ogóle uderzające. a zbyt jestem leniwy. a raczej podniecenie jego przybrało inny charakter. żeby burzyć bez potrzeby. Ale po co mi to? Nie zależy mi już na tym. natychmiast jakby ochłonął. by mi na zawsze zszedł z oczu. ale wiem. Patrząc na niego doznawałem tak różnorodnych uczuć. jego towarzystwo nie jest dla mnie ulgą w męczarniach. że posądzono by mnie wtedy o szaleństwo. wiecznie zamknięta w sobie. Obraz jej otacza mnie bezustannie! W każdej najpospolitszej twarzy.Ale co pan mówił o jakiejś zmianie. jakie tysiączne skojarzenia i wspomnienia chłopiec ten we mnie budzi lub ucieleśnia w swej osobie.szaleńcze uczucia. I to jest przyczyną. o ile mogłam sądzić. mojego szczęścia i cierpienia. mojego upadku. żem już oszalał – dodał siląc się na uśmiech – gdy spróbuję ci opisać. że ty nikomu nie powtórzysz tego. mimo że ciąży mi samotność. ale wiem. co ci powiem.jego niesłychane podobieństwo do Katarzyny tak przerażająco łączy go z mymi wspomnieniami. zapragnęła wreszcie podzielić się z kimś innym tym ciężarem. nie wydawał się wcale bliski śmierci ani obłędu. że nic mnie nie obchodzi jego przyjaźń z moją synową. panie Heathcliff? . cóż nie ma związku z jej postacią? Gdy spojrzę na tę posadzkę. mojej dzikiej obrony przed poniżeniem. chociaż. gdzie spojrzę.. a raczej jednym więcej udręczeniem. Najchętniej zażądałbym. napełnia sobą mroki nocy. Nie jestem już zdolny zwracać na nich uwagi. dlaczego. wyglądał silnie i zdrowo jak mojej młodości.zapytałam zatrwożona jego zachowaniem. widzę jej rysy odbijające się w płytach. . Ale nie to działa najmocniej na moją wyobraźnię. że nie potrafiłem odezwać się do niego dorzecznymi .. nawet w mojej własnej. widzę rysy jej twarzy. męskiej czy kobiecej. mojej dumy. Ale to szaleństwo zwierzać ci się z tych myśli. Widzę ją w każdym obłoku w każdym drzewie. Zrozumiesz jednak. objawia mi się dniem wszędzie. Cały świat jest straszliwie przepełniony wspomnieniami tej. lecz wcieleniem słowy. gdy moja dusza. która istniała i którom stracił! Twarz Haretona to widmo mej nieśmiertelnej miłości. przeciwnie. Pomyślisz pewno. On – to co innego. Pięć minut temu Hareton wydał mi się nie ludzką istotą. Po pierwsze . choć tak mogłoby się wydawać Bo cóż mi jej nie przypomina. podobnie pod przymusem widzę przedmioty martwe lub istoty żywe. jednak niewątpliwie był to zwykły jego stan ducha . ale pod każdym innym względem był umysłowo tak samo normalny jak ja. . A mimo to z jego zachowania nikt by się tego nie domyślił. gdyż poświęciłem mu całe moje istnienie.Sam dobrze nie wiem. jak się to wszystko skończy. Tak długo i tak niezachwianie rwałem się ku temu celowi. że go osiągnę. Chociaż uprzednio rzadko objawiał ten stan umysłu nawet wyrazem oczu. aby biło! To coś jak zginanie twardej sprężyny: spełniam pod przymusem każdą najdrobniejszą czynność nie nakazaną przez tamtą jedyną myśl.zawsze. także nie zdawał sobie z tego sprawy widząc go po raz pierwszy. Te moje zwierzenia nie przyniosły mi ulgi. ale może usprawiedliwiają moje wybryki niepojęte dla otoczenia. że trzeba oddychać. A w okresie. . umiarkowanym trybie życia i spokojnych zajęciach powinienem dożyć i prawdopodobnie dożyję tak późnego wieku. I to już wkrótce. Mam tylko jedno życzenie. przekonam się dopiero. że nie zostanie mi na głowie ani jeden czarny włos. gdy to się stanie. o którym mowa.. tylko . jestem zdrowy. A jednak nie mogę tak żyć dalej! Muszę przypominać sobie. iż pewny jestem. był taki sam jak zwykle. Zastanawiałam się głęboko.sam to stwierdził. że wyrzuty sumienia stworzyły mu piekło już tu na ziemi. żeby się po mnie zgłosiła. Boże! Jak długo już trwa to zmaganie! Oby się już wreszcie skończyło! Zaczął krążyć po pokoju i mruczał sam do siebie rzeczy tak okropne. panie Lockwood. to od dzieciństwa miał skłonności do ponurych i dziwacznych rozmyślań. ani nadziei.Przecież panu nic nie dolega? . o ile nie pozostają w związku z jedną przemożną myślą. Mógł mieć manię na punkcie zmarłej ukochanej. prawie przypominać sercu.O. co zaś się tyczy stanu jego umysłu. O.Nie. Pan.Więc pan nie obawia się śmierci? . Dlaczego miałbym się jej obawiać lub spodziewać? Przy moim silnym organizmie. . cała moja istota i wszystkie moje siły dążą jedynie do spełnienia go. Jestem pochłonięty oczekiwaniem.. nie! Nie obawiam się śmierci i nie mam ani przeczucia. Nelly. iż skłonna byłam uwierzyć wraz z Józefem. .bardziej stronił od ludzi i był może jeszcze bardziej małomówny. co nadawało całej twarzy zupełnie odmienny wygląd. lecz nie chciałam go pytać . Ale tak dziwnie wyglądał.Prawie radośnie. żeby mu się przyjrzeć. która wybiegła za bramę wykopać kępki pierwiosnków na rabatkę. . znalazłam wymówkę. mówiąc. Haretona zaś. gdy wtem moja młoda pani. co mogło się stać. wróciła z prawie pustymi rękoma. . ale rzeczywiście oczy błyszczały mu radośnie. Był kwiecień ciepły i łagodny. dokąd chodził. jak schodził na dół i wyszedł drzwiami frontowymi. że pan Heathcliff nadchodzi. aby wejść do domu. gdy już wszyscy poszli spać.Jak? . . Wstyd mu było poddać się całkowicie nastrojów. Po śniadaniu Katy kazała mi się przenieść z krzesłem i robótką pod sosny za domem.zapytał Hareton. Którejś nocy. nie.A co powiedział? . Niespokojna. Siedziałam sobie wygodnie. a dwie karłowate jabłonie za południową ścianą całe w kwieciu.. żeby wracał. rozkoszując się wiosennym powietrzem i błękitem nieba. bardzo tym zdumiona. a jednak nie mógł zdecydować się na wyraźne wygnanie do kuchni Haretona i Katy..Musi pan być głodny po tej nocnej włóczędze! . Nie słyszałam. gdyż widok rozradowanego oblicza Heathcliffa musiał być zaiste niezwykły. aby skopał jej ogródek. .zauważyłam z udaną obojętnością. . bo naprawdę zdziwiłam się tak samo jak ona. trawa zielona dzięki deszczom i słońcu. tak inaczej niż zwykle. usłyszałam.zapytałam.Zje pan śniadanie? .Byłam ciekawa. który już zupełnie przyszedł do siebie. namówiła.Żebym odeszła stąd jak najprędzej. nie prawie.I odezwał się do mnie .Widać lubi nocne spacery .dodała. wydawał się niesłychanie podniecony i uradowany! . Stał w otwartych drzwiach blady i drżący. . Wolał raczej schodzić nam z oczu i zadowalać się jednym posiłkiem na dobę. który wskutek narzekań Józefa został przeniesiony do tego kąta. że wciąż jeszcze go nie ma.ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY Przez kilka dni po tym wieczorze pan Heathcliff unikał wspólnych posiłków. że przystanęłam. Rano okazało się. Ujął nóż i widelec i miał się zabrać do jedzenia. . a raczej coś miłego. a zęby ukazywały się raz po raz. jakby w zamiarze odbicia sobie poprzedniego postu.zapytała Katy. . . odwracając głowę. Ogarnęło mnie zakłopotanie. gdy nagle stracił całkowitą ochotę. Hareton poszedł go zapytać. . Już widzę. gdy kuzyn wrócił. gdym się odezwał po raz drugi. że próbuję poznać przyczynę jego dobrego nastroju. że panu coś jest! . ale nie gniewa się. dlaczego nie chce jeść. gdy już nikogo nie było. wcale nie uspokojony. Kończąc obiad widzieliśmy. Wrócił może po dwóch godzinach.A zwłaszcza teraz. ani nie mam gorączki . tak! .I gotów jestem zjeść wszystko. przyjdzie? . trochę pogardliwym tonem. miły i zadowolony. Zaziębi się pan albo wpadnie w jaką gorszą chorobę. . Położył sztućce na stole. Kazał mi wracać do ciebie. . Obawiał się. żeby jedzenie nie wystygło. byleście mnie zostawili w spokoju. nie jestem głodny .Nie sądzę. dziwiąc się. że oddycha szybko.wprost. że mogę pragnąć innego towarzystwa. co mi dajesz.Nie. jak chodzi tam i z powrotem po ogrodzie. Wejdź do domu i nie dręcz mnie. wstał i wyszedł.pomyślałam. jakby w gorączce. gdy jest tak wilgotno. “Ano. Postawiłam talerz Heathcliffa na piecu. żeby na siebie uważał.odezwał się nawiązując do naszej porannej rozmowy. .odparł.Będzie choroba w domu! Co też on ze sobą zrobił?” W południe zasiadł do obiadu razem z nami i przyjął z moich rąk czubaty talerz.zauważyłam. żeśmy go czymś urazili. jakby odgadywał. twarz była tak samo bezkrwista. Mijając go zauważyłam. spojrzał żywo ku oknu. Nie wiedziałam. .No co.Nie. aby było wskazane włóczyć się po nocy zamiast leżeć w łóżku . Posłuchałam. Ta sama wyraźnie nienaturalna radość błyskała spod czarnych brwi. . tylko zniecierpliwił się. czy nie należałoby skorzystać ze sposobności i poradzić mu.Ani nie jestem zaziębiony.Nic złego. wytarłam stół i wyszłam zaniepokojona jeszcze bardziej. Może by pan go zjadł.jakby w uśmiechu. Ogień wygasał już na kominku.Pytasz przez okropnie próżną ciekawość . a pokój wypełniało łagodne. Wśród głębokiej ciszy słychać było nie tylko szum potoku w dolinie. dzisiaj zaś zbliżam się do nieba. uznałam za stosowne zanieść mu świecę i kolację. co mu jest. że ich pan stąd wyrzuca? . chcę być tutaj sam. A teraz idź już sobie. Mimo to odpowiem ci. . bo nikt oprócz mnie nie urobiłby tego.Czy usłyszał pan jaką dobrą nowinę? .przerwał ze śmiechem. raz na zawsze proszę cię.Skąd by do mnie przyszła dobra nowina? To głód mnie tak podnieca.. aż doszłam do tego.zapytałam. tylko. .spytałam. żeby go obudzić z zadumy.Czy mam je zamknąć? . O ósmej. Nelly. oparty o framugę. . przy którym stał Heathcliff.Wygląda pan niezwykle ożywiony! . ale tak. bo .Czy znów coś zrobili. bylebyś zaniechała wścibstwa. jak się drży z zimna lub z osłabienia. wilgotne powietrze chmurnego wieczoru.zapytałam. a jednocześnie nie mogę jeść. Przy tym drżał cały. I. tylko w mroczną głąb pokoju. . . . Do wieczora siedział w dużej ba wialni.mruknął pośpiesznie. jak wibruje silnie napięta struna. choć nie wzywana. Nie chcę nikogo widzieć. lecz i plusk wody spływającej po kamykach i między gniazdami.Teraz nie! .. .Tu jest obiad. Stał przy otwartym oknie. Nie odrywam od niego oczu: dzielą mnie odeń zaledwie trzy stopy. nie tak. Zamiotłam przed kominkiem. . W nocy byłem na progu piekła. Dlaczego jest pan taki dziwny? Gdzie pan był dzisiaj w nocy? Nie pytam przez próżną ciekawość. Nikt mu nie przerywał samotności.Zaczekam do wieczora. ale nie patrzył w ogród. Na widok wygasłego ognia mruknęłam coś z niezadowoleniem i zaczęłam zamykać okna jedno za drugim. idź! Nie zobaczysz i nie usłyszysz nic strasznego. usuń mi sprzed oczu Haretona i tamtą. Postanowiłam zapytać. Pan każe ci przynieść świecę i rozpalić na nowo ogień.dumałam. panie Lockwood. jak go doglądałam w dzieciństwie. lecz upiór. jak wchodził po schodach. Słyszeliśmy. zmuszeni byliśmy ograniczyć się do jednego słowa: “Heathcliff”. . to małe. Te głębokie. zamknij . . bo czytałam nieraz o tych ohydnych. że może planuje nową wycieczkę nocną w tajemnicy przed nami. Na pół we śnie męczyłam się nad wynalezieniem dla niego stosownego pochodzenia i znów jak na jawie snuły mi się jego dzieje. zostaliśmy w ciemnościach. Zaczęłam sobie przypominać. gdy ogarnięta drzemką zapadałam w mrok nieświadomości. nachyliła się ku ścianie i zgasła. “Czy to upiór. jak w moich oczach wyrastał na młodzieńca. że to nie pan Heathcliff. Nie byłoż więc absurdem i głupotą poddawać się takiemu uczuciu trwogi? “Ale skąd on się wziął. czy wilkołak?” . lecz skręcił do tego z dębowym łożem. Powiedział. że polecono mi wymyślić napis na. ta widmowa bladość! Wydawało mi się. przygarnięte przez dobrego człowieka na jego zgubę. a tacą z kolacją w drugiej. . To się istotnie sprawdziło. ponuro jakoś zmienione. wcielonych demonach. – Samą nie odważyłam się wejść tam raz jeszcze w tej chwili.Jakaś ty niezgrabna! Czemu tak pochylasz świecę? Pośpiesz się i przynieś drugą! Wybiegłam głupio wystraszona i powiedziałam do Józefa: . Wpadło mi więc na myśl. Okno jest tam dość szerokie. aby każdy mógł przez nie wyjść. Ale wrócił natychmiast z łopatą w jednej ręce. jak straszliwie się przeraziłam na widok jego twarzy. że pan idzie spać i że będzie jadł rano. i przeszłam myślą prawie całe dalsze jego życie. Ponieważ zmarły nie miał imienia i nie mogliśmy podać wieku. pomniku grobowym i że radziłam się w tej sprawie grabarza. nie wszedł do swego pokoju. ze strachu świeca zadygotała mi w ręku. Och. aż doszłam do wyobrażenia jego śmierci i pogrzebu: tyle tylko z tego pamiętam. czarne stworzenie.odpowiedział zwykłym głosem. Światło świecy w tej chwili padło mu na twarz.stał bez ruchu. czarne oczy! Ten uśmiech.Owszem. Józef nabrał trochę żaru na łopatę i poszedł. na nieszczęście jego rodu?” szeptał przesąd. nie umiem wcale wypowiedzieć. Spróbowałam podsunąć mu chleb do ręki.zawołałam. Wstałam i gdy tylko się rozwidniło. . niespokojne oczy przesuwały się z góry na dół z takim przejęciem. tylko w jeszcze silniejszym stopniu. Przysunął ją bliżej. czy nie ma śladów stóp pod oknem.Kawa stoi już prawie godzinę. Rozmawiał z Józefem o sprawach gospodarskich: wydawał jasne. Nie spojrzał na mnie. aby sprawdzić. lecz mówił bardzo szybko.Na miłość Boską. . po którym jego błyszczące. a jednak się uśmiechnął. niech pan tak nie patrzy. czy jesteśmy sami? . zastałam pana Heathcliffa na dole. żeby się pospieszyli i zjedli.i dziś zapewne będzie zdrów”.pomyślałam . “Nocował w domu . więc postawiłam im tam stoliczek. Jednym ruchem ręki odsunął na bok naczynia na stole i pochylił się naprzód. jakby pan widział nieziemską zjawę! . a potem oparł łokcie na stole i jak mi się zdawało. jakbym nie była całkiem pewna. zanim pan zejdzie.Na miłość Boską. . Jak zwykle przygotowałam śniadanie dla domowników.odparł . A jednak posłuchałam go mimo woli. drobiazgowe rozporządzenia. jesteśmy sami! . Wolałabym.Niech pan zje i pije.Ależ naturalnie. a ja postawiłam przed nim filiżankę kawy. ale kazałam Katy i Haretonowi. . zaczął wpatrywać się w przeciwległą ścianę. i miał na twarzy ten sam wyraz dziwnego podniecenia. przeczyta pan na jego nagrobku tylko jedno słowo: “Heathcliff” i datę jego śmierci.obejrzyj się i powiedz mi. Nie było. by móc lepiej widzieć. Gdy weszłam z powrotem. zeszłam do ogrodu.brzmiała odpowiedź. a raczej w jedno miejsce na ścianie. nie krzycz tak głośno . Świt przywrócił mi poczucie rzeczywistości. żeby zgrzytnął zębami.Jeżeli pan wstąpi na cmentarz. bo jakoś długo nie schodził. że chwilami wstrzymywał oddech na całe pół minuty. Po wyjściu Józefa usiadł na swoim zwykłym miejscu. ciągle odwracając głowę. Woleli jeść na powietrzu pod drzewami. niż tak się uśmiechał. póki ciepłe . Otworzył natychmiast drzwi ze słowami: . Rozróżniałam przemierzającego kroki pokój. poważnym. Poskutkowało szybciej. Wreszcie rozgniewał się i wstał pytając. zanim pochwycił kromkę. kiedy mu się podoba? Na drugi raz nie potrzebuję czekać. zamknął się w pokoju na dole. że nie patrzył na ścianę. dlaczego nie pozwalam mu jeść o takiej porze. Ciszę pana Heathcliffa ponadto niezmordowanie często głębokie przerywały westchnienia podobne do jęku. nawet gdy-do mnie mówił. aż w końcu ubrałam się i zeszłam na dół. Nie sposób było uleżeć z głową pełną niepokoju i złych przeczuć. mogłam rozróżnić jedynie imię Katarzyny i jeszcze jakieś gwałtowne słowa. Nasłuchiwałam zdenerwowana. Rozdmuchałam żar i zabrałam się do wygarniania popiołu. Jeśli na moje nalegania poruszył się i wyciągnął rękę po kawałek chleba. gdyż te uczucia dawały się wyczytać na jego twarzy pełnej rozpaczliwej ekstazy. tylko nakryć do stołu i odejść. niż przypuszczałam. i ręka pozostawała na stole. Powiedziawszy to wyszedł z domu krocząc powoli ścieżką ogrodową i zniknął wreszcie za bramą. Gdy przyjrzałam mu się lepiej. przejmującym głosem płynącym z głębi duszy. Nie miałam odwagi wejść. Mruczał niezrozumiale. Było to coś. chodź do mnie! Czy to już rano? Chodź tutaj ze światłem! . Położyłam się późno. jakby się zwracał do kogoś cichym. narobiłam hałasu w kuchennym kominie. Upływały trwożne godziny. ale zamiast iść spać. co napełniało jego serce jednocześnie przejmującym bólem i radosnym zachwytem. lecz nie mogłam zasnąć. aż znów nastał wieczór. że obserwował coś oddalonego odeń o jakieś dwa kroki. czułe i bolesne zarazem. zauważyłam. Wymawiał je tak. to palce zaciskały się. Na próżno przypominałam o śniadaniu. gdyż oczy Heathcliffa śledziły go z niezmordowaną czujnością i nie odrywały się odeń. Pan Heathcliff powrócił po północy.Nelly.Teraz dopiero zorientowałam się. nie wykonując zamierzonego ruchu. Widmowy obraz nie był widocznie nieruchomy. ale chcąc go wyrwać z tego zapamiętania. Siedziałam cierpliwie i wciąż próbowałam wytrącić go z tego zapamiętania. Te ostatnie trzy dni mogły zwalić z nóg tytana! Niech pan coś zje i wypocznie. że nie wiem. póki jestem zdolny skupić myśli i działać rozważnie. że nie mogę jeść ani spać. .Niech pan na razie nie myśli o testamencie.wykrzyknęłam. poradziłabym panu. nie chcę iść na górę. gdy znajduje się na odległość ramienia od brzegu! Najpierw dopłynę. . jak osiągnąć większe szczęście.Chcę się go poradzić w pewnych sprawach. jakby pan miał oślepnąć. Mogłabyś równie dobrze kazać tonącemu. jak tylko będę mógł. że nie ma w tym mojej woli. ale właściwie to sam pan sobie winien.Szczęśliwy? .przerwałam mu. lecz nie wystarcza samej sobie. a przecież jeszcze nie dość szczęśliwy. Nie spodziewałam się zobaczyć pana w takim stanie nerwów. Aż strach patrzeć i słuchać. Wejdź i roznieć ogień dla mnie. mniejsza o Greena! Co zaś do żalu za wyrządzone przeze mnie krzywdy. Jeszcze nie zrobiłem testamentu i nie mogę się zdecydować. i wzdychał ciężko raz za razem tak.Bije czwarta .Wpierw muszę tutaj rozdmuchać węgle. . . On tymczasem bezustannie krążył po pokoju.Cóż zrobię.odpowiedziałam. Przysunęłam sobie krzesło i wzięłam miech. jak bardzo panu potrzeba snu i jadła.Skoro świt poślę po Greena .Ja bym tak nie mówiła. aby pożałować wielu krzywd wyrządzonych ludziom.Pewno pan chce wziąć świecę na górę? Można ją tutaj zapalić od ognia. proszę pana . Zrobię jedno i drugie. żeby odpoczął. I zrób tu trochę porządku. . to nikogo nie skrzywdziłem i nie mam czego żałować. bo nie ma żaru odpowiedziałam. Niech pan spojrzy w lustro. Policzki zapadnięte jak u głodomora. sam pan zobaczy. . . Zbyt jestem szczęśliwy. oczy przekrwione z niewyspania. . . jak jednocześnie nadążył oddychać. jakby był bliski szaleństwa. komu zapisać majątek! Byłbym rad.Dziwne jakieś szczęście! Gdyby pan zechciał posłuchać mnie bez gniewu. ..odezwał się. gdybym mógł go zetrzeć z powierzchni ziemi! . Zapewniam cię. a dopiero potem odpocznę.Nie. Błogość mej duszy zabija ciało. Pożyje pan jeszcze dość długo. gdyż chce mieć kogoś przy sobie. a ja odetchnęłam. jeśli chcecie. Prawdopodobnie przez cały ten czas nie miał pan w ręku Pisma świętego. zamknął się u siebie jak w norze. Jeśli tego nie dopilnujesz. Odmówiłam. Powiem ci. Ty i Hareton możecie mnie odprowadzić. że uważasz mnie za szatana. żeby panu wszystko wytłumaczył i wykazał.Powiedz! . Niepotrzebny mi żaden pastor. .. by mogła żyć pod tym dachem! .zapytał. . że pan się zagłodzi na śmierć i nie zechcą pana pogrzebać w obrębie cmentarza? . Chcę. żeby grabarz zastosował się do moich zleceń co do trumien. ani nie pożądam! . by mnie zaniesiono na cmentarz wieczorem.rzekłam zgorszona jego bezbożną obojętnością. Czy nie byłoby wskazane posłać po kogoś.. nie trzeba też. znów przyszedł do kuchni i z dzikim spojrzeniem kazał mi wejść do pokoju i posiedzieć z nim. powiedziałam otwarcie. . prawie już osiągnąłem moje niebo. raczej jestem ci wdzięczny.Tu zwrócił się na pół szyderczo do . Ale po południu.Co wtedy? . a gdyby zrobili.Cóż to za rada? . bo mi przypomniałaś. by ktokolwiek przemawiał nad mym grobem. Skoro tylko usłyszał ruch w domu.Pan przecież zdaje sobie sprawę . Nelly.Przypuśćmy. Musiał pan zapomnieć o nauce zawartej w tej księdze i może panu zabraknąć czasu na jej przypomnienie. gdy Józef i Hareton poszli do roboty.. A nie zapomnij przypilnować. Zaśmiał się posępnie. by pozostać z nim sam na sam.że od ukończenia trzynastego roku życia prowadził pan żywot samolubny. chyba że nastąpi w panu przed śmiercią jakaś wielka przemiana..Widzę. jak chciałbym być pochowany. że zmarli żyją nadal.. że przeraża mnie swymi dziwnymi słowami i zachowaniem i że brak mi odwagi i ochoty. . po duchownego jakiego bądź wyznania. to przekonasz się sama. to każesz mnie tam przenieść potajemnie.Nie gniewam się. jak daleko odbiegł pan od Boskich przykazań i jak niegodny jest pan nieba. niechrześcijański. za istotę zbyt okropną.Tego nie zrobią.mówiłam . Innego ani nie cenię. choć leżał bez ruchu. Okno szarpiące się na wietrze kaleczyło rękę spoczywającą na parapecie.. Ale jest ktoś. Rozchylone wargi i ostre białe zęby też zdawały się szydzić. a pościel przemoczona. Hareton niepokoił się i chciał koniecznie wejść do niego. to za wiele. Pan Heathcliff leżał na wznak. która była w kuchni i za jego zbliżeniem skryła się poza mną: Może ty przyjdziesz. ale były zamknięte na klucz. że mu lepiej i że chce być sam.. kurczaku? Nie zrobię ci krzywdy. przeklinając powiedział. szydziły z moich usiłowań. Kiedy doktor przyszedł. Podeszłam do dębowego łoża. żeby nikt prócz mię nie zobaczył tego straszliwego. że nie żyje.Katarzyny. Lało przez całą noc aż do świtu. Sczesałam nieboszczykowi z czoła długie czarne włosy i chciałam mu zamknąć oczy. Nie przyszło mi do głowy. Wieczór był bardzo deszczowy.pomyślałam bo deszcz przemoczyłby go do suchej nitki! Wstał albo wyszedł. chciałam wejść do pana i próbowałam otworzyć drzwi. kto mnie nie odepchnie! Na Boga! Toż ona nie zna litości! Do wszystkich diabłów. twarz i szyja były mokre od deszczu.. Jego dziki wzrok uderzył mnie z tak przenikliwą siłą. Opanowana nowym atakiem trwogi . a deszcz pada do środka. Po co się zastanawiać? Pójdę śmiało i zobaczę!” Dobrałam inny klucz i weszłam. Przez całą noc i długo rankiem słyszeliśmy. Heathcliff nawymyślał nam.. Jednakże ani kropla krwi nie płynęła z rany. Pokój był pusty. Rano obchodząc dom zauważyłam. Nie! Z tobą postępowałem gorzej niż sam szatan. ale posłałam po Kennetha. O całe piekło za wiele. “Nie leży chyba w łóżku . Wobec tego doktor odszedł. do zniesienia dla człowieka z krwi i kości. nawet dla mnie za wiele! Więcej nikogo do siebie nie prosił. Zdawał się uśmiechać szyderczo.. Ale nie chciały się zamknąć. jak jęczał i rozmawiał sam ze sobą. rozsunęłam szybko ścianki i zajrzałam. O zmierzchu poszedł do swojej sypialni. że aż zadrżałam. Dotknęłam ręki i wątpliwości moje pierzchły: była zimna i sztywna! Zamknęłam okno. że otwarte okno jego pokoju porusza się na wietrze.. jakby wciąż żywego spojrzenia pełnego ekstazy. Powracałam myślą do dawnych czasów i ogarniał mnie głęboki smutek. ja. podniósł ręce i złożył dziękczynienie. na którą nikt inny nie śmiał spojrzeć. Czcze bajdy. Nagle jednak spoważniał. Gałą noc siedział przy zwłokach płacząc gorzko. Są tacy. że legalny właściciel. grabarz i sześciu ludzi niosących trumnę .ten najbardziej pokrzywdzony. Byłam całkowicie oszołomiona tym okropnym wypadkiem. Pochowaliśmy go. .Może zabrać i ścierwo. nie będę mu żałował! O. że Heathcliff wychodzi z grobu. Tych sześciu odeszło po spuszczeniu trumny do grobu. Hareton z twarzą mokrą od łez sam krajał zielone płaty darniny i okładał nimi grób. Ale wiejscy ludzie. . ku zgorszeniu całej okolicy. co było przyczyną zgonu. że go spotykali koło kościoła na wrzosowisku. jak to się uśmiecha do śmierci! .krzyczał. my zaś pozostaliśmy aż do chwili zasypania mogiły. Myślałam. żeby z tego nie wynikły jakie kłopoty. wrócił do swego dziedzictwa. a nawet tu. drwiącą twarz. będzie temu z miesiąc. choćby było twarde jak stal. że już puści się w pląsy koło łóżka. a nie przyczyną jego dziwnej choroby. tak jak sobie życzył. Ściskał martwą rękę i całował dziką. który siedzi w kuchni przy piecu. którzy go wyprzedzili. powiada. upadł na kolana. gdy ich zapytać. w tym domu. Nie powiedziałam mu. jakby przedrzeźniał zmarłego. powie pan i ja mówię to samo. że pan przez cztery dni nie miał nic w ustach.zawołałam na Józefa. jak wyglądają przez okno jej pokoju. A i mnie samej zdarzyło się coś dziwnego. Głodówka była następstwem. że nie głodził się rozmyślnie. właściwym szlachetnemu sercu. a w jego osobie stary ród. Ale naprawdę cierpiał tylko biedny Hareton .to był cały orszak pogrzebowy. który teraz jest tak gładki i zielony jak sąsiedni. Hareton.Diabeł wziął jego duszę! . Kenneth nie umiał orzec.i stary grzesznik wykrzywił drwiąco gębę. Opłakiwał zmarłego z żywym żalem. którzy mówią. i mam nadzieję. Zresztą jestem przekonana. . A jednak stary. Pewnego wieczora szłam do Drozdowego Gniazda. że jego mieszkaniec śpi tak samo głęboko jak ci. z obawy. że od dnia jego śmierci w każdą deszczową noc widzi ich dwoje. gotowi przysięgnąć na Pismo święte. ale stanowczo odmówił mi swej pomocy. gdyby brzęk złotej monety u jego nóg nie dowiódł . jak się stąd idzie. Płakał głośno. a jednak boję się teraz pozostać sama na dworze po zmierzchu i boję się być sama w tym ponurym domu.Nie.Tak. . .A tu kto zostanie? . chłopaczku? . Prawdopodobnie przywidziało mu się coś.Józef będzie pilnował domu. co nastąpi wkrótce po Nowym Roku. . proszę pana. gdy się przeniesiemy do Drozdowego Gniazda! . . że muszę uciekać. że zmarli spoczywają w pokoju i nie godzi się z nich żartować. spotkałam małego chłopca z owcą i dwojgiem jagniąt. W tej chwili skrzypnęła brama ogrodowa: młoda para wracała z przechadzki. Ale ani on.zauważyłem.zaszlochał. a resztę pokoi się zamknie. Może weźmie sobie chłopaka do towarzystwa. kiedy otwierali drzwi. gdy szedł sam przez wrzosowiska.Więc młodzi będą tam mieszkać? . Nelly potrząsnęła głową.Tam pod górką jest Heathcliff z kobietą . . Pomyślałam. Wyjrzałem przez okno.mruknąłem.Gotowi we dwoje stawić czoło szatanowi i jego zastępom.Boję się przejść koło nich! Ja nic nie widziałam.Co ci się stało. Józef byłby niewątpliwie trwał w przekonaniu o swawolnych wybrykach gospodyni. Kazałam mu więc obejść dolną ścieżką. i zapytałam: . Gdy przystanęli w progu.Duchy tu pewno zamieszkają . bo nasłuchał się bajek w domu i od ludzi. Zaraz za zakrętem.czułem. Ja wierzę. Nie umiem się opanować.Zbierało się na burzę. Będą mieszkali w kuchni.Oni nie boją się niczego . żeby jeszcze raz popatrzeć na księżyc albo raczej na siebie nawzajem w jego poświacie . że pewnie nie może sobie dać rady z jagniętami. Wcisnąłem więc coś na pamiątkę w dłoń pani Dean i nie zważając na jej protesty wymknąłem się przez kuchnię w chwili. Rada będę. . ani owce nie chciały tamtędy przejść. przeniosą się zaraz po ślubie. co spoczywają w tej cichej ziemi. że nic już chyba nie mąci spokojnego snu tym. Stałem przez chwilę przy tych mogiłach pod spokojnym niebem. słuchałem miękkiego poszumu wiatru wśród traw i myślałem. że gość był jednak porządnym człowiekiem. Patrzyłem na ćmy krążące wśród wrzosów i dzwonków leśnych.jeszcze świeży. W drodze do domu skręciłem ku kościołowi.niewidoczny prawie w zieleni krzewów i mchu. Stojąc pod jego murami mogłem stwierdzić. Znalazłem bez trudu na zboczu w sąsiedztwie wrzosowiska trzy kamienne nagrobki: środkowy szary .mu niezbicie. a Heathcliffa . .na pół schowany we wrzosach. jak znaczne postępy w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy uczyniło zniszczenie. Edgara Lintona . Powybijane okna ziały czarnymi plamami. a dachówki postrącane przez jesienne wichry leżały tu i ówdzie na ziemi. w tym pięć córek będąc już w średnim wieku otrzymał wiejskie probostwo Haworth pośród rozległych wrzosowisk Yorkshire w północnej Anglii.Jane Eyre”. a wreszcie brat. Emily Brontë była córką pastora anglikańskiego obdarzonego pewnymi zdolnościami literackimi. następnie dwie siostry zmarły w wieku szkolnym. Matka wcześnie osierociła całą gromadką. zwanego “powieścią grozy”. też pod pseudonimem. choć początkowo spotkała się z zupełnym brakiem uznania. które. odkrywca literacki sióstr Bronte. powieści najstarszej.. mimo że to jedyna powieść młodej. po dziś dzień budzi żywe zainteresowanie.pod męskimi pseudonimami Ellis. Francji i Niemczech. Z tym większym zapamiętaniem pisały wiersze i powieści. Jest arcydziełem. Początki tego gatunku . niespełna trzydziestoletniej kobiety. że Emily jest z wszystkich trzech najbardziej utalentowana. że rację miał poeta Swinburne. Na początek własnym sumptem wydały . Charlotte. w roku 1848 już właściwie przemijającego. które odziedziczyło jego potomstwo. książek. dopiero po latach okazało się. “Wichrowe wzgórza” to na pozór utwór typowy dla pewnego gatunku literackiego. młodzieniec zdolny. padł ofiarą nałogów i hulaszczego życia. Mimo pobytu na pensji. ukazały się w 1848 roku. przeszedł prawie bez echa. który od początku twierdził. gdzie uzupełniały edukację. ale o słabym charakterze. a mało mającego oddźwięku w Polsce . nie powiodło się założenie szkoły dla dziewcząt. która miała zapewnić im samodzielność. pod despotyczną władzą ojca-dziwaka pozostały więc we trzy: Charlotte. Następnym literackim wydarzeniem w rodzinie był sukces . Ułatwił on niewątpliwie młodszym siostrom wydanie ich. Emily i Ann. Zresztą w ogóle twórczość Charlotte i Ann przez długi czas miała większy rozgłos niż ta jedyna książka ich siostry. liczącą sześcioro dzieci . kilka miesięcy przed śmiercią Emily. W ponurym domu na odludziu.rozpowszechnionego w Anglii.przypadają na .wspólny tom wierszy.“Wichrowe wzgórza” to w literaturze pozycja niezwykła. ale jednocześnie przysłonił “Wichrowe wzgórza”. Obarczony dużą rodziną. a następnie w Brukseli. Currer i Acton Bell . Powieść Emily Brontë. tajemniczość. stanowi wyrazisty dokument tendencji artystycznych poprzedniej epoki. jest jednak czymś więcej. “Wichrowe wzgórza” mają swoje wady.koniec XVIII wieku. Charakterystyczne jego cechy to niezwykłość scenerii. . zachwycającym zjawiskiem”. Jarosław Iwaszkiewicz po przeczytaniu tej książki powiedział o jej autorce: “Piekielna to była wyobraźnia i piekło musiała nosić w sobie ta spokojna pozornie dziewczyna. wszechogarniająca namiętność jego i Katarzyny wciąż jeszcze budzą podziw i zdumienie. cechuje je nadmierne nagromadzenie powikłań. Dla nas pozostała tajemniczym. Dwa dominujące uczucia: mściwa nienawiść Heathcliffa i żywiołowa. powstała już w momencie wielkiego rozwoju angielskiej prozy realistycznej. największy rozkwit na pierwsze dekady wieku XIX. wręcz demoniczność postaci rządzonych wielkimi namiętnościami. ostre dramatyczne konflikty. ale przykuwają uwagę czytelnika i działają na wyobraźnię jak niewiele powieści na świecie. są pełne egzaltacji.